Skocz do zawartości

Inception


Rekomendowane odpowiedzi

Gość _Milan_
Opublikowano

Chyba jestem za madry by robic analizy czy baczek sie przewrocil czy nie.

Opublikowano (edytowane)

 

 

 

ja rozkminilem to tak że w gruncie rzeczy to cały film jest snem, bo zauważcie że w "realnych scenach" jest efekt gapienia się ludzi czyli leo jest tez architektem, i druga moja wersja: zawsze gdy panowie są odpicowani (garniaki itd) to raczej real nie jest. co do zlecenia zadania mówimy o scenie w helikopterze? jesli tak to oczywiście ze nie była realna. a ktoś wogle twierdzi inaczej?

 

 

 

dokładnie, cały film to sen. A ostatnie ucięte ujęcie na bączka, to tylko zmyła, która ma sugerować, że może jednak, to jest rzeczywistość:)

 

Edytowane przez pearlfan
Opublikowano

 

pierwsze co pomyslalem po kilkudziesieciu minutach to ze Coob jest w śpiączce i wszystko śni.

W ogóle z myków co jest snem a co nie to warto ogarnąć jedną rzecz - obrączkę Cobba, w 'realnym' swiecie jej nie ma. Z kolei w swiatach będących snami już ją nosi.

 

poza tym bączek w ostatniej scenie jest nieważny bo to nie ma znaczenia w tym momencie dla Cobba.

 

i myk, że koniec końców to chyba Cobb jest pod wpływem incepcji.

 

lol, ile ten film daje rozkmin.

uwielbiam.

 

 

polecam ten artykuł:

http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fthelastpsychiatrist.com%2F2010%2F07%2Fthe_ultimate_explanation_of_in.html&h=49de0

 

Opublikowano

Ale to było dobre. Ciesze się, że letni blockbuster nie jest filmem pokroju transformersów, który wymaga jedynie posiadania oczu by móc się nim zachwycac. Poza tym z tego, co zauwazylem przy wychodzeniu z sali, to kilka osob bylo niezle skonfundowanych, a jeszcze inne tlumaczyly swoim znajomym fabule :D

 

Nie bede nic pisal o muzyce, grze aktorskiej itp., bo opinia co do nich jest raczej jednoglosna, napisze jedynie, ze bardzo zachwycil mnie wątek Mal i pomysl na jej bardzo oryginalną przypadłośc, motyw z "kopniakiem" oraz wielopoziomowosc fabuly, ktora sprawia, ze film staje sie bardziej skomplikowany niz niejeden scifi traktujacy o podrozach w czasie. Nie moge sie jedynie zgodzic z osobami, ktore pisaly, ze film jest momentami senny, ja ani przez chwile nie czulem sie znudzony, a imo akcja nie ustawala na moment.

 

Koncowka jest M E G A. Ciekawe czemu nie zaczela sie jeszcze dyskusja o tym czy

bączek upadł, czy tez nie

. Wg mnie argumenty udowadniajace obydwie mozliwosci rownowazylyby sie.

 

Zaluje tylko, ze Cane nie zostal bardziej wyeksploatowany, lubie tego aktora.

 

Nolan po raz kolejny mnie zachwycił, ciekawe czy może wspiąc się jeszcze wyżej.

Opublikowano

byłem 2gi raz i znowu skopał mnie po mordzie - polecam iść do jak największego kina do jak największej sali ; i dalej trzymam sie opinii że to perfekcyjny inteligentny blockbuster, takie kino chce oglądać zawsze

 

co do zakończenia to

 

 

dla mnie było dosyć oczywiste, że bączek zaraz upadnie + reakcja dzieci...ale fajnie, że jest zamknięcie w stylu "a może nie?"

 

tutaj macie fajnie rozpracowane zakończenie z imdb

http://www.imdb.com/title/tt1375666/board/nest/167257951

 

 

spodobał mi się czyjś post nt endingu i to jest dla mnie przewrotne sedno tego filmu :teehee:

 

 

Nolan was the dreamer. Cobb is a projection. All of them are projections. The viewer is the one attaining Inception.

 

Nolan would never take the "eeet was aaaaalll a dreeeeaaaammmmm" cliche way out. But the fact that he cut the film before the top falls over does have a meaning. He is planting a seed of doubt in your mind. He uses inception on the audience to have them question the ending. The concept of the movie thus becomes reality to the viewer, a heavy thing to think about and something that hasn't been done before.

 

Opublikowano

film już w kinach od trzech dni, a temat jeszcze nie ma 33 stron jak ten o mrocznym rycerzu? zawiodłem się na was. tokar: nie sprowadzałbym cilliana murphy'ego do "tego gościa z sunshine" zwłaszcza, że u nolana grał już przecież. na prawdę, obadaj sobie jego cv na filmwebie czy innym imdb. incepcja jest obecnie ósmym najbardziej kasowym filmem roku, wyrzuciła z top10 poprzedni film z leo. mam nadzieję, że w polsce osiągnie większe przychody niż takie będące poniżej wszelkiej krytyki ciacho

 

ciacho (styczeń) - 956 172 widzów

 

bo jak nie to tracę wiarę w ludzkość. dobra leży cam czy tam ts na dysku, a mam teraz chwilkę czasu więc idę oglądać i rozpracuję wreszcie o co w tym filmie chodzi.

znaczy się to wszystko był tylko sen? najbardziej podoba mi się interpretacja, że to sen nolana, wszyscy bohaterowie to projekcje, a my (widzowie) jesteśmy poddawani procesowi incepcji.

 

Gość _Milan_
Opublikowano

to sen nolana, wszyscy bohaterowie to projekcje, a my (widzowie) jesteśmy poddawani procesowi incepcji.

 

Podłoż kazdego innego rezysera i kazdy inny film i nadal zdanie by sie zgadzalo xD

Doprawdy, robi sie ciekawie.

Opublikowano (edytowane)

Odwiedziłem kino wczoraj po bardzo długiej przerwie od seansów (ostatni raz byłem na Pianiście) i jestem bardzo zadowolony, że padło akurat na ten film. On chyba specjalnie był zrobiony w tym sennym stylu, bo rzeczywiście kupa ludzi ziewała pod koniec, łącznie ze mną, a wcale nie byłem znudzony i czekałem jak cała historia się skończy.

 

E: A no i jeszcze przypomniało mi się jak dwa razy zdarzyło mi się zjarzyć, że jestem we śnie. Nie wiem czy ktoś z was tak kiedyś miał, ale jest to naprawdę kapitalne uczucie :D

Edytowane przez teddy
Opublikowano

Ja tak może od pupy strony, bo o aktorstwie chciałem. Zdzierżę nowego największego cierpiętnika Hollywoodu, choć z trudem. Leo się już dorobił pionowej zmarszczki od tych smutków które fundują mu scenarzyści, ma aktorskie ADHD i miota się jak w klatce, ale mimo wszystko patrzę na niego przez pryzmat "Fajnie, że ewoluował od Titanica i nie został ładnym chłopcem". Względnie podobną drogą poszedł Brad Pitt, ale nie oszukujmy się, DiCaprio może Pittowi dzióbek z kołnierza stawiać.

 

Niezły był Gordon-Levitt. Świetny był już w "500 days of Summer", tu jest jeszcze lepszy. Zawadiacki, jakiś. Wiem niestety, że za kilka filmów zupełnie mi obrzydnie i na ten jego jeden typ uśmiechu nie będę mógł patrzeć. Kapitalny był Tom Hardy - z takiej wąskiej roli wykroić taki kawał aktorstwa to jest sztuka. Byle nie skończył jak Butler. Świetne były epizody Berengera i Caine'a.

 

Nie zdzierżyłem za to panny Page. Ona chyba nie zrozumiała scenariusza, bo z tym swoim cielęcym wzrokiem wyglądała, jakby nie wiedziała co się dzieje. Szanuję Nolana za niechęć do obsadzania w rolach kobiecych hollywoodzkich piękności (bo ani Moss, ani Cotillard do klasycznych wzorców nie należą; Scarlett w czasach Prestiżu też takiej renomy jeszcze nie miała), ale ta dziewczynka do swojej roli po prostu nie dorosła. Aktorka bardziej z niej charakterystyczna niż dobra.

 

W każdym razie na początku seansu był zawiedziony konstrukcją bohaterów i aktorstwem w wymienionych przypadkach. A potem nagle dotarło do mnie - no bo przecież tak ma być!

 

(poniżej sporo spojlerów)

 

Śnimy ogólnikowo, sen nie wchodzi w szczegóły. Dlatego żaden z bohaterów nie ma backgroundu, biorą się w zasadzie znikąd. Najlepszy przykładem jest filmowo zwiewna więź łącząca Cobba, Mal i Milesa. Kto nauczył ich śnić? Czy to ojciec Mal nauczył ich tych trików? Jeśli tak, to nie nosi zadry wobec Cobba, że Mal sobie nie poradziła. Nie jęczy też starczo, gdy Cobb się u niego pojawia, że nie można tego robić, bo przez to zginęła Mal. Ten trójkąt jest fascynujący i kryje się w nim więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

 

Wchodzenie w kolejne warstwy snu jest kapitalne i wgniata w fotel, bo również widz podążą tą drogą. To logika i konstrukt się liczy - dialogi są na dalekim planie. Mam mnóstwo sympatii dla Nolana za rezygnację z comedy relief i odpuszczenie humoru (beef między Arthurem a Eamesem jest skromny, ale i inteligentny). Również odbiór filmu odbywa się na kilku poziomach - jako kino rozrywkowe, jako kino inteligenckie, wreszcie jako kino jeszcze inne, ale to już rozkmina zarezerwowana dla osób, które wypisują sobie sceny, w których na dłoni Cobba widać obrączkę i sprawdzające z zegarkiem w ręku, kiedy dokładnie w filmie mija godzina od momentu, gdy Cobb mówi do Eamesa "Masz godzinę".

 

Kurcze, żeby temu Nolanowi się nic nie stało i żył jak najdłużej. I dalej był mądry i odrzucał durne propozycje, takie jak ta, żeby z Incepcji zrobić film 3D. Hollywood już go kocha, niech więc teraz tańczy jak Chris im zagra. Nie wiem, czy to już w tej chwili nie jest najinteligentniejszy reżyser w dziejach H.

Opublikowano

ellen właśnie mi się wydaje miała być taka głupiutka i odwzorowywała to o czym myśli akurat widz: siedzisz sobie w fotelu i myślisz "ale o co cho?" i ona w tym momencie pyta się i ktośtam jej tłumaczy. gordon-levitt to w ogóle powinien w nowym bondzie zagrać wyreżyserowanym przez mendesa. albo jak się craig nie zgodzi roli zrzec to mu mogliby dopisać jakiegoś side-kicka co to nie ma licencji na zabijanie tylko dobre teksty wali i dup.eczki rwie.

Opublikowano

ellen właśnie mi się wydaje miała być taka głupiutka i odwzorowywała to o czym myśli akurat widz: siedzisz sobie w fotelu i myślisz "ale o co cho?" i ona w tym momencie pyta się i ktośtam jej tłumaczy. gordon-levitt to w ogóle powinien w nowym bondzie zagrać wyreżyserowanym przez mendesa. albo jak się craig nie zgodzi roli zrzec to mu mogliby dopisać jakiegoś side-kicka co to nie ma licencji na zabijanie tylko dobre teksty wali i dup.eczki rwie.

 

Obawiam się, że jeśli wpadną na pomysł sidekicka, to specjalnie dla LeBeefsztyka :/

 

Walter: On ma sporo talentu i fajnie się rozwija, ale mi się opatrzył na dobre.

Opublikowano

ellen właśnie mi się wydaje miała być taka głupiutka i odwzorowywała to o czym myśli akurat widz: siedzisz sobie w fotelu i myślisz "ale o co cho?" i ona w tym momencie pyta się i ktośtam jej tłumaczy.

No tylko że ta jej głupkowatość trochę koliduje z funkcją, jaką pełni w ekipie. Od architekta snów oczekiwałbym trochę więcej niż wiecznie otwartej buzi i wyrazu warzy "WTF" w każdej sytuacji.

 

Jeszcze taka dygresja, że jeżeli czegoś mi w Incepcji brakowało, to stworzenia jakiegoś sensownego tła dla technologii, która jest motorem napędowym historii. Na dobrą sprawę wiemy tylko, że istnieją walizeczki, z których wychodzą jakieś kabelki, które podłącza się jakoś do nadgarstka i za pomocą tego urządzenia można wleźć do czyjejś podświadomości. Wiemy też, że istnieją osoby, które zajmują się tworzeniem w jakiś sposób sennych realiów "wgrywanych" jakoś do podświadomości celu. Jak na mój gust to trochę za dużo tego "jakoś" a za mało konkretów. Zdaję sobie sprawę, że Incepcja doskonale broni się bez łopatologicznego wyjaśniania w punktach co i jak dokładnie działa, ale ja mam takie zboczenie że jednak lubię dużo wiedzieć :whistling:

Opublikowano

No tylko że ta jej głupkowatość trochę koliduje z funkcją, jaką pełni w ekipie. Od architekta snów oczekiwałbym trochę więcej niż wiecznie otwartej buzi i wyrazu warzy "WTF" w każdej sytuacji.

Chyba coś pomijasz... Ariadna nie jest architektem snów "z zawodu", jest nowa w ekipie, jest studentką, ma jakieś 20 lat, i pierwszy raz w życiu styka się z takim rodzajem działalności. Nie wiem, jak to "koliduje" z faktem, że nic nie rozumie i patrzy na te nowe dla niej rzeczy z zadziwieniem...

 

Można krytykować Nolana, że takiego prostego schematu użył (bo to chyba najprostsza i najczęściej używana metoda, by postaci opowiedziały o świecie przedstawionym w filmie kryminalnym), ale już proszę nie krytykować aktorki, że robi to, co jako taka postać powinna...

Opublikowano

Drugi świetny film w tym roku, jaki oglądam w kinie (wcześnej dokument "Będzie głośno", ale to inna brocha.). Film jest nieprzewidywalny, dlatego te 2 h spędziłem niczym detektyw, który próbuje na bieżąco ogarnąć to, co mu się podsuwa pod nos i stara się ułożyć w logiczną całość. Więcej takich filmów, dawno już nie wyszedłem tak usatysfakcjonowany z kina, jak po obejrzeniu tego filmu.

 

Mam zagwozdkę co do motywu, jaką była tajemnica Mal, którą Leo odkrył, wchodząc w jej umysł - po jej odkryciu wkręcił ją później w świadome sny, bo wiedział, że tylko w wyimaginowanym świecie jest w stanie wynagrodzić, co do tej pory ją trapiło (do monetu aż wszysko się nie posypało i laska popadła w obłęd). Pytanie: co to było? Bo albo coś ominąłem, albo źle zrozumiałem. Może to ktoś wyjaśnić?

 

Baj de łej, nie potrzebuję dużego ekranu, ale jak nie ma porządnego audio, to oglądanie filmu traci dla mnie urok. Dźwięk w kinie ma moc, a muze filmową mogę słuchać i wchłaniać godzinami. To soundtrack częściej robi na mnie wrażenie, a nie sfx (lub w ogole sam film i historia jaką opisuje), czasem wystarczy choćby fragment melodii (np. "Car Chase" z "Pięknego umysłu"), żeby film jeszcze bardziej wrył mi się w pamięć. Ost z "Incepcji" to obok wyje.banego, pomysłowo splecionego scenariusza jeden z głównych atutów tego filmu. W sumie to obejrzałbym i posłuchałbym wszystkiego jeszcze raz.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...