Dahaka 1 861 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Przecież Quake II na PSX to dla mnie jedyna prawilna wersja. N64. Że co? Tak się składa, że akurat byłem w posiadaniu tej wersji i do PSX nawet nie ma startu. Poziomów było o połowę mniej i zupełnie inaczej wyglądały. Do tego soundtrack był zupełnie inny. Figaro wersji na PSX pewnie na oczy nie widział jak znam życie Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Przeszedłem każdą wersję Q2 jaka wyszła. Ty Dahaka to serio znasz to życie. Cytuj
Arkady 1 011 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Figaro za młody jesteś na Heroda Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Znamy się...? Dodam tylko, ze pisalem o multiplayerze. Najlepiej gralo sie wg mnie na N64 Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 No singiel mam zamglony, wiec bardziej sie tlumacze. Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Znamy się...? Dodam tylko, ze pisalem o multiplayerze. Najlepiej gralo sie wg mnie na N64 Nie grałem prawie w ogóle w te Quake'i (tylko live), ale coś czuję, że poniższe jest powodem dla którego wolisz wersję na N64, i tylko to. Co oczywiście nie jest złym powodem. Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 20 marca 2016 Opublikowano 20 marca 2016 Bardzo możliwe. Na N64 sterowało się o wiele lepiej. Ehh, setki godzin na split screenie. Genialne czasy. Chociaż i w wersję PSXową grało się dużo. Cytuj
ciwa22 856 Opublikowano 21 marca 2016 Opublikowano 21 marca 2016 Quake 2 - PSX - Dual - Kropka. Cytuj
Brolin 328 Opublikowano 22 marca 2016 Opublikowano 22 marca 2016 Singiel Quake 2 na PSXa najlepszy? Heh, chyba już nie sprawdzę. Kiedyś tam grałem w multi na split screenie u kumpla i orał mnie jak chciał, pamiętam jednak, że sterowało się bardzo dobrze. Faza na Id Software trwa u mnie w najlepsze, wczoraj ukończyłem pierwszy epizod Dooma na poziomie trudności ultra-violence i mogę spokojnie powiedzieć, że kto grał w niego tylko na normalu to nie wie co to jest Doom. Wiele dzisiejszych strzelanek nie ma startu do takiej rzeźni, miazga. Cytuj
Plugawy 3 685 Opublikowano 22 marca 2016 Opublikowano 22 marca 2016 Moglby wyjsc jakis remaster Q2 bez tych loadingow i z pikseloza jakos wygladzona. Gralbym. W multi byla fajna mapa z zapadajaca sie podloga jak ktos przycisk nacisnal. Niezle jaja byly jak ktos akurat popie.rdzielal ta droga Cytuj
kubson 3 189 Opublikowano 22 marca 2016 Opublikowano 22 marca 2016 Najlepszy Q2 na konsoli to oczywiście wersja na Xbox 360, jezu jakie to jest dobre Cytuj
Mace 170 Opublikowano 23 marca 2016 Opublikowano 23 marca 2016 Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots: po skończeniu POPS jakoś tak z dystansem odnosiłem się do następnego w kolejności MGSa, no ale ogólnie jestem usatysfakcjonowany zakończeniem historii Solid Snake'a, choć muszę powiedzieć że żwieńczenie niektórych wątków trochę mnie w(pipi)iło ale całe wrażenie ogólnie pozytywne. chociaż takiego wrażenia jak 1,2(fsg:) i 3 na mnie nie zrobiło. cała gra to ogólnie ULTIMATE FANSERVICE. gameplayowo to to samo co było na PS2 + skrypty. nie przeszkadzało mi to bo się spodziewałem. zresztą ja i tak gram w to raczej dla fabuły i gameplay jest mocno dla mnie z boku. no ale ogólnie gra się jak w mgs'a bez zbędnych udziwnień jak np. oddziały w POPS. no i nie ma co ukrywać że gameplayu nie ma tu za wiele . scenek jest naprawdę dużo i często są długie, czasami nawet za bardzo no ale widocznie tak musiało być. grafika mi się podobała, chociaż animacja trochę skakała ale nie jakoś dużo. muzyka za to jak zwykle ma to miejsce bardzo dobra. no nie zawiodłem się, ale wielkiej podniety też jakoś nie miałem. bawiłem się dobrze i na bank wrócę kiedyś :fsg: :fsg: :fsg: :fsg: / 10 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 25 marca 2016 Opublikowano 25 marca 2016 Gods Will Be Watching Mala duza gra. Nie. Mala wielka gra. Wspaniale spedzone 11 godzin. Duzo kombinowania, ciekawa historia nie posiadajaca jednego moralnie dobrego rozwiazania. Interesujacy bohaterowie i autentyczne emocje. Autorom udalo sie sprawic, ze autentycznie rwalem sobie wlosy z glowy (tak wlasciwie to mam lysa banie ale nieistotne) i rozkminialem jaka podjac decyzje biorac pod uwage jej mozliwe konsekwencje. Nie raz w trakcie "przygody" czulem sie jak ostatni ch.u.j. Wybory moralne z serii Walking Dead od TG to pikus. Nawet nie wspomne o poziomie trudnosci. WD to samograj a GWBW to takie Dark Souls z mechanika point and clickow. Czym wlasciwie jest God Will Be Watching? Nie da sie gry wlozyc do jednego worka z klasycznymi przygodowkami. Nie jest to tez typowa gra logiczna. To cos jak silnie oparty na fabule i wyborach moralnych klikany thriller/survival i symulator tego jak beznadziejnie jest byc ta osoba, ktora musi podejmowac decyzje mogace zawazyc o czyims zyciu. Nie chcialbym zdradzac fabuly wiec postaram sie opisac gameplay w inny sposob. Wyobrazcie sobie, ze jestescie osoba dowodzaca grupa powiedzmy 6 osob. Jestescie uwiezieni pod sniegiem (zlapala was lawina). Wasze zadania to wydostac sie spod sniegu przed smiercia glodowa/z zimna/braku tlenu. 6 osob to: emerytowany lekarz, stara babcia, dwie blizniaczki, inzynier i wy. Powietrza starcza na 72h w ciagu ktorych musicie wydostac sie na powierzchnie (mozecie tez czekac na ratunek). Problem jest taki, ze ekipa ratunkowa odkopie was za 100h. Mozecie kopac w ich strone skracajac czas potrzebny na ratunek ale tym sposobem zuzywacie wiecej cennego tlenu i omki. Omki i tak nie starczyloby dla wszystkich. Jak ktos bedzie glodny to spadaja mu morale i wolniej kopie albo sie totalnie zalamuje i jest niezdolny do dalszej pracy, co powieksza panike wsrod calej grupy. Kazda wykonana przez was czynnosc zabiera 2h (gdy ktos jest bardziej zmeczony czas ten sie podwaja). Mozecie spac ale to spowalnia prace. Co zrobicie, zeby przezyc? Moze od razu kogos zabic i oszczedzic prowiant + powietrze? Brzmi na proste ale takie nie jest. W wielu "misjach" nawet jak zdecydujemy sie na najberdziej sku.rwi.ale zagranie i tak nie jest latwo o zwyciestwo. Przed zabraniem sie GWBW naczytalem sie roznych opinii. Glownie o tym jak gra jest trudna i nieuczciwa. Czy jest trudna? Tak. Niemozliwie trudna? Nie. Wystarczy zapoznac sie z machanika kazdego rozdzialu, dobrze zaplanowac czynnosci oraz miec na uwadze finalny efekt dzialan. Ciekawie rozwiazany jest sposob diagnozowania stanu podopiecznych. Nie ma wskaznikow procentowych, czy paskow. To czy wszystko jest ok musimy odczytac np po pozycji ciala. Osoba zmeczona chwieje sie, powlocze nogami itp. Takiej osobie powinnismy pomoc w pierwszej kolejnosci (albo nie - zalezy od nas). Co do tego czy gra jest nieuczciwa to powiem tak: przez 90% fabuly wszystko jest cacy i efekt koncowy zalezy od grajacego. Problem pojawia sie w 5 rozdziale gdzie sukces to rowniez zasluga szczescia. Bez planowania i logicznego dzialania nie ma szans na ukonczenie tego rozdzialu ale nawet to nie wystarczy jak nie dopisze szczescie. Jezeli macie duzo cierpliwosci i nie przytlacza was kilka/kilkanascie zadan do przypilnowania w tracie paru nawet minut rozgrywki to zdecydowanie polecam God Will Be Watching. Cytuj
tomzacz 202 Opublikowano 25 marca 2016 Opublikowano 25 marca 2016 Undertale Z ciekawości pograłem drugi raz i... to jest wielkie rozczarowanie! Gameplay ma potencjał, ale wykorzystuje go tylko w jednej walce. Postacie bawią... przez jakieś dwie minuty. Fabuła co chwila chce połączyć poważne z niepoważnym... co jej nie wychodzi. Grafa to jakiś żart, a soundtrack... a, on nadal jest genialny. Ale reszta to wielkie rozczarowanie. 3/10 - gra 9/10 - soundtrack Cytuj
raven_raven 12 013 Opublikowano 26 marca 2016 Opublikowano 26 marca 2016 Czy użytkownik tomzacz to jest trolling w dobrej sprawie? Cytuj
Suavek 4 695 Opublikowano 26 marca 2016 Opublikowano 26 marca 2016 Taki wiek. Bądź wyrozumiały. Cytuj
tomzacz 202 Opublikowano 26 marca 2016 Opublikowano 26 marca 2016 Po prostu nie grałem w lepsze gry niż Undertale, więc to moja ulubiona gra, a ludzie ciągle się z tego śmieją. Od, cała sprawa. Cytuj
balon 5 342 Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 Broken Sword 5 - pełnoprawna, rysowana kontynuacja dwôch pierwszych części w formacie p'n'c. George i Nico w wysokiej formie. Zagadki nie za trudne, nie za łatwe (no może 3-4 były przegięte). Jak zawsze fajna historia z podłożem religijnym w ładnie rysowanych lokacjach. Idealna gierka do odetchnięcia przed Quantum Brake czy nowym Uncharted. POLECAM i puszczam dalej w obieg na PT. 1 Cytuj
UberAdi 2 285 Opublikowano 28 marca 2016 Opublikowano 28 marca 2016 (edytowane) Pillars of Eternity - ukończyłem za drugim podejściem. Pierwszym razem PoE mnie nie pochłonęło tak jak zrobiły to np Wasteland 2 lub Divinity, dopiero teraz się wciągnąłem i muszę przyznać, że postawił bym PoE minimalnie wyżej niż te dwa wymienione tytuły, głównie ze względu na to, że PoE wydaje się być lepiej napisane. Mimo, że czasem możemy czuć się zagubieni, jeden wątek jest przerywany przez jakiś inny i miejscami panuje lekki chaos który samemu trzeba uporządkować. Musiałem np sobie odpalić w grze dziennik i poczytać trochę o bogach istniejących w tym świecie bo w pewnym momencie nie rozumiałem w jakim kontekscie bohaterowie prowadzą dialog. Gra fabularnie jednak nie wypada jakoś ponadprzeciętnie, szczerze mówiąc trochę się zawiodłem bo jest tylko "ok" ale słyszałem, że dodatki które mam jeszcze przed sobą pod tym względem wypadają lepiej. Bardziej niż główna linia fabularna podobały mi się wszelkie poboczne zadania i rozmowy z NPCami z różnych frakcji bo spotykamy sporo ciekawych postaci, jesteśmy świadkami sporów między nimi, możemy poprzeć którąś ze stron, olać ich kompletnie, zainicjować inny sposób rozwiązania problemu albo zwyczajnie zabić i okraść. Krótko mówiąc stare dobre eRPeGie które polecam fanom starych dobrych eRPeGów Trochę lepsze i ambitniejsze niż Wasteland i Divinity ale też trudniejsze w odbiorze. Edytowane 29 marca 2016 przez UberAdi 1 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 29 marca 2016 Opublikowano 29 marca 2016 Dawno temu gralem w Broken Sword 1. Teraz nadszedl czas na nadrobienie zaleglosci. Wczoraj ukonczylem Broken Sword 2 The Smoking Mirror Remastered. Gra cale szczescie jest z tych point 'n clickow posiadajacych w miare logiczne zagadki. Nie trzeba ze soba laczyc przedmiotow, ktore za nic sie do tego nie nadaja. Latwo nie jest w kazdym razie. Wiekszosc "plansz" wymaga sporo kombinowania i glowkowania - szczegolnie przedostatnia lokacja. Nad nia spedzilem najwiecej czasu. BS raczej nie zaliczy sie do moich ulubionych przygodowek. Zdecydowanie wole powazniejsze klimaty i fabule niz to co serwuje ta seria. Na pulce czeka jeszcze Broken Sword 3,4 i 5. Moze one przekonaja mnie bardziej niz pierwsze dwie czesci. Cel: przejsc jeszcze 3ke przed ukazaniem sie u nas nowej Deponi. Cytuj
Ludwes 1 682 Opublikowano 30 marca 2016 Opublikowano 30 marca 2016 Wstyd się przyznać, chłopaki, ale chwilę temu po raz pierwszy przeszedłem GTA IV. I wiecie co? Ta gra jest zadziwiająco dobra. Myślałem, że gry z otwartym światem nie są już dla mnie, a tutaj bardzo milutko spędziłem te blisko 30h. Bardzo mi się podobała historia, która, w przeciwieństwie do GTA V, zmierza w jakimś określonym kierunku. Klimat, dialogi, model jazdy (choć ten z drugiej Mafii lepszy) i fizyka są najwyższej jakości. Wady? Są: - checkpointy (Jezu, jak mnie wkur.wiało, gdy podczas misji umierałem i chcąc ją powtórzyć musiałem zapyerdalać na miejsce strzelaniny. A wystarczyło zrobić jeden, zaraz po przyjeździe na miejsce), - brak możliwości zmieniania ramienia, z którego strzela Niko (zmieniał sam, kiedy mu się podobało), - kurde, zapomniałem, a jeszcze coś mi nie pasowało. A, dzwoniący co chwilę znajomi. Najgorszy to był Dwayne, który wiadomo po której misji ciągle zawracał mi du.pę wyjściem na kręgle. Zostało mi jeszcze trochę rzeczy do roboty, więc na pewno do czwóreczki wrócę, a później sobie ogarnę dodatki i będzie git. Daję 7+. 1 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 30 marca 2016 Opublikowano 30 marca 2016 Co do check-pointów to raz nie wiem jak udawało Ci się grać w poprzednie części, ale tutaj był już krok do przodu a mianowicie taksówka, która wiozła cie na miejsce misji (ale rozumiem frustracje, przez czasem niedoje.bane sterowanie można było się zdenerwować powtarzając misje w Balladzie jest to poprawione z tego co pamietam). Ważną rzeczą przy graniu w GTA IV było też wyłączenie mini mapy bo podczas strzelanin strasznie psuje rozgrywkę zaznaczenie przeciwników na minimapie, zabiera fun troszkę i tę nutkę nieprzewidywalności a jesli chodzi o poruszanie się po miescie to najlepiej zdać się na gps gadający w aucie albo po prostu starać się orientować w terenie bo miasto było świetnie zaprojektowane. Fajnie to wzmacnia immersje w czwóreczce. Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 30 marca 2016 Opublikowano 30 marca 2016 (edytowane) God of War Ascension - najnowsza i (miejmy nadzieję) ostatnia odsłona przygód spartiaty Kratosa, który wydawałoby się, że wybił już wszystko co było do wybicia. Otóż twórcy stwierdzili, że cosik jeszcze można zaszlachtować w antycznej Grecji. No i tu jest problem bo tak na prawdę nie ma za bardzo co ubijać. Serio już nie mieli pomysłu kogo wrzucić pod rozgrzane ostrza wiecznie wkurwionego wojownika. Furie, czyli główne przeciwniczki na drodze Kratosa do wyzwolenia się spod jarzma Aresa (bo fabularnie to prequel), nawet nie należą do mitologii greckiej tylko do rzymskiej. W mitologi greckiej ich odpowiednikami są Erynie potocznie zwane "życzliwymi" co pewnie było powodem zmiany nazwy. Jak to? Kratos będzie teraz ubijał życzliwe emerytki? W sumie to tylko takie moje czepianie się. Ale teraz serio. Rodzaje przeciwników da się policzyć na palcach obu rąk. I w większości to tylko wariacje znanych nam już minionów. Chyba tylko pierwsza walka z bossem - Hekatonchejrem dawała jakąś cząstkę epickości znanej z poprzednich odsłon. Reszta to już takie klepanie Heliosa po błyszczącej dupie. W sumie to tych bossów nie aż nazbyt. Po prostu brakło pomysłów. To może dla odmiany coś dobrego o grze. Oprawa A/V to już standardowo najwyższa półka. Obiekty są ładne, a walki płynne. Tylko filmiki wydają się mieć spadki klatek. Co jest dziwne. Nawet polski dubbing dał radę. Boguś Linda pasuje na Kratosa pod warunkiem, że nigdy nie słyszało się głosu Carsona. Prz nim Linda brzmi jak uczennica pierwszego roku jakiejś szkoły zakonnej. Teraz czas chyba na wspomniane przeze mnie irytujące motywy. Na poziomach easy i normal nie ma dużego problemu. Schody zaczynają się na hardzie. I nie dla tego, że jest trudny bo nie jest. Wkurzający jest gameplay. Zamiast dać jakiegoś wymagającego przeciwnika, którego trzeba załatwić sposobem gra wrzuca nam tabuny minionów i co gorsza na cholernie małym terenie. Kurwa, co oni zrobili z tą grą? W innych częściach mieliśmy spory kawałek do manewrowania co pozwalało rozbić grupę i wypracować combosa. We Wstąpieniu możesz zapomnieć o combosach na większej grupie. W moment zostajesz sprowadzony do bloku. A skubani mają synchronizację ataków jak jakieś (pipi)e rosyjskie łyżwiarki figurowe. Czekasz aż skończą okładać jeden za drugim i wtedy masz czas na szybki atak bo po chwili znów się zaczyna. Już pal licho jak są tylko Satyry. Ale o tym twórcy też pomyśleli. "Hej, żeby nie było za łatwo wrzućmy jakiegoś sub-bossa. Będzie śmiesznie". Nosz (pipi) mać. Pomysł iście szampański jakby powiedział Bansai. Jak się obronić przed atakiem niewrażliwym na bloki kiedy musimy się bronić przed klepiącymi nas satyrami, a uniku nie ma jak wykonać? Nie da się. Najlepiej ubić bydlaka na początku, a później zająć się resztą "przeszkadzajek". Szybko nauczysz się też które ataki możesz blokować, a przed którymi trzeba ratować się unikiem. W grze jest kilka takich momentów. Szczególnie irytująca jest walka w rozdziale 23 na taśmociągu gdzie mamy mur ognia z jednej i drugiej strony, a w środku my i rzesza satyrów, a miejsca robi się coraz mniej. Oj, leciały kurtyzany na prawo i lewo. Drugim takim momentem jest chwila potem na początku rozdziału 24. Niewiele większa przestrzeń, gromada satyrów (połowa z tarczami) i chyba z 4 słonie. Twórcy nie mają Allaha w sercu, że skazują nas na takie męki. W "Platinum Club" wspomiałem o trofiku "Wyzwania Archimedesa" i o tym, że nie jest on tak wymagający jakby nam to gra sugerowała. Z prostego powodu. NIE MA SATYRÓW, KURWO! Są tylko specjalni przeciwnicy jak syreny, centaury, czy Talos. Tutaj wystarczy wiedzieć kiedy da się blokować, kiedy robić uniki ogólnie znać przeciwników. Zapomniałem dodać, że od momentu dostania w łapy Kamienia Orkosa i Amuletu Uroborosa jest znacznie łatwiej. Polecam nadużywanie obu. Ale pomimo tych cyrków gra się przyjemnie choć mocno odczuwalny jest backtracking. Część gorsza fabularnie i trochę gameplayowo od reszty ale wciąż solidna. To już chyba ten czas by przerzucić się na inną mitologię. Zarówno nordycka jak i rzymska mitologia ma wystarczająco bóstw do by zadać im jedyne słuszne pytanie (i jednoczesną odpowiedź): "Do you bleed? You will." A może czas wybrać się do starożytnej Japonii? Ocena: 7+/10 Edytowane 30 marca 2016 przez Farmer. Cytuj
Square 8 604 Opublikowano 30 marca 2016 Opublikowano 30 marca 2016 W tej części zabrali podstawowe combo rozbijające gardę czyli :square: :square: :Triangle: i ludzie narzekają, że trudno, w tym Ty Jak dla mnie gameplay był świetny, a jak potrafiło się trzymać naładowany pasek to już w ogóle była bajka. Brakowało mi bardzo areny właśnie do bawienia się z przeciwnikami. Btw. Grałeś z patchem ułatwiającym Wyzwanie Archimedesa? Klimat Wstąpienia jest nieporównywalnie lepszy niż trójka, mi bardzo przypominał jedynkę za co olbrzymi plus. W sumie bym się nie obraził na remaster, pomimo, że mam od premiery swoją kopie. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.