pawelgr5 1 508 Opublikowano 31 lipca Opublikowano 31 lipca 4 minuty temu, tlas napisał(a): W Nocturne jestem w połowie dungeonu Obelisk i chyba pora na przerwę. Każdy kolejny dungeon jest coraz bardziej męczący, jeszcze te losowe walki. Trochę się zmęczyłem. W SMT 4 jak by co to widać przeciwników. Bywa ciasno na tyle, że nie zawsze się da uniknąć starcia ale wielu można ominąć. Ogólnie czwórka jest według mnie już przyjemniejsza dla współczesnego gracza. Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 1 sierpnia Autor Opublikowano 1 sierpnia No to może dobrze, że ominie Cię Labyrinth of Amala. Ogólnie późniejsze dungeony są zakręcone i chwilami monotonne, więc przerwa się przyda. Ponad 500 stronnicowy Artbook P5 od Udon wyjdzie też jesienią, hardcover - https://www.amazon.pl/Persona-Royal-Official-Design-Works/dp/1772943231 Cytuj
pawelgr5 1 508 Opublikowano 1 sierpnia Opublikowano 1 sierpnia Uuuuu taka planszóweczka to by wjechala z tymi figurkami. Jeszcze jak by człowiek umiał to dobrze malowac Cytuj
tlas 442 Opublikowano 1 sierpnia Opublikowano 1 sierpnia 13 godzin temu, Suavek napisał(a): No to może dobrze, że ominie Cię Labyrinth of Amala. Ogólnie późniejsze dungeony są zakręcone i chwilami monotonne, więc przerwa się przyda. Ponad 500 stronnicowy Artbook P5 od Udon wyjdzie też jesienią, hardcover - https://www.amazon.pl/Persona-Royal-Official-Design-Works/dp/1772943231 Przerwa trwała całe 24 godziny. Obelisk zrobiony, nauczycielka odnaleziona, lecimy dalej. Cytuj
tlas 442 Opublikowano 5 sierpnia Opublikowano 5 sierpnia Kończę Amala Temple, już chyba bliżej niż dalej końca. Przyznam, że trochę już wypatruję zakończenia. Po pierwszych zachwytach zauważam coraz więcej rzeczy, które mi się nie podobają, już bardziej duma nie pozwala mi odstawić tej gry po zainwestowaniu w nią kilkudziesięciu godzin. Po przejściu opiszę wrażenia, jeżeli kogoś to interesuje. Pewnie nie, ale i tak opisze. Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 5 sierpnia Autor Opublikowano 5 sierpnia Pisz. Nie mogę być jedynym co "jęczy" o serii na forum. Ja obecnie rozgrzebałem dwa klasyki na Anbernicach. Na RG Nano pogrywam (bardzo) małymi partiami w Megami Tensei Gaiden: Last Bible z GameGear. Klasyczny do bólu oldschoolowy jRPG w stylu pierwszego Final Fantasy. Toporny mechanicznie, ale jak na serię przystało są negocjacje z demonami i fuzje. Ogólnie nie ma tu nic szałowego, ale pogrywam w ramach ciekawostki, bo dla zabicia 5-10min czasu sprawdza się nieźle. Tylko trzeba przeboleć bardzo częste random encountery oraz błądzenie, żeby pchnąć fabułę pojedynczym dialogiem z przypadkowym NPC. Zacząłem też pierwszego Shin Megami Tensei na RG35XX. Super sprzęcik do takiej gry. Pierwotnie myślałem grać na Steam Decku, ale tu będzie wygodniej. Klimat gry bardzo obiecujący, ale pewne archaizmy mimo wszystko bolą. Głównie błądzenie po monotonnych labiryntach. No zobaczymy, bo jestem ciekaw. Na handheldy może będą to dobre tytuły. Cytuj
tlas 442 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia Przeszedłem Nocturne i co by tu napisać? Świat się skończył, więc pora bić anioły i demony, a na końcu zdecydować jak ma wyglądać świat. Napisałbym że po przejściu mam mieszane odczucia, ale to chyba zabrzmiałoby zbyt negatywnie jak na grę, która w sumie mi się podobała. Nocturne to gra dwóch prędkości. Doceniam gęsty klimat, poczucie izolacji, surowość przestawionego świata, genialną ścieżkę dźwiękową, system walki który jak zawsze w megatenach „robi”. Z drugiej strony przeklinam ilość losowych walk, przekombinowane i frustrujące dungeony, okropny system negocjacji z demonami gdzie mam wrażenie gra specjalnie robi nas w wała na negocjacjach - nagminne płacimy demonom ogromne ilości hajsu żeby w zamian nie dostać nic. Fabularnie ehh, szału nie ma. Po drodze spotykamy bohaterów, gdzie każdy prezentuje inną filozofię świata, my na końcu możemy za którąś przystać, a możemy też wszystkie olać. Szczerze mówiąc nie widziałem większego sensu popierać w tej grze kogokolwiek, bo każda filozofia ma swoje wady i najrozsądniej jest po prostu wszystkich olać, dzięki czemu dostajemy w miarę satysfakcjonujące zakończenie. Na każdy zachwyt przypada jedno wkurwienie. Podobnie miałem przy okazji grania w Earthbound, no ale Nocturne skończyłem, więc plus dla gry Atlusa. Nietuzinkowa i po prostu ciekawa gra, ale nie bez wad. Nie żałuję ani chwili, bardzo ciekawa gra, ale wiem że nie dla każdego. 7/10 3 Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia Nie no bez przesady, Earthbound to gra 10 lat starsza, ale jak się wie, co się robi, to jest duuuużo mniej repetytywna i żmudna w tym porównaniu. Pomijając jedynie chyba to jak ktoś chce zdobyć niektóre przedmioty które wypadają z przeciwników raz na 80 000 razy. Earthbound jest znacznie krótszy i znacznie więcej się w nim dzieje. Wiele "dugeonów" można właściwie sprowadzić do kilku walk itp. Kurde w Earthbound się super gra JAK NA jRPG-a sprzed 30 lat, co za gra. Szkoda że Nintendo nienawidzi RPG-ów. Czekaj, może nowy projekt Monolith to właśnie to... Cytuj
tlas 442 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia Ok, źle grałem w EB, inaczej muszę. Gdybym wiedział co się robi to pewnie bym nie zasnął z nudów po 20 godzinach Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia Zasnąć z nudów można i w Elden Ringu (nawet się powinno), ale to nie uzasadnia pisania że się zasnęło z tych samych powodów co grając w Nocturne'a. Earthbound nie ma tych wszystkich rzeczy jakie są wypisane. Cytuj
tlas 442 Opublikowano 6 sierpnia Opublikowano 6 sierpnia Teraz jakieś 1-2 gierki nie będące jrpgami i biorę się chyba za Strange Journey. Tylko tak myślę - vanilla na moim DSi czy Redux na Steam Decku... 16 minut temu, ogqozo napisał(a): Zasnąć z nudów można i w Elden Ringu (nawet się powinno), ale to nie uzasadnia pisania że się zasnęło z tych samych powodów co grając w Nocturne'a. Earthbound nie ma tych wszystkich rzeczy jakie są wypisane. Ale ja nigdzie nie napisałem że EB ma takie same rzeczy, które nie podobały mi się w Nocturne. Napisałem jedynie, że i tu i tu miałem sinusoidę odczuć podczas grania, gdzie EB po 20h odpuściłem, a Nocturne zmogłem. Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 7 sierpnia Autor Opublikowano 7 sierpnia Negocjacje z demonami w Nocturne to są przyjemne i sensowne w porównaniu do tych starszych megatenów. W pierwszym SMT nawet z wykorzystaniem save state emulatora wydają się one totalnie przypadkowe i nielogiczne. Ten sam dialog w tej samej walce może mieć zupełnie inny rezultat. Plus ten, że dużo łatwiej wyciągnąć od demonów kasę czy magnetite. W Nocturne, gdy grałem za pierwszym razem, było to irytujące, owszem, ale jakoś uznałem to za celowy zabieg. Świat po zagładzie opanowany przez próbujące przetrwać demony o różnych charakterach, więc jakoś nie dziwiło mnie, że część ras bardzo chętnie robiła mnie w konia i jeszcze na odchodne wyzywała od frajerów i naiwniaków. Cytuj
tlas 442 Opublikowano 7 sierpnia Opublikowano 7 sierpnia (edytowane) 57 minut temu, Suavek napisał(a): W Nocturne, gdy grałem za pierwszym razem, było to irytujące, owszem, ale jakoś uznałem to za celowy zabieg. Świat po zagładzie opanowany przez próbujące przetrwać demony o różnych charakterach, więc jakoś nie dziwiło mnie, że część ras bardzo chętnie robiła mnie w konia i jeszcze na odchodne wyzywała od frajerów i naiwniaków. Uważam, że zniechęca to do korzystania z istotnej mechaniki, szczególnie że jest na co wydawać w grze kasę. Haha, w ogóle ostatniego bossa robiłem mając na Demi-Fiendzie status curse, który złapałem pod koniec ostatniego dungeonu. Mając przed sobą wizję PONOWNEGO brnięcia przez cały dungeon gdybym chciał zdjąć klątwę, postanowiłem jednak walczyć z założonym curse. Edytowane 7 sierpnia przez tlas Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 14 sierpnia Autor Opublikowano 14 sierpnia Klasyczne Megateny jednak nie dla każdego. Shin Megami Tensei niby fajny, ale fabularnie, czy raczej dialogowo bardzo skromny. Niby coś się dzieje, niby intryga jest, ale ukazane to jest w taki sposób, że wszystko sprawia wrażenie draftu, czy innego streszczenia. SMT5 przy tym jest pełen głębi. No i tak, jak na początku kolejne lokacje były jeszcze ok, tak później te rozległe i monotonne labirynty już męczą. I tak pół sukcesu, że mam wersję, która odpala mapę jednym przyciskiem, bo bez tego chyba bym zwariował. Zobaczymy jak dalej, bo mam fazy, że bardzo chętnie odpalam konsolkę, pomimo monotonii, a są i momenty, że czuję już przesyt. Czytam, że kolejne odsłony są lepsze, z SMT IF na czele, dlatego chciałbym jednak się zapoznać, jak to wyglądało przed erą PS2. Last Bible natomiast ciekawy o tyle, że gra się w to jak w pierwsze Final Fantasy w nieco innym klimacie. Tak naprawdę gra w dzisiejszych czasach nie oferuje nic szczególnego i traktuję ją bardziej jako zabijacz czasu. Może skończę, może nie. W drugim przypadku myślę nic mnie nie ominie istotnego. Aczkolwiek jak się uda, to z czasem bym chciał część trzecią na SNES sprawdzić, bo ta już wygląda całkiem obiecująco, także graficznie. Niemniej jednak nie będę czarował, że te klasyki są jakieś rewelacyjne. Nic podobnego. Poniekąd nie dziwię się, że była to wtedy nisza i dopiero Personka czy Nocturne i pokrewne zyskały na popularności. Gdyby nie fakt, że bardzo fajnie się sprawdzają na tych chińskich przenośnych retrokonsolkach do emulacji, to pewnie bym nie zawracał sobie głowy. 2 Cytuj
Jukka Sarasti 401 Opublikowano 14 sierpnia Opublikowano 14 sierpnia 44 minuty temu, Suavek napisał(a): Klasyczne Megateny jednak nie dla każdego. Shin Megami Tensei niby fajny, ale fabularnie, czy raczej dialogowo bardzo skromny. Niby coś się dzieje, niby intryga jest, ale ukazane to jest w taki sposób, że wszystko sprawia wrażenie draftu, czy innego streszczenia. SMT5 przy tym jest pełen głębi. No i tak, jak na początku kolejne lokacje były jeszcze ok, tak później te rozległe i monotonne labirynty już męczą. I tak pół sukcesu, że mam wersję, która odpala mapę jednym przyciskiem, bo bez tego chyba bym zwariował. Zobaczymy jak dalej, bo mam fazy, że bardzo chętnie odpalam konsolkę, pomimo monotonii, a są i momenty, że czuję już przesyt. Czytam, że kolejne odsłony są lepsze, z SMT IF na czele, dlatego chciałbym jednak się zapoznać, jak to wyglądało przed erą PS2. IF podobno ma niezwykle upierdliwy obszar, gdzie gra wiąże praktycznie wszystko z fazami księżyca, przez co nie da się go nawet klasycznie eksplorować i do tego mocno bazuje na assetach z I i II. Kiedyś (będzie z 15 lat co najmniej) grałem w dwa pierwsze SMT i mi się podobały, choć żadnego wtedy nie skończyłem - bardziej podchodziła mi dwójka, tam od początku były srogie piguły (granie jako mesjasz zaczynający od walk na arenie), do tego nieco humorku w postaci przeciwnika bazującego na Michaelu Jacksonie i rzeczy z naszej europejskiej perspektywy brzmiące w sposób niezamierzenie zabawny - bodajże jednym z przedmiotów w grze, które można zdobyć była Zbroja Jezusa. Obiecałem sobie kiedyś do tych gier wrócić, ale jak widać, coś mi nie idzie. 1 Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 20 sierpnia Autor Opublikowano 20 sierpnia Jeśli fabuła SMT5 to kartka A4, to fabuła SMT1 to akapit. No kurczę, fajne koncepty, założenia i generalnie mnóstwo fundamentów, na których bazuje większość serii i również późniejszych odsłon. Ale głębi nie ma w tym żadnej. Częściej parskam śmiechem przez błahość lub płytkość niektórych dialogów lub scenek. A biorąc pod uwagę jak wszystko jest rozwleczone, to jak na razie po kilku godzinach nie wypada to szczególnie absorbująco. Lokacja -> Krótki monolog, czasem dialog -> błądzenie między korytarzami czy lokacjami bez żadnego wskaźnika -> krótki monolog lub dialog czy scenka -> kolejna lokacja -> kółko. W międzyczasie mnóstwo walk co dosłownie kilka kroków. Nawet wczoraj miałem irytujący moment, gdzie gość kazał mi coś przynieść, a po powrocie powiedział, że dzięki, ale w sumie to mało, mam iść jeszcze raz w to samo miejsce i przynieść więcej... Walka na Auto poza bossami, jakiś heal, a wszelkie konwersacje itp. to Save/Load State emulatora, bo inaczej bym chyba zwariował. Nawet save-pointy są rozwleczone. Granie przenośnie na emu to zbawienie i chyba tylko w takiej formie obecnie sprawia mi radochę. Na stacjonarce bym nie dał rady tej monotonii. Może jeszcze się rozkręci, ale generalnie zapowiada się na serię wyborów między trzema przynależnościami, tj. Law, Neutral, Chaos. Ciężko się "wczuć" w fabułę, czy bohaterów. Raczej świat i ogólny pomysł. Fajny plot-twist dość wcześnie, ale na tę chwilę nie mogę powiedzieć, żeby to był tytuł jakoś szczególnie warty poznania. Albo inaczej, gdyby nie ta cała otoczka post-apo, religia, okultyzmy oraz fuzje demonów, to gra dupy nie urywa, nawet, a może szczególnie jak na SNESa (choć gram w wersję PSX). Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 4 września Autor Opublikowano 4 września Dawno gościa nie oglądałem: Pamiętam, że grałem kilkanaście lat temu trochę. Oczywiście F2P gdzie bez płacenia odbijało się w pewnym momencie od ściany. A sama gra niby fajna, ale zarazem toporna i powolna. Cytuj
michu86- 397 Opublikowano 7 września Opublikowano 7 września Jestem po 15h w SMTV gram na normalu i ta gra jest trudniejsza niż Persony. Robię dużo pobocznych zadań, zaglądam w każdy kąt a bardzo często przy walce z bossami (nawet tymi fabularnymi) jestem niedolevelowany i mam 1-2 levele mniej niż Boss. Stanowią oni dla mnie wyzwanie i ciężko ich pyknac przy 1 podejściu, dopiero jak zobaczę jakie mają ataki i słabości to sobie ustawiam pod to cały skład i affinity. Wtedy jakoś daje radę. Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 7 września Autor Opublikowano 7 września W sumie dziwne, bo ja w Vengeance miałem wrażenie, że levele idą całkiem sprawnie, nawet bez DLC z Mitamami. Aczkolwiek ja mam zwyczaj "lizać ściany" Sprawdź przedmioty, bo możesz mieć w zapasie takie, które podnoszą level demona, czy protagonisty. Zaglądaj też do Demon Haunt, bo zwykły dialog z demonem czy Aogami często daje pokaźne bonusy. No i przede wszystkim największe znaczenie mają fuzje i demony. To plus oczywiście buffy i debuffy. W dodatku niektóre demony są zauważalnie lepsze od reszty, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ich zdolności rasowe. Na tym etapie na pewno powinieneś mieć, lub wkrótce mieć syrenkę, Bicorna, czy Ippon Datara. Ale faktem jest, że tak to często w Megatenach wygląda - pierwsza walka z bossem kończy się porażką, zaś do następnej idziemy przygotowani i nauczeni doświadczeniem. Cytuj
michu86- 397 Opublikowano 7 września Opublikowano 7 września No robię to wszystko i mam te demony o których piszesz. Ale właśnie największe znaczenie na razie ma to jakie ataki ma dany boss i na co się uodpornić przed walka z nim. Cytuj
Suavek 4 815 Opublikowano 7 września Autor Opublikowano 7 września Jeśli nie grałeś w inne megateny, to możesz nie doceniać jeszcze zdolności typu -kaja -kunda. W skrajnych przypadkach można przepakowanego bossa doprowadzić do takiego poziomu, że w ogóle nie będzie w stanie nas trafić. Plus jeszcze SMT5 ma te ułatwienie, że są itemy, które blokują całkowicie np. dany żywioł na całej drużynie przez jedną turę. Też zbawienie przy bossach. Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 7 września Opublikowano 7 września Zależy jak rozumieć "trudność". Gra jest na pewno bardziej wymagająca od gracza niż Persony, które generalnie są jak granie w papier-nożyce-kamień gdy już wiesz co pokazał przeciwnik. Tutaj to chyba normalne, Persony są bardzo przystępne. Z drugiej strony jest mniej "trudna" w sensie wymagania cierpliwości czy statsów, gracz ma więcej narzędzi i więcej możliwości, mniej musi, łatwo uniknąć żmudy i powtarzania. Raz że łatwiejszy jest dostęp do walk od save'a, co oznacza, że dużo rzadziej walczysz z przeciwnikiem który okaże się nie do pokonania w tym momencie (bo wysoki level albo akurat masz persony słabe na wiatr a on otwiera atakiem wietrznym i nara), albo jesteś na wyczerpaniu surowców i tylko dlatego walka łatwa w izolacji staje się w danym momencie mordercza. W SMT V też masz chamskie krytyki przeciwników które demolują ci ruch losowo, ale w razie śmierci zazwyczaj stracisz średnio znacznie mniej. Dwa że gra pozwala bardzo szybko podskoczyć poprzez skalowanie doświadczenia. Walki z przeciwnikami dużo wyżej mogą wymagać nieco przygotowania, dobrania składu i technik, użycia przedmiotów, ale dają tyle expa, że błyskawicznie level podskoczy do poziomu, gdy już nie będą to trudne walki. Pakowanie nie jest potrzebne, można stoczyć co jakiś czas kilka walk z wysokim levelem przeciwnika i wyjść podobnie. Oczywiście (co imo mniej fajne), jest też inna sprawa, czyli skupić się na mordowaniu magatam za wszelką cenę i skoczyć jeszcze łatwiej. Jeśli wiesz co robisz, to jak zawsze w SMT i Personach, gra jest zdecydowanie najgorsza na początku, gdy możliwości masz czasem bardzo mało. Niemniej tutaj znacznie szybciej dochodzisz do momentu, gdy możliwości dopasienia ekipy są już naprawdę spore, jak przysiądziesz. Ponadto rozwój ekipy jest tutaj bardziej elastyczny i nawet te same pokemony można znacząco dostosować do potrzeb nie tylko fuzjami, ale też przedmiotami, które w porównaniu do poprzednich części dają ogromnie łatwo kluczowe możliwości. Cytuj
banzai 197 Opublikowano 7 września Opublikowano 7 września spyglass w piątce to podstawa. albo te itemki co dają reflecta,przynajmniej na początku. zapis>do bossa>spyglass>reload i bijemy Cytuj
KrYcHu_89 2 378 Opublikowano 7 września Opublikowano 7 września SMT V był dosyć trudny, jak na wspolczesne gry jRPG, Metaphor też ma być trudny, w sumie na to liczę :). Mówię tutaj o normalnym graniu, bo przegięci bossowie typu Elizabeth z Persony 3 Remake, czy Shiva, albo Demifiend* to wiadomo, że hardkor. DLC z mitamami polecam dopiero, jak chcesz robić wyzwania lvl 99, inaczej gra się popsuje. @michu86- będziesz ciągle overleveled na 100%, a to też bez sensu. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.