Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie kumam waszego hejtu na trójkę. Bardzo dobry bro shooter

Gość suteq
Opublikowano

Ja się zwyczajnie przeliczyłem z oczekiwaniami. :frog: 

 

No ale nie jest to crap tylko jedynie dobra gierka. 

Gość suteq
Opublikowano

Ale Ty chyba grałeś w UE nie? A tam jest AI mocno zyebane. Znacznie gorsze niż w oryginale. 

Opublikowano

inFamous 2: Festival of Blood - lubie takie gry, krótkie i mięsiste. Fajny klimat, przyjemny gameplay (choć wciąż regres w stosunku do jedynki), jak zwykle zayebista muzyka (Amon Tobin?)... Miło spędzony czas.

 

Za 12 zł polecam, jeszcze jak.

 

7/10

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Opublikowano (edytowane)

MAFIA 3... coz to byl za dramat. Klimat tamtych lat, nienajgorzej opowiedziana fabula, postacie i TE (pipi) MISJE Z DUPY. Jeszcze nigdy sie tak nie umeczylem. Zrozumialbym gdyby one sie powtarzaly co jakis czas ale zeby od samego poczatku do samego konca wystepowal jeden, ten sam schemat? Zaorajcie ludzi odpowiedzialnych za ta strategie i AI przeciwnikow bo sa amebami

Dam 6.5/10 z laska gdyby jednak zostawiono gre tak jak jest a zmieniono w niej tylko roznorodnosc misji byloby 8/10

Edytowane przez okens
Opublikowano

Nier Automata : nie wiele napiszę bo o fabule to niezbyt wypada. Oczywiście ta warstwa jest genialna, do tego prześwietny gameplay, czyli połączenie MGR, DMC i Bayonetty w systemie walki. Taunt'ując przeciwnika, odpalając wirujące ostrza wokół głównej postaci po czym waląc wybitkę i aerial salwe w powietrzu czułem się jakbym grał Vergilem. Naprawdę satysfakcjonujący combat system. Ost równiez kapitalny choc wydaje mi się, że jedynka ma jednak lepszy. 

Ogólnie nie ma się do czego przyczepić - graficznie rzeczywiscie nie robi wrażenia, do tego jest pare zwolnien choc grajac na PRO tez nie uswiadczylem ich zbyt wiele. Fajne różnorodne lokacje, masa questów, klimatyczne cholerstwo, od piatku do tej godziny nabiłem 30h (łącznie mam blisko 37h gry i 3 główne przejscia + pare innnch zakończeń) co nie zdarzyło mi się od Monster Huntera zeby siedziec tyle przy konsoli.

 

Ogólnie jest tak jak mówiłem od zapowiedzi - i z tej potyczki "slasherów" zwycięska ręką wychodzi Nier. Kapitalny tytuł.

  • Plusik 1
Opublikowano
Titanfall 2


Zalety:

- ciekawe kampanie

- gra dobrze zoptymalizowana


- bronie różnego typu

- system poruszania się


 

Wady:

- grafika

- sztuczna inteligencja

- kampania mogłyby być dłuższe

Opublikowano

Ryse SoR - eee...nie jest źle. Dawkowanie sobie kampanii i lekka eksploracja potrafią wciągnąć na parę dni. Nawet nieźle to wszystko tu wygląda, choć mierzi ten nachalny korytarzyk. System walki z opóźnieniem może się podobać choć ja wolę dynamikę a'la DMC czy NG. Inne bronie też proszą się o dodanie (jakiś topór czy nóż). Wszystko razem podparte niezłą historyjką i kilkoma całkiem ciekawymi walkami z bossami zasługują na przynajmniej jedno przejście.

  • Plusik 3
Gość mastafaker
Opublikowano

Gears of War 4 

 

Zacna gierka, nie jakaś wybitna ale przyjemna. Najciekawiej wypada design lokacji. Niektóre miejscówki naprawdę robią wrażenie. Na dłuższą metę męczyło mnie to przechodzenie od punktu A do B tylko po to żeby według schematu chować się za osłonami i strzelać, nie żeby o to w tym nie chodziło no ale każda walka wyglada tak samo. Korytarzyk, wiekszy teren z osłonami, wpada grupka mobków, wybijam, lece korytarzem i znowu ten sam schemat.

 

Jak dla mnie to takie 7/10.

Opublikowano (edytowane)

Stardew Valley - Na liczniku ponad 150 godzin więc można już co nieco napisać o tej zacnej gierce. Bo napisać, że ukończyłem się nie da skoro gra należy do grupy tzw. symulatorów życia choć podobnie jak przy HM w SV nasza praca zostanie podsumowana po upływie 2 lat.

Najprościej byłoby napisać coś w stylu: "Grałeś w Harvest Moona na PSX-ie? Podobało się? To kupuj Stardew Valley w ciemno bo to dobra gra jest". Niewiele jest tytułów o których można powiedzieć, że są duchowymi następcami jakiś odsłon. O Stardew Valley zdecydowanie tak trzeba mówić. Jednak produkcja ConcernedApe wychodzi daleko poza ramy klona HM. Czasami zadziwia mnie, że taką grę stworzyła właściwie jedna osoba. Ilość dobra jakie ta gra oferuje rozsadza mózg. 

Stardew_Valley_20170323172352.jpg

Trzon rozgrywki jest identyczny jak w przypadku większości symulatorów rolnika. Dostajemy w spadku domek i kawałek terenu przyległego, a to co z nim zrobimy zależy już tylko od nas. Ogólnie chodzi o przywrócenie świetności działce. Do tego celu mamy oczywiście cały zestaw najpotrzebniejszych narzędzi. 

Jednak tak jak pisałem gra oferuje dużo więcej niż tylko uprawę warzyw i owoców, hodowlę zwierząt i zabieganie o względy mieszkańców miejscowości. Już od samego początku gra oferuje wybór w jakim kierunku będziemy chcieli rozwijać farmę. Standardowy model terenu pod uprawę i hodowlę, bardziej zalesione grunty, w formie kopalni odkrywkowej, zalewowe tereny idealne pod połów ryb lub w stylu dzikiej krainy wypełnionej wszelkimi maści potworami. Każdy znajdzie coś dla siebie. 

Wszystkiego w grze jest więcej niż w HM. Więcej upraw do sadzenia, więcej zwierząt do hodowania, więcej ryb do złowienia, więcej minerałów do wykopania oraz więcej singli do wyrwania. Właściwie wszystko w tej grze jest bardziej i lepiej rozbudowane względem HM. 

Stardew_Valley_20170316180301.jpg

Gra jednak nie oparła się błędom. Znikająca w randomowych momentach muzyka czy znikający kursor należą do najbardziej uciążliwych. Inne przypadłości wynikają raczej z mechaniki gry. Najbardziej boli zbyt szybko upływający czas. Często brakuje tego czasu żeby ogarnąć wszystko na działce i jeszcze pozwiedzać okolicę. Dodatkowo dziwi brak możliwości zakupu pozasezonowych nasion nawet po odbudowie szklarni co sprowadza nas do chomikowania wszystkiego. Jest to bolesne gdy np. brakuje nam jakiegoś składnika do potraw, a nasiona możemy kupić za 3 miesiące. Minigierka z łapaniem ryb początkowo daje się we znaki. Niski lvl skilla, brak dobrej wędki, przynęty i spławika powoduje, że ryby łatwo uciekają nam z haczyka. Złapanie legendarnych ryb to już nie tylko kwestia umiejętności ale i szczęścia. Innym mankamentem jest skompletowanie artefaktów dla muzeum. W grze upłynęło mi już 5 lat i jeden miesiąc, a wciąż zmagam się ze znalezieniem ostatniego artefaktu. Teoretycznie wszystkie rzeczy mają podobny procent szans na znalezienie jednak zawsze dochodzi do kuriozalnej sytuacji gdzie jednych artefaktów mamy zero, a innych kilkadziesiąt. Są to przypadłości, które spokojnie da się spatchować.

Stardew_Valley_20170329184426.jpg

Dźwiękowo jest bez zarzutu, a kawałki jakie nam przygrywają są naprawdę miłe dla ucha. ktoś mógłby się czepiać oprawy graficznej. Tutaj to kwestia gustu. W moim odczuciu gra nic nie traci na przyjemności. 

Dla weteranów Harvest Moona to pozycja obowiązkowa dostarczająca wiele godzin zabawy i warta swojej ceny. 

Edytowane przez Farmer
  • Plusik 5
Opublikowano

Rogue Legacy - przeszedłem dwa razy, zabiłem wszystkich bonusowych bossów, ogólnie to wszystko zrobiłem juz w tej grze prócz przejscia w 15 razy do głownego bossa. bardzo fajny rogal, choc nie powiem - jest prosty ogólnie w swoich założeniach, nie ma takiego poziomu skomplikowania poznawania nuiansów rozgrywki jak w isaacu czy spelunky żeby dojsc do jakis ukrytych lokacji czy bossów. Równoznaczne jest to z tym, że nie będę w to grał tyle co w dwie poprzednie wymienione gry bo raczej szybko mnie znudzi. Mam 15h na liczniku, a wlasciwie nie wiele celów do przejscia. 

W kazdym raziem polecam bo grywalnosc ma naprawdę wysoką i nie pozwala gierka odejsc od konsoli tylko ciagle chce sie jeszcze raz zagrac i jeszcze raz.

  • Plusik 1
Opublikowano

Dla mnie zdecydowanie najlepsze jest Spelunky, tuż za nim Isaac. RL mimo ze swietny to nie jest grą na niewiadomo ile godzin, natomiast Spelunky i Isaac mozna grac +100h i ciagle coś nowego wpadnie. Czekam teraz na promo Crypt of the necrodancer i Enter the Gungeon.


Tzn. mówie o rogalach, nad rankingiem indie games musiałbym pomyśleć.

Opublikowano (edytowane)

The Last Guardian

 

6oihkg.jpg

 

11 gra ukonczona w 2017 roku. Pierwsza ukonczona po powrocie do PS4. Chyba nie moglem wybrac lepiej na "ponowny start". Obawialem sie troche dretwego sterowania po tym co calkiem niedawno doswiadczylem przy okazji ogrywania Ico/Shadow HD Collection. Sterowanie dalej ma swoje wady ale grajac mialem wrazenie, ze jest i tak duzo lepiej. Co tam sterowanie. W The Last Guardian liczy sie przede wszystkim wiez z Trico. Wiekszosc tLG ogrywalem z pieselami na sofie wiec warunki mialem idealne. Cale The Last Guardian od pierwszej do ostatniej sekundy to wspaniala przygoda. Nawet fabule zaliczylbym do jednej z najbardziej udanych. Watkow nie ma niewiadomo jak duzo. Grajac liczylem sie tylko ja i moj ptako/koto/pies (napisalbym ja i moj ptak ale dziwnie by to zabrzmialo...) Wiez jaka mozna nawiazac z Trico to cos czego nie bylo w zadnej innej grze z jaka mialem do czynienia. Miejscowki po jakich sie poruszamy sa kolosalne. Nasze poruszanie sie po nich jest raczej ograniczone ale sprawiaja wrazenie nieskonczenie wielkich. Momentami patrzac w dol malo nie mialem zawrotow glowy. Sporo sie naczytalem na temat malej responsywnosci Trico... i nie moge powiedziec, zebym mial jakiekolwiek problemy z tym, zeby moj towarzysz wykonal moje polecenia. Byl jeden etap gdzie trzeba bylo sie troche napocic i odpowiednio wcelowac ale nie bede go zdradzal tym co jeszcze nie grali. Koncowka gry to juz emocjonalna jazda bez trzymanki. Dobre zakonczenie nie pozostawia niedosytu. Nie pozostaje mi juz nic tylko umilic sobie chwile OSTem z gry i wieczorem zabrac sie za obijanie ryjow w Yakuza 0.

Edytowane przez decoyed
Opublikowano (edytowane)

Layers of Fear. Jakbym miał określić jednym słowem tę gierkę to powiedziałbym, że jest tania, i nie chodzi o cenę. Ponury klimat jest regularnie psuty jump scenami. Co chwilę coś na nas spada, albo się przewraca. Cieszyłem się jak był spokojniejsze okresy. Ta gra to nie jest symulator chodzenia tylko coś na wzór przejażdżki wagonem w domu strachu. Twórcy oskryptowali całą przygodę. po jakimś czasie robi się to męczące.

Wersja na PS4 ma dziwny lag w sterowaniu, trudno się przyzwyczaić na początku. Podczas grania przypomniała mi się przygoda z Amnesią a machine for pigs gdzie również tylko się chodzi i czyta notatki, ale w Amnesii twórcy nie srali na gracza ciągłymi straszakami, ta Amnesia wydaje się przyzwoitą grą z perspektywy czasu.

 

Layers of Fear to gra zrobiona dla tych wszystkich nerdów z pew pewdie na czele co nagrywają materiały na youutube skacząc i wrzeszcząc kiedy pojawi się coś strasznego na ekranie.

 

Skoro Outlast był mocno krytykowany za jump sceny to Layers of Fear powinien zostać zapomniany i zakopany na pustyni razem z tymi syfami od atari, bo ta gra jest kilku godzinnym atakiem skryptów. Trochę szkoda, bo sama fabuła jest przyzwoita.

 

Na wieczór zostawiłem sobie jeszcze dodatek, mam nadzieję, że będzie krótki.

Edytowane przez Pure Bladestone
Opublikowano

Doom (2016) - po mieszanych odczuciach jakie miałem po reboot'cie Wolfensteina, do Dooma podchodziłem z pewnymi obawami. Opinię mocno zmieniło demo, które pokazało zupełnie odmienny styl w jakim podąrzyło Id Software. Zero skradania, zero ślamazarnego naparzania i prostego strafe'owania z palcem w nosie. Kill room za kill rommem, a każdy pojedynek jest jak skirmish z botami - musisz się ruszać, skakać i wykazać się pewną kreatywnością, a wszystko to w trybie: "tempo, tempo, tempo!". Właśnie owo tempo walk jest najbardziej urzekające. Do tego ciężki metal który napędza w graczu furię. Ostatnio chyba taki mocny metal był podczas walk w Painkillerze. Fajnie że dano też możliwość kombinowania z broniami. Każda ma dwa tryby strzału,z czego drugi tryb ma dwie scieżki ulepszeń. I te ulepszenia można zmieniać podczas walki, by dobrać taktykę. Na przykład działo gaussa - w jednym trybie robi za prowizoryczną snajperkę w sam raz by odstrzelić łeb jakiemuś dużemu stworowi. W drugim trybie jest ładowanie wiążki przebijającej wrogów - to w momencie gdy pędzą na nas hordy słabych wrogów. Samo ulepszanie postaci jest dość rozbudowane, ale zarazem intuicyjne. Kostium, runy i broń tworzą mieszankę która pozwala dostosować walkę do naszego stylu - wolisz mieć pełną kontrolę w locie by z powietrza siać rakietami? Twoja sprawa. Może jednak wolisz walkę z bliska by wykańczać chwiejących się wrogów efektownymi egzekucjami? Proszę bardzo. Do wszystkiego są jakieś zestawy ułatwiające nasze sposoby rozprawiania się z przeciwnikami. Jednak to że są, to jedno. Lecz na owe dobrocie trzeba sobie zasłużyć - albo efektowną walką (ocena za zdolność bojową), albo poprzez "znajdźki". A te potrafią być poukrywane naprawdę mocno. Nawet gdy mamy w kostiumie skaner sekretów i przedmiotów, nie daje w pełni informacji jak się do nich dostać. Przez co połowę gry możemy spędzić w błądzeniu i szukaniu jak coś zdobyć. I tak to mniej więcej wygląda - najbardziej klasycznie jak się da. Tak jak w Doom 1 i 2, robimy dokładnie to samo. Szukamy czegoś w przestronnych labiryntach, albo mordujemy tabuny wrogów. Żadnych półśrodków czy ckliwych cutscenek, ani straszenia ciemnością. To naszego bohatera się wrogowie boją. Robili wszystko byleby się nie obudził, ale nie udało się. I teraz mają przej*bane. Wszyscy. Doom Marine jest chyba najbardziej wk*rwioną postacią w fps-ach :) Chociaż akurat dano mu mocny powód. Tak samo gra daje mocny powód by ją kupić. Nie spodziewałem się że będzie aż tak dobra. Dawno się tak nie wyrzyłem w single playerze. Dlatego jeśli ktoś ma dość przekombinowanych strzelanek z cinematic experience, niech sięgnie po Dooma. Który łączy piękno staroszkolności z nowoczesną grafiką, przy okazji puszczając wiele razy oko do prawdziwych weteranów ;)

  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

Uncharted 4: Kres Złodzieja - kto by przypuszczał, że będę siedział przy konsoli bez przerwy blisko 10 godzin z przerwą na jedzenie i kibel akurat przy tej grze? Absolutnie fantastyczny scenariusz nie pozwalał mi odejść od konsoli. Nie jest to może szczytowe osiągnięcie fabularne, a pewien plot twist dało się wyczuć wcześniej, ale tak czy inaczej historia była niesamowicie wciągająca. Do tego oczywiście postacie, które jak to zwykle bywa w przypadku ND nie da się ich nie lubić, nietuzinkowe, charyzmatyczne, fantastycznie napisane i świetne dialogi. Gra ma bardziej dorosły klimat aniżeli poprzednie części i to mi bardzo pasuje.

 

Odnośnie gameplaya to jest o wiele lepiej niż w poprzednich częściach. Gunplay został diametralnie poprawiony, choć niestety mam wrażenie że to nie taki poziom jak The Last of Us. Wielki plus za dobre zbalansowanie gry, pomiędzy strzelaniem, eksploracją i cichym przemieszczaniem. Cieszę się że ograniczyli do minimum walkę z terminatorami, yeti i innymi stworami, którzy tak mnie irytowali w części 2 i 3. Nadal są obecni ale dość łatwo się ich pozbyć. Ciekawie zagadki, ich rozwiązywanie nie sprawiało jakiś trudności ale mimo tego dawały satysfakcję.

 

Graficznie ciężko ten tytuł opisać bo raczej nie było i długo nie będzie równie fenomenalnie wyglądającej gry. Zachwyca w tej grze dosłownie wszystko i jeśli jakakolwiek gra miałaby być stawiana w opozycji do filmu, to będzie to czwarta część Uncharted. Te całe oskryptowane sekwencje, stosowane do porzygu w poprzednich częściach,  tutaj są rzadziej używane, ale jak już, to z mocnym (pipi)nięciem tak jak chociażby gonitwa za konwojem. Jedyna mała rysa na graficznym diamencie to momentami jakość dalszych krajobrazów, na przykład miejscówek które właśnie opuściliśmy. Cały czas biłem się sam ze sobą czy nie przystanąć i popatrzeć na wszystko czy jednak iść dalej i poznać jak najszybciej zwieńczenie historii.

 

Czy jest do czego się przyczepić? Mimo wszystko tak. Jeśli chodzi o gameplay to niestety mocno reklamowany element skradankowy, zapożyczony z TLOU, tutaj kuleje. Przeciwnicy są głusi i ślepi, absolutnie nie widzą trupów innych przeciwników, zbyt łatwo gubią trop i nie potrafią dostrzec Drake'a który parenaście metrów dalej skacze albo zwisa z gzymsu. Wszystko to podważa jakikolwiek sens skradania się i niszczy immersję, przez co w 90% problemy rozwiązywałem ogniem. Do tego historia, mimo że wciągająca, troszkę jednak się dłuży. Mocno przesadzony wielki geniusz pirata Avery'ego, no bo

 

 

ile to razy zmienialiśmy kurs na jego skarb? chyba cześć albo siedem razy

 

 

Najlepszy Uncharted, jedna z najlepszych gier akcji. Trochę jej brakuje do wybitności The Last of Us przez te parę gameplayowych problemów. Świetna gra z doskonałą historią w fajnym, przygodowym sosie ale przedstawiona dojrzalej niż poprzednie części.

 

8+/10

 

C8aj8sTXgAA58n1.jpg

Edytowane przez MaZZeo
  • Plusik 5
Opublikowano

Nie rozumiem czemu tak mocno wszyscy przyrównują gameplay do TLoU skoro to zupełnie inna mechanika. Nie ma znaczenia, że oba tytuły są od ND. TLoU opiera się na całkowitym skradaniu zaś U4 to eksploracja. Elementy skradankowe w czwartej odsłonie przygód Drake'a bardzo luźno bazują na rozwiązaniach z TLoU. 

Piszesz Mazzeo o kulejącym elemencie skradankowym, że przeciwnicy są głusi i ślepi... Nie wiem na jakim poziomie trudności grałeś ale wydaje mi się, że na crushingu przeciwnicy są bardzo wyczuleni. Błyskawicznie wychwytują minimalny ruch w trawie jeśli jesteśmy w ich polu widzenia, ciała przeciwników jeżeli nie wylądowały w wysokiej trawie również mogą zauważyć. Trzeba dokładnie analizować trasy przeciwników. Jeżeli przeciwnicy zostaną zaalarmowani albo coś ich zaniepokoi błyskawicznie zmieniają model poruszania się. Szukają, rozglądają się, zaglądają za murki. Ciężko mi to teraz zweryfikować bo singla nie odpalałem już kilka miesięcy ale dziś sprawdzę na crushingu jak się sprawy mają.

Powtarzałem to i powtarzać będę: U4 i TLoU to dwie zupełnie odrębne tytuły, które łączy Naughty Dog. Identycznie sprawa ma się z multi. Całkowicie odrębne style.

Opublikowano

A widzisz ja umiem i nawet dzisiaj trochę pobawiłem się na crushingu na kilku mapach. Filmik jest bez spoilerów fabularnych oprócz oczywiście lokacji. Także jak ktoś jest uczulony na to albo nie grał w Uncharted 4 to lepiej nie włączać.

 

 

Jak widać przeciwnicy nie są tak do końca ślepi. To i owo zauważą nawet z połowy lokacji, w przypadku potencjalnego zagrożenia zmieniają diametralnie zachowanie, nie mają stałych ścieżek, zaglądają tu i ówdzie. Ciała również są w stanie dostrzec z różnych punktów. Na cały materiał raz zdarzyło mi się, że gość przeszedł obok ciała i nic nie zakomunikował. 

Uncharted to nie Hitman ani MGS cz też TLoU. To nie jest skradanka. A mimo to sprawdza się przyzwoicie. Trzeba naprawdę uważać na to co się robi by nie zostać wykrytym. To, że przeciwnicy nie słyszą Nate'a to raczej takie czepianie się na siłę. Na siłę można by się doczepić faktu, że przeciwnicy nie widzą naszych sojuszników choć z drugiej strony wkurzające byłoby gdyby ciągle bylibyśmy wykrywani przez AI naszych towarzyszy. Tutaj twórcy musieli iść na kompromis. Zresztą podobnie ma się sprawa z Eli w TLoU.

  • Plusik 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...