Suavek 4 638 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 (edytowane) Cloud był najemnikiem, bez określonej przynależności. Grę rozpoczyna w takiej postaci jaką opisujesz - nic go nie obchodzi, chce tylko swojej zapłaty, jest antypatyczny. Jednak taki stan rzeczy nie trwa długo - przecież już po paru godzinach na wierzch zaczynają wychodzić jego bardziej "ludzkie" strony. Nie jest on zbyt uczuciowy, prawda, ale to się zmienia wraz z ponownym spotkaniem Tify, relacją z Aeris, a także perypetiami z całą resztą ekipy (nie wszystkimi, ale częścią). O ile w jego przypadku wszystko jest częścią character developingu, tak zachowanie Squalla pozbawione jest większego sensu, a brak konsekwencji tylko przyczynia się do jeszcze większej antypatii wraz z postępem gry. Postacie warto oceniać przez pryzmat całości, nie podstawowych cech charakteru. Wystarczy porównać dialogi Clouda i Squalla z innymi bohaterami. U tego pierwszego wychodzi na wierzch (z początku) obojętność co do losów Midgar i "świata", ale zarazem jakaś minimalna troska wobec innych. U tego drugiego natomiast wychodzi po prostu chamstwo i debilizm. FFVII na przestrzeni trzech płyt uważam bardzo zgrabnie ukazuje logikę postępowania Clouda (jak na jRPGowe standardy, znaczy się). O FFVIII niestety nie mogę powiedzieć tego samego, gdyż tutaj zbyt dużą uwagę skupiono na kompletnie bezsensownym romansie. Nie wspomnę już, że w przeciwieństwie do poprzednika, tutaj kretyńsko zachowuje się dosłownie cała reszta bohaterów, co też przyczynia się do ogólnego wizerunku. Edytowane 26 stycznia 2011 przez Suavek Cytuj Odnośnik do komentarza
RoL 561 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 Squall to po prostu nadwrazliwy introwertyk. Jest bucem, bo boi sie relacji z ludzmi, chociaz z drugiej strony - bardzo zalezy mu na akceptacji. Jest niemily dla ludzi, bo boi sie zaangazowac emocjonalnie, gdyz moze sie to wiazac z cierpieniem/frustracja. Nie potrzebuje pomocy innych i wszystko najchetniej zrobilby sam. Jesli ma poniesc porazke, to chce aby to byla wylacznie jego porazka - w ten sposob latwiej mu bedzie ja zaakceptowac. Moim zdaniem, to dosyc ciekawa postac, ale swoim zachowaniem moze czasem irytowac. (I wonder what everyone's doing...? They're probably laughing at me. Or maybe they're angry...?) What do you think? To tell you the truth... I worry too much about what others think of me. I hate that side of me... That's why I didn't want anyone to get to know me. I wanted to hide that side of myself. I hate it. Squall is an unfriendly, introverted guy. It made it easy for me when people perceived me that way. That's a secret between you and me. Got that?- Squall 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Killabien 552 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 Zgadzam sie z Rolem co do postaci Squalla. Cytuj Odnośnik do komentarza
Josh the Boy 24 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 (edytowane) Final Fantasy X-2 - krótko: ta część nie powinna ujrzeć światła dziennego. Najzwyklejsze żerowanie na poprzedniej odsłonie. Niestety gra jest płytka, głupawa, po prostu w każdym aspekcie gorsza od X. Początek kiepskiej formy serii... Fabularnie i klimatycznie rzeczywiście poziom jest gorzej niż mierny, jednak jeżeli chodzi o sam gameplay, to zastanawiałbym się czy na tym polu nie zostawia w tyle swojej rozdmuchanej poprzedniczki. Rewelacyjne, dynamiczne walki, zauważalnie wyższy poziom trudności (miła odmiana po debilnie prostym FFX), klasy postaci, jako-taka dawka swobody (względnie otwarty świat od początku) oraz całe mnóstwo przyjemnych mini-gierek i dodatkowych atrakcji. Gdyby tak przymknąć oko na żałosną historię - bardzo dobra produkcja. Zważywszy na cholernie wysoki poziom FFXII i jak najbardziej udanego Crisis Core, to z tym "początkiem kiepskiej formy serii" też nie wypada mi się zgodzić. Edytowane 26 stycznia 2011 przez Josh the Boy Cytuj Odnośnik do komentarza
shizonek 2 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 Odośnie 8 to jest to dla mnie najmniej ciekawa część spośród 3 jakich pykałem, ale opinia że 8 to szit nie akurat w tym wypadku wiem że nie jest odosobniona. Dziwna magia, słaba fabuła i w(pipi)iający główny bohater, no bez kitu, jeszcze tak fatalnego herosa nie było w finalach, konrad wallenrod, samotnik, romntyk, totalne zero charyzmy, zwykła ci.pka w pedalskich ciuszkach. Yea, nie ma to jak wesoły pajacyk Tidus, no nie? Jest jak piesek radośnie merdający ogonkiem do każdego.. Ten to dopiero tryska charyzmą, istny wulkan! Bohaterowie 13tki nie zauważyliby charyzmy, nawet gdyby im spadła na głowy, a w 12 ..no tam to dopiero jest wysyp, jak to się raczyłeś uroczo wyrazić - pedalstwa.Hmm.. co do postaci Squalla, to z grubsza zgadzam się z RoLem. Niestety, takich bohaterów, nie łaszących się do odbiorcy, trudno większości ludzi polubić, czy też docenić, stąd też, jak sądzę, te negatywne opinie. A to jest bardzo interesująca postać, tyle że jak się od początku gra z zaciśniętymi z niechęci zębami, to niestety, nic z tego nie będzie. Niekoniecznie trzeba do niego pałać sympatią, ale myślę, iż Squall nie zasługuje na te wszystkie gromy. Wiecie, nie każdy bohater jakiejś historii musi być wesołym, optymistycznym, super-duper kolesiem, którego wszyscy kochają i on wszystkich kocha. To bardzo dziecinne podejście. Dla mnie tacy bohaterowie są nudni jak flaki z olejem. Ale co kto lubi, wolna wola. A tak w ogóle, to szkoda, że nie ma więcej bohaterów w serii FF podobnych do Aurona. Również ciekawie skonstruowana postać, niestety drugoplanowa. Cytuj Odnośnik do komentarza
Josh the Boy 24 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 Yea, nie ma to jak wesoły pajacyk Tidus, no nie? Jest jak piesek radośnie merdający ogonkiem do każdego.. Ten to dopiero tryska charyzmą, istny wulkan! Bohaterowie 13tki nie zauważyliby charyzmy, nawet gdyby im spadła na głowy, a w 12 ..no tam to dopiero jest wysyp, jak to się raczyłeś uroczo wyrazić - pedalstwa. Krytyka Tiudsa i ekipy FFXII całkiem trafna, ale nie wiem czego chcesz od teamu z "trzynastki". Oczywiście jakieś dziwactwa zawsze się trafią, ale taka Lightning, czyli Cloud "w spódnicy" charyzmatyczna jest zdecydowanie, w zasadzie to właśnie od czasu FFVII brakowało mi takiego protagonisty - nie jakiejś wykastrowanej pierdoły jak Van czy wesołego małpiszona typu Tidus, ale kogoś z charakterem i "jajami". Zabawne, że w tej roli tak dobrze spisała się kobieta. Świetnie IMO wypada też Sazh, jako jedna z bardziej wiarygodnych postaci w serii (cynik-realista, z lekkim poczuciem humoru, którego teksty zawsze idealnie oddawały powagę sytuacji, lub jej brak), a nawet denerwujący z początku Hope z czasem ewoluuje w coś lepszego niż tylko wiecznie stękającego dzieciaka. Fajna drużyna, a na pewno bijąca na głowę stado pajaców z FFX (gdzie tak naprawdę jedynymi ciekawymi postaciami byli Auron i może jeszcze Lulu). Cytuj Odnośnik do komentarza
standby 1 724 Opublikowano 26 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 26 stycznia 2011 No ogólnie co do gadania o postaciach w Finalach to najlepsze i najbardziej charyzmatyczne to Vincent i red 13 z FF7 oraz Shadow z FF6, z 8 mi nikt nie podpasował, straszna gównażeria tam była w porównaniu do tych kozaków. Cytuj Odnośnik do komentarza
lena163 5 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 Hehe czyli wychodzi na to że jednak w sprawie finali jest tyle zdań co użytkowników na forum ale to dobrze. Fajnie że RoL podał ten cytat rozmowy z Rinoą bo on pokazuje w jaki sposób ja odbieram jego zachowanie, i nie uważam żeby charakteryzowało go debilizm i chamstwo. Poza tym gdybyście musieli znosić Rinoę z Selphie i Zellem na dokładkę też byście się tak zachowywali. W ogóle wydaje mi się że jedyną osobą którą Squall tolerował mimo że z nim konkurował był Seifer, według mnie oni byli bardzo podobni, z tym że Seifer był bardziej otwarty do ludzi których lubił a resztę po prostu obrażał i wyśmiewał podczas gdy Squall siedział cicho i oceniał w myślach. Ja też ogólnie wolę bohaterów drugoplanowych, i denerwuje mnie że charyzmatyczny Vincet dostał łatkę EMO, a Shadow to chyba naprawdę najbardziej zaskakująca postać w serii. Co do XII to według mnie z tłumu wyrózniał się Balthier on jako jedyny miał w grze konkretny cel i był najbardziej dopracowaną postacią, z koleji najciekawszą postacią dla mnie był Gabranth i Larsa. Reszta ekipy była poprostu niedopracowana, a Penelo i Vaan chyba w ogóle trafili do gry na 5 minut przed wydaniem. Cytuj Odnośnik do komentarza
Kazub 4 583 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 Co do XII to według mnie z tłumu wyrózniał się Balthier on jako jedyny miał w grze konkretny cel O ile dobrze pamiętam to "najkonkretniejszy cel" miała w tej grze Ashe, Bash w sumie też miał powody do działania. Cytuj Odnośnik do komentarza
Suavek 4 638 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 (edytowane) a Penelo i Vaan chyba w ogóle trafili do gry na 5 minut przed wydaniem.Nie chyba, a na pewno. Może nie na 5min, ale domyślnie bohaterem miał być Basch. Ale przecież wszyscy wiemy, że gry wideo są dla dzieci, w związku z czym Square dorzuciło na siłę nastolatków, co by dopasować się do bardziej licznego grona potencjalnych odbiorców. Ogólnie zresztą, z tego co czytałem, gra była nieco pospieszona, stąd te cięcia i ograniczenia w ukazaniu bohaterów. Mimo wszystko jednak mnie osobiście przypadli w większości do gustu - albo za te parę niezłych scen z ich udziałem (Balthier, Basch, Ashe), jakkolwiek krótkie by one nie były, albo za prosty fakt, że nie byli skrzeczącymi irytującymi marudami, bliskimi sięgnięcia po żyletkę emo, bądź piszczącym co krok "kawaii" fanservicem (Vaan, Penelo, Fran). No i właśnie. Widzę sporo osób jednak broni postawy Squalla. Nie mogę zaprzeczyć, że w kontekście gry, jej fabuły i reszty postaci może i ma to jako taki sens, ale... no właśnie, jak to świadczy o całości produkcji? Głównym bohaterem, z którym gra każe graczowi się utożsamić jest chamski, aspołeczny introwertyk, niemiły nie tylko wobec bardziej od niego irytujących ćwierćmózgów (Zell, Selphie), ale także osób, które chciały się do niego otworzyć (Quistis). Z pewnością taka postawa będzie odpowiadała _części_ graczy, którzy sami w przerwie od podcinania żył prezentują podobne zachowanie (sarkazm), ale tak jak historia wspomnianego Clouda była nieco tajemnicza i zarazem uzasadniona konkretnymi, stopniowo ujawnianymi przeżyciami, tak tutaj do czynienia mamy po prostu z gościem z problemami osobistymi. I niestety, podobnie jak w przypadku Tidusa, nie tylko mnie osobiście jest ciężko się z kimś takim utożsamić (lub przynajmniej do niego dostosować), to jeszcze ani trochę nie jestem zainteresowany zarówno przeszłością, jak i dalszymi losami takiego mazgaja - szczególnie jeśli mówimy o medium, na które poświęcić trzeba kilkadziesiąt godzin, aby poznać całość. A jeśli ktoś mi do całości dorzuca kompletne naciągany i naiwny romans z jeszcze inną totalnie bezmyślną bohaterką (zapewne aby podbudować samotników, którzy ze Squallem już zdążyli się utożsamić), to ja wysiadam. Można narzekać na Squalla, ale koniec końców to reszta bohaterów mnie bardziej od tej gry odrzuciła - z Rioną na czele. Edytowane 27 stycznia 2011 przez Suavek Cytuj Odnośnik do komentarza
Aramis 10 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 No prawda jest taka że z teamu w FF8 to tylko Squall i Quistis są ok (Quisty to powiedziałbym chyba najlepsza kobieca postać w serii - wiarygodna, nie podnieca się wszystkim jak szympans, zachowuje się normalnie - zawsze miałem ochotę kopnąć Squalla w d&pe za jego "Then go talk to a wall";p). Skończyłem tą grę mnóstwo razy, ale Quisty zawsze była w moim teamie. Po prostu jest spoko;]. Cytuj Odnośnik do komentarza
Enkidou 300 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 Akurat opowiadania że to Basch miał być głównym bohaterem FFXII to raczej coś na podobieństwo miejskich legend. Ktoś kiedyś zamieścił bodaj skan z Ultimanii na którym był jego pierwotny wizerunek i ludzie dopowiedzieli sobie co chcieli. Ogólnie setting FFXII w pierwotnych planach miał być zupełnie, ale to zupełnie inny i kompletnie niepodobny do tego co było w finalnej wersji. Kiedy natomiast zespół z tego zrezygnował - nie wiadomo (raczej wcześnie sądząc po charakterze zmian). Spekulacje odnośnie roli Vaan'a i Penelo to tylko bezwartościowe spekulacje bo nigdy nie pojawiła się jakakolwiek informacja mogąca sugerować, iż zostali oni dodani na siłę stosunkowo niedługo przed ujawnieniem gry. Ludzie wysnuli te wnioski po przejściu gry. Cytuj Odnośnik do komentarza
lena163 5 Opublikowano 27 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 27 stycznia 2011 Co do XII to według mnie z tłumu wyrózniał się Balthier on jako jedyny miał w grze konkretny cel O ile dobrze pamiętam to "najkonkretniejszy cel" miała w tej grze Ashe, Bash w sumie też miał powody do działania. Ale mi chodziło o bohaterów drugoplanowych bo dla mnie Bash i Ashe byli pierwszoplanowi, a tak dokładniej to Ashe była głownym napędem fabuły. Ale i tak poczyania Ashe według mnie były średnio cieakwe i zaskakujące, a ona sama wkurzająca z niektórymi wątkami, żałuję że nie rozwineli wątku zemsty, jak na moje za szybko z niej zrezygnowała, a Bash z kolei był typowym księciem w zbroi, coś jak Steiner dla Garnet ale bardziej, dużo bardziej na poważnie A cel Balthiera był tym ciekawszy, że do pewnego czasu nie miałam pojęcia o co kolesiowi tak naprawdę biega, a kiedy się dowiedziałam to nie powiem byłam zaskoczona, on jako postać drugoplanowa odegrał właściwie najważniejszą rolę, gdyby nie on to Ashe by swoich planów nie zrealizowała a nawet jeśli to miała by trudniej Cytuj Odnośnik do komentarza
shizonek 2 Opublikowano 29 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 29 stycznia 2011 (edytowane) Widzę sporo osób jednak broni postawy Squalla. Nie mogę zaprzeczyć, że w kontekście gry, jej fabuły i reszty postaci może i ma to jako taki sens, ale... no właśnie, jak to świadczy o całości produkcji? Głównym bohaterem, z którym gra każe graczowi się utożsamić jest chamski, aspołeczny introwertyk, niemiły nie tylko wobec bardziej od niego irytujących ćwierćmózgów (Zell, Selphie), ale także osób, które chciały się do niego otworzyć (Quistis). Z pewnością taka postawa będzie odpowiadała _części_ graczy, którzy sami w przerwie od podcinania żył prezentują podobne zachowanie (sarkazm), ale tak jak historia wspomnianego Clouda była nieco tajemnicza i zarazem uzasadniona konkretnymi, stopniowo ujawnianymi przeżyciami, tak tutaj do czynienia mamy po prostu z gościem z problemami osobistymi. I niestety, podobnie jak w przypadku Tidusa, nie tylko mnie osobiście jest ciężko się z kimś takim utożsamić (lub przynajmniej do niego dostosować), to jeszcze ani trochę nie jestem zainteresowany zarówno przeszłością, jak i dalszymi losami takiego mazgaja - szczególnie jeśli mówimy o medium, na które poświęcić trzeba kilkadziesiąt godzin, aby poznać całość. A jeśli ktoś mi do całości dorzuca kompletne naciągany i naiwny romans z jeszcze inną totalnie bezmyślną bohaterką (zapewne aby podbudować samotników, którzy ze Squallem już zdążyli się utożsamić), to ja wysiadam. Można narzekać na Squalla, ale koniec końców to reszta bohaterów mnie bardziej od tej gry odrzuciła - z Rioną na czele.Ja bym nie powiedziała, że Squall był chamski. Czy to twierdzenie oparte jest tylko na jednym tekście "idź pogadaj ze ścianą"? Każdemu zdarzy się powiedzieć coś takiego, nie przesadzajmy w drugą stronę, jakbyśmy świętoszkami byli. Ale owszem, racja, że gość był nieraz nieprzyjemny czy niemiły. Gracze jednak wiedzą czemu, bo mają możliwość "czytania mu w myślach", więc można jakoś usprawiedliwić głównego bohatera. Właśnie jestem w trakcie grania w FF8 i specjalnie zwracam na to uwagę. Facet nie jest taki przykry, jak go malują. Przeważnie, jak już, to jest po prostu oschły i rzeczowy, a to jeszcze nie zbrodnia. 8)Mazgaja? No to już kompletnie nie wiem, skąd taka opinia. Wiele rzeczy można powiedzieć o Leonharcie, ale nie to, że się mazgaił. Nikomu się nie użalał, nie płakał w rękaw, przecież było wręcz dokładnie odwrotnie - wszystkie emocje zachowywał dla siebie i nie chciał o sobie opowiadać. Chyba graliśmy w różne gry. Mazgajem to był Tidus, jak coś.. Romans był naciągany, zgadzam się z Tobą. Podobnie jak w FF10, taki na siłę. "chamski, aspołeczny introwertyk, niemiły" - i takie postacie się lubi w popkulturze. Przykład? Dr House, który pobiłby Squalla na głowę złośliwością, paskudnymi odzywkami i spławianiem ludzi. Przy nim "idź pogadaj ze ścianą" to pikuś. Krytyka Tiudsa i ekipy FFXII całkiem trafna, ale nie wiem czego chcesz od teamu z "trzynastki".Wiesz, bo trochę się nimi rozczarowałam. Jestem jednak gotowa przyznać, że Lightning ma coś tam w sobie, w sumie jakoś chyba ją lubiłam najbardziej. Mimo mojej negatywnej opinii o 13. I Sazh, gdyby nie ten infantylny chocobos (! zgroza), to naprawdę ciekawa z designu i zachowania postać. Niestety, bohaterowie 13 wydają mi się pozbawieni jakieś większej głębi, ale nie upieram się, bo nie skończyłam całej gry. W każdym razie potencjał mają. Patent na zrobienie kobiety główną bohaterką gry, walczącą mieczem, jest przyznaję, odświeżający. I dobrze dobrano bohaterom głosy, kolejny plus. No proszę, jak się zbierze do kupy, to nawet coś tam dobrego można o 13 powiedzieć. stado pajaców z FFX (gdzie tak naprawdę jedynymi ciekawymi postaciami byli Auron i może jeszcze Lulu).Auron to klasa sama w sobie. Edytowane 29 stycznia 2011 przez shizonek Cytuj Odnośnik do komentarza
Josh the Boy 24 Opublikowano 29 stycznia 2011 Udostępnij Opublikowano 29 stycznia 2011 Niestety, bohaterowie 13 wydają mi się pozbawieni jakieś większej głębi, ale nie upieram się, bo nie skończyłam całej gry. Będąc całkiem szczerym - sam jeszcze nie ukończyłem FFXIII (dużo mi nie zostało), jednak postacie dosyć szybko przypadły mi do gustu. Lightning tylko z pozoru prezentuje się jak pusta, zimna suka, Vanille nie jest taką idiotką jak to wygląda na początku (Snow zresztą też), Hope fajnie ewoluuje, a taki Sazh zyskuje w moich oczach z każdym kolejnym rozdziałem - tak realistycznie przedstawionej, tak wiarygodnej postaci nie miała chyba jak dotąd żadna część (żaden z niego hiroł ani nawet cool looking guy, po prostu ojciec starający się za wszelką cenę ocalić syna). Ale ich charaktery to jedno, a motywacje i wzajemne relacje to drugie. Po mega bezpłciowej ekipie z FFXII z ulgą przywitałem gostków z trzynastki, którzy gnoją się nawzajem, wyzywają od idiotów, ratują wzajemnie tyłki, kiedy trzeba pocieszają się, a nawet dają sobie po pyskach. Dość powiedzieć, że ze względu na różnice między nimi przez długi czas tak naprawdę... nie ma żadnej drużyny, co jest IMO genialnym motywem. Później wprawdzie całość nieco siada, ale i tak generalnie "team XIII" wypada świetnie. 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Suavek 4 638 Opublikowano 25 czerwca 2011 Udostępnij Opublikowano 25 czerwca 2011 Taka ciekawostka - http://www.siliconera.com/2011/06/25/final-fantasy-vii-and-final-fantasy-viii-are-on-steam-but-not-for-download/ Cytuj Odnośnik do komentarza
Suavek 4 638 Opublikowano 11 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 11 lipca 2011 Here we go again - http://spoonyexperiment.com/2011/07/10/final-fantasy-x-2-review-part-1/ ;> Monkey! Chyba jednak dobrze, że nie zakupiłem tej gry ponownie (pierwsza styczność zakończyła się po 30min wystawieniem jej na sprzedaż). Nie ważne jak dobry czy wciągający jest system walki, gdyż do takich głupot bym się kompletnie nie mógł przemóc. Cytuj Odnośnik do komentarza
Suavek 4 638 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 http://spoonyexperiment.com/2011/07/21/final-fantasy-x-2-review-%E2%80%93-part-2/ Chrystepanie... Nie, naprawdę, patrzę na te sceny i naprawdę się cieszę, że się tego pozbyłem. Nawet FFX wygląda przy tym *cough*ambitnie*cough*. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Dahaka 1 851 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 Gra wcale nie jest taka zła, gameplayowo jest dobra z dobrym systemem walki i rozwoju. Ziomek znalazł sposób na nabicie punktów i już zaczyna gadać jak to grę można łatwo przejść jedną ręką. Poza tym kto mu każe te punkty nabijać w ogóle? Takie rzeczy to się robi po skończeniu głównego wątku, jak się chce wymasterować grę. Koleś czepia się wszystkiego co się da na siłe, nawet tych dobrych rzeczy. A te wszystkie bzdury i brak logiki - 3/4 tych rzeczy przeciętny gracz nie zauważy nawet, tak jak w dziesiątkach innych jRPGów. Serio, do 90% gier można zrobić takie pojazdowe filmiki, czepiając się w nich pierdół, no bo kto normalny, nie szukającym pretekstu do zjechania gry zastanawiałby się nad takimi pierdołami, jak nie wiadomo skąd wyjęte bikini i poświęcał temu kilka minut filmiku? Gra ma wiele wad, durna fabuła i ogólnie wszędobylska durnowatość, ale jak nie szuka się tam fabuły, albo jest się japończykiem, to sprawia sporo frajdy. Gość robi spoko filmik, ale na pokaz, specjalnie dla antyfanów, którzy mają teraz 1000x więcej debilnych powodów, żeby narzekać na grę. A jego filmików z FFX nawet nie będą włączać, bo pewnie jeszcze więcej bezsensownych powodów do narzekania w niej jest. 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
drk2 7 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 Haters will hate. Cytuj Odnośnik do komentarza
zwolak6 4 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 (edytowane) a fan łyknie każdą głupotę Edytowane 21 lipca 2011 przez zwolak6 Cytuj Odnośnik do komentarza
Suavek 4 638 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 (edytowane) gameplayowo jest dobra z dobrym systemem walki i rozwoju.I to by chyba było na tyle.Koleś czepia się wszystkiego co się da na siłe, nawet tych dobrych rzeczy (...) Gość robi spoko filmik, ale na pokazBo taka właśnie jest jego robota - celowo wyolbrzymia i przyjmuje taką postawę na potrzeby satyry, co sam przyznaje w swoich wpisach/vlogach. Niemniej jednak można czepiać się szczegółów, ale faktu, że większe elementy gry są kiepskie to raczej nie zmieni. No i szczegóły czy też nie, śmiem twierdzić, że ma gość rację w większości przypadków, mimo wszystko.bo kto normalny, nie szukającym pretekstu do zjechania gry zastanawiałby się nad takimi pierdołami, jak nie wiadomo skąd wyjęte bikini<podnosi rękę>Gra ma wiele wad, durna fabuła i ogólnie wszędobylska durnowatość, ale jak nie szuka się tam fabuły, albo jest się japończykiem, to sprawia sporo frajdy.Nie jestem japończykiem, a i są pewne granice jeśli chodzi o ilość cukru, głupoty i fanservice'u wylewających się z ekranu, jakie jestem w stanie zaakceptować. Dość miałem już po 30min "gry" kiedy to jeszcze byłem w posiadaniu swej kopii. Teraz patrząc na ten filmik stwierdzam, że wiele nie straciłem sprzedając ten tytuł. Ba, oszczędziłem sobie wyniszczenie komórek nerwowych... Nawet jeśli system faktycznie jest dobry, to mimo wszystko spędzanie kilkudziesięciu godzin w tak ogłupiających klimatach nawet dla mnie byłoby męczące. A wierz mi, że wiele durnych gier przeszedłem tylko dlatego, że podobała mi się właściwa rozgrywka. Miło jednak mieć też jakiś dodatkowy pretekst do zabawy, a nie odmóżdżanie dla odmóżdżenia. Jest po prostu różnica między durną i naiwną fabułą, na którą można przymknąć oko, a wszechobecną głupotą, obok której nie sposób przejść obojętnie. A dodam jeszcze, że już FFX był dla mnie ciężkostrawny... Tego przynajmniej można jeszcze bronić spierając się, że przynajmniej próbował on być nieco *cough*poważny*cough* (z nastawieniem na "próbował"). Tutaj jednak nikt nikogo nie oszuka - jest debilnie, liczy się tani fanservice, dziecięcy humor i kretyńskie minigierki. Thx but no thx. A jego filmików z FFX nawet nie będą włączać, bo pewnie jeszcze więcej bezsensownych powodów do narzekania w niej jest.Śmiem twierdzić, że jak najbardziej sensownych w ogólnym rozrachunku, ale niech będzie, że to tylko moja opinia . EDIT: Tak jeszcze jeśli ktoś chce coś mniej satyrycznego - http://www.blisteredthumbs.net/2011/06/sean-final-fantasy-x-2-review/ Edytowane 21 lipca 2011 przez Suavek Cytuj Odnośnik do komentarza
zwolak6 4 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 (edytowane) Nawet jeśli system faktycznie jest dobry, to mimo wszystko spędzanie kilkudziesięciu godzin w tak ogłupiających klimatach nawet dla mnie byłoby męczące. Zdanie prawdziwe również w odniesieniu do 10 i 13. FF8 nie wymieniam bo tam nawet system był beznadziejny Edytowane 21 lipca 2011 przez zwolak6 Cytuj Odnośnik do komentarza
zwolak6 4 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 FFX-2 to bardzo porządny kawał erpega. Można narzekać na fabułę, naiwne postacie, dziwaczny klimat i lekki fan service, ale grywalności tej produkcji zwyczajnie odmówić się już nie da. Świetny, przemyślany system i bardzo dynamiczne pojedynki, pewna dawka swobody (na pewno spory krok do przodu względem strasznie liniowego prequela), elegancko zbalansowany poziom trudności, do tego ogrom questów, mini-gierek i bonusów do zaliczenia. Jeżeli kogoś tak bardzo razi kiczowata otoczka i przez nią nie da rady skończyć tej gry, to cóż... jego strata, bo iminie go naprawdę wartościowa i co ważniejsze - grywalna pozycja. 0_o Cytuj Odnośnik do komentarza
viral 4 Opublikowano 21 lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 lipca 2011 x-2 ? bezsensowna gra system walki niedopracowany fabula kiepska.Bosowie nie warci uwagi jednym slowen sredniak przeszedlem bo gralem w finale tylko i wylacznie od X do gory Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.