Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A Jak2 i Jak3 tez sa tak intuicyjne pod wzgledem szukania sekretow jak jedynka? Czy juz tak dopakowali rzeczy, ze trzeba bedzie siegac po poradniki?

 

 

Aaaa, zapomnialem dopisac w minusach Jaka1. Nie podobalo mi sie to, ze wolnosc wyboru lokacji, ktora chcemy przeczesac doprowadzala do gubienia sie w fabule. Poszedlem sobie na bagna wczesniej zapominajac aktywowac teleport i okazalo sie, ze mam odczepiac zepelina, ktory nie wiem skad sie wzial i co robi oraz, ze pominalem pewne cutscenki. Tak samo nie mialem dostepu do ptaka na tym levelu a power cella, ktorego normalnie z palcem w du.pie zdobywamy dzieki flutowi, zdobylem rolujac sie + skok bo myslalem ze tak trzeba xD.

Opublikowano

Ciężko mi teraz odpowiedzieć ale wydaje mi się, że do zbierania są tylko jajka (orby) i skull gemy. Te drugie wypadają z danego typu przeciwników i są walutą, a jajka to klasyczne zbieractwo jak w 1. Z racji ich wielkości części z nich ciężko będzie ci znaleźć zwłaszcza, że mapy są rozleglejsze i bardziej zróżnicowane pod względem elementów i budowli, a w 3 części przypada +/- 600 jajek.

  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

Jak 2 to była moja pierwsza ukończona gra na PS2. Mam z nią niesamowite wspomnienia. Część jej uroku stanowił wysoki poziom trudności. To uczucie pokonania przeszkody po paru godzinach było bezcenne.To nauczanie się jazdy po mieście bez żadnego błędu, co było po prostu wymogiem. To było moje pierwsze spotkanie z grą, gdzie postacie miały jakieś swoje rysy, a filmiki były faktycznie dobrze napisane. Dialogi z Daxterem do dzisiaj "robią".

 

Szkoda że Trójka była tak skopana.... 

 

A jedynka to inna para kaloszy. 

Edytowane przez Figaro
Opublikowano

Total War: Warhammer

 

Ciężko powiedzieć, że "ukończyłem" ten tytuł. Wygrałem zaledwie jedną kampanię Dwarfami która zajęła mi 40h. Spokojnie da sie ją skończyć szybciej ale raz, że rozgrywałem wszystkie bitwy, ani razu nie kliknąłem auto-resolve a dwa, w moim przypadku na mapie działo się tyle, że najpierw prawie zbankrutowałem i myślałem, że już będę musiał zaczynać od początku a później z północy nadjechał Chaos który palił i gwałcił wszystko po drodze ale jakoś to wyciągnąłem i mogę powiedzieć, że jest to najlepszy Total War w jakiego grałem.

 

Dosłownie wszystko tu zagrało, klimat, muzyka, design i zróżnicowanie jednostek i przede wszystkim gameplay zarówno ten w bitwie jak i turowy na mapie. Latające i wielkie jednostki, umiejętności poszczególnych ras, magia i RPGowe elementy ze zdobywaniem uzbrojenia i followerów dla swojego lorda nadają głębi temu co możemy zobaczyć w innych częściach serii i sprawiają, że bitwy są jeszcze ciekawsze. Przelot Gyrobomberem nad jednostkami przeciwnika i zrzucenie bomby w odpowiednim momencie  :fsg: Warhammer niesamowicie wciąga, ciężko mi się było oderwać i na pewno na tej jednej kampanii nie skończe, planuję teraz zacząć Wampirami którzy zapowiadają się najciekawiej z całej podstawowej czwórki. 

 

Gra krytykowana jest za politykę DLC i słusznie, jednak podstawowa wersja zawiera 4 rasy których ogranie zajmie dziesiątki godzin więc zdecydowanie polecam. Szczególnie, że można teraz wyrwać Total Wara + inne gry w monthly bundle. Jedna z lepszych gier 2016 za 12$? Nie ma się nad czym zastanawiać moim zdaniem.

 

Nie pamiętam kiedy tak dobrze bawiłem się ze strategią, jest to ujęcie najlepszych cech Total Wara + dorzucenie do nich garnka miodu. Ciężko mi znaleźć minusy poza tym jednym oczywistym czyli DLC i zbugowanym achievementem który mi się nie odkrył a powinien. Nie wiem jeszcze jak wygląda balans ras bo nie grałem online, być może moja ocena się zmieni ale na tę chwilę po 40h gry w singlu jest to tytuł na 9/10  :banderas: 

Kilka screenów z najbardziej epic bitwy podczas tej kampanii po której przepędziłem chaos ze swojej ziemi :D :

 

 

TOVP4XF.jpgPJSXDKn.jpgkIIhydq.jpgU2JeiKw.jpgJgOjvW1.jpgRt3ocV4.jpg

 

 

Opublikowano (edytowane)

36986-medi.jpg

 

MediEvil (PSX) - postanowiłem sobie odświeżyć, ta wspaniała przygodę, po raz kolejny, po latach. Tym razem na sprzęcie przenośnym, jakim jest PS Vita. Zaczynając przygodę, bylem niemal przekonany, iz wkrótce mogę ja odłożyć, ze względu na archaiczne sterowanie, którego sie obawiałem, dlatego tez zdecydowałem sie odpalić ja na vice, co jest praktyczne. Nic bardziej mylnego. Rozrywka jest na tyle wciągająca, ze nie ma tu mowy na oderwanie sie od sesji ani nawet na moment. Immersja wzięła gore i wsiąkłem w przygodę, od chwili przejęcia sterowania nad głównym bohaterem Sir Danielem Fortesque . Nie mogłem wyjść z podziwu, jak sprawnie mi to idzie, po tak dlugej przerwie, liczonej juz latami.

 

Jak to zwykle na początku, nie miałem żadnych problemow z koszeniem przeciwników, bowiem, sa słabi, a życie zaś Sir Daniela jest wypełnione, po brzegi, gdzie pasek ciągnie sie przez większą cześć środkowego ekranu (zupełnie, jak moj pasek życia Hunter'a z końca gry "Bloodborne"). Jakby tego bylo mało, życie można uzupełniać w każdej z plansz, przynajmniej kilka razy, a zbierając specjalne buteleczki poukrywane w świecie gry upgrade'owac o 100%, 200%, 300% itd. Gra głownie polega na eliminowaniu wrogów i rozwiazywaniu przeróżnych łamigłówek, dając nam dostęp do dalszych etapów gry, zaś te kończą sie zacietymi starciami z bossami. Elementy platformowe, tez daja sie we znaki z czasem utrudniając zabawę do granic irytacji. Dobrze, ze w zapasie mamy te fiolki życia, umiejscowione nad paskiem zdrowia, ktore je regenerują, po każdym zgonie.

 

Cóż, za wspaniały system walki - juz w tedy. Tarcza do zasłaniania sie przed atakiem wrogów, bądź większym zagrożeniem. Szybkie i wolne, mocne ataki(również rzucane), zależnie od sytuacji. W momentach zas, kiedy wystukamy sie z amunicji, bohater wyrywa sobie rękę z barka i za jej sprawa zadaje obrażenia. Bardzo przemyślany, a zarazem zabawny trik ratuje nam skore w przeróżnych sytuacjach.

 

Broni jest, co nie miara. Zaczynając od własnej reki, która możemy walczyć i rzucać, po nóżki z kurczaka, przeróżnej maści miecze, młoty przez toporki, pałki, po łuki, kusze, włócznie, az po strój smoka, posiadający specjalna moc: miedzy innymi zianie ogniem.

Walk z bossami jest tu równie wiele, co niezbednych broni do ich poskromienia, a każda z nich ma swój unikalny charakter. Zupełnie, jak w serii MGS.

 

Śwat przedstawiony w grze będzie w mojej pamieć, az do końca mych ostatnich dni. Pełen niespodzianek, nietuzinkowych pomysłów, zagadek, sekretów czekających na odkrycie. Mowie tutaj o takich zapadających w pamieć miejscach, jak: cmentarz, zaczarowany las, pola uprawne, wąwóz dyni, labirynt, jezioro, machina czasu, bagna, wariatkowo, czy statek widmo. Każda zrobiona na swój specyficzny klimat, nie do podrobienia. Widać tu nie male oddanie twórców, oraz kreatywność bez granic, która skrada nasze serca bez pytania.

Zupełnie, jak muzyka. Dopasowana, do atmosfery panującej na ekranie, ani na chwile nie nuży. Wręcz zachęca do eksploracji i nadaje jej odpowiednie tępo.

 

Przeszło juz ponad 20 lat od wydania tego arcydzieła, a mi wciąż gra sie w to świetnie. Nawet styl graficzny mi nie przeszkadza, ani nawet zwolnienia do 20 fps, których sie właściwie nie dostrzega w tej gęstej atmosferze. Milo jest, tak czasem sie cofnąć w czasie i poczuć ta moc starszych tytułów, ktore były tworzone z pasją, dopracowane niemal do perfekcji, wolne od wszelkiego zła, jakim rządzą sie dzisiejsze produkcje. Te czasy juz nigdy nie wrócą, dlatego warto mieć takie perełki na półce i czasem, po nie sięgnąć, głodni "retro" wrażeń

 

Reedycja!

 

Szkoda, ze wciaz nie ma wsparcia trofeow dla gier z Szaraczka, bo az kusi o wbicie platynki.

Edytowane przez MEVEK
  • Plusik 7
Opublikowano (edytowane)

Poza pływająca kamera, nie ma specjalnie czego sie przyczepić ;) Wydaje mi sie, ze czepiasz sie na sile. Dla mnie malowany szpil. 

Edytowane przez MEVEK
Opublikowano

Przechodziłem niedawno Medievil i tak jak chciałbym restartu serii/kontynuacje tak odsłona z PSX-a jest dzisiaj średnio grywalna właśnie ze względu na szalejącą kamerę, słabą kontrolę truposzczaka oraz lipną walkę. Wiadomo, że gra ma fajne pomysły, główną postać oraz unikalny, Burtonowski klimat niczym z filmu "Sok z Żuka", ale gameplay się nie zgadza.

Kiedyś grając w demo, którego swoją drogą trochę się bałem nie potrafiłem tego wychwycić, bo nie miałem żadnego porównania, ale jest sporo gierek z szaraka, które nawet w 2017 roku można grać i bawić się tak samo jak kiedyś, a niestety Medievil do nich nie należy.

 

P.S. Jeszcze  wtrącę 3 grosze odnośnie przeciwników, wyobrażacie sobie żeby dzisiaj w gierce niby dla dzieci ktoś umieścił takich zawodników

jak wysielce na szafocie, typy nadziane na pal albo dzieci z siekierami czy osadnicy z zakrwawionymi fartuchami?

.

Nie grałem w remake z psp, ale tak czuje, że fani średnio go przyjęli ze względu na zbytnie złagodzenie klimatu.

  • Minusik 1
Opublikowano (edytowane)

The Talos Princi.ple (PC) - ostatnio ukończyłem całość. Gierka super i z całą pewnością zasługuje na te oceny jakie zbierała w sieci. Najbardziej robi w niej klimat, muzyka i fabuła. Krok po kroku zapoznajemy się ze światem w którym rozwiązujemy łamigłówki. Początkowo niewiele wiadomo, ale im dalej w las tym więcej. Podobnie jest z zagadkami, na początku proste, a pod koniec trudniejsze. Etapy bonusowe potrafią dać w kość szarym komórkom. Koncówka Talosa daje do myślenia i jest też swoistą przestrogą tego co może się stać gdy... (tutaj nic więcej nie napiszę żeby nie psuć zabawy innym). Jest zarazem piękna jak i smutna.

 

Spędziłem z grą ponad 30h, bo tyle zajmuje przejście razem z dodatkiem Road to Gehenna. Bawiłem się bardzo dobrze. Ta gra to prawdziwa perełka, oby więcej takich nietuzinkowych produkcji. Podobno robi się już dwójka. Czekam bardzo. Acha, na pochwały zasługuje również polski dubbing. Naprawdę świetna robota małżeństwa/państwa Salamon. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej brali oni udział w dubbingu, ale w Zasadzie Talosa odwalili kawał dobrej roboty. Liczę na to że ponownie usłyszę ich głosy również w kontynuacji.

 

9/10

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 1
Opublikowano

Śwat przedstawiony w grze będzie w mojej pamieć, az do końca mych ostatnich dni.

 

Po tym zdaniu poleciał plusik, piękna, emocjonalna recenzja. Pozdro MEVEK.

Opublikowano (edytowane)

Zelda: Phantom Hourglass

 

 

Właściwie chciałem tylko napomknąć o tym, że przeszedłem, bo fakt mówi sam za siebie. Nie mając czasu na wiele nowych i starych gierek, praktycznie nigdy nie włączam gier, które już przeszedłem (w każdym razie nie na więcej niż 5 minut), ale Klepsydrze nie mogłem się oprzeć (w ramach odświeżania wszystkich wydanych w XXI wieku Zeld z braku Wii U ani kasy na Switcha).

 

W tyle gier gra się tak samo. Postać na środku ekranu, i ruszasz nią gałką, i tak całą grę. Zazwyczaj A, B, spusty odpowiadają za dość podobne rzeczy. Przyznam, że ogólnie nudzi mnie, czysto fizycznie, wychylanie lewego kciuka do przodu, tyle tego robię. Zeldy na DS-a zawsze pozostaną wyjątkowe w tym względzie. Cały czas coś się robi rękami, i często coś ciekawego. Jakoś bardziej bezpośrednio, bardziej dosłownie, niż tylko ruszając gałką i wciskając A lub spust. Połączenie zaangażowania ruchowego z bogactwem treści w tej grze pozostaje ewenementem w historii branży.

 

Praktycznie nic mi w tej grze nie przeszkadza. Tym razem głównie irytowały mnie, ale delikatnie, krótkie animacje - typu otwieranych drzwi po wciśnięciu przycisku, pozbawiając mnie aktywności na sekundę, ale to naprawdę nikły problem. Jednak największy, jaki mogę wymyślić. Dla mnie ta gra to synonim gameplayu. Biegasz, rozwiązujesz zagadki, zbierasz skarby, odkrywasz sekrety w ciekawy sposób. Interaktywność świata jest spora. Do tego gra przyjemnie wykorzystuje oba ekraniki i naprawdę nadal uderza tym, jak ładnie wygląda, potęgując uczucie trzymania w rękach... zabawki, a nie tylko ekranu o jak najlepszych parametrach. 

 

Pamiętam, jak hejtowałem Kosa, że dał 10 Phantom Hourglass, a tylko 9 Twilight Princess, ale dzisiaj raczej bym się przychylił do takiego podziału, wtedy dość niepopularnego. Wiele gier na DS-a wspominam jako wyjątkową, już nigdy nie do powórzenia zabawę, ale tylko Zeldę faktycznie jak włączyłem, to mnie znowu wciągnęła, do stopnia, że czekałem nerwowo, aż konsolka się ponownie naładuje.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
Opublikowano

Batman Arkham Origins (PS3) - mialem tu je.bnac jakis dluzszy elaborat o tej grze, ale w sumie kto to bedzie czytal. Wiadomo, ze jestem z teamu AC wiec latanie po jeszcze wiekszym terenie z AO mi robilo. Tak samo jak fabula, ktora moim zdaniem jest najlepsza z wszystkich 3 czesci, swietnie przy okazji podkrecana przez mega dynamiczne i bardzo dobrze zrobione wstawki filmowe (Batman sie nie pier.doli w tancu, rzucajac bandziorami jak galganem). Patent z zakapiorami polujacymi na Gacka przypominal mi troche pierwszego MGSa, a ja ogolnie lubie produkcje, w ktorych mamy jakis drimtim specjalnie uzdolnionych villain'ow.

 

Gre skonczylem w sumie 3 razy (w tym jeden raz tryb I am the night gdzie smierc = zaczynanie od poczatku) + dodatek fabularny + wyzwania. Takze gra splatynowana i dobite ponadprogramowe 100%. Czemu ponad? Bo kupilem dlc z wyzwaniami i jako, ze teraz oprocz batmana, mamy mozliwosc zrobienia ich dwoma innymi postaciami, a per postac wychodzi cos okolo 400 medali, to troche posiedzialem w tym trybie. Jednak challenge sa o wiele latwiejsze i bardzo zrobione "na odpier.dol sie". Te same 5 map predator oraz bijatyki zmiksowane ze soba w roznych konfiguracjach, a to pojedyncze, a to ulozone po 3 (i trzeba zrobic 3 na raz), a to pojedyncze z parametrami itd. Przynajmniej tyle dobrego, ze te dwie dodatkowe postacie diametralnie roznia sie od Batmana i grania nimi, zwlaszcza w trybie predator, trzeba bylo sie nauczyc. Oczywiscie roznily sie tez gadzetami.

 

Poniewaz gry nie robilo Rocksteady tylko WB duzo pojawialo sie z tego powodu tekstow, ze gra jest zbugowana i dziala zle. Moze mialem szczescie, ale gra jako taka zawiesila mi sie 2-3 razy a save nie zje.bal w ogole. Czesciej wystepowaly mega dropy po wczytaniu nowego rejonu po szybkiej podrozy ale one, poza paroma przypadkami gdzie musialem dac reload checkpointu, szybko mijaly. Znacznie gorszym i juz permanentnym bugiem byla asynchronicznosc dzwieku i obrazu przy szybkiej podrozy. Widzimy jak Batman wystrzeliwuje linke a dopiero potem slyszymy odegrana sciezke. Pare razy cos z dzwiekiem je.balo sie tez w zwyklych cutscenkach oraz na planszy kiedy podsluchiwalismy bandziorow/gadalismy do sluchawki. Oglnie jednak nie moge narzekac na stabilnosc, ideal to nie jest ale tez nie bylo tak zle jak inni pisali.

 

Spedzilem przy Batmanie AO parenascie dobrych godzin. W ogole grac zaczalem w okolicach gwiazdki zeby zalapac troche klimatu z gry, ktorej akcja dzieje sie w wigilie. Tak bardzo mi brakowalo kolejnej dawki latania po Gotham bo od ukonczenia AC uplynely jakies 3 lat. Nie jest to gra idealna technicznie, ale to wciaz niezla gra o Batmanie i do tego z najlepsza fabula z calej trylogii na siodma generacje (fabularnie AO > AA > AC). Zal bylo konczyc przygode z Nietoperkiem ale na cale szczescie czeka mnie Arkham Night. Tylko znow musze sie troche przeglodzic.

 

 

8/10

  • Plusik 2
Opublikowano

Zacząłem w to grać jakiś miesiąc temu. Doszedłem do Deathstroke'a i przestałem grać. Niby wszystko ok, ale ja już w to grałem dwa razy.

 

Może innym razem.

Opublikowano

Zelda: Phantom Hourglass

 

 

Właściwie chciałem tylko napomknąć o tym, że przeszedłem, bo fakt mówi sam za siebie. Nie mając czasu na wiele nowych i starych gierek, praktycznie nigdy nie włączam gier, które już przeszedłem (w każdym razie nie na więcej niż 5 minut), ale Klepsydrze nie mogłem się oprzeć (w ramach odświeżania wszystkich wydanych w XXI wieku Zeld z braku Wii U ani kasy na Switcha).

 

W tyle gier gra się tak samo. Postać na środku ekranu, i ruszasz nią gałką, i tak całą grę. Zazwyczaj A, B, spusty odpowiadają za dość podobne rzeczy. Przyznam, że ogólnie nudzi mnie, czysto fizycznie, wychylanie lewego kciuka do przodu, tyle tego robię. Zeldy na DS-a zawsze pozostaną wyjątkowe w tym względzie. Cały czas coś się robi rękami, i często coś ciekawego. Jakoś bardziej bezpośrednio, bardziej dosłownie, niż tylko ruszając gałką i wciskając A lub spust. Połączenie zaangażowania ruchowego z bogactwem treści w tej grze pozostaje ewenementem w historii branży.

 

Praktycznie nic mi w tej grze nie przeszkadza. Tym razem głównie irytowały mnie, ale delikatnie, krótkie animacje - typu otwieranych drzwi po wciśnięciu przycisku, pozbawiając mnie aktywności na sekundę, ale to naprawdę nikły problem. Jednak największy, jaki mogę wymyślić. Dla mnie ta gra to synonim gameplayu. Biegasz, rozwiązujesz zagadki, zbierasz skarby, odkrywasz sekrety w ciekawy sposób. Interaktywność świata jest spora. Do tego gra przyjemnie wykorzystuje oba ekraniki i naprawdę nadal uderza tym, jak ładnie wygląda, potęgując uczucie trzymania w rękach... zabawki, a nie tylko ekranu o jak najlepszych parametrach. 

 

Pamiętam, jak hejtowałem Kosa, że dał 10 Phantom Hourglass, a tylko 9 Twilight Princess, ale dzisiaj raczej bym się przychylił do takiego podziału, wtedy dość niepopularnego. Wiele gier na DS-a wspominam jako wyjątkową, już nigdy nie do powórzenia zabawę, ale tylko Zeldę faktycznie jak włączyłem, to mnie znowu wciągnęła, do stopnia, że czekałem nerwowo, aż konsolka się ponownie naładuje.

 

jak Ci się tak PH podoba, to przy Spirit Tracks spazmów dostaniesz

Opublikowano

                  Dying Light: The Following - Enhanced Edition

 

                                                                      Dying Light

Jak to dobrze, że czasy wersji demo nie minęły. Niby kawałek kodu wycięty z gry. A jednak pozwala to zapoznanie się z mechaniką gry i ogólnym klimatem, a przynajmniej pozwala liznąć nieco tego klimatu...

Początkowo byłem sceptycznie nastawiony. Parkour z pierwszoosobowym widokiem? Zniszczalność narzędzi i broni? Zombiaki? Nie wiem czy chcę się w to ładować. No ale od czego jest forumek. Poczytałem opinie o tytule, zapoznałem się z demo i gra wylądowała w kategorii "do zagrania". Niska cena wersji ze wszystkimi dodatkami kusiła tak bardzo, że uległem. I nie żałuję choć gdyby nie spieprzony pad wrażenia byłyby lepsze.

Dying_Light_The_Following_Enhanced_Editi

 

Polscy twórcy gier powoli zajmują należne im miejsce wśród światowych elit takich jak Rockstar czy Naughty Dog. Techland wzorem CD Project Red sukcesywnie rozwija się tworząc coraz lepsze tytuły. Dying Light zdecydowanie zasługuje na polecenie wszystkim fanom zarówno chodzącego nadgniłego mięsa jak i efektownej rozwałki. 

Rozgrywka opiera się na dwóch zasadach: parkour i przetrwanie. I jedno uzależnione jest od drugiego. By przetrwać w niegościnnym Harranie musimy szybko nauczyć się włazić na dosłownie wszystko bo tylko na wysokościach możemy czuć się względnie spokojnie bo bezpiecznie może być tylko w kryjówkach. System wspinaczkowy jest intuicyjny, a ukształtowanie terenu pomaga nam w eksploracji. Początek jest trudny i szybko poznacie definicję przetrwania na własnej skórze. Podczas pierwszych godzin byle zombiak może napsuć krwi, a te rzadko chodzą samotnie. Każdy błąd jest szybko karany. Narób hałasu, a bądź pewny spotkania z wiralami - szybkimi nieumarłymi (w podstawce prawie zawsze kobiety, przypadek? Nie sądzę), które dość brutalnie chcą oznajmić swoje niezadowolenie. Dla nich wysokość nie stanowi problemu więc masz dwie opcje zabić albo uciec. Na dzień dobry będziesz uciekał, wierz mi. Co? Byle babka nie będzie ci dyktowała warunków? Powiedz to w nocy. No więc nie powiesz bo zapewne będziesz już bez twarzy.

Noc. Tutaj kończy się wesołe hasanie po slumsach, a zaczyna się gonitwa o życie. Wirale to pryszcz z porównaniem z przemieńcami. Większość zombie chce w zasadzie czułego przytulenia podczas gdy te cholery przechodzą od razu do pierwszej bazy. A ich buziak kończy się przeważnie śmiercią. Po pierwszej przetrwanej nocce będziesz parzył sobie relanium na uspokojenie i długo będziesz unikał mroku poza strefą bezpieczeństwa. 

Ogólnie cholerstw które chcą ci zrobić kuku jest od groma: od standardowych zombie, gazowników, plujących ropuch przez wirale, wyjce i przemieńce aż po mutanty, które upodobały sobie obsługę ciężkiego sprzętu. 

Jak żyć pytacie? Tutaj z pomocą przychodzą dwie rzeczy: system rozwoju postaci i tworzenie produktów i broni w oparciu o plany.

Postać można rozwijać w trzech drzewkach: zwinność, walka i przetrwanie. Każde oferuje sporo możliwości. Wraz z postępami w grze postać z miękkiej fai przeradza się w eksperta do eksterminacji zgniłego mięsa. Wtedy zaczyna się zabawa. Nawet nocą będziesz grasował pewnie ale nie myśl, że jesteś mocarzem. Otoczony przez zombie i przemieńce szybko zginiesz.

Ale przecież nie idziesz na miasto z pustymi rękami. Gra oferuje tony sprzętu ułatwiającego eksplorację i walkę. Posiadając odpowiedni plan możesz wytworzyć bronie zdolne razi oponentów prądem, ogniem, trucizną czy zamrażać, często po dwie rzeczy jednocześnie. Nic tak nie poprawia humoru jak widok miotającego się bezładnie truchła potraktowanego maczetą z bateriami. Ale żeby nie było za łatwo każda broń na ograniczoną ilość użyć. Sprzęt psuje się dość szybko i wtedy trzeba pokusić się o naprawę bądź zrobienie lepszej broni. A to wymaga surowców. Tu jest esencja rozgrywki w Dying Light. Szperanie po opuszczonych (bądź nie) mieszkaniach w poszukiwaniu kawałka plastiku, taśmy, elektroniki alkoholu bądź sznurka to wymóg by przetrwać. 

Dying_Light_The_Following_Enhanced_Editi

Gra jest pełna rzeczy do robienia. Jednak o ile wątek fabularny jest ładnie zrobiony tak misje poboczne z paroma wyjątkami opierają się o ten sam schemat: idź do wyznaczonego miejsca --> zabij/zabierz/włącz --> wróć po nagrodę. W przeciwieństwie do takiego Wiedźmina nie ma w nich jakieś głębi. Na szczęście postacie napotkane podczas gry są dość ciekawe. Zwłaszcza dwójka "geniuszy", którzy nieustannie wystawiają cierpliwość na próbę.

Wyzwania siły i zwinności początkowo wydają się trudne (i są) i dopiero po uzyskaniu dostępu do linki z haczykiem i rozwinięciu postaci da się za nie zabrać na poważnie. 

 

Sam Harran jest ładny jak na teren pełen zarażonych. Slumsy mają swój urok, a zabudowa osiedlowa przypomina swojskie blokowiska. Stare Miasto przypomina centra. Dominują tu ściśnięte i wysokie kamienice oraz wąskie uliczki. Każda strefa wymaga nieco innego podejścia przy eksploracji. 

 

 

                                                           The Following 

Aaa... wsi wesoła, wsi spokojna. A chuja prawda! Niby zadupie, a straszny tłok na polach. The Following rzuca nas na otwarte tereny przyległe do miasta. A jako, że próżno szukać tu dachów po których można by bezpiecznie skakać nad nieumarłymi twórcy dają nam do dyspozycji pojazd typu buggy. Cytują Rocketa z Guardians of the Galaxy: "Oh, Yeah...". Cóż, wszyscy niedzielni kierowcy nienawidzący pieszych poczują w tym momencie niezdrowe podniecenie. Wreszcie gra, która zachęca do naciskania gazu gdy pieszy wejdzie na jezdnię. 

Dodatek fabularny do DL robi to co powinien robić każdy dobry dodatek: zachęca do grania jeszcze bardziej. Jeżeli pod koniec grania w podstawkę będziecie mieli dość łażenia po dachach i szperania w poszukiwaniu zasobów to w tym dlc zapragniecie... szukać zasobów :) Teraz twoim najlepszym orężem w walce z chodzącymi trupami jest twój pojazd więc warto w niego inwestować. A jest co ulepszać. Oprócz standardowego lakierowania możemy ulepszać koła, zawieszenie, układ kierowniczy, napędowy i hamulce. Wszystkie te elementy podobnie jak bronie zużywają się wraz z jeżdżeniem. Tu potrzebne są surowce. A te zdobywamy z pobliskich samochodów lub skrzyń i szafek z przydrożnych budynków. Podobnie rzecz ma się z paliwem. Bo trzeba pamiętać moi drodzy, że autko nie działa na baterie. Paliwo zdobywamy z tankszteli albo samochodowych baków.

To nie koniec. Dzięki drzewku rozwoju możemy wzmocnić klatkę pojazdu, dodać elementy pod napięciem by zrzucać wirali, latarki U/V na przemieńce, a nawet zamocować broń czy miotacz płomieni. Moc! 

Teren działań jest dostosowany do możliwości. Jest autko to i mapka musi być duża do szybkiego poruszania się.

Fabuła w The Following jest ciekawa, a zakończenia intrygujące. Są nawet teorie spiskowe co do jednego z zakończeń. Misje poboczne lepiej zrobione aniżeli w podstawce chociaż wciąż brakuje jakiegoś konkretnego kopnięcia. 

Dying_Light_The_Following_Enhanced_Editi

 

 

Dying Light wraz z dlc zapewniają rozgrywkę na długie godziny. Sam z odsłoną spędziłem prawie 100 godzin i nie żałuję ani minuty. Wprawdzie szwankująca gałka przeszkadzała mi nieco w płynnym skakaniu z dachu na dach ale nie można odmówić tej grze klimatu, a należę do grona osób, które nie przepadają za nerwowym bieganiu w FPP w Mirror's Edge. 

Muzyka i dźwięki świetnie uzupełniają świat przedstawiony. W martwym mieście pomimo braku żywej duszy ciągle słychać przewracane rurki, butelki. Czasem masz ochotę przycupnąć gdzieś i podziwiać widoki. Przynajmniej do momentu aż usłyszysz dźwięk wyważanych drzwi w akompaniamencie przeraźliwego krzyku. 

Gra nie ustrzegła się typowych sandboxowych błędów czy pewnych umowności wynikających z rozgrywki bo średnio mądrym posunięciem jest zabezpieczenie kryjówki za pomocą lampek U/V zależnych wyłącznie od prądu. 

Do największych zarzutów należą mało ciekawe i powtarzalne misje poboczne jak i słaby model strzelania (na szczęście nie ma go dużo).

Cała reszta to rozkosz z rozczłonkowywania żywych trupów całą gamą śmiercionośnych narzędzi.

Good night and good luck.

(W trakcie robienia zdjęć jak i całej gierki ucierpiało ok 1500 zombie i kilkudziesięciu ludzi)

 

Bonus: Kopiec Zombiaka

 

 

 

Dying_Light_The_Following_Enhanced_Editi

 

składniki:

-zakupione bądź własnoręcznie zrobione petardy

-kilka dobrze podgniłych zombie

-słup z kolcami

-odrobina cierpliwości

 

wykonanie:

Wejść na samochód w pobliżu słupa, zwabić grupkę tępych nieumarłych petardami, traktować ich podeszwą jak się zbliżą, patrzeć jak się nadziewają. Podawać na martwo.

Bon appétit :)

 

 

  • Plusik 2
Gość suteq
Opublikowano (edytowane)

Miałem nie wklejać, ale w sumie chuy tam, co mi szkodzi. 

 

#12 Hitman: Sezon pierwszy

 

Powiem tak. Bardzo chciałem spróbować tej gry bo zawsze mnie ta seria fascynowała, ale jedynka mnie w ogóle nie wciągnęła, a w kolejne części do czasu Absolution nie grałem. Jednak pomyślałem, że najnowsza odsłona to dobre przełamanie lodów i zachęta do ogrania poprzednich części. No i nie myliłem się. Gra mnie tak wciągnęła, że właśnie dzisiaj wpadło ostatnie trofeum. A z racji zdobycia 100% naprawdę dobrze poznałem grę i za każdym kolejnym przejściem misji dowiadywałem się czegoś nowego.

Najnowsza odsłona jak wiadomo była podzielona na pojedyncze misje i dostępna tylko w wersji cyfrowej. Nie lubię takich zagrywek więc cierpliwie poczekałem na kompletny sezon na płycie. I faktycznie, na płycie jest cała ścieżka fabularna, masa pobocznych misji i ogrom kontraktów stworzonych przez społeczność.

Fabularnie jest nieźle. Nie jest tak źle jak myślałem. Co prawda są to osobne kontrakty w kompletnie różnych miejscach ale między nimi są przerywniki filmowe, które nakreślają nam tło fabularne. Całkiem fajny zabieg, ale mogli się jednak bardziej postarać. Na pewno warto wspomnieć, że owe przerywniki filmowe są bardzo, bardzo ładne i ogląda się je z przyjemnością. Szczerze powiedziawszy to bardzo bym się cieszył jakby powstał pełny film CGI. W końcu byłby jakiś dobry film o Hitmanie.

Mechanika gry jest wszystkim znana. Ot pojawiamy się w jakiejś lokacji i mamy do zlikwidowania pewne osoby. Jak to zrobimy zależy tylko od nas. Można spróbować wszystkich wystrzelać co może być dosyć trudnym wyzwaniem zwłaszcza, że czasem cel może po prostu uciec i nasza misja się nie powiedzie. No i dosyć szybko się ginie od kul. Jednakże, na każdej planszy są pewne możliwości, które pozwolą nam dotrzeć do celu bez wykrycia i będziemy mogli go wyeliminować bez żadnych problemów.

Głównych lokacji jest w grze 7 - Prolog + 6 misji głównych. Pozwolę sobie opisać poszczególne lokacje oraz podać przykłady eliminacji jakiś celów.
- Prolog
Jest to mała plansza ze statkiem, na którym mamy do wyeliminowania jeden cel. Można to zrobić za pomocą garoty w jego gabinecie, za pomocą materiałów wybuchowych lub go otruć. Jednak nie ma tutaj zbyt dużo możliwości bo to jednak bardziej tutorial niż pełnoprawna misja.
- Paryż
No i tutaj zaczyna się mięsko. Lądujemy przy bramie, a lokacją jest ogromna willa z jeszcze większym ogrodem oraz dwoma celami do wyeliminowania. Jeden cel można zabić zrzucając na niego żyrandol, zrzucić całe oświetlenie sceny, otruć go czy wysadzić kamerę podczas wywiadu z nim. Drugi cel można zabić w przebraniu gościa VIP, skręcić mu kark po sabotowaniu komputera czy zwyczajnie utopić w toalecie wcześniej zatruwając drinka.
- Sapienza
Sapienza to piękna słoneczka miejscówka z ogromną willą na jeszcze większym terenie, ruinami jakiegoś zamku z armatami oraz kawałkiem miasteczka. Piękna miejscówka.


C56bR3YWQAAinm6.jpg

C56bOleWUAAGZ9F.jpg

C56bJ3lXEAAM9qT.jpg

Pierwszy cel można wyeliminować za pomocą wspomnianych armat, strzelając do niego podczas gry w golfa lub zestrzeliwując jego samolot w trakcie ewakuacji. Można też go udusić w trakcie terapii lub wysadzić piłkę golfową gdy będzie grał. Drugi cel można zabić przebierając się za kochanka, wyłączając klimatyzację gdy znajduje się w pomieszczeniu z wirusem lub zabicie jej jako prywatny detektyw.
- Marakesz
Zmieniamy całkowicie klimaty na Afrykę gdzie mamy do dyspozycji miasteczko ze szkołą oraz konsulatem. Do tego na terytorium są zamieszki. Zarówno w jednym jak i drugim miejscu znajduje się cel do eliminacji. Oba można wyeliminować doprowadzając do ich spotkania a nastepnie wysadzając beczkę. Można też zabić ich z wieżyczki transportera opancerzonego. Pierwszego można zabić jako dyrektor szkoły, więzień lub wrzucając go do prasy. Drugiego można zabić jako masażysta lub zrzucić na niego....łosia.
- Bangkok
Tym razem obiektem działań jest ogromny hotel, który jest przepiękny. Jeden cel można otruć lub wysadzić tuk tuka, którym cel będzie zainteresowany. Przy drugim celu jest więcej możliwości. Można go zabić jako perkusista zrzucając z dachu, montując wadliwy mikrofon przez co porazi go prąd czy nawet zabić za pomocą spadających kokosów.
- Kolorado
Ta miejscówka jest inna niż wszystkie z tego względu, że od samego początku nie ma bezpiecznego miejsca. Gdziekolwiek pójdziemy w oryginalnym stroju będziemy od razu rozpoznani. Tym razem celów jest aż 4, a więc możliwości również jest więcej, a całość to jedna wielka militarna farma. Pierwszy cel można zabić podmieniając mu baterię w zegarku na wybuchową lub wywołać u niego nerwicę natręctw przez co zażyje papierosy z halucynogenami (oczywiście podłożymy je wcześniej) a w konsekwencji zwariuje, ukryje się w szopie i będzie można go utopić w wannie. Drugi cel można zabić podpalając go lub zabijając taranem podczas symulacji ataku na limuzynę. Trzeci cel można wrzucić do gnojówki, a czwarty zabić zrzucając samochód z podnośnika.
- Hokkaido
Ostatnia lokacja jest bardzo wyjątkowa. Przede wszystkim jest bardzo mała, ma dwa różne cele do wyeliminowania i zaczynamy ją bez żadnych broni i dodatkowych gadżetów. Do tego wykonana w japońskim stylu i bije z niej niesamowity klimat. Na początku sprawiło mi nie lada trudność w rozmyślaniu jak się przedostać do konkretnych miejsc gdyż każde drzwi mają specjalny chip, które otwierają się w zależności czy nosimy właściwe przebranie. Pierwszy cel chodzi po ośrodku i można go zlikwidować podczas treningu yogi, zamykając go w saunie z podkręconą temperaturą czy zrzucając wagonik gdy cel zacznie być ewakuowany. Drugi cel natomiast jest nieruchomy gdyż wykonuje się na nim operację za pomocą maszyn. I tutaj można sprawić aby maszyny go zabiły za pomocą igieł, zwiększyć moc defibrylatora przez co cel się zwyczajnie usmaży a można go też zabić zatruwając jego komórki macierzyste.

I tak każda lokacja ma mnóstwo sposobów na eliminację celów. Jest specjalna zakładka, która wskazuje najciekawsze możliwości dostępne w danej lokacji i po wybraniu jej można ją śledzić doprowadzając do końca. Niestety nie da się śledzić kilku na raz więc jak jedną mamy prawie wykonaną i zaczniemy śledzić inną to tamta się wyzeruje całkowicie, nawet wymagane przedmioty nam znikną jak je zbierzemy. Oprócz tego są wyzwania podzielone na 4 zakładki:
- zabójstwa
- eksploracja
- wyczyny
- cele

Za wyzwania dostajemy doświadczenie (1k, 2,5k lub 5k), które pomagają nam zdobywać kolejne poziomy mistrzowskie danej lokacji. Za poszczególne poziomy dostajemy przede wszystkim nowe gadżety jak bronie, trucizny, materiały wybuchowe w postaci np. kaczki czy bronie miotane. Oprócz tego dostajemy nowe miejsca startowe w danej lokacji a więc gdy następnym razem będziemy chcieli grać to możemy wybrać, że chcemy zacząć jako kucharz, ochroniarz lub służba. Za przebranie się lub skorzystanie z różnych wyjść z mapy również dostajemy XP z wyzwań z zakładki Eksploracja.

Natomiast wyczyny to chyba najciekawsza kategoria gdyż często są to rzeczy całkowicie niezwiązane z głównym celem misji. Raz musiałem pograć na grze wideo, potańczyć na mapie czy doprowadzić do tańca żołnierzy. Nawet uwieczniłem to ostatnie na wideo.
 

 

 

        
Oprócz misji głównych są jeszcze eskalacje czyli zestaw 5 misji gdzie każda kolejna jest o wyższym poziomie trudności niż poprzednia. Na początku trzeba wyeliminować jakiś cel, czasami konkretną bronią i konkretnym stroju, a czasem jest to dowolne. Potem dochodzą kolejne zadania jak ukradnij z sejfu przedmiot a następnie w ciągu 60 sekund zabij cel albo unikaj kamer, a jak Cie nagrają to skasuj dowody w ciągu 2 minut. Na koniec przeważnie trzeba zabić cele w stroju, który jest zabroniony na danym terytorium. Na przykład w ostatniej misji w Hokkaido musiałem zabić cele w stroju ninjy oraz za pomocą katany, szurikena lub wypadku. Ten tryb naprawdę sprawdza znajomość mapy i umiejętności gracza.

Jeśli chodzi o technikalia to nie mam za bardzo do czego się przyczepić. Gra wygląda dobrze, a czasami bardzo dobrze i działa bardzo płynnie. Grałem z odblokowanym frameratem i ani razu mi nie przeszkadzały skoki, a wiem, że takowe są. Voice acting głównego bohatera to jest również coś wspaniałego. Tłumy robią ogromne wrażenie. Nigdzie nie widziałem tyle ludzi w tak stosunkowo małej lokacji. Niestety przez przeoranie gry na wiele sposobów trafiłem też na kilka niedoróbek. A mianowicie czasem skrypty się nie odpalają co potrafi zirytować. Miałem sytuację, że musiałem dostarczyć jako kucharz ozdobę do tortu na przyjęcie urodzinowe jednego z celu. Przyniosłem, ozdobiłem tort i jeden z organizatorów zadzwonił do kogoś aby ten przyprowadził solenizanta. No i czekam 5 minut, nic. 10 minut - nic. 15 minut - nic. W końcu się wkurwiłem, patrzę na YT a tam typ od razu przyszedł do pokoju. U mnie nie chciał mimo, że robiłem wszystko idealnie. Zdarzyło mi się takie coś kilkukrotnie, że coś gdzieś się nie odpaliło jak trzeba.

AI jest w większości przypadków dobrze wykonane. Gdy coś się dzieje to idą i sprawdzają teren, są podejrzliwi i jak za blisko podejdziemy to zaczynają się nas czepiać a po chwili śledzić. Gdy będziemy się opierać zechcą nas zaaresztować a następnie zabić. Trzeba uważać gdy paradujemy w konkretnych uniformach gdyż nie wszyscy ludzie nas przepuszczą. Niektórzy są bardziej podejrzliwi niż inni. W dodatku warto chować wszystkie ciała do specjalnych pojemników czy szafek gdyż nigdy nie wiadomo kto tamtędy przejdzie.

No i muszę wystawić karnego kutasa dla SE za dowalenie do gry modułu online. Otóż jeżeli jesteśmy offline to save'y nie będą kompatybilne z save'ami online. Serio. Paranoja. Dodatkowo żadne stałe wyzwania nie zostaną zaliczone w trybie offline. Ja rozumiem kontrakty online czy jakieś wyzwania okresowe, ale wyzwania stałe, określone z góry i dostępne na płycie? Serio kurwa? No i za każdym razem gdy chcemy zapisać lub wczytać grę to trzeba poczekać kilkanaście sekund aż w ogóle otworzy nam się zakładka z listą zapisów. Wydaje mi się, że gra zwyczajnie łączy się z siecią i coś sprawdza. Potrafi to być irytujące bo jednak czasem co chwilę się robi zapis/odczyt, a tutaj czekaj 30 sekund na dostanie się do zapisów i kolejne 30 na jego wczytanie.

Podsumowując, podchodziłem sceptycznie a niesamowicie się wkręciłem wbijając 100% trofeów. Gra daje ogromne możliwości w przechodzeniu misji, a ja takie rzeczy uwielbiam. Trochę wrażenie psuje kilka niedoróbek, ale ogólnie jest bardzo pozytywnie. Do tego stopnia pozytywnie, że mam ogromną ochotę na inne części Hitmana i coś czuję, że przejdę sobie wszystkie części od Codename 47 do Blood Money. Wystawiam uczciwie zarobione 8.5/10.

 

 

Myślę, że Bonanza miałby co tutaj robić. Aż mi się przypomniały jego filmiki z MGS V. :fsg:

 

@Mejm

Co do B: AO to dla mnie walki z bossami są świetne w tej części oraz misje detektywistyczne ale cała reszta jest jakaś taka nijaka. No czuć, że brakuje tych szlifów, które miały gry Rocksteady. 

Edytowane przez suteq
Opublikowano

Yakuza 0

 

Przez pierwsze 7h to tylko całkiem dobra gra i bardzo fajny film. Po 7 godzinach, kiedy w końcu zaczynają się pojawiać wymagające potyczki i bossowie, a każdy fabularny rozdział jest co raz lepszy, to już bardzo dobra gra i znakomity film na dobre 30-70 godzin. Taki dla osób, którym nie przeszkadza konwencja The Sopranos, pomieszanego z Kill Billem, oraz kochają beat em upy.

 

9/10

Opublikowano

Dla mnie strzelanie w DL nie należało do przyjemnych. Wyjątkiem może być tylko złota strzelba z mocarnym dmg. Dźwięk wystrzału i upadających łusek jest dobry, a widok odrzuconego zgniłka sprawia frajdę. Ale tylko to. Strzelanie z karabinu tylko w ostateczności. Pistolet może z dwa razy użyłem, uzi w ogóle. Nie ma w nich mocy jak przy strzelbie. Plus domyślne ustawienie celowania mało wygodne.

Po prostu preferuję w tej grze broń białą.

A zapomniałem jeszcze napisać o dubbingu. Polecam omijać szerokim łukiem. W podstawkę grałem po angielsku, a w dodatku odpaliłem z ciekawości polskie dialogi ale wyłączyłem po dwóch misjach. Głosy nie trafiały z ruchem ust i często brak emocji w wypowiadanych kwestiach. 

Opublikowano

Nioh


Grafika: 8+

+ fenomenalne tekstur podłoża. Masakratory to tekstura deski w dojo ninja, tekstura podłoża w trującej jaskini oraz tekstura kamieni podczas wielkiej bitwy.
+ kapitalni wykonane miejscówki tzn. pole bitwy, dojo ninja, świątynie podczas ulewy oraz las w tych samych warunkach coś niespotykanego, płonąca miejscówka gdzie końcowym bossem jest latający typ co rzuca bombami, trująca jaskinia. Te lokacje to grafa spokojnie na 9- a miejscami nawet na 9.
+ ostry obraz tzn. 1080p 60fps+super sampling.
+ tekstura zbroi
+ mgła
+ deszcz
+ oświetlenie (zachód słońca niczego sobie)




- płynność w pozostałych dwóch opcjach tzn. 4k i ustawieniu mieszanym to jakaś kpina ponieważ frame pacing jest skopany całkowicie. Niby jest to 30 fps a odczuwalne mamy 10-15. BB w swoich 30 fps to przy tej grze jakby miał 120 laugh.gif. Totalnie bezwartościowe opcje ponieważ nie da się na nich grać.
- wykonanie niektórych miejscówek jednak odstaje po dłuższym ograniu tytułu tzn. lokacja wampirzycy, pajączycy, pierwsze dwie misje ostatniej krainy. Przez to ocene spadła w dół. Tekstury w nich też nie powalają i rzeczywiście zalatują ps2.
- płynność animacji wrogów w oddali jak dużo dzieje się na ekranie to czasami 2-5 klatek laugh.gif




Dźwięk: 8+

+ muza podczas starć z bossami
+ kapitalny voice acting





Grywalność: 9 (Miazga)



+ system walki (parry, finishery, combosy, zmiany postaw)
+ bronie (jest ich mało, ale każda z nich jest fenomenalna)
+ ilość ciosów 
+ kapitalnie bossowie
+ KLIMAT
+ różnorodność lokacji
+ zadania główne, poboczne oraz szkolenia = brak nudy
+ kapitalna animacja wykonywanych technik: czuć ciężar oręża, siłę zadawanego ciosu a nie jakąś żenującą szmacianą lalkę kręcącą kołowrotki w niegrywalnym systemie z W3.
+ ciekawe postacie




- kowal (nie korzystałem podczas głównego wątku ani razy a to z takiej przyczyny, że prędzej lepszą broń znalazłem niż on czy ona by mi wykuł/a
- przesadna ilość lootu
- który też psuje klimat przez swoje wypadające świecidełka zasłaniając przy tym piękną animacje finishera sad.gif



Ogólnie: 9-

To najlepsza obecnie gra.
Zdecydowanie polecam.

Ranking najlepszych gier tej generacji.

1. Nioh                                                                                                       9-
2. Bloodborne Goty                                                                                     9-
3. Wiedźmin 3? Podstawa 8+, do ogrania jeszcze dwa dlc także może będzie 9-?
4. Dark Souls 3                                                                                           8+
5. Metal Gear Solid 5 Goty                                                                           8+

 

 

No i nie mogło być inaczej.

 

34rav60.png



 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...