Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

To co, lepsze o 7mki :D ?

Nie chce rozpoczynać wojny debatowej w tym temacie, więc pozostawię bez komentarza :)

 

Cheeseoftheday, absolutnie. Voice acting, a raczej jego brak okazuje się być często plusem. I w pewnym sensie smuci mnie, że Fajnal już nigdy nie będzie niemy. Brak glosów pozwala nam dobrać swój własny, wymyślony zbiór strun głosowych u postaci. Uruchamia to wyobraźnię. Ergo bardziej wciąga gracza w świat. Toć to też przewaga książek nad filmami.

 

A ludzie dalej blagaja o voice acting w Zeldzie...

Odnośnik do komentarza

Figaro, jeśli chcesz więcej równie dobrego od SE (i oczywiście nie miałeś przyjemności jeszcze zagrać) to szczerze polecam Chrono Cross (a najlepiej najpierw Chrono Triggera, a dopiero później Cross). FFIX i CC jakoś strasznie dobrze mi się zawsze kojarzą w parze, może ze względu na fakt, że w obie grałem pierwszy raz w podobnym czasie i obie swojego czasu zrobiły na mnie równie pozytywne wrażenie.

Odnośnik do komentarza

Figaro, jeśli chcesz więcej równie dobrego od SE (i oczywiście nie miałeś przyjemności jeszcze zagrać) to szczerze polecam Chrono Cross (a najlepiej najpierw Chrono Triggera, a dopiero później Cross). FFIX i CC jakoś strasznie dobrze mi się zawsze kojarzą w parze, może ze względu na fakt, że w obie grałem pierwszy raz w podobnym czasie i obie swojego czasu zrobiły na mnie równie pozytywne wrażenie.

Jeśli CC będzie na PSN, to w sumie czemu nie. Albo w końcu poswiecie więcej czasu szóstce. Albo odpoczne na chwilę od serii.

 

Dziewiatka ma podobny efekt co Dark Souls. Odechciewa ci się grać w inne tytuły.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Silent Hill - ale mam mieszane odczucia. Pierwszy raz w ten tytuł grałem jakieś 12 lat temu i byłem po prostu zniszczony klimatem, oprawą dźwiękową, designem kreatur czy trudnością i pomysłowością zagadek których sam nie potrafiłem rozwiązać. A teraz? Szczerze mówiąc przejście tej gry pokazało jak ślepi są teraz gracze opierając swoje zdanie nt. nowych gier na nostalgii z czasów psx'a.
Ale dobra, po kolei: kiedy ostatni raz grałem w SH było to jeszcze na poczciwym szaraczku. Srał.em niesamowicie i zmuszałem się żeby siedzieć przed telewizorem i nie uciec pod łózko. Pamiętam że doszedłem wtedy do lokacji zaraz po kanałach. Te 12 lat później wcale nie bałem się mniej, ale do pewnego momentu, właśnie do tego momentu w którym przestałem grać za szczyla i dotąd to nadal ten moloch który zapamiętałem. Następna godzina/półtorej gry obdarła ten tytuł ze wszystkiego dobrego co zapamiętałem z pierwszej połowy rozgrywki - tragiczny i powielony po raz 3 teren mapy, ilość wrogów wyjęta z dzisiejszych standardów, brak jakiegokolwiek zaszczucia tylko ucieczka bo przy tragicznym sterowaniu i modelu strzelania walka mija się z jakimkolwiek celem. Po przejściu tego tytułu (a zajęło mi to raptem 4,5h) miałem zabitych 200 przeciwników, minąłem drugie tyle z braku już ochoty do walki. Przeczytałem parę recenzji i nie rozumiem czemu nikt nie wspomina o tej wadzie która w dzisiejszych grach z tego gatunku jest piętnowana. To samo zagadki - w tym aspekcie to w ogóle lipa bo najdłużej, czyli 10-15 minut, siedziałem nad pierwszą zagadka z pianinem (za dzieciaka grałem z solucją, teraz robiłem wszystko samemu). Im dalej tym coraz gorzej w tym aspekcie bo podpowiedzi są tak dosłowne że nie ma miejsca na pomyłkę. Nie wiem czy na Hardzie coś się zmienia, grałem na normalu i jestem mocno rozczarowany a przecież miało być zabawy na godzinę przy każdej. I walka, tylko walka, co pomieszczenie 3-4 pielęgniarki, 3 gnomy czy inne latające pokraki, a nie uciekniesz bo i tak Cię złapią. A jak odpaliłem grę i zobaczyłem że po 30 minutach mam 150 nabojów do pistoletu to sądziłem że starczy mi to do końca gry... Soundtrack rzuca na łopatki i tutaj nie ma co się rozpisywać. Grafika jak na psx'a to w ogóle petarda choć jest mnóstwo spadków fr.
Ogólnie gra mi się oczywiście podobała, pierwsza część koszmaru to mistrzostwo, potem kupa, tragedia i całe szczęście że gra rehabilituje się końcową lokacją na poziomie początku bo właśnie taką tę grę zapamiętam - świetny straszacz z niesamowitymi lokacjami i fajną fabułą. Jednakże po przejściu przypomina mi to tytuł z VII generacji - mnóstwo strzelania, dosyć słabe zagadki i słabe zbilansowanie elementów walki gdzie raz ich brak, a 10 minut później niszczymy całą hordę. I jedynie czego tutaj brak z dzisiejszych gierek to cinematic experience i dynamicznych cutscenek. No ale nostalgia i GOTY horror. Może pora zapomnieć o starych tytułach i zacząć się wreszcie cieszyć nowymi grami zamiast ciągle narzekać? Bo wcale te stary gry nie były takie rewelacyjne i 10x lepsze od dzisiejszych, a jedyne przez co je takimi uważamy to nasze wrażenia za młodu i ślepa miłość do naszych ulubionych tytułów sprzed 20 lat.

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Ja tez nie pamietam masy wrogow w SH. Od momentu znalezienia czerwonego topora strazackiego w pomieszeniach ani razu nie wystrzelilem pocisku. Na zewnatrz ptaki z pistoletu chyba tluklem bo szybciej. A potwory sie respawnowaly co jakis czas bo tak mialo byc. Jedynie raz mialem gang bang przy moscie jak pterodaktyle sie spawnowaly jak w CoD, ale to byl bug bo zdarzylo sie tylko raz na 5 przejsc.

Odnośnik do komentarza

to ciało obdarte ze skóry rozwieszone na płocie + stwory wstające z pod płacht + potem jak się okazuje że jednak nie gejm ower i się budzisz w kawiarni to jeden z najlepszych momentów w grach wideo. sam zastanawiam się nad zagraniem po raz kolejny w pierwszego silenta bo nie grałem od kilku lat, ale jednak chyba najpierw ogarnę te części na psp.

 

a potwory zabijało się gazrurką albo uciekało z tego co pamiętam. no i sory za spojlery.

Edytowane przez tk___tk
Odnośnik do komentarza

to ciało obdarte ze skóry rozwieszone na płocie + stwory wstające z pod płacht + potem jak się okazuje że jednak nie gejm ower i się budzisz w kawiarni to jeden z najlepszych momentów w grach wideo. sam zastanawiam się nad zagraniem po raz kolejny w pierwszego silenta bo nie grałem od kilku lat, ale jednak chyba najpierw ogarnę te części na psp.

 

a potwory zabijało się gazrurką albo uciekało z tego co pamiętam. no i sory za spojlery.

 

Pamiętam jak włączyłem tę grę jako sześciolatek chyba i jak się zaczęła ta scena to pobiegłem do konsoli i wyłączyłem. :D

Odnośnik do komentarza

Najlepsza scena z sh1 to ta z windą:

 

 

Wsiadam do niej i po kolei wybieram i wysiadam na wszystkich trzech piętrach, tylko po to by po sprawdzeniu że wszystkie drzwi na korytarzach są zamknięte, zrezygnowanym do niej wrócić i odkryć że na panelu... pojawiło się czwarte piętro do wyboru. O.o

 

Residenty mogły tylko cicho pojekiwać w kącie.

Edytowane przez nobodylikeyou
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

to ciało obdarte ze skóry rozwieszone na płocie + stwory wstające z pod płacht + potem jak się okazuje że jednak nie gejm ower i się budzisz w kawiarni to jeden z najlepszych momentów w grach wideo. sam zastanawiam się nad zagraniem po raz kolejny w pierwszego silenta bo nie grałem od kilku lat, ale jednak chyba najpierw ogarnę te części na psp.

 

a potwory zabijało się gazrurką albo uciekało z tego co pamiętam. no i sory za spojlery.

Jak grałem 1szy raz w SH i właśnie dotarłem do tego momentu to wyłączył em konsolę. Byłem wtedy sam w domu i oczywiście grałem w nocy po ciemku. Miałem ok 17 lat. Zdrowo się odzywialem i byłem odważny. Nawet chodziłem na siłkę a pokonała mnie gierka dla dzieci :-P ukończyłem grę w obecności ówczesnej dziewczyny bo sam nie dawalem rady w to grać.. Duży sentyment do SH i PSX w ogóle :-)
Odnośnik do komentarza

Najlepsza scena z sh1 to ta z windą:

 

 

Wsiadam do niej i po kolei wybieram i wysiadam na wszystkich trzech piętrach, tylko po to by po sprawdzeniu że wszystkie drzwi na korytarzach są zamknięte, zrezygnowanym do niej wrócić i odkryć że na panelu... pojawiło się czwarte piętro do wyboru. O.o

 

Residenty mogły tylko cicho pojekiwać w kącie.

 

To byl patent wtedy zupelnie z doopy dla graczy zachodnich bo nikt nie wiedzial (w sensie nie bylo neta), ze

liczba 4 w jap oznacza rowniez smierc i to cos na ksztalt naszej 13, a w szpitalach serio pietra sa numerowane 1,2,3,5,6...

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Najlepsza scena z sh1 to ta z windą:

 

 

Wsiadam do niej i po kolei wybieram i wysiadam na wszystkich trzech piętrach, tylko po to by po sprawdzeniu że wszystkie drzwi na korytarzach są zamknięte, zrezygnowanym do niej wrócić i odkryć że na panelu... pojawiło się czwarte piętro do wyboru. O.o

 

Residenty mogły tylko cicho pojekiwać w kącie.

 

Ale to właśnie RE miały lepszy replay.  No bo ile razy chciało Ci się wracać do SH? Ja samego RE2 z podziałami na scenarioo skończyłem 43 razy. Co daje ukończenie pełnej fabuły ponad 10 razy. To samo RE3.  

Odnośnik do komentarza

SOTC ukończyłem 2 razy i to na przestrzeni... dwóch generacji. RE4 ze 20. Obie gierki to dla mnie 10-/10, a jednak o wiele wyższą wartość ma dla mnie ta pierwsza. Więc to dla mnie argument inwalida, no chyba że traktujemy gry jedynie jako formę rozrywki, gdzie można sobie np. fajnie poszczelać, pojeździć ałtem w kółko, lub grać 100h zamiast 20. Wtedy to okay.

Edytowane przez nobodylikeyou
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...