Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Tomb raider 2013

 

Niby gra ładna,niby miodna,a jednak brakuje tego czegoś.Może tym czymś jest wciągająca historia,a może po prostu nowy TR cierpi na kryzys tożsamości.Cały czas miałem wrażenie,że gram w coś co czasami jest uproszczoną Zeldą,a czasami klonem uncharted,ale w niczym nie jest lepsza od gier na których się wzoruje.Do tego w połowie irytowało mnie klepania świętej trójcy motywów:eksploracja->dużo strzelania->cinematic experience i od nowa.

 

Fanem serii nigdy nie byłem,ale z spośród wszystkich odsłon ta siadła mi najbardziej i dlatego daję IMO uczciwe 7/10.

Skąd ja znam te słowa....?

Odnośnik do komentarza

Tomb Raider (oczywiście PS3) : 

 

Przyjemny tytuł, ale szału ni ma, kandydatury do tytułu Gry Roku 2013 uważam za mocno przesadzone. Taki misz masz modnych obecnie motywów gameplay'owych i znanej marki. Tu zaznaczę, że fanem serii nigdy nie byłem, znam  ze dwie stare części z PSXa i z nimi to ten tytuł nie ma nic wspólnego. Bohaterka to postać klasyczna w świecie gier, i choć reakcja graczy pokazuje, że "reboot" okazał się strzałem w dziesiątkę, mnie ta nowa Lara niezbyt pasuje. Zacznę od tego, że ma wkur.wiający głos (no i ten akcent). Ma wygląd ładnej, ale niezbyt inteligentnej (nie rozumiem hejtu na twarz z definitive edition, w obu wersjach wygląda na dauniarę). Druga sprawa, to scenariusz i wykreowanie postaci. O ile przemiana z "niewinnej" młodej archeolog w mistrzynię survivalu i morderczynię jeszcze ujdzie, tak jej ciągłe płacze, stękanie i debilne zachowanie w przerywnikach (laska dopiero co zabiła tuzin wrogów i oprawiła dzika a w scenie

ze śmiercią Grima stoi z napiętym łukiem i, nie wiem, patrzy ?

a to tylko jeden z przykładów) momentami żenowało. Ja wiem, że to są typowe zagrywki, no ale scenarzyści/reżyserzy mogli troszkę bardziej przekonująco to pokazać. Ogólnie historyjka mało ciekawa, zbierane notatki czyta się z rozpędu, ale niezbyt to frapujące. Z drugiej strony, fabuła to element, który akurat w tej grze ma drugoplanowe znaczenie, więc yebać. 

 

Sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Czuć ducha Uncharted, momentami aż za bardzo (wspinaczki, ucieczki po walących się mostach itd.), co z jednej strony jest plusem, a z drugiej wypada trochę wtórnie i jakby bez charakteru. Fajnie, że korytarzyki przeplatają się z większymi obszarami, hubami. Zayebiście się strzela z łuku, fajne są też jego funkcje dodatkowe, natomiast reszta broni wypada blado, jest jakby na siłę dorzucona i poza pistoletem mogłoby jej nie być (używałem w pewnym momencie tylko dla trofeów), no i wydają mi się nie do końca dopracowane (miotające się celowanie, dziwny poziom obrażeń, szczególnie strzelby). Props za przyjemne zbieractwo (fabułę ukończyłem mając prawie wszystko, wciągnęło mnie), poboczne "zadania", czyli grobowce (niestety krótkie). Szkoda, że wątek polowań jest niezbyt rozwinięty. 

 

Graficznie niby jest ok, ale, po pierwsze, mamy mocne chrupanie animacji, po drugie, momentami rozpaćkane tekstury, po trzecie, (to już kwestia bardziej artystyczna niż techniczna), strasznie to wszystko szarobure. No mam wrażenie, że 3/4 gry padał deszcz i była noc. In plus miejscówki ze śniegiem. Architektura, widoczki, panoramy : meh. Podjazdu do serii Uncharted rzecz jasna nie ma. Muzyki mało i niezbyt charakterystyczna. 

 

Kończąc : jakbym miał wystawiać ocenę, byłoby to takie 8-. Połączenie różnych przyjemnych gierkowych motywów w jedną całość, rzekłbym, że bardzo typowy mainstreamowy tytuł na obecne czasy. 

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Mówiąc o level designie

miałem na myśli, że w pierwszym Bioshocku miałeś pewną dozę swobody, otrzymałeś mapkę i miejscówkę w której mogłeś się zgubić. Sama gra miala też więcej do zaoferowania plazmidy były bardziej pomysłowe i często miały wpływ na otoczenie (prąd plus woda chociażby), Miałeś aparat, hakowanie wieżyczek, Big Daddy był niesamowitym przeciwnikiem (a w inf dostalismy bezpłciowego Handymana)audiologi miały wieksze znaczenie, mogłeś posiadać wszystkie bronie naraz oraz moment w którym dostawałeś nową broń miał znaczenie (a nie jak w Infinte wszystko leży praktycznie od początku gdzieś przy skrzynkach albo smietnikach) upgrade broni był także wizualny a nie tylko suche statystyki. No cóż moim zdaniem była dużo bardziej przemyślaną koncepcją jako gry bo to, że Infinite ma znakomity skrypt czy stronę artystyczną (bitwa pod Wounded Knee to dla mnie geniusz) to się zgadzam, szkoda, że sama gra to tępy korytarz, który zachwyca wykreowanym światem, który liżesz praktycznie przez szybkę.

 

 

 

Co do zdania, że świat jest pełen detali,

które nadają im prawdziwości także się nie zgodzę, chociażby w momencie kiedy jesteś w Shanty Town i ludzie zdychają z głodu na ulicach a ty szperasz w śmietniku i znajdujesz kilogramy jedzenia to jest spójność?

 

Po dwóch tyg ale i tak odpowiem ;)

Może słabo pamiętam ale nie przypominam sobie żebym w pierwszym Bioshocku się jakoś pogubił, owszem orientację można było stracić (ogólnie w lokacjach nie było za jasno) i w sumie tyle. Ogólnie to setting jedynki mi też bardziej leżał ale, tak jak pisałem, wynika to z tego, że podwodne, zatopione w części miasto już samo w sobie kreuje bardziej sugestywny klimat, a Columbia była zwykłym, wystylizowanym miastem w chmurach. Jeżeli chodzi o plasmidy, bronie i przeciwników to się zgadzam, co już pisałem.

Nie rozumiem tylko o co chodzi z tępym korytarzem, bo w ten sposób można większość gier zakwalifikować. Akurat BI dawał sporą dozę swobody w eksploracji (np. można było zwiedzić kilka domów od środka i znaleźć jakieś skarby, jakieś bary i sklepy; były boczne uliczki itd.). Bioshock też był korytarzem - dla przypomnienia mapa

991014453.jpg

 

Do Infinte niestety nie znalazłem podobnej mapy. Nie chcę się jakoś super wykłócać ale Infinite jakoś specjalnie słabiej nie wypada pod tym względem. Przynajmniej mi się bardzo przyjemnie szwendało po Columbii, gdyby gra jeszcze nie prowadziła aż tak za rączkę to myślę, że i wpodniebnym mieście dałoby się zgubić.

 

Natomiast w kwestii lokacji, którą przywołałeś, to wiesz, wyjątek potwierdza regułę ;) Z tym jedzeniem to faktycznie śmieszna sprawa ale widać Levine chciał coś zakombinować żeby nie dawać tylko apteczek, chociaż tu akurat można było to lepiej rozwiązać.

Ogólnie to przez większość gry miałem wrażenie, że przy pracy nad tą nią było sporo kompromisów ze strony Irrational Games względem wizji pierwotnej. Chyba się trochę z robotą nie wyrabiali, a wydawca nerwowo tupał nóżką. Za to teraz jak będą robić gry na iPada już nikt ich gonić nie powinien.

No niestety mogliśmy dostać hicior na mirę Bioshock ale coś poszło nie tak, mimo wszystko i tak BI jest świetną gierką :)

Odnośnik do komentarza

Tomb Raider (oczywiście PS3) : 

 

 

Przyjemny tytuł, ale szału ni ma, kandydatury do tytułu Gry Roku 2013 uważam za mocno przesadzone. Taki misz masz modnych obecnie motywów gameplay'owych i znanej marki. Tu zaznaczę, że fanem serii nigdy nie byłem, znam  ze dwie stare części z PSXa i z nimi to ten tytuł nie ma nic wspólnego. Bohaterka to postać klasyczna w świecie gier, i choć reakcja graczy pokazuje, że "reboot" okazał się strzałem w dziesiątkę, mnie ta nowa Lara niezbyt pasuje. Zacznę od tego, że ma wkur.wiający głos (no i ten akcent). Ma wygląd ładnej, ale niezbyt inteligentnej (nie rozumiem hejtu na twarz z definitive edition, w obu wersjach wygląda na dauniarę). Druga sprawa, to scenariusz i wykreowanie postaci. O ile przemiana z "niewinnej" młodej archeolog w mistrzynię survivalu i morderczynię jeszcze ujdzie, tak jej ciągłe płacze, stękanie i debilne zachowanie w przerywnikach (laska dopiero co zabiła tuzin wrogów i oprawiła dzika a w scenie

ze śmiercią Grima stoi z napiętym łukiem i, nie wiem, patrzy ?

a to tylko jeden z przykładów) momentami żenowało. Ja wiem, że to są typowe zagrywki, no ale scenarzyści/reżyserzy mogli troszkę bardziej przekonująco to pokazać. Ogólnie historyjka mało ciekawa, zbierane notatki czyta się z rozpędu, ale niezbyt to frapujące. Z drugiej strony, fabuła to element, który akurat w tej grze ma drugoplanowe znaczenie, więc yebać. 

 

Sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Czuć ducha Uncharted, momentami aż za bardzo (wspinaczki, ucieczki po walących się mostach itd.), co z jednej strony jest plusem, a z drugiej wypada trochę wtórnie i jakby bez charakteru. Fajnie, że korytarzyki przeplatają się z większymi obszarami, hubami. Zayebiście się strzela z łuku, fajne są też jego funkcje dodatkowe, natomiast reszta broni wypada blado, jest jakby na siłę dorzucona i poza pistoletem mogłoby jej nie być (używałem w pewnym momencie tylko dla trofeów), no i wydają mi się nie do końca dopracowane (miotające się celowanie, dziwny poziom obrażeń, szczególnie strzelby). Props za przyjemne zbieractwo (fabułę ukończyłem mając prawie wszystko, wciągnęło mnie), poboczne "zadania", czyli grobowce (niestety krótkie). Szkoda, że wątek polowań jest niezbyt rozwinięty. 

 

Graficznie niby jest ok, ale, po pierwsze, mamy mocne chrupanie animacji, po drugie, momentami rozpaćkane tekstury, po trzecie, (to już kwestia bardziej artystyczna niż techniczna), strasznie to wszystko szarobure. No mam wrażenie, że 3/4 gry padał deszcz i była noc. In plus miejscówki ze śniegiem. Architektura, widoczki, panoramy : meh. Podjazdu do serii Uncharted rzecz jasna nie ma. Muzyki mało i niezbyt charakterystyczna. 

 

Kończąc : jakbym miał wystawiać ocenę, byłoby to takie 8-. Połączenie różnych przyjemnych gierkowych motywów w jedną całość, rzekłbym, że bardzo typowy mainstreamowy tytuł na obecne czasy.

 

Ogólnie zgadzam się, z tym co napisał kotlet. Od siebie dodam tylko kilka rzeczy.

 

W skrócie ta gra to dla mnie takie połączenie Uncharted, Far Cry 3 i odrobina klasycznego Tomb Raidera. Całość sprawdza się całkiem nieźle... ale troszkę ponarzekam ;)

Technicznie sporo brakuje do dzieł ND. Animacje, skoki itd. są znacznie sztywniejsze niż w Unch. Beznadziejna jest też mimika. Poza Larą, design i wykonanie większości postaci też jest trochę.. czerstwy. W wersjach PS360 (czyli bez TressFX) beznadziejnie wyglądają włosy postaci.

 

Z innej beczki przesadzone są fragmenty wypełnione "cinematic experience". Mówi się, że Drake w Uncharted ma zawsze przesadne szczęście i przeżywa w przegiętychg sytuacjach. W tym TR Lara podczas jednej sekwencji tego typu (ucieszki, jakieś walące się obiekty... w grze jest ich może z 10) "farci" tyle, co Drake we wszystkich częsciach Unch razem wziętych :P

Trochę żenujące są dla mnie momenty, gdzie uciekamy wąskimi korytarzami a co 2 sekundy coś wybucha pół metra od Lary (każdy taki wybuch by ją przewrócił lub urwał nogę/rękę.. po prostu zabił) a ona biegnie jakby nigdy nic, później leci po jakichś zboczach czy potokach 500m w dół (po drodze jeszcze strzelając z shotguna w jakieś śmieci) i na końcu najwyżej wychodzi z tego z lekkim zadrapaniem. Rambo i Terminator to przy niej mięciusie pipki.

 

Co by się nie powtarzać zbytnio po kotlecie to w skrócie wspomnę, że znajdźki są tutaj wyjątkowo ok, a i te grobowce (właśnie.. mogłoby być ich więcej) z drobnymi łamigłówkami to też ciekawa odskocznia od głównej linii.

 

Mimo wszsytko całość to naprawdę dobra gra. Z początku jakoś niespecjalnie mnie przyciągnęła.. ale z czasem sie wciągnąłem. Nie jest to jednak moim zdaniem żaden kandydat do GOTY.

 

Moje oceny:

Grafika: 8+

Dźwięk: 7

Ogólnie: 8

Edytowane przez Emet
Odnośnik do komentarza

nie przypominam sobie żebym w pierwszym Bioshocku się jakoś pogubił, owszem orientację można było stracić (ogólnie w lokacjach nie było za jasno) i w sumie tyle. Ogólnie to setting jedynki mi też bardziej leżał ale, tak jak pisałem, wynika to z tego, że podwodne, zatopione w części miasto już samo w sobie kreuje bardziej sugestywny klimat, a Columbia była zwykłym, wystylizowanym miastem w chmurach. Jeżeli chodzi o plasmidy, bronie i przeciwników to się zgadzam, co już pisałem.

Nie rozumiem tylko o co chodzi z tępym korytarzem, bo w ten sposób można większość gier zakwalifikować. Akurat BI dawał sporą dozę swobody w eksploracji (np. można było zwiedzić kilka domów od środka i znaleźć jakieś skarby, jakieś bary i sklepy; były boczne uliczki itd.). Bioshock też był korytarzem - dla przypomnienia mapa

991014453.jpg

 

Do Infinte niestety nie znalazłem podobnej mapy. Nie chcę się jakoś super wykłócać ale Infinite jakoś specjalnie słabiej nie wypada pod tym względem. Przynajmniej mi się bardzo przyjemnie szwendało po Columbii, gdyby gra jeszcze nie prowadziła aż tak za rączkę to myślę, że i wpodniebnym mieście dałoby się zgubić.

 

No robienie z Infinite tępego korytarza i porównywanie go do COD to niezły retard je generalnie. W przeciągu tych 13h za ostatnim razem znalazłem około 20 ukrytych lokacji, głównie ograniczających się do jednego, lub dwóch pomieszczeń, czasami trzech, a kilkakrotnie i więcej. Tego zwyczajnie nie idzie porównywać. Co innego Bio 1, a nawet Bio 2. Tam za ukryte lokacje robi nawet kilku piętrowy blok mieszkalny, albo 4-5 pomieszczeń (np. ukryty gabinet dentystyczny) i na tym polu Infinite wypadała o połowę słabiej. Kłamstwem jest również twierdzenie jakoby zabrakło ukrytych pomieszczeń otwieranych za pomocą vigorów, konkretnie Shock Jockey. 

 

Natomiast w kwestii lokacji, którą przywołałeś, to wiesz, wyjątek potwierdza regułę  ;) Z tym jedzeniem to faktycznie śmieszna sprawa ale widać Levine chciał coś zakombinować żeby nie dawać tylko apteczek, chociaż tu akurat można było to lepiej rozwiązać.

 

Z tą aferą spożywczą to akurat niezły ficzer jest, bo sprawa ta dotyczy przede wszystkim najbiedniejszej dzielnicy Shanty Town, gdzie prócz dosłownie kilku puszek fasoli, oraz 3 beczek z jednym, na dodatek gnijącym owocem wewnątrz - żarcia faktycznie brak, a ludzie mają Tam prawo głodować. Cóż gameplayowo to i tak jest niebo a ziemia w por. z BioShock'iem z 2007. Na korzyść tego pierwszego ofkors. 

Edytowane przez nobodylikeyou
Odnośnik do komentarza
Gość GregZPL

The Legend of Zelda: A Link Between Worlds. Przejście gry zajęło mi 21h15m. Do 100% zabrakło mi 40 tych zwierzaków i 2,5 serduszka, czyli podejrzewam, że jakieś 4-5 godzin. Zacny czas gry jak na grę handheldową :)

Anyway, nie jestem ekspertem odnośnie przenośnych Zeld. Jedyne w które grałem to Phantom Hourglass i Spirit Tracks, które mimo iż świetne to jednak dwie klasy za stacjonarnymi Zeldami. ALBW wypłaca solidnego kopa w twarz każdemu, kto myślał, że tu będzie podobnie. Gra zdecydowanie trzyma poziom innych części cyklu, a pod pewnymi względami przewyższa inne części. Widać, że Nintendo eksperymentuje z cyklem i raczej nie będziemy mieli doczynienia z kolejną Ocariną przy okazji następnej części. ALBW jest takim mini-Skyrimem. W klasycznych Zeldach w dungeonach zdobywaliśmy przedmioty, które potem wykorzystywaliśmy. Tutaj kolejność jest odwrócona. Wszystkie przedmioty są na starcie, a to my wybieramy gdzie idziemy, dungeony zwiedzamy w dowolnej kolejności. Super pomysł! Jest iluzja wolności i jest ona bardzo fajną rzeczą. Wiadomo, to handheld. Ale na WiiU coś czuję, że Zelda zmasakruje nas wielkością.

Każda Zelda ma motyw przewodni, tutaj jest to zrobienie z Linka obrazka. Bardzo wzbogaca to gameplay, ponieważ zmusza nas to do patrzenia na grę i mapy z innej perspektywy. Super pomysł i ponowne gratulacje dla Nintendo.

Graficznie i dźwiękowo jest super. Motywy muzyczne są świetne, granie na słuchawkach to mus. Zelda pomyka w stałych 60 klatkach i tę płynność animacji widać. Sama grafika jest bardzo ładna, czytelna, 3D dodaje bardzo fajnej głębi. Najlepiej wykonane 3D od czasów SM3DL. Widać, że na siłę dorzucone nie jest.

Warto kupić 3DSa dla ALBW. Ta gra pokazuje jaka jest różnica pomiędzy Nintendo, a Sony w traktowaniu przenośnych konsol. Gra nie jest perfekcyjna (jest zbyt łatwa, a dungeony mogłyby być dłuższe). Ale każda ocena inna niż 10/10 byłaby krzywdząca dla tej cudownej giereczki

  • Plusik 3
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Pięknie napisałeś, są wady, ale całościowo zachwyca. Człowiek na te kilkanaście godzin przenosi się w inny świat. Magia Nintendo wciąż działa.

 

Koniecznie sprawdź Minish Capa. Rewelacyjna gierka. Też trochę za łatwa, ale równie wciągająca i piękna. Oprawa artystyczna urywa tyłek. I to wszystko na 13 letniej konsolce.

Edytowane przez aux
Odnośnik do komentarza

Batman: Arkham Asylum - świetna gierka, wszystko na wysokim poziomie. Od pierwszej do ostatniej sekundy dziko grałem zachwycony. Byłem Batmanem.

Spotkanie i konfrontacja z

Killer Croc'iem

niezapomniane.

9/10

 

Batman: Arkham City - poprawili absolutnie wszystko co mogli, nawet to czego nie musieli.

Prawie cały czas buszując po Arkham City miałem totalnie zatracony kontakt z rzeczywistością, zero samograja, full wypas.

Fabuła skończona, 5/6 zagadek także. Jeszcze sporo godzin przy tym spędzę, przecież oni tam tyle bonusów wsadzili, że w pale się nie mieści.

Gra idealna, obok Bioszoka i Mass Effect to dla mnie mutliplatformowa gra tej generacji. I nie trzeba drabiny nosić.

 

10/10

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

W AC dodali chociazby skroty gadzetow podczas walki (L1) przez co nie trzeba bylo juz manualnie celowac i strzelac np. z bat-claw we wrogow. Sama walka tez zostala poprawiona bo juz nie dostaniesz w ryj koszem na smieci jezeli kamera nie widzi rzucajacego (dla mnie to plus). Dodali parry dla nozownikow. Latanie batmanem zostalo wymuszone przez koncepcje gry ale w AA mozna bylo tylko glide'owac oraz nie dalo sie w czasie szybowania skorzystac z wycaigarki (dopiero po wyladowaniu). Pozbyto sie wybuchowych gargulcow, ktore imho psuly troche zabawe. No i nic mnie tak nie ku.rwialo w AA jak te yebane kratki wentylacyjne i klepanie X zeby sie ich pozbyc. No ale tak czy siak AA goty.

Odnośnik do komentarza

Driver san Francisco. PS3.

 

 

 

Po ukończeniu podstawowej wersji , w menu pojawia się kontynuacja gry, wybrałem i co się okazało że zaczyna tą samą grę od nowa :confused: . Ktoś wie o co chodzi z tym dodatkiem?

Pewnie new game+. Masz odblokowane wszystkie umiejętności już na starcie. 

Odnośnik do komentarza

W AC dodali chociazby skroty gadzetow podczas walki (L1) przez co nie trzeba bylo juz manualnie celowac i strzelac np. z bat-claw we wrogow. Sama walka tez zostala poprawiona bo juz nie dostaniesz w ryj koszem na smieci jezeli kamera nie widzi rzucajacego (dla mnie to plus). Dodali parry dla nozownikow. Latanie batmanem zostalo wymuszone przez koncepcje gry ale w AA mozna bylo tylko glide'owac oraz nie dalo sie w czasie szybowania skorzystac z wycaigarki (dopiero po wyladowaniu). Pozbyto sie wybuchowych gargulcow, ktore imho psuly troche zabawe. No i nic mnie tak nie ku.rwialo w AA jak te yebane kratki wentylacyjne i klepanie X zeby sie ich pozbyc. No ale tak czy siak AA goty.

 

Batclawa w AA dało się używać bez celowania i to tego ulepszonego  do przyciągania 3 typów. Wystarczyło klepnąć 2xR2. A sam zakres ruchów Nietoperza został znacząco poszerzony w sequelu, najbardziej to czuć po powrocie do AA. Brakuje m.in. rozbrajania broni, naskoku, odbicia się od jednego typa z upadkiem na drugiego, brak interakcji z otoczeniem (ściany, balkony, siatki pod napięciem), kontr na kilku zbirach jednocześnie itp itd.

W AC niepotrzebne były wybuchowe gargulce, bo sami strażnicy lepiej przeszukują teren i potrafią je rozwalić.

Odnośnik do komentarza

Dishonored The Knife Of Dunwall

dishonored-knife-of-dunwall-tower-assass

 

O podstawce w postaci Dishonored spod skrzydeł Bethsdy było już tutaj sporo (właściwe co 3 strony) więc postanowiłem darować sobie wlepanie kolejnej rekomendacji i tytuł GOTY 2012. Całkiem niedawno ukończyłem 2 częściowy dodatek fabularny w jaki "wyposażona" była wersja GOTY Dishonored (do wyhaczenia za 179 zł).

Historia toczy się wokół Dauda, zabójcy cesarzowej znanego wszystkim którzy ukończyli podstawkę i jego drogi do odkupienia na której staje potężna wiedźma Deliah. Pierwsza część fabularnego dlc starczy na 3-6h w zależności jak do niej podejdziecie. Nowości tutaj nie wiele poza jedną dodatkową mocą, oraz możliwością zatrzymywania czasu podczas wybierania mocy teleportacji, kiedy się nie ruszamy, co czyni grę jeszcze łatwiejszą niz podstawka i wymusza min. poziom Veteran na start. Poza udaną miejscówką w rzeźni wielorybów, reszta to nic czego nie widzielibyśmy w kampanii Corvo, wraz z możliwością przejścia na 2 odmienne sposoby.
Przyzwoite 8/10   
 
Dishonored The Brigmore Witches
 
Druga i ostatnia część wprowadza kilka miłych nowości na czele z zupełniem nowym flowem designu zagwarantowanego przez tytułowe przeciwniczki, oraz miejsca, w których przyjdzie nam jej spotkać. Dodam, bardzo dobre spotkania, kojarzące się z typowymi grami o posmaku survival horror. Podobnie jak w 1 cz. także tutaj możemy m.in. przywołać na pomoc naszych ludzi podczas walki, co akcje 1v6 zamieni na bardziej wyrównane. Na uwagę zasługuję przede wszystkim fabuła dostarczając nam w końcu solidny scenariusz i końcówkę naprawdę godnie spinającą uniwersum Dishonored. Brawo za o dla twórców. Podobnie jak propsy za design samych wiedźm, łaczących w sobie drapieżno-seksowny styl Poison Ivy z Batmana i...XIX wiecznych, paryskich kurtyzan.
258166-h1.jpg
 
Mocne 9/10.
 
Edytowane przez nobodylikeyou
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
Gość GregZPL

Mnie dokładnie o to chodziło co wymienił Mejm. 

 

AA i AC zupełnie różne gry XD Tutaj nieźle pojechałeś.

Umknęło Ci słówko koncepcyjnie. AA to typowa metroidvania, AC to sandbox. AA uwielbiam, AC średnio mi podeszło

Odnośnik do komentarza

Remember Me – tytuł pełen sprzeczności. Z jednej strony jest ciekawie wykreowany świat, solidna fabuła i fajny patent z remiksowaniem pamięci (szkoda że nie pociągnięto tego bardziej). Z drugiej bardzo prosty i mało rozbudowany system walki i w większości mało zróżnicowane, korytarzowe lokacje różnego rodzaju budynków (choć zdarzają się piękne widoki). Gra jest jednak dość krótka i nie sposób się nią znudzić. Tytuł ten miał potencjał na coś więcej, gdyby tylko ten wykreowany świat Neo – Paryża uczynić sandboksem i udoskonalić system walki. A tak jest to po prostu dobra pozycja która warto sprawdzić przede wszystkim ze względu na klimat i przedstawioną historie. 7+/10

 

Brothers: A Tale of Two Sons – wiele osób zachwalało tę pozycję więc nie będę oryginalny i również to zrobię. I choć pierwsze dwa rozdziały jeszcze tego nie zwiastowały,  to później dostałem piękną, wzruszającą baśń. Momentów które zapadają w pamięci jest tu wiele i tylko szkoda że przygoda kończy się tak szybko. 9/10

Odnośnik do komentarza

Outlast - na poziomie szaleńca :D łapy jeszcze mi sie trzęsą. to moje pierwsze takie doświadczenie z grą, gdzie sie ucieka bezbronnym.

zawsze wybieram gry w którym mogę sie w jakikolwiek sposób bronic, a tu dupa! świetne doświadczenie. 

teraz czas na znajdźki itd. potem DLC. piona

Edytowane przez MEVEK
Odnośnik do komentarza

Crash Team Racing

 

Wczoraj z kumplem na zmianę cisneliśmy w tego klasyka, wcześniej zmeczylismy lbp karting i modnation. Pierwsze co się rzuca w oczy to poziom trudności, wcześniej wymienione gry przechodziliśmy na luzaku, przy crash team racing ku.rwy leciały. Przy starszych tytułach widać jednak że obecnie gry są dla casuali bez rąk. Jak już przy poziomie trudności jestem, to niestety zostało to w najprostszy sposób rozwiązane, przeciwnicy są zwyczajnie szybsi, na głupiej prostej z gazem wciśnietym na max i tak wyprzedza gracza.

Gra może teraz graficznie nie powala, ale gdy akurat kumpla kolej była na granie, to się przyglądałem levelom. Zero doczytywania, żadnych spadków w animacji, ND chyba wycisneło z szaraka max.

Szkoda że ND nie robi już wyścigów, jakieś Uncharted Team Racing bym chętnie przyjął, bo obecnie nie ma w tym gatunku konkurencji dla mario kart.

 

10/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...