MaiorZero 1 400 Opublikowano 3 sierpnia 2010 Opublikowano 3 sierpnia 2010 (edytowane) ogqozo współczuje Tobie odpisywania na swoim blogu na temat Matrixa. Ludziom film którego akcja rozgrywa się w świecie innym niż rzeczywisty to od razu kojarzy się z tym obrazem. Tutaj mamy sprawę snów i podświadomości o wiele bardziej skomplikowaną niż po prosty wirtualny świat stworzony przez maszyny. Sam pomysł godny pochwały lecz Wachowscy nie wykorzystali go należycie. Sama Incepcja też nie jest szalenie oryginalna. Sny mieliśmy w Paprice, a podobne motywy w powieści Dicka pt "Ubik" w ogóle ten film jest bardzo dickowski. Jednak liczy się fakt iż Nolan stworzył film, który nie dość, że jest wakacyjnym blockbusterem, który zmusza do myślenia za co mu chwała. Edytowane 3 sierpnia 2010 przez MajorZero64 Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 3 sierpnia 2010 Opublikowano 3 sierpnia 2010 W matriksie jest scena w której brakuje Neonowi jednego "wentyla", czyli mozliwe ze to tez matrix w matrixie był, ide to przemyslec. Cytuj
puszkin 235 Opublikowano 3 sierpnia 2010 Opublikowano 3 sierpnia 2010 Bardzo dobry film, ale napewno nic wybitnego, dziwie sie nawet, ze go tak wychwalacie pod niebiosa. Przede wszystkim to wcale nie jest bardzo zakręcone, jak capslok pisał, film nie ryje bani, To nie jest np taki Donnie Darko gdzie po obejrzeniu myślisz łodafak. No nic, koniec końców dobry filmek. Muzyka super. Szkoda, że otoczenie w snach nie było bardziej zawile i abstrakcyjne jak to w nich bywa. Sceny strzelanin kiepskie, koles ostrzeliwuje ich karabinem z 5 m, i wszyscy prawie bez szwanku Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 4 sierpnia 2010 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Ci.pek, no takich akcji jest wiele, tak naprawde sama podstawa filmu to niezla rzecz zeby sie czepiac. Jak mowisz, sny moje, i z tego co wiem wielu innych ludzi wygladają inaczej irządzą sie innymi prawami, a dokładnie rzecz biorąc swoimi prawami. Nigdy nie potrafilem w snie kontyrolowac kazdego gestu, dobierac słów, miewc kontrole nad akcja, rezyser spłycił mistyczną otoczkę snów do poziomu rzeczywistości z lekkimi ubarwieniami. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Przecież ekipa musiała stworzyć sny takimi by obiekt nie był w stanie odróżnić snu od rzeczywistości c'nie? Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Opublikowano 4 sierpnia 2010 ja nie pamiętam moich snów więc nie wiem, ale skoro tak mówicie to okej Cytuj
Mordechay 680 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Szkoda, że otoczenie w snach nie było bardziej zawile i abstrakcyjne jak to w nich bywa. Sceny strzelanin kiepskie, koles ostrzeliwuje ich karabinem z 5 m, i wszyscy prawie bez szwanku Przeca było w filmie powiedziane, dlaczego otoczenie w snach jest niemal identyczne do tego z reala. Gdy śnisz tez jesteś przekonany, że uczestniczysz w prawdziwych wydarzeniach, a otoczenie wydaje się bardzo realistyczne, kiedy się budzisz uświadamiasz sobie, ze jest zgoła inaczej. Cytuj
puszkin 235 Opublikowano 4 sierpnia 2010 Opublikowano 4 sierpnia 2010 (edytowane) Zgadza sie, poprostu ogladajac trailar czy czytając zapowiedź bardzo liczyłem właśnie na jakiś abstrakcyjny świat snu. Generalnie koncepcja filmu była bardzo dobra, ale momentami to było zbyt hmm amerykańskie. Edytowane 4 sierpnia 2010 przez puszkin Cytuj
Sandking 47 Opublikowano 5 sierpnia 2010 Opublikowano 5 sierpnia 2010 Jakoś abstrakcja nie bardzo pasuje do Nolana, wolę jego surowy, realistyczny styl Cytuj
Sig 395 Opublikowano 5 sierpnia 2010 Opublikowano 5 sierpnia 2010 na końcu to był jego sen czy to działo się naprawdę czy może reżyser chciał zostawić sobie furtkę do kolejnej części i nie wiadomo jak to było ? Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 5 sierpnia 2010 Opublikowano 5 sierpnia 2010 to jest furtka bo ma już kontrakt na dwie kontynuacje, prequel i animowany spin-off o michaelu cainie Cytuj
pearlfan 0 Opublikowano 6 sierpnia 2010 Opublikowano 6 sierpnia 2010 na końcu to był jego sen czy to działo się naprawdę czy może reżyser chciał zostawić sobie furtkę do kolejnej części i nie wiadomo jak to było ? wszystkie "światy" pokazane w filmie, to sny - w filmie nie ma powrotu do świadomości. "Poziom", który wydaje się być właściwą rzeczywistością jest także snem. Nolan nie tylko fabularnie podważa tezę, że świat, w którym bohaterowie planują akcję jest prawdziwy (najbardziej rzucające się w oczy tropy): 1 - totem Cobba należał do jego żony, a jak wiemy z tłumaczenia Arthura nikt oprócz właściciela totemu nie może go dotknąć, bo wtedy właściciel nie będzie mógł odróżnić rzeczywistości od snu; 2 - ucieczka Cobba przed osiłkami w Mombasie - scena ze zwężającymi się ścianami - to typowa dla poetyki snu zagrywka budująca niepokój - uciekasz, uciekasz, ale "coś ci nie pozwala, biegniesz, biegniesz ale jakbyś stał w miejscu i upragnione wyjście mimo wysiłków się nie zbliża. 3 - pojawienie się "znikąd" Saito zaraz po tym jak Cobb przeciska się przez te nieszczęsne ściany. Wbrew logice? tak, ale nie wbrew logice snu. 4 - nie jest pokazane w jaki sposó Cobb i Saito wydostali się z limbo - jest cięcie i "trach!" nagle jesteśmy w samolocie. 5 - w ostatniej scenie Cobb zastaje dzieci dokładnie w tej samej sytuacji w jakiej je opuścił. ale także na poziomie realizacyjnym: 1. montaż - wszystkie sceny przenoszenia się z jednego snu do drugiego nie są ze sobą powiązane - nie ma żadnego punktu zaczepienia - nagle jesteśmy w jakimś miejscu razem z bohaterami i nie potrafimy powiedzieć skąd się tam wzięli, tak jak to tłumaczył Cobb Ariadne. I tak jest ZE WSZYSTKIMI PRZEJŚCIAMI. Przyjrzyj się konstrukcji scen w jakimkolwiek innym filmie - zauważysz, że każda scenę z poprzednią łączy jakiś szczegół np. gdy w ostatnim ujęciu jakiejś sceny jest ujęcie na szklankę, to następna scena zacznie się od ujęcia, w którym znajdzie się element związany z płynem, napojem, piciem; gdy scena kończy się ujęciem na np. stopy biegnącego człowieka, to następna będzie się zaczynać ujęciem, w którym znajdzie się jakiś element związany ze stopami, butami czy nogami. 2. ostatnia scena po przebudzeniu w samolocie jest zmontowana i skadrowana w stylistyce zbliżającej ją do marzenia sennego (slow motion, rozmycia) W Incepcji brak takiej ciągłości pomiędzy kolejnymi scenami jest uzasadniony fabularnie - akcja dzieje się we śnie, w którym przeskoki z miejsca na miejsce nie potrzebują punktu zaczepienia. Analogicznie w Matriksie sceny "slow motion" i "bullet time" nie są tylko i wyłącznie efektem dla samego efektu ale są uzasadnione w fabule - akcja dzieje się w rzeczywistości wirtualnej. To główne wskazówki mówiące wyraźnie, że w filmie nie pojawia się rzeczywistość. Co łączy się także z autoanalitycznym charakterem Incepcji. Ten film to metafora tego jak nad filmem pracuje Nolan. Konwencja "heist movie" i specyfika bohaterów w takich filmach występujących bardzo dobrze odwzorowuje głównych graczy przy produkcji filmu. Cobb to reżyser, Arthur to producent, Ariadne to scenarzysta - tworzy świat, w którym będzie się działa akcja, Eames to aktor, Yusuf to techniczny, Saito - właściciel korporacji, który daje pieniądze na produkcję i w końcu najważniejszy - Fisher - czyli widz, który (podobnie jak Fisher Cobbowi), ulega wizjom roztaczanym na ekranie przez reżysera, a na koniec ulega incepcji łapiąc się na ostatnie ujęcie i pozwalając zaszczepić sobie wątpliwość - czy to było rzeczywistość czy nie. Cytuj
koso 114 Opublikowano 6 sierpnia 2010 Opublikowano 6 sierpnia 2010 na końcu to był jego sen czy to działo się naprawdę czy może reżyser chciał zostawić sobie furtkę do kolejnej części i nie wiadomo jak to było ? wszystkie "światy" pokazane w filmie, to sny - w filmie nie ma powrotu do świadomości. "Poziom", który wydaje się być właściwą rzeczywistością jest także snem. Nolan nie tylko fabularnie podważa tezę, że świat, w którym bohaterowie planują akcję jest prawdziwy (najbardziej rzucające się w oczy tropy): 1 - totem Cobba należał do jego żony, a jak wiemy z tłumaczenia Arthura nikt oprócz właściciela totemu nie może go dotknąć, bo wtedy właściciel nie będzie mógł odróżnić rzeczywistości od snu; 2 - ucieczka Cobba przed osiłkami w Mombasie - scena ze zwężającymi się ścianami - to typowa dla poetyki snu zagrywka budująca niepokój - uciekasz, uciekasz, ale "coś ci nie pozwala, biegniesz, biegniesz ale jakbyś stał w miejscu i upragnione wyjście mimo wysiłków się nie zbliża. 3 - pojawienie się "znikąd" Saito zaraz po tym jak Cobb przeciska się przez te nieszczęsne ściany. Wbrew logice? tak, ale nie wbrew logice snu. 4 - nie jest pokazane w jaki sposó Cobb i Saito wydostali się z limbo - jest cięcie i "trach!" nagle jesteśmy w samolocie. 5 - w ostatniej scenie Cobb zastaje dzieci dokładnie w tej samej sytuacji w jakiej je opuścił. ale także na poziomie realizacyjnym: 1. montaż - wszystkie sceny przenoszenia się z jednego snu do drugiego nie są ze sobą powiązane - nie ma żadnego punktu zaczepienia - nagle jesteśmy w jakimś miejscu razem z bohaterami i nie potrafimy powiedzieć skąd się tam wzięli, tak jak to tłumaczył Cobb Ariadne. I tak jest ZE WSZYSTKIMI PRZEJŚCIAMI. Przyjrzyj się konstrukcji scen w jakimkolwiek innym filmie - zauważysz, że każda scenę z poprzednią łączy jakiś szczegół np. gdy w ostatnim ujęciu jakiejś sceny jest ujęcie na szklankę, to następna scena zacznie się od ujęcia, w którym znajdzie się element związany z płynem, napojem, piciem; gdy scena kończy się ujęciem na np. stopy biegnącego człowieka, to następna będzie się zaczynać ujęciem, w którym znajdzie się jakiś element związany ze stopami, butami czy nogami. 2. ostatnia scena po przebudzeniu w samolocie jest zmontowana i skadrowana w stylistyce zbliżającej ją do marzenia sennego (slow motion, rozmycia) W Incepcji brak takiej ciągłości pomiędzy kolejnymi scenami jest uzasadniony fabularnie - akcja dzieje się we śnie, w którym przeskoki z miejsca na miejsce nie potrzebują punktu zaczepienia. Analogicznie w Matriksie sceny "slow motion" i "bullet time" nie są tylko i wyłącznie efektem dla samego efektu ale są uzasadnione w fabule - akcja dzieje się w rzeczywistości wirtualnej. To główne wskazówki mówiące wyraźnie, że w filmie nie pojawia się rzeczywistość. Co łączy się także z autoanalitycznym charakterem Incepcji. Ten film to metafora tego jak nad filmem pracuje Nolan. Konwencja "heist movie" i specyfika bohaterów w takich filmach występujących bardzo dobrze odwzorowuje głównych graczy przy produkcji filmu. Cobb to reżyser, Arthur to producent, Ariadne to scenarzysta - tworzy świat, w którym będzie się działa akcja, Eames to aktor, Yusuf to techniczny, Saito - właściciel korporacji, który daje pieniądze na produkcję i w końcu najważniejszy - Fisher - czyli widz, który (podobnie jak Fisher Cobbowi), ulega wizjom roztaczanym na ekranie przez reżysera, a na koniec ulega incepcji łapiąc się na ostatnie ujęcie i pozwalając zaszczepić sobie wątpliwość - czy to było rzeczywistość czy nie. Z IMDB? Wcale nie jest pewne, że w filmie nie ma rzeczywistości. Można wymienić drugie tyle powodów, dla których film jest spięty prawdziwym światem. Obrączka Cobba, zmieniający się wiek dzieci, istnienie zasad określających całą ekstrakcję i incepcję. Poza tym - rzecz najważniejsza - Cobb pamięta, skąd się wziął i co się działo wcześniej. W przeciwieństwie do snu, do którego trafiamy nie wiadomo skąd. Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 6 sierpnia 2010 Opublikowano 6 sierpnia 2010 niech będzie, że spoiler, no ale... dajcie spokój Dzieci nie są dokładnie w tej samej sytuacji... Są parę lat starsze, mają inne ciuchy (chociaż podobne). Wiecie, to jak z tym wełnianym dywanem. Jak ktoś nie uważa, to się nabierze. Ale jak już uważa, to nie ma bata, nie dopasuje tego do teorii, że Cobb wyśnił sobie ten powrót do dzieci. Ewentualnie śni od początku, że jest superzłodziejem, że w ogóle stracił dzieci, tak - ale nie ma możliwości, że dzieci są prawdziwe, a on do nich nie wrócił. To, że te "sceny akcji" są wbrew logice to bardzo zabawny argument, bo przecież w filmach z Bondem lecą sto razy bardziej odjechane rzeczy, ale nikt nie mówi, że to się dzieje we śnie. Ale to też zamierzony efekt. To, że Saito chwyta broń i później niby "nie wiemy, jak się wrócili do samolotu" też jest ciekawe, no ale to już jest raczej ewidentna zmyła, bo przecież wszyscy wiedzą, co się robi, kiedy się jest starym człowiekiem czekającym na śmierć w samotności i chwyta broń. To jest z kolei zwrócenie uwagi, nie jedyne w tym filmie, na to, jak montaż filmowy naśladuje sen. W każdym razie - podstawowa warstwa fabuły, w której Cobb superzłodziej włamuje się do snów, jest "rzeczywista". W każdym razie, tak samo rzeczywista, jak "rzeczywisty" jest każdy film... Są dwie uznawalne teorie - albo taka, albo taka, że CAŁY film jest snem, że Leo śni o tym, iż jest superzłodziejem i ma narzędzie do wkradania się ludziom do snów. Tylko że... jakie to ma znaczenie, skoro tak czy siak film jest jak sen i tak czy siak nie przedstawia rzeczywistości? Wszelkie inne teorie tak naprawdę w pewnym punkcie przestają trzymać się kupy, więc trzeba uznać, że właśnie o ww. wniosek chodzi w filmie. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 6 sierpnia 2010 Opublikowano 6 sierpnia 2010 (edytowane) Tak jak w innych heist movie, przykładowo Bourne czy Bond, prowadzenie akcji bardzo przypomina ten film. Takie prawa gatunku. Co do tych rozkmin czy to sen czy nie. Dalej uważam, że to Nolan zasiał w nas ideę która rozprzestrzenia się jak wirus. Ludzie to różnie interpretują, a o filmie dalej się mówi. Edytowane 6 sierpnia 2010 przez MajorZero64 Cytuj
LastManDancing 0 Opublikowano 6 sierpnia 2010 Opublikowano 6 sierpnia 2010 co do tej rozkminki że niby wszystko jest snem, to raczej nie o to chodzi skoro są sceny z przewracającym się bączkiem Cytuj
Rik 13 Opublikowano 7 sierpnia 2010 Opublikowano 7 sierpnia 2010 (edytowane) wszystkie "światy" pokazane w filmie, to sny - w filmie nie ma powrotu do świadomości. "Poziom", który wydaje się być właściwą rzeczywistością jest także snem. Nolan nie tylko fabularnie podważa tezę, że świat, w którym bohaterowie planują akcję jest prawdziwy (najbardziej rzucające się w oczy tropy): 1 - totem Cobba należał do jego żony, a jak wiemy z tłumaczenia Arthura nikt oprócz właściciela totemu nie może go dotknąć, bo wtedy właściciel nie będzie mógł odróżnić rzeczywistości od snu; 2 - ucieczka Cobba przed osiłkami w Mombasie - scena ze zwężającymi się ścianami - to typowa dla poetyki snu zagrywka budująca niepokój - uciekasz, uciekasz, ale "coś ci nie pozwala, biegniesz, biegniesz ale jakbyś stał w miejscu i upragnione wyjście mimo wysiłków się nie zbliża. 3 - pojawienie się "znikąd" Saito zaraz po tym jak Cobb przeciska się przez te nieszczęsne ściany. Wbrew logice? tak, ale nie wbrew logice snu. 4 - nie jest pokazane w jaki sposó Cobb i Saito wydostali się z limbo - jest cięcie i "trach!" nagle jesteśmy w samolocie. 5 - w ostatniej scenie Cobb zastaje dzieci dokładnie w tej samej sytuacji w jakiej je opuścił. ale także na poziomie realizacyjnym: 1. montaż - wszystkie sceny przenoszenia się z jednego snu do drugiego nie są ze sobą powiązane - nie ma żadnego punktu zaczepienia - nagle jesteśmy w jakimś miejscu razem z bohaterami i nie potrafimy powiedzieć skąd się tam wzięli, tak jak to tłumaczył Cobb Ariadne. I tak jest ZE WSZYSTKIMI PRZEJŚCIAMI. Przyjrzyj się konstrukcji scen w jakimkolwiek innym filmie - zauważysz, że każda scenę z poprzednią łączy jakiś szczegół np. gdy w ostatnim ujęciu jakiejś sceny jest ujęcie na szklankę, to następna scena zacznie się od ujęcia, w którym znajdzie się element związany z płynem, napojem, piciem; gdy scena kończy się ujęciem na np. stopy biegnącego człowieka, to następna będzie się zaczynać ujęciem, w którym znajdzie się jakiś element związany ze stopami, butami czy nogami. 2. ostatnia scena po przebudzeniu w samolocie jest zmontowana i skadrowana w stylistyce zbliżającej ją do marzenia sennego (slow motion, rozmycia) W Incepcji brak takiej ciągłości pomiędzy kolejnymi scenami jest uzasadniony fabularnie - akcja dzieje się we śnie, w którym przeskoki z miejsca na miejsce nie potrzebują punktu zaczepienia. Analogicznie w Matriksie sceny "slow motion" i "bullet time" nie są tylko i wyłącznie efektem dla samego efektu ale są uzasadnione w fabule - akcja dzieje się w rzeczywistości wirtualnej. To główne wskazówki mówiące wyraźnie, że w filmie nie pojawia się rzeczywistość. Co łączy się także z autoanalitycznym charakterem Incepcji. Ten film to metafora tego jak nad filmem pracuje Nolan. Konwencja "heist movie" i specyfika bohaterów w takich filmach występujących bardzo dobrze odwzorowuje głównych graczy przy produkcji filmu. Cobb to reżyser, Arthur to producent, Ariadne to scenarzysta - tworzy świat, w którym będzie się działa akcja, Eames to aktor, Yusuf to techniczny, Saito - właściciel korporacji, który daje pieniądze na produkcję i w końcu najważniejszy - Fisher - czyli widz, który (podobnie jak Fisher Cobbowi), ulega wizjom roztaczanym na ekranie przez reżysera, a na koniec ulega incepcji łapiąc się na ostatnie ujęcie i pozwalając zaszczepić sobie wątpliwość - czy to było rzeczywistość czy nie. Co do punktu 1. Totemu nikt poza właścicielem nie mógł dotknąć, żeby nie móc zrekonstruować go później we śnie. Jednak jako że poprzedni właściciel totemu już raczej nie może śnić (w końcu nie żyje) możliwe jest odejście od tej reguły Edytowane 7 sierpnia 2010 przez Rik Cytuj
maciucha 11 638 Opublikowano 9 sierpnia 2010 Opublikowano 9 sierpnia 2010 (edytowane) Sam mam dziś niezłe rozkmniny co było czym . Ogólnie to przechodzenie w różne fazy snu niesamowicie kojarzy mi się z ostatnich odcinkiem drugiego sezonu House MD - kto oglądał i pamięta ten doskonale wie o co chodzi. Jest wersja tego filmu z polskim lektorem? Sam oglądałem z napisami (wiadomka że lepiej niż z lektorem) ale z czystej ciekawości pytam. Edytowane 9 sierpnia 2010 przez maciucha Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 9 sierpnia 2010 Opublikowano 9 sierpnia 2010 Musisz poczekać ewentualnie na DVD/BD. Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 10 sierpnia 2010 Opublikowano 10 sierpnia 2010 (edytowane) \m/ film po tych czterech czy tam trzech tygodniach zarobił 478 mln dolców tym samym stał się ósmym najbardziej kasowym filmem roku. jak wytresować smoka (czy cokolwiek) i starcie tytanów na luzaku przeskoczy. z ajron menem będzie trudniej. Edytowane 10 sierpnia 2010 przez Walter_Cronkite Cytuj
Wiolku 1 592 Opublikowano 10 sierpnia 2010 Opublikowano 10 sierpnia 2010 (edytowane) Wczoraj widziałem. Cóż zawiodłem się, odrobinkę. Na minus więc daję sceny walki, są bez wyrazu. Ktoś napisał, że Nolan nauczył się je robić od czasu "Czarnego Rycerza". Może i są lepsze, ale nie jest to wyraźny progres. Strzelaniny to w większości niestety niski poziom. Nie wspominam oczywiście o wiadomej walce w wiadomym miejscu w wiadomej grawitacji . To chyba tak na prawdę jedyna scena gdzie aż wyłem z podniecenia. Majstersztyk. Coś co będziemy wspominać tak jak akcję na dachu w Matrixie. Idąc dalej, chyba jednak nie przepadam za aż tak szybkim, Nolanowskim prowadzeniem fabuły. Brakowało mi większej ilości scen wyciszenia, zadumy. Sam pomysł na film jest REWELACYJNY! Od razu załapałem i chłonąłem te różne poziomy, zrywy jak młodociany Pelikan. Że niby film jest skomplikowany? Początek może lekko dezorientować ale jako całość jest jak najbardziej do zrozumienia dla normalnego człowieka. Genialna końcówka. Aktorstwo na plus lecz bez wodotrysków. Czuję, że Leoś wykorzystał już swoje możliwości, bo w "Wyspie Tajemnic" IMO grał identycznie. Co nie znaczy, że słabo. Nie rozumiem, też ogromnej podniety nad klonem Jokera ala Gordonem - Levvitem. Gość nie ma jeszcze według mnie wyraźnie nakreślonego stylu gry. Ale na przyszłość rokuje dobrze. Zimmer spisał się bardzo dobrze, jednak z seansu tak na dobrą sprawę zapamiętałem tylko kawałek "Time" i jego różne wersje. Trochę popsioczyłem, być może za bardzo nakręciłem się czytając orgazmowe wychwalania tego obrazu pod niebiosa. IMO Nolan popełnił lepszy obraz dwa lata temu. Z kina wyszedłem oczywiście zadowolony. To i tak będzie top3 tego roku. Wyżej stawiam wspomnianą wyżej "Wyspę Tajemnic". Czekam na DVD, może pomoże mi bardziej przekonać się do Incepcji. Edytowane 10 sierpnia 2010 przez Wiolku Cytuj
Shago 3 569 Opublikowano 10 sierpnia 2010 Opublikowano 10 sierpnia 2010 Ten film RZADZI !!!. Wiecej nie mam zamiaru dodawac. Cytuj
Manor 645 Opublikowano 11 sierpnia 2010 Opublikowano 11 sierpnia 2010 ten film tak mną pozamiatał że pójdę na niego drugi raz do kina. Niech to świadczy o moim podejściu do tematu, bo jeszcze nigdy nie wybrałem się 2 razy na jeden seans. Za drugim razem będę starał się łapać wszystko, co pominąłem za pierwszym razem. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.