ogqozo 6 553 Opublikowano 13 stycznia 2017 Opublikowano 13 stycznia 2017 Oxenfree Gra mi trochę średnio przypasiła, ale pomyślałem, że o niej wspomnę, bo jest tu wielu fanów "Stranger Things". A Oxenfree bardzo mi się z tym serialem skojarzyło - nastolatki, eksklamacyjne dialogi, muzyka na syntezatorach i niepokojący (zwłaszcza bohaterów), choć mało skomplikowany horror. Oprócz tego klimatem nieco kojarzy mi się to z Life is Strange, ot, normalne życie i pogaduszki lasek i kolesi z liceum. Gra wyróżnia się zdecydowanie systemem dialogów, który jest bardzo płynny i żywy, postaci w dużym stopniu reagują na to, co mówimy albo nie mówimy, mamy wyjątkowo duży wpływ na treść. Inaczej niż zazwyczaj w tego typu "gadanych" grach, nie ma tu prawie w ogóle rozgrywki poza tym, ot, idziemy cały czas albo nawet stoimy, czasem ruszymy prawą gałką w prawo albo w lewo. Ale nie jest nudno... zazwyczaj - słuchamy dialogów i wykonujemy je. Dialogi dość pomysłowe i dobrze się ich słucha, giereczka jest ładna. Jeśli kogoś to kręci to może obczaić, ale jeśli nie chce inwestować w to nowe studio i robienie przez nich kolejnych większych gierek tego typu, to może też poczekać, gierka jest krótka i dość droga, przynajmniej jak na mój gust. Cytuj
musoil 47 Opublikowano 13 stycznia 2017 Opublikowano 13 stycznia 2017 (edytowane) No i nie wiem czy słuchać twojej opinii czy nie. Na blogu jarasz się firewatchem, grą maksymalnie na 6.5 w 10-stopniowej skali. Odpowiedz jak możesz na PW na pytanie, które ci podesłałem Edytowane 13 stycznia 2017 przez musoil Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 13 stycznia 2017 Opublikowano 13 stycznia 2017 (edytowane) Po co ci alterkonto, _M_? Każdy ma własny gust, napisałem kto moim zdaniem może się zwłaszcza zainteresować gierką. Jak dla mnie to Firewatch był dużo bardziej angażujący, subtelny w opowieści i więcej z niego akurat mi zostało w głowie. Tak naprawdę chyba większy sens jest porównywać Oxenfree do gierek Telltale, zresztą chyba to studio to głównie są byli pracownicy Telltale, współpracują też z nimi. Edytowane 13 stycznia 2017 przez ogqozo Cytuj
michal 558 Opublikowano 14 stycznia 2017 Opublikowano 14 stycznia 2017 Po co ci alterkonto, _M_? Każdy ma własny gust, napisałem kto moim zdaniem może się zwłaszcza zainteresować gierką. Jak dla mnie to Firewatch był dużo bardziej angażujący, subtelny w opowieści i więcej z niego akurat mi zostało w głowie. Tak naprawdę chyba większy sens jest porównywać Oxenfree do gierek Telltale, zresztą chyba to studio to głównie są byli pracownicy Telltale, współpracują też z nimi. wczoraj nie byłem przecież na forum, o co chodzi? Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 14 stycznia 2017 Opublikowano 14 stycznia 2017 (edytowane) Steins Gate 0 (PSV) - 100% pękło ostatnio. Co tu by pisać o tym sztosiwie? Ta gierka znowu robi podobnie jak to miało miejsce z pierwszym SG. Główne danie to oczywiście historia. Z początku zaczyna się niewinnie, ale im dalej w las tym większe pazury pokazuje. Względem pierwszego Steins Gate jest bardziej mrocznie, bardziej pesymistycznie. Potrafi wycisnąć jeszcze więcej łez. Napiszę jeszcze tak ogólnikowo że podróże w czasie i efekt motyla (główny wątek SG) to tylko tło w SG0. Co tu się czasem odjaniepawla to trzeba zobaczyć na własne oczęta. Odnośnie gameplayu to nadal czystej krwi visual novel, czyli taka interaktywna książka. W SG0 łatwiej niż w jedynce znaleźć ważne momenty dla fabuły i zmienić linie czasowe, co na duży plus, bo w jedynce ten element był mocno nieczytelny. Oprawa zmieniła się na lepsze. Postacie są lepiej animowane i wyglądają ładniej. Muzyka nadal wymiata i idealnie pasuje do tła. Voice-acting to samo - pierwsza liga. Przydałoby się tylko więcej animacji/efektów podczas pokazywania jakichś dynamicznych wydarzeń, ale to takie czepianie się na siłę. Dobra historia to podstawa VN, a w przypadku SG0 nie mam co do niej większych "ale". Polecam, zwłaszcza fani japońszczyzny powinni ten tytuł obowiązkowo zaliczyć. Ocena? EL. PSY. CONGROO. / 10 Edytowane 14 stycznia 2017 przez ireniqs Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 (edytowane) Jestem nieco fanem Stein's Gate. Jaczes mi polecał na zlocie. Grałem trochę jak miałem okazję i bardzo fajna. Ale gra jest dość... pasywna, idealna na kieszonkę, na fotelu się denerwuję, że siedzę i "nic nie robię". Jeszcze ją pewnie przejdę, ale granie na kieszonce wydaje się sensowniejsze, jak w Phoenixa Wrighta. Ale ja o czym innym. Udało mi się uruchomić na pececie Silent Hill 2. Poprzez mody można ustawić widescreen, rozdzielczość i żeby działało. Przy każdym włączeniu musiałem też przełączać na obsługę Jednym Rdzeniem, by się nie sypała. Wysoka rozdzielczość jest przyjemna dla oczu, ale czyni grę zdecydowanie mniej nastrojową i... właściwie brzydszą. Nie wiem, skąd to się bierze. Gra nie wydaje się tak mroczna, klimatyczna i realistyczna, jak na PS2. Jednak na niższej rozdzielczości się sypała. Nie tak dawno grałem w Silent Hill 1, i "dwójka" uderza jako gra znacznie łatwiejsza. Podstawowi przeciwnicy w zasadzie nic nie robią - podchodzą blisko i walą, jakikolwiek cios można dostać tylko wtedy, gdy źle wymierzymy odległość na nasz atak. Jeśli używamy broni palnej, trudno w ogóle się żeby coś się wydarzyło. Ale przeciwników na tyle szybkich, by był sens strzelać, jest serio z 5-10 w grze. Najtrudniejsza sytuacja w każdej grze, czyli "więcej niż jeden przeciwnik w ciasnej przestrzeni", zdarza się tylko raz. Bossowie są wręcz nudni, jeśli ma się amunicję. Na normalu "2 strzały i uciekaj na drugi koniec pokoju, powtórz", na hardzie "1 strzał i uciekaj". Oczywiście zagadki są jak zawsze absurdalne. Ale pasują tutaj. Podoba mi się ich... literackość. Czy dzisiaj jakieś duże gry robią coś takiego, żeby wymagać od gracza wiedzy spoza gry? Ogólnie - czułem się bardziej jak kat, niż ofiara. Żal mi ich było. Ale chyba w tej grze właśnie o to chodzi. Im więcej się myśli o tych potworach i postaciach, trudno nie czuć... troski, melancholii? Silent Hill 2 pozostaje wyjątkową grą dla wrażliwych graczy, niebojącą się wywołać prawdziwy żal, jedną z najrzadszych emocji w grach. Gdy grałem teraz, miałem wrażenie, że to głównie opowieść o hipokryzji. Ze swojej perspektywy, każdy jest grzeczny, porządny, nie robi nikomu nic złego. Silni mężczyźni, atrakcyjne kobiety. Tylko dla innych może być potworem przez skutki swoich działań. Nawet jeśli ma "dobre intencje", bo fajnie jest myśleć, że się zawsze ma "dobre intencje". Wszyscy są zawsze dobrzy, a opinie innych łatwo jest ignorować. Sam dźwięk "Laura's Theme" daje mi większe ciary, niż wszystkie bulgoty i charkoty i szepty z głośnika Dual Shocka we współczesnych horrorach, i to chyba mówi coś o fenomenie tej gry - wchodzącej w serce przez wszystkie te elementy... normalności w horrorze. Większość horrorów to sztuczne, gatunkowe cacka - obecność innych gatunków niż horror w Silent Hillu daje to dziwne uczucie, że horror jest częścią zwykłego życia. W tym aspekcie skojarzyło mi się z oglądanym niedawno filmem "Widzę, widzę" (który najlepiej oglądać nie wiedząc, o czym jest). Na naprawdę dobrze zrobiony remaster tej gry pewnie nikt by się nie obraził, ale wiemy, jakie jest Konami. Edytowane 15 stycznia 2017 przez ogqozo 5 Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 Steins Gate 0 to jest prequel standardowego anime? Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 (edytowane) Hmmm. Na podstawie "jedynki" powstało anime, nie wiem na ile tożsame scenariuszowo z grą. Z kolei "zero" to podobno normalny sequel "jedynki" - na jego podstawie powstanie dopiero osobna seria anime z tytułem oczywiście "Steins Gate 0". W sumie to może to anime może być lepszą formą od gry. W sumie teraz widzę, że oprócz "Steins Gate'ów" jest też kilka innych gier powiązanych z nimi fabularnie, tworzących razem serię "Science Adventures": Chaos Head, Robotics Notes i Chaos Child. Oczywiście wszystkie ze średnikiem w tytule. Edytowane 15 stycznia 2017 przez ogqozo 1 Cytuj
nobody 3 504 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 (edytowane) z "nastrojowymi" wizualiami SH2 jest pewna umiarkowanie ciekawa historyjka; im sprzęt był mocniejszy ps2 < xbox < pc tym były one coraz gorsze, a kolekcję hd na ps360 spotkała już naprawdę sroga patologia w sumie cała jego retrospekcja jest naprawdę zacna Edytowane 15 stycznia 2017 przez nobody Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 Steins Gate 0 to jest prequel standardowego anime?I tak i nie. Niektóre zakończenia, a jest ich 5, stanowią sequel, a niektóre prequel. Generalnie cała historia to ciąg dalszy ale przez motyw podróży w czasie robi się z tego wszystkiego dwa w jednym. :) 1 Cytuj
Gość suteq Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 #3 The Last Guardian Tyle lat czekano na ten tytuł. Jedni kupowali dla niej PS3, inni kompletnie nie wierzyli, że to wyjdzie, a jeszcze inni mieli z tej gry ogromną bekę. Ale w końcu wyszła, po 9 latach prac przynosząc na tę generację coś o czym chyba dawno zapomniano w grach - duszę. Gra bardzo dawkuje informacje o fabule, a na początku w ogóle nie wiadomo o co chodzi. Jednak z czasem dostajemy coraz więcej informacji o tym kim jest główny bohater, kim jest Trico, jak to się stało, że los ich połączył oraz jak ta cała historia się kończy. Najpiękniejsze jest dopiero na samym końcu. I generalnie historia z początku nie zachwyca, ale potem przygoda dwójki bohaterów stała się czymś wyjątkowym. Stała się przygodą o bardzo pięknej i dosyć zaskakującej przyjaźni. Trico czyli nasz futrzasty kolega jest z początku bardzo nieufny, ale gdy zaczynamy mu pomagać zdaje sobie sprawę, że to nie my jesteśmy zagrożeniem. Sam zwierzak jest wykonany fantastycznie. Jest bardzo realistyczny, sympatyczny i wielokrotnie jego zachowania powodowały, że miałem ochotę go zwyczajnie przytulić. Na szczęście twórcy wprowadzili opcję głaskania do uspokajania Trico więc owa funkcja była używana dosyć często. Ten futrzak żyje własnym życiem i obcując z nim ma się wrażenie, że obcuje się z żywą istotą, a nie tylko kukłą. Gdy jest czegoś ciekawy to idzie i to sprawdza, gdy jest zmęczony zwyczajnie się kładzie, a nawet turla się w wodzie ot tak dla zabawy. Bardzo fajnie są wykonane jego pióra, które wylatują podczas walk albo gdy się zwyczajnie drapie. Również podczas walk stroszy piórka, a gdy go pogłaszczemy wracają do normalnej postaci co oznacza, że Trico jest już spokojny. Dbanie o zwierzaka jest tutaj na porządku dziennym gdyż oprócz uspokajania trzeba wyciągać mu z ciała włócznie, które są rzucane przez przeciwników. A wielokrotnie gdy rozdzielałem się z Trico to po ponownym połączeniu sam się tulił do dzieciaka. Piękna sprawa. Wiele ludzi narzekało na problemy z wykonywaniem komend przez Trico. Zgodzę się z tym tylko w małym stopniu gdyż przez ok. 90% czasu Trico wykonywał wszystkie moje komendy bezbłędnie. Kamerą wyznaczałem punkt gdzie chciałbym aby się udał, a następnie wybierałem odpowiednią kombinację klawiszy. Oczywiście zdarzało się, że Trico nie wykonał tego co chciałem np. podczas sekcji z nurkowaniem. Za pierwszym razem się nie udało i spędziłem ok. dwóch minut na tym aby zmusić go do nurkowania. O dziwo w drugiej takiej sekcji zanurkował za pierwszym razem. Najlepsze było jednak to, że Trico bardzo często wykonywał polecenia sam z siebie i nie musiałem mu wskazywać miejsca, do którego ma skoczyć czy mnie podsadzić. Wykonywał to automatycznie jak tylko znalazłem się na jego grzbiecie. Nie jestem w stanie określić czy jest to w 100% oskryptowane czy nie, jednak wyglądało to tak jakby Trico uczył się pewnych zachowań i wiedział już co ma robić w konkretnych sytuacjach. Natomiast przyczepić się muszę do opinii, które twierdziły, że na początku Trico jest nieufny i nie wykonuje poleceń, a z czasem się to zmienia. Bzdura. Właśnie na początku gdzie nieufność powinna być największa Trico wykonuje wszystkie komendy z automatu. To właśnie potem miałem czasami jakieś drobne problemy co według tej opinii jest zwyczajnie nielogiczne. Natomiast jak narzekałeś na Trico, że ciągle nie wykonuje Twoich poleceń i się niesamowicie wkurzał to robiłeś coś źle. To nie jest gra dla osób z ADHD. Trzeba wziąć pod uwagę, że to zwierzę, które nie zrobi wszystkiego z automatu tylko po wydaniu odpowiedniego polecenia trzeba poczekać kilkanaście sekund na reakcję. Nasz ludzki bohater nie walczy, w końcu to dziecko, więc od tego ma Trico, który jak tylko zobaczy wrogów wpada w bojowy szał i w widowiskowy sposób rozprawia się z przeciwnikami. To jak wyrzuca na kilkanaście metrów przeciwników albo zmiata ich w pył za pomocą błyskawic z ogona jest po prostu genialne. Samo poruszanie się dzieciakiem nie jest już niestety takie piękne. Jestem w stanie rzec, ze jest to najgorzej wykonana rzecz w tej grze. Chłopak potrafi się skradać, iść powoli czy biec, jednak nie wiem czemu często było tak, że wychylając analog maksymalnie w daną stronę chłopak w ogóle nie biegł tylko szedł. Chłopak również często się potykał o byle co a spadnięcie z kilkunastu metrów powodowało tylko chwilowe utykanie. W dodatku próba ustawienia się aby podnieść np. beczkę jest znacznie gorsza niż w takim Wiedźminie 3. Nie mówiąc nic o pływaniu gdzie pływamy jebaną deską co zahacza o kryminał. Wspinanie się po Trico mogłoby być lepsze, ale nie jest jakoś całkowicie popsute. Ot czasami nasza postać zbyt często zahacza się o jakieś dolne elementy zwierzaka przez co zamiast całkowicie z niego zejść wisimy na jego brzuchu do góry nogami. Gra wygląda dobrze, a jak wychodzimy na zewnątrz to naprawdę można się zachwycić. Szczególnie w późniejszej fazie rozgrywki są widoki bardzo miłe dla oka. Jednak sam chłopiec wygląda słabo. Zapewne była to taka wizja artystyczna, ale jak porówna się go z Trico to jest to różnica kilku klas. Spadki klatek są, szczególnie na zewnątrz jednak przez większość czasu ich nie odczuwałem. Jak były sekcje walki, zwłaszcza większe, to było to odczuwalne jednak w ogólnym rozrachunku nie było tak źle jak słyszałem. Kamera też nie sprawiała mi trudności. Oczywiście były sekcje gdzie zachodziłem w głowę kto wymyślił takie ułożenie kamery, ale to były jakieś pojedyncze przypadki. Jedynie mogę się przyczepić do tego, że kamera zmienia położenie po chwili nieaktywności co jest głupie. W grze przemierzamy liczne korytarze całego kompleksu otoczonego wielkim murem, w którym żyje Trico. The Last Guardian jest grą całkowicie liniową. Jest tutaj tylko jedna, jedyna ścieżka, którą należy podążać. Nie da się w tej grze zaciąć gdyż zagadki też nie są jakieś wyszukane. Raczej są w większości dosyć proste jedynie trzeba dodać 2 do 2. Ba, czasami zdarzało się, że gra nawet subtelnie pokazywała co należy zrobić. Na pewno jednak niewątpliwym plusem jest brak wszelkich podpowiedzi środowiskowych typu kolorowe ściany, po których można się wspiąć albo krawędzie, których można się złapać. Jednakże nie jest to już taka staroszkolna gra i czuć, że jest przystosowana pod współczesnego odbiorcę chociażby przez łatwe zagadki czy liniowość. No i te ciągłe wskazówki jak skakać, łapać przedmioty nawet po kilku godzinach są jakimś nieporozumieniem. Muszę jeszcze wspomnieć o fantastycznej ścieżce dźwiękowej, której słuchanie było czystą przyjemnością. Szczególnie robiła robotę w filmikach przerywnikowych, których jest co prawda mało, ale jak już są to robią niesamowitą robotę. Jako całość jednak gra to pozycja wyjątkowa. Przede wszystkim to piękna opowieść o przyjaźni z niezwykle charyzmatycznym futrzastym bohaterem. Takich gier brakuje na tym rynku zdominowanym przez gówniane F2P, beznadziejne shootery czy kolejne kopie innych gier. Jeśli się tylko przymkniecie oko na technikalia to dostaniecie grę, którą zapamiętacie na długo. Bawiłem się fantastycznie i dałbym wyższą ocenę, ale oberwało się za techniczne niedoróbki. Mam nadzieję, że jednak kolejna gra pana Uedy powstanie tylko w znacznie krótszym okresie niż TLG i bez tylu problemów. Ocena: 9/10 Cytuj
Rayos 3 170 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 (edytowane) Severed Właśnie lecą napisy końcowe. Całkiem fajny dungeon crawler z machaniem paluchem po ekranie, rozczłonkowywaniem przeciwników i naprawdę chorym i mrocznym klimatem. jaK do tej pory znany z wesołych gier Drinkbox Studios (kumalele, mutant blob) nam serwował lekki klimat, tak teraz poszli po całości. Jest smutno, czasami surrealistycznie, ale co najważniejsze - ciekawie. System ulepszeń bazujący na płaceniu odciętymi kończynami, parę dodatkowych przedmiotów które ulepszają naszą postać, ciekawy gameplay który o dziwo nie nudzi i przez całą, 5-6 godzinną grę, zarzuca nam coś nowego. Przy okazji przechodzenia wpadła platynka (5:29), która wymagała od gracza jedynie uwagi i robienia 100% na mapach. Same lokacje są dosyć rozległe i mają dość sporo sekretów do odkrycia, szkoda jednie, że sekrety te są jawnie oznaczone na mapie. Myślę, że bez cofania się do wcześniejszych lokacji i zbierania itemów, grę można ukończyć w 4h. Graficznie jest dobrze, styl identyczny jak w kukamele, stosunkowo kanciaste postacie, powykręcani przeciwnicy i lokacje, wszystko wykonane schludnie i ze smakiem. Muzycznie jest również w porządku, plumka sobie jakaś w tle. Polecam, zwłaszcza, że nadal jest w promocji. Za tę cenę warto, za pełną trzeba się zastanowić czy macie ochotę wydawać bodaj 40+ zł na gierkę o machaniu paluchem i zwiedzaniu lochów na 4-6 godzin. Mi się spodobało. 8/10 PS jedzenie faktycznego serca czy mózgu by ulepszyć hp/manę GOTY Edytowane 15 stycznia 2017 przez Rayos 1 Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 z "nastrojowymi" wizualiami SH2 jest pewna umiarkowanie ciekawa historyjka; im sprzęt był mocniejszy ps2 < xbox < pc tym były one coraz gorsze, a kolekcję hd na ps360 spotkała już naprawdę sroga patologia w sumie cała jego retrospekcja jest naprawdę zacna Tak, właśnie miałem napisać, że oświetlenie i mgła jakieś takie mniej realistyczne i klimatyczne. Ale myślałem, że to może tylko efekt podbicia rozdziałki. Dźwięk i filmiki mnie tak bardzo nie obeszły. Za to o naturalniejszych czerniach na CRT nie myślałem, ale w sumie może i to prawda. Ogólnie ja też uważam, że OLED-y to przełom w życiu. Żaden TV mnie tak nie jarał w życiu, jak to co ostatnio wypuszcza LG w tym zakresie. Wczuwa jest zupełnie nna. Jak ceny spadną o 99% (chciałbym, żeby to był żart), to na pewno kupię. Na Allegro jest teraz Silent Hill 2 na PS2 za 3 zł, ciekawe jaka będzie cena końcowa. Może poniżej stówy. Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 15 stycznia 2017 Opublikowano 15 stycznia 2017 Hmmm. Na podstawie "jedynki" powstało anime, nie wiem na ile tożsame scenariuszowo z grą. Z kolei "zero" to podobno normalny sequel "jedynki" - na jego podstawie powstanie dopiero osobna seria anime z tytułem oczywiście "Steins Gate 0". W sumie to może to anime może być lepszą formą od gry. W sumie teraz widzę, że oprócz "Steins Gate'ów" jest też kilka innych gier powiązanych z nimi fabularnie, tworzących razem serię "Science Adventures": Chaos Head, Robotics Notes i Chaos Child. Oczywiście wszystkie ze średnikiem w tytule. Steins Gate 0 to jest prequel standardowego anime?I tak i nie. Niektóre zakończenia, a jest ich 5, stanowią sequel, a niektóre prequel. Generalnie cała historia to ciąg dalszy ale przez motyw podróży w czasie robi się z tego wszystkiego dwa w jednym. :) Dzięki za odpowiedzi Panowie. W takim razie poczekam sobie na anime 'Steins;Gate 0'. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Farmer 3 275 Opublikowano 16 stycznia 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 16 stycznia 2017 (edytowane) WIEDŹMIN 3: DZIKI GON DODATKI FABULARNE: SERCE Z KAMIENIA oraz KREW I WINO Na wstępie trzeba sobie jedno wyjaśnić: nie należy ich nazywać dodatkami. Dodatki oferują, w zależności od gry, zazwyczaj jakieś mapki, skórki, avatary, dodatkowe bronie lub przy już bardziej rozbudowanych dodatkach, krótkie misje fabularne na kilka godzin. Do tej drugiej kategorii można zaliczyć dodatek do RDR, czyli Undead Nightmare czy dodatek Blood Dragon dla Far Cry'a 3. Dodatki te są bardzo dobre. Materiały dla Wiedźmina 3 wychodzą daleko poza definicję dodatków. Bez najmniejszego zawahania mogę stwierdzić, że ilość dobra jakie ów materiały oferują mogłyby spokojnie wystarczyć na osobne tytuły. Dlatego też uznałem, że należy im się swego rodzaju słowa uznania. "Lustereczko powiedz przecie. Kto jest najpiękniejszy w świecie?" Na pierwszy ogień idzie Serce z Kamienia, czyli pierwszy dodatkowy materiał wydany dla Wiedźmina. Na upartego SzK można jeszcze nazwać dodatkiem ale takim naprawdę srodze rozbudowanym. Już od pierwszych chwil przytłacza nas ilość rzeczy do zrobienia. Dostajemy do dyspozycji rozszerzone tereny na wschód od Oxenfurtu i Novigradu. A jest co na nich robić Zarówno zadań pobocznych jak i znaków zapytania jest sporo więc zejdzie Wam sporo czasu na eksploracji. Mamy nowe rodzaje broni białych i rynsztunków do skompletowania razem z rynsztunkiem cechu wiedźmińskiego. Dostajemy również dostęp do nowego rzemieślnika oferującego zaklinanie kamieni w słowa. A trzeba przyznać, że ów zaklinanie jest bardziej efektywne niż same runy czy glify umieszczone w slotach. "Ta karczma Rzym się nazywa!" Jednak najważniejszym elementem jest bezsprzecznie wątek fabularny. Trzeba przyznać, że chłopaki z CD Red odwalili kawał rzemieślniczej roboty. Nie będzie kłamstwem stwierdzenie iż historia spotkania Gerlata i Olgierda jest znacznie lepiej poprowadzona aniżeli wątek główny z podstawki. Same "zadania" zlecone wiedźminowi są zróżnicowane i nawet czerpią w jednym miejscy garściami z obrządków słowiańskich. Jednak to nie misje sprawiają, ze historia tak porywa. Ani nawet postać Olgierda von Everec wzorowanego na walecznych kozakach rodem z sienkiewiczowskiej powieści. Nawet pomimo tego jak złożoną jest postacią z mocną przeszłością. O nie. SzK to teatr jednego aktora. Gaunter o'Dim zwany też Panem Lusterko jest główną postacią na tej scenie. I wierzcie mi z każdym kolejnym jego pojawieniem się będziecie odczuwać cholerny niepokój. Postać iście perfekcyjnie zaprojektowana. Również pod względem głosu, któremu użyczył mu Dariusz Odija - znany lektor. Jego spokój w wypowiadanych kwestiach idealnie współgra z tajemniczą naturą Pana Lusterko. Cieszy również fakt, że twórcy już od początku mieli cwany plan. Radzę rozważnie dobierać słowa w Białym Sadzie "Jak chłop baby nie bije, to babie wątroba gnije" Czas posmakować krwi i wina. Wzorem najlepszy kontynuacji w KiW wszystko jest bigger, better & more badass. Tym razem dostajemy całkiem nowy teren do zabawy. I to sporo większy niż np. Biały Sad. Witamy w Toussaint - baśniowej krainie, krainie winem i miłością płynąca. Bajkowa kraina jak lubuje nazywać ją wielu podróżnych ulokowana jest na dalekim południu. A więc daleko od brudu i smrodu wojny. Już od pierwszych chwil zachwyci was piękno tych terenów. Żywe kolory, mili ludzie, nawet utopców i innych trupojadów jakby mniej... Najłatwiej porównać Toussaint do schyłku epoki średniowiecza gdzie kodeks i cnoty rycerskie przedkładano nad życie. Choć w Toussaint na równi z cnotami stawia się również wino. Całe księstwo pod względem ukształtowania terenu porównać najlepiej z hiszpańskimi bądź włoskimi podgórskimi zboczami pokrytymi krzewami młodych win i winnic. "A z kim niby mam pić? Z Calineczką? Jeden kieliszek i leży pod stołem" Jednak ani Toussaint ani główne jej miasto, czyli Beauclair nie może cieszyć się całkowitym spokojem. Wszak po cóż wzywać wiedźmina jeśli nie do ubicia bestii. A jest co tłuc. Do bestiariusza dochodzi spora grupa nowych potworów niespotykanych nigdzie indziej. I tak naprawdę do każdego wymagane jest inne podejście co cieszy. Jednak potwory to nie jedyne zmartwienie Białego Wilka. Niczym w DIA agent Geralt będzie musiał rozbić zorganizowaną grupę przestępczą. Do tego dochodzi masa miejsc do odkrycia, skarbów do znalezienia i rynsztunku do rozwinięcia na poziom arcymistrzowski. Jest na co kasę wydawać bo w ramach "zaliczki" dostajemy od Jaśnie Oświeconej winnice w posiadanie. A ta wymaga gruntownego remontu. Dochodzą do tego rozwijanie umiejętności Geralta, a dokładnie mutagenów, które oprócz udostępnienia kolejnych slotów pozwalają manipulować komórkami Rzeźnika z Blaviken. "... mieli najpierw plagę szarańczy, a potem żab, a u nas od razu po ludziach krowami napierdala" Teoretycznie sama fabuła w tym materiale jest nieznacznie gorsza (choć wciąż świetnie poprowadzona) od tej z SzK jednak postacie, na które trafiamy są cholernie dobrze napisane. Na pierwszy plan wychodzi oczywiście księżna Anrietta, która jak większość kobiet w życiu wiedźmina nie daje sobie w kasze dmuchać co zresztą szybko daje do zrozumienia. Jednak najlepiej prezentującą się postacią jest dawny kompan bohatera -Regis. Świetny wstęp, świetnie napisane dialogi i jeszcze lepiej podłożony głos. To wszystko sprawia, że bez problemu zrozumiemy sposób obycia jak i mądrość i doświadczenie płynące z jego ust. Wraz z Geraltem tworzy wyśmienity duet. Misje poboczne również są ładnie rozpisane. Każda oferuje zgoła inne wątki i nieraz będziecie płakać ze śmiechu i zachwytu. Zwłaszcza w pewnym momencie gry, gdzie również jest rodzimy akcent (jakby cała gra nie była takim akcentem). Jest nawet turniej rycerski tylko w przeciwieństwie do fabuły z misji głównych ta wystawia na próbę jedną cnotę - cierpliwość. A to z racji konkurencji opartych o najgorsze elementy wiedźmińskiego uniwersum. Zaprawdę iście rycerskie wyzwanie. "Siwy, ty się, kurwa, kultury naucz. W Toussaint jesteś" Samo ukończenie Krwi i Wina zajęło mi 52 godziny, a to i tak przy jednym przejściu. A warto, wierzcie mi, sprawdzić alternatywne drogi bo te nie tylko oferują całkiem zaskakujące zakończenia ale i rozwijają charakterystykę niektórych postaci. A spotkanie z np. Ukrytym ( ) jest czymś wartym odnotowania. Również pewna szlachcianka, Oriana, która wg mnie wzorowana jest na warsztacie i rolach Tildy Swinton, a może i Cate Blanchett (szczególnie z LotR), prezentuje się nader ciekawie. Tajemnicza i na swój sposób pociągająca. Warto przybliżyć sobie wiedzę o tej postaci wykonując pewna misję dla niej. W ogóle to od groma easter eggów jest w tych dodatkach, a części z nich jeszcze nie odkryłem. "Wątpię. Zgodnie z rozporządzeniem 76/CW/X starszy szeregowy Vaclav ma w dupie kij od szczotki" Tak więc oba materiały oferują przeogromną dawkę zabawy na długie godziny i stąd krzywdzące by było nazywanie ich dodatkami. CD Project Red pięknie pożegnało się z uniwersum Wiedźmina i szczerze nie wiem jak będzie teraz wyglądało moje życie gracza. Nic już nie będzie takie same. Choć sami twórcy przyznają, że historia wiedźmina Geralta z Rivii to już zamknięta karta to myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie by zagłębić się w życie innych bohaterów. Wszak Vesemir też miał bogate życie na szlaku. Jeżeli wciąż zastanawiacie się czy zakupić dodatki radzę szybko przestać i kupować. Może jeszcze są po okazyjnej cenie na storze. A jak kogoś miotają wątpliwości czy w ogóle brać się za Wieśka to patrz wyżej. Wersja GOTY chyba jeszcze jest d dobrej cenie. Ja nie żałuję ani grosza. A no i na koniec wrzucam kawałek, który po ograniu SzK będzie skutecznie mroził Wam krew... https://youtu.be/t2vCJM5pMRs Edytowane 16 stycznia 2017 przez Farmer 13 Cytuj
standby 1 725 Opublikowano 17 stycznia 2017 Opublikowano 17 stycznia 2017 Dark Souls- X360 Nie wiem co powiedzieć, gra epicka, jedna z gier mojego życia. Dopiero za 2 podejściem przekonałem się do jej mechaniki, gameplayu, grafiki i klimatu. Niektóre lokacje to czapki z głów przed projektantami (Anor Londo, Demon Ruins, Crystal Cavern) pomysłow im nie brakowało, a wszystko jest tak ze sobą zgrane i dopasowane, pomimo ich różnorodności. Gameplay to czysty miód, system walki, uników, obrażeń broni, aż żałuje że nie mam x360 podłączonego do neta bo chętnie bym się zmierzył z kimś, no muszą mi wystarczyć mobki ale trudno. Poziom trudności jest bardzo wysoki ale tylko jeśli nie myśli się i nie planuje walki, to nie wiedźmin gdzie rzucasz quenna i jazda. Bossów i ich ataków trzeba się nauczyć,cierpiwie popdpatrzeć jak można ich uniknać, kiedy mają opóźnienie a kiedy zaraz zadadzą 2 czy 3 niszczycielski cios, satysfakcja z pokonania samemu Smougha i Ornsteina czy Artoriasa jest niesamowita. Grze nie brakuje niedoróbek technicznych, grafika w wielu miejsach jest nędzna, framerate taki że idzie się porzygać, gra też ma problem z detekcją kolizji, szczególnie jak walczy się z Sifem, to najbardziej niedorobiona techniczne walka w grze, muzyka jest bardzo średnia, są może 2-3 kawałki które wpadają w uchu, reszta jest nędzna, szczególnie jak się wcześniej przesłuchało Ost do Dark souls 3. 9/10 A zaraz dwójeczka :) Cytuj
blantman 5 780 Opublikowano 17 stycznia 2017 Opublikowano 17 stycznia 2017 Orwell - czyli następna perełka jaką dostałem w prezencie na święta (tak jak obiecałem będę systematycznie każdą grę z prezentów ogrywać) . Gra ze świetnym pomysłem na siebie. Jesteś pracownikiem jednostki monitorującej obywateli. Zaczyna się od ataku terrorystycznego. Masz jednego podejrzanego i rozpracowujesz siatkę powiązań. Przeszukujesz strony, fejsbuka aby znaleźć informacje oraz dane mailowe czy telefon. Jak masz to i jakieś dowody to dostajesz zgodę na pluskwy w telefonie czy podglądanie maili. Jak uda się znaleźć id komputera to i do kompa zajrzysz . Gra jest mocno nieliniowa. Można ją przegrać wskazując niewłaściwą osobę albo nie te informacje co trzeba. Finał przegenialny i możliwości sporo Gra to duuuużo tekstu to czytania więc gra nie dla każdego. Szczególnie że trzeba czytać ze zrozumieniem i to po angielsku. Super przygodówka polecam . Pójdzie nawet na starym sprzęcie więc każdy z was może spróbować . 9/10 Cytuj
musoil 47 Opublikowano 18 stycznia 2017 Opublikowano 18 stycznia 2017 (edytowane) The Banner Saga - będzie krótko: Najpiękniejsza grafika jaką kiedykolwiek widziałem w grach Kapitalna ścieżka dźwiękowa Fabuła na poziomie bardzo dobrej książki. Właściwie w grach nie spotkałem się z czymś takim, mamy wrażenie obcowania z interaktywną książką, w której możemy dokonywać wyborów Wciągająca rozgrywka Idealna dla mnie długość gry (ok. 8 godzin na normalnym poziomie) i dobra cena Właściwie mógłbym się przyczepić jedynie do częstych loadingów i niektórych nieprzemyślanych umiejętności postaci. 9.5/10. Dwójka już czeka na dysku. Edytowane 18 stycznia 2017 przez musoil Cytuj
c0ŕ 4 834 Opublikowano 21 stycznia 2017 Opublikowano 21 stycznia 2017 Hotline Miami 2: Wrong Number wady: niektóre poziomy są źle zaprojektowane pod względem dostępności broni, w sensie że wejdziesz na 3 piętro z bejsbolem, a tam na wstępie trzech grubych których można zabić tylko bronią i trzeba restartować poziom fabuła, w zamierzeniu chaotyczna i świadomość braku możliwości zrozumienia jej za pierwszym razem połączona z chorą żądzą gameplayu spowodowała przeklikiwanie dialogów gdzieś tak od połowy gry, dlatego dopiero teraz jak będę grał drugi raz na hardzie postaram się ją pochłonąć w całości odniosłem wrażenie że ciężej tu trafić w drzwi i podczas wabienia wrogów często w nie nie trafiałem i ginąłem, ale to szczegół zalety: cała reszta10-/10 Cytuj
XM. 10 888 Opublikowano 21 stycznia 2017 Opublikowano 21 stycznia 2017 Donkey Kong Country Tropical Freeze - kolejny GOTY platformer na Wii U. Nie podobał mi się aż tak wprawdzie jak NSMB U, ale i tak nie wiele mu brakuje. Kozaczek ost, satysfakcjonujący poziom trudności (choc jego poziom również jest mocno rozdmuchany - ze 3 bonusowe etapy sprawiły mi tylko trudność i zginałem z +50 razy), perfekcyjne sterowanie i genialne etapy. Nie mam co tutaj wiecej zachwalac bo to kolejny genialny tytuł na WII U, blisko 20h cudownej rozgrywki. Wersja na WIi jest na półeczce, na pewno w tym roku ogram i ją. 1 Cytuj
Suavek 4 718 Opublikowano 22 stycznia 2017 Opublikowano 22 stycznia 2017 Megpoid the Music# (PSP) Project Diva wannabe, tylko nie dość, że mocno spóźnione, biorąc pod uwagę platformę i datę premiery, to jeszcze nieszczególnie powalające. Koncept podobny - gra muzyczna/rytmiczna z utworkami, w których za wokal robi japoński Vocaloid, w tym przypadku Gumi. Poleciałem głupi sprawdzać eBay zainteresowany samym właśnie konceptem, bo PD bardzo lubię, a na filmikach tragicznie to nie wyglądało. No i tragiczne nie jest... Ale i tak żałuję zakupu, bo to ewidentnie prosta budżetówka, która nie dorasta PD do pięt, co jest szczególnym wyczynem, biorąc pod uwagę, że wydana została cztery lata później, również na PSP, oraz rok po PD F na Vitę... Loadingi są długie nawet z MC. Menu są proste, mało przejrzyste, brzydkie. Dźwięki inne niż muzyka to niesmaczny żart. Nie ma auto-save, więc trzeba się pilnować przed wyłączeniem konsoli. Szczegóły. Sam gameplay natomiast byłby całkiem ok, gdyby nie kilka mankamentów. Po pierwsze, utworki są absurdalnie krótkie, tj. ucięte względem oryginałów, trwające raptem 1-2min. Po drugie, "nutki" lecą zawsze w linii prostej od prawej do lewej, są mało przejrzyste, przez co strasznie męczą oczy. Po trzecie - subiektywnie - muzyka nie powala. Jest kilka ciekawszych utworków, ale zdecydowana większość zalatuje kiczem z czołówek kreskówek dla dzieci. Do tego stopnia, że z ok. 30 utworków może ze 3 utkwiły mi w pamięci. Już pomijam fakt, że nie ma tu jako takich klipów, wzorem PD, a jedynie proste potańcówki Gumi na jakiejś arenie - te też się lubią powtarzać. Ogromne meh. Gierka zdatna do sporadycznego poklepania 5-10min, ale nic więcej. Wracam do Project Diva i czekam dalej na przesyłkę z IA/VT. Cytuj
Zetta 3 378 Opublikowano 22 stycznia 2017 Opublikowano 22 stycznia 2017 Salt and Sanctuary skonczone i nawet nie wiem kiedy tyle godzin nabilem. Po 100h byla platyna ale nadal nie moglem przestac grac. Polecam kazdemu kto lubi Soulsy i Castlevanie bo ta gra to piorunujace polaczenie tych gierek. Cudo i majstersztyk gameplayowy 4 Cytuj
Rayos 3 170 Opublikowano 25 stycznia 2017 Opublikowano 25 stycznia 2017 Shovel Knight (VITA) No co tu mówić, je.bany MAJSTERSZTYK! Ograłem już wersję cyfrową na 3DSa i pudełkową, ograłem teraz na Vicie i wiecie co zrobiłem jak tylko skończyłem przygodę? Grałem dalej, zbierałem brakujące nuty, wbijałem trofki, przeszedłem każdy poziom jeszcze raz usuwając po drodze checkpointy, jak tylko to zrobiłem to od razu wbiłem na NG+ i lece dalej, staję się shovel knight masterem. Jezu jaka ta gra jest dobra :banderas: 2D platformówka czerpiąca garściami z najlepszych gier ery NESa. mamy tu Ducktales, Megamana, Castlevanie, Zelda 2 i inne. Skakanie na łopacie jak na lasce z Ducktales? Jest! 8 bossów i poziom inspirowany megamanem 2? Jest! Atakowanie wrogów od góry jak w Zelda 2? Check! Item bliźniaczo podobny do toporka z castlevani? JEST! W grze tego jest mnóśtwo, ale to nie znaczy, że twórcy nie podrzucili mnóstwa własnych pomysłów. Grafika to jeden z piękniejszych pixelartów jakie moje oczy widziały, muzyka jest tak świetna, że nawet teraz jej słucham i mi się nie nudzi i nucę sobie pod nosem WATCH ME DANCE! Sterowanie jest fantastyczne, design poziomów fenomenalny, bossowie, choć zaprojektowni świetnie są dość prości. Dodatkowe przedmioty całkiem fajne, mnogość sekretów poukrywana tu i ówdzie, mapa rodem z SMB3 razem z kilkoma "randomowymi" spotkaniami z dodatkowymi bossami (w tym kur.wa KRATOS!! (tylko PS3/4/Vita), na X1 jest level inspirowany Battletoads (ropuchy included)), dodatkowe poziomy które sprawdzają nasze umiejętności wykorzystywania danego itemu, 8 podstawowych poziomów (po jednym na każdego z bossów), kilka dodatkowych. Gra nie jest zbyt długa, bo przy pierwszym posiedzeniu można ją przejść w 5-6h, potem już krócej, ale warto. strasznie warto w Shovel Knighta zagrać. Nie bawiłem się tak fantastycznie przy 2d platformówce od czasów SMB3/SMW. dodam jeszcze, że gra potrafi solidnie dać w kość, zwłaszcza niedzielniakom. To nie jest prosta platformówka i na późniejszych etapach, jak nie bedziecie uważać, będziecie ginąć często a gęsto. Po zgonie tracimy część kasy, która to będzie fruwać sobie w pobliżu miejsca zgonu. Jeśli nam się uda tam znowu dostać, to kasę możemy odzyskać. Jak zginiemy, to ginie bezpowrotnie. Brzmi znajomo? Yep, Dark Souls był tu oczywistą inspiracją. A TO JESZCZE NIE WSZYSTKO bo przecież Yacht Club za darmo wypuścił już pierwsze rozszerzenie z kampanią Plague Knighta, która nie dość, że całkowicie zmienia styl gry (gramy wspomnianym Plague Knightem, który normalnie w grze jest bossem), to jeszcze poziomy są przeprojektowane tak, że czasem mamy wrażenie grania w osobny tytuł. Do tego w marcu wychodzi drugi dodatek, któy wprowadza kolejną, nową kampanię, kolejne poziomy, kolejną postać do ogrania, mnogość innych rzeczy, a jeszcze do końca roku ma wyjść TRZECIA kampania. Yacht Club to je,bani mesjasze akcji crowfundingowych, tak powinni zachowywac sie wszyscy zbierajacy kase na kickstarterze. Powinni im jakiś pomnik, memorabilia jakieś stworzyć na stronce, ja nie wiem. Ale to co zrobili z Shovel Knightem i to co robią nadal przechodzi moje najśmielsze oczekiwania i aaaah, ta gra jest po prostu cudowna. 10/10 STEEL THY SHOVEL Ps przeprazsam za ekscytacje i za chaotyczny opis, ale gdy mysle o shovel knightcie musze pisac jedna reka bo druga ciagle zajeta 2 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 25 stycznia 2017 Opublikowano 25 stycznia 2017 Mirror's Edge Catalyst W sumie to bawilem sie dobrze, ale nie na tyle, zeby gre kupic. Ciesze sie, ze ogralem ja w EA access. W porownaniu do jedynki wypada slabiej. Nie chodzi mi oczywiscie o fabule bo ta interesuje mnie mniej niz w tetrisie. Gry z otwartym swiatem i sandboxopodobne to jakas straszna plaga tej generacji. Ile mozna? Sa gry, ktore sie do tego nadaja i takie, ktorym to tylko szkodzi. Do tej drugiej kategorii zalicza sie zdecydowanie nowe ME. Szkoda. Grajac wychodzilem z zalozenia, ze glowna osia zabawy jest bieg z genialnym flow. Przez to calkowicie ignorowalem opcje szybkiej podrozy. Grajac w ten sposob czulbym sie jakbym przechodzil gre tylko w polowie. Po paru godzinach zabawy wkrada sie nuda. Po 10 razy biegalem po tych samych lokacjach, ktore nie stanowily juz wtedy najmniejszego wyzwania. Zadania poboczne totalnie zignorowalem przez debilny system rozwoju postaci. Jak mam bawic sie w sprinty jak 90% umiejetnosci mozna odblokowac pod koniec gry. Jak pisalem watek fabularny za mna. Nabiegalem sie na ten moment ale pewnie po dluzszym czasie nabiore ochote na wiecej to zabiore sie za zadania poboczne z juz do tego przygotowana postacia. Gra ma wady. Dwie widoczne: otwarty swiat, ktory nie pasuje mi do ME oraz zbedny rozwoj postaci ograniczajacy nasze ruchy. Po kiego to? Wyglada na to, ze gre glownie obsmarowalem... To nie tak, ze jest zla. Jest genialna pod jednym wzgledem - bieganie. Nie ma drugiej gry, ktora tak rewelacyjnie podchodzi do tego tematu. To najistotniejszy element obu ME i daje mase frajdy. Nowa odslona w wielu miejscach mi nie podpasowala ale ogolnie dzieki bieganiu gralo sie przyjemnie. A... jeszcze jedno. Czy to juz taki trend, ze do gier musza byc wrzucane jakies ziomy i inne luzaki biedaki? Typ w kamizeli z kapturem i do tego okularach slonecznych przegial. Do tego Plastic. Plizzzz no more. Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 25 stycznia 2017 Opublikowano 25 stycznia 2017 Ostatnio odświeżyłem i skończyłem sobie Ninja Gaiden 2. Gameplay to miód, chociaż za dużo jak dla mnie jest chaosu i losowości w tej części. Jednak mimo to, klimat, walki z bossami, system walki, różnorodne lokacje, masa przydatnej broni, efektowne wykończenia, długość gry, poziom trudności dają radę. Grafika: 8- Dźwięk: 8- Grywalność: 9- Ogólnie: 8/10 Co tutaj dużo pisać za(pipi)ista giera. Kto nie grał a lubi siekę to polecam bardzo. Obecnie odświeżam jedynkę chapter 6. Nadal niszczy niemal jak dawniej Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.