Skocz do zawartości

Saga Baldur's Gate


Hejas

Rekomendowane odpowiedzi

Do założenia tematu o serii, która ma bodajże z 12 lat, skłoniły mnie rozmyślania na temat tego, jakie cechy powinien mieć idealny komputerowy/konsolowy eRPeG.

 

Zacznijmy od początku: ;)

 

- rozbudowany edytor postaci, wraz z zaawansowanym systemem pozwalającym rozwijać ją na wiele różnych sposobów, co daje możliwość stworzenia unikalnego bohatera

- możliwość przeniesienia postaci do kolejnej części gry

- dobry system walki (najlepiej taki, dający możliwość zarówno walki w czasie rzeczywistym, jak i turowego wydawania poleceń)

- ogromna ilość przedmiotów, w tym ekwipunku, który powinien mieć wpływ na wygląd postaci (i to najlepiej zrobionego z polotem, z przedmiotami unikalnymi, z niepowtarzalnymi cechami)

- połączenie dobrej fabuły ze swobodą poruszania się po świecie

- wybór poziomu trudności, począwszy od bardzo łatwego, do nieziemsko trudnego dla hardkorowców

- odpowiednio dobrana siła przeciwników i ich rozmieszczenie (dostosowujący się poziom przeciwników to pójście na łatwiznę i zabicia części "ducha RPG", tkwiącej w levelowaniu postaci)

- estetyczna grafika, jako środek do stworzenia barwnego, wiarygodnego świata gry, bez bezczelnie powtarzających się na każdym kroku elementów (i najlepiej nie starzejąca się)

- co-op - bo dobrze zrobiona kooperacja jest idealnym dodatkiem do absolutnie każdej gry

- nieliniowość

- plejada barwnych, zapadających w pamięć postaci (przede wszystkim tych dołączających do drużyny)

- dobrze napisane dialogi, wraz z satysfakcjonującymi odpowiedziami bohatera gracza (pozwalającymi powiedzieć to, co faktycznie chcielibyśmy w danej chwili powiedzieć)

- angażująca, dobrze napisana fabuła, najlepiej z wyrazistym "złoczyńcą", do którego można zapałać nienawiścią

- możliwość różnorodnej interakcji z każdym npcem (zabicie, kradzież kieszonkowa, rozmowa)

- rozbudowany bestiariusz, nie opierający się wyłącznie na kolejnych wariantach tych samych przeciwników

- smaczki, sekrety, easter eggi

- dobry dubbing

- wiarygodny, spójny świat z własną historią, kulturą itd.

 

I wiecie co jest najciekawsze? Dwunastoletni Baldur's Gate posiada wszystkie te cechy! Nieliniowość, edytor postaci, z którym współczesne gry nie mogą się równać... nawet coś tak bardzo współczesnego, jak kooperacja przez internet, coś co na konsolach zawitało dopiero w tej generacji. No i możliwość przeniesienia swojej postaci do kolejnej części gry - pomysł, który przypomniano sobie ponownie chyba dopiero przy okazji Mass Effect.

 

Dlaczego nikt nie pokusi się o stworzenie kolejnego takiego RPG? Wystarczy przeanalizować wymienione przeze mnie cechy, by zobaczyć, że taki Dragon Age nie dorasta BG do pięt. Podobnie jak nowy Fallout nie dorasta do pięt poprzednikom, a z dzisiejszą technologią nic nie stoi na przeszkodzie, by robić gry kładące klasyki na łopatki. Nic, poza chciwością wydawców i prawami rynku... ;/

 

BG oczywiście nie był jedynym znakomitym RPG tamtych lat. Był jeszcze Planescape: Torment, Fallouty (które trudno z BG porównywać ze względu na totalnie odmienny klimat i realia). Ale myślę, że to właśnie BG obiektywnie patrząc jest najbardziej rewolucyjnym i ponadczasowym RPG.

 

Nie wierzę, że istnieją fani zachodnich RPG, którzy nie kojarzą postaci takich jak Minsc, Viconia, Sarevok, czy Jon Irenicus. Zastanawiam się, czy jest tu na forum ktoś, kto tak jak ja zna tę grę na pamięć i mógłby z pamięci narysować na kartce mapę Wybrzeża Mieczy. ;]

 

Zapraszam do dyskusji o tej ponadczasowej klasyce komputerowego RPG. :potter: Bo w przeciwieństwie do takiego Final Fantasy XIII, o którym wszystko zostało powiedziane w pierwszych dwóch dniach po premierze, to jest seria, o której dyskutować można latami.

 

Polecam wszystkim odświeżenie tej serii - całą sagę można kupić chyba za 30 złotych na jednej płycie DVD, wraz z modami, opisami przejścia i rożnymi ciekawymi bonusami.

Odnośnik do komentarza

O rany, a miałem nic już nie pisać dłuższego na temat gier, wobec których mam odmienną opinię od reszty świata... No i coś Ty Hejas narobił, no...? ;p

 

Już miałem się brać za cytowanie poszczególnych wymienionych przez Ciebie cech, ale się wstrzymam. W dużym skrócie powiem tyle, że w żadnym wypadku nie przypisałbym nawet połowy tych elementów do BG. System walki wcale nie jest taki rozbudowany i dobry, ilość przedmiotów wcale nie powala, fabuła nie zachwyca (raczej sztampowa), świat jest pusty i statyczny, postacie i dialogi sztywne (chociażby w porównaniu do takiego Fallouta), a wspomniany przez Ciebie dubbing to jeden z pierwszych elementów, który już na wstępie mnie od gry odrzucił ("wiiiitaaaj dzieeeckoooo. będzieeeemy kontynuuooowaaaalii zajęeeeciaaaa?").

 

I prawdę powiedziawszy prędzej bym był skłonny cechy te przypisać właśnie wspomnianemu przez Ciebie Dragon Age, którego z jakiegoś powodu stawiasz niżej od BG.

 

Od siebie powiem tyle - Baldur's Gate był jednym z głównych powodów, dla których zdecydowałem się zakupić pakiet Legendy RPG zaraz po premierze. Po takich zachwytach spodziewałem się rewelacji. Gdy już jednak trochę pograłem to mimowolnie zacząłem się zastanawiać czy to aby na pewno jest ta sama gra, o której tyle się pisało zarówno kilkanaście lat temu, jak i pisze się teraz.

 

W sumie pograłem jakieś 7 godzin. Przykro mi bardzo, ale jak już wspomniałem, odrzucił mnie dubbing, a grafika wbrew temu co piszesz zestarzała się bardzo kiepsko. O ile w takiego Fallouta można i dzisiaj grać bez większych problemów czy oporów, tak w Baldur's Gate miałem problemy ze zidentyfikowaniem elementów otoczenia i odróżnieniem ściany od podłogi w paru przypadkach. Razi także ogólna pustka i statyczność świata, a niewyraźna muzyka (lub jej brak) jakoś nie budują jakiegoś szczególnego klimatu (nic w kwestii audio nie utkwiło mi w pamięci). Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę, to i tutaj nie byłem zachwycony. Może dlatego, że jednak taki mocny system D&D nie jest do końca dla mnie. Lubię po prostu gdy widzę jak moje postacie awansują na kolejne poziomy i uczą się nowych zdolności. W BG leveli jest jednak chyba tylko kilkanaście, jeśli dobrze kojarzę, w związku z czym przez większość czasu właściwie gramy tak samo, zdobywając co najwyżej nowy ekwipunek. A i tutaj nie przypominam sobie większego zróżnicowania.

 

Mówię w chwili obecnej tylko o pierwszej części. Słyszałem, że dwójka jest o wiele lepsza, ale nie ukończywszy jedynki jakoś się za sequel nie zabierałem. Nie będę zaprzeczał, że na swoje czasy Baldur's Gate może i był w wielu aspektach rewolucyjny, ale tak jak ogólnie nie mam nic do starych i wiekowych gier, tak uważam, że BG nie zestarzał się najlepiej i w dziś już nie robi takiego wrażenia jakie być może robił lata temu. Koniec końców grę odłożyłem, a zamiast niej zabrałem się za przechodzenie po raz n-ty Falloutów 1 i 2. Zdaję sobie także sprawę, że mogę o jakichś późniejszych wydarzeniach czy aspektach rozgrywki nie mieć pojęcia, jako że gry nie ukończyłem, ale prawdę mówiąc jeśli po tylu godzinach BG mnie nie wciągnął, to nie jestem przekonany czy jest sens się zmuszać.

  • Plusik 1
  • Minusik 3
Odnośnik do komentarza

Cholera, poglądy wyrażone w Twoim poście są mi tak obce, że aż trudno mi się jest do nich ustosunkować. ;) Przypomniało mi się, jak we wczesnej młodości nie mogłem zrozumieć tego, jak można nie lubić ketchupu.

 

Fabuła nie jest może rewolucyjnym dziełem sztuki, jak w Tormencie, ale naprawdę trudno jej coś zarzucić, zwłaszcza patrząc na dzisiejsze RPG. Są zwroty akcji, jest mnóstwo smaczków i z przyjemnością się ją odkrywa. W kontekście całej gry fabuła spełnia swą rolę znakomicie.

 

Co do muzyki, to jestem w stanie zanucić 3/4 kawałków z pamięci - dla mnie jest znakomita.

 

A ekwipunek w Baldurach jest przede wszystkim interesujący i zróżnicowany - w Dragon Age mamy może kilka unikalnych broni i warianty standardowych broni wykonane z różnych materiałów. W Baldur's Gate mamy takie perełki, jak gadający miecz, płaszcz zmieniający postać w szczura, przeklęty pas zmiany płci, potężny miecz, który wprowadza postać w berserkerski szał grożący zaatakowaniem członków dróżyny, korbacz, do którego znajdujemy coraz to nowsze "kule", ekwipunek, który ulega zniszczeniu po wyjściu na słońce... i tak dalej, i tak dalej. Unikalne, ciekawe przedmioty, nie kolejne miecze różniące się ilością zadawanych obrażeń (choć takie oczywiście też występują).

 

A system walki jest świetny i daje ogromne pole do popisu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę odporności i słabości poszczególnych przeciwników i wszystkie rewelacyjnie odwzorowane niuanse systemu AD&D.

 

Serio uważasz, że graficznie gra wygląda gorzej, niż Fallouty? Jedynka może zestarzała się trochę gorzej, ale BG2 wygląda nadal świetnie.

Edytowane przez Hejas
Odnośnik do komentarza

Wiesz Hejas na czym polega Twój problem? Z uporem maniaka starasz się przekonać do genialnej gry, kogoś kto ją ledwo co polizał (CAŁE 7 godzin XD) a już feruje wyroki:

 

I prawdę powiedziawszy prędzej bym był skłonny cechy te przypisać właśnie wspomnianemu przez Ciebie Dragon Age, którego z jakiegoś powodu stawiasz niżej od BG.

W DA przegrałem (dosłownie) ~80h mojego życia i uwierz mi Suavek, to była po stokroć gorsza męka niż Twoje 7h w "brzydkim" BG :P Nie masz tego komfortu co my, zatem uwierz nam na słowo, że Dragon Age jest upośledzonym, okaleczonym krewnym Baldur's Gate.

 

Ja rozumiem - grafika już nie ta (w drugiej części jest znacznie lepiej) ale osobiście potrafiłem się przemóc przez bryłowatą, paskudną oprawę FFVII by w końcu czerpać ogromną radochę z obcowania z tym tytułem. Jest coś takiego, że tytuł ponadczasowy (nie ważne jak brzydki) po zainwestowaniu weń odpowiedniej ilości czasu, przechodzi wspaniała metamorfozę, kiedy to nie zwracamy juz uwagi na oprawę A/V i po prostu wkręcamy się na maksa. Taki jest właśnie Baldur's Gate, taki jest także Torment - gry, w których oprawa gra drugie (albo nawet trzecie) skrzypce, zaś świat w postaci fabuły, dialogów, barwnych bohaterów oraz niedającej się zdefiniować magii stanowi o jej klasie.

 

Nie mam zamiaru się silić na zestawianie DA z BG, gdyż nie widzę w ogóle takiej potrzeby.

 

Osobiście nie mam nic do dodania do tego co napisał Hejas (mogę się podpisać obiema rękami pod Twoimi słowami z pierwszego posta) zachęcam wszystkich do zapoznania się z saga Baldur's Gate, gdyż TAKICH gier RPG już się po prostu nie robi :)

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
Z uporem maniaka starasz się przekonać do genialnej gry, kogoś kto ją ledwo co polizał (CAŁE 7 godzin XD) a już feruje wyroki:
Opinię, jak już. Ostatnio gdy sprawdzałem to nie było zabronione.

 

7h to sporo. Może nie jak na RPG, ale sporo jak na grę. Wiele pozycji w takim czasie można całkowicie ukończyć. Tymczasem jeśli taki Baldur mnie nie wciągnął, to proszę napiszcie mi dlaczego bym miał się zmuszać? Ja nie gram w gierki dla zasady, "bo tak". Gram dla przyjemności i relaksu, w niektórych przypadkach dla ukazanej historii. Jak napisałem już wyżej, w BG nie znalazłem zbyt wiele dla siebie, co też uzasadniłem. W czym więc widzisz problem?

W DA przegrałem (dosłownie) ~80h mojego życia i uwierz mi Suavek, to była po stokroć gorsza męka niż Twoje 7h w "brzydkim" BG
Skoro były to takie męki to po co w ogóle grałeś? Zmuszał Cię ktoś? Wiesz ile pożytecznych rzeczy mogłeś zrobić w przeciągu tych 80 godzin?
Nie masz tego komfortu co my, zatem uwierz nam na słowo, że Dragon Age jest upośledzonym, okaleczonym krewnym Baldur's Gate.
W okaleczonego krewnego BG grało mi się lepiej niż w "oryginał". I nie - nie wierzę. Czekam na argumenty. Coś więcej niż ogólniki "gra jest genialna". Przykłady. Hejas przynajmniej odniósł się do kwestii ekwipunku, i tu przyznaję, że faktycznie były jakieś przekombinowane przedmioty, typu pas zmiany płci. Może nie grałem dość długo aby odkryć ich więcej. W przypadku reszty jednak swoje zdanie podtrzymuje.

 

Ja rozumiem - grafika już nie ta (w drugiej części jest znacznie lepiej) ale osobiście potrafiłem się przemóc przez bryłowatą, paskudną oprawę FFVII by w końcu czerpać ogromną radochę z obcowania z tym tytułem. Jest coś takiego, że tytuł ponadczasowy (nie ważne jak brzydki) po zainwestowaniu weń odpowiedniej ilości czasu, przechodzi wspaniała metamorfozę, kiedy to nie zwracamy juz uwagi na oprawę A/V i po prostu wkręcamy się na maksa.
Wiesz, mnie tego tłumaczyć nie musisz, bo także potrafię bronić wiele pozycji, które pomimo kiepskiej oprawy oferują naprawdę solidny gameplay. Moja krytyka oprawy graficznej wzięła się z podanego przez Hejasa argumentu dot. ładnej grafiki. Śmiem twierdzić natomiast, że w dzisiejszych czasach jest ona niestety zwyczajnie kiepska - szczególnie na większych monitorach (a i tak grałem w oknie). Pikseloza daje po oczach, a otoczenie w wielu przypadkach jest nieczytelne. Podkreślam raz jeszcze (bo chyba czytać ktoś tu nie umie), że mówię tylko o pierwszej części, gdyż w dwójkę nie grałem (choć widziałem na screenach, że jest znaczna poprawa). I tak - Fallout moim zdaniem jest o wiele ładniejszy od wydanego rok później BG. Tym samym jak widać problem nie tkwi w wieku gry, ale jej stylistyce.

 

Dziwi mnie też, że skupiłeś się tylko na mojej krytyce oprawy i porównaniu do Dragon Age. Czy naprawdę wymagam wiele prosząc o konkretne uzasadnienie swoich opinii? Kiedy ludzie się nauczą, że samo stwierdzenie "gra jest genialna" mówi tyle co nic. Może zamiast narzekać na fakt, że grałem "tylko" 7h powiesz mi niby co takiego mnie ominęło czego nie widziałem wcześniej? To chyba nie jest takie trudne?

 

Ale na poważnie, już pomijając kwestie audiowizualne, grając w Baldura spodziewałem się rewelacji, ale zwyczajnie się rozczarowałem. Przykro mi, ale fabuła wcale mnie jakoś nie porwała, świat wydał się bardzo statyczny (to już w wiekowym Daggerfall otoczenie wydawało się bardziej żywe), ciężko mi też powiedzieć coś sensownego na temat bohaterów, gdyż żaden z nich nie zapada szczególnie w pamięci (może poza tym ludkiem z chomikiem). System walki natomiast - sprawa najbardziej subiektywna zdaje się - zwyczajnie mnie usypiał i nudził. Widocznie nie do końca odpowiada mi D&D. Tyle ode mnie. W sumie zastanawiałem się czy nie dać tej grze drugiej szansy (tym bardziej, że przez nią mam opory by sięgnąć po BG2 i Icewind Dale), ale póki co mnie nie zachęciliście - wręcz przeciwnie. Z drugiej strony trochę głupio, że 60zł poszło na pakiet, który teraz tylko się kurzy na półce ;>.

 

I zaznaczę raz jeszcze, w grę grałem jakiś rok temu (gdy wyszedł pakiet Legendy RPG). Nie miałem z nią styczności w czasach jej premiery, przez co ciężko mi stwierdzić jakie wprowadziła ona wtedy rewolucje do gatunku cRPG. Całość oceniałem tym samym na świeżo, nie z perspektywy czasu, co też może świadczyć o tym, że gra się po prostu nie zestarzała najlepiej. A mówi to osoba, która nawet i dziś potrafi grać w Daggerfalla, uparcie twierdząc, że jest on lepszy od Morrowinda czy Obliviona.

 

No i ten dubbing... tragedia ("HEEEEJJJ, TO JAAAAA IMOOOEEEEN!!!11jeden").

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Naprawdę nie chcę kontynuować tej jałowej dyskusji, gdyż po prostu nie mam na to najmniejszej ochoty. Ostatnią rzeczą na jakiej mi zależy to przekonywanie Ciebie (osobę z niezwykłym darem, która potrafi ocenić grę RPG w przeciągu 7 godzin) do moich racji.

 

Różnica między nami jest taka, że ja jako sympatyk PRG, postanowiłem ukończyć "wspaniałego" Dragon Age'a aby ostatecznie móc osobiście ocenić ten tytuł. Te 80h pozwala mi zweryfikować pogląd o rzekomym geniuszu tej produkcji, dając tym samym argumenty w dyskusji na jej temat. Nie był to czas zmarnowany, poznałem grę i przynajmniej nie muszę ocierać się o śmieszność wypisując ogromniaste posty o... niczym :D

 

Z całym szacunkiem, ale po 7 godzinach gry g*wno wiesz o Baldur's Gate i szczerze powiedziawszy nie mam zamiaru rozprawiać o grze, którą znam od podszewki z kimś kto spędził z nią ~420 minut.

 

Jeśli chcesz to wrócimy do dyskusji po tym jak ukończysz grę i będziesz dysponował minimalną wiedzą na jej temat. Bo powtarzam: nie jest moją intencją usilne zachęcanie do gry osoby, która nie chce zadać sobie minimum trudu poznania jej.

 

Podsumowując: nie podoba Ci się - spoko, Twoje prawo. Ale nie kwestionuj tego, że dla kogoś kto spędził z oboma grami dziesiątki godzin, Baldur's Gate jawi się jako eRPeG lepszy...dużo lepszy.

Edytowane przez stoodio
  • Plusik 2
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza

Tak na szybko. Jestem fanem D&D i bardzo interesuje się światem Forgotten Realms. Dlatego tym bardziej dla mnie BG to wspaniała gra szczególnie swoich czasów. Gra w BG dała mi wgląd w region Zapomnianych Krain zwanym Wybrzeżem Miecza. Pojawiały się też odniesienia do znanych postaci tego świata. W grze znalazł się chociażby sam Drizzt. Był też Elminster mający nawet wpływ na główną fabułe. Takie smaczki dodają tej grze wiele kolorytu. Między innymi dla fana Forgottena.

 

7 godzin z BG to zdecydowanie mało. Gdzie udało Ci sie dotrzeć w te 7 godzin? Podejrzewa, że niedaleko. Już na pewno nie dotarłeś do samych Wrót Baldura.

 

Jeśli chodzi o argumenty jakich sobie życzysz to tak jak już wymienił Hejas jest to zróżnicowanie ekwipunku. Ja bym od siebie jeszcze dodał następujące:

- zróżnicowanie questów (Nie tylko idź i zabij, czy idź i zbierz)

- różnorodność lokacji

- odwzorowanie świata Forgotten Realms ( Tak jak pisałem wyżej)

 

Taka drobna uwaga co do systemu walki. Jeśli w BG Cie nudził to jak udało Ci sie przebrnąć przez system w DA? Skoro te systemy są do siebie zbliżone? Pauza, wybór czarów. Nawet wybór pewnych umiejętności miałeś w BG zależnie od klasy postaci.

W BG miałeś też większy wybór oręża. Były proce, noże do rzucania, topory do rzucania, strzałki itp.

 

Co do dubbingu to moim zdaniem dubbing w BG jest lepszy jak w DA. Dlaczego? A no chociażby już sam dobór głosów aktorów do postaci. W DA jak słysze kolesia z Hypera to mam dosyć. On sie nie nadaje po prostu. Dużo głosów razi czego w BG nie odczułem w ogóle. Kobuszewski i sny czy narrator Fronczewski to coś pięknego. Razem z oprawą muzyczną klimat jakich mało.

Edytowane przez Bellevar
  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

@stoodio

Może weź tupnij jeszcze nogą?

 

Serio, nie wiem czego ode mnie oczekujesz. Jak nie masz ochoty na dyskusje to po prostu nie pisz nic, a nie zaczynasz kłótnię, aby potem zasłonić się wymówką, że nie ukończywszy gry nie mam prawa się o niej wypowiadać - co swoją drogą jest, mówiąc wulgarnie, jednym z głupszych argumentów jakimi można się posłużyć

 

No bo sorry, ale wychodzisz z założenia, że nie mam prawa NIC mówić o danej grze, dopóki jej nie ukończę. Według Twojego toku rozumowania nie mogę nawet powiedzieć co mi się w grze nie podobało i przez co zrezygnowałem z jej dalszego przechodzenia. Naprawdę nie widzisz w tym problemu? Otóż spieszę z wyjaśnieniem - jak coś jest moim zdaniem kiepskie przez 7h rozgrywki to już nic tego faktu nie zmieni - te 7h było, jest i będzie kiepskie. Jeśli gra jest okrzyknięta jako jeden z najlepszych cRPG wszech czasów, to dlaczego gracz musi się męczyć aby dotrzeć do "tych lepszych momentów"? Nawet jeśli później faktycznie jest coś, co zmienia całkowicie opinię gracza, to niestety, ale początek gry jakoś na to nie wskazuje, a ja będąc znudzonym nie czułem absolutnie żadnej motywacji do dalszej styczności z grą.

 

Z całym szacunkiem, ale po 7 godzinach gry g*wno wiesz o Baldur's Gate i szczerze powiedziawszy nie mam zamiaru rozprawiać o grze, którą znam od podszewki z kimś kto spędził z nią ~420 minut.
Chcesz powiedzieć, że 7h styczności z grą cRPG to za mało aby poznać jej system rozgrywki, zapoznać się z interakcją między postaciami, liznąć nieco fabułę oraz stwierdzić, że gra wcale nie jest taka cudowna jak ją opisują na lewo i prawo? A ile godzin Twoim zdaniem byłoby właściwe, hmm? Chcesz powiedzieć, że później cała rozgrywka zmienia się tak diametralnie, że to co widziałem wcześniej jest nieaktualne i wszystko muszę poznawać na nowo? Jeśli jeszcze nie załapałeś to już tłumaczę, że ironizuję w tym momencie raczej oczywistą odpowiedź. Jasne, przez 7h gry nie ukończę, nie poznam do końca jej fabuły czy wszystkich questów, ale poznam ją na tyle wystarczająco, aby stwierdzić, że MI nie odpowiada. Muszę to zapisać dużymi literami abyś załapał, czy może jednak zechcesz zwrócić uwagę na przedstawione przeze mnie wyżej uzasadnienie?

 

Jeśli chcesz to wrócimy do dyskusji po tym jak ukończysz grę i będziesz dysponował minimalną wiedzą na jej temat. Bo powtarzam: nie jest moją intencją usilne zachęcanie do gry osoby, która nie chce zadać sobie minimum trudu poznania jej.
Trudu? Czy wspominałem już, że ja w gry nie gram dla zasady, tylko dla przyjemności? Czy też może z jakiegoś powodu w momencie "czytania" tych zdań akurat zakładałeś sobie klapki na oczy?

 

Podsumowując: nie podoba Ci się - spoko, Twoje prawo. Ale nie kwestionuj tego, że dla kogoś kto spędził z oboma grami dziesiątki godzin, Baldur's Gate jawi się jako eRPeG lepszy...dużo lepszy.
Ale gdzie ja cokolwiek kwestionuję? Ja wyrażam swoją OPINIĘ. W dodatku popartą stosownym UZASADNIENIEM. Czyli coś, czego brakuje w Twoich postach. Możesz się ze mną nie zgadzać w konkretnych aspektach, ale oprócz "argumentu", że gry nie ukończyłem, nie podałeś żadnych, ale to żadnych konkretów. A co byś napisał, gdybym grę ukończył, ale miał takie same zdanie jak obecnie? Wtedy dopiero byś był skłonny do jakiejkolwiek ludzkiej dyskusji, czy też byś znalazł jakiś inny pretekst aby pokazać swoje zaślepienie, wmawiając mi przy tym, że się nie znam i nie mam racji bo mam inne zdanie niż Ty?

 

Co by nie było, nigdzie nie napisałem, że Baldur's Gate jest grą kiepską. Co najwyżej wyszedłem naprzeciwko podanym w pierwszym poście argumentom, z którymi ciężko jest mi się zgodzić NAWET po tych 7h gry. A jak już wspomniałem, nie sądzę aby nagle w ósmej godzinie cały świat ulegał zmianie stając się bardziej żywym, a system walki i rozwoju postaci ulegał totalnej metamorfozie. Nie mam zamiaru się także spierać o głupoty, bo to, że nie rozpływam się nad grą wcale nie oznacza, że uważam ją za totalne (pipi) czy coś. Ja tylko wyrażam swoją opinię na temat BG, a także tłumaczę dlaczego po tych kilku godzinach zrezygnowałem z dalszej rozgrywki. Raz, że nie jest to najwyraźniej gra dla mnie (system D&D), a dwa, że w kilku aspektach wcale nie jest ona taka cudowna jak ją opisują (świat, postacie, grafika, dubbing). To już prawdę mówiąc wydanego rok wcześniej Fallouta skłonny jestem uznać za o wiele większe "arcydzieło" w gatunku RPG niż BG.

 

@Bellevar

Widzisz, ja o D&D nie mam najmniejszego pojęcia, przez co styczność z BG i światem Forgotten Realms była dla mnie skokiem w nieznane. I prawdę mówiąc zakłopotanie czułem już podczas tworzenia własnej postaci. Statystyki oparte o rzut kostką? Jaki to ma sens? Dlaczego raz mam do dyspozycji 50 punktów a raz 60? Czy jeśli wyrzucę mniej to gra da mi jakąś taryfę ulgową, czy też będę miał po prostu kiepską postać? Dlaczego nie jest wytłumaczone czym różnią się topory od maczug, włóczni, broni obuchowych i mieczy kiedy gra prosi mnie o przydzielenie punktów? Skąd mam wiedzieć czy grając wojownikiem będę walił młotkiem czy mieczem, skoro dopóki ich nie znajdę nie będę wiedział jakie są różnice? A to był dopiero początek zakłopotania i dezorientacji spowodowanym rzuceniem gracza na "głębokie wody" świata D&D. Możecie mówić, że się nie znam, bo taka jest prawda, ale gra osobom takim jak ja szczególnie nie pomaga się wczuć w "klimat".

 

7 godzin z BG to zdecydowanie mało. Gdzie udało Ci sie dotrzeć w te 7 godzin? Podejrzewa, że niedaleko. Już na pewno nie dotarłeś do samych Wrót Baldura.
Nie pamiętam, chyba nie dotarłem. Bardziej (jak w każdym RPG) bawiłem się w eksplorację świata, rozmowy z NPC i szukanie questów dodatkowych, aby dopiero później pchać główny wątek do przodu.

 

- zróżnicowanie questów (Nie tylko idź i zabij, czy idź i zbierz)
I tego nie było w wielu innych RPG, nawet przed Baldur's Gate?
- różnorodność lokacji
Jak wyżej.
- odwzorowanie świata Forgotten Realms ( Tak jak pisałem wyżej)
Nie znam, nie mam punktu odniesienia.

 

Taka drobna uwaga co do systemu walki. Jeśli w BG Cie nudził to jak udało Ci sie przebrnąć przez system w DA? Skoro te systemy są do siebie zbliżone? Pauza, wybór czarów. Nawet wybór pewnych umiejętności miałeś w BG zależnie od klasy postaci.

W BG miałeś też większy wybór oręża. Były proce, noże do rzucania, topory do rzucania, strzałki itp.

Może dlatego, że w DA miałem jednak lepszą orientację co do kolejnych poczynań własnych postaci. Poza tym, leveli było znacznie więcej, a przez to awansowanie na kolejne poziomy doświadczenia dawało nieco lepszą orientację jeśli chodzi o postęp i umiejętności bohatera. Poza tym w DA grałem jako Rogue, więc miałem trochę więcej strafe'owania w czasie rzeczywistym na uwadze. No i nie ukrywam, że DA był też nieco bardziej żywiołowy i dynamiczny. Nie abym go też wychwalał czy coś - pod koniec i w nim wszelkie walki mi się dłużyły, a przejście dodatku zostawiam na kiedy indziej, bo obecnie mi już zbrzydła rozgrywka.

 

Co do dubbingu to moim zdaniem dubbing w BG jest lepszy jak w DA. Dlaczego? A no chociażby już sam dobór głosów aktorów do postaci. W DA jak słysze kolesia z Hypera to mam dosyć. On sie nie nadaje po prostu. Dużo głosów razi czego w BG nie odczułem w ogóle. Kobuszewski i sny czy narrator Fronczewski to coś pięknego. Razem z oprawą muzyczną klimat jakich mało.
W DA grałem po angielsku, więc porównywać nie będę. Tymczasem w Baldur's Gate nie obchodzą mnie nazwiska aktorów udzielających głosy, lecz ich faktyczna jakość. I niestety, ale wszelkie kwestie były mocno sztuczne, nienaturalne, jak gdyby lektorzy celowo mieli za zadanie uczynić postać komiczną, a nie poważną. Mnie to psuje zabawę, w każdej grze.

 

Na zakończenie, raz jeszcze proszę aby co niektórzy trochę przystopowali z odpowiedziami, bo to, że wychodzę naprzeciwko podanym argumentom, a także krytykuję określone aspekty gry, którą najwyraźniej wszyscy wielbią i kochają, wcale nie oznacza, że mam na celu zrównanie jej z ziemią. Chcieliście dyskutować, to dyskutujemy. No chyba, że pod pojęciem dyskusji macie na myśli wypisywanie samych zachwytów i przedstawianie gry w samych superlatywach.

Edytowane przez Suavek
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Pozwolę się wtrącić do rozmowy, gdyż to niespodziewana sytuacja, że BG się komuś nie podoba :P

 

7h to sporo. Może nie jak na RPG, ale sporo jak na grę. Wiele pozycji w takim czasie można całkowicie ukończyć.

Jak na Baldura to niestety nie jest dużo. Ja wiem, że ciężko się katować i grać w coś co nie sprawia radości, ale szczerze wątpię, że w te 7h zaszedłeś gdzieś dalej.

 

I tak - Fallout moim zdaniem jest o wiele ładniejszy od wydanego rok później BG. Tym samym jak widać problem nie tkwi w wieku gry, ale jej stylistyce.

A wg mnie Baldur dalej może się podobać, owszem zestarzał się, aczkolwiek sądziłbym, że osobie, której podoba się pierwszy Fallout grafika w BG I nie będzie stanowić problemu, ale ok tutaj kłócić się nie będę bo zdaje sobie sprawę, że komuś ta oprawa może się już nie podobać. Dodam tylko, że w drugim Baldurze jest ZNACZNIE lepiej.

 

Może zamiast narzekać na fakt, że grałem "tylko" 7h powiesz mi niby co takiego mnie ominęło czego nie widziałem wcześniej? To chyba nie jest takie trudne?

Fabuły, która IMO rozkręca się jednak trochę później i potrafi zaskoczyć. Wielu świetnych lokacji jak tytułowe Wrota Baldura, Wieża Durlaga i wielu innych. Ogromu systemu D&D, który pozwala na wiele możliwości rozwijania postaci, prowadzenia walk.

 

świat wydał się bardzo statyczny

Ależ w świecie gry dzieje się bardzo dużo, wystarczy się trochę zagłębić. Miasta nie świecą pustkami, z wieloma npcami można rozmawiać, motyw z niszczącym się ekwipunkiem, który jest uzasadniony fabularnie.

System walki natomiast - sprawa najbardziej subiektywna zdaje się - zwyczajnie mnie usypiał i nudził.

W poprzednim poście czepiałeś się też, że walka toczy się prawie tak samo, jeno z nowym co jakiś czas ekwipunkiem. Ale skąd Ty możesz to wiedzieć? W grze jest mnóstwo szkół magii, możliwość zostania dwu- lub wieloklasowcem, szeroki wybór członków drużyny pozwala na szeroki dobór taktyki i sposobu walki, w dwójce dochodzą podklasy, specjalne skille - mówiąc krótko, jest tego masa.

W sumie zastanawiałem się czy nie dać tej grze drugiej szansy (tym bardziej, że przez nią mam opory by sięgnąć po BG2 i Icewind Dale), ale póki co mnie nie zachęciliście - wręcz przeciwnie. Z drugiej strony trochę głupio, że 60zł poszło na pakiet, który teraz tylko się kurzy na półce ;>.

Nie wiem czy da radę Cię zachęcić do BG I, ale powiem tylko, że dużo rzeczy, które Ci nie pasowało w tej części zostało poprawione i ulepszone w dwójce. Postacie mają więcej do powiedzenia, są poboczne questy z nimi związane, jest możliwość romansowania, znacznie poprawiona oprawa, fabularnie jest świetnie (a Tron Bhaala to już w ogóle cudo jak dla mnie), grę zaczynamy na wyższym lvlu więc walki są oczywiście ciekawsze. No po prostu za(pipi)isty RPG kurde XD

 

 

No i ten dubbing... tragedia ("HEEEEJJJ, TO JAAAAA IMOOOEEEEN!!!11jeden").

A jak wg Ciebie to powinno brzmieć? Zresztą to tylko jedna kwestia, Fronczewski jak narrator też wg Ciebie wypada słabo, jak i inni np. Gorion? Nie jest to polonizacja idealna, ale wg mnie jest naprawdę porządnie, wiele dialogów do dziś znam na pamięć, oj się grało swego czasu w Baldura ;]

Ahhh i jeszcze miałem się czepić Twoich wywodów odnośnie muzyki ^^ To już kwestia gustu niby, ale powiedz main theme z menu Ci się nie podoba i nie zapada w pamięć?

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
A wg mnie Baldur dalej może się podobać, owszem zestarzał się, aczkolwiek sądziłbym, że osobie, której podoba się pierwszy Fallout grafika w BG I nie będzie stanowić problemu, ale ok tutaj kłócić się nie będę bo zdaje sobie sprawę, że komuś ta oprawa może się już nie podobać.
Grafika tak naprawdę nigdy nie jest problemem. Mnie także nie przeszkadzała ona jakoś znacząco. Po prostu stwierdzam, że nie jest ona wcale taka ładna jak ją opisują - tyle.

 

Fabuły, która IMO rozkręca się jednak trochę później i potrafi zaskoczyć. Wielu świetnych lokacji jak tytułowe Wrota Baldura, Wieża Durlaga i wielu innych. Ogromu systemu D&D, który pozwala na wiele możliwości rozwijania postaci, prowadzenia walk.
Fabuła tyle co widziałem nie dała po sobie poznać, że jest jakoś szczególnie powalająca. Nie przeczę, że zła, ale nieszczególnie mnie zaintrygowała. Co do lokacji to fakt, że zwiedziłem tylko jakieś wioski, laski i bardziej pustynne(?) tereny. A walki... niżej.

 

W poprzednim poście czepiałeś się też, że walka toczy się prawie tak samo, jeno z nowym co jakiś czas ekwipunkiem. Ale skąd Ty możesz to wiedzieć? W grze jest mnóstwo szkół magii, możliwość zostania dwu- lub wieloklasowcem, szeroki wybór członków drużyny pozwala na szeroki dobór taktyki i sposobu walki, w dwójce dochodzą podklasy, specjalne skille - mówiąc krótko, jest tego masa.
Magiem nie grałem, tylko łucznikiem. Przyznaję, że nie wiem czy/jak się to potem rozwija, ale przez te kilka pierwszych godzin nie mogę powiedzieć abym jakoś szczególnie się męczył czy taktycznie planował kolejne starcia. Gra raczej wpadała w monotonię i właśnie przez to się zniechęciłem.

 

Nie wiem czy da radę Cię zachęcić do BG I, ale powiem tylko, że dużo rzeczy, które Ci nie pasowało w tej części zostało poprawione i ulepszone w dwójce. Postacie mają więcej do powiedzenia, są poboczne questy z nimi związane, jest możliwość romansowania, znacznie poprawiona oprawa, fabularnie jest świetnie (a Tron Bhaala to już w ogóle cudo jak dla mnie), grę zaczynamy na wyższym lvlu więc walki są oczywiście ciekawsze. No po prostu za(pipi)isty RPG kurde XD
Nie przeczę - to samo słyszałem nawet od osób, którym pierwszy Baldur się nie podobał. Nie wiem jednak czy jest sens grania w to jeśli nie ukończyło się jedynki. Fabułę - lepszą czy gorszą - jednak też bym wolał poznać, ale zmuszać się do "zabawy" nie lubię.

 

A jak wg Ciebie to powinno brzmieć? Zresztą to tylko jedna kwestia, Fronczewski jak narrator też wg Ciebie wypada słabo, jak i inni np. Gorion? Nie jest to polonizacja idealna, ale wg mnie jest naprawdę porządnie, wiele dialogów do dziś znam na pamięć, oj się grało swego czasu w Baldura ;]

Ahhh i jeszcze miałem się czepić Twoich wywodów odnośnie muzyki ^^ To już kwestia gustu niby, ale powiedz main theme z menu Ci się nie podoba i nie zapada w pamięć?

To jedna kwestia będąca przykładem. Niemal każdy dialog czy komentarz postaci w BG brzmi sztucznie i nienaturalnie. Przykro mi - nazwisko Fronczewskiego sytuacji nie ratuje, i tak jak może on się sprawdzać w roli narratora, tak cała reszta postaci (które słyszymy jednak częściej) zwyczajnie się nie sprawdza moim zdaniem i zamiast nadawać grze odpowiedniego klimatu to go niszczy. Ale ja ogólnie jestem przeciwnikiem polskich lokalizacji z dubbingiem, więc musicie mi to zboczenie wybaczyć.

 

Coś czuję, że koniec końców dam BG drugą szansę - chociażby aby się przekonać jak to faktycznie jest z tym systemem w dalszej części. Zmuszać się jednak do niczego nie będę i jeśli gra mnie nie wciągnie po paru godzinach to niestety, będę zmuszony pozostać przy swoim zdaniu - nawet będąc miłośnikiem RPG ;>.

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Kurde , Wlacze sie troche dottej dyskusji,

 

Wybacz, ale przez 7h w BG to mogless dojsc Hmm, nie pamietam w I czesci ale w drugiej to mogles mniej wiecej wyjsc z wiezienia,

 

TO tak jakby ocenic FF7 po wyjsciu ze slamsow w Midgar, albo FF8 po wycieczce do Balamb,

 

 

KUrcze przy grze, ktora sie przechodzi wiele wiele razy dluzej to jest nic. Aby poznac i wtopic sie w swiat Baldurs Gate potrzbujesz niestety troche wiecej czasu, Tak samo w Tormenie i Ice wind Dale. To sa klasyki gatunku, Najlepsze zachodnie RPG w jakie dane mi bylo grac.

 

Istnieje tez druga kwestia

 

Ja gralem w BG I i II conajmniej 10 lat temu (jak nie wiecej) wiec moze przez pryzmat wspomnien troszke gloryfikuje te tytuly.

Ale szczerze Ci powiem, Dragon Age nie startuje klimatem, fabula , prowadzeniem gry i charyzma postaci do BG.

 

 

TAka mnie nachodzi mysl. Sa 2 mozliwosci

 

1. Albo gry dawniej byly tworzone z duzo wiekszym naciskiem na rozbudowanie postaci/swiata dialogow/mechaniki niz obecne, poniewaz grafika nie zajmowala deweloperom az tak duzo czasu

2. Przez "wspomnien czar" wydaja sie duzo lepsze niz byly w rzeczywistosci

 

 

Niemniej w moim prywatnym rankingu stare RPG od biowar to najlepsze co w moim mlodym RPG-owym zyciu mi sie przytrafilo POZDRO

Odnośnik do komentarza

Suavek, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Cię do dania tej grze jeszcze jednej szansy. Spróbuj ogarnąć mechanikę walki (tury, kości obrażeń, trak0 itd.), świat Forgotten Realms (bogowie, bohaterowie, miejsca). Do takich gier, jak BG nie można podchodzić, jak do współczesnych produkcji, w których wszystko masz podane na tacy. W BG jest drugie dno. Tę grę trzeba poznać. Zobaczyć, czy lepiej walczyć wielkim mieczem, czy toporem i tarczą. Piękne jest to, że w BG można po prostu chłonąć oddany nam do dyspozycji świat, poczytać znajdowane tu i ówdzie książki, poczytać historię znalezionych magicznych przedmiotów (kolejny wielki plus ekwipunku z Baldur's Gate), pozwiedzać świat i natknąć się na jeden z setek poukrywanych w nim smaczków.

 

Odnośnie BG2, to ta gra jest ze wszech miar idealnym sequelem. Przede wszystkim bezpośrednio kontynuuje on historię przedstawioną w jedynce. Nie odwiedzamy żadnych znanych lokacji, ale cieszy choćby to, że nasza postać na początku nie ulega zresetowaniu (jak choćby w takim Mass Effect) i ma dokładnie takie same statystyki, z jakimi kończyliśmy "jedynkę" - BG2 zaczynasz więc na poziomie powiedzmy 8 i jedziesz dalej, aż do "Throne of Bhaal", gdzie jesteś już postacią prawdziwie epicką, a frajda z rozwijania postaci tylko wzrasta. Poza oczywistym postępem graficznym, w BG2 jest znacznie więcej pobocznych questów, w tym takich związanych z rekrutowanymi przez nas postaciami czy zależnymi od klasy "twierdzami", które możemy zdobyć (bard może mieć własny teatr, wojownik zamek, mag podróżującą pomiędzy sferami kulę i tak dalej), ale najważniejszym postępem w stosunku do części pierwszej jest interakcja z postaciami z drużyny. Mistrzowskie dialogi, zarówno pomiędzy głównym bohaterem, a członkami drużyny, jak i pomiędzy samymi podkomendnymi. W zależności od podejmowanych decyzji i osób, które z nami podróżują dochodzić może nawet do walk na śmierć i życie, czy odejścia członków drużyny. Nie sposób poznać wszystkich niuansów tej gry, nawet spędzając przy niej 120 godzin.

 

No i przeciwnicy. Nie walczymy z ciągle powtarzającymi się typami przeciwników. Każda lokacja obfituje w inne stworzenia, zgodnie z realiami niezwykle bogatego świata Forgotten Realms. Beholdery, smoki, łupieżcy umysłów, licze, drowy, duergarzy, ogry, gobliny, quasity, żywiołaki, galarety musztardowe ;), sahuagini, dopplegangerzy, zjawy, cienie, golemy... ŻADNA gra nie ma tak rozbudowanego, różnorodnego, rozsądnego i przemyślanego bestiariusza.

 

Wracając jeszcze do Dragon Age: ta gra bardzo mi się podobała, ale w porównaniu z Baldur's Gate jest płytka na absolutnie każdej płaszczyźnie - historii, mechaniki, świata, przedmiotów, przeciwników, rozwoju postaci itd.. Miał być duchowy spadkobierca, a wyszedł upośledzony kuzyn, który mimo to zjada większość współczesnych RPGów na śniadanie...

Odnośnik do komentarza

Suavek, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Cię do dania tej grze jeszcze jednej szansy. Spróbuj ogarnąć mechanikę walki (tury, kości obrażeń, trak0 itd.), świat Forgotten Realms (bogowie, bohaterowie, miejsca). Do takich gier, jak BG nie można podchodzić, jak do współczesnych produkcji, w których wszystko masz podane na tacy. W BG jest drugie dno. Tę grę trzeba poznać. Zobaczyć, czy lepiej walczyć wielkim mieczem, czy toporem i tarczą. Piękne jest to, że w BG można po prostu chłonąć oddany nam do dyspozycji świat, poczytać znajdowane tu i ówdzie książki, poczytać historię znalezionych magicznych przedmiotów (kolejny wielki plus ekwipunku z Baldur's Gate), pozwiedzać świat i natknąć się na jeden z setek poukrywanych w nim smaczków.

 

Odnośnie BG2, to ta gra jest ze wszech miar idealnym sequelem. Przede wszystkim bezpośrednio kontynuuje on historię przedstawioną w jedynce. Nie odwiedzamy żadnych znanych lokacji, ale cieszy choćby to, że nasza postać na początku nie ulega zresetowaniu (jak choćby w takim Mass Effect) i ma dokładnie takie same statystyki, z jakimi kończyliśmy "jedynkę" - BG2 zaczynasz więc na poziomie powiedzmy 8 i jedziesz dalej, aż do "Throne of Bhaal", gdzie jesteś już postacią prawdziwie epicką, a frajda z rozwijania postaci tylko wzrasta. Poza oczywistym postępem graficznym, w BG2 jest znacznie więcej pobocznych questów, w tym takich związanych z rekrutowanymi przez nas postaciami czy zależnymi od klasy "twierdzami", które możemy zdobyć (bard może mieć własny teatr, wojownik zamek, mag podróżującą pomiędzy sferami kulę i tak dalej), ale najważniejszym postępem w stosunku do części pierwszej jest interakcja z postaciami z drużyny. Mistrzowskie dialogi, zarówno pomiędzy głównym bohaterem, a członkami drużyny, jak i pomiędzy samymi podkomendnymi. W zależności od podejmowanych decyzji i osób, które z nami podróżują dochodzić może nawet do walk na śmierć i życie, czy odejścia członków drużyny. Nie sposób poznać wszystkich niuansów tej gry, nawet spędzając przy niej 120 godzin.

 

No i przeciwnicy. Nie walczymy z ciągle powtarzającymi się typami przeciwników. Każda lokacja obfituje w inne stworzenia, zgodnie z realiami niezwykle bogatego świata Forgotten Realms. Beholdery, smoki, łupieżcy umysłów, licze, drowy, duergarzy, ogry, gobliny, quasity, żywiołaki, galarety musztardowe ;), sahuagini, dopplegangerzy, zjawy, cienie, golemy... ŻADNA gra nie ma tak rozbudowanego, różnorodnego, rozsądnego i przemyślanego bestiariusza.

 

Wracając jeszcze do Dragon Age: ta gra bardzo mi się podobała, ale w porównaniu z Baldur's Gate jest płytka na absolutnie każdej płaszczyźnie - historii, mechaniki, świata, przedmiotów, przeciwników, rozwoju postaci itd.. Miał być duchowy spadkobierca, a wyszedł upośledzony kuzyn, który mimo to zjada większość współczesnych RPGów na śniadanie...

 

Tak apropo Dragon Age, dwójka idzie w kierunku, w którym poszedł Mass Effect więc raczej już nie ma mowy o byciu duchowym następcą BG.... Osobiście wątpię czy nawet kiedykolwiek jeszcze powstanie taka gra jak BG, którą będę pamiętać tak długo i której nigdy nie sprzedam (Baldury mam ciągle, leżą sobie na zaszczytnym miejscu na mojej półce :) )

 

EDIT:

Właśnie dostałem maila od good old games, że mają w sprzedaży Baldura 1 za 9.99$ i działa oczywiście ze wszystkimi nowymi windowsami, aż nabrała mnie straszna ochota xD bo tych moich to raczej u siebie nie odpalę bez walki =x

Edytowane przez sakiu
Odnośnik do komentarza

Nie przeczytałem wszystkich postów zbyt dokładnie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dwie strony konfliktu patrzą na BG z zupełnie różnych perspektyw. Otóż fani BG znają ową sagę od dziecka, "do dziś" pamiętają zawarte w niej dialogi, tak więc niesie ona za sobą ładunek sentymentalny, potęgując tym samym wobec niej uczucia ;) W przypadku kolegi Suavka, BG nie oferuje niczego rewolucyjnego względem dzisiejszych produkcji, albowiem wiele schematów zostało powielonych od czasu jego premiery. Zaznaczył również, że kupił grę w pakiecie Legendy RPG...rok temu i myślę, że tu właśnie jest pies pogrzebany. Nic nie zastąpi obcowania z grą od dzieciaka (zwłaszcza, jeśli była to pierwsza tego typu produkcja, która wprowadzała w świat erpegów), co mogę stwierdzić po sobie i swym zamiłowaniu do serii Suikoden ;), w związku z czym wątpie, by udało się wam zaszczepić w Suavku pasję, jaką BG zaszczepił niegdyś w was.

Odnośnik do komentarza

OK, zdaję sobie sprawę, że jako osoba grająca w tę grę od 10 lat inaczej odbieram BG, tylko sęk w tym, że tych wszystkich wymienionych przeze w pierwszym poście cech ze świecą szukać w dzisiejszych RPG. Nowoczesne shootery są lepsze od tych starszych praktycznie pod każdym względem, podobnie z grami wyścigowymi, sportowymi i tak dalej. W przypadku gier RPG nie do końca tak jest, bo tu bardzo duże znaczenie ma pieczołowite wykonanie świata i dopracowanie poszczególnych jego elementów. Zawarcie w grze jak największej ilości dobrych pomysłów. Mam wrażenie, że dzisiejsi developerzy pracują pod presją i z tego wynika ich rzemieślnicza praca, pozbawiona nuty dawnego artyzmu i pasji.

Odnośnik do komentarza

Nie mam tutaj zamiaru przekonywać Suavka do Baldur's Gate, bo każdy ma swoje gusta i opinie. Poznałem go, w pewnym sensie, przy okazji kilku tematów i jest chyba osobą o najdziwniejszym (co nie znaczy że złym) guście jaki znam ;) 7h gry to jak na moje (pierwsza gra) to będzie dotarcie do Pod Pomocną Dłonią i zrobienie tam paru rzeczy. Ewentualnie wędrówka do Beregostu. Zdecydowanie za mało by pokochać BG.

Ale powiem od siebie parę rzeczy...

 

BG 1 to było pierwsze moje RPG w jakie grałem. Pokazał mi je kolega w któreś wakacje (gra wyszła w 98, więc chyba wakacje 99). Gówniarz byłem - 13 lat miałem mniej więcej. Zaczęło się od tego, ze przechodziliśmy ją wspólnie. On grał, ja patrzyłem. Po wakacjach sam sobie ją kupiłem. Wsiąkłem.

 

 

"Moja oberża jest czysta jak tyłeczek elfiej panny"

 

 

Za dużo żeście napisali, i nie chce mi się przeklejać co drugiego cytatu.

BG 1 podoba mi się głównie za klimat Forgotten Realms oraz wspaniałe uczucie tego że nie jestem jedynie bohaterem głównym przygody ale także niewielką częścią żyjącego świata. Do czego zmierzam, już mówię. W dzisiejszych czasach praktycznie nie ma gier w których były by zawarte lokacje które nie mają ŻADNEGO związku z fabułą. Więcej! Lokacje które potrafią NIE ZAWIERAĆ ani jednego questu, czy NPC do poprowadzenia rozmowy. Dzisiaj gdzie nie pójdziesz (w grach RPG) to zaraz biegnie plebs jak i szlachta do Twych stóp proszac Cię o pomoc o wielki bohaterze. No (pipi) mać! Ni chu chu nie brzmi mi to realistycznie. Co więcej, jest męczące. Macie quest od żony by jechać na lotnisko odebrać jej siostrę bo przyleciała w odwiedziny oraz odebrać pranie z pralni. Wszystko brzmi fajnie, ale ledwo wyszliście z domu, a już musieliście pomóc staruszce z drzwiami od zsypu, uratować kota sąsiadki z drzewa, dać pieniądze żebrakowi, uratować dziewczynę napadniętą przez zbirów, pomóc zmienić koło przejezdnemu... a wszystko to przed dojściem do auta! Dla mnie przesadyzm.

 

 

"Hola wędrowcze! Zatrzymaj się gdy Cię prosi starzec"

 

 

To co mi się też bardzo podobało w pierwszych Wrotach Baldura to fakt że cała gra dzieje się "w jednym miejscu". Jedna kraina, jedno wybrzeże. Jak dla mnie to potęgowało wczucie się w klimat. Nie muszę zwiedzać pięciu światów równoległych itp by czuć się epicko. Co więcej, fakt przebywania w jednej i tej samej okolicy potęguje moje uczucie imersji w BG 1. Lokacja obok nie jest oddalona o tygodnie wędrówki tylko o 8 godzin, 12 godzin. TO jest realistycznie fajne. Zawsze ceniłem BG 1 za takie wędrowanie krok po kroczku. Daje poczucie prawdziwej wędrówki a nie 'teleportacji' z miejsca dostania Q na miejsce jego wykonania.

 

"Skopać tyłki w dobrej sprawie!"

 

Fabuła. Aj, drażliwy temat bo to jest sprawia czysto zależna od gustu. Jeden się zakocha, drugi nie zrozumie a trzeci znudzi. Ja kocham tę część. Tutaj też troszkę pojadę z polonizacją, bo tak jak nie lubię polskich wersji (wystarczy prześledzić moje opinie na ten temat na forum/PPE) tak saga BG Z.A.M.I.A.T.A.!

W BG 1 Fronczewski kapitalnie nastrajał nas przed każdym rozdziałem. Sny relacjonowane przez Kobuszewskiego stawiały mi ciarki na karku (serio!). Głęboki i spokojny głos Zborowskiego wypowiadającego kwestie Sarevoka budził postrach. Emanował potęgą postaci. Właśnie z tych powodów historia z pierwszych Wrót Baldura jest nie do zapomnienia!

 

 

"Żonka zaczyna dobierać mi się do siedzenia"

 

 

Ostatnim akapitem (i tak pominąłem tyle spraw, że bym tu pisał do przyszłego piątku xD) będzie sprawa wizualnej strony BG. Jeżeli mnie pamięć nie myli to saga BG, saga Icewind Dale oraz Planescape: Torment hulają na silniku o nazwie Infinity. Do dziś ten engine jest jednym z moich ulubionych jakie powstały. Jak by wydali BG3/Tormenta 2 czy trzecie IWD to z miejsca bym robił preordera. Nie macie pojęcia jak ciężko było mi się przestawić na inny silnik. Swobodne obracanie kamery było dla mnie jak profanacja, jak coś niepojętego wręcz (mowa o RPG jak NWN/NWN2, bo w innych grach mi nie przeszkadzało). Ręcznie rysowane lokacje nawet dziś są piękne. Ilość detali poraża! Ostatnio próbowałem obadać gry w które nie grałem swego czasu, tytuły z początku 2000 roku.... i nie byłem, w stanie. Grafika mnie odrzuciła po 30 minutach. Ale nie BG, nie to cudo.

Od dnia poznania, po dziś dzień pudełeczko z sagą BG leży na honorowym miejscu na półce. Tę grę (bo BG2 już tak nie porywa) otaczam swoim małym kultem. Jestem jej fanem, miłośnikiem, kochankiem. Jestem fanboyem BG 1 i nie mam zamiaru się wymierać! BO ta gra jest tego warta.

 

 

- za ogrom możliwości przy kreacji bohatera (swego czasu)

- za wielkość świata i malutkość bohatera

- za przepiękne lokacje, ociekające kunsztem

- za wspaniałą historię która trzyma w napięciu do ostatnich godzin (nie ma to jak nie znać przeciwnika aż do końca)

- za 'puste' lokacje

- za cytaty którymi do dziś rzucamy z kumplami przy różnych okazjach

- za Imoen i jej dziewiczą niewinność! ("Chromolnie w bambus")

- za Boo!

- za setki godzin które dało mi ukończenie tej gry 10 razy

- za to, że mogę "JA ZGNIEŚĆ TWOJA PYYYYSK!!!!"

 

 

 

Pierwsze Wrota Baldura to jak dla mnie najlepsza gra w jaką w życiu grałem. Gra która uplasowała by się na miejscu 2 i tak by była lata świetlne za nią!

 

 

PS: Nienawidzę Falloutów xD

 

"Tako rzecze mędrzec Alaundo"

Edytowane przez Kazuun
Odnośnik do komentarza

Od siebie jeszcze dodam parę kwestii. Pozwólcie, że dla własnej wygody nie będę podawał ksywki osoby cytowanej.

 

Czytam Wasze komentarze i odnoszę po prostu wrażenie, że w sedno sprawy trafił tutaj Zieg. Wydaje mi się, że co niektórzy Sagę Baldur's Gate darzą takim sentymentem, iż w _niektórych_ przypadkach przyćmiewa on zdrowy osąd. Sam jednak nie będę tutaj swojej pozycji wywyższał, gdyż jak już zaznaczyłem w pierwszym moim poście, w BG grałem rok temu, czyli lata po premierze, w związku z czym nie mam zbyt dobrego odniesienia do tego jakie gra wprowadziła za swoich czasów rewolucje w gatunku.

 

Mimo to, nadal muszę stwierdzić, iż nie zgadzam się z częścią przedstawionych przez Was argumentów broniących grę, lub też przedstawiających ją jako dzieło idealne, które jako jedyne zrewolucjonizowało gatunek RPG.

 

Tak jak Wy darzycie sentymentem Baldur's Gate, często przyznając się, że był to pierwszy RPG w jakiego graliście, tak ja podobne odczucia mam do The Elder Scrolls II: Daggerfall. Oczywiście nie mam zamiaru się tutaj spierać, że gra ta jest idealna, gdyż pod kilkoma względami Baldur ją przewyższa, ale to samo działa w drugą stronę - dużo starszy Daggerfall w niektórych aspektach oferuje o wiele więcej niż BG. Pozwólcie, że przytoczę przykłady:

 

Piękne jest to, że w BG można po prostu chłonąć oddany nam do dyspozycji świat
- za wielkość świata i malutkość bohatera
W Daggerfallu oddany graczowi zostaje cały KONTYNENT (161,600 kilometrów kwadratowych, ponad 15,000 lokacji). Gracz może całkowicie zapomnieć o głównym wątku fabularnym i zająć się czym tylko chce. Oczywiście gra jest w innym stylu, przez co wiele miejscówek nie będzie tak zróżnicowanych, ale różnice między krainami są widoczne, a do tego należy dodać zmienne warunki atmosferyczne. Jak widać gra starsza a wcale nie gorsza.
poczytać znajdowane tu i ówdzie książki
To samo w Daggerfall. Tyle, że tam książki nie były znajdowane "tu i ówdzie", tylko autentycznie były to nieraz ogólnodostępne, wielostronnicowe pisma, a miasta posiadały normalne księgarnie (nie tylko oklepane tawerny czy sklepy z bronią).
- za ogrom możliwości przy kreacji bohatera (swego czasu)
Gdybyś miał w tym momencie porównać system kreacji bohatera w Daggerfall i Baldur's Gate, to gwarantuje, że ten drugi by zwyczajnie wypadł blado. Ilość opcji w Daggerfall jest OGROMNA, a kombinacje stworzenia postaci wręcz niezliczone.

 

Nie chcę jednak tutaj wywyższać jednej produkcji nad drugą, gdyż nie tylko BG nie ukończyłem, to jeszcze jestem świadomy wad Daggerfalla, które mogę wymienić nawet bez jakichkolwiek porównań (ot chociażby mocno przeciętna fabuła). Chciałem tylko tym jednym przykładem pokazać, że BG w wielu względach wcale nie jest taki "jedyny w swoim rodzaju" ani "oryginalny", bo wiele gier wiele rzeczy tak samo lub lepiej zrobiło przed nim. Nie przeczę, że BG mógł je dosyć zgrabnie zintegrować w jedną produkcję, ale to też nie oznacza, że nie ustrzegł się on przy tym wad. Raz jeszcze bowiem zaznaczę, że jestem jedną z tych osób, które w pierwszej kolejności zwracają uwagę na gameplay, a później na fabułę. O ile gra bez fabuły może się jakoś sprawdzić, tak fabuła bez gry już niezbyt. I tak się niestety składa, że pod względem rozgrywki MI baldur zwyczajnie nie podpasował. Może problem tkwi w tym, że jest to produkcja już dosyć wiekowa, a ja nie miałem okazji zagrać w nią zaraz po premierze (dopiero rok temu), w związku z czym patrzę na nią nieco bardziej... krytycznie. Mimo to, pod wieloma względami wydany rok wcześniej Fallout wydaje mi się znacznie lepszy, co też w paru aspektach niweluje argument o tym, że gra jest po prostu już wiekowa. Prędzej można stwierdzić, że nie zestarzała się najlepiej w stosunku do wielu innych produkcji - ale niech i to pozostanie kwestią gustu.

 

Powiem wam, że po tej całej "dyskusji" zainstalowałem wczoraj grę na dysk. I wiecie co? Wcale nie jestem zachwycony... Podtrzymuję swoje zdanie, że dubbing jest tragiczny (przysięgam, że jak kiedyś jeszcze raz usłyszę "Witaj dziecko. Będziemy kontynuowali zajęcia?" to poleje się krew), grafika mocno przeciętna (drzewa wyglądają jak namalowane NA podłożu, a w paru przypadkach miałem też problem by odróżnić drogę od skały), świat statyczny (poza paroma NPC i okazyjnie przelatującym ptakiem wszystko jest drętwe), a wiele aspektów rozgrywki skutecznie uprzykrza zabawę (jak na przykład strasznie powolny chód postaci - bo rozumiem, że nie da się w grze "biegać"?). Co więcej, ledwo zacząłem zabawę a już natknąłem się na parę bugów, a AI postaci mojej i kompanów pozostawia wiele do życzenia. Nie wypowiem się co do fabuły (a chyba to ją sporo osób zachwala), ani dialogów (choć nie do końca podobają mi się dostępne opcje - IMO Fallout był o wiele lepszy pod tym względem), podczas gdy klimat jakoś mnie prawdę mówiąc nie powala (cicho jakoś, pusto na większych lokacjach). Może w 1998 było to inaczej postrzegane, ale teraz o wiele bardziej przychylnie patrzę na takiego Fallouta czy Daggerfalla, nawet pomimo upływu lat, podczas gdy do BG przekonać się jakoś nie mogę.

 

Odniosę się jeszcze do dwóch kwestii:

BG 1 podoba mi się głównie za klimat Forgotten Realms oraz wspaniałe uczucie tego że nie jestem jedynie bohaterem głównym przygody ale także niewielką częścią żyjącego świata. Do czego zmierzam, już mówię. W dzisiejszych czasach praktycznie nie ma gier w których były by zawarte lokacje które nie mają ŻADNEGO związku z fabułą. Więcej! Lokacje które potrafią NIE ZAWIERAĆ ani jednego questu, czy NPC do poprowadzenia rozmowy. Dzisiaj gdzie nie pójdziesz (w grach RPG) to zaraz biegnie plebs jak i szlachta do Twych stóp proszac Cię o pomoc o wielki bohaterze. No (pipi) mać! Ni chu chu nie brzmi mi to realistycznie.
Jeśli chcesz realizmu to proponuję wyjść z domu ;). Rozumiem, że dla Ciebie taka "pustka" świata pod względem praktycznym jest zaletą, ale osobiście bym to traktował jako wadę. Nie lubię zwiedzać lokacji dla zwiedzania - zawsze liżę każdy kąt, każdą ścianę, aby znaleźć jakieś questy, przedmioty, NPC i temu podobne. Nie wiem co na celu ma dodawanie miejsc bez jakiegokolwiek znaczenia. Mogą one służyć co najwyżej ozdobie w niektórych aspektach, ale poza tym jest to tylko wypełniacz. Weź też pod uwagę, że w dzisiejszych czasach nie jest to też tak do końca opłacalne, aby robić elementy bez większego przeznaczenia. Wiele zależy od produkcji, bo mimo wszystko łatwiej jest domek narysować, niż zrobić go w pełnym 3D z kompletem detali. Wydaje mi się zresztą, że i tak byłoby to postrzegane jako wada, bo tak jak Ty czy ewentualnie inni fani BG lubicie zwiedzać "niepraktyczny" świat, tak inni by to wyraźnie skrytykowali w dzisiejszych czasach. Gusta i guściki - nie ma sensu akurat się tutaj spierać co jest lepsze a co gorsze, ale warto zaakceptować zdanie drugiej osoby w pewnych przypadkach. Prawda stoodio? ;>

 

PS. Wydaje mi się, że Fallout 3 miał kilka takich lokacji bez żadnego przeznaczenia, nie powiązanych z żadnym questem, co najwyżej z poukrywanymi smaczkami.

 

OK, zdaję sobie sprawę, że jako osoba grająca w tę grę od 10 lat inaczej odbieram BG, tylko sęk w tym, że tych wszystkich wymienionych przeze w pierwszym poście cech ze świecą szukać w dzisiejszych RPG.
Śmiem się nie zgodzić, bo raz, że nie przypisałbym _wszystkich_ tych cech pierwszemu Baldurowi, co też uzasadniłem we wcześniejszych postach, a dwa, że jak najbardziej wiele tych elementów znajduje się we współczesnych produkcjach. Ale tu raz jeszcze wracamy do punktu wyjścia, czyli indywidualnych preferencji i oczekiwań względem tytułu. Skoro dla Ciebie i wielu innych to właśnie Baldur stanowi ideał gry cRPG, to wszystko inne będziesz oceniał przez pryzmat niego. Stwarza to jednak inny problem, a mianowicie lekkie zaślepienie i wygórowanie oczekiwań. Tyczy się to każdego z nas, w związku z czym każdy pragnie od danej produkcji czegoś innego. Jednak to co dla jednego będzie wadą, dla innego może posłużyć za zaletę - a to, że w paru kwestiach nie otrzymaliśmy tego co chcieliśmy wcale nie oznacza, że do czynienia mamy z produkcją złą. Raz jeszcze odniosę się tutaj do Dragon Age'a, który pod wieloma względami mógł być o wiele lepszy, ale który zarazem jak na dzisiejsze standardy jest mimo wszystko produkcją bardzo dobrą - SZCZEGÓLNIE pod względem dialogów z postaciami (bo fabuła raczej sztampowa, a rozgrywka później też potrafi męczyć). I wiecie co? Naprawdę większość (choć nie wszystkie) argumentów wymienionych w pierwszym poście jestem skłonny właśnie DA przypisać. Nie wszystko jest idealne, ale jakoś grało mi się o wiele przyjemniej już po pierwszej godzinie niż w przypadku Baldur's Gate, do którego się po prostu zmuszam. Tak jak dzisiejsze pokolenie będzie (być może) postrzegać Dragon Age jako coś wyjątkowego, tak Wy postrzegacie Baldura, a tak samo zapewne wiele osób postrzegało przed Wami serię Ultima (nie grałem, ale wydaje mi się pod wieloma względami podobna "klimatem"). Naturalna kolej rzeczy - każdy z nas ma jakieś inne oczekiwania i chcąc nie chcąc zawsze będziemy mniejszą lub większą sympatią darzyć określone tytuły. Bo czy nie inaczej jest na przykład z Final Fantasy? Osoby, które wpierw grały w siódemkę będą zachwalać właśnie ją, podczas gdy pokolenie młodsze zadowoli się dziesiątką, a gdzieś tam pomiędzy trafią się starzy wyjadacze, którzy otwarcie przyznają, że jedyną słuszną jest szósta odsłona ;>. W ten sam sposób mogę i ja wziąć sobie na przykład Personę 4, wypisać szereg jej zalet, i powiedzieć, że ze świecą szukać drugiej takiej gry. Tyle, że tak jak wypisać mogę wiele jej zalet, tak samo wypisać mogę i wady. Tak samo, jak wady mogę wypisać w przypadku Baldur's Gate ;>. Wydaje mi się po prostu, że oczekujemy (-my, wszyscy) w niektórych przypadkach zbyt wiele i z trudnością przychodzi nam zaakceptowanie tego co mamy, a zadowoliłby nas chyba tylko idealny klon wielbionych przez nas gier.

 

Na zakończenie tylko dodam, że to, iż Baldura nie zachwalam, lub też krytykuję jego określone elementy wcale nie oznacza, że uważam grę za badziew. W żadnym wypadku. Jestem świadom wielu jego zalet, ale niestety nawet będąc miłośnikiem RPG, jak i osobą otwartą na pozycje wiekowe, zwyczajnie nie potrafiłem się do niego przekonać. Nie przyszedłem tu trollować - przybywam w pokoju ;>. Chcieliście jednak dyskusji to dyskutujemy, i cieszę się, że po tych pierwszych wątpliwych wpisach temat jednak wyszedł na prostą. Nie uważam bowiem, że muszę grę koniecznie ukończyć aby móc wyrazić swoją opinię na temat elementów, które mnie od niej odrzuciły, lub nie zachęciły do dalszej styczności. Zobaczymy jak to będzie dalej - gra jest na dysku, więc może spróbuję jeszcze do niej wrócić, ale naprawdę na chwilę obecną będzie to raczej zmuszanie się na siłę. A już to nie świadczy moim zdaniem dobrze o grze - niezależnie od tego ile ma ona lat. Moim zdaniem, oczywiście ;>.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz realizmu to proponuję wyjść z domu ;). Rozumiem, że dla Ciebie taka "pustka" świata pod względem praktycznym jest zaletą, ale osobiście bym to traktował jako wadę. Nie lubię zwiedzać lokacji dla zwiedzania - zawsze liżę każdy kąt, każdą ścianę, aby znaleźć jakieś questy, przedmioty, NPC i temu podobne. Nie wiem co na celu ma dodawanie miejsc bez jakiegokolwiek znaczenia. Mogą one służyć co najwyżej ozdobie w niektórych aspektach, ale poza tym jest to tylko wypełniacz. Weź też pod uwagę, że w dzisiejszych czasach nie jest to też tak do końca opłacalne, aby robić elementy bez większego przeznaczenia. Wiele zależy od produkcji, bo mimo wszystko łatwiej jest domek narysować, niż zrobić go w pełnym 3D z kompletem detali. Wydaje mi się zresztą, że i tak byłoby to postrzegane jako wada, bo tak jak Ty czy ewentualnie inni fani BG lubicie zwiedzać "niepraktyczny" świat, tak inni by to wyraźnie skrytykowali w dzisiejszych czasach.

No właśnie. Tu masz rację. Ten aspekt jest specyficzny. Jeden przejdzie ze dwie puste lokacje i stwierdzi że wieje nuda z gry. Po co robili ładne lokacje skoro nie ma sensu tu nic robić.

Ja podążając w stronę celu podróży chciałbym móc przycupnąć na brzegu przydrożnego jeziora "bez obawy", ze zaraz wyskoczy mi driada, prosząca o uratowanie leśnych zwierzątek przed złym demonem. Dla mnie ta cecha BG 1 jest jej największa zaletą, bo ona sprawiła, że świat stał się wielki otaczając małego bohatera. Tego mi CHOLERNIE brakowało w Dragon's Age.

Tak jak Ty uważam że DA:O jest baaaaardzo udaną grą. Jeżeli mam być szczery to: najlepsze RPG w jakie grałem od czasu gier na silniku Infinity (BG, PS:T, IWD). Jeżeli BG 1 daję 11/10 to DA:O dostało by ode mnie 8-/10. BYło by 9/10 gdyby miało więcej lokacji. Lokacji "nikomu niepotrzebnych, pustych".

Mass Effect mnie odrzucił tym, że na mnie sprawiało non stop wrażenie strzelanki kosmicznej. Takie Hallo w TPP + rozmowy z NPC. Nie jestem też jednak fanem RPG spoza świata fantasy - to się też przyznaję. Spróbowac, spróbuję... ale mam spory dystans już od momentu instalacji.

 

W jednym masz rację Suavek. Fallout 3 (1 i 2 nie mogłem przerobić. Podchodziłem kilka razy ale po jednym wieczorze odpadałem - chyba przez system walki) miał miejsca niezwiązane z niczym. I to było awesome właśnie! Nie skończyłem całego ale z relacji kolegów miałem zaliczone jakieś 60-70% fabuły.

 

Inna sprawa: fakt, lokacje w BG ze względu na styl map mogą być momentami nieczytelne. Tu się zgodzę.

 

 

 

Wydaje mi się, że z grami jest trochę jak z dziewczynami. Zdrowy rozsądek uświadamia Ci, że Twoja dziewczyna/narzeczona/żona nie jest idealna. Na pewno są na świecie kobiety z dłuższymi nogami, ładniejszym biustem, ładniejszym uzębieniem i milionem innych detali, ale to właśnie tę wybrałeś. Tę darzysz największym umiłowaniem i raczej decyzji nie zmienisz. To ona jest numerem jeden. Wspomniane gusta i guściki ;)

Suavek tu też dobrze zauważył, że od czasu jej poznania inne będziesz oceniał przez jej pryzmat. Ja się przyznaję do tego że RPGi często porównuję do BG. BioWare mówiło, że DA:O ma być swoistym spadkobiercą Baldur's Gate. Jeżeli pytacie mnie o zdanie - udało im się. Są wady, prawda. Ale i tak byli bardzo blisko celu. Gdyby ta gra była większa. Więcej ras, klas, gdyby było więcej lokacji, także tych nic nie znaczących (tak, wiem, uczepiłem się! :P) byłby hit murowany.

A tak jest tylko bardzo dobrze ;)

Odnośnik do komentarza

Cóż, wychodzi na to, że nawet gra tak wybitna jak Baldur's Gate (a po tylu latach co do jej wybitności nie ma wątpliwości - wystarczy poczytać ciągle aktywne fora internetowe jej poświęcone i toczące się na nich dyskusje) nie musi się podobać wszystkim.

 

Chciałbym zmienić temat.

 

Co najbardziej utkwiło Wam w pamięci z całej sagi? Jakie postacie preferujecie? Ja na przykład jakoś nigdy nie mogę się powstrzymać przed wzięciem do drużyny Minsca, czy Viconii. Zawsze też gram pełnym składem. Kusi wyzwanie przejścia gry jedną postacią, ale po prostu nie mogę odmówić sobie obcowania z pozostałymi postaciami. Uwielbiam kolekcjonowanie przedmiotów, niemal nic nie sprzedaję, a eliksiry trzymam zwykle do samego finału. ;)

 

I jeszcze jedno mi się przypomniało, odnośnie BG i DA. NIENAWIDZĘ przeciwników bezczelnie levelujących równo z graczem. W takim Mass Effect może to nie przeszkadza, ale w klasycznym erpegu zabija frajdę z levelowania. Popiera mnie ktoś w tej kwestii? Za(pipi)iście jest uciekać przed takim Ankhegiem na północ od Pod Pomocną Dłonią, by następnie elegancko łoić im chitynowe dupska w późniejszej części gry, by następnie zrobić sobie z nich gustowny zielony pancerz.

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

I jeszcze jedno mi się przypomniało, odnośnie BG i DA. NIENAWIDZĘ przeciwników bezczelnie levelujących równo z graczem. W takim Mass Effect może to nie przeszkadza, ale w klasycznym erpegu zabija frajdę z levelowania. Popiera mnie ktoś w tej kwestii? Za(pipi)iście jest uciekać przed takim Ankhegiem na północ od Pod Pomocną Dłonią, by następnie elegancko łoić im chitynowe dupska w późniejszej części gry, by następnie zrobić sobie z nich gustowny zielony pancerz.

Chyba Zax poruszał kiedyś ten temat w Kąciku RPG w PSX Extreme. Że jeżeli gra serwuje CI system taki, że jak masz lvl 1 to i bandyta mam lvl 1. Jak Ty masz lvl 20 to i bandyta ma lvl 20 to cała ta mechanika "zabija" uczucie stawania się potężniejszym. I ja się z tym zgadzam. Skoro to temat o BG to trzymajmy się go w przypadku przykładów.

Początek gry. Jeden Gibberling może i krwi Ci nie napsuje. ale już trzy potrafią. Jaka frajda wrócić tu po tych kilku levelach i czuć się bezpiecznie ;)

 

Co do przechodzenia jedną postacią - nie próbowałem. Wolę dwiema. Najbardziej i najlepiej grało mi się duetem Wojak-Kapłan (ja) + Imoen. To wspólne chromolenie w bambus ;)

 

 

PS: Imoen miała trochę głos dziecka (i w sumie niby taka była) ale na portrecie to całkiem ostry z niej MILF, nie ? ;p

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...