Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czy ja wiem, czy pierwszy raz nie robi ani trochę wrażenia... pod koniec pierwszego przejścia, gdy spotykamy

ponownie siostrzyczki

już wtedy daje radę głównym plot twistem

Opublikowano (edytowane)

Mirrors Edge: Ubisoft (2016)
Pierwszy Mirrors Edge był dla nie i nadal jest jedną z najciekawiej zaprojektowanych gier: ciekawa fabuła, przemyślany świat i urzekająca bohaterka. Jednak po pierwszym przejściu człowiek chciał więcej, chciał otwartego świata, możliwości zwiedzenia zamkniętej wcześniej części Miasta. 
Po kilku latach marzenie się spełniło, ale czy aby na pewno?
Okazało się, że gracze nie dostaną kontynuacji serii, a reboot. Ostatnio modna rzecz, niestety chyba nikt nie bierze pod uwagę, że zabieg może przynieść więcej złego niż dobrego. 
 
Fabuła
Jest jaka jest, jest ktoś zły, kto pragnie władzy, ale są też grupy, które pragną sprawiedliwości, każda na swój sposób, temat oklepany jak diabli. Da się przeżyć, problem zaczyna się gdy człowiek wprowadzany jest w L O R E świata. Dostajemy papkę składającą  się z fajnie brzmiących nazw: Grid, gridnode, Beat, gridpoint, reflection,  a wszystko to po to, nadać formę ułatwieniom w grze i zablokować pewne miejsca, (heloł ubisoft). Terminologia terminologią, ale technologiczna wizja twórców w ogóle mi nie pasuje.No i wisienka na torcie, chcesz wiedzieć, dlaczego gra zaczyna się jak zaczyna? Przeczytaj komiks, ech... To już wolę mieć niedopowiedzenia w fabule, niż wyświetlające się na każdym ekranie propozycje uzupełnienia historii poza grą.
 
Bohaterka
Design Faith jest cudowny, śliczna twarz, wysportowana sylwetka, silnik gry sprawił się w tym wypadku świetnie. No i to wszystko, zabrakło tego czegoś, co miała poprzednia Faith. W dodatku okazuje się, że mamy dostęp tylko do podstawowych ruchów parkour, reszta musi być odblokowana za punkty doświadczenia. To samo tyczy się możliwości walki  i korzystania z gadżetów. 
 
Miasto ze Szkła i zadania

Najważniejsza części gry, miejsce, gdzie spędzamy najwięcej czasu. Mam w końcu otwarty świat, który tak mocno chciałem poprzedniej części. I tutaj jest zgrzyt, nie wiem co ćpali projektanci, w większej części miasto jest snem szalonego architekta bądź wystawą w galerii sztuki nowoczesnej. Bezsensowne konstrukcje, schody donikąd. Pierwotne Miasto było zaprojektowane wiarygodnie i ze smakiem stylistycznym. Tutaj ktoś stanowczo przegiął. Oczywiści fajnie się po nim porusza, ale zdecydowanie wolałbym rozwinięcie tego z pierwszej części. Pomimo tego, że ME:C napędza frostbite miejscami otoczenie wygląda gorzej niż w jedynce. 

Otwarty świat daje możliwość wrzucenia zadań pobocznych, za wykonanie których dostajemy punkty pozwalające na odblokowanie  pełnego potencjału bohaterki. Jest kilka rodzajów, podstawowe to typowe znajdźki (dokumenty, nagrania) poszerzające fabułę, zbieranie czipów ochrony ze skrzynek, gridpointy czyli rozsiane po całym mieście dziwne kule, które możemy zbierać, ale w sumie nie wiem po co. Biegi to typowe sprawdziany czasu z punktu A do punktu B, dywersja to bieg na czas z punktu A przez punkty B i C do D, gdzie utrudnieniem są strażnicy, Tajne dostawy to bieg na czas z punktu A do B. Posterunki polegają na  ucieczce przed strażnikami po uprzednim zniszczeniu jakiegoś nadajnika, Hakowanie ekranów wiąże się najczęściej z dostaniem się do jakiegoś trudno dostępnego punktu. Gridnode to typowe wieże ubisoftu, aktywacja których odblokowuje nam nowe zadania na mapie oraz daje możliwość szybkiej podróży między dzielnicami.

Jednak jak dla mnie jedynymi zadaniami pobocznymi wartymi wykonania są te związane z główną fabułą. Próbowałem wrócić jeszcze do gry i zrobić ciut więcej, nie dałem rady.

 

Gameplay

Jak wspomniałem wcześniej biega się naprawdę przyjemnie, przejścia między ruchami są naprawdę płynne. Z racji zablokowania części ciekawych tricków na początku gry nie mamy co marzyć o szaleństwie, ale dość łatwo i szybko można rozwinąć postać, i cieszyć się z pełnym potencjałem. Dość mocny nacisk jest nałożony na walkę wręcz, o dziwo zaimplementowana jest naprawdę dobrze, każdy wykonany ruch można wpleść w walkę, czy to ślizg, czy to bieg po ścianie. Niestety szybko okazuje się, że Faith to praktycznie terminator i nawet kilku strażników z karabinkami nie ma z nią szans, a szkoda.

 

Czynnik społecznościowy

Jak strasznie mnie wkvrwia ładowanie w grę pozycji czysto społecznościowych, rankingów i innych bzdetów. jakieś Beat LE, czyli coś w rodzaju znaków jak w Dark Souls, tyle że bez możliwości opisu, biegi tworzone przez użytkowników itd. Najgorszy jest brak możliwości wyłączenia tych pierdół z poziomu mapy. nie lubię i nie polubię, już tak mam.

 

Ubisoft

No i na końcu wyjaśnienie, skąd w tytule znalazł się Ubisoft? Grając miałem wrażenie, że przechodzę kolejne Assasin Creed czy Far Cry, schemat znajdziek, odblokowywania dzielnic na żywca wzięty z pozycji Ubi. Dla jednych to plus, dla mnie akurat minus.

 

Podsumowanie

Jeżeli ktoś w ogóle nie grał w Mirrors Edge 1 może się na Catalyst lekko zawieść, jeżeli jednak nie miał styczności z pierwszą częścią polecam ograć nawet po Catalyst, gra w ogóle się nie zestarzała. A samo Catalyst? Ogólnie całkiem niezłe pomijając pierdołowate zadania poboczne i durnowaty design miasta.

 

Muzyka

Co tu dużo pisać, klimatyczna, idealnie pasująca do gry.

 

Bonus

 

 

 

 

Edytowane przez Andreal
Gość suteq
Opublikowano (edytowane)
Trochę ostatnio skończyłem gierek. :xboss:
 
#8 Pillars of Eternity
 
Od jakiegoś czasu jest rozkwit zapomnianych już drużynowych, izometrycznych gier fabularnych. Gier, które królowały pod koniec ubiegłego wieku i na początku tego. Takie tytuły jak Fallout, Baldur's Gate, Icewind Dale, Planescape: Torment czy Arcanum zna każdy szanujący się gracz a teraz w moje łapki wpadło Pillars of Eternity. Co prawda w dużo izometrycznych klasyków nie grałem, a same drużynowe RPG nie cieszą się u mnie dużą popularnością jednak potrafię się przemóc i odstawić na bok preferencje jeśli gra potrafi zaoferować dużo dobrego. Pillarsy kupiłem w promocji i potrzebowałem trochę czasu aby do nich usiąść (inne gry chciałem najpierw dokończyć). 
 
No ale w końcu nadszedł czas aby zacząć swoją przygodę. Początek był wielce obiecujący i byłem strasznie zadowolony z tego co widzę na ekranie. Jednak po niecałej godzinie coś, coś się popsuło. Nie umiem wyjaśnić do końca co, ale gdy nareszcie dostałem cały świat do dyspozycji kompletnie nie chciało mi się go eksplorować. Magnes, który pojawił się na samym początku gdzieś zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Mam kilka pomysłów dlaczego tak było ale do tego dojdziemy już niedługo. Jednak postanowiłem dać drugą, a nawet trzecią szansę i w końcu zaskoczyło przez co dzisiaj to czytacie. 
 
Na początku przywitało mnie czytane intro budując niesamowity klimat. Potem zacząłem tworzenie postaci. Zawsze lubiłem ciosać przeciwników z odległości więc łowca był natychmiastowym wyborem. Dalej standardowe rozdysponowanie punktów statystyk oraz wybór umiejętności. Miłym zaskoczeniem był zwierzęcy towarzysz. Moim wyborem był nie kto inny jak niedźwiedź nie do za(pipi)ania. Kreator postaci zajął mi kilkanaście minut po czym rozpocząłem właściwą rozgrywkę. Od razu co mi się rzuciło w oczy to ramka typowa dla takich gier gdzie pokazane są wszelkie dialogi postaci. 
 
Od tego się wszystko zaczęło. Od dialogu. I muszę przyznać, że dialogi w tej grze są naprawdę świetne. Przede wszystkim zawierają mnóstwo ciekawych informacji, są dobrze napisane i co najważniejsze - jest ich naprawdę dużo. Niemal z każdą postacią da się porozmawiać a niejedna wyglądająca jak zwykły NPC potrafi nam zlecić jakieś zadanie. Gdy trwa jakiś wazny dialog związany z misją (zazwyczaj główną) to nasi kompani potrafią wtrącić swoje trzy grosze. Ba, z nimi tez możemy porozmawiać o sprawach doczesnych, o ich przeszłości i tym co ich trapi. Co jednak mnie zniesmaczyło to to, że nie wszystkie dialogi są mówione. Owszem, ważniejsze w większości są ale sporo jednak pojawia się tylko w czytanej formie. I spoko, czytanie mi nie przeszkadza ale lubię jak twórcy są stanowczy i jak się na coś decydują to implementują to w całej grze, a nie w jej powiedzmy 80%. 
 
Poza normalnymi dialogami pojawiają się także przerywniki filmowe, których jest bardzo mało i często zdarza się jednak tak, że scena zaczyna się przerywnikiem i nagle w połowie, gdy zaczyna się najciekawsza akcja gra przerzuca akcję na nowy ekran z opisem danej sytuacji. Owe sceny są naprawdę świetnie stylizowane i rysunki nadają dodatkowego klimatu, ALE to jest dalej ta niekonsekwencja podobna do tej z dialogami. Ja wiem, że to jest pierdoła ale jakoś mnie to zniesmaczyło i jednocześnie uświadomiło, że budżet był bardzo ograniczony i chyba nie na wszystko starczyło pieniążków. Oczywiście takie ekrany pojawiają się też w sytuacjach gdy wchodzimy w interakcję z jakimś elementem środowiska jak krawędź, szczelina, dziura w ścianie lub sama ściana. Możemy dzięki temu przejść przez przepaść, przeskoczyć jakąś szczelinę czy dostać się do jakiegoś wyżej położonego miejsca. Jednak, wszystko kosztuje. Aby to zrobić potrzebny jest specjalny przedmiot. Najczęściej jest to lina z kotwiczką, ale czasami potrzebne jest dłuto z młotkiem lub nawet łom. 
 
Misje to esencja gier RPG. Tutaj bardzo mi się one podobały, zarówno główne jak i poboczne. Co prawda tych drugich nie robiłem zbyt wiele gdyż nie chciałem się znudzić jednak te, które wykonałem były o dziwo ciekawe i co najważniejsze - pozwalały na wykonanie ich na więcej niż jeden sposób. Jedne z ciekawszych to były z zaginioną córką, z Lordem Raedrickiem czy wyborem frakcji. Każdy z wymienionych questów czymś zaskakiwał, a niektóre miały wpływ na to jak będzie wyglądał świat po skończeniu gry. Wiele questów dało się też rozwiązać polubownie czy to używając przekupstwa czy korzystając ze specjalnej opcji dialogowej udostępnionej dzięki odpowiednio rozwiniętej statystyce. Jest tego mnóstwo i wiele razy miałem tak, że nie mogłem rozwiązać danego konfliktu w pokojowy sposób gdyż miałem za słabe statystyki. Jednak wiele razy też mogłem wybrać dodatkową linię dialogową dzięki rozwiniętej Percepcji czy wysokiej Mocy. Niemniej, ogromny plus za możliwości. No i warto wspomnieć, że w zależności od naszych poczynań dostajemy reputację, która wpływa na zachowanie innych postaci w stosunku do nas. Jedyne czego mi brakowało w misjach, a konkretnie dzienniku to informacji na jakim poziomie jest dane zadanie aby wiedzieć czy warto się na nie porywać czy nie. Drobiazg, ale inne gry mnie do tego przyzwyczaiły i jest to po prostu wygodne oraz potrafi zaoszczędzić czas i nerwy. (Wiesław wink wink)
 
Myślę, że jest to też dobry moment aby przedstawić nieco stronę fabularną gry. Czemu dopiero teraz? Ano gdyż moim zdaniem zostawia spory niedosyt i jest mocno nierówna jeśli chodzi o narrację dlatego może to być też jeden z powodów dlaczego ciężko mi się było ponownie wgryźć w tę grę. Zaczynając jednak od początku to w skrócie główny bohater w wyniku pewnych działań zostaje Widzącym umiejącym się porozumiewać z duszami i czytać ich poprzednie wcielenia. Częściowo indywidualna misja zamienia się w coś znacznie większego jednak cały konflikt i finalny rezultat jest w moim mniemaniu troszkę zmarnowanym potencjałem. Szczególnie odnosi się to do plansz jakie wyświetlają się nam po zakończeniu gry, które informują jak potoczyły się losy na świecie. Bardzo podobnie jest to wykonane jak w ostatnim Wieśku. Tylko, że tutaj nie da się tych zmian doświadczyć. Kończą się plansze - jest menu główne. W Wieśku dalej można chodzić po świecie i jakby ma się pośredni lub bezpośredni kontakt z efektami. Tutaj tak naprawdę miałem wrażenie, że nasze wybory nie mają znaczenia. Owszem, teoretycznie od nich zależy mnóstwo rzeczy, ale tylko teoretycznie i tak naprawdę to kompletnie mnie nie obchodziły losy danych osób w świecie gry. Jedyne co mnie obchodziło to to co się stało z moimi towarzyszami bo jednak spędziłem z nimi sporo godzin. I to jest dla mnie spory zarzut. Do tego gdy kończymy drugi akt to akcja naprawdę nabiera tempa i chce się fabułę chłonąć coraz bardziej ale twórcy postanowili przystopować przez co całe tempo strasznie siada, a na twarzy pojawia się jedynie grymas. 
 
Jednak oprócz warstwy fabularnej jest też warstwa akcji. Walka jest bardzo rozbudowana i daje ogromne możliwości taktyczne. I być może to był jeden z powodów przez które nie chciało mi się w tę grę na początku grać. Wydaje mi się, że nie czułem tej walki na początku. Nie wiem czemu, być może przez małą liczbę towarzyszy gdyż dopiero jak miałem ich więcej to walka nabrała rumieńców albo przez chaos, który opanowałem z czasem. W swojej drużynie posiadałem dwóch łowców (kusze), jednego maga (świetna postać), paladyna, druida (transformacja w wilkopodobnego stwora OP) oraz enigmatyczkę (kompletnie bezużyteczna postać, ale miała ciekawą historię). Oprócz tego dwóch zwierzaków, mojego niedźwiadka i wilczka od bodajże druida. Na początku każdej potyczki włącza się pauza co pozwala nam na zapoznanie się z sytuacją i oszacowanie czy warto atakować wszystkim co mamy czy jednak warto użyć standardowych broni. Na początku korzystałem z pełni możliwości gdyż było trudno ale wraz z postępem fabularnym i rozwojem drużyny (o którym za chwilę) sporo przeciwników powalałem zwykłymi atakami bez używania ataków specjalnych czy chociażby czarów. Oczywiście w każdej chwili grę można spauzować więc nie ma obawy, że coś nas ominie. Dodatkowo w opcjach można sobie dostosować kiedy gra ma być pauzowana i jest tego naprawdę sporo do wyboru.  
 
Jednak gdy podczas walki naszej postaci skończy się wytrzymałość zostanie powalona do nieprzytomności i ocknie się dopiero po skończeniu walki. Jeśli chodzi o umiejętności specjalne jak np. okaleczający strzał to można ich użyć konkretną liczbę razy w danej potyczce. Podobnie ma się sprawa z czarami ale z tego co zauważyłem ich liczba użyć regeneruje się dopiero po odpoczynku. Odpocząć można albo w karczmie albo w niemal dowolnym momencie o ile mamy przy sobie zestaw obozowy. Bez niego nie da rady. Można je znaleźć w świecie gry albo zakupić u kupców. Podobnie ma się sprawa z uzbrojeniem i elementami pancerzy. Wszystko znalazłem w świecie gry, a ile sprzedałem to nawet nie chce mi się tego liczyć. Dosłownie setki przedmiotów. Przydał się tutaj nieograniczony schowek, w którym składowałem wszelkie nieprzydatne przedmioty co pozwalało zachować estetykę w ekwipunku. Szkoda jednak, że w samym ekwipunku nie ma sortowania przez co musiałem układać przedmioty manualnie. W schowku już takie coś jest. 
 
Jak to w grach RPG nasze postaci zdobywają doświadczenie, które leci dosyć wolno. Po skończeniu gry miałem 8 poziom doświadczenia. Z każdym poziomem doświadczenia możemy ulepszyć inne atrybuty. Raz na dwa poziomy można wybrać nowy talent a z drugiej strony są też zdolności klasowe. I tutaj muszę się przyczepić gdyż ich jest zbyt wiele, a duża część z nich jest bezużyteczna. Serio. Taki mag ma mnóstwo czarów do wyboru ale tak naprawdę przydatnych jest może z połowa. To samo tyczy się innych postaci. Ostatnie 3-4 poziomy (czyli połowa wszystkich) to dla mnie jest to jakieś nieporozumienie. Kompletnie nie wiedziałem co wybierać gdyż według mnie były to w większości niepotrzebne opcje. Takie aby były. Wolę jednak jakość, a nie ilość. 
 
Bardzo podobała mi się jedna dostępna w grze opcja, a mianowicie Warownia. W pewnym momencie fabuły musimy udać się do pewnej twierdzy i ją oczyścić. Za to, że to zrobimy przechodzi ona w nasze ręce i dzięki czemu możemy naprawiać poszczególne jej elementy dzięki czemu zdobywamy prestiż i reputację w świecie gry. To jest świetna i niezwykle wciągająca sprawa. Mamy coś swojego i o to dbamy. Jak wybudujemy koszary to będziemy mogli rekrutować najemników. Jak wybudujemy lochy to będziemy mogli brać jeńców podczas walk. A jak wybudujemy Gajówkę to dostajemy możliwość przyjmowania zleceń. W ogóle potem wychodzi z tego ogromne i ciekawe zadanie poboczne. Jednak co mnie wkurzało to brak kolejkowania napraw. Da się wykonać tylko jedną w jednym momencie i dopiero jak się to skończy to można kolejną. Irytowało mnie to z tego powodu, że podróżując między krainami za pomocą szybkiej podróży czas płynie normalnie. I np. niektóre podróży trwają 2 godziny, inne 6, inne 10, a inne nawet 20 godzin i trochę mnie to wpienia gdy widzę, że za godzinę wybuduje się budynek, a ja muszę podróżować do lokacji 20 godzin przez co 19 godzin jestem w plecy. 
 
Pochwalić muszę muzykę bo jest naprawdę niezwykle klimatyczna i czuć ducha fantasy. Nawet zalatuje trochę baśniowością. 
 
A więc podsumowując, Pillars of Eternity to na pewno udana próba przywrócenia izometrycznych RPG do życia. Nie obeszło się bez wtop i złych rozwiązań, ale w głównych elementach czyli walce, dialogach i wyborach gra błyszczy i gdy widzę, że takie gry zrobione za kasę z Kickstartera mają tak dobrze wykonane elementy to mam jeszcze większą ochotę spuścić Fallouta 4 w kiblu. 7/10
 

#9 SUPERHOT
 
Skończenie gry zajęło mi dwie godziny. I teraz tak, z jednej strony to plus, ale z drugiej minus. Minus z tego względu, że normalnie ta gra kosztuje dosyć sporo, ale dzięki temu, że była w bundlu i wyszła mnie może 2zł to byłem zadowolony. Jednak jakbym miał wydać na grę więcej niż 20zł to bym był lekko rozczarowany, jak więcej niż 40zł to mocno rozczarowany, a jak miałbym wydać cenę premierową to byłbym załamany. Ja rozumiem, że twórcy dają jeszcze wyzwania i endless mode ale dla mnie to trochę takie pójście po linii najmniejszego oporu aby uzasadnić cenę 20 euro. Przez te 2h nie zdążyłem się grą znudzić, a to dobry znak bo jednak gameplay wbrew pozorom jest dosyć schematyczny. 
 
Niemniej owy gameplay daje bardzo duże możliwości przejścia danego etapu. Każdy może wybrać swój własny sposób i kolejność eliminowania kolejnych wrogów. I to jest super, zwłaszcza, że jak zginiemy to szybko uruchamiamy ponownie poziom i możemy spróbować innego sposobu. Możliwości eliminacji również jest bardzo dużo. Można użyć samych pięści, broni białej jak katana, pałka czy łom (które możemy rzucić we wroga w każdej chwili) ale również broni palnej w tym pistoletu, obrzyna czy karabinu maszynowego. Każda broń ma określoną liczbę pocisków i tak pistolet ma ich 4, obrzyn 2, a karabin maszynowy z tego co pamiętam wystrzeliwuje 3 serie po 4 pociski. Dodatkowo oprócz broni są też zwykłe rzeczy jak popielniczki, wazony czy kule bilardowe, które po rzuceniu w przeciwnika zwyczajnie go ogłuszają i wytrącają z dłoni broń, którą możemy przechwycić w powietrzu. 
 
I całość gameplayu polega na pokonywaniu kolejnych wrogów w kolejnych poziomach, ale najfajniejsze jest to czym ta gra była reklamowana - poruszanie się wrogów tylko wtedy kiedy to nasza postać się rusza. I jest to naprawdę rewelacyjny pomysł. Te taktyki, w którą stronę za chwilę uskoczymy przed już wystrzeloną kulą, którą widzimy na ekranie, sprawiały mi naprawdę sporo frajdy. Jednakże czasem miałem wrażenie, że gra troszkę oszukuje pod względem trafień gdyż kilkukrotnie wystrzeliwałem pocisk, byłem pewien, że jest dobrze wymierzony i powinien trafić. Natomiast on jakimś cudem nie trafiał, a byłem blisko i moim zdaniem powinno policzyć trafienie. Podobnie miałem jeśli chodzi o trafienia mojej postaci. Parę pocisków było blisko mnie, ale moim zdaniem nie na tyle blisko abym nie mógł ich ominąć w danym momencie. Mimo tego pociski we mnie trafiały. 
 
Podobało mi się również przedstawienie fabuły. Z początku wygląda na to, że ta gra jej nie ma, ale z czasem wszystko fajnie się wyjaśnia, a ja byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony. W ogóle narracja całości jest świetnie poprowadzona i to ciągłe puszczanie oczka do gracza naprawdę mi się podobało. 
 
Nie mogę zapomnieć o szacie graficznej bo ta jest dosyć uboga jeśli chodzi o kolory, ale jednocześnie wygląda to wszystko bardzo dobrze i świetnie są pozaznaczane najistotniejsze elementy. Podobny typ takiej schludnej oprawy widać w Portalu 2. Mi takie coś bardzo odpowiada. No i wielkie brawa za stylizację menusów głównych przypominających jakiegoś DOS-a albo innego Norton Commandera co wprowadza odrobinę nostalgii. :)
 
Podsumowując, SUPERHOT to świetny, innowacyjny indyk dający sporą frajdę z czyszczenia kolejnych pokoi za pomocą dostępnych rzeczy. Jednak stosunek ceny do długości rozgrywki jest łagodnie mówiąc słaby. Jednak jak ktoś jeszcze nie grał, a może to zrobić na PC to polecam zakupić bundle G2A bo za śmieszne pieniądze dostanie się naprawdę pomysłową grę. 8/10

 

#10 Resident Evil VII

 

Kolejna część cyklu, tym razem całkowicie inna od poprzedników pod wieloma względami. Miałem obawy co do horrowatości gry bo jednak boję się w takie produkcje grac, ale jak dowiedziałem się, że są bronie to poczułem sporą ulgę i wiedziałem, że jednak chcę w to zagrać mimo pozostałej nutki wątpliwości.  
 
Pierwsze co mnie uderzyło to fenomenalny, mroczny, horrorowaty klimat. Z jednej strony takich rzeczy nie lubię bo się boję, ale z drugiej uwielbiam bo jest to takie tajemnicze i niezwykle fascynujące. I taki klimat utrzymuje się przez całą grę. Czasem jest mroczniej niż normalnie, ciemniej, mało co widać, a do tego wszędzie słychać dziwne odgłosy i wtedy tętno jest szybsze. Czasem jednak jest jaśniej, bardziej 'przyjaźniej' niż normalnie i wtedy poruszałem się o wiele swobodniej aczkolwiek ciągle miałem z tyłu głowy, że zaraz coś może się zdarzyć. 
 
Gra bardzo podobała mi się od strony fabularnej. Mimo, że koniec końców okazuje się dosyć banalną opowieścią to strasznie przyjemnie odkrywa się jej wszystkie tajemnice. Krok po kroku dowiadujemy się coraz to nowszych informacji. Czasem odpowiadają na jakieś pytania, a czasem tworzą kolejne. Niemniej wszystko się wyjaśnia, a czytanie kolejnych dokumentów umożliwia pełniejsze poznanie całości sprawy.
 
Generalnie przez całą grę eksplorujemy różne lokacje, które łączą się w jeden kompleks. Oprócz tego walczymy i okazjonalnie rozwiązujemy przeróżne zagadki. Zagadki są proste, nawet bardzo proste i rozwiązuje się je raczej z marszu. Chociaż jedna jest dosyć rozbudowana ale można odkryć na nią rozwiązanie za pomocą wcześniej znalezionej kasety. Owe kasety to coś znakomitego. Otóż są to zapiski innych ludzi, którzy wcześniej byli w danym miejscu. Są w nich wydarzenia nad którymi mamy wpływ (przejmujemy kontrolę nad operatorem kamery) i poznajemy rozwiązania oraz lokalizację przedmiotów w poszczególnych lokacjach. Potem mamy łatwiej aczkolwiek szkoda, że tych kaset jest tak mało. Chciałoby się tego więcej w podstawowej wersji gry. 
 
Walka dzieli się na trzy rodzaje: walka z normalnymi przeciwnikami, konfrontacje ze środowiskiem oraz oczywiście walki z bossami. Normalni przeciwnicy występują w kilku odmianach (bodajże trzech z tego co pamiętam), ale nie zawsze trzeba z nimi walczyć. W większości przypadków można ich olać i udać się dalej o ile wiemy gdzie należy iść lub co należy w danym momencie zrobić. Z reguły nas gonią, ale można się ich łatwo pozbyć po prostu zamykając drzwi. Walki z bossami zasługują zdecydowanie na wyróżnienie gdyż moim zdaniem są przede wszystkim różnorodne. Każdy boss jest inny i wymaga innej taktyki. Wielokrotnie również ginąłem podczas walki ale jednak uczyłem się na błędach bo popełniałem ich coraz mniej aż finalnie wygrywałem starcie. Jednak nie zawsze możemy walczyć, czasem trzeba się chować, skradać albo zwyczajnie uciekać. 
 
Ale jak już dochodzi do walki to do wyboru jest oczywiście broń palna, której jest kilka rodzajów ? pistolet (3 sztuki), strzelba, granatnik, karabin maszynowy czy palnik. Oprócz tego jest też broń biała w postaci noży, ale dosyć szybko odłożyłem je do skrzyni. Skrzynie służą za przechowalnię przedmiotów i pojawiają się w prawie każdym schronieniu, w którym jest też punkt zapisu i czasami telewizor z wideo do oglądania taśm. Oprócz tego w niektórych kryjówkach znajdziemy trzy klatki z przedmiotami, które można wykupić za konkretną liczbę monet. Monety oczywiście są poukrywane w świecie gry. Oprócz nich warto się rozglądać i szczegółowo przeszukiwać lokacje gdyż często można znaleźć dodatkową amunicję, chemikalia, proch, ziele czy powiększenie plecaka o 4 dodatkowe miejsca. Można to sobie ułatwić zażywając specjalne leki, które polepszają nam znajdywanie przedmiotów przez określony czas(widać ich znaczniki). Tworzenie przedmiotów również się pojawia. Takie chemikalia z zielem można połączyć i otrzymamy apteczkę. Z połączenia prochu i chemikaliów otrzymamy naboje pistoletowe. Zarządzanie ekwipunkiem i mapą jest bardzo wygodne. 
 
Jeśli chodzi o lokacje to są oczywiście bardzo klimatyczne i strasznie mi się podobała szczególnie pierwsza z nich. Do tego są starannie zaprojektowane i czuć, że każdy element jest umieszczony w jakimś celu. Pod względem projektu jest to dobrze wykonana robota i podobały mi się wszelkiego rodzaju połączenia między konkretnymi mniejszymi lokacjami. Niestety gorzej jest jeśli chodzi o stronę wizualną. 
 
W początkowej scenie myślałem, że gram w jakąś grę z epoki PS2. Serio, o ile pierwszy plan wyglądał nawet dobrze, tak drugi i dalej to było jakieś nieporozumienie. Później jak doszedłem do budynków to już było znacznie lepiej. Owe pomieszczenia są wykonane w większości przypadków dobrze aczkolwiek pojawiają się ?okazy? rodem z początku poprzedniej generacji. Niemniej nie przeszkadzało mi to w ogóle a taki koszt za 60 klatek to żaden koszt i jestem w stanie się na takie zabiegi godzić. Dodatkowo same postaci wyglądają o dziwo bardzo dobrze, a efekty świetlne potrafią robić wrażenie. 
 
Jednak mam pewne zastrzeżenia. Jak wspomniałem gra posiada system zapisu jednakże są też punkty kontrolne, które są rozstawione niezbyt dobrze bo czasami musiałem powtarzać jakąś minutę rozgrywki i to kilkukrotnie (bo ginąłem) co powodowało ?lekką? irytację. Drugą rzeczą są zbyt długie animacje chociażby leczenia. Gdy bohater polewa sobie rękę lekarstwem, co zajmuje jakieś 4 sekundy aż się skończy animacja, a ja właśnie walczę z bossem to mnie (pipi) strzela bo ta animacja powinna trwać połowę tego. Podobnie jest z przeładowywaniem. Ja rozumiem, że główny bohater nie jest biegły w operowaniu bronią (co się trochę kłóci z tym co możemy wykonywać na ekranie) ale bez przesady. Wielokrotnie mnie to niesamowicie wkurzało. Trzecią sprawą jest blokująca się postać. Nie wiem co robiłem źle ale momentami postać mi się blokowała w miejscach, w których nie powinna. Szczególnie było to irytujące gdy walczyłem z przeciwnikiem cofając się albo gdy chciałem ich ominąć. 
 
Podsumowując, Resident Evil VII to najlepsza część od czasów czwórki. Niesamowicie klimatyczna produkcja z interesującą fabułą, nutką tajemnicy i naprawdę wciągającą rozgrywką. Bawiłem się bardzo dobrze i mam nadzieję, że kolejna część zaoferuje podobne wrażenia. Seria idzie w bardzo dobrym kierunku. 8.5/10
 
Statystyki na koniec gry:

C4oTA9FWAAAIxuJ.jpg

Edytowane przez suteq
Opublikowano

shovel knight - yabaniutkie arcydzialo, doskonala w kazdym calu, to nie gra stylizowana na retro, to autentyczny powrot do tamtych czasow, jakby ktos wydal jakas zakopana gierke z tamtego okresu. Cudowna snesowa oprawa, muzyka, doskonala responzywnosc sterowania, genialne zaprojektowane swiaty, doskonaly poziom trudnosci stawiajacy przed graczem wyzwanie, nawet znalazlo sie miejsce do sidequestow i bossow pobocznych - no cudowna platformowka z kickstartera, 7h minelo jak chwila, czekam na darmowe nowe kampanie

  • Plusik 4
Opublikowano

pamietaj ze juz teraz masz kampanie plague knighta ;) bedziesz klal jak szefc, jeszcze mocniej niz przy zwyklej kampanii. plus -> walczyles z bonusowym bossem? :D 

Opublikowano

pamietaj ze juz teraz masz kampanie plague knighta ;) bedziesz klal jak szefc, jeszcze mocniej niz przy zwyklej kampanii. plus -> walczyles z bonusowym bossem? :D

o dziwo zwykla kampania szla gladko, naklnalem sie tylko przy dwoch ostatnich krainach ale sleep mode vity przy wku.rwie i madrze rozmieszczone lampy sprawily ze mega plynnie przechodzilem ten kawalek dalej. z bossow to tylko finalowy mi naplul krwi, ten bonusowy boss to mam rozumiec, ze mam wczytac save'a z przejscia gry? dodatkowa kampanie jak odpalic?

 

ta mini recke pisalem doslownie chwile po tym jak przebrnalem przez gierke

Opublikowano

Shovel Knight powinno się ogrywać na 3DSie. Wspaniała gra.

 

ogralem kilka razy na 3dsie i juz pare razy na vicie. zdecydowanie gra sie lepiej na Vicie ze wzgledu na wiekszy ekran i wygodniejsze umieszczenie przyciskow :cool: no i OLED :banderas:

 

@Ficuś dodatkowy boss jest ukryty, po szczegóły zapraszam na PW. kampania plague knighta odblokowuje Ci sie po przejsciu gry, wystarczy ze zalaczysz new game na nowym save i wybierzesz plague knighta :) 

  • Plusik 1
Opublikowano

oczywista oczywistosc ze ogrywalem na vicie, jeszcze te limitowane pudelko z INSTRUKCJA  :fsg:

 

rayos to napisz w PW jak odblokowac bossa

Opublikowano

Infamous Second Son

 

Początek kiedy polegamy tylko na mocy dymu jest strasznie słaby i miałem już porzucić gierkę, ale jak zdobyłem moc neonu to nie mogłem przestać grać. Neon to coś pięknego, poruszanie się po mieście z tą mocą daje masę frajdy. Moc video również daje radę. Mało który sandbox ma tak płynne przemieszczanie się po mapie. Na minus questy poboczne, brak jakichś fabularnych historii w nich, ale wątek główny (nie licząc początku) jest tak soczysty, że pozostają tylko miłe wspomnienia. Assasiny i inne sandboxy wyglądają i poruszają się na tle tej gierki tak biednie i wooooolno.

Neon + noc + klimatyczna muzyczka = król. Zastanawiam się czy nie ograć jeszcze raz, ale tym razem jako zły.

 

8,5/10, jeden z lepszych exów na PS4. Jestem już napalony na dodatek First Light, oby również dał radę.

Opublikowano (edytowane)

Donkey Kong Country: Tropical Freeeze

 

Nie grałem w Returns, ale Tropical Freeze to całkiem dobra gra, choć trochę krótka. Trochę się rozczarowałem na początku, bo levele w początkowych światach były dość proste i średnio oryginalne, ale ostatni stanowi już jakieś tam wyzwanie i mam wrażenie, że wszystkie najciekawsze pomysły wrzucili właśnie do niego. Technicznie nie ma się do czego przyczepić, co prawda jest to tylko 720p, ale widać że jest nałożony jakiś antyaliasing i wygląda to naprawdę dobrze. Soundtrack to powrót Davida Wise'a i to słychać, jego styl jest niepodrabialny i nawet jeśli nie zbliża się do poziomu z poprzednich gier to i tak bardzo przyjemnie się tego słucha. Ogólnie polecam wszystkim fanom platformówek 2D, a opinie o bardzo wysokim poziomie trudności są mocno przesadzone (no chyba że chodzi o wymaksowanie wszystkiego, wtedy rzeczywiście będzie trudno).

 

W moim prywatnym rankingu jak do tej pory wygląda to tak: DKC 1 > DKC 2 > DKC: TF

 

8-/10

Edytowane przez _Shaman_
Opublikowano

Samo przejście to banał, ale jednak zdobycie 100% wymagało trochę umiejętności. No, ale też nie ma co oczekiwać niewiadomo jakiego wyzwania.

Opublikowano

Donkey Kong Country: Tropical Freeeze

 

W moim prywatnym rankingu jak do tej pory wygląda to tak: DKC 1 > DKC 2 > DKC: TF

 

8-/10

 

no niestety, ale klimat jedynki chyba jest już nie do powtórzenia, to był odpowiedni czas z odpowiednim hardwarem i odpowiednimi ludźmi na odpowiednich miejscach

Opublikowano

Unravel

 

Jak każdy wie dobra gra to taka, której elementy składowe idealnie ze sobą współgrają. Pierwszym elementem rzucającym się w oczy przy każdej produkcji jest oprawa graficzna. Ta w Unravel jest przepiękna, cudowna, magiczna, od krajobrazów każdej pory roku po zanieczyszczone lasy, aż prosi się aby na chwilę przystanąć i podziwiać wizje twórców, nawet te bardziej mroczne. Po napawaniu się grafiką, albo i praktycznie w tym samym momencie, nasze ucho wyłapuje dźwięki. W tym wypadku jestem skłonny użyć tych samych określeń, jakich użyłem przy grafice. Muzyka idealnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie, ani przez chwilę mnie nie znużyła, a wręcz skłaniała do refleksji. Nie należy zapomnieć o podstawowej składowej każdej opowieści: głównym bohaterze. Yarny (czy Włóczek, jak nazwały do moje dzieciaki) to taka kotopodobna pacynka zrobiona z kawałka drutu i nawiniętej na niego czerwonej przędzy, do tego para białych, okrągłych oczu. No i właśnie tutaj należą się brawa animatorom, koślawa postać, wydawałoby się kompletnie bez wyrazu, poprzez ruch potrafi ukazać całą gamę emocji: od radości po strach i smutek. Gra nie byłaby też grą, gdyby nie zastosowana mechanika. Tutaj twórcy postawili na dość prostą platformówkę, ale z ciekawym wykorzystaniem materiału, z którego jest wykonany nasz bohater, czyli przędzy. Jeden jej koniec utknął w miejscu, z którego wyruszamy, dlatego każdy nasz krok powoduje utratę ciała naszej pacynki, przez co może dojść do sytuacji, gdzie postać nie da rady poruszać się dalej . Lekarstwem na to jest znalezienie kłębka, dzięki któremu Yarny uzupełnia braki w swoim ciele i może kontynuować wędrówkę. Poza tym tej samej przędzy możemy używać do robienia mostów, trampolin przywiązywania różnych przedmiotów i huśtania się. 

Ostatnim elementem jest fabuła. Do przedstawienia wzruszającej historii twórcy zgrabnie użyli obrazu, dźwięku i bohatera, nawet przędza, z której się składa została użyta jako zgrabna przenośnia. Czego? To polecam sprawdzić samemu.

unravel-yarny-hanging-header.jpg

  • Plusik 4
Opublikowano

#9 SUPERHOT

 

Skończenie gry zajęło mi dwie godziny. I teraz tak, z jednej strony to plus, ale z drugiej minus. Minus z tego względu, że normalnie ta gra kosztuje dosyć sporo, ale dzięki temu, że była w bundlu i wyszła mnie może 2zł to byłem zadowolony. Jednak jakbym miał wydać na grę więcej niż 20zł to bym był lekko rozczarowany, jak więcej niż 40zł to mocno rozczarowany, a jak miałbym wydać cenę premierową to byłbym załamany. Ja rozumiem, że twórcy dają jeszcze wyzwania i endless mode ale dla mnie to trochę takie pójście po linii najmniejszego oporu aby uzasadnić cenę 20 euro.

 

O matko ale mnie leczy takie podejście. Czemu zawsze kwestia finansowa musi być brana pod uwage przy ocenianiu gry? Jakbyś dał z nią 60zł to byś bawił się gorzej i wystawił 4/10?

Gość suteq
Opublikowano (edytowane)

Może nie bawiłbym się gorzej ale jednak po skończeniu byłbym rozczarowany długością rozgrywki w porównaniu do kwoty jaką zapłaciłem co w sumie jest napisane w zacytowanym przez Ciebie fragmencie. Tyle i aż tyle. 

 

Wiesz, to tak jak np. kupiłbyś takiego Titanfalla 2 na premierę za 230zł pod wpływem impulsu, a po tygodniu on byłby za 130zł. No niby bawiłeś się z grą super przez ten czas, ale jednak plułbyś sobie w brodę, że nie poczekałeś tych kilku dni skoro gierka nie była dla ciebie jakimś must havem. Bardziej to działa na tej zasadzie. Po prostu miałbyś z tyłu głowy, że owa gra nie jest warta tyle ile za nią zapłaciłeś. 

 

Natomiast cena nie wpłynęłaby na ocenę. Ocenia się jakość gry, wzmianka o cenie to tylko dodatkowa informacja. 

Edytowane przez suteq
Opublikowano (edytowane)

Nie sorry suteq nie mam tak, że czas gry, który jej poświęcam przekładam na pieniądze, które zapłaciłem. Przykład takiego Inside gra na 3h w których byłem rozje.bany klimatem i nie żaluje kupna nawet za pełną cene. Wiesz czasem zdarza się więcej wydać za 2h filmu w kinie niż za grę i co miałbym płakać z tego powodu i przeliczyć ile każda godzina zabawy mnie kosztowała złotówek?

 

Na takiego Bloodborne łącznie wydałem z 330zł (premierówka za 270 plus pózniej DLC) czy żałuje chociażby grosza wydanego na tę grę? Nie bo jest genialna i w każdym aspekcie byłem zadowolony a grałem w nią jakieś 5 razy krócej niż Wiedzmina 3, którego miałem za darmo czyli przekładając taką logike powinniem być zachwycony W3 bo nie dość, że dostałem gre na 100 godzin to jeszcze za nią nie zapłaciłem. 

 

Anyway rozumiem twój punkt widzenia, ale dla mnie sztuki/elementów popkultury ni ch,uja nie da się przełożyć na pieniądze choćby nie wiem jak się starać.

Edytowane przez _Be_
Gość suteq
Opublikowano (edytowane)

Ale blubi, ja nie przekładam każdej gry w kontekście długość/cena. Robię to bardzo, bardzo rzadko. Teraz zdarzyło się to przy Superhocie bo pamiętam, że przy premierze była o tym spora dyskusja, ale normalnie to mam to w dupie bo na PC kupuję cyfrówki za kwotę jaka mi odpowiada. Jak jest za wysoka to czekam na obniżkę. Na konsoli są to wersje pudełkowe więc jak mi się nie spodoba to sprzedam odzyskując 90% kwoty. 

 

Tak że to nie jest u mnie regułą, to są raczej wyjątki do policzenia na palcach jednej ręki na przestrzeni kilku lat. 

Edytowane przez suteq
Opublikowano

Game of Thrones A Telltale Games Series

 

2nqt91g.jpg

 

Iron from ice!

 

Osz jak ja sie dobrze bawilem przy ostatnie grze. Nigdy bym nie pomyslal, ze prosta "przygodowka" od Telltale bedzie dla mnie najlepsza pozycja w jaka gralem ostatnio. Fanem ich gier nigdy nie bylem. Ogralem pierwszy sezon WD i Wolfa zaliczylem. Byly ok. Nawet bardzo ale nie mialem na pewno ochoty wracac do tych historii po dluzszym czasie. GoT bije wspomniane produkcje na glowe. Pewnie spory w tym udzial mojego zainteresowania uniwersum. Wszystkie ksiazki i odcinki serialu dawno za mna. Historia opowiedziana w grze w ciekawy sposob laczy postacie z ksiazek z nowymi. Co tu sie dzieje z odcinka na odcinek to sie w glowie nie miesci. Graficznie wszystko wyglada jakby ktos sie zrzygal na akwarele i to rostarl. Wiecej sie napisac nie da bez spoilerow wiec dodam jeszcze tylko, ze jak ktos interesuje sie "glowna" historia GoT z pewnoscia polubi serie Telltale. Drugi sezonie nadciagaj.

 

Opublikowano

Jak and Daxter Precursor Legacy (PS2) - dluga to byla droga do pierwszego ukonczenia gry. Zaczelo sie od demka Jaka 3 z plyty dolaczonego do zakupionej ponad dekade temu PS2 (albo nawet nie tyle dolaczonej co otrzymanej z UK za odeslanie karty rejestracyjnej, juz nie pamietam). Grafika powalala, strzelanie bylo ok i tak zapamietalem ten tytul. Pare lat pozniej, majac w pamieci dobre wspomnienia po demie, postanowilem zebrac trylogie. Takoz zrobilem, jednak stycznosc z gram zakonczyla sie na tutorialu w Jak 1 i rozje.baniu sie na jakims budynku w Jak 2, trojki nawet nie odpalilem. Trylogia poszla do zyda.

 

Ostatnio jednak znow mnie naszlo. Wiec kupilem Jaka 1 i tym razem skonczylem. W niecale 2 dni, robiac 100%. Wplyw na to mial swietnie zaprojektowany system znajdziek. Od poczatku planszy wiemy co mamy zebrac i ile nam brakuje, jednak nie wiemy gdzie. Nie blakamy sie wiec po levelu, co chwile kukajac na telefon i poradnik i zastanawiamy sie czy juz wszystko zebralismy, czy jeszcze nie. Same rzeczy do znalezienia pochowane sa z pomyslem i bez perfidnosci jakiej mialem przyjemnosc zakosztowac ostatnio w Tomb Raider 3. Do tego poziomy sa tak skonstruowane, ze nie ma problemu z powrotem do tych poczatkowych bedac nawet pod koniec gry. Co wiecej, poniewaz Jak1 to nie metroidvania i nie zdobywamy nowych umiejetnosci, poziomy mozna zrobic na 100% zanim przejdzie sie do kolejnych (sa dwa wyjatki od tej reguly ale nic to nie zmienia).

 

Oprocz systemu znajdziek, w grze urzekla mnie grafika. Uwielbiam taka pastelowo-kolorowa stylistyke. Ciezko bylo mi uwierzyc kiedy zobaczylem, ze gra powstala w 2001 roku, niedosc, ze 16 lat temu to jeszcze w pierwszym roku zycia ps2. W ogole tego nie widac. Wiele tytulow na ps2, ktore ukazaly sie pozniej wygladalo gorzej.

 

Z rzeczy na minus to system checkpointow. Jedne zrobione z glowa, inne z glowa w du.pie. Cieszy jednak, ze mozna powtarzac sekwencje w nieskonczonosc. Gdyby gra miala oldschoolowy system zyc to pewnie nie bylaby taka przebiezka po parku jaka jest. Zwlaszcza w ostatniej planszy (przed finalowym bossem). Nie wiem co tam sie dzialo, czy to wydawca gonil czy co, ale w jednej z sekcji postac nie chciala chwytac sie krawedzi jezeli nie zrobilismy idealnego, co do pixela, skoku, a przy okazji nie przesunelismy postaci w locie. Makabra, chyba 20min przechodzilem fragment, ktory de facto robi sie w 3min. Zdziwiony tez bylem dlugoscia gry. Ogolnie pewnie wyszlo +10h ale sadzilem, ze to bedzie wieksza przygoda.

 

Podsumowujac, gralo mi sie bardzo dobrze. Widac w tej grze pewna prostote i to mnie cieszylo najbardziej. Teraz wypada zabrac sie za czesc druga, ale slyszalem, ze tworcy, no wlasnie, przekombinowali i zrobili z tego GTA w swiecie Jaka. Dobrze chyba, ze szukali nowych rozwizan i nie brneli w te sama formule, ale czy kierunek "gankstersko-strzelankowy(Jak3)" jest sluszny to przekonam sie pewnie za jakis czas. Jak skompletuje znowu te trylogie.

 

9-/10.

  • Plusik 3
Opublikowano

Superhot - intrygująca pozycja. Charakterystyczna oprawa graficzna gdzie dominuje czerwień i biel. Zabijanie na różne sposoby ludzi rozsypujących się jak szkło jest bardzo satysfakcjonujące. Pozwala się poczuć jak John Wick. Narracja pozwoliła mi wciągnąć się w tą historię nierzadko przełamującą czwartą ścianę. Przejście gry zajmuje od 2 do 3 godzin, ale nie uznaję tego za minus bo gra jest intensywna. Do tego po przejściu gry odblokowane zostają wyzwania oraz tryb endless. 

 

No i do tego:

 

 

 

Opublikowano

Trylogię Jaka & Daxtera kocham i szanuję po dziś dzień. W mojej opinii każda kolejna część dorastała razem z fanami ale to zweryfikujesz jak już przejdziesz trylogię, czego ci życzę. Dla mnie w ich przygodzie zawsze liczyła się historia i świat przedstawiony. Jedynka to pierwsze kroki, trochę nieśmiałe, może nawet nieco naiwne czy raczej niewinne jak dziecko.

 

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.

Kiedy zaś stałem się mężem wyzbyłem się tego co dziecięce.

 

Dwójka rzuca nas brutalnie w nowe realia, każe dorosnąć, a mimo to wyzwala w nas całkiem nowe doznania i uczucia. Nowy świat, nowa mechanika, nowy Jak. Gdy pierwszy raz ujrzałem na ulicach miasta drugą naturę Jak'a w akompaniamencie błysków, wyładowań i walących się przeciwników oraz owoców ze straganu ciężko było mi uwierzyć, że to dzieje się na ps2. Coś pięknego. Psiaki zaryzykowali i wielu uważa, że odeszli od tego w czym są najlepsi, czyli platformówek. Zamiast tego obdarzyli nas strzelanką z elementami rodem z GTA. Ja wolę myśleć, że zrobili to czego oczekuje się od twórców: rozwinęli koncepcję. Dziś pewnie nie zaryzykowaliby tak diametralnych zmian w mechanice. Również pod względem fabularnym poczynili spory progres. Tak patrząc przez pryzmat ich gier zastanawiam się czy jest jakiś limit ich geniuszu. Może w Crashu czy pierwszym Jak & Daxter nie widać tego jeszcze tak dokładnie ale właśnie od Jak'a 2, fabuła i reżyserowanie scenek jest na cholernie wysokim poziomie. Poziomie, który umacnia się (i rozwija) w The Last of Us i czterech częściach Uncharted.

 

Trójka to już nie diament tylko oszlifowany brylant. Pozbawiony skaz (wiem, że wielu się z tym nie zgodzi) i piękny. I znów rozwój zarówno fabularny jak i gameplayowy. Choć przeskok już nie jest tak znaczący jak z 1 na 2 ale jest zauważalny. Fabuła jest jasna: czas skończyć z dziecinnymi zabawami i młodzieńczymi buntami. Nadszedł czas by wziąć przeznaczenie w swoje ręce. I gra robi to fenomenalnie. 

 

Nie chciałbym bawić się w ocenianie poszczególnych części bo każda jest na swój sposób unikatowa ale jako całość jest fenomenalna. ja świetnie bawiłem się z przygodami duetu. Graj Mejm bo warto.

Pod względem trudności to oczywiście dwójka wyłania się na pierwszy plan. Sekwencja sterowania rakiety futrzakiem śni mi się po nocach :D 

  • Plusik 2

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...