Skocz do zawartości

seria final fantasy


xzdunx

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przyznam się, że... naszła mnie ostatnio ochota na sprawdzenie X-2. Wiecie, żeby było, że jednak zaliczyłem każdą część FF. Ponadto mój ulubiony "Edge" wystawił jednak wyższą ocenę, niż poprzednikowi czy części trzynastej. No ale że to sequel, to czuję, że powinienem najpierw... skończyć X.

 

"Podmuchałem więc kartridża" i ostatnio pogrywam trochę w X. Gra jest "momentami" męcząca, ale gameplay jest w sumie znośny. Szkoda, że trzeba na niego tak długo czekać. System walk ma potencjał, jakkolwiek totalnie spie'przony, głównie przez niewyobrażalną repetytywność przeciwników. Gra idzie szybciej niż myślałem, po 15 godzinach jestem już chyba w połowie (Seymour właśnie okazał się zły, co za szok).

 

W sumie gra jest niezła i 6/10 się należy jak psu buda. Jak się zabiorę za FF X-2 to dam znać, co o nim sądzę.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Aby dyskusja w tym temacie odrodziła się na nowo moje zestawienie ulubionych "fajnali" powinno wyglądać następującosmile.png :

 

1. FFX,

2. FF8,

3. FF13

 

Niestety nie ukończyłem tylu cześci ff, ile większość osób, które produkują się w temacie, dlatego opinie przeze mnie głoszone będą opierały się w dużej mierze na FF6,7 oraz 8.

 

A więc:

 

1. Final Fantasy 6 - klimat , fabuła, mnóstwo charyzmatycznych postaci, brak jednoznacznie określonego głównego bohatera, najlepszy boss ever, muza

2. Final Fantasy 8 - cudowna muzyka(!!!!) praktycznie idealnie dobrana w każdym momencie gry, ciekawa fabuła (i epickie podejście do jej prezentacji), naprawdę ciekawe portrety psychologiczne postaci ( z wyjątkami)

3. Final Fantasy 7 - (być może jest tak wysoko tylko dlatego, że nie skończyłem pozostałych gier serii, a któraś musi być na trzecim miejscu), super system walki ( zabawa z materiami), niezła fabuła, muzyka, klimat. Generalnie dobra gra, ale moim zdaniem ( kształtowanym z perspektywy czasu) hype zrobił swoje.

 

Towarzysze niedoli:

 

Naprawdę ciężki wybór (w "szóstce" tyle tego byłobiggrin.png )

 

1. Setzer - wiem, że to nie najjaśniejszy punkt FF6, jeśli chodzi o portrety psychologiczne, ale ja po prostu mam słabość do "niebieskich ptaków"

2. Terra/Celes - chyba jedyne postaci płci żeńskiej w ogrywanych fajnalach, których los mnie naprawdę obchodził, a wątki fabularne z nimi (nie koniecznie w roli głównej) zapadły mi w pamięć na długo po skończeniu gry

3. Squall - nie będę oryginalny: za to, że nie jest Cloudem i resztą szablonowych "głównych ludków ratujących świat"

 

Badboye (wybór mam niestety nie za duży, bo grałem tylko w trzy części, ale Kefka to jak najbardziej zasłużone 1st place):

 

1. Kefka Palazzo - za to, że jest okrutnym psycholem bez żadnych skrupułów, kompletnym świrem - tacy powinni być "szefowie" - masz ich kochać, a jednocześnie nienawidzić, co ja piszę, przede wszystkim nienawidzić!!!! Dążyć do ich unicestwienia za wszelką cenę, ja coś takiego czułem grając w FF6.

2. Seifer - może za swoją "dziwność" w moim mniemaniu, niby ma charakterek, a tak łatwo daje sobą manipulować (podobno w imię władzy, ale sam nie wiem). Niektórzy powiedzą, że to jeden z najlepszych przykładów na to, jaka "ósemka" jest "dziurawa" tu i ówdzie, ale może to nawet lepiej hehe

3. Ultimecia - niby powinienem dać Sephirotha, ale raczej go nie trawię, więc dam tę, o której niewiele wiadomo i paradoksalnie to jest jej największą zaletą ( uwielbiam kolejne fanowskie próby wyjaśnienia jej motywów)

Edytowane przez ciwa22
Opublikowano

Ja gram obecnie w FFX. Boże, co za koszmar. Myślałem, że gra po prostu jest kiczowatym interaktywnym filmikiem i to jest w niej najgorsze, ale na koniec... na koniec zaczęły się minigierki. Minigierki w FFX to chyba najbardziej chory, absurdalny i debilny patent, jaki widziałem w historii jRPG. Gram od czasu, kiedy Final Fantasy było trylogią, i widziałem wiele wkurzających rzeczy w starych grach, ale to z reguły było wywołane brakiem talentu albo możliwości technicznych. FFX to gra studia, które dawno temu zrobiło Chrono Triggera i niby powinno wiedzieć, że sidequesty mogą polegać na fajnych zadaniach pobocznych - ciekawa historia, trochę walk, trochę eksploracji, odkrywamy jakiś sekret bohatera i dostajemy dla niego broń.

 

Ale nie. Square-Enix wpadło na pomysł, że sidequesty mogą polegać na kretyńskich minigierkach.

 

Blitzball to taki odpowiednik Chocobo z FF7 - nudny i męczący, ale przynajmniej przewidywalny. Jak posiedzisz te 10 godzin, to w końcu wygrasz te wszystkie ligi i masz broń dla Wakki. Unikanie błyskawic... kto to wymyślił? Mam wcisnąć ten sam przycisk DWIEŚCIE razy? Kto był taki genialny i uznał, że to będzie fajna zabawa? Nie jest. Spędziłem na tym jakąś godzinę, może więcej. Godzinę wciskając jeden przycisk na czas. Ktoś powie: "nie pasuje ci, to graj bez najlepszych broni", ale to chyba nie tak ma działać, że się męczę, żeby PÓŹNIEJ było coś fajnego. I nie, nie uwierzę, że komuś się podobało wciskanie przycisku dwieście razy. Że wolą to od normalnego grania, jak w Chrono Triggerze czy innym WEWY. To jest po prostu złe, głupie i bez sensu.

 

Jednak wszystkie rekordy bije wyścig Chocobo. O ile we wciskaniu przycisku przynajmniej jest element umiejętności i wszystko zależy od ciebie (o ile po 150 wciśnięciach nie zechce ci się w złym momencie kichnąć), to jeżdżenie Chocobo jest już bardziej losowe. Baloniki są losowe, mewy też. Jedziesz sobie i nagle mewa po prostu daje ci w ryj. Chocobo steruje się jak na jakiejś corridzie, więc to nie tak, że masz jakieś wielkie szanse uniknąć tej mewy. Czasami wyleci z boku ekranu i tyle. Mewa w ryj. Jeszcze raz. Mewa w ryj.Jak można było coś takiego wymyślić? Grałem Tidusem przez całą grę i chciałem mieć broń, która pozwoli mi przekroczyć 9999, żeby móc powalczyć z silnymi rywalami. Square powiedziało mi: spoko, oto jedyna metoda - wygraj ten totalnie randomowy wyścig, w którym nawet jeśli złapiesz randomowe baloniki, tuż przed metą wyskoczy ci mewa i rozkwasi ci ryj, tak żebyś miał czas akurat powyżej zera. Ja naprawdę... kto to wymyślił i jak mu to uszło na sucho?

 

Generalnie FFX mnie zmęczył. Nie lubię zostawiać gry z niedokończonymi wątkami typu "nie rozwaliłeś najsilniejszego przeciwnika", ale ta gra mnie do tego zmusza. Zawiesiłem nieco granie. Pewnie w końcu uznam, że to walę i dokończę główny wątek. Mam nadzieję, że tworząc X-2 kolesie z SE nie mieli tak genialnych pomysłów, bo stracę wiarę w gierkowy światek.

Opublikowano

Teraz powinienem wkleić tutaj stertę tekstów obrońców FFX, których zdążyłem się naczytać mnóstwo po publikacji własnych opinii na temat tej jakże "ambitnej" gry. Wiodącym "argumentem" byłoby chyba tutaj coś w stylu "nie przeszedłeś gry do końca to się nie wypowiadaj!!!11one", albo inne "Po 20h robi się lepiej!!!11one".

 

Szkoda jednak czasu, bo wywiąże się kolejna durna wojenka, w której nikt nikogo nie przekona do swoich racji. I w sumie nie ma sensu - jeśli komuś FFX się podobał, to dobrze dla niego. Osobiście jednak zgadzam się z powyższymi postami ogqozo, aczkolwiek osobiście nawet systemem walki nie byłem wcale zachwycony.

 

Mam nadzieję, że tworząc X-2 kolesie z SE nie mieli tak genialnych pomysłów, bo stracę wiarę w gierkowy światek.
Obawiam się, że się zawiedziesz. Z tego co mi wiadomo, to ponad 50% całej gry to minigierki i durne side questy. Jakieś hodowle małp, przepychanie dziwnych istot przez korytarz do windy, tudzież inne erotyczne masaże. Enjoy...

 

 

Jeśli jednak nie grałeś, to zachęcam do spróbowania FFXII. Zupełnie inne niż dotychczas podejście do serii, przez co wielu "fanów" cyklu odsłonę tę znienawidziło - czyt. już to powinno dobrze świadczyć o jej jakości :D. Fabularnie bez szału, a system rozwoju postaci w paru miejscach kuleje, ale osobiście mimo wszystko bawiłem się przednio - coś czego nie mogę powiedzieć o przereklamowanym FFX...

Opublikowano
Kto był taki genialny i uznał, że to będzie fajna zabawa? Nie jest.

Mnie wszystkie te irytujące minigierki przeszedł kupel, który nie wiedzieć czemu, mocno się w nie wkręcił, szczególnie "błyskawice" (lol). Poległ jedynie na łapaniu motyli, ale jako że broń dla Khimariego była mi w sumie zbędna, to podpowiedziałem mu żeby się już nie męczył. Pobawiłem się dłużej jedynie Blitzballem. Tak btw. , to ja zawsze kończę najpierw główny wątek nim wezmę się za masterowanie, jeżeli nie ma jakiegoś new game +.

 

Co do FF X-2, to nie powiedział bym, że system jest skopany, głównie dzięki jobom i połączeniu ATB z real time.

Opublikowano

Dla mnie też te mini gierki były przegięte i nie lubiłem ich, ale jaka satysfakcja z nagrody!...jak nielubiane rodzynki w pysznym ciastku, im bardziej się krzywiłem jedząc je tym bardziej smakowało mi potem samo ciastko.

Opublikowano

Jakieś hodowle małp, przepychanie dziwnych istot przez korytarz do windy, tudzież inne erotyczne masaże. Enjoy...

Przepychanie dziwnych istot przez korytarz to nie minigierka, tylko takie nie wiadomo w zasadzie co na minute grania. I nie ma żadnego hodowania małp w tej grze.

Jednak trzeba przyznać, że sidequestów jest mnóstwo w tej grze. Tyle tylko, że są całkiem fajne imo, co prawda dalej często sporo zależy od szczęścia, ale mimo wszystko i tak jest lepiej niż w FFX, bo tam to faktycznie niektóre minigierki to tragedia.

  • 6 miesięcy temu...
  • 10 miesięcy temu...
Opublikowano

No cóż,a to mój skromny ranking Fajnali w które miałem okazję zagrać:

 

 

1.Final Fantasy IX-pierwszy fajnal w którego zagrałem,pamiętam jak kiedyś kuzyn włączył mi to na chwilę,patrzę,bieganie jakimś małym ludzikiem;-).Ale po chwili gra zaczęła mnie wciągać,mogę powiedzieć,że ten tytuł obudził we mnie fana Fajnali i erpegów wogóle.W tej części cenię wyjątkowy baśniowy

klimat,fabułę,postacie,Kuję jako fajnego adwersarza,humor,muzykę,to wyjątkowe przedstawienie świata gry,postaci,npc.W to aż chce się grać i zwiedzać ten wyjątkowy świat.Dodatkowo,do dzisiaj niezła grafika i fajne minigierki(TetraMaster rządzi :-))

 

2.Final Fantasy VII-Drugi w kolejności zagrania,wtedy jeszcze nie wiedzialem o kultowości tej odsłony.Jako erpeg zrobił na mnie dobre wrażenie,bardzo ciekawa i zarazem smutna fabuła,postacie,Sephiroth,duży świat do zwiedzania,super system materii,wspaniała muzyka.

 

3.Final Fantasy VIII-Na pewno jedna z bardziej charakterystycznych odsłon serii,i chyba najbardziej kontrowersyjna.Ale mi spodobała się fajna,zakręcona i trochę smutna fabuła,ciekawy,rozbudowany świat,niektórzy bohaterowie i super karcianka Triple Triad.System był do przełknięcia,mimo skomplikowania i niektórych upierdliwych ficzerów.

 

4.Final Fantasy XII-Ten tytuł ma plusy za potężny świat,hunty,b.dobry system walki,gambity,grafikę i ogólne rozbudowanie.Niestety zawiodły fabuła,relacje między postaciami,jak i ich przedstawienie.Przydałyby się też lepszy system rozwoju postaci,jakieś niebitewne questy,skuteczniejsze Espery,wtedy byłaby gra idealna.

 

5.Final Fantasy X-Cóż... Na pewno dziesiątka posiada dobrą historię,ciekawe lokacje i świat,dobre niektóre postacie,dobre grafikę i muzykę oraz system rozwoju postaci.Co mnie zawiodło to:czasami irytująco głupie zachowanie niektórych bohaterów i logika ich zachowań,szczególnie Tidus.Wkurzało też czasem denerwujące pomysły na prowadzenie fabuły oraz monotonny i schematyczny system walki.Ogólnie jednak nie mogę powiedzieć,że gra jest zła.

 

6.Final Fantasy X-2-Nie no,ta gra to totalne spłycenie świata Spiry i doznań płynących z historii świata FFX.Festiwal infantylności,słodkich dziewczynek,Bravo i MTV w jednym.No sorry,ale porównajcie klimat X i X-2.Mdliło mnie od obcowania ze światem tej gry.Jedyny plus to system walki.

 

 

I może jeszcze wymienię postacie z każdej części,które najbardziej zostały w mej pamięci:

 

FF VII-Cloud Strife,Aeris Gainsborough,Sephiroth-Cloud-szkoda mi było chlopaka,zagubił się w swojej psychice,przeżył sporo traumy w swym życiu,także współczułem mu i polubiłem.Historia Aeris jest jeszcze bardziej przejmująca i dołująca.Sephiroth to naprawdę fajnie i z klasą zrobiony badass.

 

FF VIII-Julia Heartilly,Zell Dincht,Seifer Almasy-Bardzo smutna historia Laguny i Julii,niespełniona miłość,śmierć.Zostało to w mej pamięci.Zell to wesoły,sympatyczny kumpel,wporzo postać.Seifer to niezły adwersarz,charakter który trochę się zagubił.

 

FF IX-Zidane Tribal,Vivi Orniter,Garnet Til Alexandros XVII,Kuja-Zidane,główny bohater mej ulubionej części,wesoły i pomocny,sympatyczny Genome.Vivi to fajna i pocieszna postać.Garnet,miła,sympatyczna dziewczyna.Kuja to naprawdę charakterny badass,wygląd ma może kontrowersyjny,ale i tak go lubię.

 

FF X-Auron,Yuna,Rikku-Auron to rzadki przypadek ogarniętego bohatera,miał klasę,inteligentny,stateczny,nie gadał głupot.No i miał cierpliwość do Tidusa,a to już dużo.Yuna-za jej dobry charakter i serce.Rikku-po prostu fajna,seksowna laska,co tu ukrywać.

 

FF X-2-Yuna i Rikku w tej części jeszcze ujdą...

 

FF XII-W tej części tylko Larsa Solidor miał trochę charyzmy,reszta postaci nie zrobiła na mnie wrażenia.

  • Plusik 1
  • 2 tygodnie później...
Gość niezdecydowany
Opublikowano (edytowane)

e3qeq

Edytowane przez niezdecydowany
Opublikowano
Dziesiatke odpuscilem po niecalych 10h, odrzucily mnie beznadziejne postacie, niestety.

(...)

A z nie-klasycznych to przy FF12 bawilem sie super. Postacie troche nijakie jak i fabula nie porywala, ale cala reszta to maly majstersztyk, same hunty wyrwaly mi dobre kilkadziesiat godzin z zycia.

Mah bro!

 

;)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Ok, oficjalnie ogłaszam, że moją ulubioną serią została seria tales. Do tej pory były to finale, jednak po zagraniu w 3 talesy na ps3 i finale na tą sama konsole stwierdzam, że finale naprawde stały się kiepskie. W tales nadal czuć ten kilmat za który uwielbiam j-rpgi, w finalach już nie za bardzo. Tak myśle, że, tak jak ktos już mi chyba pisał, byłem oślepiony nazwą FF. W końcu też zauważyłem to wszystko co inni nowym finalom wytykali. 

Zdobęde platyne w graces to się zabiore za reszte talesów (narazie grałem tylko w xillie i vesperie).

Opublikowano (edytowane)

Zawsze mnie ta seria interesowała, ale nigdy nie wiedziałem od której strony to ugryźć. Pewnie lekką przeszkodą będzie brak PS3, ale z tego co widzę Vesperia jest na X360, a gro części jest jeszcze na PS1/PS2, a także coś na Wii i na DS-a się znajdzie. Co jest warte uwagi?

Edytowane przez raven_raven
Opublikowano

Vesperia na klocku. Abyss na ps2 mnie nie pochłonął, a Vesperia ma mega klimat przygody i w ogóle jest za(pipi)ista. Jedyny jRPG, który przeszedłem dwa razy pod rząd, a i w planach jest trzeci.

  • Plusik 1
Opublikowano

Zawsze mnie ta seria interesowała, ale nigdy nie wiedziałem od której strony to ugryźć. Pewnie lekką przeszkodą będzie brak PS3, ale z tego co widzę Vesperia jest na X360, a gro części jest jeszcze na PS1/PS2, a także coś na Wii i na DS-a się znajdzie. Co jest warte uwagi?

 

Vesperia jest moim zdaniem najlepszym Talesem wiec lepszego startu miec nie mozesz. Na Wii jest bodaj Graces warte uwagi, na DS Tales of Innocence, na PS2 na pewno Tales of Abyss, a na PSX koniecznie Tales of Destiny.

Opublikowano (edytowane)

Wiesz, zaczynanie od najlepszej części to średnia strategia ;). Następne nie będą mi się już tak podobać.

 

Dzięki za porady!

 

No to zacznij od pierwszej części czyli Phantasia. Niby najlepsza gra w serii, ale oczywisty upadek jRPG-ów dalszej ery wynagrodzi ci rosnąca rozdzielczość.

Edytowane przez ogqozo

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...