Voytec 2 761 Opublikowano 6 września 2016 Opublikowano 6 września 2016 Kozak, ja w TR grałem na 13-calowym kineskopie. Kurde, pozytywne opinie ma TR Anniversary. Trzeba będzie się zainteresować Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 6 września 2016 Opublikowano 6 września 2016 Kurde, pozytywne opinie ma TR Anniversary. Trzeba będzie się zainteresować A czemu miałby być niepozytywne? Świetny remake. Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 6 września 2016 Opublikowano 6 września 2016 The Legend of Zelda A Link Between Worlds No i to jest Zelda. Ciezko napisac cos o grze doskonalej. Kazda czesc Zeldy ma cos w sobie z tym, ze wiele z nich posiada jakies wady. To jedyna Zelda doskonala. Ilosc dungeonow spora, ich poziom satysfakcjonujacy ale nie frustrujacy, ciekawi bossowie oraz spory ekwipunek i dungeony wykorzystujace ich "funkcje". Ciekawie wypada patent wypozyczania przedmiotow - chociaz i tak po paru godzinach dorobilem sie na tyle kasiory, ze wszystko wykupilem i zafundowalem sprzedawcy wakacje zycia. Chwile po rozpoczeciu przygody Link otrzymuje przelomowa umiejetnosc "wtapiania" sie w sciany co jest po pierwsze super wykorzystywane w eksploracji a po drugie kapitalnie wtedy wyglada efekt 3d. Byla to w sumie jedyna gra z jaka mialem do czynienia na 3dsie gdzie efekt ten mialem non stop podkrecony na maxa. Sama slodycz. Ukonczenie tej czesci jeszcze mocniej mnie nakrecilo na nadrobienie A Link to the Past. 6 Cytuj
SlimShady 3 384 Opublikowano 7 września 2016 Opublikowano 7 września 2016 UWAGE MOZLIWE WIEKSZE I MNIEJSZE SPOILERY Yakuza 5 to najnowsza i najdluzsza numerowna czesc(gdzies 2 razy dluzszy glowny watek niż u poprzednikow), ale niestety zdecydowanie najgorsza, co przykro pisać, bo generalnie lubie cala serie choć gram w nia glownie dla fabuly, klimatu i co dla wielu może być dziwne cutscenek. Wiadomo jaka gra jest pod względem gamplayu, zbyt wiele na przestrzeni lat się nie zmienilo. Nadal jest to dobra chodzona bijatyka z jedynymi w swoim rodzaju wykręconymi scenami, ale jest tez mocno archaiczna z naleciałościami przywodzącymi na myśl czasy psxa. Y5 to spore rozcarowanie ,bo gra patrząc na caloksztalt jest prze(pipi)owa gdzies tak przez 3 chaptery, a później sytuacje nieco ratuja fajty z dalszych etapow i sterowanie akiyama, który ma zdecydowanie najlepszy styl walki spośród wszystkich postaci(cos jak polaczenie lawa z hworangiem), 1 chapter jest fajny, tylko na koniec, bo w wiekszosci zafundowali zamule polegajaca na jezdzeniu taksowka i sciganiu się kartonami, no swietne to było. 2 chapter jest absolutnie najgorszym z caley serii ever, no nic nie ma w nim dobrego. Jest tak k.urewsko nudny, powtarzalny i meczacy oraz debilny pod względem fabularnym, ze się w pale nie miesci ( gościu,ktory spedzil cwiare za morderstwa których nie popelnil w 4 teraz czuje potrzeby rehabilitacji wgledem organow scigania) . Pozniej zmuszaja do wielu niedorobionych pobocznych aktywności jak polowanie, które jest rownie pasjonujące co hodowla jedwabników. 3 chapter to tez jakies nieporozumienie az do momentu sterowania akiyama, bo nim kozacko się walczy, ale i tak zaorać ten watek kierowany do nie wiem kogo, możliwe ze tańcowanie, spiewanie i lazenie japonska dziewczynka znajdzie swoich wielbicieli, ale poważnie w grze o japońskiej mafii jest to rownie potrzebne jak swini siodlo. Czulem się zażenowany jak prawie nigdy grając w gierke dla dzieci. Jedyny plus grania haruka to brak randomowych walk. Dalszych etapow nie opisuje, bo jest lepiej ze wgledu na walki, ale watek bejzbolisty lipny, a ogolnie cala fabula to jakas pi.rdolona kpina z graczy. Tworcy nie poruszają mocnych tematow i boja się odwaznych decyzji jak poprzednio. Jak zobaczysz, ze ktoś ginie to prawie jest oczywiste, ze tylko na zżarty i nieważne czy to glowna postac, która steruejsz czy ktokolwiek) . Ogolnie od drugiej części kazda kolejna pod wgledem fabuly jest coraz to gorsza, ale tutaj mnie po prostu wku.rwili. Wyglada jakby scenariusz pisal 10 latek i kierowal go do 5 latkow, twisty z dupy zupełnie na sile, no to jest temat na potezna rozprawke, ale chyba nawet największy fan musi przyznać, ze fabula jest zwyczajnie glupia, ale tak glupia, że ze wstydu można się nierzadko zarumienić. Mimo, ze się srogo zawiodłem to nadal licze ze rimejk 1, zero, a przede wszystkim 6(która niby ma być ostatnia) sa/będą dużo lepsze. Bez na sile wciskanych (pipi)-Aktywnosci, bez pojscia w ilość zamiast jakość i z konkretna fabula, bo tutaj pierwszy raz się meczylem grajac i zastanawiałem co chwile w duchu czy jestem choć trochę normalny. Cytuj
Pupcio 18 451 Opublikowano 8 września 2016 Opublikowano 8 września 2016 Wolfenstein the old blood. Grało mi się jakoś gorzej niż w podstawke, pewnie spora w tym zasługa dooma gdzie strzelanie wynieśli na tak wysoki poziom że nawet ten w wolfie nie daje tyle radochy. No nawet fajnie było, nie za długo a to dobrze bo fabuły tu prawie nie ma, no ale czekam na pełnoprawny sequel i tak. Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 9 września 2016 Opublikowano 9 września 2016 (edytowane) Until Dawn - całkiem niezła pozycja muszę przyznać. Początkowo przeszkadzała mi ta zgraja, typowo amerykańskiej hołoty, ale im dalej w las tym lepiej. Niektóre postacie zyskują w oczach w późniejszej części gry, inne tracą. Fajne aczkolwiek trochę stereotypowe osobowości. Poza tym sama gra jest naprawdę ok. Widać jak na dłoni, że miała być pod PS Move, ale na padzie też się dobrze gra, więc nie ma co narzekać, tym bardziej, że oprawa graficzna jest co najmniej bardzo dobra. Modele postaci, mimika twarzy, animacja - wszystko robi wrażenie. W niektórych momentach widać pewną sztuczność, ale całościowo jest bardzo dobrze. Na pewno lepiej niż przereklamowane gry Davida Cage'a i to nawet pod względem scenariusza, który niby niczym nie zaskakuje, ale trzyma się kupy (chociaż czasami są drobne zgrzyty, ale to nic w porównaniu z grami pana C.). No i dodam jeszcze, że dźwięk też robi robotę. Klimacik również momentami super. Bawiłem się dobrze. Polecam zagrać w Until Dawn jak znajdzie się gdzieś poniżej stówy. Horror z tego taki sobie, ale potrafi trzymać w napięciu. 8/10 Deus Ex Mankind Divided - udana, rzemieślnicza, ale przy tym niezwykle miodna kontynuacja. Wszystko to co było plus drobne szlify i niuanse. Gameplay pozostał w zasadzie ten sam, ale to akurat zaleta, bo po co zmieniać coś co jest dobre? Poza tym klimat robi jeszcze większe wrażenie niż w Human Revolution. Od strony graficznej jest rewelacyjnie. Największe brawa należą się za szczegółowość lokacji które mamy okazję zwiedzić i tekstury, przeważnie ostre jak żyleta. Mnóstwo detali otoczenia, świetne projekty poszczególnych miejscówek. Momentami zatrzymywałem się i podziwiałem, pomimo tego, że jakoś nie grzeszą wielkością. Muzyka troszkę słabsza niż w HR, ale znalazło się kilka utworów perełek. Najważniejsze że świetnie wtapia się w klimat. Jeżeli chodzi o minusy, to pod koniec gry zaczęło mnie drażnić bieganie pomiędzy dzielnicami tam i z powrotem. Poza tym pojawiały się bugi w oznaczeniach misji na mapie. Nie raz nie dwa, miałem źle zaznaczone cele przez co momentami byłem mocno zdezorientowany. Niektóre cele nie zniknęły mi do końca gry, pomimo że wykonałem je dużo wcześniej. Czasami zdarzały się też mocne spadki animacji. Podsumowują - jak lubiło się HR to przy MD można zabawić się tak samo dobrze, a nawet i lepiej. Z pewnością wrócę jeszcze do gry za jakiś czas. Mam wrażenie, że ta produkcja, podobnie jak poprzednik, pod pewnymi względami nigdy się nie zestarzeje i za każdym razem będzie sprawiała tyle samo frajdy. Szanuję mocno takie produkcje. Nic tylko kupować i grać. Pełna kwota należy się twórcom jak chłopu ziemia. Kto nie kupił w premierę ten janusz i niech smaży się piekle za taką zbrodnię. 9/10 Edytowane 9 września 2016 przez ireniqs 1 Cytuj
Suavek 4 718 Opublikowano 12 września 2016 Opublikowano 12 września 2016 Hatsune Miku: Project Diva X (PSV) Miałem napisać jakiś głupawy wstęp i kolejną wymówkę, jak to seria pozytywnie wpłynęła na moje samopoczucie na przestrzeni ostatniego roku, ale doszedłem do wniosku, że Miku na tym forum nikogo, więc szkoda klawiatury. Ino bardzo fajna odsłona. Dużo osób narzeka na wprowadzone zmiany i innowacje, ale w ogólnym rozrachunku bardzo mnie one odpowiadały i ładnie urozmaiciły zabawę. Jak to ktoś określił, tytuł bardziej przypomina teraz "grę", niczym RPG, z dialogami, kostiumami i akcesoriami posiadającymi statystyki i wpływającymi na różne aspekty piosenek i kolejne odblokowywane itemy. Muzycznie zrezygnowano z teledysków na rzecz występów na scenie. Tu najwięcej kontrowersji, ale mnie to odpowiada, bo zachęca to do zabawy z customizacją - także samych scen. W poprzednich odsłonach zawsze brałem defaultowy moduł dla danego klipu, a tutaj w pewnym sensie występy tworzy się samemu. Fajny bajer. Do tego kilka utworków w postaci tzw. medley, czyli mieszanki ok. 5 różnych utworków w jeden, a także możliwość kreowania festiwali, złożonych z trzech wybranych przez nas utworów, które grają jeden po drugim w skróconej i 'podkręconej' formie, gdzie w tle wiwatuje nam publiczność. Utworków jest "tylko" 30, 32 z DLC, ale wszystkie są nowe, co zaliczam na plus, bo już brzydły mi niektóre motywy wałkowane w niemal każdej odsłonie. Oczywiście to japoński piskliwy syntezatorek, ale mnie subiektywnie podoba się zdecydowana większość piosenek. Nie trawię tak naprawdę raptem jednej - Amazing Dolce - reszta jest fajna do klepania, a czasem i przyjemna słuchania i/lub oglądania. Na minus grind i losowość. W poprzednich odsłonach zdobywało się kredyty i kupowało co chciało, jeśli się miało dostęp. Tutaj kostiumy i itemy do random dropy z piosenek. Inny minus to bardzo skromna ilość utworków dla innych vocaloidów, które jak już to stanowią występy grupowe. Raptem Luka, Len i Rin dostali po jednym solowym utworku. Reszta to Miku, albo Mika ze spółką. Niby szczegół, ale irytuje szczególnie w kontekście odblokowywania świecidełek dla innych vocaloidów, gdyż można to robić tylko grając właśnie nimi. A jakoś nie widzi mi się wybieranie Kaito do utworków z wokalem Miku... A tak w ogóle, to śliczna grafika. Zdecydowanie jednak wolę ten styl, niż arcade'owy z Future Tone. Na PSV gra jest bardzo kolorowa i śliczna jak na platformę. Spadki poniżej 30fps nie są tak częste jak w poprzednich handheldowych odsłonach. Wersja PS4 działa w 60fps, ale graficznie jest jakaś taka ciemniejsza, jakby pozbawiona kolorów. Może kwestia gustu. Gra pewnie nikogo, ale i tak polecam. A na tle poprzednich odsłon stawiłbym ją na pewno wyżej, niż poprzednika - F2nd. Jest co robić, gra się miło, a poziom trudności zdaje się w sam raz (tj. Hard jest do zrobienia przez normalnych śmiertelników, zaś Extreme jest dla nieludzi). Cytuj
SG1-ZIELU 870 Opublikowano 12 września 2016 Opublikowano 12 września 2016 Deus EX Human Revolution Director's Cut (PC) W końcu po paru latach przełamałem się i kupiłem ten tytuł na steamie i powiem wielkie woow. Poczynając od długości rozgrywki 39h zajęło mi skończenie gry, jasne węszyłem po każdym koncie jak pies i nie zabijałem prawie nikogo ale mimo to jestem zadowolony z długości rozgrywki. Fabuła jak i rozgrywka to coś wspaniałego chyba nigdy jeszcze nie czytałem w żadnej grze tylu maili czy e-booków , świetnie pokazane drugoplanowe postaniecie jak i główny bohater którym aż chce się grać. Aż wstyd że dopiero teraz odkryłem ten tytuł jak dla mnie 9+/10 Cytuj
Heviro (Fanboy BDG) 155 Opublikowano 13 września 2016 Opublikowano 13 września 2016 X-Com Unknown Enemy Plus(Vita) - Mimo ,że grałem na PS3. Skusiłem się na wersje dla jedynego mesjasza i męczennika konsol- Vitolda. I jeśli chcesz się poczuć jak betatester polecam zakup tej gry. Samego tytułu nie muszę opisywać bo wszyscy wiedzą że jest to naprawdę dobra strategia: wymagająca ze sporą ilością możliwości. W wersji przenośnej dostajemy całą grę razem z dodatkiem (dlatego nie wiem czemu się nie nazywa Enemy Within plus). Niestety jakość portu jest straszna gra się wczytuję przeraźliwie długo, potrafi się przyciąć , zawiesić, wykrzaczyć się a czasem zapomnieć co "ma być dalej". Szkoda że 2k nie potraktowało tej wersji z większym szacunkiem Sam sie zdziwiłem że mimo tego fatalnego portu nie mogłem się oderwać od gry. Xcom idealnie sprawdza jako umilacz aby wskoczyć na szybką misje w trakcie jazdy autobusem czy coś. Kupiłem swoją na wyprzedaży na PSN za 19.99 zł i za taką cenę można się skusić. Bo to wciaż świetna gra tylko że w ciut ułomnej wersji 1 Cytuj
Sep 1 624 Opublikowano 13 września 2016 Opublikowano 13 września 2016 Zaginięcie Ethana Cartera - niezły początek, ale potem robi się zbyt powtarzalnie i prosto. Wizualnie cieszy oko, a historia wciąga. Spodziewałem się jednak trochę więcej. 7/10 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 16 września 2016 Opublikowano 16 września 2016 Halo 5 Guardians Pierwsza gra na One i dobrze wydane pieniadze. Mam zaliczone po kilka razy wszystkie czesci Halo, spedzilem lacznie pewnie kilkadziesiat godzin z multi 3ki i 4ki ale jakos fanem uniwersum nigdy nie bylem. Owszem cos mnie przyciaga do kazdego Halo i nawet wiem co to jest. Po pierwsze super zrealizowane strzelanie, wymagajacy przeciwnicy juz nawet na normalu, mnogosc uzbrojenia, pojazdy, skala bitew czy w koncu udany glowny bohater. W Guardians dostalem prawie wszystko czego sie spodziewalem. Zabraklo mi jedynie wiekszej ilosci otwartch terenow i dlugich etapow z pojazdami. Jak juz sie pod koniec gry dorwalem do Skorpiona to nie chcialem z niego wysiadac. Nikt nie przezyl. Gdyby sie dalo rozwalac skaly to pewnie bym caly teren zrownal z ziemia. Pomysl z dwoma grywalnymi naprzemiennie bohaterami ok ale mam wrazenie, ze w Halo 2 bylo to lepiej zrealizowane. Tam grajac mialem swiadomosc, ze Arbiter gra drugie skrzypce a w Guardians w sumie to Locke chyba mial zastepowac Mistrza Szefa. Szkoda. Mam nadzieje, ze 117 nie zostanie odsuniety na bok serii (raczej po zakonczeniu sie na to nie zapowiada ale kto ich tam wie). Jak zwykle gra ma udana sciezke dzwiekowa, ktorej mozna sluchac godzinami nawet po zakonczeniu kampanii. Singla przeplatalem sobie sesjami w multi na Arenie i co w ciry dostawalem na poczatku to glowa mala. Przez pierwsze godziny gralem jak totalna lebioda - dopiero jak na nowo organizm ogarnal sterowanie Xboxowym padem szlo lepiej. Szkoda, ze multi z tego co doswiadczylem nie jest oblegane przez wiele osob i nie raz mam ogromne problemy zeby wyszukac mecz. Udalo mi sie kilka razy wywalczyc podium. Satysfakcja ogromna: 2 Cytuj
drozdu7 2 796 Opublikowano 17 września 2016 Opublikowano 17 września 2016 Alan Wake - ukończony wraz z dodatkowymi dwoma odcinkami. Po latach znów wskoczyłem w buty Alana i czułem się w nich kapitalnie. Zacząłem grać w to ponieważ nowy Mad Max tak mocno mnie wkurzył swoją nijakością i tym że to pusta gra. Wyłączyłem ją i włączyłem kolejną zainstalowaną na dysku.. i z miejsca zrobiłem niemal dwa odcinki. Ta gra jest świetna, świetna nawet dziś, po 6 latach. Klimat, fabuła, rozgrywka. Latarka + pistolet? Super sprawa. Opętani? Dawać. O grafice nie mówię bo co tu mówić. Gra ma swoje lata, ale pomimo wieku ma swój styl i tożsamość. Broni się bez problemu. Jedyne co mnie wkurzyło to pierwszy odc specjalny, za dużo w nim walki. Zrobiony na siłę. Remedy robi świetne gry, to jeden z niewielu developerów którzy cały czas szukają nowych rozwiązań ( teraz gram w Quantum Break ). Alan Wake to przemyślana produkcja, która zapewni kilkanaście godzin super przygody. Polecam 9/10 poprzedniej generacji. Cytuj
Frantik 2 571 Opublikowano 17 września 2016 Opublikowano 17 września 2016 (edytowane) Silent Hill 3 (PC) Można powiedzieć, że już klasyk. Obok dwójeczki to chyba zdecydowanie moja ulubiona część Cichego Wzgórza. Po latach postanowiłem zmierzyć się z nią ponownie i tym razem będąc jako tako do tego przygotowanym, bo pierwsze podejście za małolata było raczej na pewno niepełne, a i nie ogarniałem wówczas za wiele z fabuły, nie wspominając już o nawiązaniach do kultury popularnej, których SH3 ma naprawdę sporo.Pierwsze, co poczułem po wskoczeniu w buty Heather Mason, to podziw spowodowany tym, jak ta gra nadal dobrze wygląda. Oto produkcja z 2003 roku może pochwalić się modelami postaci, które nawet dziś nie wyglądają źle, a nawet są co najmniej znośne. Po małym czarowaniu i uruchomieniu gry w 1080p efekt jest oczywiście jeszcze lepszy. Czapki z głów dla Team Silent za ten aspekt. Na reszcie oprawy wideo już zdecydowanie bardziej widać ząb czasu - tu jakaś rozmyta tekstura na ścianie się rzuci w oczy, tam mignie jakiś niezbyt urodziwy cień, ale całość absolutnie nadal trzyma klasę i w żadnym razie nie odrzuca.Kolejnym znakomitym elementem jest ścieżka dźwiękowa autorstwa samego Akiry Yamaoki, który moim zdaniem spłodził tutaj chyba najlepszy OST w całej serii. Po raz pierwszy w Silent Hill w utworach usłyszeć możemy partie wokalne, co wychodzi znakomicie i tym wygrywa z soundtrackiem z części drugiej. Poezja Co do samego gameplayu, to również wzorowo przeszedł on próbę czasu. Rzecz wciąga, nie nuży i doskonale wyważa proporcje walki, zagadek i eksploracji. Co trochę zaskoczyło, to gra jest dosyć krótka - na normalnych poziomach trudności można się zmieścić w 6. godzinach, a gdybym nie błądził w kilku miejscach po labiryntach bliźniaczych korytarzy (etap w metrze będzie mi się śnił po nocach i to bynajmniej nie z powodu strachu ) , to pewnie byłoby jeszcze krócej. Co zaś tyczy się samego strachu... Choć klimat ciężki, gęsty i generalnie mistrzowski, to muszę ze smutkiem przyznać, że gra nie była w stanie mnie porządnie przestraszyć. Nie wiem z czego to wynika, ale o wiele bardziej bałem grając w Silent Hill 2 - za jakiś czas sprawdzę, czy efekt pozostał. Nie mogę też powiedzieć, że jest gra jest szczególnie trudna. Podczas całej rozgrywki swoje zgony mogę chyba policzyć na palcach jednej ręki. Początkowo dziwiłem się też ilościom amunicji i przedmiotów leczących, które znajdowałem na swej drodze, na szczęście zmienia się to wraz z postępami w fabule - savepointów też wtedy coraz mniej. Następna rzecz to historia - z zainteresowaniem śledziłem jej bieg, acz nie mogę powiedzieć, że jakoś strasznie mnie poruszyła. Nie wiem czy to wina dość dziwnego momentami zachowania Heather, czy tego, że w sumie wszystko kręci się wokół znanego z mitologii Silent Hill kultu - wątku, który nigdy jakoś szczególnie mnie nie jarał. Bardziej cenię, nazwijmy to, typowo osobiste historie bohaterów z paru innych odsłon. Przyczepić nie mogę się za to do postaci i ich psychologicznego zarysowania - tutaj odwalono kawał dobrej roboty. Wiele osób narzeka też, że do tytułowej mglistej mieściny trafiamy dopiero mniej więcej za połową gry, ja natomiast nie robię z tego problemu, bowiem cały scenariusz poprowadzono tu z głową i wszystko ładnie się z sobą składa. Reasumując: 9/10 Brać, grać, chłonąć cudownie psychodeliczną i mroczną atmosferę. Dziś już takich gier się nie robi. Edytowane 18 września 2016 przez Frantik 6 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MaZZeo 14 187 Opublikowano 17 września 2016 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 17 września 2016 (edytowane) Call of Duty Black Ops 3 - nigdy nie lubiłem podserii Black Ops. Jedynka doceniana za fajny scenariusz moim zdaniem klęka od natłoku złych gameplayowych rozwiązań, dwójka miała tak żenująco naciąganą fabułę, że ciężko było przebrnąć ją do końca bez uśmiechu politowania na twarzy. Po BO3 sięgnąłem w zasadzie tylko dlatego, że Advanced Warfare był naprawdę porządnie zrobionym FPSem, nie jakimś rewelacyjnym ale można było się dobrze bawić. Liczyłem więc na to, że podobny okres wydarzeń i setting zapewni mi podobną rozrywkę w BO3. Jaki ja byłem naiwny. W zasadzie jedyną motywacją do ukończenia tego tytułu była chęć przekonania się, jak bardzo zła ta gra może być. Wszyscy znamy termin "rak", używany wielokrotnie na forumku w różnych kontekstach, odmieniany chyba w każdym z siedmiu przypadków. Generalnie utożsamiamy z nim wszystko co złe z gamingiem - złe korporacje, mikropłatności, free to play, tasiemce, DLC, gry niespełniające oczekiwań. Dla mnie rakiem można nazwać rzecz, przez którą odechciewa się grać. Odechciewa się włączać konsolę i telewizor. Stwierdzasz że chyba czas odpocząć od gierek. Może czas poszukać innego hobby? Ja do tej pory tak się nigdy nie czułem. Do tego momentu. Dla mnie definicją raka jest Black Ops 3. Ta gra to cierpienie. Męczarnia. Abominacja. Frustracja. Dramat. Kryminał. Mógłbym wymieniać dalej. To jest chyba najgorsza gra jaką w życiu grałem. Nie chodzi o aspekt techniczny, bo przecież Call of Duty nigdy nie miało z tym problemu. Może i grafika nie była pierwszej świeżości, może sztuczna inteligencja przeważnie była głupia, ale generalnie jako program komputerowy - gra działała. W sumie to jedyny pozytyw jaki można o tej grze powiedzieć - gra działa. Chodzi o to, jakie wrażenie ten tytuł zostawia graczowi po ujrzeniu napisów końcowych. U mnie Black Ops 3 zostawił dziurę w mózgu. Zacznijmy od pierwszej misji, wprowadzenie chyba najsłabsze w całej serii. Przeważnie prolog kampanii w CoD robił jakieś tam wrażenie, budował napięcie, nakręcał na dalszą grę. Tutaj tego nie było. Po niecałej godzinie gry autentycznie zacząłem ziewać. Niestety dalej jest tylko gorzej. Ktoś w Treyarch wziął do serca krytykę graczy słyszaną chyba od 10 lat, że generalnie singleplayer w Call of Duty jest za krótki. Wydłużyli więc kampanię. Teraz zamiast 6h, trwa około 11 godzin, jednak ma się wrażenie jakby trwała kurwa 61 godzin. Kampania jest obrzydliwie nudna, powtarzalna i nieekscytująca. Tempo gry jest totalnie beznadziejne. W zasadzie przez cały czas do kogoś strzelamy. No kurwa ale przecież to Call of Duty, czego się spodziewałeś? Spodziewałem się jednak standardowych motywów typu misja stealth, jakaś snajperka, może jakieś eksplorowanie świata by odkryć niuanse fabuły, sterowanie pojazdem. Nie, tutaj tego nie ma. Przez 11 godzin jedyne co robisz to przeładowujesz i strzelasz. Tym bardziej jest to męczące biorąc pod uwagę fakt, że jakimś cudem Treyarch kompletnie zepsuł strzelanie! Nie jest w żadnych stopniu satysfakcjonujące. Feeling broni jest słaby, strzelamy przez połowę gry do robotów które nacierają na gracza w linii prostej, wymyślono Warlordów, za których ich twórca powinien ostro beknąć (wyobraźcie sobie żołnierza z minigunem który nie pada nawet po 3-4 magazynkach trafionych w głowę - super design przeciwników kurwo). Nie ma w tej grze żadnego urozmaicenia, jest tępe napierdalanie. Rdzenie, których używamy jako zdolność też nie ratują sytuacji, bo jeden rdzeń działa na ludzi, inny rdzeń działa na roboty i maszyny. Rdzeń wybieramy w ciemno, przed misją więc może się okazać, że przez cały level nie używamy go prawie wcale, bo źle wytypowaliśmy przeciwników. Nie ma w tej grze nawet chwili spokoju, cały czas jesteśmy zasypywani wrogami. Jednocześnie nie ma w tej kampanii ani jednego zapadającego w pamięć momentu. Nawet w negatywnym sensie, tak jak obrona Burger Kinga z Modern Warfare 2. Tak nijaki jest to tytuł. Przeważnie każde Call of Duty starałem się ogrywać ciagiem, tutaj nie dałem rady grać dłużej, niż jeden level dziennie. I o kurwa ta fabuła. Co to miało być? Ogólnie narracja w tej grze to kryminał - większość scenariusza jest podana w postaci dialogów między postaciami, szkoda tylko że te dialogi odbywają się prawie zawsze w środku walki, pośród świstu latających nad głową kul. Jak mam się skupić na tym co mówią postacie, skoro jestem cały czas w środku akcji? Nie mówiąc już o tym, że znowu postacie są zwyczajnie denne, nie wywołujące żadnych emocji. Cała fabuła jest tak debilna i niespójna, że zaczynam wątpić czy ktokolwiek poza autorem scenariusza ją rozumie. Przykro mi Treyarch, nie jestem w stanie docenić plot twista ukrytego w tak denny sposób, że jedyna opcją na zrozumienie fabuły było robienie screenów klatka po klatce i czytanie ściany tekstu. Nie wiem, może jestem za głupi, ale wydaje mi się że dobra fabuła powinna być opowiedziana w tej sposób, że adresat nie musi potem latać po youtube by oglądać wyjaśnienia puszczane w slow mo. Co jest jednak najśmieszniejsze - ta gra w żaden sposób nie łączy się z wydarzeniami z Black Ops 1 i 2. Przez całą grę tylko raz pada zdanie nawiązujące do postaci z Black Ops 2, no i jest jeszcze gaz stworzony w czasach II WŚ. Potrafię docenić głębię scenariusza, ale tym razem ktoś tu poczynił jeden krok za daleko, byleby uzyskać efekt "musku rozyebanego". I ta końcówka... to trzeba zobaczyć. W tej historii NIC nie ma sensu. Jeśli chodzi o multiplayer to jest poprawny, oczywiście jeśli ktoś nadal gustuje w tej archaicznej rozgrywce z level designem stworzonym w taki sposób, by broń boże nie przeżyć więcej niż 15 sekund. Jednak bardziej wkurwiające jest to co z tej gry zrobili. Kolorowe i pstrokate skiny. Fioletowo-zielono-gwiazdkowe pancerze. Skakanie po ścianach. Jakieś noże, tomahawki, łomy, bejzbole. Rzygać się chce od tej choinki. Nawet paintball z różowymi kulkami rozegrany w wesołym miasteczku byłby bardziej klimatyczny. Battlefield 4 był rozczarywujący. Battlefield Hardline był przeciętny. CoD Ghosts był słaby. Ale Black Ops 3 pozostawia niesmak. Ta gra to obraza dla gracza. Jak można było coś takiego stworzyć? Gdybym był headhunterem w jakimś developerskim studiu i u potencjalnego kandydata w CV zobaczyłbym wpis mówiący o pracy nad Call of Duty Black Ops 3 - kazałbym mu wypierdalać za drzwi. Ta gra jest jak tampon. Albo kondom. Używasz go, wyrzuczasz do śmieci i zapominasz o tym na zawsze. 0/10 Edytowane 17 września 2016 przez MaZZeo 23 Cytuj
Mejm 15 316 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 Mazzeu ty zamiast bronic kultu zielonego plastiku w cw albo plakac, ze w PE xboxa dyskryminujo powinienes zajac sie pisaniem recek bo klawiature masz lekka i czyta sie je nader strawnie. Cytuj
c0ŕ 4 834 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 Jedna z lepszych recek jakie tu ostatnio przeczytalem W nienawiści do futurystycznych CoDów, tak mnie mama wychowała. 2 Cytuj
Pupcio 18 451 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 Dobrze że po pierwszej misji odpuściłem sobie crapiszona Cytuj
drozdu7 2 796 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 ale w Extrimie notorycznie Cody dostają ponad 8 śmiech na sali.. Cytuj
kubson 3 189 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 Miazga ze w ogóle chciało ci sie to przechodzić xD ja ogólnie lubie cody i każda kampanie skończyłem ale tej z BO3 nie potrafię skończyć 1 Cytuj
Bansai 11 198 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 I ta końcówka... to trzeba zobaczyć. W tej historii NIC nie ma sensu. Tez tak myslalem, dopoki nie polaczylem pewnego faktu... mianowicie tego ze nasz bohater w trakcie drugiej misji tak naprawde zginal i nie wylizal sie z ran ktore otrzymal w pierwszej, cala reszta to haluny i dziwna retrospekcja wydarzen (jak np ratowanie tego khalila w pierwszej misji, ktorego zlapali... w ostatniej). Nie chce za bardzo wchodzic w szczegoly i dyskutowac o fabule coda [xdd], ale to ma sens po rozlozeniu na czynniki pierwsze. Gorzej oczywiscie z tym, ze zeby to mialo sens trzeba to rozlozyc na czynniki pierwsze, mogli to zdecydowanie podac znacznie przystepniej. Cytuj
MaZZeo 14 187 Opublikowano 18 września 2016 Opublikowano 18 września 2016 Bansai ale ja ogarnąłem już ten twist, nie zmienia to faktu że to tak czy inaczej fabuła to bełkot. Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 19 września 2016 Opublikowano 19 września 2016 (edytowane) The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel (PSV) Nareszcie udało mi się ukończyć tego molocha. Bardzo dobry i solidny przedstawiciel gatunku jrpg. Z przyjemnością zasiądę do kontynuacji, ale najpierw DQVII. Dość fajna historia, która mimo wszystko trochę zbyt wolno się rozkręca i klimat przypominający odrobinę Valkyrię Chronicles. Fajne postaci i bohaterowie - główny bohater daje radę. Po tak długim czasie grania, można się do nich przywiązać (z drobnymi wyjątkami ma się rozumieć). Generalnie gra czerpie dość dużo z ostatnich Person. Jest kalendarz, jest szkoła, są "linki" zawierane z bohaterami itp. Oczywiście działa to wszystko na trochę innej zasadzie niż w P3 czy P4, ale nie da się nie zauważyć pewnych podobieństw. Dla mnie akurat jest to zaleta. System walki to turówka z arenami w pełnym 3d. Bardzo solidny i dość dobrze zbalansowany, a co ważne bez przypadkowych potyczek na mapkach, tylko rozwiązany podobnie jak we wspomnianych Personach. Nie mam się do czego przyczepić. Technicznie na Vicie byłoby dobrze gdyby nie dość długie i częste ekrany ładowania + mocne spadki fps w niektórych scenach/lokacjach. Da się to wszystko przeboleć, ale do ideału daleko. Muzyka jest tylko poprawna. Znajdą się lepsze kawałki np. ten podczas walki z bossem, ale cała reszta jakoś nie porywa. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony tą grą. Na pewno wybija się ponad przeciętność jaka ostatnio panuje w gatunku jrpg. Jeżeli ktoś jest fanem takich gier, to powinien zaliczyć Cold Steela lub postawić go wyżej w swojej prywatnej kolejce "do zagrania" (na pewno wyżej niż np. ostatnie gry z serii Tales of). Polecam. 8/10 Edytowane 19 września 2016 przez ireniqs 1 Cytuj
okens 541 Opublikowano 20 września 2016 Opublikowano 20 września 2016 kilka dni temu w koncu udalo mi sie ukonczyc DOOM. Boze jak bardzo chcialbym, zeby wiecej produkcji pokazywalo ten poziom. Stare i dobre zostalo bezblednie polaczone z nowym dobrym a wyszedl z tego fps tej generacji. Ale pewnie wszyscy to wiecie. Na minus moze troche zakonczenie. Spodziewalem sie wiekszych fgajerwerkow. Uwielbiam. Cytuj
Nemesis 1 269 Opublikowano 21 września 2016 Opublikowano 21 września 2016 Sunset Overdrive - cóż to za gierka! Wspaniała hybryda Tony Hawka, inFamous, Ratcheta i do tego oprawa przypominająca styl graficzny z ery Dreamcast/GCN. Zero dropów, mnóstwo znajdziek i sporo dodatkowych aktywności. Jak ktoś nie ograł a zmęczyły go obecnie Soulsy, Wiedźminy, Horizony, Doomy, czy BF-y to kupować i grac. Zwłaszcza, że gierka śmiesznie tania. Można ją za 35 zeta wyrwać. I do tego jeszcze developer wart polecenia - Insomniac! Cytuj
Gość DonSterydo Opublikowano 21 września 2016 Opublikowano 21 września 2016 Yep. Dla mnie to było genialne 70h maltretowania stworków z Redbulla Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.