Royal 620 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 Immortal - All Shall Fail Jaka literówka XDDD W mijającym roku najlepszą płytę nagrał zespół Nile. Cytuj
Gość Grzegosz Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 (edytowane) Ja (pipi)ę, jak mogłem zapomnieć o APtBS. 1. Kylesa 2. Mastodon 3. A Place to Bury Strangers Black Cobra też w sumie dobra. Edytowane 23 grudnia 2009 przez Grzegosz Cytuj
BartX 9 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 dillinger skonczyl sie na calculating infinity, pomijajac swietna epe z Pattonem. I nie wyglada na to by chcieli wrocic do tamtego grania. Miss Machine było jeszcze dobre A no i nowy Down ma wyjść w 2010 podobnież. Cytuj
Zaton. 19 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 (edytowane) Nowy Dark Funeral całkiem za(pipi)isty. Samael mnie wgniótł w ziemię, tak samo Behemłot. Reszty nie pamiętam Edytowane 23 grudnia 2009 przez Zaton. Cytuj
NerkoWiktor 52 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 płyta roku Them Crooked Vultures - Them Crooked Vultures Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 Co do nadchodzacych albumow, to cykl jest zwykle dwuletni, wiec mozna sie spodziewac nowych krazkow tych zaje bistych zespolow, ktore nagraly cos w 2008 r. Czasem i dluzej, bo Witchcraft to w 2007 wydal i poki co jest cicho. 1 1 Cytuj
golab 1 672 Opublikowano 23 grudnia 2009 Opublikowano 23 grudnia 2009 thank you, captain obvious! Cytuj
Gość Grzegosz Opublikowano 24 grudnia 2009 Opublikowano 24 grudnia 2009 (edytowane) Troszkę zajęty byłem przez te świąteczne przygotowanie, ale już służę pomocą: Dziękuję, Kapitanie Oczywisty! Edytowane 24 grudnia 2009 przez Grzegosz Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 25 grudnia 2009 Opublikowano 25 grudnia 2009 (edytowane) Albo nie . Ta lista została stworzona zbyt pochopnie. Juz teraz słucham sobie nowej Obscury i wędruje z piątego na pierwsze . Edytowane 25 grudnia 2009 przez Walter_Cronkite Cytuj
hellium 0 Opublikowano 25 grudnia 2009 Opublikowano 25 grudnia 2009 Alice In Chains ? Black Gives Way To Blue Muse - The Resistance Gossip - Music For Men Tortoise - Beacons of Ancestorship Jarvis Cocker ? Complications Archive - Controlling Crowds Yeah Yeah Yeahs ? It?s Blitz! Orchid ? Driving With A Hand Brake On Tides From Nebula ? Aura Ministry - Adios? Putas Madres (live) John Frusciante - The Empyrean Dark Funeral - Angelus Exuro pro Eternus Katatonia ? Night Is The New Day The White Lies ? To Lose My Life Editors ? In This Light and On This Evening Marduk - Wormwood Paradise Lost ? Faith Divides Us - Death Unites Us Amorphis - Skyforger 1349 ? Revelations of The Black Flame Destroyer 666 - Defiance Cytuj
zduniacz 123 Opublikowano 26 grudnia 2009 Opublikowano 26 grudnia 2009 Immortal - All Shall Fail Jaka literówka XDDD hehe, w Defeaterze tez sie walnąłem, powinno byc Lost Ground Cytuj
wiki1993 539 Opublikowano 27 grudnia 2009 Opublikowano 27 grudnia 2009 Spoko płyty z 2009: Mastodon - Crack the Skye Alice in Chains - Black Gives Way to Blue Antigama - Warning So I Scream - 6Shooter EP Kult - Hurra! Behemoth - Evangelion Converge - Axe To Fall Megadeth - Endgame Slayer - World Painted Blood Maybeshewill - Sing the Word Hope in Four-Part Harmony The Prodigy - Invaders Must Die I pewnie miljon innych, o których zapomniałem. Zagraniczną płytą roku ogłaszam Converge - Axe To Fall, natomiast tytuł polskiej płyty roku otrzymuje So I Scream - 6Shooter EP. Cytuj
froncz piotrewski 1 732 Opublikowano 27 grudnia 2009 Opublikowano 27 grudnia 2009 Z niewymienionych tutaj, płyty warte posłuchania: Truckfighters: Mania Big Business: Mind The Drift (to chyba z tego roku) Black Pyramid - Black Pyramid Cytuj
Gość _Milan_ Opublikowano 30 grudnia 2009 Opublikowano 30 grudnia 2009 Kylesa - static tension płyta DOSKONAŁA nowa Black Cobra płyta świetna nowa 16tka płyta bardzo dobra mastodon - crack the skye płyta świetna nowy burnt by the sun płyta bardzo dobra Complete failure - heal no evil płyta bardzo dobra vulturesy slaba-swietna-denerwujaca- swietna- nudna - denerwujaca w takiej kolejnosci, ostatecznie moglaby nie wyjsc poprawka, complete failure nagrał płytę świetną, jaram się nią cały czas. Converge może lizac buty. Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 31 grudnia 2009 Opublikowano 31 grudnia 2009 Ułożyłem listę właśnie, dziwki. Wklejam całą. Aby podkreślać, że nie jestem Obsem i moje ulubione płyty naprawdę zostały wydane - zamieszczam okładki. Wstęp: To był dla mnie baardzo dobry rok. Nowe płyty wydała trójka moich ulubionych perkusistów. Pojawiły się nowe, za(pipi)iste kapele. A część starych wzniosła się na poziom bardzo wysoki. Wybrałem 10 płyt, z żalem pomijając co najmniej 20 takich, które w zeszłym roku walczyłyby o zwycięstwo Top 10: Jeśli Dave Grohl wraca do grania, to trudno mówić o konkurencji. Zwłaszcza, jeśli powraca też - po 30 latach - John Paul Jones. Ale nawet pomimo faktu, że oczekiwałem od Grohla cudów, ten i tak mnie zadziwił. Przede wszystkim niesamowitą różnorodnością beatów, jakie wyciąga na tej płycie. Niby większość z nich to zrzynka z Led Zeppelin, ale z polotem, fantazją, kreatywna i fantastycznie wykonana. To mogłaby być płyta roku za samą perkusję. Złe wieści są takie, że jest bardzo blisko, by faktycznie tak było. Część utworów bowiem (zwłaszcza "Bandoliere" czy "Warsaw") okazuje się przeraźliwie nudna, jeśli nie wsłu(pipi)emy się w mistrzowskie uderzenia Grohla. Josh Homme - jego gitary i wokal - to słaba strona tego albumu, ale to było do przewidzenia, kiedy ten młody człowiek założył zespół z ludźmi będącymi "na swojej pozycji" najlepsi na świecie. Kiedy czasami do tej zachwycającej sekcji rytmicznej trafi się dobry riff Homme'ego, jak w "No One Loves Me", wtedy otrzymujemy prawdziwą ekstazę - "odliczanie" przy graniu wymienionego kawałka należy do najfajniejszych, jakich zaznałem. O tej płycie można gadać godzinami. Dla mnie to już praktycznie klasyka. Mastodon to obecnie najlepsza kapela na świecie. To już ich czwarta płyta i chociaż najbliższe mojemu sercu nadal pozostaje "Remission", to każda kolejna idzie w innym kierunku, zaskakuje, niektórych rozczarowuje, ale w swojej klasie ciągle pozostaje arcydziełem. Tym razem zespół postawił na tzw. klimat. Gitary jęczą, wokale jęczą, bas plumka, a perkusja Branna Dailora przygrywa nastrojowo. Dailor bardziej przypomina tu Neila Pearta, niż Kena Owena. Od czasu do czasu przypomni, że ma w duszy metal, wsadzając między takty jakiś niesamowicie szybki roll, wyczyniając nieludzkie rzeczy na talerzach w "Last Baron", ale przez cały album dominuje spokojne dudnienie, które zanurza słuchacza w kosmiczną otchłań wywoływanej przez chłystów duszy Rasputina. Im więcej słucham tej płyty, tym bardziej nie mogę przestać - jestem po prostu fanem tych sympatycznych Szkotów. Niezwykle pasuje mi to, w jaki sposób Ben Johnston używa talerzy. Niby jest to proste, szybkie przydzwanianie na ride'zie, a jednak potrafi zrobić ze zwykłego utworu coś wyjątkowo energetycznego. Do tego Johnston ma świetną przygrywkę na kociołkach w "Whorses" oraz na drewnianym czymś w "Born on a Horse". Ten ostatni utwór to piękny przykład na to, jak mogą współpracować gitara, perkusja i bas, nie wchodząc sobie w ogóle w drogę. Prosta, dziecinna wręcz, urocza płyta. Wielki zaskoczenie. "Red Album" olałem, więc odkryłem ze zdumieniem, że Baronowa na swojej drugiej płycie poczyniła prawdziwe arcydzieło. Inspiracje Mastodonem są zbyt oczywiste i mnogie, żeby je wymieniać. Ale jest w tym też własny styl, który najlepiej widać w powalającej perkusji Allena Blickle'a. Wszystko zaczyna się od jednego z najlepszych werbli, jakie słyszałem w tej dekadzie - brutalnego, nieokrzesanego, uderzającego w uszy niczym drewniany bat w plecy niewolnika. Blickle jest niezwykle żywiołowy. Energia praktycznie wylewa się z taktów, koleś ledwo nadąża ze zmieszczeniem tego wszystkiego, ale nigdy nie przekracza granicy. Ilość beatów jest powalająca i często (np. w "Horse Called Golgotha") zmieniają się one co kilka sekund. Płyta fascynująca od początku do końca. Jeśli jakiś album kojarzy mi się z "Never Mind the Bollocks", to wiadomo, że jest dobrze. I tak jest z nowym Anti-Flag. Nie wiem do końca, dlaczego akurat te melodie i te teksty wydają mi się najwybitniejszym osiągnięciem punka od wielu lat, ale tak jest. Piosenki strasznie mi się podobają, są szybkie, prostackie, można podśpiewywać. Lirycznie - klasa sama w sobie. Przykładowo, pierwszy utwór nosi tytuł "Sodoma, Gomorrah, Washington D.C." i kończy się wywrzaskiwaną parafrazą Marksa. W drugim utworze wśród melodycznych podśpiewek są takie jak "we're so fucked, lalala" czy "when the cities burn down, we'll all keep warm". Dalej jest równie dobrze. Przezabawny i za(pipi)isty anarchopunk. Dillinger się skończył na "Miss Machine"? Converge na "Kill Them All"? Na szczęście po 10 latach powróciło Coalesce i przypomniało wszystkim, kto tu jest patriarchą. Metalcore, math, noise - nawet nie wiem, co oni grają. Ale jest fajne i można mówić o "OX" jako o najlepszej płycie tego zespołu. Rozwijają się i to ich odróżnia od wyżej wymienionych. W tym roku spora ilość moich faworytów powróciła z płytami genialnymi (Voivod, Sonic Youth, Trophy Scars...). Z Heaven & Hell sytuacja jest nieco inna. Oni nigdy nie byli moim faworytem. I chociaż nagrywają od 30 lat, to nigdy nie podobali mi się tak bardzo jak na "The Devil You Know". Kupa świetnych riffów i typowe dla oldschoolowego heavy metalu liryki o Szatanie. Kolejny punk, który przypomina mi Sex Pistols. Za sprawą tekstów, które zioną nienawiścią do Wielkiej Brytanii. Muzycznie to dość typowy hardkor punk, tyle że strasznie fajny. "Grey Britain" wkręca się w banię jak cholera. Płyta jest przepełniona agresją i rozpaczą, słuchając całej po ciemku na słuchawkach można się aż przestraszyć podczas ostatnich utworów. Gallows to następna kapela, która swoją drugą płytą potrafiła błyskawicznie wbić się do grona moich ulubionych. Wolę ten album shoegaze'owy od - również świetnego - nowego The Place to Bury Strangers (skąd oni biorą te nazwy?). Jak opisać muzykę The Pains of Being Pure at Heart jednym słowem? Cukierki. Słuchałem tego bardzo dużo, aż do przesłodzenia. "Gin" zespołu Cobalt to "Assasins: Black Meddle" tego roku, "Massive Conspiracy" tego roku, plus nutka Toola. Ogólnie ciekawa kapela - wokalista jest żołnierzem i zabija Arabusów w Iraku, a jak przyjeżdża do domu, to odreagowuje nadmiar agresji tworząc jeden z bardziej szalonych black metali, jakie ostatnio słyszałem. Gościnnie na albumie występuje Jarboe. Mroczny szajs. Wyróżnienia: Voivod, Manic Street Preachers, Kylesa, The Bronx (Mariachi El Bronx), Sonic Youth, Slayer. Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 31 grudnia 2009 Opublikowano 31 grudnia 2009 Propsy za anti-flaga, dobry lewacki pank. Cytuj
Gość Grzegosz Opublikowano 1 stycznia 2010 Opublikowano 1 stycznia 2010 Całkiem za(pipi)isty ten Cobalt. Sprawdzę sobie jeszcze Coalesce. Cytuj
BartX 9 Opublikowano 1 stycznia 2010 Opublikowano 1 stycznia 2010 Posłuchałem nowego Slayera - 7/10 no i Kylesy. Z 7/10 robi 9/10 i wypier.dala Converge z miejsca płyta roku. Cytuj
golab 1 672 Opublikowano 5 stycznia 2010 Opublikowano 5 stycznia 2010 faktycznie mocny ten cobalt, taki black metal przyprawiony doomem i sludgem mogę słuchać Cytuj
django 549 Opublikowano 7 stycznia 2010 Opublikowano 7 stycznia 2010 tez cos tam skrobnalem, ale nie chce mi sie calego wklejac wiec: http://rateyourmusic.com/list/wound/2009_in_music Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 24 stycznia 2010 Opublikowano 24 stycznia 2010 Jarales sie tym Greymachine i gdzie ono? Cytuj
django 549 Opublikowano 24 stycznia 2010 Opublikowano 24 stycznia 2010 Są lepsze albumy one. Jarałem się samą ideą, płyta potrafi zanudzić człowieka w pewnych momentach. Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 24 marca 2010 Opublikowano 24 marca 2010 No, ale w sumie to takie z was metaluchy a nikt nie dal Celana do zestawienia, straszne z was psiochy. Widze, ze tylko moja lista bedzie ta jedyna sluszna. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.