decoyed 707 Opublikowano 18 października 2016 Opublikowano 18 października 2016 Gears of War 4 No i niestety po wszystkim. Niestety, bo gra byla tak dobra, ze chcialbym wiecej i wiecej. Niby po raz 5ty prawie to samo ale dobrej mechaniki nie ma co zmieniac. Sa takie serie gdzie walkowanie tego samego schematu sterowania po prostu sprawdza sie genialnie. Jak ktos nie wierzy to widocznie nie mial okazji rozsmarowac nikogo online gnasherem i zobaczyc jak pieknie wchodzi kill. W wiekszosci gier online z ktorymi mialem do czynienia o celnym i smiertelnym trafieniu dowiadywalem sie patrzac na male cyferki... Nie tutaj. Trafilem? No jak sie przeciwnik rozbryzgal na sryliard kawalkow to jasne, ze tak. Troche chaotyczny ten opis. W sumie to przeciez ukonczylem kampanie. Nic nie poradze na to, ze przechodzac "historie" przegryzalem multi i horda. Do premiery odliczalem godziny i cale szczescie oplacilo sie czekac. Nowa ekipa daje rade i chetnie zobacze ich w kolejnych czesciach. Fabularnie to chyba najlepsze Gearsy ze wszystkich. Ba nawet stare dziady z oryginalnej trylogii sie pojawiaja. Jest wujek Cole i wujek Baird. . Pierwsze podejscie zrobilem na normalu i albo mialem dluga przerwe od formuly albo na tym poziomie juz gra dawala momentami kopa. Udalo mi sie juz pokonac czesc prologu na Insane i czuje, ze Insane z Judgement nawet z modyfikatorami rozgrywki nie ma do 4ki startu. Bedzie ciezko. O wlasnie chetnie przywitalbym w 4ce te modyfikatory rozgrywki. Jeszcze bardziej zwiekszyloby to motywacje do ponownego pokonywania poziomow. Graficznie gra cieszy oko a momentami nawet mieli z gnashera. Jeszcze tylko jakies 200000h w multi i pewnie gra poleci na polke. 2 Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 20 października 2016 Opublikowano 20 października 2016 (edytowane) The Banner Saga! Jakby ktoś nie wiedział, to coś w stylu Fire Emblema w świecie nordyckim, z większymi częściami pomiędzy walkami nawiązującymi bardziej do tradycyjnych gier RPG. Dla mnie chyba odkrycie roku i jakiś tam kandydat na GOTY, bo nie oczekiwałem wiele po gierce z peceta, a tymczasem przeszedłem całość ziutkiem jednego dnia, gdy nie było akurat pracy. Po pierwsze - gra ma faktycznie dobry scenariusz. Nie to coś w stylu "Hollywood, tylko gorzej", co się nazywa "fabułą" w niektórych miejscach. Gra jest dobrze napisana, stawia przed dość ciekawymi decyzjami dialogowymi. Nie stoimy nigdy przed długimi stertami nudnego tekstu jak w wielu pecetowych RPG-ach, a jednak zdecydowanie jest to opowieść stawiająca na bystre słowo - i ładną muzykę. Nie ma w tym scenariuszu specjalnie mętnych niedopowiedzeń ani chaosu, ale też niczego się czytelnikowi nie tłumaczy jak dziecku - ależ celebrować trzeba takie gry w 2016 roku! Scenarzyści "Wołynia" mogliby się uczyć. Świat przypomina na pewno ten z książek George'a Martina. Żyjemy w świecie, w którym jest ciężko i ktoś raczej umrze. Postaci to ludzie wojny, odzwierciedlają życie w zagrożeniu. Nigdy nie jest pewne, kto będzie zdrajcą, a kto nie, ani w ogóle czy postępujemy właściwie w jakichkolwiek decyzjach. O dziwo, nie ma za to permanentnej śmierci w walkach, co w połączeniu z paroma innymi specyficznymi decyzjami (m.in. obie strony walki mają zawsze ruch naprzemian - nawet jeśli liczebnie jest 2vs8) sprawia, że podchodzi się do walk w dość specyficzny sposób. To raczej zaleta. Ja się wkręciłem. Pomiędzy walkami staramy się rozwiązywać konflikty i robić co trzeba, by w grupie nikt nie padł z głodu (albo i możemy na to pozwolić, by zdobyć inne rzeczy w zamian. Ostatecznie masowe śmierci głodowe w naszym obozie okazują się... zaskakująco lekkie w konsekwencjach). Nawet jeśli przegramy walkę, gra nie zatrzymuje się, ale idziemy dalej, zranieni i musząc się leczyć - może to wkręcić w nieprzyjemny system domina (im gorzej, tym trudniej), ale też gra nie jest specjalnie trudna, by "zaliczyć", a to daje grze bardzo przyjemne, płynne tempo, że oto faktycznie uczestniczymy w prawdziwej historii RPG, gdzie wszystko ma konsekwencje i nie ma jednego słusznego podejścia, wszystko jest częścią opowiadania. Aż do finałowej walki. Niestety nie można jej przegrać i to mnie zdenerwowało w tej nagłej zmianie. Bo też nie można się do tej walki przygotować - ani odpocząć, ani "podpakować" poziomy postaci czy zebrać hajs na przedmioty. Tutaj też odzywa się nieco negatywnie, że gra nie ma opcji zapisu - zawsze jest tylko autosave po każdym zdarzeniu. Powiedziałbym, że wobec tego gra pachnie wręcz... FTL, w tym, jak spójną i różnorodną całość tworzy każde przechodzenie gry. Oczywiście, nie jest aż tak niepowtarzalna, nie. Ale jest dość materiału na co najmniej dwukrotne przejście. Wadą gry jest jej długość. Może to dziwnie brzmi, gdy zazwyczaj mówię, że wolę 2 godziny dobre niż 40 średnich. Ale ten temat aż się prosi o większą skalę, niż te ok. 10 godzin, jakie zajmuje przejście. Wiele elementów jest nierozwiniętych - np. wątek "wojny", kiedy to zarządzamy "surowcami" (wojowie w naszej grupie zbierani różnymi decyzjami podczas gry), by wpłynąć na poziom trudności walk i vice versa. Pojawia się ten mechanizm, ale zaraz znika. Chciałoby się, niczym w "Pieśni Lodu i Ognia", cały tabun postaci tworzących to fajne uczucie, że nikt i wszyscy są wyjątkowi i że obserwujemy coś więcej niż historię kilku bohaterów. Ale to oczywiście wymagałyby objętości - tutaj mamy postaci może ze 20, ale nie naraz. Jest to "ensemble piece", ale w małej dość skali. Edytowane 20 października 2016 przez ogqozo Cytuj
Gość DonSterydo Opublikowano 21 października 2016 Opublikowano 21 października 2016 (edytowane) Tryby Wojny 4 - zmiana developera niosła ze sobą pewne ryzyko, ale po ukończeniu kampanii mogę spokojnie powiedzieć, że Coalition weszło w buty Epic tak jakby to były ich stare kapcioszki do siedzenia w wygodnym fotelu. Powiem więcej, dla większości pewnie będzie to jedna z dwóch najlepszych części w całej serii, a Coalition pod pewnymi względami przebija Epic (optymalizacja i prowadzenie historii). Piata część serii udowadnia, że genialny gameplay jest po prostu nieśmiertelny. Developer wprowadził kilka "tweak'ów" dzięki czemu rozgrywka jest trochę bardziej dynamiczna co w zupełności wystarcza - reszta nowości dotyczy przeciwników czy nowego uzbrojeni i trzeba przyznać, że wszystko sprawdza się doskonale. "Nowa" frakcja chodzących puszek bardzo dobrze wpisuje się w dziedzictwo serii i naturalny rozwój uniwersum Gears of War. Ogrywając kampanię cały czas czułem, że wszystko jest bardzo spójne, a cliffhanger na końcu sugeruje, że w kolejnych odsłonach poznamy w końcu odpowiedzi na pytania które męczyły chyba każdego fana serii, a na które niestety nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi na zakończenie trylogii. To, że zupełnie nowe studio zaangażowane w oryginalny projekt było w stanie w przeciągu ledwie 2.5 roku od zera podjąć prace nad jedną z najlepszych serii poprzedniej generacji i stworzyć produkcję tak kompletną jak Gears of War 4, świadczy o tym, że zobaczymy jeszcze lepsze mielenie na 1000 kawałków. Z punktu widzenia technicznego gra to majstersztyk. W oczy nie rzucały się żadne niedoróbki, nawet jak czasem starało się ich szukać na siłę. Gra działa bardzo dobrze, wygląda świetnie i brzmi doskonale. Klimatem najbliżej jej chyba do części pierwszej. Nowy set bohaterów bardzo satysfakcjonujący, ale czasem to co najlepsze wychodziło od bohaterów drugiego planu - nie ma też co ukrywać, że i do zatwardziałych fanów starej ekipy Delta Squad developer puścił oko. Swarm niby podobni po Locust'ów, ale mają jednak swój własny charakter, który dobitnie podkreślają oryginalne bestie stworzone na potrzeby gry - walki z Pouncerami czy Snatecherami mają swoją własną dynamikę, smaczek i nie jest to proste kopiuj wklej z poprzednich odsłon. Tak samo jak konfrontacje z Juvies, gdy człowiek ma wrażenie (zarówno wizualne jak i akustyczne), że znalazł się w środku dzikiego małpiego gaju. No i te walki z bossami! Dobrze, że jest Horda 3.0, bo góra za 2.5 roku chcę zobaczyć kolejny rozdział szalonej młócki od Coalition. Edytowane 21 października 2016 przez DonSterydo 3 Cytuj
kotlet_schabowy 2 695 Opublikowano 22 października 2016 Opublikowano 22 października 2016 Metal Gear Solid : The Twin Snakes W momencie premiery (2003) TTS budził duże emocje, a smaczku dodawało to, że gierka jest exem na GC. Podjarkę miałem dużą (słynny 26 minutowy trailer), aż sobie powtórzyłem klasycznego MGSa i wróciła mi zajawka na serię. Co do samej gry, cóż : minęło 13 lat, moda na Matrixowy bullet time w sumie też, a Shadow Moses po wielokrotnych wizytach chyba trochę mi się już przejadło. Jakbym zagrał w TTS w okolicach premiery, pewnie miałbym mokro, dziś to było miłe, ale nie zaskakujące prawie w żadnym momencie, doświadczenie. Mechanika to, jak wiadomo, elementy MGS2 wsadzone do świata z jedynki, no i w sumie niewiele z tego wynika dla gameplay'u. Szczerze mówiąc nie czułem w tej grze prawie żadnych innowacji, świeżości, w stosunku do oryginału. Tylko kosmetyka, która w praktyce nie wpływa jakoś bardzo na zabawę (pomijam już to, że gra, na normalu, jest banalna, odczuwalnie łatwiejsza niż MGS1). Z punktu widzenia czasu, czuć, że remake powstał nieco za wcześnie : jasne, skok graficzny między tamtymi generacjami był naprawdę duży, ale to było tylko 5 lat. Gra się z grubsza tak samo jak kiedyś. Inna sprawa, to oczywiście głośne, nowe cutscenki. Po pierwsze, prawie wszystkie godne uwagi sceny były pokazane we wspomnianym wcześniej, długim trailerze. Serio, niewiele zostało scen faktycznie interesujących (bo duża część to po prostu gadające postacie). Poza paroma kiczowatymi akcjami, filmiki wypadają nieźle, ale, znowu, nie ma tu aż tak wielkich zmian. Nawet podział scenek jest niemal identyczny, jak w jedynce. Tu można też wspomnieć o zmianach w warstwie muzycznej i dialogach. O ile do voice actingu nie mam większych zarzutów (jasne, stare wykonanie brzmiało lepiej, ale raz, że to przyzwyczajenie i sentyment, a dwa, że nie miałoby sensu odtwarzanie tego w stosunku 1:1), tak muzyka wypada wyraźnie słabiej, i tu nie ma za bardzo dyskusji. Kilka aranżacji starych melodii wyszło nieźle (motyw z walki z Mantisem na propsie), ale poza tym większość muzyki wypada jakoś tak mdło. No ale w tym aspekcie przynajmniej faktycznie dostajemy, w większości, coś zupełnie nowego, i człowieka interesuje, jaki to znowu dadzą nowy podkład do klasycznych scen. Ogólnie : dla fana fajna zabawa, dla kogoś, kto nie zna MGSa (lol), a nie przełknie PSXowej oprawy, to jakaś tam forma poznania się z historią, ale oryginał wypada w niemal każdym aspekcie lepiej. 2 Cytuj
MaZZeo 14 187 Opublikowano 23 października 2016 Opublikowano 23 października 2016 (edytowane) Battlefield 1- Gdyby cały singiel trzymał poziom pierwszej kampanii to mielibyśmy do czynienia nie tylko z najlepszym battlefieldem ale i najlepszą grą wojenną od czasów starych call of duty. A tak... pierwsza kampania ma klimat i rozmach filmu "Furia" i mimo że trwa może niecałe 2 godziny, to z załogą czołgu można było się nawet zżyć. Na dodatek skończyła się w spektakularny sposób. Wraz z zaskakującym prologiem, początkowe godziny singla robiły piorunujące wrażenie. Potem mamy kampanię, gdzie głównie sterujemy samolotem, w międzyczasie lądujemy gdzieś w środku wojny okopowej, w nocy, gdzie błyskają nam po oczach reflektory i jedynie co słychać karabiny maszynowe, łuski upadające na ziemie i stękanie rannych. No mega klimat. Niestety końcówka jest już gorsza i przypomina chore akcje z najnowszych call of duty. Mniej więcej w tym momencie cały singleplayer się psuje. Wojenny rozmach ustępuje głupim akcjom i gameplayowi rodem z... Far Cry. Wiele misji trzeba przechodzić w trybie stealth i może wielu osobom to się spodobać, ale ja się spodziewałem czegoś innego. Zwyczajnie nie pasuje mi tego typu rozgrywka do tamtejszych realiów. Niestety też w zbyt wielu sytuacjach zostajemy sami przeciwko całym batalinom Niemców czy innych Austro-węgrów. Cały singiel trwa 5-6h i w sumie gdyby był dłuższy to by zaczął już męczyć. Szkoda też, że "emocjonalnie" kolejne kampanie nie trzymają takiego samego poziomu co pierwsza. Dźwiękowo i przede wszystkim graficznie - M A J S T E R S Z T Y K. Fenomenalnie ta gra wygląda i na dodatek nie ma w zasadzie żadnych spadków z 60fps. To chyba najlepiej wyglądający FPS w ogóle. Podsumowując: bierzcie tą grę, ale dla multiplayera. Singiel niestety rozczarowuje, ale nie jest tak zły jak poprzednie Battlefieldy. aha, jeszcze jedno - plusik dla twórców za puszczenie oka do gry Valiant Hears: The Great War. Podczas skradania się w niemieckich okopach usłyszałem rozmowę, gdzie jeden z żołnierzy mówił o książce opowiadającą historię psa medyka 7/10 Edytowane 23 października 2016 przez MaZZeo Cytuj
tomzacz 202 Opublikowano 23 października 2016 Opublikowano 23 października 2016 Hotline Miami 2: Wrong Number Tia... Na pierwszy rzut oka gra wygląda spoko. Fabuła, choć nie jest tak niejednoznaczna jak w jedynce, wciąż zostawia kilka pytań I mocnym zakończeniem ucina drogę trzeciej części Postaci jest więcej i choć niektóre to niestety zapychacze na 2-3 poziomy, to i tak gra się nimi fajnie. Edytor poziomów daje dużo do popisu, a soundtrack jest lepszy niż w jedynce. Więc w czym jest problem? Level design Jak to można było popsuć? Większość plansz to długie korytarze i wielkie sale, do tego wszędzie znajdują się okna. Żeby więc w ogóle jakoś to przejść, musimy grać na Rambo albo na pedofila, przyciągając wrogów za kąt. Do tego przez to poziomy są dłuższe, a więc dłużej się powtarza po śmierci. Co za tym więc idzie, coraz bardziej chce się rzucić tą grę w kąt i pograć w jedynkę. A, gra jeszcze może wywalić przy altabowaniu. Powodzenia. Czy to jednak zła gra? Szczerze - nie. Gdyby nie levele, to byłaby naprawdę dobra gra. Po prostu nie kupujcie tego na wyprzedaży i poczekajcie aż znajdzie się w bundlu (sam mam z Monthly). Polecam za to czekać na darmowe Midnight Animal, które najprawdopodobniej będzie dobrą gierką (a przynajmniej z lepszymi levelami niż Wrong Number), a w tym czasie pograć w jedynkę Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 23 października 2016 Opublikowano 23 października 2016 Mafia 2 (PC) - moje drugie przejście od czasu premiery. Dalej trzyma poziom, mimo kilku lat na karku. Fajnie się strzela, graficzka bardzo ładna nawet dzisiaj chociaż niektóre miejscówy straszą pustką. Historia i postacie spoko. Walki na pięście ok, ale mając na koncie kilkaset godzin w Yakuzy to... Klimat wymiata jak zawsze. Super giereczka. 1 Cytuj
devilbot 3 682 Opublikowano 23 października 2016 Opublikowano 23 października 2016 (edytowane) Mafia 2 (PC) - moje drugie przejście od czasu premiery. Dalej trzyma poziom, mimo kilku lat na karku. Fajnie się strzela, graficzka bardzo ładna nawet dzisiaj chociaż niektóre miejscówy straszą pustką. Historia i postacie spoko. Walki na pięście ok, ale mając na koncie kilkaset godzin w Yakuzy to... Klimat wymiata jak zawsze. Super giereczka. A soundrack i radio w Mafii 2 też mocno daje radę co nie? Edytowane 23 października 2016 przez devilbot Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 23 października 2016 Opublikowano 23 października 2016 Mafia 2 (PC) - moje drugie przejście od czasu premiery. Dalej trzyma poziom, mimo kilku lat na karku. Fajnie się strzela, graficzka bardzo ładna nawet dzisiaj chociaż niektóre miejscówy straszą pustką. Historia i postacie spoko. Walki na pięście ok, ale mając na koncie kilkaset godzin w Yakuzy to... Klimat wymiata jak zawsze. Super giereczka. A soundrack i radio w Mafii 2 też mocno daje radę co nie? Ano też. Cytuj
Rayos 3 170 Opublikowano 24 października 2016 Opublikowano 24 października 2016 pare dni temu skonczylem w koncu LittleBigPlanet (PS VITA) No cóż powiedzieć? Solidny platformer z kiepska fizyka skoku. Bardzo fajne wykorzystanie vity, levele ciekawie skonstruowane, masa atrakcji i co rusz nowych pomysłów. Szkoda tylko, że sama mechanika platformowania i tej bezwładności lalki momentami psuje odbiór, ale jest to dobra gra. 7+/10 Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 24 października 2016 Opublikowano 24 października 2016 (edytowane) RyseGrafika: 9-Na minus: paćka, ziarno przez 20% czasu gry, wyblakłe kolory, słabo wyglądająca woda, masa sobowtórów na ekranie, skompresowane wstawki, płynność animacji, średnie tekstury oraz ogień, nie może wygląd co jego płynność hmm? 5fpsów.Na plus z pewnością model postaci tzn. twarz, zbroja, wyglądają super a na wstawkach wręcz idealne. Nie ma aż takiej dużej dysproporcji co w Uncharted 4 między gameplajem a wstawką. Kolejna zaleta to wykonanie lasu, blisko poziomu U4. Miejscówki są w miarę różnorodne i akurat nimi nie można się nudzić. No i jak nie ma ziarna to ta gra zdecydowanie nadrabia wizualnie i miejscami blisko 9 podczas gamepleju a na tych czystszych wstawkach to nawet pod 9+ (fantastyczne modele postaci).Dźwięk: 5Jak na grę która się dzieje w tych czasach można było zdecydowanie lepiej się do tego przyłożyć. Na plus to jedynie głosy głównych postaci.Grywalność: 5Wady:- ubogi system walki 2, 3 ciosy na krzyż plus 4 może 5 wykończeń i tak praktycznie przez cała grę przeplatane robieniem żłówia blokującego strzały, jakiś rzut oszczepem i strzały z balisty.- długość gry coś koło 4,5h, chociaż patrząc na ten powtarzający się do bólu gameplay to może być dla niektórych zaletą- AI przeciwników i kompanówZalety:+ klimat bo czasami rzeczywiście jest obecny+ główna postać i jego przełożony+ fabuła ujdzieOgólnie: 6Taki przeciętniak, ale grając chapter czy dwa dziennie nie powinien nudzić. Co lepsze Order czy Ryse? Order Edytowane 26 października 2016 przez Kyokushinman Cytuj
okens 541 Opublikowano 27 października 2016 Opublikowano 27 października 2016 (edytowane) Jestem po fabule+ wszystkich misjach pobocznych. Nad gra rozpisywalem sie juz w" wrzuc screena" i temacie o MEC wiec na szybko tylko podsumowanie. Otwarty swiat wcale nie jest minusem gry( jedyna niedogodnoscia sa, gdy gra sie z wylaczonym echem, momenty gdy droga ktora musimy isc jest ukryta gdzies za sciana i tracimy orientacje, ale nawet gra z echem nie jest taka lamerska jakby sie wydawalo). i jedyne dwie rzeczy ktore zasluguja na minusy to: UNO: Znajdzki ktorych jest napie.rdolone tyle, ze dupa boli na sama mysl. Sa miejscowki gdzie mamy do znalezienia po 50 czesci elektornicznych+ 40 czipow ochrony+ 30 zoltych kulek( swoja droga nawet nie wiem do czego to gow.no sluzy, takie to potrzebne)+ kilka nagran mieszkancow+ 2-3 tajne plecaki+ jakies dokumenty i mowimy tu o jednej tylko dzielnicy... strasznie rozprasza i psuje zabawe. LIPA, mogli zainwestowac wiecej w zadania, ale dobrych kilkadziesiat osob w skladzie tworzacym gre wolalo rozwiazac sprawe tak po macoszemu jakby w ogole nie chcialo im sie tworzyc tej gry. Tak jakby otworzyli mape w paincie, wybrali spray i rozpruszyli go po tej mapie stwierdzajac- O! Tam poukrywamy tone znajdziek, po co inwestowac w misje skoro napierdo.lilismy tyle dziadostwa ktore sa graczowi do (pipi)a potrzebne. Nie debil zbiera skoro wydal kase na gre DOS: Misje. Bo wyopbrazcie to sobie... otwarty swiat w GTA V mial 69 misji fabularnych+ jakies poboczne po(pipi)kowe tutaj mamy... 15, rozumiecie? Pietnascie misji fabularnych dla gry z za(pipi)istym klimatem, fajna grywalnoscia i open worldem? Kur.wa. To sie konczy zanim jeszcze zdazy sie zaczac, potem robisz te 20 misji pobocznych i wlasciwie chcialbys jeszcze wsiakac dalej w swiat gry a pozostaje ci robienie wyscigow i zbieranie czipow -__- Co na plus z kolei: Jest wiecej tego czego brakowalo mi w pierwszej czesci. Wiecej kombinowania jak sie wspiac na dana wieze, budynek itd. I to jest piekne. Zamiast isc na latwizne i ukrywac te (pipi)ane znajdzki na randoma mogli dac mi dwa razy wiecej wiezy do zhackowania( kombinowanie jak sie wspiac przypomina troszke Portal). Swoja droga mogli by dla mnie nawet zrobic jakiegos spin offa tej gry wlasnie z kombinatorstwem. Yup. I to tyle. Gra na pewno warta zaliczenia ale nie wydawajcie na nia wiecej jak... 80 zlotych. I tylko z drugiej reki. Tak na zlosc tworcom, jak oni robia z gracza osla. Edytowane 27 października 2016 przez okens 1 Cytuj
Frantik 2 571 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 Assassin's Creed: Revelations (PC) Kiedyś postanowiłem sobie, że zacznę nadrabianie flagowego tasiemca Ubisoftu w tempie mniej więcej jednej odsłony rocznie. Tak oto w tym roku nadeszła kolej na Revelations, odsłonę która przez wielu traktowana jest jako trochę z doopy i w sumie bez problemu pomijalna. Powiem tyle, ze żałowałbym, gdybym faktycznie ją przeskoczył - to pierwszy Asasyn, przy którym naprawdę dobrze się bawiłem, w zasadzie od początku do końca. Część pierwsza mimo bycia czymś świeżym z fajnym klimatem i oprawą, bardzo szybko zaczynał nudzić i męczyć powtarzalnością - pamiętam, że zmuszałem się do jej ukończenie. Niewiele lepiej było z, przez wielu wychwalaną pod niebiosa, dwójką, bo choć gameplayowo było ciekawiej, tak po prostu nie podeszły mi te włoskie klimaty i też męczyłem to chyba z pół roku. Później był Brotherhood - odsłona niewiele przyjemniejsza, ale jednak. I dopiero Revelations dało mi świetną zmianę scenerii i klimatu - z kolorowej i krzykliwej Italii do nieco brudnego i różnorodnego Konstantynopola. A co ważniejsze, także scenariusz wraz z główną osią rozgrywki wydają się mniej rozmyte i nie miałem tu wrażenia, że ciągle jakieś poboczne bzdety próbują mnie odciągnąć od śledzenia biegu wydarzeń - rekrutowanie asasynów? Robiło się to w zasadzie w biegu. Nowość w tej części czyli obrona "placówek"? Poza obowiązkowym pokazem, niejako w tutorialu na początku, nie musiałem bawić się w to ani razu aż do końca gry - wystarczyło tylko mieć na uwadze wskaźnik rozpoznawalności i odpowiednio szybko redukować go w razie potrzeby. Wcześniej nie rozumiałem też fenomenu Ezia - ot, taki sobie zawadiacki makaroniarz, z gęby trochę laluś, który przez większość czasu robił za chłopca na posyłki, i czym się tu jarać? Acz w Rewelacjach chłop dojrzał, już wie, czego chce i przestał być pionkiem innych, zaś wiek dodał mu powagi. Takiego bohatera dopiero jakoś polubiłem. Miło też śledziło mi się główną historię w tle, czyli walkę o sułtański tron , w której rzecz jasna też odegraliśmy rolę. No dla mnie miód - w takie AC mógłbym grać nawet częściej - zwarte, ciekawe, nie za długie. A, no i grafika, pomimo już pięciu lat na karku, nadal wygląda bardzo schludnie i nie straszy nigdzie rozmytymi teksturami. Nie wiem, jak zestarzały się edycje konsolowe.9/10 Cytuj
raven_raven 12 013 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 Mass Effect Do gry podchodziłem wielokrotnie, ale zawsze odbijałem się w pierwszych godzinach od drewnianego gameplayu. Jakoś w kwietniu albo maju postanowiłem zacisnąć zęby i brnąć przed siebie. No i w końcu gierka zaskoczyła, chociaż gameplay nadal drewniany, to klimat i opowiedziana historia pierwsza liga. Przejście trwało jakieś 20h, a w sumie to się specjalnie nie spieszyłem, niby robiłem questy poboczne w pewnej ilości itd. a 20h jak na RPG nie powala. Ale to dobrze w moim przypadku, przynajmniej gierkę skończyłem. To co się działo na końcu to :banderis: Fajne decyzje do podjęcia, na początku wziąłem tą bardziej evil, ale po chwili się ugiąłem, wczytałem save'a i zrobiłem tą słuszną rzecz. Ciekawe jak to pociągną w następnych częściach. Gameplay to drewno/10, ale całościowo było warto jednak się przemęczyć. 1 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 20h? Wstyd sie przyznac ale ja z pierwszym ME spedzilem lacznie ponad 200h na x360, pc i ps3. Cytuj
Dahaka 1 861 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 rejwen ewidentnie nie zgłębiał L O R E i dlatego tak szybko Cytuj
Gość suteq Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 pecetowiec wyścigowiec hehe Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 No do Mass Effecta też podchodziłem zawsze w stylu "ech, żeby tylko to zaliczyć i wiedzieć, co tam jest w tej bardzo popularnej grze, żeby się znać na gierkach". Z tym, że nigdy nie wytrwałem do końca, za dużo. Cytuj
chmurqab 3 192 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 Metroid Prime 2: Echoes - ech. Podpadnę może części forumka, ale nie porwało mnie. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że zdecydowanie wolę Metroida w 2D. Historia, w ogóle mnie nie interesowała. Klimat dark fantasy mi nie pasował. W pierwszym Prime po prostu lądowałem na planecie, eksplorowałem, a później pojawiał się Ridley i piraci. I nic więcej nie trzeba było. Można było nic nie skanować i było spoko. Tutaj jest jakiś przerośnięty robal, jest jakieś gadanie, żeby wiedzieć o co chodzi trzeba wszystko skanować i czytać, czytać, czytać. Design miejscówek taki sobie.. szaro, buro, ciemno. W pierwszym Prime do dziś pamiętam jakie wrażenie robiło na mnie Phendrana Drifts, tutaj nic tak na mnie nie podziałało. Co do gameplayu: nie wiem dlaczego znowu zdecydowano się na to, żeby nagle zmuszać gracza do backtrackingu i szukania kluczy po całej mapie? Całkowicie bez wstydu od razu sprawdziłem w necie miejscówki gdzie one się znajdują, bo po prostu rzygałem już przeczesywaniem tych samych, szarych leveli. . Wkurzała mnie powtarzalność przeciwników i to, że co chwila w jakimś pokoju musiałem się tłuc z tymi samymi kolesiami. Najgorzej było w przypadkach gdy gra stwierdzała, że MUSZĘ ich pokonać i po prostu zamykała mi drzwi wyjściowe. Mega irytujące gdy przeczesuje się mapkę w celu odkrywania znajdziek. Jeśli chodzi o bossów, to przyznam, że większość wypadła mi już z pamięci. Część była spoko Spider Ball Guardian, wielki robot , inna część mnie po prostu irytowała nudą i mało atrakcyjnym rozwleczeniem walki Dark Samus 2 Dużo marudzenia, niestety po prostu miałem chyba wygórowane oczekiwania? Ogólnie gra dobrze spełnia "metroidowość" t.j. eksplorację i szukanie dopałek. Mijasz coś co się świeci, zastanawiasz się jak się do tego dostać, nie dajesz rady i zostaje Ci to w głowie, później dostajesz nowy osprzęt i "klika" Ci w głowie - wracasz, rozkminiasz zagadkę, satysfakcja. No, ale niestety na tle reszty Metroidów było po prostu średnio. 1 Cytuj
Paliodor 1 791 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 20h? Wstyd sie przyznac ale ja z pierwszym ME spedzilem lacznie ponad 200h na x360, pc i ps3. Tam jest możliwy jakiś grind? Bo zastanawiam się co by innego mogło tyle czasu pochłonąć... Cytuj
kes 1 462 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 (edytowane) Grindu nie ma, są jedynie bardzo powtarzalne questy poboczne, które wliczają się do % ukończenia gry. Zrobienie wszystkiego zajmuje sporo czasu. Poza tym dla platyny trzeba przejść co najmniej 3 razy. Edytowane 29 października 2016 przez kes Cytuj
raven_raven 12 013 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 No tych questów trochę porobiłem, ale że były nudne to dałem sobie spokój. Wszystkie dialogi zawsze słuchałem, ale przewijałem często (szybko czytam, nie muszę słuchać wszystkiego). W sumie pewnie z gierką spędziłem ze 25h, bo niektóre miejsca robiłem dwa razy, żeby zobaczyć jak się sytuacja rozwinie w zależności od wyboru. Ale co mogę powiedzieć? To nie jest długa gra, ani też taka, którą chciałbym maksować. Zrobiłem całą fabułę i wystarczy. Niespecjalnie też się z tym spieszyłem, bo gierkę rozgrzebaną miałem parę miesięcy. Cytuj
XM. 10 888 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 ME1 ze wszystkim co tam mozliwe to spokojnie w 30h mozna zamknac, nie to co kolejne czesci, gdzie 50-60h trzeba poswiecic. Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 29 października 2016 Opublikowano 29 października 2016 20h? Wstyd sie przyznac ale ja z pierwszym ME spedzilem lacznie ponad 200h na x360, pc i ps3. Tam jest możliwy jakiś grind? Bo zastanawiam się co by innego mogło tyle czasu pochłonąć... Wiadomo, ze grindu nie ma. To byla jedna z moich pierwszych gier na poprzedniej generacji i wciagnela mnie jak malo co. Pokonalem calosc wielokrotnie z roznym skladem, odmiennymi klasami postaci. Za kazdym razem wszystko robilem na 100%. A... no i mako zasuwalem po wszystkich mozliwych planetach. Niesamowity pojazd. Pod wszystko wjechal. Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 (edytowane) Gears of War 4 (Xbox One) Grafika: 9- Wraz z Ryse to zdecydowanie najładniejszy tytuł na X1. Początkowo miałem spore wątpliwości co do jakości tej gry ponieważ początek tzn. pierwszy act rozczarowuje i prezentuje wizuala koło 7 jednak od drugiego grafa zaczyna się rozkręcać a w akcie 3 i 4 w niektórych momentach trzeba łapać się za szczękę. To jak wygląda oświetlenie rzucane przez lampy w środku 3 aktu to coś niesamowitego . W żadnej grze tego nie spotkałem na takim poziomie, nawet KZ:SF wymięka. Druga sprawa to fenomenalne, spływające po postaciach krople deszczu. Po trzecie masakrycznie wyglądające burze z błyskawicami = nowa jakość. Na plus jeszcze wykonanie postaci, poruszająca się roślinność na wietrze oraz design 3 i 4 aktu. Co jeszcze cieszy to brak ziarna. Minus to średnie tekstury, zbyt nasycona kolorystyka i zmiękczony obraz, no ale po przesiadce na W829 tego ostatniego aż tak nie odczuwam. Dźwięk: 8 + głos Marcusa i wrzaski przeciwników + niesamowity dźwięk błyskawic + dobra muza - dźwięk wydawany przez roboty drażni Grywalność: 9- + soczysta rozgrywka! + Marcus + klimat od 3 aktu + act 3 i 4 koło 9/10 + w miarę dobre walki z bossami + sporadyczna epickość min. burze itp. + różnorodność broni + swarm jako nowi przeciwnicy godnie zastępują szarańcze + AI swarm + syn Marcusa nawet daje radę jako główna postać - słaby początek tzn. głownie pierwszy act. - roboty to porażka w ogóle nie pasują do tej serii, szczególnie klimatem odpychają bo przypominają zabawki dla dzieciaków a nie bezlitosne maszyny ala Terminator. - końcówka rozczarowuje, jest za krótka - bez charyzmy jeden członek grupy tzn. Del. - długość gry nie powala jakieś 7h Ogólnie: 8+ Ocena naciągana, no ale na tej generacji to i tak jedna z najlepszych gier, przynajmniej jest bardzo grywalna a to się powinno główni liczyć. Dla posiadaczy X1 pozycja obowiązkowa. Porównanie ocen serii: 1. G1 9- 2. G2 9- 3. G3 9- 4. G4 8+ 5. GJ 7 Edytowane 5 listopada 2016 przez Kyokushinman 4 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.