Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Piątka jest słabsza i krótsza od RE4, ale to nadal dobra gierka. Co-op wiadomo, świetny. Ja najpierw przeszedłem solo i na najwyższym poziomie trudności były momenty hardcorowe, najgorzej wypada walka z pewnym bossem gdzie obie postacie muszą zgodnie współpracować, a nasz sztuczny towarzysz... utrudnia walkę! Do dziś pamiętam wszystkie bluzgi jakie wypuściłem pod adresem Capcomu :)

 

Zazdroszczę Ragus że nie grałeś w klasyczną trylogię i REmaka. Dzisiaj te stare gierki mogą być trudne do pokochania, ale widzę że jesteś graczem z odpowiednim podejściem do klasyki :)

Edytowane przez aux
Odnośnik do komentarza

Partner aż tak tragiczny nie był, może go poprawili w patchu, bo ja przeszedłem grę z trzy razy, z czego raz z AI (raz z online coop i raz kanapowo coop). Jednak w coop wiadomo, znacznie lepiej. Nie wiem jak jest teraz z osobami w sieci. Z jednej strony łatwo trafić na jakiegoś przepaka, który ma już full arsenał. Z drugiej strony gra ma genialnie rozwiązane te opcje coopowe, które świetnie sprawdzają się jak i z kolegą, jak i z przypadkowym towarzyszem. Dzięki temu splatynowałem tą grę, bo po prostu granie w to z ludźmi i wzajemna pomoc w trofeach i nie tylko, sprawiała czystą frajdę. Prosty system gestów, do tego intuicyjne combosy i gra która wymaga współpracy w kwestii dzielenia się ekwipunkiem czy momentami gdzie po prostu trzeba współpracować. Jedna z najlepszych gier coop ever :)

 

Żeby nie było takiego offtopa, to całkiem niedawno kończyłem Call of Juarez: Gunslinger. Niesamowita gra, genialna narracja, muzyka, klimat. Bulletstorm spotyka Outlaws. Ta gra zresztą może spokojnie stawać w szranki z tym drugim ;)

Odnośnik do komentarza

Zdefiniuj słabego kompa. Jaki procesor, jaka grafika. Gra nie jest zbytnio zasobożerna. Ja grałem w 60fps w rozdziałce 3200x1800 bez zająknięć.

 

Ogólnie port bez zarzutów.

Edytowane przez ragus
Odnośnik do komentarza

No AI w 5 to pustak do kwadratu, bez partnera do coopa lepiej nie podchodź chyba, że na easy, żeby się zbytnio nie wkur.wiać.

 

Strzela lepiej niż jakieś 99% botów w grach, do harda da się z nią grać. Zawsze jej daję jakiś karabin i radzi sobie dobrze.  Problem jest dopiero na professional, gdy jedno trafienie doprowadza do stanu krytycznego. 

 

W samej rozgrywce bez względu na poziom trudności AI najbardziej głupieje w starciu

Chris & Sheva vs. Wesker & Jill, Sheva lata wtedy jak pojebana krzycząc, że musi się zająć Jill.

Na nic się wtedy zdaje przywoływanie, bo cały czas robi co innego. Capcom dał za małą kontrolę nad drugą postacią, a wystarczyłaby prosta komenda STÓJ KURWO!

Odnośnik do komentarza

Jak dla mnie RE5 tylko w coopie. Samemu nawet do tego tytułu nie podchodziłem, ale z kumplem skatowaliśmy to konkretnie. Fabuła serwuje masowe pokłady beki (ja podszedłem do tej gry od początku jak do filmu w stylu Rodrigueza i z takim podejściem jest śmiesznie). Do tego grafika, mimo że sterylna, nawet teraz jest bardzo ładna. Ragus bierz jakiegoś kumpla i graj w coopie. Tylko nie oczekuj klimatu z RE4, bo tu go nie uświadczysz.

Odnośnik do komentarza

Jak ma sie kogos do co-opa to jak najbardziej mozna 5tke polecic, kazdemu. Jednak jesli ktos chce kupic 5tke przez pryzmat poprzednich czesci no to tak jak django napisal. Ta gra zostala kompletnie wyprana z klimatu.

 

Az sobie w 4ke zagram po raz setny, damn you ragus.

Edytowane przez Señor Member
Odnośnik do komentarza

Dajcie spokój, polecać takiego kupsztonga jak RE5... Już lepiej przejść dwa razy kampanie Jake'a w RE6 (i tylko ją, reszta do piachu).

 

 

 

- kopalnia z latarnią

- segment na łodzi

- ten dodatek w willi z jedynki

- ta walka z bossem na okrągłej platformie

- sekcje z lickerami

 

 

 

Jest trochę fajnych momentów do coopa, nikt mu przecież nie poleca przechodzić singla. Jak re5 to tylko coop.

Odnośnik do komentarza

 

Kopalnia to jedyna spoko rzecz jaką uświadczyłem (grałem z kumplem, sam bym to rzucił w cholere gdzieś w okolicy walki z olbrzymem).

Oczywiscie trzy korytarze a później koniec więc ja nie wiem czy warto się męczyć z niedopasowaną mechaniką, żenującymi one-hit QTE co krok i nudnymi bullet-sponge przeciwnikami przez te kilkanaście godzin.

 

Dodatku niestety nie uświadczyłem bo lolcapcom. Aha. Ragus, cztery literki - GFWL.

Odnośnik do komentarza

Valiant Hearts

 

Sliczna gra na silniku Raymana, kolejna nietuzinkowa pozycja od Ubisoft'u. Gameplay sklada sie na rozwiazywanie dosc prostych zagadek glownie uzywajac srodowiska, sama walka zas dziala na zasadzie "zobacza cie, nie zyjesz, zakradniesz sie, zyjesz". Niby nie brzmi to jakos zjawiskowo ale sprawdza sie znakomicie w polaczeniu z klimatem I wojny, melancholijną stylistyką swiata oraz historią i jej przeslaniem. Wszystko to tworzy naprawde swietna calosc i nie pozwala nam sie oderwac od ekranu od poczatku do konca (w moim przypadku 5, moze 6 godzin).

 

I wojna podana w bardziej przystepnej formie, oryginalne i przytlaczajace doswiadczenie warte 59 zl, spodobalo mi sie zdecydowanie bardziej od Child of Light.

 

Co do psa ...

 

 

jesli ktos jest ciekaw czy przezyje

TO TAK, ZYJE :D

 

 

Edytowane przez Bansai
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Athlon II X4 640

GeForce GT 430

4GB Ramu

Win 7

Mam słabszy procesor a resztę na zbliżonym poziomie i RE4 działał bez zarzutów non-stop 60fps. Mimo wszystko to nie jest wymagająca gra.

 

To samo zresztą Metal Gear Rising - nie ma co się sugerować wymaganiami minimalnymi, gdyż 60fps spokojnie wyciągnie się na słabszym sprzęcie na wysokich detalach.

 

 

Co do tematu, ukończyłem wczoraj wreszcie GTA San Andreas. Męczyłem to godzinami lata temu na PS2, ale poległem na szkole latania przez toporne sterowanie i w efekcie grę porzuciłem. Teraz coś mnie wzięło i ukończyłem grę na 100% na PC. I nawet latanie jakoś opanowałem wreszcie.

 

Nie wiem co tu w sumie jest do powiedzenia. Świetna gra, szczególnie na swoje czasy. Jakoś nigdy fanem GTA nie byłem i prawdę mówiąc nie ukończyłem żadnej odsłony do końca, gdyż zwyczajnie z biegiem czasu kolejne misje i jeżdżenie mnie nudziło. Tutaj było inaczej, za sprawą elementów RPG, pokaźnej wielkości mapy oraz ogólnej swobody. Nie musiałem robić misji fabularnych w danym momencie, jeśli nie chciałem, a mogłem się pobawić w jakieś challenge, wyścigi, zajmowanie terytoriów, podbijanie statystyk, zabawę w misje poboczne, zbieranie świecidełek itp. Mogłem odpalić grę na 10min, a mogłem na kilka godzin i zawsze robiłem coś, co przynosiło konkretne efekty. Rezultat to ponad 70 godzin spędzonych przy grze i oficjalne 100%, które tak naprawdę 100% nie jest, gdyż nie bawiłem się w minigierki typu bilard, zbieranie ciuchów, szukanie unique stunt jumps itp.

 

Wiele osób podobno odrzucił gangsterski klimat gry, ale prawdę mówiąc takim CJem grało mi się o wiele lepiej, niż niemym protagonistą GTA3 na ten przykład. Nie żeby fabularnie było to coś szałowego, ale były dobre, a przede wszystkim zabawne momenty, co też motywowało do dalszej zabawy. No i nie ukrywam, że trzy różnorodne miasta oraz pokaźny teren pomiędzy nimi także stanowiły ogromny plus, w przeciwieństwie do monotonii jednego miasta w większości innych GTA.

 

Ogólnie rzecz biorąc świetna gra, do której niewykluczone kiedyś powrócę w przyszłości. Zróżnicowana i świetna zarówno na krótkie, jak i dłuższe posiedzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość Orzeszek

Valiant Hearts

 

Ale sie w(pipi)iłem, dwa razy wciągu godziny gra w(pipi)iła mnie do granic możliwości, nie wiem czy ja jestem master mindem, czy testerzy gry to debile. dwa razy w grze wykonałem akcje które uniemożliwiła mi przejscie dalej. w chapterze 3 prawie pod koniec potrzebny jest przedmiot z poprzedniej lokacji, oczywiscie jak sie go przegapi trzeba powtarzac 2 sekwencje wstacz. na początku chapteru 4 to samo, dałem przedmiot na początku psu do pyska item, włączyła sie cut scenka i (pipi) item wyparował. na dodatek wypyerdolił mi sie save i musze zaczynac od początku. ni (pipi) napewno nie chce mi sie przechodzić tego gówna od ubi jeszcze raz.

gra klimatem mistrzowska i gameployowo samograj, ale (pipi)a, zebym 2 razy zhackował samograja i stracił save'a to (pipi)e tą gre.

YEBAC UBI

Odnośnik do komentarza

Siren: Blood Curse

 

Jakieś 10 minut temu ukończyłem tą starą jak by nie było gierkę na PS3. Gdybym miał ją opisać w najkrótszy możliwy sposób to bym powiedział: japońska patologia z gównianą kamerą. Z tego co słyszałem to jest jakiś remake jedynki Forbiden Siren z PS2 i jeżeli to jest prawda to znaczy, że ominął mnie jeden z lepszych horrorów tamtej generacji. Klimat po prostu jest niesamowity. Niedawno ukończyłem również Alana Wake'a na PC i o ile początek był dobry tak druga połowa gry to średnia strzelanka z elementami horroru i genialnym OST. W przypadku Syren od początku do końca jest mocne zaszczucie, które nie pozwala się zrelaksować. Shibito robią genialną robotę w straszniu a Sightjack tylko potęguje panikę jak widzimy oczyma przeciwnika jak się do nas zbliża marudząc coś po japońsku (ewentualnie trzymając np. broń wymierzoną w naszą stronę).

 

Fajne jest to, że bohaterowie to nie są ludzie mający zabijanie we krwi i przez większość czasu trzeba uciekać albo przekradać się po cichu aby nie dostać po mordzie łopatą od miejscowych (troche jak na festynach w małych polskich miejscowościach po północy). Co prawda są etapy gdzie mamy shotguna ale to zdecydowana mniejszość i nie robi się z tego shooter nawet pod sam konic (jest tylko jeden krótki etap gdzie można strzelać do woli). Klimat naprawdę super i polecam każdemu kto lubi horrory. Historia opowiedziana w grze jest całkiem spoko. Taka tajemnicza ale fajnie na sam koniec zawiązana (nie chodzi mi tu o cut scenki tylko dzienniki bo bez nich naprawde mało można się dowiedzieć). Jest wszystko co trzeba żeby postarszyć gracza i zmusić do kurczowego ściskania pada aż do końca danego chaptera.

 

Gdybym miał oceniać tą grę tylko ze względu na klimat, system walki, survival, dźwięk i fabułę to dałbym 9. Gameplay jednak zaniża trochę ocenę. Sam w sobie jest naprawdę spoko - biegamy po mrocznych miejscówkach, obijamy mordy shibito, przekradamy się aby nie zostać zauważonym i.... walczymy z najbardziej z(pipi)aną kamerą w dziejach gatunku. Nie wiem jak można było tak zakodować kamerę żeby skutecznie utrudniała absotutnie wszystko co się da. Pad poleciał na podłogę ze 4 razy jak włączył się sightjack na 1/3 ekranu podczas gdy kamera zasłaniała pozostałą część ustawiając się za plecami kierowanej postaci pozostawiając jakieś tam rogi ekranu żeby zobaczyc jak spider shibito spada z sufitu aby udusić sterowanego przez nas frajera. Gdyby nie ta cholernie niewygodna praca kamery to było super a tak wyszło tylko dobrze. Frustracja spowodowana pracą kamery sprawia że dużo funu z gry ucieka. Ponad połowa zgonów jakie miałem spowodowana była tym że nawet nie widziałem co się dzieje.

 

Całość oceniam więc na 7. Jeżeli ktoś jest w stanie olać pracę kamery to minimum 8 lub 9.  Szkoda, że już nikt nie robi takich horrorów!!

Edytowane przez pawelgr5
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Sanitarium (PC)

Ktos wspomnial o tej grze w temacie o przygodowkach. Postanowilem sprawdzic co to takiego i sie nie zawiodlem. Ba to jedna z lepiej opowiedzianych historii w grach. Swoja gesta atmosfera Sanitarium przypomina mi pierwsza i druga czesc Silent Hill. Porownanie wydaje sie z d_upy ale wbrew pozorom gry maja ze soba wiele wspolnego. Mimo, ze w Sanitarium jak to w point and clicku zginac nie ma jak to przez kazda sekunde gry czulem gesta atmosfere, jakby zaraz cos zlego mialo sie stac. Niby nie wiadomo co ma nam w grze "zaszkodzic" ale jednak uczucie strachu jest obecne praktycznie przez cala rozgrywke. Duzy wklad w budowanie atmosfery ma sciezka dziwiekowa (ciary na plecach gwarantowane) - kto gral pewnie kojarzy ten dziwaczny dziwiek po wyjsciu/wejsciu do jakiegokolwiek pomieszczenia. Osoba pokladajaca glos pod glownego bohatera mowi strasznie sztucznie - takie mialem wrazenie w pierwszych godzinach rozgrywki. Po paru rozdzialach ta dziwna maniera jakos zaczela mi pasowac do klimatu opowiadanej historii. Graficznie gra sie "troszeczke" zestarzala ale chyba nie o to chodzi w przygodowkach. Wazne, ze tam gdzie ma byc makabryczny widok to rzeczywiscie tak jest. Grafika jak to grafika... jest i tyle. Na plus zaliczam zagadki w grze. Przy tak dobrze opowiedzianej historii nie chcialbym zaciac sie na dluuugie godziny. Poziom trudnosci jest dobrze wywazony - zagadki sa logiczne i wystarczy dobrze przysluchiwac sie rozmowom i wykorzystywac minimum mozgu...

 

Dungeon Siege III

W sumie to gra mnie niczym nie porwala. Nie jestem fanem gatunku i ta gra na pewno mnie do niego nie przekona.

Edytowane przez decoyed
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Oddworld Stranger's Wrath HD (PSV). Wreszcie udało mi się ukończyć tą gierkę. Muszę powiedzieć, że grało się całkiem spoko w pierwszej części gry - polowanie na złoczyńców niczym kowboj na dzikim zachodzie (listy gończe i te sprawy). Druga natomiast to już nuda i po części frustracja, ot zrobiła się z gry zwykła strzelanka. Końcówka taka sobie i do tego rozciągnięta do granic możliwości. Gra w kilku miejscach mnie też ostro wkurrrr (grałem na hard), w szczególności sama końcówka. Najpierw biegnięcie na czas przez kolejne pomieszczenia pełne wrogów, a później dość prosta acz niesamowicie frustrująca walka z przydupasami ostatniego bossa (walka przy ok. 10-15fpsach to nic fajnego). Na szczęście ostatni boss to już tylko formalność. Ogólnie gra całkiem ok, ale trochę rozwleczona. Technicznie też ok, ale dropy fpsow na koniec to masakra.

Pierwsza połówka gry to mocne 8+/10. Druga połówka to 6/10. Całość ocenilbym na 7.

Edytowane przez ireniqs
Odnośnik do komentarza

Shadow of The Colossus HD

 

Ile ja się naczytałem o tej grze, że sztuka, artyzm, mesjasz za czasów PS2. Generalnie grało się bardzo przyjemnie ale takich zachwytów nad grą nie podzielam. To przede wszystkim gra jednej sztuczki, która może nas zachwycić przez pierwsze 5 godzin, później bardziej dostrzegawczy zwrócą uwagę na kilka elementów, co doskwiera tej grze. Po pierwszym spotkaniu z kolosem byłem przekonany, że walka z nimi będzie podzielona na małe etapy, gdzie będziemy przeciwników rozkładać na czynniki pierwsze. Nic takiego nie ma miejsca. W większości przypadków, znajdujemy słaby punkt i od razu mamy dostęp do wyeliminowania rywala. Brak tu jakichś ciekawszych zagrywek, np. po znalezieniu słabego punktu, kolos zmienia taktykę lub częściowo wygląd i musimy na nowo znaleźć dostęp do pięt Achillesa. Znacznie by to grę utrudniło ale i spowodowałoby, sie stanie się ciekawsza. Jeżeli mam być szczery, to największe atrakcje w postaci wyzwania stanowiły kolosy z numerem 14 i 16. A najlepsza ich forma obrony, to bujanie się z graczem przyczepionym do sierści. Druga sprawa, pusty świat po którym się poruszamy. Oprócz głównych walk, nie ma tu nic, co zostawiłoby mnie na dłużej. Trzecia rzecz, podobne kolosy w kwestii zaprojektowania i wygladu( choćby to małe coś z numerem 14 i 12, po co w grze o kolosach dawać coś, co wielkością jest pewnie mniejsze od słonia?). Sterowanie i praca kamery, też potrafi wytrącić z równowagi. Cała reszta na plus. Pod względem designu największe pokraki, to czysta poezja do oglądania. Przez całą ostatnią generację, nie było gry z lepiej zrobionymi rywalami( choć nie wszystkimi). Muzyka znakomita. No i przede wszystki to gra logiczna, więc szybkich akcji tu nie znajdziemy.

Ci co nie grali, a chcą pokrac w coś nietuzinkowego i oryginalnego, to polecam, jeżeli przełknięcia trochę skopane sterowanie i zestarzała grafikę. Zresztą, mało kto z forum tej gry nie ograł, czyż nie.?

  • Plusik 6
  • Minusik 7
Odnośnik do komentarza

Rayman Legends (PS3)

 

Zacznę od tego, że Origins brałem na premierę, a Legends jakoś mi przelecial koło nosa, potem czekałem a wersję cebulową ale w końcu nie wytrzymałem. Zwłoka spowodowane po części rozpieszczeniem przez platformówki Ninny.

 

Co do samej gry to oczywiście piękna oprawa. Grafika, a raczej ten cały engine Ubi art to mistrzostwo świata. Czekam z niecierpliwością na kolejne gierki (PoP plis) na tym silniku. Co ważne design i klimat lokacji bardziej mi się podobał niż w Origins był bardziej jakby to powiedzieć hmmm taki bajkowy, smoki, lasy, zaczarowane fasole itp.

Muzyka także mistrzowska a remix kultowych kawałków popkultury to miazga.

Rozgrywka to stary dobry Rayman , bardzo miodny, płynny i dynamiczny. Poziom trudności niższy niż w poprzedniku, choćby przez znacznie łatwiejsze zbieranie lumów czy częstrze checkpointy. Dla porównania jestem też w trakcie przechodzenia New Super Mario Bross U i jeżeli chodzi o poziom trudności to dzieli te dwie gry przepaść.

Jest dużo grania, starałem się maksować co się da, czas to 10:30 ale zostały mi jeszcze z 4 najazdy, poziom za 400 makaków oraz poziomy z Origins w ciut nowej odsłonie oraz różne wyzwania sezonowe i minigerki czyli grania gdzieś spokojnie na kolejne kilka h.

 

Gierka godna polecenia, a dla fanów platformówek to istny mst have

 

Grafa 10

Muza 9+

Miód 8

 

Całościowo 8/10 a da fanów gatunku 9-/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...