Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Orzeszek

Dżirs of łor dżadżment. Nawet spoko sie pykało, nie lubię co prawda podejścia arcadowego w tym tytule (co chwila tabelki wyskakujące kto ze znajomych strzelił ile głów, killów) czy grindowania gwiazdek, no ale to nie było na tyle nachalne jak w bulletstormie czy painkillerze od PCF. Graficznie, chyba najładniejsza gierka na x360, jak sie odpalą efekty pogodowe to mozna powiedzieć wow. Fabularnie (fabuła xd) słabiutko no ale fajnie sie miele luctuda z gnaszera na tysiąc kawałków. na multi mam wbite 7/10

 

Dark void. ale dziwna gierka, graficznie jak na swoje lata wygląda spoko, gameplayowo też fajny korytarz ze strzelaniem zza osłon i trochę zręcznościowych etapów z jetpackiem czyli głównym ficzerem gry... pomysł ciekawy, ale tak przekombinowali sterowanie i praca kamery dostaje dałna przy przełączaniu  trybu jetpacka, że idze sie mocno w(pipi)ić, bo w ogólnym chaosie jak sie szybko nie ogarniemy kończy sie zgonem i cofa nas na początek etapu, problem też hest z hitboxami, aby strzelić w głowę trzeba celować nad głowę xd a strzał między oczy liczony jest jako strzał w klatę (animacja trafienia pojawia sie na klacie xd) czasami też strzelanie zza osłon działa kulawo, ewidentnie wystaje pół korpusu przeciwnika z łbem zza murku walimy w niego a tu niewidzialna ściana xd, czasami też nie działały skrypty, bo przeciwnik był "za ścianą" w texturze zablokowany, a gra nie puści jak lokalizacja nie będzie czysta xd, ogólnie gierka byłaby spoko gdyby nie było ciągle walki z dostosowywaniem się do kulawych zasad gry, solidne 5/10

 

Diablo 3 RoS na ps4 :dog:  takie tam śmieszne. nie rozumiem mechaniki turlania się, ale ok.

Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

Halo 5 - po przerwie na multi i inne gierki udalo mi sie ukonczyc solo na legendary chociaz dzisiaj juz malo brakowalo zebym wymiekl. Bezsprzecznie najlepszy gameplay w calej serii. Dobra fabula z ogromnym plot twistem w perspektywie calej serii, ktory troche wywraca swiat gry do gory nogami.

Edytowane przez DonSterydo
Odnośnik do komentarza

Właśnie przeszedłem.
 

k4hKKRW.png
 
Cóż gra mi się bardzo podobała, powiedziałbym nawet ze jest to najlepszy twór Taletalle.
 
Przede wszystkim postaci zrobiły na mnie b.dobre wrażenie - każda z nich jest unikalna, ma własne cele, motywy i swa historie. Można się przyczepić, ze niektóre z nich są archetypami x czy y, ale chłonąc tę opowieść w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Metamorfoza bohaterów, ich podejście do siebie, które ulega zmianie z epizodu na epizod bylo chyba głównym czynnikiem przykuwającym do monitora. Dodatkowo genialny Voice acting. Jeżeli graliście we wcześniejsze borderki, to spotkacie wiele znajomych "mordek" I muszę to powiedzieć tu i teraz, że pewien stary "ziomeczek" to nadal chory sku....  :E 
 
Nie chcę zdradzać, za dużo, ale do wielu z nich człowiek po prostu się przywiązał, a gra się skończyła sad.png
 
honasDO.png
 
Co do gameplay'a to jest go cóż mało. Po krótce - sterujemy na przemian dwójką bohaterów: Rhys'em oraz Fioną. Rozgrywka z obu stron wygląda niemal identycznie, różni się cóż ich podejściem do świata, aktualnej sytuacji występującej w grze  wink.png  Fajne są wszystkie odwiązania do "dużych" Borderów, możemy zbierać kasę z psycholków, skrzyń, kupić nowe ubranka (ta sama maszyna co w b2), a nawet zafundować sobie autko biggrin.png
 
Moja uwagę przykuł doskonały wybór utworów podłożonych w intrze i outrze każdego odcinka - coś pięknego! Serio za każdym razem kiedy startował nowy epek nie mogłem się doczekać track'a, którego Twórcy tym razem mi zaserwują. Ba utwory były tak dobre, że nawet nie pomijałem napisów końcowych, w czasie których leciały smile.png
 
 
Grafika jak na TT również na wysokim poziomie. Od razu zauważyłem, że położyli większy nacisk na mimikę postaci! Widać każdą zmianie nastroju, emocji, ogólnie można wyczytać z twarzy wszystko smile.png
 
5wqAAPO.png
 
Humor cóż, wiele razy śmiałem się głośno przed TV - szczególnie podczas początkowych odcinków. Sam epizod 2 zasługuje na osobna nagrodę, byl po prostu fantastyczny. Właśnie tego brakuje mi w ówczesnych grach - memów, tekstów, atmosfery, która powoduje uśmiech na twarzy. Dawno się tak dobrze nie bawiłem, śmiałem, ogólnie lubię konwencje tego typu gier tj. mało gameplay'u, a sporo cut scenek okraszonych qte. Dzięki temu historia jest płynna i nic mnie nie wbija z immersji. 
 
Co do samej historii, to jest ona po prostu GENIALNA. Kiedy TT zapowiadało tę grę pomyślałem "ale po co mi to w ogóle, przecież borderki to pif paf...". Myliłem się i to bardzo :banderas: Gierka chwyta za jaja już od pierwszych minut, a kolejne odcinki kończą się nie wiadomo kiedy :obama:   Jest to wszystko - śmiech, płacz, patos, nostalgia, chwila zadumy. Myślałem, że po Life is Strange żadna gra tego typu już mnie pozytywnie nie zaskoczy - nie tylko narracją, ale w sposób całościowy. Znów się pomyliłem, bo Tales From Borderlands kupiło mnie wszystkim. Oby więcej takich gier TT!
 
UXLZoSL.jpg
 
 
Ocena poszczególnych epow wygląda u mnie tak:
Pierwszy - 9
Drugi 11/10
Trzeci - 8-
Czwarty - 9
Piaty - 9-
 
Ocena końcowa MOCARNE 9/10!
 
Gierkę kupiłem za 40 cos złotych i nie żałuję żadnej złotówki:) Najlepszy zakup w ciemno tego roku!
 
Niestety raczej nie będzie kontynuacji - historia sie raczej zamknęła, a z drugiej strony gra niestety chyba licho sie sprzedała icon_dry.gif Szkoda, bo to bezapelacyjnie najlepsza gra od TT.
Edytowane przez Starh
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Można łykać nie znając ani trochę "uniwersum" Borderlands? Mam ochotę na coś zabawnego i właśnie się zastanawiam nad Tales of the Borderlands, przy okazji zimowych wyprzedaży. Oba sezony TWD były fajne, The Wolf Among Us też mi się spodobał po pierwszym epizodzie, ale nie mam teraz nastroju, żeby go skończyć. Zbyt przygnębiające, podczas gdy TotB właśnie zachęca taką lekką i luźną atmosferą.

Odnośnik do komentarza

Można łykać nie znając ani trochę "uniwersum" Borderlands? Mam ochotę na coś zabawnego i właśnie się zastanawiam nad Tales of the Borderlands, przy okazji zimowych wyprzedaży. Oba sezony TWD były fajne, The Wolf Among Us też mi się spodobał po pierwszym epizodzie, ale nie mam teraz nastroju, żeby go skończyć. Zbyt przygnębiające, podczas gdy TotB właśnie zachęca taką lekką i luźną atmosferą.

Jak najbardziej można łykać nie znając uniwersum Borderków ;) Pojawiają się tak jak już napisałem w poprzednim poście "starzy znajomi", ale są elegancko przedstawieni (można również wejść na wiki i poczytać wtedy o danej postaci). Siłą borderków jest właśnie ten niepowtarzalny nastrój i ciągła satyra wywołująca uśmiech na twarzy. 

 

Polecam zobaczyć pierwszy epizod - jest za darmo na ps store. 

Edytowane przez Starh
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Resident Evil 4 HD

 

Wreszcie nadeszła pora na ukończenie tego klasyka. Rozpoczynałem go wiele razy, ale odbijałem się od sterowania z każdym razem. Nie znam serii i nie jestem przyzwyczajony do tej mechaniki, która zmusza nas do zatrzymania się, aby wystrzelić. Dlatego też mimo wielu zachwytów i niesamowicie wysokiej średniej ocen nie byłem wstanie się wkręcić (próbowałem wersji na Wii i PS3). Ostatnio grę w wersji HD na Steam wrzucili do Humble Bundle i postanowiłem, że spróbuję jeszcze raz. Tym razem zacisnąłem zęby i mimo narzekań, brnąłem przed siebie. Na początku mozolnie i bez przekonanie, ale jako coś wreszcie mi w łepetynie "klikło", to nie mogłem się oderwać. Gra jest toporona i ciężka w obsłudze, ale jest to jak najbardziej celowe i to ją właśnie definiuje. Wszystko pod tą toporność jest przystosowane i nasza ograniczona ruchliwość tylko potęguje adrenalinę, jaką wywołuje każde starcie. Przez całą grę, nieważne jak dobrze przygotowany ekwipunek bym miał, siedziałem jak na szpilkach i wiedziałem, że każde następne pomieszczenie może być pełne napięcia i nerwowej walki. Walki, która oczywiście polega na naszym refleksie, ale też na odpowiednim opanowaniu kilku technik i kontrolowaniu przestrzeni. Coś pięknego. Jakby tego było mało, to sceneria non-stop się zmienia i gra serwuje coraz to nowe pomysły, nie nudząc nas aż do samego końca. Roller-coaster pełen wrażeń, który można ogrywać wielokrotnie i w ogóle się przy tym nie nudzić. Z jednej strony żałuję, że ograłem to tak późno, z drugiej strony cieszę się, że dopiero ograłem tą perełkę, bo było to coś niesamowitego.

 

9+/10

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Broken Age - szukałem jakiejś przyjemnej, wesołej przygodówki i BA okazało się dobrym wyborem. Największy plus to oczywiście humoru. Postacie jakie spotykamy i dialogi jakie z nimi prowadzimy sprawiają że sporo razy można się uśmiechnąć. Fabularnie też jest niczego sobie, szczególnie w akcie pierwszym który wprowadza wątek tajemniczości i kończy się w zaskakujący sposób. Drugi akt robi się już zbyt standardowy i całość przyhamowuje ale finalnie i tak jest poprawnie. Nie powiem parę razy się zaciąłem na dłuższą chwile, przeważnie dlatego ze ubzdurałem sobie własne rozwiązanie danej zagadki i uparcie dążyłem w tym kierunku, podczas gdy odpowiedź była banalna i na wyciągnięcie reki. Gorzej że czasem faktycznie nie wiadomo co zrobić, więc używa się każdego przedmiotu na wszystkim z nastawieniem że a nuż coś się wydarzy. Zagrać warto jak ktoś lubi ten gatunek.

8+/10

Odnośnik do komentarza

The Waling Dead Season 2 - To tak na prawdę moja pierwsza gra od TaleTales. W pierwszy sezon miałem przyjemność grać tylko w 1 epizod. Ci co grali w gry od TT dobrze wiedzą, że więcej jest tam fabuły niż samej rozgrywki. Ogólnie nie lubię wydawać kasy na interaktywne kino. 

Dwie najważniejsze rzeczy w TWD to historia i decyzje jakie podejmujemy podczas swojej wędrówki. A tych jest sporo choć cały czas miałem wrażenie, że bez względu na wybraną ścieżkę i tak całość zmierza do (nie)wiadomego końca. Chociaż jestem świadom, że na w pełni rozbudowaną grę pod względem dowolności wyboru sobie jeszcze poczekamy dwie/trzy generacje. Druga rzecz jaka mnie nie opuszczała przez całą grę to uczucie, że gra pod względem fabuły rzuca mojej postaci ciągle kłody pod nogi. A no właśnie Clementine to postać z kamienia. To co jej się przytrafia przez te dwa sezony złamałoby niejednego dorosłego. Ona jednak napiera przed siebie bez zatrzymywania. Trochę to zakłamane. A klimat dość ciężki ale nie w takim sensie jak sądzicie. Chwilowo na pewno nie sprawdzę innych ścieżek wyboru z powodu emocjonalnego bagna, które wypełnione jest zawiścią i jadem. Serio fabuła jest przesiąknięta jadem jaki na siebie wypluwają postacie. Męczące jest oglądanie i słuchanie jak bohaterowie raz za razem najeżdżają na siebie. A pod koniec niestety cała historia robi się przewidywalna. Pomimo, że zakończenie zobaczyłem jedno to domyślam się pozostałych. Z drugiej strony powoli przejadł mi się motyw zombie. Za dużo tego już było w tv i grach (w różnych formach). 

Ciężko ocenić ten tytuł. Raz, że to bardziej interaktywny fim, a dwa nie mam odniesienia do innych gier tego typu (co najwyżej do Heavy Rain). 

6 może 7/10

Odnośnik do komentarza

Enemy Front

 

Po ponad pół rocznej przerwie wróciłem do konsoli, bo zachciało mi się FPSa w klimatach II WŚ, a że dużo tego nie ma, a nawet bardzo mało, to wybór był prosty. W sumie większą chęć miałem na Wolfensteina, ale nigdzie nie mogłem dostać, było tylko EF. Ogólnie rzecz biorąc, historyjka do uradzenia, choć nazbyt prymitywna. Na plus na pewno lokacje, szczególnie zimowa i niemieckie obozy. wnętrza pomieszczeń też ok, nawet duża szczegółowość pomieszczeń w rumowiskach Warszawy. No i to by było na tyle, bo więcej w tej grze irytuje, aniżeli cieszy. Przede wszystkim, grafika, która się zlewa i pikseluje na potęgę, czasami ciężko zauważyć przeciwników przez to, obraz mało przejrzysty, a do tego zaje,biście przycina. Spadki FPS są drastyczne, muli nawet przy ekranie loadingu. Do tego całkowicie skopany system autosave - albo jest często, albo bardzo rzadko i do tego kilka razy mi zrobiło autosave w momencie wybuchu i cudem nie musiałem powtarzać całego levelu. Nie wiem, po co w takiej gierce elementy skradania, skoro przeciwnicy i tak są wszechwidzący. Misje dość sztampowe, poza wyjątkami. Momentami jest bardzo fajnie, interesująco, jest ciekawa misja, a czasami nuda i chu.jnia. Zimowa lokacja i misja związana ze zniszczeniem niemieckiej super broni mocno ratuje ten tytuł.

 

No i teraz najlepsze, twórcy chwalą się, że mają swój zaje,bisty system snajperski w grze... okazuje się, że polega on na tym, że można przed strzałem wstrzymać oddech dla lepszej celności, a kamera co jakiś czas podąża za pociskiem... gurwa, przecież to było w Max Payne - grze sprzed prawie 15 lat.

 

6/10 - ocena zawyżona, bo mało konkurencji na rynku w wojennych FPSach, ale do feelingu MOH, czy COD daleko...ojj daleko.

Odnośnik do komentarza

Bulletstorm

 

Dopiero teraz dorwałem tę grę w swoje ręce, przeszedłem w kilka godzin. Solidnie się wkręciłem. Wygląda nieźle, jest nafaszerowana błędami z detekcją kolizji i sztuczną inteligencją (wielokrotnie moi kompanii biegali w powietrzu, nie mogli czegoś otworzyć, albo nawet dwukrotnie musiałem wczytać ostatni punkt kontrolny, bo jakaś postać się zaklinowała). Broni jest mało, z większości nie korzystałem, bo nie było takiej potrzeby - świetna snajperka, słaby shotgun za to (niby cztery lufy, ale ten jego power jakiś taki nijaki). Najlepsza jest smycz i grom, które potrafią zrobić istną masakrę, a zabawa w wymyślanie nowych sposobów na zabójstwa potrafi dostarczyć dużo radochy. Dobrze, że gra jest dość krótka, bo nie zdąży się to jeszcze znudzić. Humor banalny, fabuła podobnie, w dodatku nieco na siłę dodane zwroty akcji. No i mocno rozczarowująca końcówka.

 

Generalnie taka gra na odstresowanie, zasadzenie komuś kopa i rozsadzanie kolejnych fal wrogów. Mocne 7/10. Wszystko poprawne, ładne, dynamiczne, ale bez fajerwerków.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Far Cry 4 - krotko, bawilem sie PRZE-ZA-JE-BIS-CIE! Nie wiem czego sie balem siegajac po ten tytul. Ze to Ubicancer? Ze to samo co w trojce, a model ten sam co w reszcie gier od Raka Branzy nr 0,5? Na liczniku jest 56,5h, a ja nie mam sumienia sie tego pozbywac. Od pierwszej minuty olalem kompletnie story biegajac po lasach, gorach i jaskiniach ubijajac wszystko co sie da. Jako wrecz fanatyczny fan skradanek wybralem styl pantery, ale nie obylo sie rowniez bez ostrej rozpierduchy. AI w tej grze prawie nie istnieje, ale to w sumie czesc zabawy. Nie wyobrazam sobie symulacji lowcy od Ubi, a tu mamy luzna skradanke z masa strzal wyjmowanych z glow, rozzarzona do granic mozliwosci snajperka i glupimi jak stado pedzacych imadel zoldakami Min'a. Bieganinie nie bylo konca, wyczyscilem mape niemal kompletnie zostawiajac zaledwie 7 nie odkrytych miejscowek. Brakowalo troche achievementow za to wszystko, ale hey!  Kiedys tego badziewia nie bylo i gralo sie z wiekszymi wypiekami niz dzis. 

W grze ukryta jest jeszcze krotka cztero-rozdzialowa historia o Shangri-La...ludzie, zayebioza. Tajemnicze, pelne demonow lokacje gdzie spotykasz...nowych kolegow. Ci koledzy sa dosc nietypowi, ale calosc historii nabiera dzieki nim mistycyzmu i tego posmaku legendy. Super miejscowki tylko poteguja klimat. Sa rowniez misje, ktore wykonujemy dla pewnego agenta CIA. Rewelka. Zabieraja nas gdzies poza mape gdzie wlaczamy zmysl pantery i jedziemy backstaby az milo. Final ostatniej misji dla agenta jest juz (pipi) yebanym mistrzostwem. Jest tez jeden bardzo fajny moment gdzie widzimy pewna tajemnicza postac w snieznej zawierusze. Ot, Himalaje, legendy itp.

 

Super gierka, ale model gry i fabuly to kopiuj-wklej trojki.

 

:good:

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Jojo's Bizarre Adventure Eyes of Heaven - Gra tylko i wyłącznie dla fanów mangi/anime. Myslę, że nikt inny nie powinien tego ruszać kijem. Niby jest to nawalanka ale nie do końca w standardach naszych czasów. Dostajemy tryb tag, w którym sterujemy jedną postacią z dwuosobowej drużyny. Biegamy po planszach, szukamy dopalaczy, gonimy za drużyną przeciwną by rozdać jej mocarny wpierdol w stylu Hirohiro Arakiego. Dostajemy tryb story, free battle, network, galeria, kustomizacja (nie rozumiem jeszcze o co tam chodzi, wszystko w krzakach), słownik jotaro (też w krzakach), sklep (waluta zdobywana w grze) i to chyba wszystko. W trybie story od czasu do czasu dostajemy biedny tryb eksploracji planszy (cos jak nasz HUB), na której możemy porozmawiać z NPCami, poszukać znajdziek czy wybrać misje. Misje i samo przejscie gry nie sprowadza się do samych walk. Mamy też gonitwę za robakami, pokonywanie fal zombie czy grę w pokera z D'Arbym. Poker został ustawiony pod gracza tak żeby nikt nie rzucał pada z frustracji przegranych żetonów. Tzn po krótkiej praktyce wiadomo kiedy spasować a kiedy postawić wszystko na jedną kartę. W story odblokowujemy wszystkie postacie do trybu free play, w którym niestety możemy pograć tylko z CPU. Za to tryb multi oferuje nam nawet walki dwóch na dwóch. Szkoda, że z oczywistych względów trafia się na samych Azjatów więc przyjemnosć ta z powodu lagów jest praktycznie niegrywalna.

Sama walka sprowadza się do namierzenia przeciwnika, dobiegnięcia do niego i mashowania kwadratu. Mamy jeszcze skok, mocniejszy atak (który użyłem może 2 razy, to chyba guard break), skok, długi dash, backdash, blok, R1 to akcja specjalna danej postaci a wcisnięcie R1+R2 owocuje TAGowym superem, najefektowniejszą akcją w całej tej grze. Serio jak zobaczyłem TAGowego supera Jotaro i jego córki Joyline usmiech nie schodził z mej mordy przez następne 15 sekund. Takie to było dobre :banderas:

Postaci jest cała masa, artworków w grze, mnóstwo contentu dla fanów uniwersum Jojo. I tak jak napisałem na samym początku - jest to gra tylko i wyłącznie dla nich. Lekka prosta i przyjemna. Podczas przechodzenia story ani razu nie zginąłem. Z drugiej strony nie wiem jak w opcjach wybrać poziom trudnosci... Myslę, że kiedy gra trafi do większej liczby osób i będzie można poważniej pobawić się w trybie multi to Jojo może nawet zarządzić bo  te proste potyczki mają potencjał by się fajnie bawić w sieci w cztery osoby.

 

Póki co:

 

Dla fanów - 7/10

Reszta      - 5/10

Odnośnik do komentarza

War. War never changes...

 

Po ponad 30h udanego przemierzania pustkowi udalo mi sie ukonczyc Fallout New Vegas. Trzecia czesc mnie strasznie wymeczyla swoja nijakoscia. Fabula byla tam tak slaba, ze zmuszalem sie do ukonczenia gry. Przez to New Vegas odkladalem na pozniej. Niepotrzebnie. Glowny watek fabularny daje sporo satysfakcji a do tego misje poboczne oraz rozne "frakcje" wypadaja ciekawie. Calkiem niedawno ukonczylem pierwszego Fallouta wiec na swiezo moge porownac to jakie obie gry zrobily na mnie wrazenie - i ta nowsza odlslona nie ma sie czego wstydzic. Poczatkowo w NV (ponownie po 3ce) boli przejscie w perspektywe pierwszej osoby. Chwila przyzwyczajenia i juz jest ok. Ta chwila zajela mi pare godzin - ale oplacalo sie przelknac ta mala niedogodnosc. Uwielbialem zwiedzac pustkowia, odkrywac nowe miejsca i poznawac ich historie. W pozostalych kwestiach NV z pewnoscia nie zawodzi. Nie jestem przyzwyczajony do celowania myszka wiec glownie uzywalem systemu V.A.T.S. Postac rozwijalem glownie pod katem inteligencji/dobrej gadki i podobalo mi sie to, ze ogromna wiekszosc questow/problemow moglem rozwiazac "zagadujac przeciwnika na smierc". W NV przewaza kolorystyka brazu, wszystko wydaje sie wyprane i martwe. Udany zabieg. W koncu pustkowia nie powinny swiecic sie jak psu jajca. Zrobie sobie mala przerwe od tego typu klimatow i zabieram sie za Fallout'a 4. Troche obawiam sie uproszczonego drzewka dialogowego ale moze nie bedzie az tak zle. Fallout New Vegas mnie pozytywnie zaskoczyl to moze bedzie tak samo z najnowsza odslona. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Poczatkowo w NV (ponownie po 3ce) boli przejscie w perspektywe pierwszej osoby.

Nie bardzo rozumiem. Przecież można swobodnie przełączać między FPP i TPP. Co kto lubi.

 

Troche obawiam sie uproszczonego drzewka dialogowego ale moze nie bedzie az tak zle. Fallout New Vegas mnie pozytywnie zaskoczyl to moze bedzie tak samo z najnowsza odslona.

New Vegas tworzony był przez Obsidian, nie Bethesde i właśnie dlatego się tak wybija jeśli chodzi o poziom fabuły, eventów i dialogów. F3 i F4 to typowa Bethesdowa nijakość.
Odnośnik do komentarza

No to mnie troche zniecheciliscie do F4... 

 

Co to mozliwosci przelaczania didoku z FPP na TPP to wiem, ze takie cos jest mozliwe. Gorzej z wykonaniem widoku zza plecow. Postac porusza sie jak (pipi).any poduszkowiec i grajac trzeba powstrzymywac sie od smiechu. Przechodzilem na ten widok tylko jak chcialem zobaczyc jak wyglada nowa zbroja. 

Odnośnik do komentarza

The Cat Lady

 

Bardzo ciężki klimat. Smutna gra, tym bardziej dla mnie ze względu na to, że mam w swoim otoczeniu osobę z depresją po próbie samobójczej, wiele dialogów w grze mi mocno przypominało coś co w podobnych słowach słyszałem właśnie od tej osoby. Widać, że twórca gry miał styczność z tym problemem lub go dobrze zbadał. Atmosferę poza fabułą z dobrze napisanymi postaciami i specyficzną grafiką buduje bardzo dobrze dopasowany soundtrack, to zdecydowanie najmocniejsze punkty tego tytułu.

Gameplay cudowny nie jest z pewnością, przypomina stare przygodówki z lat 90, chodzimy, "badamy" różne przedmioty, rozwiązujemy zagadki. Zdarzyły mi się chyba trzy klasyczne zacinki kiedy nie wiedziałem co dalej zrobić ale jakoś z nich wybrnąłem bez zaglądania do poradników. Same zagadki nie są jakieś mega trudne ale z pewnością nie banalne, trzeba ruszyć głową i kombinować lub polegać na spostrzegawczości.

Na minus będzie strona techniczna. Gra jest robiona na silniku który pozwala jedynie na grę w 800x600. Co prawda styl graficzny jest taki, że nie przeszkadza to w odbiorze jakoś szczególnie, ale zdecydowanie wolałbym jakąkolwiek rozdzielczość 16:9.

Przejście zajęło mi jakieś 8h więc całkiem dobrze jak na dość tanią grę. Są 3 zakończenia, 2 z nich są zależne od tego co zrobimy na końcu, trzecie natomiast wymaga podejmowania odpowiednich decyzji we wcześniejszych rozdziałach.

Jeśli ktoś lubi taki ciężki, depresyjny klimat to polecam, mało która gra była w stanie wzbudzić we mnie takie emocje.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Shadowrun Returns

 

Gre "meczylem" od paru miesiecy. Nie ze wzgledu na jej dlugosc a na dziwna przypadlosc gdzie moj komp ksztusil sie po godzinie/dwoch rozgrywki. Ta niedogodnosc zniechecala mnie do dluzszych sesji. W koncu udalo mi sie po 16 godzinach zobaczyc napisy koncowe. Gra juz w pierwszej minucie zrobila na mnie mega pozytywne wrazenie. Klasycznie wygladajacy rpg, turowe walki, duuuuuzo czytania. Do tego otoczka cyberpunk wymieszana z fantasy. Miod. Ta gra to moj jedyny kontakt ze swiatem Shadowrun i zdaje sobie sprawe, ze sporo smaczkow moglo mnie opinac. Swiat wydaje sie bardzo zlozony z wieloma szczegolami, ktore laikowi w temacie nic nie mowia. Glowny watek fabularny mimo wszystko uwazam za ciekawy i wciagajacy. Nie jest to nic w stylu ratowania swiata - i cale szczescie. Do tego cos takiego jak pozytywne zakonczenie raczej nie wchodzi w gre. Fabula ma tyle zwrotow akcji, a bohater (ktorego trzeba sobie samemu stworzyc na poczatku przygody) na same zakonczenie dostaje plaskacza na ryj, ze ciezko zaliczyc Shadowrun Returns jako lekka przygode w swiecie fantasy. Gra miala tylko jeden jedyny feler. Liniowosc. Cale szczescie fabula oraz potyczki wystarczajaco to rekompensuja.

Odnośnik do komentarza

Shadowrun Returns

 

Gre "meczylem" od paru miesiecy. Nie ze wzgledu na jej dlugosc a na dziwna przypadlosc gdzie moj komp ksztusil sie po godzinie/dwoch rozgrywki. Ta niedogodnosc zniechecala mnie do dluzszych sesji. W koncu udalo mi sie po 16 godzinach zobaczyc napisy koncowe. Gra juz w pierwszej minucie zrobila na mnie mega pozytywne wrazenie. Klasycznie wygladajacy rpg, turowe walki, duuuuuzo czytania. Do tego otoczka cyberpunk wymieszana z fantasy. Miod. Ta gra to moj jedyny kontakt ze swiatem Shadowrun i zdaje sobie sprawe, ze sporo smaczkow moglo mnie opinac. Swiat wydaje sie bardzo zlozony z wieloma szczegolami, ktore laikowi w temacie nic nie mowia. Glowny watek fabularny mimo wszystko uwazam za ciekawy i wciagajacy. Nie jest to nic w stylu ratowania swiata - i cale szczescie. Do tego cos takiego jak pozytywne zakonczenie raczej nie wchodzi w gre. Fabula ma tyle zwrotow akcji, a bohater (ktorego trzeba sobie samemu stworzyc na poczatku przygody) na same zakonczenie dostaje plaskacza na ryj, ze ciezko zaliczyc Shadowrun Returns jako lekka przygode w swiecie fantasy. Gra miala tylko jeden jedyny feler. Liniowosc. Cale szczescie fabula oraz potyczki wystarczajaco to rekompensuja.

Jeżeli tak Ci się podobał Returns to co dopiero Dragonfall... :obama: Przebija w zasadzie Returnsa po każdym względem. Ja właśnie przymierzam się do zakupu Hong Konga. Zobaczymy co z tego wyjdzie. :)

 

A, jak będziesz grał w Dragonfalla to tylko w wersję Director's Cut. Zdecydowanie in plus w odróżnieniu od zwykłej. Zwykła jest jako DLC do Returnsa, Director Cut to z kolei dodatek standalone.

Edytowane przez ireniqs
Odnośnik do komentarza
Fire Emblem - rozpoczęte na urlopie we wrześniu, w końcu, po 40h pękło w święta. Zeszło dosyć długo, bo jestem arcadowcem bardziej niż taktykiem. Gra jest fantastyczna, wymaga od gracza dokładnego przemyślenia swoich akcji, a za błędy surowo karze (permadeath członków drużyny). Duuużo postaci, więc jest w czym wybierać i rzeźbić swój styl gry. Gdybym miał czas i lubił powtarzać gierki, które już raz przeszedłem to ta byłaby jedną z pierwszych, za które bym się zabrał. Podejście miałem takie, aby nikt w trakcie gry mi nie zszedł, więc gdy to się zdarzyło (a zdarzało się nieraz :frog:) to resetowałem chapter - kolejny raz z chęcią bym pocisnął bez resetów.. ale to pewnie dopiero na emeryturze ;)
Odnośnik do komentarza

Fallout

 

Pierwsze podejście do tej marki (wówczas z cyferką 2 w tytule) miałem co prawda już ok. 2004. Oprawa wydawała się wówczas mało czytelna; mój english średni, a poziom trudności i system walki były z lekka zbyt surowe (wiem z lekka wiocha ale poza spolszczonym Baldur's Gate II crpg było dla mnie mało uczęszczanym gatunkiem).

 

No i nadszedł dzień w którym Bethesda wydała Fallout 4, na którego dissy die hard fanów, oraz mój sentyment za starymi, wymagającymi min. średniego IQ produkcjami ostatecznie przekonały mnie do dania drugiej szansy temu antykowi.

 

Brałem się za niego z myślą o wolności kształtowania mojej postaci, dialogów, oraz eksploracji post apokaliptycznych pustkowi, a wciągnął bez reszty klimat pustkowi, wymiany handlowe i zaskakująco fajny, turowy system walki. Do tej pory gierka pękła 2 razy (za drugim razem podpatrzony w sieci speedrun zakończył się dla mnie wynikiem ~15 minut, z zaledwie jednym killem). Teraz leci trzeci, rozdzielony na raty walktrough w celu poznania wszystkiego co wówczas mnie ominęło, a co wiem że i tak nie uda mi się odkryć tak prędko.

 

Powinienem się w sumie doyebać do niepotrzebnego podziału na tryb poruszania postacią i interakcją z otoczeniem, wymuszającym ciągłe lawirowanie pomiędzy nimi (prawy przycisk myszy), oraz kilku rozwiązań gameplayowych, ale mnogość opcji jakie zapewnia ten tytuł mi na to nie pozwalają.

 

Marzę że ta marka powróci kiedyś znowu do izometrycznego crpg z ręcznie malowanymi tłami. Taki pc gaming zawsze szanowałem i mówiąc wprost na padzie sobie nie wyobrażam.

 

Wa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpgWa4k27T.jpg/10

 

Ps Fapowałem już do soundtracku? Niejeden klasyk gatunku survival horror by mu pozazdrościł.

 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Batman : Arkham City

 

Ogólnie jest dobrze, nawet bardzo. Można by rzec, że wzorowo, choć raczej bezpiecznie opracowany sequel. Zacznę jednak od tego, że struktura otwartego świata w tej grze do mnie nie przemawia. Po pierwsze, samo mięso to i tak zamknięte miejscówki na wzór tych z AA, "miasto" nie oferuje poza tym specjalnych atrakcji. Po drugie, nie oszukujmy się : sposoby przemieszczania się Batmana nie pozwalają na płynną, wygodną i sprawiającą dużą frajdę podróż (nawet z ulepszeniem linki). Latanie z miejsca w miejsce jest żmudne i męczące, a spiesząc się, siłą rzeczy, nie zawsze złapiemy się tam, gdzie nam pasuje. Także tu mamy minus. Skondensowana formuła prequela lepiej do mnie trafia. W ogóle na początku rzucił mi się w oczy lekki chaos i przesyt wszystkiego : informacji, bajerów, ikonek itd. Może staję się casualem, ale jakoś tak to odczułem w pierwszych godzinach. Poza tym : miód. Gadżety, design poziomów, zagadki, walki w systemie free-flow : to wszystko nadal daje radę. No i przede wszystkim, sam wykreowany świat i klimat. Wizja Rocksteady jest naprawdę dobrze przemyślana. Postaci mają świetny design i dobre teksty (props dla aktorów), a każde pojawienie się "nowego" złego robi wrażenie. Co prawda Batman parę razy daje się głupio zrobić w wała, ale przymknę na to oko. Aha, epizodów Catwoman jak dla mnie mogłyby w ogóle nie być : jest ich niewiele, są krótkie, a na dodatek rozsiane po głównym wątku tak, że zanim dostaniemy znowu nad nią kontrolę, to zapomnimy już szczegóły sterowania. Przyczepiłbym się jeszcze do okazyjnych problemów z kamerą i nie zawsze intuicyjnego sterowania. Do plusów dorzucam natomiast świetną oprawę graficzną (PC, bardzo dobra optymalizacja) i niezły motyw przewodni (choć temat z menu jedynki nadal górą). Ogółem 8/10, ciężko postawić wyżej lub niżej Arkham Asylum, które, ma prostą przewagę : było pierwsze. Mimo wszystko, jak już wspomniałem, bardziej kameralny świat okazał się być plusem poprzedniej części.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...