MaiorZero 1 400 Opublikowano 24 stycznia 2011 Opublikowano 24 stycznia 2011 "Jak zostać królem" (swoją drogą głupie tłumaczenie, ale to nie pierwszy raz) faktycznie ma szansę coś namieszać. Ale patrząc po typach krytyków z USA przed galą po podliczeniu nagród TSN ma wielkie szanse. W tym roku raczej nie ma alternatywy. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 24 stycznia 2011 Opublikowano 24 stycznia 2011 No ale to jest film dla krytyków, więc te nagrody mogą mylić. Publiczność bardzo lubi "King's Speech". Osobiście wolałbym, żeby wygrało "Social Network" i komentatorom na Filmwebie żyłka pękała z niemożności zrozumienia, jakim cudem ktoś może mieć inny gust, niż oni. Forum "The Hurt Locker" do dzisiaj tętni nieudolnym hejtem, regularnie wchodzę i brechtam. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 24 stycznia 2011 Opublikowano 24 stycznia 2011 Lubię Colina Firtha więc dla niego poproszę Oskara i tyle. :-) Cytuj
kotlet_schabowy 2 700 Opublikowano 25 stycznia 2011 Opublikowano 25 stycznia 2011 Ignoranci z Filmweba to jedno, ale osoby, które zachowują się, jakby pozjadały wszystkie rozumy i były ponad innymi, to drugie. Zresztą, rozum rozumem, tu bardziej chodzi o podejście "ja się znam więc wiem, czy coś jest dobre, chooy z tym, że tobie się nie podoba, ja się znam więc to o tobie źle świadczy, że ci się nie podoba". Zgodziłbym się ogólnie z tym Twoim dłuższym postem z poprzedniej strony, ogqozo, gdyby nie to, że sam zacząłeś wpadać w szufladkowanie "ja, prawdziwy znawca filmu, i oni, bez wykształcenia, niedzielni widzowie". Wiadomo, trudno uznawać za poważne opinie internetowych krzykaczy, ale też bez przesady w drugą stronę, bo równie śmieszą przeintelektualizowani krytycy. Social Network w mojej opinii świetny film, Hurt Locker nie przypadł mi do gustu, zero podniety, wręcz średniak. Cytuj
ogqozo 6 563 Opublikowano 25 stycznia 2011 Opublikowano 25 stycznia 2011 No nie chciałbym wchodzić w te rejony, bo jak mówię, nie uważam, żeby wartościowanie gustów miało sens, ale bądźmy szczerzy, korelacja wykształcenia i gustu filmowego jest bardzo duża. No i co, mam kłamać? W dzisiejszej cywilizacji internetowej wykształcenie nie jest nawet kwestią klasy, tylko wyboru, więc nie wiem, co w tym dziwnego. Ktoś tam spędza czas ucząc się geodezji lub programowania, inny analizuje filmy. Jezus, o kim niby źle to świadczy. O nikim. Nazywanie krytyków filmowych "przeintelektualizowanymi" to tak, jakbyś stwierdził, że Robert Kubica jest gorszym kierowcą od ciebie, bo jest "przejeżdżony". No tak, jaki śmieszny Robert, po co on tak jeździ, gupka z siebie robi, kiedy można sobie powoli trabancikiem na trasie z Lublina do Rzeszowa jeździć. No można, nie ma w tym nic złego, samochód jest dla człowieka a nie odwrotnie. Ale nazywanie Roberta śmiesznym, bo jest w jakiejś jednej rzeczy bardziej doświadczony od ciebie, to żenada. 1 Cytuj
Shankor 1 626 Opublikowano 26 stycznia 2011 Opublikowano 26 stycznia 2011 W końcu obejrzałem ten film i zupełnie nie rozumiem tak skrajnych opinii o nim. Wg mnie nie jest jakiś specjalnie wybitny, ale z drugiej strony dnem też nie jest. Rola Eisenberga dobrze zagrana, a niektórzy drą się wniebogłosy że co i jak... Kilka filmów biograficznych widziałem i ten jakoś nie zrobił na mnie takiego wrażenia. 8/10 ode mnie. Cytuj
kotlet_schabowy 2 700 Opublikowano 28 stycznia 2011 Opublikowano 28 stycznia 2011 Dobra, ujmę to prościej : jest różnica między nazwaniem określeniem kogoś "mądrym", a "przemądrzałym". Moja wina, że tego od razu tak nie napisałem. Wysmażyłeś tę analogię, zupełnie oderwaną od sensu. Bo nie, nie dlatego mnie ktoś irytuje, bo wypowiada się na temat, mając większą wiedzę. Cytuj
Tokar 8 276 Opublikowano 29 stycznia 2011 Opublikowano 29 stycznia 2011 (edytowane) Jak na tak beznadziejną tematykę to film nadspodziewanie dobrze się ogląda. Eisenberg idealnie dobrany do roli nerda, nie wiem kto mógłby zagrać to lepiej. Cena ? On jest zbyt pi/zdowaty nawet na walenie w klawierkę. Fincher powinien dostać osobną nominację do Oscara za obsadzenie Timberlejka bez jednoczesnego położenia filmu. Sama historia niczym nie zaskakuje, ale sposób narracji powoduje, że jakimś cudem człowiek śledzi to z zainteresowaniem. Jedyne, co mi się mocno nie podobało, to ta sucz na procesie z kumplem. Laska wczuwała się w kompas moralny i na koniec musiała oczywiście banałem ku pokrzepieniu serc sypnąć. W ogóle nie bardzo rozumiem tą falę emocji towarzyszącą filmowi. Może gdybym był w jakimkolwiek stopniu zainteresowany fejsbukiem mógłbym się w to jakoś bardziej wczuć, ale nie zmienia to faktu, że Fincher odwalił kawał dobrej roboty i film spokojnie łapie się do zeszłorocznej czołówki, więc nie widzę powodu do rozdzierania szat nad nominacją oscarową. Edytowane 29 stycznia 2011 przez Tokar Cytuj
Masorz 13 200 Opublikowano 16 maja 2011 Opublikowano 16 maja 2011 Przed chwila obejrzałem. No fajny film o genezie powstania fejsbuka i jego twórcach, i dobrze zagrany. Ale bez spustów. 8/10 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.