Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Gość DonSterydo

Batman: Arkham Origins - spodziewałem się wyraźnie słabszej odsłony od poprzednich dwóch, jednak jako całokształt ostatnia część serii Arkham bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła pomimo tego, że w swoim osobistym rankingu Asylum oraz City stawiam jednak wyżej. Developer co prawda nie sprostał szumnym zapowiedziom o bardzo złożonych walkach z bossami, ale przypadkiem wyszła im bardzo intensywna i ciekawa produkcja. Głównych bossów jest tak na prawdę może ze 4, a reszta robi bardziej za przerywniki i tło fabularne, główny zarzut jaki w tym miejscu można postawić to fakt, że niektórzy wypalają się zbyt szybko i mają wyraźnie krótsze epizody od pozostałych. Podstawy mechaniki rozgrywki pozostały niezmienione, Batman nadal bawi się licznymi gadżetami, a latanie po mieście, tłuczenie zbirów i wynajdowanie ukrytych przedmiotów cały czas sprawia niewytłumaczalną frajdę.

 

Najmocniejszą stroną Arkham Origins jest jednak ukazanie początków kariery Batmana, jego wyraźnie odmiennego zachowania i relacji z poszczególnymi postaciami. Można by przypuszczać, że ponowne pojawienie się Jokera i Bane'a będzie już nużyć, jednak nic bardziej mylnego. Postać Jokera została tak nakreślona, iż ponownie stał się fascynujący, zarówno on jak i Bane zostali w tej odsłonie lepiej przedstawieni niż w którejkolwiek z poprzednich. Fabularnie gra czyni zadość podtytułowi Arkham Origins - na każdym kroku czuć, że jest to prequel do całej historii, a nie tylko kolejna odsłona wypchnięta na siłę. Pochwalić należy także przerywniki filmowe, które mocno podkręcają klimat.   

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Black byl swietny, postawilbym go na rowni z HL2, tylko ze to troche inne "gatunki" fpsow. Ja ogrywalem HL z OB na PS3, i nie pamietam, zeby jakos specjalnie gra przymulala. Ale faktycznie skonczcie juz gadke o tym, szkoda offtopowac, niektorzy uwazaja HL2 za objawienie, inni "tylko" za dobrego fpsa, koniec kwestii.

 

Ja ogrywałem wersję PS3 i jakoś bardzo nie zamulało, ale w stosunku do PC była znacząca różnica w liczbie klatek na sekundę (czytaj: na ps3 sporo gorzej).

Odnośnik do komentarza

Diablo III: Reaper of Souls - Zacznę od minusów. Gra nadal jest uboga i uproszczona do granic możliwości. Fabularnie jest jeszcze gorzej niż w podstawowym D3 (jak się przemyśli sprawę to w niektórych momentach nawet komicznie). Adventure mode niby fajnie wygląda, niby jest przemyślany ale po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę że tak naprawdę dalej robimy to samo i nic się nie zmieniło. Jedynym zajęciem które przerywa niekończący się grind jest rolowanie itemów u mistyczki i crafting, tyle, że to też jest uproszczone i bazuje jedynie na szczęściu (tak samo jak w podstawce). Przyczepić się można też do Nephalem Riftów bo o ile pomysł jest dobry tak wykonanie już co najwyżej średnie. Sam koncept Riftów został ściągnięty z Path of Exile z tą różnicą że w RoS ten system jest zbyt prosty (again) żeby się nie nudził tak jak w PoE.

 

Wielki plus za design nowych lokacji oraz przeciwników (zarówno bossów jak i mięsa armatniego). Znaczącą poprawę zaliczyła też muzyka, buduje klimat, kilka motywów zapada w pamięć, jest kilka fajnych wejść w kluczowych momentach. Tego zabrakło w podstawowej wersji, po skończeniu D3 nie byłem w stanie nawet przypomnieć sobie muzyki która tam leciała w tle. Na plus zaliczę też itemizacje, rzeczywiście jest więcej możliwości jeśli chodzi o korzystanie ze skilli. Może nie są to jakieś duże liczby ale z reguły 2-3 skuteczne buildy na postać się teraz znajdą dzięki nowym itemom. No i gra nadal daje fun, może nie na długi okres czasu (w moim przypadku) ale jednak fajnie czasem wejść pozabijać demony z kumplami.

Odnośnik do komentarza

Mija 10 lat od premiery HL2 po której nie było lepszego singlowego FPSa i tyle.

 

BioShock z 2007.

Niezapomniane postacie (Ryan, Atlas, Alexander Cohen, dr Suchong).

Liczne odnośniki do sztuki (architektura wzorowana na NY lat 20'-30' w stylu art deco, postać Cohena wzorowana na Salwadorze Dali itp).

Genialny steampunk'owy design.

Jedno z najoryginalniejszych miejscowek w historii gier video.

Nawiązania do propagandowych amerykańskich posterów lat 40' i 50'.

Odzworowanie i wcielenie w życie powstałego po IIWŚ nurtu filozoficznego zwanego "obiektywizmem" opartego na kapitalistycznym ateizmie, jako alternatywa dla systemów totalitarnych oraz mistycyzmu religijnego.

Shooter łączący w sobie elementy przygodówki, rpg, taktycznego planowania (starcia z Big Daddim), a miejscami również survival horroru.

Scenariusz i fabuła.

Najlepiej oddana symbioza dwóch niegrywalnych postaci ever.

 

Poznanie wszystkich jego zakamarków i kulisów to spokojne 25-30h gameplayu. Rewolucja? Ależ skąd. Po prostu równie godny konkurent.

Edytowane przez nobodylikeyou
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Swego czasu darowałem sobie tę grę jak po raz n-ty była sytuacja "Przeszedłeś kilka lokacji, przed tobą ściana czyli pora na BACKTRACKING, zbierz po pięć sztuk sześciu przedmiotów żeby iść dalej:

 

śrubka 0/5

duża śrubka 2/5

kabelek 0/5

tranzystor 1/5"

Edytowane przez mate5
Odnośnik do komentarza

I najgorszy gunplay w historii fpsów.

 

Całe szczęście poza szczelaniem coś jeszcze w tej grze było, bo w Infinite nawet nie tyle, co stoją w miejscu, a cofnęli się pod względem gunplayu i wycięli wszystko inne. Do dzisiaj mi się w głowie nie mieści jak jeden głupi plot twist mógł tak bardzo zachwycić masy ludzi, że ta gra cokolwiek dla nich znaczy (citizen kane of gaming, goty 2013 itd.). "Branża". xD.

 

 

 

Still better than rozbrajanie i szukanie bomb Fatmana po całym Big Shell w MGS2.

 

reported

Edytowane przez raven_raven
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Całkiem niedawno odświeżałem sobie BioShocka jedynkę i po przejściu naszło mnie pytanie "Czym ja się ku.rwa zachwycałem w tej grze przy pierwszym przejściu? :confused: ".

A nie pamiętałem NIC z fabuły. Troszkę słabo, że gra się w ogóle nie obroniła z upływem czasu. :(

 

A HL? Cud, miód, orzeszki nawet teraz przy xx przejściu.

Edytowane przez suteq
Odnośnik do komentarza

Jaka jest różnica pomiędzy Bajoszokiem a HL2? Już tłumaczę. Ten pierwszy to typowy produkt dla klasy mało inteligentnej, kupujących tanie żarcie na promocjach w Biedronce, preferujących piwa koncernowe, czujacych różnicy pomiędzy Lechem a innym Tyskim. Osoby takie należą do ludzi niepełnosprytnych, więc dlatego jak zobaczą grę mądrzejszą od nich, to zaczynają ją ubustwiać.

HL2 z kolei to produkt dla ludzi lepszej rasy. Do konsoli czy PC podchodzą elegancko ubrani, bardzo często w garnitury od armaniego, wyperfumowani kosmetykach Hugo Brossa, zasiadający do ulubinych platform przy lampce wina Château Parde de Haut Bailly rocznik 1988 lub też z kuflem piwa Ciechań. Tacy ludzie potrafią docenić Gameplay, zawierający w sobie model fizyki wpływający realnie na rozgrywkę, a nie będący marną pokazówką, jak ta z Uncharted 2 podczas E3 2009. HL2 to takie BMW X6, gra Levinea to takie Tico w gazie.

  • Plusik 4
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza

Grand Theft Auto 4

 

pozytywne zaskoczenie, ponieważ spodziewałem się gry dużo słabszej. na temat czwórki słyszałem skrajne opinie. jedni ją chwalili, jednak duża większość opinii znajomych była negatywna. ja się jednak bawiłem całkiem nieźle, ale oczywiście trochę rzeczy w samej grze mnie wkurzało.

 

przede wszystkim brzydka grafika w wersji na ps3 (gre mam pożyczoną, a na wersje na 360 nie chciało mi się jakoś polować :P ). samo miasto jest ponure, do tego zdarzały się jakieś chore akcje typu spadki animacji w nawet nie takich zadymach i np. znikające samochody tuż przed moim nosem. muzyka co prawda była spoko, ale szkoda że stacje radiowe mają gdzieś tak po 5 utworów... w 3ech swoich ulubionych stacjach znałem playliste jak i słowa na pamięć. mogli dodać trochę więcej muzyki, pewnie by nie zaszkodziło. audycje itp. jak zwykle chore. a reklama piwa to dla mnie klasyk.

 

nowe elementy jak internet itp. na plus :D. szkoda jednak że zabrali te wszystkie statsy z san andreas. nie wiem też czy to traktować jako wade czy zalete, ale ta gra jest naprawdę długa. mi zajęło zrobienie głównego wątku gdzieś około 50h. nie robiłem nic specjalnego poza wypadami ze znajomymi a i tak pożarło to tyle czasu... pewnie to ludzie mieli na myśli mówiąc że gra się ciągnie :D. mi się tam nie ciągneła. ukończyłem sobie z przyjemnością.

 

a ta przyjemność się wzieła z tego że scenariusz i postacie + ogólny klimat jak dla mnie dają rade. fabuła jest dosyć mroczniejsza niż w takim san andreas, chociaż na początku można się tego nie spodziewać. im dalej tym mniej śmiesznie. a niko jako protagonista jest za(pipi)isty. nie dość że ogarnięty, to jeszcze taki hmmm... swojski, o. można się z nim zżyć. w pewnym momencie się popłakałem, bo tak miał prze(pipi)ane :potter:

 

misje ciekawe, ale nic takiego czego by nie było w SA.

 

kurcze nie wiem co jeszcze pisać, bo gra jest ogromna i dużo rzeczy przytrafiło mi sie w tym liberty city :P. i jeszcze się przytrafi, bo teraz czas na epizody(tym razem na x360)

 

jak ktoś nie grał(są tu tacy?) to polecam, ale najlepiej w jakimś grorious 1080p/60fps :potter:

 

7/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

szkoda że stacje radiowe mają gdzieś tak po 5 utworów

 

Każda stacja ma po kilkanaście utworów. Dałem minusika bo należę do gtaiv defense force i nie pozwolę złego słowa powiedzieć na najlepsze gta w historii.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

nie miałem na myśli że konkretnie 5, ale ogólnie jak na moje ucho to mało i często się powtarzało. no ale słuchałem głównie trzech, może czterech stacji.

 

też ci dam minusika, bo jak można napisać że gta 4 jest najlepszym gta w historii. przecież do murzyńskiego eposu z CJ'em to się nawet nie umywa :(.

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Jaka jest różnica pomiędzy Bajoszokiem a HL2? Już tłumaczę. Ten pierwszy to typowy produkt dla klasy mało inteligentnej, kupujących tanie żarcie na promocjach w Biedronce, preferujących piwa koncernowe, czujacych różnicy pomiędzy Lechem a innym Tyskim. Osoby takie należą do ludzi niepełnosprytnych, więc dlatego jak zobaczą grę mądrzejszą od nich, to zaczynają ją ubustwiać.

HL2 z kolei to produkt dla ludzi lepszej rasy. Do konsoli czy PC podchodzą elegancko ubrani, bardzo często w garnitury od armaniego, wyperfumowani kosmetykach Hugo Brossa, zasiadający do ulubinych platform przy lampce wina Château Parde de Haut Bailly rocznik 1988 lub też z kuflem piwa Ciechań. Tacy ludzie potrafią docenić Gameplay, zawierający w sobie model fizyki wpływający realnie na rozgrywkę, a nie będący marną pokazówką, jak ta z Uncharted 2 podczas E3 2009. HL2 to takie BMW X6, gra Levinea to takie Tico w gazie.

 

Wyczuwam szkołę Waldusia.

A teraz pytanie; mowa o Infinite, czy o Bio1?

Za pierwsze - prowo i w ogóle inteligenty trolling na poziomie klasy średniej z aspiracjami. Za drugie - debil. Albo ktoś tu grał jedynie w Infinite i co gorsza poyebała mu się ze szczytowym osiągnięciem twórcy System Shock.

 

Całe szczęście poza szczelaniem coś jeszcze w tej grze było, bo w Infinite nawet nie tyle, co stoją w miejscu, a cofnęli się pod względem gunplayu i wycięli wszystko inne.

 

Na szczęście w takim chwilach przybywa Raven i znów miesza szyki własnego podwórka CW.  Ale serio, jechanie (na serio) po BioShock 1 to już jest ostry debilizm. 

Edytowane przez nobodylikeyou
Odnośnik do komentarza

Sly Cooper : Thieves in Time

 

Z całej serii skończyłem tylko jedynkę na PS2, i to całkiem niedawno (w czasach jej panowania sprawdziłem tylko demko), raczej nie mam w zwyczaju sprawdzać sequeli gier bez poznania poprzedniczek, no ale jako, że to "tylko" platformówka, to fabularnie nie ma dużego problemu, dali w Plusie to się pyknęło. Pierwsze wrażenie : w sumie to na moje oko gra mogłaby wyjśc na PS2 i nie byłoby dużej różnicy. Grafika owszem, ładna, kreskówkowa, fajny design (bez eksperymentowania, konsekwentnie ten sam od czasów PS2), ale mechanika chyba bez dużych zmian. Gra jest dosyć długa, nie mówiąc o robieniu 100 % (właśnie kończę zaliczać trofea i tutaj wspomnę, że z większością nie ma dużego problemu, ale jedno jest poronione, mianowicie "włącz mapę na każdym z leveli", w rezultacie po przejściu gry włączałem od nowa każdą misję, bo o trofeum dowiedziałem się będąc gdzieś w połowie gry, a i tak później zapominałem o tej czynności). Zbieractwo sprawia frajdę, patenty związane z wracaniem do wcześniej odwiedzonych światów, kiedy ma się już nowe stroje też spoko. Ogólnie spodobał mi się cały pomysł na fabułę (podróże w czasie) i wiążące się z tym patenty, czyli grywalni przodkowie Sly'a plus jego różne stroje. Minusem w tym wszystkim są dosyć długie loadingi, zniechęcające momentami do przeskakiwania między światami czy postaciami. Ogólnie mamy też grywalną starą ekipę, z czego zabawa Murray'em wypada najsłabiej i dobrze, że jest jej raczej mało (zresztą ogólnie ta postać to jak dla mnie niewypał, szczególnie jego oryginalny głos). Aha, trochę niezrozumiałe jest dla mnie, że część filmików można przerwać (niezbyt wygodnie), a część nie, co przy robieniu platyny może wkur.wiać. Inny problem : mimo włączonych napisów, pewne kwestie (np. nadawane przez "radio") nie są podpisane. W ogóle dosyć często występuje tu lekki chaos pod tym względem, wbijam do pomieszczenia, coś rozwalam, coś tłuczę, ktoś coś mówi, a z radia leci wskazówka, co mam zrobić, ledwo słyszalna, bez napisów. Raz miałęm sytuację, w której nie wiedziałem, co mam zrobić. No ale to szkopuł. 

 

W każdym razie, gierce dałbym takie 7+, podobnie jak Sly'owi 1. Rozumiem, czemu w pewnym sensie seria nie była taką do końca godną konkurencją Jaków i Ratchetów. Z jednej strony ma wszystko co trzeba, z drugiej trochę za duży tu miszmasz, trochę nijakie to momentami. Gra sprawia frajdę, ale nie czuję, że miałbym ochotę do niej wrócić. 

Edytowane przez kotlet_schabowy
Odnośnik do komentarza

Giana Sisters Twisted Dreams - uwielbiam trudne gry, także przy GSTD bawiłem się całkiem nieźle. Średnio setka zgonów na level, powtarzanie sekwencji do utraty przytomności - normalka.

Jest jednak jeden przeyebitnie wielki powód, dla którego nie powinienem wymieniać tego tytułu w tym temacie - nie daję rady ubić ostatniego bossa. Idź pan do wuja z takimi bzdurami. Potrafię przejść chyba każdą grę na najwyższym poziomie trudności, ale główny szef w GS to jakaś pomyłka programistów. Nie ma w tej walce za grosz zrozumienia czym jest trudna walka. Milimetrowe luki na skok, ogniste/lodowe kule wyskakujące znikąd, margines błędu minusowy. Poddałem się po około 150 zgonach. Nie ukończę gry po raz pierwszy w życiu z powodu poziomu trudności.

 

Limbo - było w promocji za grosze więc skusiłem się. Ależ to jest kozak giera. Niby nic tam się nie dzieje, ale kunszt programistów i łamigłówki to najwyższych lotów pomysły. Krótka lecz intensywna i przemiodna rozgrywka. Jeden z lepszych arcade'ów w jakie dane mi było grać.

 

Deadlight - kolejny świetny arcade. Lubię oldschoolowe główkowanie w nowszym wydaniu, a tu jest tego trochę. Nie ma mowy o trudnych zagadkach jeśli o zagadkach w ogóle, ale czas spędzony z grą daje satysfakcję i możliwość docenienia tego udanego kawałka kodu. Powtórzę po raz kolejny - nigdy za dużo zombiaków. Odstrzeliwanie głów czy dobijanie siekierą zawsze znajdzie miejsce w moim serduchu. Nie inaczej było tym razem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...