michal 558 Opublikowano 20 grudnia 2010 Opublikowano 20 grudnia 2010 Ja nie wiem, co ty chcesz powiedzieć w końcu. Gadamy o Facebooku czy o filmie? I o jego popularności (nie takiej znowu ogromnej) czy o ocenach krytyków i szansach na Oscara? Ja nie mam konta na Facebooku, ale nie wiem, jak można powiedzieć o firmie, że jest "trywialna". Co to w ogóle znaczy? Film o Bellu pewnie byłby mniej popularny, ale jeśliby w jakiś sposób nadal opowiadał o współczesnym społeczeństwie i był tak dobrze zrobiony, to pewnie zostałby dobrze przyjęty, jak to zwykle bywa z inteligentnymi i dobrze zrobionymi filmami. Czy ty nie masz przypadkiem wrażenia,że nadinterpretujesz filmy? Ja rozumiem,że filmy to esencja życia ,ale na rany i krew tego najwyższego rangą to TYLKO filmy .Kieślowski zapytany pewnego razu przez jakiegoś fascynata co pan chciał przez tą scenę powiedzieć ? A on odparł ,że NIC. Tak po prostu . Wez lepiej jeszcze raz ogarnij Imprerium Zmysłów Oshimy bo bardzo dużo straciłeś w moich oczach przez tą ocenę na filmwebie. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 20 grudnia 2010 Opublikowano 20 grudnia 2010 Ja nie wiem, co ty chcesz powiedzieć w końcu. Gadamy o Facebooku czy o filmie? I o jego popularności (nie takiej znowu ogromnej) czy o ocenach krytyków i szansach na Oscara? Ja nie mam konta na Facebooku, ale nie wiem, jak można powiedzieć o firmie, że jest "trywialna". Co to w ogóle znaczy? Film o Bellu pewnie byłby mniej popularny, ale jeśliby w jakiś sposób nadal opowiadał o współczesnym społeczeństwie i był tak dobrze zrobiony, to pewnie zostałby dobrze przyjęty, jak to zwykle bywa z inteligentnymi i dobrze zrobionymi filmami. Czy ty nie masz przypadkiem wrażenia,że nadinterpretujesz filmy? Ja rozumiem,że filmy to esencja życia ,ale na rany i krew tego najwyższego rangą to TYLKO filmy .Kieślowski zapytany pewnego razu przez jakiegoś fascynata co pan chciał przez tą scenę powiedzieć ? A on odparł ,że NIC. Tak po prostu . No i...? Sorkin zapytany o to, co chciał powiedzieć w danej scenie, też może odpowiedzieć, że NIC. Zrobi to jakąś różnicę? Social Network" jest o współczesnym społeczeństwie, tu nie ma nawet co "interpretować" (cokolwiek to znaczy), bo dzieło Sorkina po prostu o tym jest. Powierzchownie, dosłownie, opowiada ono o współczesnym społeczeństwie. Sama ostatnia scena, trwająca może z 15 sekund, mówi więcej o współczesnym społeczeństwie, niż cały pozostały dorobek kina amerykańskiego tego roku. W tradycyjnym kinie, w tradycyjnym świecie - Zuckerberg po prostu by zadzwonił. Powiedziałby "I'm sorry". Happy end. Ale w dzisiejszym społeczeństwie Zuckerberg napieprza w F5. Niby tylko kwestia techniczna. A ile się w praktyce zmienia? WSZYSTKO. Nie wiem, ilu twoich znajomych używa FB, jeśli jesteś przed trzydziestką to pewnie z 90%. Teza Sorkina (niekoniecznie prawdziwa - dyskutujemy tylko o tym, czy film COŚ mówi) jest taka, że ci wszyscy twoi znajomi korzystają z tworu człowieka, który był po prostu zbyt wsteczny i zapatrzony w siebie, żeby się odzywać do ludzi normalnie. A oni tam spędzają średnio ponad godzinę dziennie. I stają się poprzez zmechanizowanie swoich relacji tacy, jak on, chociaż gdy on to robił, to nikt nie chciał być taki, jak on. 1 Cytuj
michal 558 Opublikowano 20 grudnia 2010 Opublikowano 20 grudnia 2010 Widać grubsza dysputa się szykuję . No i...? Sorkin zapytany o to, co chciał powiedzieć w danej scenie, też może odpowiedzieć, że NIC. Zrobi to jakąś różnicę? Social Network" jest o współczesnym społeczeństwie, tu nie ma nawet co "interpretować" (cokolwiek to znaczy), bo dzieło Sorkina po prostu o tym jest. Powierzchownie, dosłownie, opowiada ono o współczesnym społeczeństwie. O współczesnym społeczeństwie mówią też Cząstki Elementarne Houellebecqa ,ale nie każdy targie się na własne życie po jej przeczytaniu. Facebook to pewna enklawa coś jak forum konsolamaniaków. Nie każdy je odbiera aż tak ambicjonalnie ,że musi się udać do psychoanalityka celem sprawdzenia czy aby wszystko z nim w porządku .Ja osobiście staram się unikać takich stron bo to zwykłe pożeracze czasu ,które bardzo dobrze są konsumowane podczas godzin pracy.Smutne jest to trochę dla mnie ,że każdy musi kilka razy dziennie sprawdzać co tam nowego dodała znajoma z podstawówki czy kolega z dawnej pracy.Smutne bo oznacza to ,że swoje własne życie uznaje za jakieś wybrakowane ,niepełne,pozbawione pasji itp. Rozumiem zajrzec raz na miesiac (podczas ktorych tak naprawde tak wielce OCZEKIWANYCH ZMIAN nie ma ),ale na tym należy poprzestać. Kiedyś w jakimś wywiadzie John Zorn bardzo ładnie się do tego ustosunkował :''nie używam tv , nie czytam gazet ,nie słucham radia bo NIE MAM NA TO CZASU .Życie jest za krótkie na takie pierdoły.''Ktoś by mógł się obruszyć ,że to czysty egoizm ,ale przypatrzcie się ile taki człowiek zrobił i jeszcze wiele może zrobić ,a jeszcze nie ma 60tki na karku. Nie mam też zbytnio chęci wartosciowac kto przesiaduje na serwisach społecznosciowych tylko po to by zabić czas czy żeby odświeżyc kontakt z dawną niewidzianą osobą .Są różni ludzie także daleki byłbym od stawiania tez ,że film traktuje o dzisiejszym społeczeństwie .Jakim społeczeństwie ? Młodym,cynicznym,ambitnym,egoistycznym myślacym tylko o własnym majątku ? Dziiii to żadna nowość i nie wiem naprawdę czemu miałbym przed nowym tworem Finchera klękać tak jak byłby Obamą współczesnego amerykańskiego kina .Zerknij na to z boku ,a dostrzezesz ,że to tylko bio dzieciaka ,któremu się udało w życiu .Czy historia go zapamięta ? Wątpię.Geniusz - byćmoże ,ale w zetknięciu z naprawdę inteligentnymi ludzmi okazałoby się ,że król jest nagi .Nietrudno jakoś specjalnie zabłysnąć inteligencją wśród imprezowiczów ,którzy sa za szczyt ambicji mają zaliczenie kolejnej panienki .Dziwi mnie tylko to ,że jako podobno dojrzały odbiorca kina dajesz się tak łatwo kupić .Podobnie jak te miliardy ,którzy sami się ograniczają . Apropo jeszcze otwartości na drugiego człowieka .Już po tym forum (jesli wierzyc temu co wypisuja ludzie) są ludzie którym za bardzo nie zależy na renomie internetowej a są jeszcze i tacy ,którzy nie widzą się poza niszowym fejmem. Próba dowartościowania ?Być może. Spytaj się samego siebie czy Ty należysz do tego społeczeństwa . 1 Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 21 grudnia 2010 Opublikowano 21 grudnia 2010 Raczej "dysputa" się nie szykuje, bo piszesz randomowe rzeczy bez żadnej myśli przewodniej. Myślałem, że negujesz zdanie "Social Network opowiada o współczesnym świecie", ale z kolei w tej posto-epopei napisałeś chyba o wszystkim, tylko nie o tym. Jakieś gadki o Facebooku (fakt: społeczeństwo go używa, twój "argument": eee, no używają ALE NIE MA CZASU), o jakimś klękaniu na kolana (skąd ty to wziąłeś?). Nie wiem, czy ktoś jeszcze ma chęć pisać swoje losowo wybrane opinie i zbijać je w 3 tys. znaków litego tekstu, ja mam ciekawsze zajęcia. Obczajanie lasek na Fejsie, Farmville itp. 4 1 Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 27 grudnia 2010 Opublikowano 27 grudnia 2010 Zostałem miło zaskoczony. Wiedziałem, że Fincher tego nie sknoci, ale facetowi udało się zrobić coś z niczego. Sama historia mimo, że przekoloryzowana to dobry materiał na taki komediodramat. Scenki humorystyczne były na poziomie, a muzyka i zwłaszcza montaż robi wrażenie. Film jest mistrzowsko nakręcony. Nie było ani jednej sceny która oderwałaby mnie od filmu, siedziałem jak na szpilkach. Gra aktorska także niezła. Teraz na Facebooka patrzę z trochę innej strony, ale wiadomo, że gdzie miliony zielonych tam i każdy będzie nawzajem siebie robić w bambuko. Cytuj
Gość Opublikowano 1 stycznia 2011 Opublikowano 1 stycznia 2011 Dobry film, dobre aktorstwo (oglądałem wcześnie drugiego Trona...). Widać rękę Finchera. Specyficzny język jego bohaterów może nie wszystkim pasować, to bardziej język literacki, niż filmowy, więc bohaterzy suną wysmakowanymi, wyważonymi teksatmi. Reżyser nie zostawia widza z pytaniami, moralnymi zagwozdkami, bawi się w sędziego i wymierza razy, choć ciężko stwierdzić czy w tym wypadku dało się inaczej. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 1 stycznia 2011 Opublikowano 1 stycznia 2011 Widać rękę Finchera. Specyficzny język jego bohaterów może nie wszystkim pasować, to bardziej język literacki, niż filmowy, więc bohaterzy suną wysmakowanymi, wyważonymi teksatmi. Te dialogi były niemal dokładnie takie same, zanim Fincher w ogóle dostał ten film. Reżyser nie zostawia widza z pytaniami, moralnymi zagwozdkami Hm. Cytuj
Gość Opublikowano 1 stycznia 2011 Opublikowano 1 stycznia 2011 (edytowane) tzn. ? chodzi o język spisywany przez protokolantów sądowych czy o scenariusz? Odbieram ten film bardzo jednoznacznie, może nie ze względu na rzeczywiste intencje reżysera, co ze względu na samą postać Zuckeberga. Fincher musiałby stawać na rzęsach(co czasami trochę dla niepoznaki czyni "nie jestem zły" "wiem, ale robisz wszystko, żeby na takiego wyglądać" ), żeby Zucke nie wyszedł w jego filmie na moralnego eunucha. Edytowane 1 stycznia 2011 przez Gość Cytuj
Hejas 455 Opublikowano 2 stycznia 2011 Opublikowano 2 stycznia 2011 tzn. ? chodzi o język spisywany przez protokolantów sądowych czy o scenariusz? Ależ oczywiście, że chodzi o język spisywany przez protokolantów sądowych. Cytuj
Gość Opublikowano 2 stycznia 2011 Opublikowano 2 stycznia 2011 tzn. że Fincher przeniósł 1:1 książkę na film? To nic dziwnego, że osiągnął taki efekt. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 2 stycznia 2011 Opublikowano 2 stycznia 2011 To był żart. Nie chodzi o język spisywany przez protokolantów sądowych. Cytuj
Mordechay 680 Opublikowano 4 stycznia 2011 Opublikowano 4 stycznia 2011 (edytowane) Błędem było oglądanie tego filmu o 2:00 w nocy, bo wymaga on trochę więcej skupienia niż zwykle i przyznam, że na początku gubilem się w akcji. W ogole nadal nie wiem kto w tym filmie byl dobry, a kto zly, bo chyba kazda ze stron miala troche racji. Dialogi bardzo brawurowe, przyjemnie się sluchalo filmowego Żyderberga, ale jednocześnie bardzo męczyły uszy i tylko czekałem na chwilę spokoju, żeby moc przeanalizować co przed chwilą zostało powiedziane. Początkowe sceny z pisaniem kodu i to pier.dzielenie geekowskie było bardzo irytujące, ponieważ nic z tego bełkotu nie kumałem i wydaje mi się, że było to także zbędne dla fabuły. Muzyka niczym nie zachwyciła, żadnego motywu nie zapamiętałem, a to chyba najlepiej świadczy o średniactwie dzieła Reznora, ktorego nota bene bardzo lubię. No cóż, film siedzony, przegadany, lekko nudnawy i usypiający. Na plus motyw z Ericą i ostatnia scena, ktora idealnie karykaturyzuje większość użytkowników ef be. Bez oceny. Edytowane 4 stycznia 2011 przez Mordechay Cytuj
Carleone 31 Opublikowano 5 stycznia 2011 Opublikowano 5 stycznia 2011 nie ma w tym filmie nic wyjątkowego Cytuj
Wojtq 795 Opublikowano 15 stycznia 2011 Opublikowano 15 stycznia 2011 Pełny scenariusz filmu: http://flash.sonypictures.com/video/movies/thesocialnetwork/awards/thesocialnetwork_screenplay.pdf Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 16 stycznia 2011 Opublikowano 16 stycznia 2011 Obso obscenicznie lekceważy najlepszy film roku - szok, zupełnie się tego nie spodziewałem, to tylko dwudziesty raz z rzędu. 3 Cytuj
airfx 0 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 Film przecietniak tak 6/10.A te 4 złote globy w tym za najlepszy film to juz jakies nieporozumienie, z trwoga czekam na oscary hehe. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 Film przecietniak tak 6/10.A te 4 złote globy w tym za najlepszy film to juz jakies nieporozumienie To, że krytycy filmowi znają się na filmach nazywasz nieporozumieniem? No rzeczywiście skandal. Aczkolwiek w przypadku tego grona faktycznie może to budzić zdziwienie. Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 Zlote Globy? To ta impreza gdzie rok temu nagrodzono Avatara za najlepszy film dramatyczny? Aha. SN to dobry film z calkiem fajna muzyka (chociaz dla osob znajacych Reznora wyda sie ona mocno wtorna, te motywy na pianinku slyszalem juz u niego milion razy). Natomiast nie ma absolutnie zadnego argumentu, ktory stalby za tym, iz SN goruje nad innymi filmami z 2010 r. i ze jest rzekomo najlepszy ze wszystkich. Dobry scenariusz, dobra gra aktorska ale nic poza tym. No coz, widac, ze w zalewie go,wna jakim jest amerykanskie kino, zrobienie poprawnego filmu to wyczyn godny najwyzszych laurow. Daje to pojecie o kondycji amerykanskiej kinematografii i wartosci jaka maja Zlote Globy i Oscary. Wspolczuje ludziom, ktorzy traktuje je jako wyznacznik dobrego filmu. Film polecam, jest ciekawy. Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 przecież najlepszy film roku to autor widmo Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 Sorry, ale Druzyna A juz sama akcja z latajacym czolgiem zjada na sniadanie wszystkie Social Networki, Black Swany i Autory Widmo. 2 1 Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 No ale mówimy o filmach, a nie psich kupach rozplaskanych na taśmie i puszczanych z projektorów w kinie, tak że "Drużyny A" nie liczymy. Zlote Globy i Oscary. Wspolczuje ludziom, ktorzy traktuje je jako wyznacznik dobrego filmu. Przecież nie ma takich ludzi. Wymyśliłeś ich sobie, żeby mieć "sensowny" argument do objeżdżania dobrych filmów. Cytuj
Obsolete 973 Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 No, ale ja Social Network nie objezdzam, napisalem, ze jest to poprawnie zrealizowany film. Nie ma w nim natomiast nic nadzwyczajnego. Poza hajpem i marketingiem. Cytuj
Gość Opublikowano 17 stycznia 2011 Opublikowano 17 stycznia 2011 Podświadomie zgadzam się z Obso. Co czyni ten film wyjątkowym(no chyba nie aktor parodiujący sposób grania M.Cery)? Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.