Skocz do zawartości

co cię cieszy, a co złości?


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaje.bał bym szpadlem hóioze odpowiedzialną za totalnie randomową walke w RL z pierd.oloną bonusowa czachą wysrywającą inne pier.dolone czachy które wiedzą gdzie sie pojawie kórva dzien wczesniej ode mnie. Yebac te gre.

 

w sensie remixowy boss? Daj se siana....

Gość suteq
Opublikowano

Dobrze, że sobie dałem z nią szybko spokój.

 

Ale boję się, że takie same emocje będę miał przy Shovel Knight. :frog: 

Gość ragus
Opublikowano (edytowane)

Dobrze, że sobie dałem z nią szybko spokój.

 

Ale boję się, że takie same emocje będę miał przy Shovel Knight. :frog:

 

 

Dlaczego? Shovel Knight to łatwa gra, a każdego bossa da się zniszczyć jednym patentem.

Edytowane przez ragus
Opublikowano

i tak szacun że dałeś któremukolwiek radę. Podobno ten pierwszy boss remixowy jest najgorszy.

Najłatwiejszy jest ten ostatni co się lata i walczy z dwiema galaretkami. Za drugim razem pykło. 

Gość suteq
Opublikowano

 

Dobrze, że sobie dałem z nią szybko spokój.

 

Ale boję się, że takie same emocje będę miał przy Shovel Knight. :frog:

 

 

Dlaczego? Shovel Knight to łatwa gra, a każdego bossa da się zniszczyć jednym patentem.

 

No ja nie grałem to nie wiem, ale z rozgrywki wygląda na staroszkolną grę z wysokim poziomem trudności. 

Gość ragus
Opublikowano

Spoko, jest w sam raz. Na pewno nie jest to gra z kategorii frustrująco trudne :czesc:

Opublikowano (edytowane)

Cieszy mnie, że kupiłem drugiego pada do PS4. W końcu pogram z kobitą w DriveCluba na podzielonym...
A nie czekaj kur.wa, przecież to nie ma split screena (co mnie złości).
Podzielony ekran zawsze powodował jakieś ubytki graficzne, wszak konsola nie wyrabiała i było tak od czasów PSXa. No, ale w PS4 jest 8-rdzeniowy, 64-bitowy AMD „Jaguar”[2] (zintegrowane w APU[3]) 1.6GHz, a w Prosiaku jeszcze więcej i widocznie to za słabo, lub nikt już nie gra w kanapowego coopa. 

 




"kanapowy coop z dziewczyną" - można i tak

Edytowane przez grzybiarz
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Cieszy mnie Shovel Knight. Nowy dodatek niszczy, skubańcom w Yacht Club Games nie kończą się pomysły, ciągle dopieszczają swoje dzieło nowymi DLCkami z masą nowych patentów. Czuć tutaj pasję do robienia gier. Aż się chyba przeproszę z pierwszym DLC i dam mu drugą szansę, bo najnowsze, czyli Specter of Torment to mój kandydat do TOP5 tego roku i aż żal przestawać w to grać.

 

Yacht Club Games? Wieczny szacunek.

Opublikowano

Troche żałuje, że nie dałem drugiej szansy i nie kupilem jak byla promka w styczniu. :( Teraz za stówę to na pewno nie kupie.

Opublikowano

Za stówę masz 3 kampanie. Jedna w cenie dużej pizzy. Opłaca się jak cholera.

Opublikowano (edytowane)

JESZCZE JEDNA?




lol, faktycznie. Kampania King Knighta. Chorzy ludzie :banderas:

Edytowane przez ragus
Opublikowano

+ battle mode gdzie bedzie mozna grac bossami i cos tam jeszcze mieli dorzucic ;) yacht club nalezy szanowac za to co odwalili z shovelem i trzymam kciuki by nie byli studiem jednej gry 

Opublikowano

 

 

+ battle mode gdzie bedzie mozna grac bossami i cos tam jeszcze mieli dorzucic

 

giphy.gif

 

wspaniale

Opublikowano

Troche żałuje, że nie dałem drugiej szansy i nie kupilem jak byla promka w styczniu. :( Teraz za stówę to na pewno nie kupie.

Zawsze możesz kupić pudełko.

 

A z pudełkiem chyba reszta zawartości dalej będzie za free. Tak mi się wydaje. 

Opublikowano (edytowane)

Cieszy mnie intensywność gameplayu w The Evil Within. Co prawda gra sama w sobie nie jest mega trudna, przynajmniej na poziomie trudności na którym gram (survival, wyższy odblokowuje się dopiero po przejściu), choć trzeba przyznać że celowanie jest... specyficzne, bo celownik się przybliża i gra zamienia się w coś w stylu FPSa. Amunicji też jest mało i trzeba oszczędzać, albo nieraz iść na gołe pięści.

 

Ale bardziej chodzi mi o to, że gra jest po prostu staroszkolna. Odpaliłem rozdział, który był mocno wymagający, ciągnął się przez bite dwie godziny, ale za sprawą niesamowitego klimatu i oldschoolowej mechaniki cały czas trzymał w napięciu. Żadnego ciągnięcia za rączkę, czysty gameplay, zakończony emocjonującą walką z bossem (nie będę spoilerował jakim, ale jego oddech cały czas było czuć na karku). Kończysz taki rozdział, wstajesz od konsoli, nawet trochę zmęczony, ale co najważniejsze, usatysfakcjonowany. Fajne uczucie, jednak te azjatyckie gry mają coś w sobie.

Edytowane przez c0r

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...