Skocz do zawartości

Journey


YETI

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie szkoda, a to dlatego że jednym z atutów jest fakt ze grasz z kimś i nie wiesz kto to. Takie rozwiazanie online bardzo przypadło mi do gustu. Ustawki a tym bardziej gadki przez hs zabiły by klimat.

  • Plusik 1
Opublikowano

Wie ktos jak zdobyc

biala szate

? Czytalem ze trzeba zdobyc wszystkie swiecace symbole , jednak po znalezieniu wszystkich nadal jej nie mam :confused: .

 

masz, musisz ja aktywowac w pierwszej lokacji, przy 'zejsciu w dół' po prawej masz wskaźnik swiecących symboli oraz biały szaliczek.

 

Opublikowano

Po przejściu Journey mogę stwierdzić tylko jedno - absolutny majstersztyk, małe (wielkie) mistrzostwo świata!

 

Proponuję od samego początku nastawić się na interaktywny pokaz audio-wizualny aniżeli na pełnoprawną "grę", wówczas tytuł dostarczy masę przyjemności i na długo pozostawi swój ślad.

 

Jeżeli chodzi o długość produkcji, to IMO jest ona idealnie wyważona - na tego typu produkcję/pokaz 1.5 godziny wystarcza idealnie, pozostawia pozytywny niedosyt i motywuje do ponownego zwiedzania Świata "Podróży".

 

Generalnie, "Journey" jest idealnym przykładem na to, że gry i produkcje konsolowe to nie tylko "debilne strzelanki" czy "lanie po mordach", jak głoszą rozsiewane w pewnych kręgach stereotypy :good:

  • Plusik 2
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Cieszy mnie taka sytuacja i mam nadzieję, że developerzy w końcu zrozumieją, że oryginalne i nietuzinkowe projekty mogą zaskarbić sobie grono odbiorców. I mam nadzieję, że twórcy gier nabiorą więcej odwagi i wyskoczą z innymi oryginalnymi pozycjami jak Journey czy niegdyś Okami na PS2.

Opublikowano

Tylko żeby czasem nie wyciągneli wniosku, że można robić robić gry na 2h i dobrze je sprzedawać ;)

juz to robią :> COD'y są na ~3h

No juz bez przesady. Single CoD'a starcza spokojnie na 5 godz a z najnowsza czescia w single i coopach bawie sie juz ponad 30 h, a multi w necie jeszcze nie ruszylem.

Opublikowano

wiem, ze da sie szybciej, podałem sredni czas ukonczenia COD'a :)

 

ale już tak nie zbaczając z tematu... co w journey trzeba zrobić, zeby postać usiadła? czasem siada dosyć szybko, czasem czekam i czekam... i nic. dwa trofea mi brakują do 100% :/

Opublikowano (edytowane)

co w journey trzeba zrobić, zeby postać usiadła? czasem siada dosyć szybko, czasem czekam i czekam... i nic. dwa trofea mi brakują do 100% :confused:

postac dluzsza chwilke, badz wcisnac Start (pause), a nastepnie wrocic do gry, co trwa niecale 2sec.

Edytowane przez 4 mE
Opublikowano

co za gra. Brak mi słów. Nie wiem czy takie emocje wywołało swego czasu na mnie Ico I Shadow of the Colossus, na pewno tożsame. A myślałem, że będę musiał czekać do nowego projektu Quantic Dream na coś wielkiego... Nie wiem jak mogłem się wachać nad kupnem - niezdecydowani, nie będziecie żałować!

 

Tego typu emocje na prawdę wyzwala nie wiele gier. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna naprawdę zależało mi na tym, żeby moja postać przebrnęła przez te "groźniejsze" etapy bez większego szwanku. Ten sielankowy klimat, który zostaje w pewnym momencie zachwiany - loved it! No i ten anonimowy coop - piękna sprawa. Dzięki niemu każdy tę grę przeszedł w trochę inny sposób. Od nas zależy czy w kluczowych chwilach poczekamy na drugą osobę - czy będziemy brnąć razem czy osobno. Jakież było moje zdziwienie, gdy odszedłem od telewizora od razu robiąc "siad" a po prawie 10 minutach drugi gracz czekał na mnie. I jaka to była frajda tak po prostu polatać po tych pięknych krajobrazach. Oby więcej takich gier!

  • Plusik 3
Opublikowano

Dla takich doświadczeń gram w gry. Mimo, że Podróż trwa ok 2 godzin dostarcza masę wrażeń. Można naprawdę się wzruszyć, zwłaszcza pod koniec idąc ramię w ramię z innym graczem. Moim zdaniem grę spokojnie można już zaliczyć do jednych z największych osiągnięć naszej branży. Sprzedaż i oceny tylko o tym świadczą. Więcej gier grających na emocjach i dostarczających artystycznych wrażeń.

Opublikowano

Ciekawa interpretacja gry z forum ps3site.pl

 

Po przejściu Journey, nie mogę przestać jej analizować, odkrywam w niej coraz to nowe rzeczy ;p Jestem nią zachwycony, dla mnie jest to swego rodzaju poezja gier

Postanowiłem spisać wszystkie własne przemyślenia. Jestem ciekawy interpretacji innych osób, czy się będą pokrywać, czy może każdy zauważy coś innego.

 

UWAGA!! CAŁY WPIS TO PRAKTYCZNIE JEDEN WIELKI SPOJLER!!

 

Cała gra jest dosłownie jedną wielką metaforą życia. Zaczynamy grę bez jakiejkolwiek wiedzy, nie wiemy co i jak. Początkowo uczymy się podstawowych ruchów, poruszamy się powoli i mamy ograniczone możliwości. Pierwsze co widzimy przed sobą to majestatyczna góra. Wiemy że jest to cel naszej podróży, ale nie wiemy po co i dlaczego, ale wiemy że tak jest i kropka. Musimy do niej dążyć za wszelką cenę, do kresu naszej podróżny. Naszą podróżą jest przebycie własnego życia. Wstęga którą rozwijamy, (zbierając malutkie wstążeczki) symbolizuje nasze doświadczenie wraz z postępem gry, wstęga się wydłuża i umożliwia nam sprawniejsze podróżowanie (przeżywanie życia). Na początku wszystko jest stosunkowo proste. Gra z czasem staje się kolorowa i dynamiczna, otaczają nas piękne widoki - wszystko co symbolizuje młodość. Pojawiają się pozorne niebezpieczeństwa np. burza piaskowa, która okazuje się zupełnie niegroźna.

 

Potem następuje dynamiczne zsuwanie się z wzniesienia przy pięknym zachodzie słońca, co symbolizuje szybki upływ tego okresu. Wpadamy do dziury, czyli wchodzimy w dorosłość. Gra staje się spokojniejsza, palta barw jest ograniczona, pojawiają się pierwsze niebezpieczeństwa, które mogą nieco skrócić naszą wstęgę i ograniczyć nasze umiejętności. Po tym okresie dochodzimy do zbocza góry, okolicę pokrywa wszechobecny śnieg. Tutaj postać porusza się już zdecydowanie wolniej i ciężej. Wchodzimy w okres starości i wszechobecnych chorób i przeszkód. Nasza wstęga co jakiś czas zamarza i staje się nieużyteczna. Jesteśmy ograniczeni przez to do powolnej wspinaczki. Potwory które w podziemiach z łatwością można było ominąć, tutaj są już dużo bardziej niebezpieczne. Pozbywają moją postać prawie całej wstęgi. Nawet gdyby udało by się ich uniknąć, to im bliżej szczytu góry, wstęga zamarza i tak staje się już przez to praktycznie nieużyteczna, potwory tylko przyśpieszyły nieuniknione.

 

Co ciekawe do połowy gry zupełnie ignorowałem innych graczy, postać była sprawna i wszędzie można było spokojnie się dostać. Nie warto było czekać na innych bo tylko mnie spowalniali i irytowali swoją niewiedzą. Jednak jakoś w połowie okresu dorosłości, ja i najwidoczniej jakiś inny gracz zauważyliśmy że razem podróżuje się łatwiej. I od tego momentu wspólnie przemierzaliśmy nasze podróże. Cała komunikacja odbywała się bez słów, ale i tak świetnie się rozumieliśmy. Jeden czekał na drugiego i starał się pomóc jak tylko mógł.

 

Idąc już razem pod samym szczytem, wiatr straszliwie wiał w oczy i praktycznie uniemożliwiał wspinaczkę. Jeden asekurował drugiego, tak aby wiatr go nie zepchnął, Wstęgi już było zupełnie zniszczone, stopniowo opadamy z sił i poruszamy się wolniej. Oczywiście można by podróż odbyć samemu, było by to jednak bardziej trudne i ….. smutne. Scena w której twój towarzysz nagle pada twarzą w śnieg, uświadamia ci że zaraz też czeka to ciebie. Tuż pod samym szczytem, w zupełnej zamieci. Umieramy.

 

I tutaj gra mogłaby się już zakończyć.

 

Jednak żeby nie pozostawić graczy w silnej depresji, twórcy gry postanowili nieco wprowadzić optymizmu do zakończenia. Następuje swego rodzaju katharsis, nasza postać wraca do wyglądu z okresu swojej największej sprawności. Wstęga która symbolizuje naszą witalność i doświadczenie staje się majestatycznie długa i umożliwia nam praktyczne nieustanne szybowanie. Wzlatujemy stopniowo na sam szczyt góry, mijając po drodze cudowne i kolorowe widoki. Docieramy do celu naszej podróży, prawdopodobnie poznajemy jej sens i przeznaczenie. W zakończeniu widzimy w tle innych usiłujących dotrzeć na sam szczyt. Jednak wiemy że każda podróż skazana jest z góry na porażkę. Zawsze zakończy się śmiercią przed poznaniem jej celu. Podsumowując, zwykła gra w zaledwie 2 godziny pokazuje nam że, życie to podróż w której mamy jasno określony cel – naszą śmierć. Nie wiemy tylko po co i dlaczego ją odbywamy. Znamy cel, ale nie znamy jej przebiegu i prawdziwego sensu. Możemy sobie w życiu nadawać jakieś mniejsze zadania, natomiast w grze możemy pójść najprostszą drogą, albo możemy spróbować zdobyć dodatkowe wstążki do naszej wstęgi, gra nam nie sugeruje co powinniśmy zrobić.

 

Sens życia każdy może poznać, dopiero po odbyciu własnej podróży.

  • Plusik 1
Opublikowano

(...) ja i najwidoczniej jakiś inny gracz zauważyliśmy że razem podróżuje się łatwiej. I od tego momentu wspólnie przemierzaliśmy nasze podróże.

ja wiem, ze to tylko gra, ale idac twoim tokiem myslenia moze wlasnie to kolejny raz podpowiada nam podroz...

ze zycie nie ma sensu jako takiego w pojedynke i najwazniejsze jest zrozumienie naszego partnera, ze on rowniez odgrywa wielka role w tej podrozy, nie tylko my.

 

ciekawe to twoje spostrzezenie.

+ ode mnie.

Opublikowano

Ja przeszedlem jak dotąd raz. Nie bede sie rozpisywał, powiem ze podobnie jak i Flower, gra bardzo mi sie podoba, ze względu na swoją oryginalność i ogólne wrażenie "czegoś pięknego" ;) Cena odrobinę wygórowana, ale jak pomysleć ze to koszt 1 dlc do MW to przestaje taka sie wydawac...

 

Zaskoczyła mnie oprawa graficzna, piasek fajnie się mieni, wywołując pozytywne doznania.

Większość przeszedłem w pojedynkę, ale pod koniec miałem kompana i faktycznie, zupelnie inne doznania, zwłaszcza ze działo sie to w końcowej fazie gry.

Najbardziej zadziałał motyw

 

samej końcówki, gdzie jak wspomnialem, towarzyszył mi inny gracz - ostatnie kroki w śnieżycy idąc krok w krok on upada :o a ja padam o krok dalej. Magia.

 

Opublikowano

Wczoraj w końcu kupiłem i przeszedłem Journey. No i co mogę powiedzieć... to było magiczne. Przez ponad połowę gry towarzyszył mi ten sam Podróżnik i fajnie mi się trafiło bo jak coś to zawsze na mnie czekał czy pomagał. Dzięki temu końcówka gry, którą przeszliśmy razem wywarła na mnie ogromne wrażenie.

 

Tak jak napisał humanno w spoilerze:

 

Wykończająca wspinaczka pod górę w śnieżycy, coraz wolniej, wolniej aż w końcu padamy w śnieg. No i smutek, który za chwilę ustępuje gdy razem lecimy ku górze przy pięknej muzyce aby zakończyć naszą Podróż, już w zaświatach. Coś wspaniałego.

 

 

Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego w grze.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Dla mnie to jedno z większych "dzieł" jakich doświadczyłem w jakimkolwiek rodzaju sztuki. Czy to film, anime, czy nawet muzyka (tak : p), bo jednak gry mają to w sobie, że jest immersja i jak już powstają tytuły emocjonalne, refleksyjne, które po prostu można zaliczyć do sztuki, to taki tytuł wywrze na nas nieporównywalne do innych form sztuki wrażenia.

Czytałem sobie cały temat i strasznie mnie dziwiły pierwsze wpisy, nikomu się ta gra nie podobała, ale im dalej tym cieszyła się coraz większym uznaniem, dziwne...

Zna ktoś więcej takich tytułów? Takich które można nazwać sztuką w różnoraki sposób? Do głowy przychodzi mi tylko Flower, ICO, Shadow of the Colossus, Heavy Rain. Ma ktoś jakiś jeszcze pomysł? : )

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...