Skocz do zawartości

Boardwalk Empire


Keymaker

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na pewno wszystkich obchodzi, co mam do powiedzenia o "Boardwalk Empire".

 

Otóż nie jest to tak wielkie wydarzenie, jak mogło być. Serial jest dobry... aż za bardzo. Jest zbyt "bezpieczny". Czego nie znamy z filmów, znamy z "Rodziny Soprano". Jeśli ktoś miał ciary podczas sceny chrztu, to zastanawiam się, co przeżywał podczas ostatniego sezonu "Breaking Bad" - robił w gacie co 5 minut?

 

"Chrzest" charakteryzuje kilka zalet i wad BE bardzo dobrze. Zalety - pogoń za niekonwencjonalnymi rozwiązaniami formalnymi, wystawność i bardzo wysoki poziom realizacji. Nadal jednak niższy, niż "Breaking Bad", wskutek braku odwagi, bo na pewno nie budżetu ("BB" ma wielokrotnie niższy). Wady? Po pierwsze, scena jest przegięta. Tak jak cała postać agenta Van Aldena. Koleś lata z odcinka na odcinek w różne regiony moralności jak chorągiewka, a wszystko jest wytłumaczalne czym? Że jego determinacja czyni go zwykłym świrem? Kiepskie. W momencie, gdy agent zaczął się biczować, a Michael Shannon przyjął "Zawziętą Minę nr 3", zdałem sobie sprawę, że nie mamy do czynienia z żywym, dynamicznym charakterem, tylko ładnie zrobioną kalką filmów gangsterskich z lat 30. Tak samo jak Van Alden, tak i postaci Michaela Pitta, Kelly McDonald czy Kennetha Williamsa mogły być świetne, gdyby miały w sobie... coś więcej. A tak, cóż, schemat. Buscemi zresztą też z tego schematu rzadko wychodzi. W "Boardwalk Empire" na pierwszym planie jest produkcja, a postaci dopiero na drugim. Z tego powodu akcja leci za szybko jak na serial, w każdym odcinku dzieje się za dużo, zwroty akcji następują, zanim się rozgościmy w status quo. Chyba głównie dlatego historię się tu obserwuje, a nie przeżywa.

 

W samej historii brakuje tego samego... czegoś więcej. Motyw przemiany człowieka i świata wokół niego? Wow, nigdy tego nie widziałem. Bohaterowie, którzy patrzą pod koniec sezonu w lustro i zdają sobie sprawę, że po serii wygodnych kompromisów są gorszym człowiekiem, niż kiedyś? Straszne. To było w "Sopranos", "Wire", "Deadwood", "Shield" i wielu innych. Tak samo jak były montaże muzyczne czy "zaskakujące" spontaniczne morderstwa w ciszy (tutaj tak naprawdę zbyt przewidywalne, by wywołać prawdziwy szok, mimo wizualnego piękna).

 

Generalnie, jak mówię, serial jest dobry, dobrze się go ogląda. Jest wśród najlepszych serii emitowanych w tym roku. Jednak widać różnicę klas w porównaniu do dwóch arcydzieł współczesnej TV, "Mad Men" i "Breaking Bad". Liczyłem na to, że Terrence Winter znajdzie sposób, by wnieść coś bardzo osobistego i świeżego do seriali, tak jak Matthew Weiner, ale (na razie?) tego nie ma.

Opublikowano

Gdy przeczytalem posta Ogqozo po obejzeniu pierwszego epa, pomyslalem sobie "Co ten typ bredzi?".

Teraz jednak, kiedy pierwszy sezon jest juz za mna, niestety musze sie zgodzic.

 

Sie zastanawialem co to bedzie za scena chrztu, ktora tak chwalicie, ktora ponoc miazdzy. Nie wiem co w niej ma byc miazdzacego. Prawde mowiac nie zrobila na mnie wiekszego wrazenia. Jesli ta scena kogos miazdzy, to sie zastanawiam jakie wrazenie zrobia na nim motywy z OZ czy The Shield. Chyba pikawa nie wyrobi.

 

Ogolnie rzecz biorac - jak dla mnie serial na pewno warty obejzenia, ale na pewno nie jest to nic genialnego. 8/10

Co nie zmienia faktu, ze sie z jego powstania niesamowicie ciesze, bo lubie te klimaty - a mozliwosc obserwowania tych realiow przez tyle godzin, to wspaniala okazja.

Opublikowano (edytowane)

Widzisz, Ciebie ta scena nie zniszczyła, bo się nastawiłeś na nie wiadomo co, podczas gdy my nie mieliśmy pojęcia, że takie coś się wydarzy. Agent Van Alden przeszedł tam samego siebie, chociaż już wcześniej miał zajawki na katolpsychola.

Edytowane przez Masorz
Opublikowano

Ja tam nie wiedziałem co się zdarzy i... phi. Dowolny odcinek Breaking Bad ma kilka scen lepszych, jeśli nie wszystkie po kolei. Opisywałem pokrótce, dlaczego - takie "przechodzenie samego siebie" robi wrażenie wtedy, gdy jest wiarygodne. Walter White jest wiarygodny, Van Alden... średnio.

  • Minusik 1
Opublikowano

Van Alden jest właśnie w chuj wiarygodny.

Chce dobrze, ale jest też mocno niestabilny psychicznie i to widać.

 

A powoływanie się przez Ciebie przy każdym możliwym serialu na Breaking Bad robi się do wyrzygu nudne.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

http://hatak.pl/news/11250/Zlote_Globy_rozdane/

 

Złote globy dla najlepszego aktora - S. Buscemi i dla BE za najlepszy serial dramatyczny.

No i dobrze pewnie kapitalna scena chrztu się do tego przyczyniła hEh.

 

Ja jadę drugi raz, obecnie jestem po 5 odcinku, dalej podtrzymuje - świetny. Chociaż mimo wszystko jeżeli mam być szczery to jednak bez dwóch zdań Soprano > BE to znaczy na razie po pierwszym sezonie.

Edytowane przez SłupekPL
Opublikowano

To pewnie ja będę miał dokładnie na odwrót, bo Sopranosów nie widziałem jeszcze.

A bywa tak, że świetny serial w obrębie jakiegoś konkretnego gatunku robi na nas takie wrażenie, że ciężko potem innemu jest zrobić większe.

 

Ic de brutal truf.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Skończyłem sezon i zastanawia mnie tylko jedno:

 

Jak Nelsonowi "chrzest" uszedł "na sucho"?! Widziało wszystko z 50 osób itd! Jest to gdzieś wytłumaczone? Może coś przegapiłem? Bo historyjka o ataku serca jest słaba!

 

  • 1 miesiąc temu...
  • 3 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...