Hendrix 2 731 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 Superman 64, miałem polecam. Zdecydowanie najlepsza gra o superbohaterach No, a tak na serio, kedyś to jednak crapy fajniejsze były. Recenzje Tunguski (Grabarz i pseudo wywiad z twórcami gry), czy owego S64 do tej pory mnie bawią. 1 Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 w tym supermanie robi się coś innego oprócz latania przez poręcze? chyba niewielu przekonało się na własnej skórze... Cytuj
Hendrix 2 731 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 Można było rzucić samochodem i nawet multi miało ! W ogóle, najlepszy symulator mgły ever, nawet Silent Hill odpada. Metropolis to musi być ujowe miejsce do mieszkania, nic nie widać.Grę pożyczyłem od znajomego, który kupił ją w Niemczech będać na wakacjach, jeszcze za marki, w przeliczeniu wydał pewnie za to z 260 zł (!!) No, ale po 1/10 w N+, musiałem to cudo ograć jak była sposobność, więc pożyczyłem w zamian Star Wars ( racer oparty o PM). Cytuj
nobody 3 504 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 (edytowane) Chłopie ja jeszcze muszę ograć na PS3 Killer is Dead, Tokyo Jungle, No more Heroes, odświerzone SotC, Dragon's Crown, Dragons Dogma, Folklore i masę innych. Jakiś Batman z chu.jowymi skokami jest zbyt mało interesujący, żebym go umieścił w backlogu. Podciągam się błyskawicznie, przy użyciu wystrzeliwanej linki na pobliskiego gargulca, z którego zwisam głową w dół, oczekując na zbira, który akurat znalazł się tuż pode mną. Opuszczam się błyskawicznie w dół i równie szybko wciągam go z powrotem, zostawiając nieprzytomnego, wiszącego pod posągiem. Sekundę później wystrzeliwuje linkę na przeciwległy koniec pomieszczenia i w mgnieniu oka ląduję na kolejnym gargulcu, by chwile później wykonać kopniecie z rozłożoną peleryną na idącego poniżej draba i moment po jego dobiciu wykonać widowiskowy odskok przed serią z automatu. Ląduję za plecami strzelca, wyprowadzam na nim 3 hitowe combo, by w ostatniej chwili przechwycić lecącą w moją stronę gaśnicę i płynnie obracając posłać ją z powrotem w stronę nieszczęśnika i w tej samej chwili doskoczyć do niego z wyprowadzonym na pełnej kurfie kopniakiem z pół obrotu. 2h później, w innej, tym razem czysto otwartej walce orientuje się że pokonałem 20 zbirów na dosłownie ostatnim pasku życia. I wyglądam teraz mniej więcej tak: , , . A przecież mogłem pobawić się jeszcze z takedown'ami podczas wyskakiwania z kratki w podłodze, detonując eksplodujący żel, który elegancko zasypie gruzem stojącego pod kruchym sufitem gościa, czy wykorzystać pistolet linowy w celu pociągnięcia za barierkę biegnącego w moją stronę kolesia. System walki, choć pozornie zaopatrzony jedynie w 3 kombinacje na krzyż sprawia że ma się ochotę pizgać, yebać, nic się nie bać, bo sianie wirtualnego pożogi na ekranie to czysty artyzm. I choćby tylko za to: BAA > jakakolwiek inna gjerka o super herosach. <poziom nerdostwa podczas pisania tego posta: lv 9999> Edytowane 30 października 2014 przez nobodylikeyou Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 Chłopie ja jeszcze muszę ograć na PS3 Killer is Dead, Tokyo Jungle, No more Heroes, odświerzone SotC, Dragon's Crown, Dragons Dogma, Folklore i masę innych. Jakiś Batman z chu.jowymi skokami jest zbyt mało interesujący, żebym go umieścił w backlogu. Podciągam się błyskawicznie, przy użyciu wystrzeliwanej linki na pobliskiego gargulca, z którego zwisam głową w dół, oczekując na zbira, który akurat znalazł się tuż pode mną. Opuszczam się błyskawicznie w dół i równie szybko wciągam go z powrotem, zostawiając nieprzytomnego, wiszącego pod posągiem. Sekundę później wystrzeliwuje linkę na przeciwległy koniec pomieszczenia i w mgnieniu oka ląduję na kolejnym gargulcu, by chwile później wykonać kopniecie z rozłożoną peleryną na idącego poniżej draba i moment po jego dobiciu wykonać widowiskowy odskok przed serią z automatu. Ląduję za plecami strzelca, wyprowadzając na nim 3 hitowe combo by w ostatniej chwili przechwycić lecącą w moją stronę gaśnicę i płynnie obracając posłać ją z powrotem w stronę nieszczęśnika, by w tej samej chwili doskoczyć do niego z wyprowadzonym na pełnej kurfie kopniakiem z pół obrotu. 2h później, w innej, tym razem czysto otwartej walce orientuje się że pokonałem 20 zbirów na dosłownie ostatnim pasku życia. I wyglądam mniej więcej: , , . A przecież mogłem pobawić się jeszcze z takedown'ami podczas wyskakiwania z kratki w podłogą, detonując eksplodujący żel, który elegancko zasypie gruzem stojącego pod kruchym sufitem gościa, czy wykorzystać pistolet linowy w celu pociągnięcia za barierkę biegnącego w moją stronę kolesia. System walki, choć pozornie zaopatrzony jedynie w 3 kombinacje na krzyż sprawia że ma się ochotę pizgać, yebać, nic się nie bać, bo sianie wirtualnego pożogi na ekranie to czysty artyzm. I choćby tylko za to: BAA > jakakolwiek inna gjerka o super herosach. <poziom nerdostwa podczas pisania tego posta: lv 9999> Kieruję polityką Niderlandów i widzę, że Brabancja rośnie w siłę; zdaję sobie sprawę, że muszę rozprawić się z tym problemem teraz bo jeśli go zignoruję to kilkadziesiąt lat później znajdę się z tragicznej sytuacji, będąc otoczonym przez kilka lokalnych potęg. Brabancja ma więcej prowincji ode mnie i na dodatek jest częścią HRE, więc jeśli wypowiem im bezpośrednio wojnę to najpewniej wstawi się za nimi cesarz, obecnie będący z Austrii będę na z góry przegranej pozycji. Widzę, że Brabancja rozszerza swoje wpływy na jednego z sąsiednich OPM-ów, na którego jednoczenie ja mam casus belli. Mimo to, że takie rozwiązanie zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia wojny z Austrią to wskutek lawiny sojuszy i tak mogę się znaleźć w takiej sytuacji. Więc czekam kilka lat, aż Austria znajdzie się w stanie wojny i rzeczywiście, bierze udział w wojnie na dwóch frontach - jeden ze Złotą Ordą, drugi (łagodniejszy, ale i tak pożerający ich zasoby) na bałkanach. Wypowiadam wojnę wspomnianemu OPM-owi (one province minor), Brabancja wypowiada wojnę mnie i niestety Austria robi to samo, ale jako, że ma ~80% swoich wojsk na froncie wschodnim i południowym to w ciągu najbliższych kilku lat nie może mi zaszkodzić. Zajmuję szybko OPM-a, warscore leci w górę i wysyłam wszystkie swoje siły do Brabancji, zajmuję im dwie prowincje, ale nie żądam ich aneksji tylko wymuszam na nich uwolnienie Utrechtu, tym sposobem osłabiam Brabancję, nie tracę relacji z sąsiednim państwami i zyskuję sojusznika (wspomniany Utrecht), który jako, że go uwolniłem jest gotów zgodzić się na wasalizację. Austria zregenerowana po wojnie ze Złotą Odrą wysyła 20k wojsk w moim kierunku, z którymi nie jestem wstanie wygrać, ale jako, że Austria ma wysoki współczynnik wyczerpania wojennego, to godzi się na biały pokój za cenę 1/4 mojego rocznego przychodu. Też umiem opisać fajność gierki, w którą lubię grać, ale nie przekonam cię do zagrania w nią, bo to nie jest twój typ gier video. Cytuj
nobody 3 504 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 A to trzeba było tak od razu, a nie nesowy Batek extra gierka. Cytuj
Zdunek 1 121 Opublikowano 30 października 2014 Opublikowano 30 października 2014 Ja ograłem demo i mówie "eeetam", potem kolega pożyczył fulla i (pipi)a maskara w (pipi) dobra wy(pipi)ana gierka, rozpierdala mnie fuuunnn płynący z gry strumieniami, trzeba zagrać inaczej się umrzy! Cytuj
Gość DonSterydo Opublikowano 31 października 2014 Opublikowano 31 października 2014 Bayonetta 2 - nie będę się zbytnio rozpisywał bo w przypadku tej produkcji nie ma żadnego zaskoczenia. Sequel zniszczył system tak samo jak i swego czasu część pierwsza. 11h które spędziłem z grą to nieustanna napędzana wysokooktanowym paliwem sieka, która ani przez chwilę się nie nudzi. Design miażdży, a na ekranie momentami tyle się dzieje, że nie wiadomo gdzie ulokować wzrok. Świetny voice acting - dialogów Bayo i Lokiego słucha się z przyjemnością, specyficzny humor i nawet fabuła daje radę. Na tle całości gry sama końcówka nie ma tylko takiej pompy jakiej moglibyśmy się spodziewać. Absolutny "must have" dla wszystkich fanów slasherów. 4 Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 (edytowane) The Evil Within - wczoraj w końcu ukończyłem tego straszaka. Zajęło mi to 15h i 30min. Śmierci naliczyło 104. Poziom trudności oczywiście survival.Co mogę powiedzieć o gierce? Ogólnie to podobała mi się, ale znajdzie się trochę rzeczy, które nie do końca zatrybiły...Może zacznę od tego co mi się podobało. Przede wszystkim klimat, ciężki, brudny klimat, który momentami przyprawiał o ciary na plecach. W grze znalazły się chyba wszystkie miejscówki jakie pojawiają się we wszelkiej maści horrorach (w szczególności tych azjatyckich). Świetny klimat to zasługa m.in. za(pipi)iaszczych projektów lokacji (chociaż znalazły się też słabsze miejsca) i przeciwników (mam tu na myśli tych większych twardzieli) oraz grafiki i dźwięku. W grze najbardziej daje radę zabawa oświetleniem i wszelkiego rodzaju filtrami. Czarne pasy też chyba miały dodać od siebie trochę takiej powiedzmy filmowosci. Dla mnie nie są one ani wadą ani zaletą (przyzwyczaiłem się do nich po 2h, na 42 calowym tv zbytnio nie przeszkadzały), ale twierdzę że twórcy powinni dać możliwość ich wyłączenia.Co jeszcze w grze jest fajnego? Gameplay - tak powinien wyglądać RE5 (tak jak już gdzieś to wyczytałem w sieci). Staroszkolny ale mimo to odpowiednio ulepszony. Oczywiście dałoby się zrobić to wszystko lepiej, ale najważniejsze że gra się po prostu przyjemnie. Do tego dochodzą bardzo fajne i emocjonujące potyczki z bossami.Z tych słabszych elementów to będą to na pewno bohater i wszystkie postacie które wokół niego się kręcą. Tak bezplciowych postaci już dawno nie widziałem. Zaposysają też konkretnie dialogi (ktoś to chyba robił godzinkę na sam koniec, a Mikami powiedział "ok będzie bo nie ma już czasu") i fabuła, która ma fajne momenty, ale końcówka jest niestety łatwa do przewidzenia.Oprócz tego zawodzi nierówne tempo akcji, niekiedy źle umieszczone checkpointy i tych kilka miejscowek które rozgrywają się w dzień (naliczylem ich 3). Ma się też wrażenie że ostatnie rozdziały umieszczone zostały na siłę. Robi się bardziej shooterowo i gubi się gdzieś ten za(pipi)isty klimat z początkowych etapów. Szkoda. Jest też sporo glitchow, bugow i wpadek, ale to drobnica na tle całości. Chociaż można jeszcze dorzucić problemy ze sztuczną inteligencją.Podsumowując gra ogólnie daje radę. Zabrakło trochę wyczucia w projektowaniu poziomów i gameplayu. Gdyby odpowiednio to wywazyc, wyrzucić słabsze chaptery i zostawić te 10 mocnych to dostalibysmy grę w zasadzie idealną. I jeszcze te nieszczęsne postacie...Ode mnie za całość 8/10 i mam nadzieję że Mikami kolejną grę zrobi lepiej żeby można było dać śmiało 9. Edytowane 7 listopada 2014 przez ireniqs 1 Cytuj
XM. 11 035 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Batman Arkham Asylum - Dałem grze drugą szansę i... Skończyłem prawie w jeden dzień ;p No, no, nie powiem. Ciekawa gra. Twórcy mieli na nią pomysł. Fajnie ze wszystko dzieje sie jednej nocy, fajnie, ze wszystko rozgrywa sie na przemyślanej wyspie, fajnie ze twórcy dodali wyzwania. W ogóle jest fajnie. Cały tytuł wydaje się być w stu procentach spójny i dopracowany. Tak, są pewne casualowe naleciałości, ale akurat tutaj to nie przeszkadza. Uproszczone nie zawsze znaczy złe. Czasem mozna w walce zalapać taki flow, że wszystko się grze wybacza. No i ten klimacik. Mniam, mniam. Niektóre dialogi mistrz (np ten o prośbie Jokera o zabicie siostry). No i jest parę zaskakujacych patentów. Raz zalapalem niezlego mindfucka bo nie spodziewałem sie takich momentów w grze z Batmanem. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przyjemna gierka, taka konsolowa. Nie jest idealna, ale coś w sobie ma, skoro tak mocno napie.rdalalem. Czas spędzony z grą uważam za udany i przyjemny, a koniec konców o to wlasnie chodzi. Daje 8-/10. Może sprawdzę Arkham City, ale coś czuje w kościach że będzie gorsza i mniej skoncentrowana. I ja ostatnio ukończyłem. Design i klimat gra ma zabójczy, do tego świetne pierdoły do zbierania, mało która gra oferuje tak fajnie "zagadki" jak AA. Do tego byłem mile zaskoczony faktem, że jak na Beat 'em up to walk wcale tak dużo tutaj nie ma, głównie eksploracja i rozwiązywanie prostych zagadek i całe szczęscie bo sama walka to kupa, ale o tym zaraz. Do tego metroidvania, uwielbiam to w grach i ogólnie nie jestem dużym przeciwnikiem backtrackingu zrobionego na takiej zasadzie jak tutaj - chcesz to wracasz i zdobywasz znajdżki, a nie to pchasz fabułę do przodu i się nie przejmujesz. Do tego postać Batmana, fajne dialogi, bossowie (pierwsze spotkanie scarecrow naprawdę robi) to wszystko może się podobać. Do czego mogę się przyczepić? Do tego czego nienawidzę w takich pseudo bitkach jak tutaj - totalny random w walce i skakanie przez pół ekranu, na dodatek co mnie najbardziej wku.rwia to za każdym razem batman wyprowadza inny cios pomimo tej samej kolejności co oczywiście wiąże się z dostaniesz strzała na pysk od przeciwnika bo zaplanował sobie fikoła w powietrzu dla podbicia efektywności. Nie lubię takiego randomu i wkur.wiało mnie to przez całą grę. To samo jest teraz w AC i ogólnie odnoszę wrażenie że to kolejna seria po Uncharted gdzie najlepiej (pipi).nąć easy i cieszyć się klimatem i zagadkami bo system walki to kupa robiona pod casuali i efekciarskie gó.wno. Mógłbym się jeszcze przyczepić do monotonnych lokacji, właściwie większość wygląda bardzo podobnie, raptem botanical garden i caves różnią się od reszty i zdaje sobie sprawę że to więzienie psychiatryk i ciężko tutaj o różnorodność i zapewne jest to zasługa chu.jowości UE3 i tego że na tym silniku zawsze wszystko wygląda tak samo. A, soundtrack jest słaby. Wczoraj odpaliłem po raz pierwszy AC i od razu w menu megatona trackowa, a nie to co tutaj także spodziewam się sytuacji podobnej do ME -> ME2, czyt. sequel doskonały. 1 Cytuj
Copper 2 657 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 To sie lepiej nie spodziewaj, bo sie przeliczysz Cytuj
Mejm 15 363 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Batman Arkham Asylum - Dałem grze drugą szansę i... Skończyłem prawie w jeden dzień ;p No, no, nie powiem. Ciekawa gra. Twórcy mieli na nią pomysł. Fajnie ze wszystko dzieje sie jednej nocy, fajnie, ze wszystko rozgrywa sie na przemyślanej wyspie, fajnie ze twórcy dodali wyzwania. W ogóle jest fajnie. Cały tytuł wydaje się być w stu procentach spójny i dopracowany. Tak, są pewne casualowe naleciałości, ale akurat tutaj to nie przeszkadza. Uproszczone nie zawsze znaczy złe. Czasem mozna w walce zalapać taki flow, że wszystko się grze wybacza. No i ten klimacik. Mniam, mniam. Niektóre dialogi mistrz (np ten o prośbie Jokera o zabicie siostry). No i jest parę zaskakujacych patentów. Raz zalapalem niezlego mindfucka bo nie spodziewałem sie takich momentów w grze z Batmanem. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przyjemna gierka, taka konsolowa. Nie jest idealna, ale coś w sobie ma, skoro tak mocno napie.rdalalem. Czas spędzony z grą uważam za udany i przyjemny, a koniec konców o to wlasnie chodzi. Daje 8-/10. Może sprawdzę Arkham City, ale coś czuje w kościach że będzie gorsza i mniej skoncentrowana. I ja ostatnio ukończyłem. Design i klimat gra ma zabójczy, do tego świetne pierdoły do zbierania, mało która gra oferuje tak fajnie "zagadki" jak AA. Do tego byłem mile zaskoczony faktem, że jak na Beat 'em up to walk wcale tak dużo tutaj nie ma, głównie eksploracja i rozwiązywanie prostych zagadek i całe szczęscie bo sama walka to kupa, ale o tym zaraz. Do tego metroidvania, uwielbiam to w grach i ogólnie nie jestem dużym przeciwnikiem backtrackingu zrobionego na takiej zasadzie jak tutaj - chcesz to wracasz i zdobywasz znajdżki, a nie to pchasz fabułę do przodu i się nie przejmujesz. Do tego postać Batmana, fajne dialogi, bossowie (pierwsze spotkanie scarecrow naprawdę robi) to wszystko może się podobać. Do czego mogę się przyczepić? Do tego czego nienawidzę w takich pseudo bitkach jak tutaj - totalny random w walce i skakanie przez pół ekranu, na dodatek co mnie najbardziej wku.rwia to za każdym razem batman wyprowadza inny cios pomimo tej samej kolejności co oczywiście wiąże się z dostaniesz strzała na pysk od przeciwnika bo zaplanował sobie fikoła w powietrzu dla podbicia efektywności. Nie lubię takiego randomu i wkur.wiało mnie to przez całą grę. To samo jest teraz w AC i ogólnie odnoszę wrażenie że to kolejna seria po Uncharted gdzie najlepiej (pipi).nąć easy i cieszyć się klimatem i zagadkami bo system walki to kupa robiona pod casuali i efekciarskie gó.wno. Mógłbym się jeszcze przyczepić do monotonnych lokacji, właściwie większość wygląda bardzo podobnie, raptem botanical garden i caves różnią się od reszty i zdaje sobie sprawę że to więzienie psychiatryk i ciężko tutaj o różnorodność i zapewne jest to zasługa chu.jowości UE3 i tego że na tym silniku zawsze wszystko wygląda tak samo. A, soundtrack jest słaby. Wczoraj odpaliłem po raz pierwszy AC i od razu w menu megatona trackowa, a nie to co tutaj także spodziewam się sytuacji podobnej do ME -> ME2, czyt. sequel doskonały. Bezkitu. Chlop, ktory pyknal Metala na S w Batmanie nie poradzilby sobie z pierwszym challengem. Fuck logic. Cytuj
XM. 11 035 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 (edytowane) Co?Albo inaczej - czemu uważasz że nie poradziłbym sobie z tymi chu.jowymi challengami? Nigdzie nie napisałem że gra sprawiała mi trudności, przeszedłem na hardzie fabułę i nie widziałem tam nic trudnego, zważywszy na fakt że wystarczy tutaj się nie ruszać i wciskać kontrę. No ale gierka obrażona i trzeba coś napisać? Wracaj do CW. Edytowane 7 listopada 2014 przez XM. Cytuj
Mejm 15 363 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Nie gierka obrazona tylko piszesz glupoty, ktore wynikaja nie z tego, ze nie system jest ch.ujowy tylko, ze ty nie potrafisz grac. Do tego czego nienawidzę w takich pseudo bitkach jak tutaj - totalny random w walce i skakanie przez pół ekranu, na dodatek co mnie najbardziej wku.rwia to za każdym razem batman wyprowadza inny cios pomimo tej samej kolejności co oczywiście wiąże się z dostaniesz strzała na pysk od przeciwnika bo zaplanował sobie fikoła w powietrzu dla podbicia efektywności. Nie lubię takiego randomu i wkur.wiało mnie to przez całą grę. Nic takiego ("totalny random") nie ma miejsca jesli sie potrafi grac. Dostajesz strzala to znaczy, ze nie potrafisz. Proste. Chellange polegaja na podbijaniu mnoznika do duzych wartosci a strzal go zeruje. Takze stad wniosek ze bys sobie nie poradzil. No ale ty przeciez przeszedls fabule na hardzie. xD A teraz, skoro zapewne sie z tym co napisalem nie zgadzasz, napisz jaki system walki widzialbys w grze o facecie w kostiumie z uszami i zagadkami dla mackow z klanu. Bo wszysy na okolo okazuja sie byc po grze w AA ultra skilowcami ale zaden jeszcze nie napisac czego by tak naprawde chcial. 1 Cytuj
XM. 11 035 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Oczywiście że jest random. I tak jak napisałem wcześniej tyczy się on długości i typu uderzenia jaki Batman stosuje. Żeby to miało ręce i nogi i było w jakikolwiek sposób uważane za coś nie-randomowego wystarczyłoby tylko przypisanie każdego ciosu pod dany typ mnożnika, 1x ma zawsze ten sam typ ciosu, 2x, 3x i od tak do 8x, gdzie od 9x zaczyna się "od jedynki". Wtedy wiedziałbym że robiąc cios przy mnożniku 3x czy 11x cios trwa x czasu i wygląda w ten sposób i nie miałbym "niespodzianki" w postaci tego że nagle nietoperek postanowił uderzyć przeciwnika stojącego tuz przy nim w przy użyciu roundhouse kicka trwającego 3 razy dłużej niż zwykły punch dla podbicia efekciarstwa walki. Tylko tyle i aż, a zmieniło by to w prosty sposób cały system. Ale nie, lepiej gdy za każdym razem wszystko wygląda zupełnie inaczej co by casualek miał więcej radochy. No ale ja tego nie rozumiem bo nie poradziłbym sobie w challengach. 3 Cytuj
Mejm 15 363 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 No teraz rozumiem co masz na mysli. Uwazam jednak, ze ta randomowosc animacji jest tylko dla efektownosci i nie zmienia to nic kiedy gacek zamiast lokciem uderza z obrotu. Przynajmniej ja nie zauwazylem tutaj straty na klatkach czy czegos w tym rodzaju. Wprowadzenie kombosow o ktorych piszesz zrobiloby z tej gry kolejne DMC gdzie zawsze wiesz jak zacznie i skonczy sie kombo. I wlasnie dzieki temu trzeba ciagle trzymac flow bo inaczej, jak piszesz, plomba w ryj. Ale to juz co kto lubi. 1 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Dla mnie system walki jest ok, to nie jest slasher czy skilowa bijatyka, ale kilka rzeczy mogliby zmienić tj. uderzanie przedmiotami po kontrze, które to ja bym chciał wykonywać a nie gra za mnie, plus łamania i chwyty w stylu sleeping dogs w sensie batman uczył się od ninjasów stylu walki więc dzieki pkt doświadczenia możnaby było odblokowowywać nowe łamania, które wymagałby więcej niż nacisniecia dwóch przycisków od chwytu (generalnie wolałbym walkę bardziej wręcz niż naku.rwiania gadżetami - te mogłby się przydać na sku.rwesynów na tytanie) generalnie życzyłbym sobie żeby więcej zalezało odemnie czyli animacje i konkretne ciosy chciałbym dokladnie wiedzieć jak wykonywać ja sam. Cytuj
Nemesis 1 272 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Przecież system w Batmanie został celowo zaprojektowany tak, żeby było efektownie i efektywnie zarazem. Stąd ta randomowość animacji podczas płynnego przechodzenia pomiędzy celami. Takie to trudne do ogarnięcią? I w żaden sposób nie wpływa to na skilla. Cytuj
Mejm 15 363 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Jak sie klepie ten hehe jeden klawisz na pale to nie ma szans na flow. Trzeba mimo wszystko timeingu. A do tego dochodza jeszcze wariacje z roznymi przeciwnikami (palka, tarcza) i zmiennym srodowiskiem (elektryczna podloga w czelendzach). AC jest jeszcze bardziej rozbudowany pod tym wzgledem. Cytuj
Figaro 8 301 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 Tak się rozgadaliście o tym Arkham Asylum, a dzisiaj Rocksteady zrobi livestream tej właśnie części. Oczekuję komentarza developerów. Będzie też QA o Arkham Knight. Cytuj
mclusky 776 Opublikowano 7 listopada 2014 Opublikowano 7 listopada 2014 SteamWorld Dig - ściągnąłem z PS+ i odpaliłem na próbę jak poprzednie tytuły. Ten jednak wciągnął mnie jak bagno i nie odpuściłem aż do końca. W sumie przejście zajęło mi 7h z haczykiem. Szukałem wszystkich znajdziek, ale musiałem sporo pominąć bo wpadło tylko około 50% trofików. Gra bardzo przyjemna i klimatyczna. Dawno nie grałem w coś podobnego. Pierwszy indyk po Don't Starve z PS+, który wciągnął mnie na dłużej. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MaZZeo 14 241 Opublikowano 9 listopada 2014 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 9 listopada 2014 Destiny - o ile można powiedzieć o ukończeniu tej gry w jakiś sposób, ale można powiedzieć że już zakończyłem przygodę z tą grą bo większość aczików wbiłem, zostało tylko pozbierać ghosty (nie mam zamiaru startować do raidu bez śmierci ). Patrząc na Destiny jako grę za 200zł można być w miarę usatysfakcjonowanym, jednak biorąc pod uwagę to co było mówione rok i dwa lata temu to Destiny dla mnie zdaje się być pomnikiem dla degrengolady jaka zaszła w Bungie. Może zacznijmy od początku czyli od kampanii. Kampanii, która jest tak żałośnie słaba, że nawet te wypociny zapodane w Killzone zakrywają to czapką. Parugodzinny (6-7h?) zlepek misji połączonych dialogem kostki na każdym kroku zaskakuje beznadziejnością z jaką Destiny zrobiło singeplayer. Misje to w zasadzie jakieś małe wariacje hordy, dobiegnij, wybij mobów, odpal ghosta, obroń go (oczywiście zawsze kończy prace dopiero wtedy jak wybijemy ostatniego przeciwnika) - powtórz do (pipi)ia. Bossy i minibossy zrobieni bez żadnego pomyślunku i nie wymagają żadnej taktyki, są stojącymi klocami którzy czekają na przyjęcie ołowiu. AI? Nie wyróżnia się niczym szczególnym, tzn nie jest złe, ale patrząc na historię gier developera, szczególnie jak inteligentni byli przeciwnicy w Halo Reach to się zastanawiam czy w ogóle przy ktoś zwrócił uwagę na sztuczną inteligencję. Jednak najbardziej czerstwym motywem jest tutaj fabułę. Bungie daje w mordę każdemu, kto liczył na jakąś fajną historię albo zalążek uniwersum. Fabuła sprowadza się do słuchania kostki. Tylko tyle i aż tyle. Te 3-4 cutscenki które pojawiają się w trakcie singleplayera mają narrację taką, jakby gra była co najmniej drugim sequelem w serii. Dziedzic z Tower (ten gościu w masce) próbuje cię wprowadzić w historię świata i kiedy czujesz że dowiesz się czegoś więcej to Bungie robi tobie pierwszy anal rape i ów postać kończy swój monolog stwierdzeniem "mógłbym ci opowiedzieć wiele ale tego nie zrobię" - ahahhahaa? Jeszcze lepsza jest strażniczka która na Wenus daje ci wprost do zrozumienia że ma na ciebie wyjebane i kończy rozmowę poprzez "nawet nie mam czasu na wyjaśnianie tego czemu nie mam czasu na wyjaśnianie" - serio, ktoś z Bungie musiał być jebnięty w dekiel podczas pisania tego scenariusza. Serio, takie stawianie sprawy spowodowało, że nawet nie pamiętam jak potoczyła się fabuła od połowy gry aż do zakończenia bo mnie to przestało obchodzić. Tym samym by poznać jakoś to uniwersum to trzeba zalogować na bungie.net i czytać karty. Zaraz ale jakie uniwersum, czy w ogóle jest tu coś takiego? Bungie stworzyło świat z 4 planetami i to dobrze nam znanymi. Głównego antagonistę nazwał Ciemnością a my jesteśmy Strażnikami światła. Serio? Twórcy jednego z największych obecnie uniwersów w grach wideo wymyśla taką sztampę że głowa mała. Wracając do planet to jest ich raptem 4 a każda z nich oferuje w zasadzie jedną miejscówkę, wielkości krainy z Borderlands. Niewiele jak się słuchało przez x miesięcy o zwiedzaniu galaktyki statkiem. No cóż, galaktykę okrojono do 3 map i jednego satelity, a statki to tylko teraz loading screen. Wypada więc żałośnie. No dobra a co po kampanii? GRINDOWANIE MILORDZIE. Grindowanie tych paru misji i strike'ów byś mógł wbić ten swój upragniony level 20. Co potem? Jest trochę lepiej bo rzeczywiście to upgrade'owanie postaci po levelu 20tym jest wciągające. Chociaż szczerze przyznam że "atrakcja" związana z tym grindingiem jest spowodowana kompletnie debilnym i niesprawiedliwym systemem nagród. Bungie sprytnie to przemyślało, bo dzięki dodaniu losowości wydłużyli żywotność gry. Tylko moim zdaniem szczytem pedalstwa jest konstruowanie lootu tak, że jednemu graczowi wypadnie cały pancerz na 30tym levelu podczas jednego wieczoru, a ktoś gra już 2 miesiące od premiery i nadal jedyne na co może liczyć to shardy albo energia (materiały dzięki którym ulepszasz pancerz i broń). Głupie jest to, że ulepszanie twojej broni zależne jest od tego losowego dropu, ale to tylko jeden z debilnych pomysłów Bungie. 3 klasy postaci uważam za fajnie wyważone, każda ma inny styl gry i fajnie się uzupełniaja grając w co-op, tutaj Bungie się udało. Jest jeszcze raid, czy on coś zmienia w odbiorze gry? Bynajmniej, gameplayowo jest tak samo niefajny jak reszta misji, do tego dochodzą "umilacze" zabawy i tanie chwyty jak strzelanie do jakiś kulek światła bo inaczej ci obraz czarnieje (serio, to jest jeszcze bardziej denne jak się w to gra) albo bieganie z jakąś tarczą dzięki której ściągasz osłonę dla bossa. Nic dziwnego że ludzie wynajdują sposób na szybkie ubicie bossa za pomocą glitcha bo raid jest zwyczajnie wku.rwiający, a jak po jego przejściu okazuje się, że dostajesz jakiś szrot (albo nic), a ktoś z tego samego raidu dostaje np. 2 egzotyki to człowiek się zastanawia gdzie Bungie straciło rozum i godność człowieka? Krótko o grafice i dźwięku - graficznie bardzo mi się podoba, technicznie i artystycznie, obraz jest czysty, dobre AA, oświetlenie liczone w czasie rzeczywistym, dobre tekstury, dobry dizajn świata, no nie mam się do czego przyczepić. Dźwięk ok, soundtrack... poprawny, nuty są ciekawe ale ich umiejscowienie w trakcie gry jest od czapy. Skoro singiel jest słaby to może muti, przecież to Bungie? No cóż mogę powiedzieć Cały multiplayer opiera się na założeniach z singla/co-op, walka tych samych postaci z takim samym wyposażeniem co w grze PvE. Pozornie jest jakiś balans bo dmg broni został wyrównany, ale tak czy inaczej gra się źle. Wszystko poza bronią nie stoi na równym poziomie, perki do broni, perki i umiejętności postaci to wszystko jest przeniesione prosto z singla i efektem jest chyba najbardziej niezbalansowana gra sieciowa jaką ostatnio ogrywałem. A przecież są jeszcze bronie ezgotyczne które mają swoje unikalne cechy - tym samym człowiek z 5tym levelem nie ma szans z kimś kto ma powyżej 20tego, chyba że jest ostatnią pokraką i nikt mi nie powie że jest inaczej. O zwycięstwie decyduje random, czyli jest zupełnie tak samo jak z lootem. Nigdy nie masz pewności jaki granat ma twój przeciwnik, jaką umiejętność i czy ma naładowaną. Konsekwencją tego są takie śmieszne sytuacje jak ta jeżeli ktoś lubi jak się do kogoś strzela, czuje że ma się killa do kolekcji a potem ni z c(pipi)a ni z dupy dostajesz lepe z ucha na ryj od kutasiarza to polecam ten multiplayer! Serio, tutaj tanich motywów jest więcej jak w call of duty :facepalmz: Dramat pogłębia się bo każdy ma w zanadrzu broń z zieloną amunicją, czyli secondary, może to być shotgun o mocy podobnej do tego z Halo (gdzie on był power weaponem dostepnym na mapie i pojawiał się co jakiś czas) albo fusion rifle ściągający jednym nabojem. Każdy ma więc armatkę w zanadrzu, nie zdziw się więc jak przeważnie będziesz gryzł glebę jakiś jednym skampionym strzałem zza winkla... Konkluzja? Szczerze to nawet nie wiem czy coś w Destiny jest od początku do końca zrobione dobrze. Nie wiem też czy po prostu to jakiś wypadek przy pracy czy te wszytkie debilizmy mają źródło u korpofiutków z Activision. Choć w sumie nie obchodzi mnie to bo faktem jest że dostałem jakąś balasową grę której nie polecam nikomu Fanom Borderlands? Nie polecam bo Destny ma mniej contentu a i w borderach element rpg jest lepiej zrobiony. Fanom Halo? Nie polecam bo Destiny nie ma ciekawego uniwersum ani fabuły. Fanom multiplayera? Nie polecam bo jest bardzo słaby i głupi. Fanom strzelanek? Nie polecam bo jest pełno lepszych tytułów, podejrzewam że nawet Advanced Warfare jest lepszą opcją dla fana FPSów. W Destiny mam rozegrane ponad 70h, ktoś by powiedział że przy tak dennej grze się męczyłem nie? I miałby rację, chociaż na szczęście sama mechanika fpsa jest zrobiona wybornie, dodając do tego co-opa ze znajomymi to można przetrwać wiele godzin z tym tytułem. Jednak jasno widać jak ludzie w momencie premiery MCC i CoD AW rzucili w kąt ten tytuł... Jak skwitować Destiny w jednym zdaniu? Smutny mix Phantasy Star Online, dobrej strzelaniny i niedojebania mózgowego Bungie. 5/10 (głównie za co-op) i znak jakości :poo: 11 Cytuj
Papaj 465 Opublikowano 9 listopada 2014 Opublikowano 9 listopada 2014 The Evil Within na X360 Generalnie z grą nie podobały mi się 4 rzeczy. Rozdział 11( niecały, bo jest pewien element, który można byłoby zostawić), 12(ten już cały), bodaj 5 lub 6, dokładnie już nie pamiętam oraz walka z ostatnim bossem. Te rozdziały o których napisałem, tylko ze względu na to, że: raz, są rozgrywane w dzień i przepełnione akcją. Biorąc pod uwagę to, jak ta gra jest zbudowana w pozostałych chapterach, to jest to dodane na siłę i kompletnie pozbawione klimatu( choć lokację w 11 daję radę). Cała reszta gry, to już kompletnie inna bajka i niesamowitym faktem jest, że gier zrobionych w ten sposób jest w tej generacji, może 3( dwa Silenty). TEW zjada klimatem RE4 i jak napisałem w temacie gry, jakby obie wyszły w tym samym czasie, to o RE4 ludzie zapomnieliby po dwóch miesiącach. To co buduję atmosferę, to w dużej mierze mechanika. Amunicji jest bardzo mało i w zasadzie liczymy swoje naboje i analizujemy, czy warto w tej sytuacji użyć strzelby, pistoletu lub ładunku wybuchowego. Sam podczas gry, powtarzałem niektóre sekcję, tylko dlatego, że w późniejszej fazie rozdziału, władowali bossa, do którego po prostu nie miałem z czego strzelać. Tym bardziej, że jest cała masa pułapek, których można użyć przeciwko szeregowym przeciwnikom. Gra też pozwala na skradanie i pakowanie noża w głowę( rewelacyjnie to wygląda) ale jest taki problem z tym, że poziomy są często za małe i nie zrobione pod ciche przemieszczanie, w wyniku czego nie zawsze nasz styl, zostanie zaakceptowany ale mimo wszystko warto próbować, bo jak dojdziecie do bossa lub całej zgrai rywali, to będziecie sobie pluć w brodę o marnowane( to dobre słowo) naboje. Wygląd lokacji, to też mały majstersztyk. Gra jest wzorowana na filmie Piła i po części Silent Hill. Spodziewajcie się ciemnych, klaustrofobicznych pomieszczeń, rewelacyjnej architektóry niektórych budowli i schiz bohatera, które będą przenosić was z lokacji do lokacji. Bardzo fajny patent i chciałbym go jeszcze w jakiejś grze od Mikamiego zobaczyć. Walki z bossami powodują szybsze bicie serca. Musimy jednocześnie uciekać i walczyć lub szukać słabych punktów i wykorzystywać elementy otoczenia. Potyczki ze zwykłymi rywalami są satysfakcjonujące. Nie są zbyt rozgarnięci ale fajnie im się strzela heady i bosko wygląda ragdoll. Rzucić granta w trzech i patrzeć, jak rozwali każdego na strzępy, to poezja. Raz ręka gościa, znalazła się na parapecie, zwisając w połowie, spadła po 3 sekundach. W końcu granat zachowuje się, jak granat a nie jak w większości gier, zadaje te same obrażenia co pistolet( pod względem efektowności, rzecz jasna). Znajdą się też zagadki, które są raczej proste ale jest jedna, która zapadła mi w pamięć, bo oparta na analizie lokacji i spostrzgawczości. Bardzo fajny ukłon dla fanów SH, choć jest tego za mało. Oczywiście, jest i eksploracja, która jest GIGANTYCZNIE ważna. Raz, że amunicja, dwa sekrety i żel, które pomaga w ulepszaniu zdolności, broni, itp. Grało mi się bardzo dobrze, jednak widać, że twórcy cały czas balansowali na granicy zrobienia gry dla wyjadaczy i Januszy. Oby tylko, nie był to ostatni taki projekt wydawcy, bo Japończycy mają spory potencjał w budowaniu grozy fajnie zbalansowanej z wymagającą mechaniką gry. 1 1 Cytuj
Andrew21 856 Opublikowano 9 listopada 2014 Opublikowano 9 listopada 2014 W Destiny mam rozegrane ponad 70h, ktoś by powiedział że przy tak dennej grze się męczyłem nie? I miałby rację, chociaż na szczęście sama mechanika fpsa jest zrobiona wybornie, dodając do tego co-opa ze znajomymi to można przetrwać wiele godzin z tym tytułem. Jednak jasno widać jak ludzie w momencie premiery MCC i CoD AW rzucili w kąt ten tytuł... Jak skwitować Destiny w jednym zdaniu? Smutny mix Phantasy Star Online, dobrej strzelaniny i niedojebania mózgowego Bungie. 5/10 (głównie za co-op) i znak jakości :poo: Mi nie chciałoby się grać w gre na 5/10 przez 70 godzin tylko wyłączyłbym po 2 godzinach. Destiny to na pewno nie jest gra 5/10 i musi mieć coś w sobie skoro ludzie grają w to mimo narzekań po 100 godzin. Zastanów się czy grałbyś w Knacka 70 godzin? 1 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.