Skocz do zawartości

The Legend of Zelda: Skyward Sword


django

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niestety, ale w Zeldzie takie rzeczy to norma i nikt rowniez w reckach nie widzi w tym nic zlego, a inne gry sa za to krytykowane. Po raz drugi walczylem w Ghirahimem i znowu walka byla po prostu slaba. Co jak co, ale Zelda zawsze miala fajnych bossow, ktorych najpierw trzeba bylo wyczaic zeby pozniej trafic w ich slaby punkt. Tutaj dwa razy byla po prostu lipa i tyle, bardzo lubie ta serie, ale ten boss w ogole mi nie pasuje do tej gry. :)

 

Bo jeśli ten backtraking recenzentom nie przeszkadza, to jakoś nie był krytykowany - mi też jakoś nie przeszkadzał, i jakoś wibitnie nigdy takie zagrywki mi nie przeszkadzały w grach.

Za to Zelda i choćby taki Fragile Dreams za pewne archaiczne rozwiązania była krytykowana, a taki choćby Dark Soul's wręcz odwrotnie, jest za to wychwalany - więc nikomu nie dogodzisz w 100%...

Opublikowano

Tylko, ze w Zeldzie SS backtracking nie jest archaiczny a raczej specjalnie wdrozonym systemem zeby przedluzyc na sile gre. W poprzednich nie ma TAKIEGO backtrackingu. I akurat DS nie ma z tym nic wspolnego. Ja wiem, ze Zeldy krytykowac nie wolno, ale coz. Naraże się.

Opublikowano

Powroce jeszcze do nietypowych rozwiazan w nowej Zeldzie: poza dwoma walkami z Ghirahimem (nie zdziwie sie jesli jeszcze jakas bedzie), byly

trzy walki z Imprisoned - pierwsza jest jeszcze znosna, niestety dwie kolejne juz wcisniete na sile i po prostu glupie.

 

Do tego jego design jest po prostu slaby i jakos nie pasuje mi do tej gry. Juz teraz wiem dlaczego ta Zelda byla okreslana jako inna juz przed premiera przez samych tworcow.

Opublikowano (edytowane)

8.

 

Już za same traktowanie nas, graczy jak debili. Na prawdę nie wiem, dla kogo dobrym pomysłem było zaimplementowanie Fi. A i muzyka nie jest rewelacyjna, a i dungeony to ja lepsze w serii widziałem, a i zdarzały się odsłony, w których zabawnie było od początku, a nie po 5 godzinach gry.

 

Porządny tytuł, który wypada blado patrząc na ALTTP, OOT czy nawet na niedokończonego Wind Wakera. W głowie mi się nie mieści, jak można było wydać tak nierówną Zeldę. Gdyby cała gra była tak za(pipi)i.sta, jak sekwencja pustynna, to mielibyśmy grę rewelacyjną.

 

Smutno mi, bo jarałem się na Skyward Sword jak sam s(pipi)ensyn.

Edytowane przez ragus
Opublikowano

Dokladnie, ja jeszcze nie skonczylem, ale powiem tak. Skyward Sword wprowadza nowe, genialne elementy do serii i bardzo bede sie cieszyl jezeli Zelda bedzie podazala bardziej fabularno-erpgegowo drogą. Szkoda tylko, ze nie przylozono sie do game designu zbyt mocno i pozniej wychodza takie kwiatki jak nadmierny backtracing czy walki z Ghirahimem (nie dosc ze nudne to jeszcze frustrujace poprzez swirowanie Motion Plus).

Opublikowano

Ode mnie dostaje 9.

Na minus:

Fi - nieprzydatna, nudna i bez charakteru.

Walki z bossami - mało wymagające i powtarzalne. Tylko finałowe walki na plus.

Misje poboczne - niezbyt ciekawe i nielogiczne. Dlatego w połowie gry odpuściłem je całkowicie.

 

 

Na plus:

Nowe pomysły - zbieractwo, ulepszanie sprzętu, pasek zmęczenia.

Muzyka - jak dla mnie świetna.

Grafika i design.

Wciąga - 50h minęło za szybko.

 

Inne rzeczy, na które część graczy narzeka, dla mnie nie były uciążliwe. Backtraking - absolutnie nie nużył. W większości przypadków powrót do znanych lokacji wiązał się z nowymi, wciągającymi wyzwaniami. Oczywiście wolałbym aby zamiast tego były zupełnie nowe miejsca, ale rozumiem ograniczenia, a w porównaniu do innych gier i tak mamy dużo godzin bez backtrakingu. Motion Plus - przez pierwsze 10h gry wkurzałem się na sterowanie i myślałem, że mam zepsutego wiilota :-) Później było coraz lepiej i tylko sporadycznie zdarzało się, że coś nie działa tak jak chciałem. Sterowanie naprawdę wymaga praktyki.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Czy Zelda:Skyward Sword jest najlepszą Zeldą ?? Wystawcie ocenę od 1 do 10 :P

 

Osobiście wystawiłem jej w recenzji na Retroage (dla zainteresowanych: www.retroage.net) maksymalną notę czyli 10 i w sumie nadal to ogólnie podtrzymuje ponieważ:

 

Plusy:

- Sterowanie.

- Muzyka (najbardziej podobały mi się spokojne ambienty bądź te które emanowały mocną energią).

- Stylistyka i grafika lokacji (nawet jeżeli ten styl był podyktowany ograniczeniem sprzętowym to wyszło im to świetnie).

- Fi i misje poboczne - wiem że kogoś może to ździwić ale osobiście i Fi i misje poboczne bardzo mi podpasowały, gdyż były zwykłe, bardziej nastawione na lepsze relacje między Linkiem a NPCami żyjącymi w owym świecie, zaś Fi tylko w tym pomagała bo dzięki niej można było się dowiedziećk to jak się nazywa, jaki ma charakter etc. czyli w skrócie jakaś informacja a nie wielka niewiadoma jak w przypadku większości Zeld.

- Zbieractwo, ulepszanie broni i mikstur.

 

Oczywiście nie uważam że Zelda jest perfekcyjna (nie ma takowej gry) tak więc o to moje minusy:

 

- Fi - tak to może dziwne ale w sumie jedyną wadą Fi jak dla mnie jest jej nadmierne informowanie gracza o wszystkim, gdyby zredukowali to do min. to byłoby znacznie lepiej.

- Za mało sidequestów (po pierwszym skończeniu na 100% miałem spory niedosyt i licxzyłem na ich większą ilość).

- Na początku zbyt prosta, ale dzięki Hero mode mozna się bardziej pobawić.

- Niemożność latania po zmroku - nie powiem ale to najbardziej mi się nie spodobało, bo po wodnych wyprawach w Wind Wakerze, chciałem ponownie zobaczyć wspaniały wschód i zachód słońca przy akompaniamencie symfonicznej muzyki.

 

Te wady jednak są dla mnie marginalne i osobiście uważam że tytuł jest wart najwyższej oceny. Backtrackingu w ogóle nie odczuwałem (jak ktoś twierdzi że Zelda SS to straszny backtracking to niech sobie pogra w Castlevanie i Metroidy, zwłaszcza Echoes to powinien zmienić zdanie), ba nawet śmiem twierdzić że po ostatnich dużych odsłonach gdzie wiele lokacji było na jedno kopyto i leciało się dalej to naprawdę miła zmiana.

 

Na zakończenie wypowiem się na temat łuku i harfy: możliwośc strzelania z łuku na kilka sposobów (w każdym przypadku świetnie się sprawdzają) to wielki plus, nie nastręcza problemów i szybko się w ten sposób strzela, szkoda tylko iż nie można dalej strzelać za pomocą łuku gdy się zalockujemy ale tytuł byłby wtedy jeszcze bardziej banalny. Harfa jako kolejny instrument w serii jest całkiem ciekawy, jedynym według mnie problemem jest jego ogólnikowośc w sposobie grania i tego iż melodie nie mają już takiego zastosowania jak to było m.in. z batutą czy okarynką.

Edytowane przez chrno-x
  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

To według mnie naprawdę nie przechodziłeś Echoes na 100% skoro tak twierdzisz. Zresztą na siłę nikogo nie będe przekonywać, to kwestia gustu, lecz dla mnie zbyt przesadzasz co do Backtrackingu w Zeldzie SS. Zresztą co ma rzucanie się w oczy z tym czy taki backtracking jest grywalny czy nie? W Zeldzie SS rzuca się on bardziej bo ma to względy fabularne, nie jest to wyciągnięte z kapelusza "ot tak dla picu".

Edytowane przez chrno-x
Opublikowano

Wlasnie w Metroidach albo w Metroidovaniach to jest wlasnie przynajmniej jakos wyjasnione i tu nie ma nic do gadanie czy przechodzilem na 100% czy na 99%. Masz jedna wielka mape i czasami musisz sie wrocic bo drzwi do kolejnej czesci lokacji sa gdzies wczesniej niz tam gdzie znalazles kluczyk. Proste.

 

W nowej Zeldzie przechodzisz drugi raz te same lochy. Po prostu. Tutaj to komus sie nie chcialo tworzyc nowych lokacji i postanowil chamsko rozciagnac gre. Drugi raz przechodzenie tego samego lochu, na serio? I ZLY KOLES ZNOWU ZALOZYL ZAMEK? I ZNOWU BOSS?

 

Niedopuszczalne jak dla mnie. Tym bardziej w tak niezwyklej serii jak Zelda ktora zawsze miala dosc sporo fantastycznych lokacji.

Opublikowano

Proponuje zebys sie zatrzymal w Xenoblade i pochodzil ze trzy razy po tych samych lokacjach. Nawet nie po Gaur Plains co po Ether Mines i Tephra Cave. Zabawa murowana.

 

Albo pograj w Wind Wakera i nie odplywaj dalej niz Forest Haven.

 

Przepraszam, ze wymagam czegos wiecej od gry ktora bardzo bym chcial pokochac, ale ona mocno sie opiera. Niestety, twoj genialny sarkazm nic tu nie pomoze. Jezeli twierdzisz, ze wolisz odwiedzac pare razy te same lokacje niz cos nowego to najwidoczniej nie mamy o czym rozmawiac.

Opublikowano (edytowane)

Wlasnie w Metroidach albo w Metroidovaniach to jest wlasnie przynajmniej jakos wyjasnione i tu nie ma nic do gadanie czy przechodzilem na 100% czy na 99%. Masz jedna wielka mape i czasami musisz sie wrocic bo drzwi do kolejnej czesci lokacji sa gdzies wczesniej niz tam gdzie znalazles kluczyk. Proste.

 

Aha bo w Zeldzie właśnie nie jest tak samo wyjaśnione...ookkkaayyy....naprawdę jak dla mnie przemawia za tobą ignorancja bo to czy przechodzisz Metroida na wzór speed runów czy zdobywasz wszystkie scany, bronie health bary itp. ma ogromny wpływ na rozgrywkę bo nie raz trzeba z jednego końca świata zasuwać spowrotem na drugi tylko po to aby zdobyć kolejny zasobnik rakiet. W Echoes pomnóż to przez dwa bo musisz wiecznie to samo robić i w Light Aether i Dark Aether.

 

W nowej Zeldzie przechodzisz drugi raz te same lochy. Po prostu. Tutaj to komus sie nie chcialo tworzyc nowych lokacji i postanowil chamsko rozciagnac gre. Drugi raz przechodzenie tego samego lochu, na serio? I ZLY KOLES ZNOWU ZALOZYL ZAMEK? I ZNOWU BOSS?

 

Jakoś w Zeldzie nie zauważyłem żeby dokładnie w tym samym miejscu, w tej samej lokacji przy każdym odwiedzaniu był np. Girahim itp. bo tak jak w Metroidach gdy pokonasz danego bossa, to już go tam nie ma a jeśli chodzi o zwykłych przeciwników czy sub-bossów to jest dokładnie tak jak gdzie? Otóż to, tak jak w Metroidach gdzie zwykłe wypierdki i sub-bossy się respawnują za każdym razem jak ponownie po jakimś czasie przechodzisz przez te lokacje. Zresztą czy tak samo jak w wyżej wspomnianej serii Metroid nie przechodzisz przez te same lokacje bo gdzieś tam dalej nie otworzyły się nowe drzwi aby można było fabularnie brnąć dalej? Zresztą podaj mi chociażby dwie lokacje w Skyward Sword w których nagle po powrocie wszystko się resetuje i musisz jeszcze raz tą samą lokację przechodzić, czyli brać kluczyk, pokonać głównego bossa aby iść dalej? Właśnie takiej sytuacji w Zeldzie nie ma, więc jak dla mnie próbujesz nad wyrost zjechać Backtracking w jej najnowszej odsłonie.

 

 

P.S. Jakby co bez obrazy ale twoje argumenty dokładnie ukazują że nie siedziałeś przy Metroidach tyle co ja a na bank już nie przechodziłeś którejkolwiek części skanując wszystko i zdobywając każdy item w grze, bo inaczej nie rzucałbyś właśnie argumentami które ukazują że nowa Zelda bardzo wiele czerpie z pomysłu backtrackingu w Metroidzie. Kwestia tylko gustu czy komuś pasują dane lokacje, bo jak ci się one nie podobają to oczywistym jest że nie ma się ochoty do nich wracać. Pamiętaj, że nei próbuje cię na siłę przekonać do mojego zdania, tylko chce ci ukazać mój punkt widzenia.

A i jakby nie było to dla mnie do dziś najlepszą Zeldą dalej pozostaje własnie Wind Waker a zwłaszcza eksploracja morza w żaglówce (przy czym wiele osób umiera z nudów) bo osobiście preferuje cel-shadingowe Zeldy (dla mnie Twilight Princess to tytuł na 8+). I nawet na przykładzie Wind Waker'a w którym to wiele questowych lokacji odwiedza się tylko raz, w Skyward Sword mogliby zrobić dokładnie to samo, ale równie dobrze ludzie z Big N we wcześniejszych odsłonach na przykładzie ostatniej Zeldy, byliby w stanie stworzyć świat bardziej skondensowany, czyli w WW Earth i Wind Temple mogłyby być tuż obok Forest Haven czy Dragon Roost Island.

Edytowane przez chrno-x
Opublikowano

Ogólnie rzecz biorąc ,mi tam backtracking nigdy aż tak bardzo nie przeszkadzał ,choć w nowej Zeldzie faktycznie jest on źle opracowany i niektórych może odpychać.Dla nie niedopuszczalne za to jest stawać do walki trzy razy z jednym i tym samym bossem,który wcale nie jest jakimś majstersztykiem,ba i to nie jednym bossem.Na szczęście w tej części nadrabiali za to półbossowie,choć nie zaraz też nie za bardzo,ogólnie pod tym względem Twilight Princess było lepsze i jak dla mnie , była też lepszą grą od Skyward Sword,ale i tak tradycyjnie ,pewnie zagram drugi raz.

Opublikowano

Subbossowie w SS to kpina. 3 na krzyż i to jedyny element powtarzalności, na który mogę narzekać. Backtracking jest jak w Metroidiach, więc mój gust jest zaspokojony. Ludzie pastwią się nad tą SS przez ten powtórzony dungeon, a tymczasem przelatuje się przez neigo migiem.

  • Plusik 1
Opublikowano

Właśnie też jestem trochę zdziwiony małą ilością sub-bossów, choć walki z nimi proste tak jednak chyba wydają mi się satysfakcjonujące pod jednym względem a mianowicie chodzi o nie przedłużanie na siłę czasu gry. Nie walczymy z nimi co 5 minut i nie sprawiają problemów, ot są jak dla mnie płotkiem który coś urozmaica na drodzę ale większego wyzwania nie stawia. No i tak jak kolega Pious mam to samo zdanie że backtracking jest bardzo zbliżony do tego z Metroidów (ale akurat w pozytywnym znaczeniu), ponowne przechodzenie kilku metrów przez dungeony osobiście mnei nie nudziły ani irytowały (zwłaszcza że do dyspozycji tym razem mamy dasha).

 

Osobiście to i tak bardziej do pełni szczęścia brakuje mi sensownej ilości side questów, większej ilości wysepek z mieszkańcami niczym w Wind Wakerze no i możliwości latania nocą. A nie powiem przez długi czas liczyłem że Link jako adept w szkole rycerskiej będzie mógł do takowego egzaminu przystąpić a tu klops. Wiadomo nie ma gry idealnej, choć i tak jest o niebo lepiej niż w nudnym Twilight Princess gdzie (jak dla mnie) oprócz paru nędznych side questów łudząco podobnych z Ocariny of Time, zbierania badziewnych robaczków i tych nieszczęsnych Poe Souli (co uważam do dziś za niesamowity badziew) które na siłę przedlużało rozgrywkę brakiem możliwości przemiany dnia w noc i vice versa jak w OoT czy WW, nie prezentowała ze sobą niczego szczególnego i chyba ludziiom bardzo podoba się TP ze względu na sentyment do Ocariny który emanuje z owego tytułu.

 

Zresztą cale Twilight Princess było wydłużane nie raz na siłę, bieganiem kilometrów w tej i spowrotem jak chociażby w Mountain Peak gdzie mieszkała rodzinka Yeti i patent z gotowaniem zupy. Jak sama zupa była przydatna tak pomysł był wrzucony pod przymusem, bo lokacja okazywała się szybko mocno przeciętna.

Opublikowano (edytowane)

A mi w Twilight Princess podobało się Mountain Peak. Nie przeszkadzało mi gotowanie zupy :P ale cóż każdy ma inny gust. A co do backtrakingu w SS to mi nie przeszkadza a gra bardzo mi się podoba, miodzio. Według mnie w Twilight Princess sub-bossowie byli dużo fajniejsi i ciekawsi, natomiast w SS jest ich przerażająco mało, i ogólnie bossowie są trochę mniej ekscytujący niż w Twilight Princess ale cytując chrno-x "Nie ma gry idealnej"

Edytowane przez mateuszu4
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...