Daffy 10 568 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Horizon Zero Dawn:+absolutnie niewiarygodna oprawa wizualna, po prostu kosmosswietna muzykakapitalny artdesign swiata i dinobotowswietna historia dotyczaca watku czemu ten swiat wyglada teraz tak i dlaczegorewelacyjne starcia z wiekszymi dinobotami z uwagi na mnogosc mozliwych rozwiazanpelno aktywnosci pobocznychswietne responzywne sterowanie-slaby balans rozgrywki, zbyt szybko odblokujemy skille, ktora moga zrobic z alloy rambo i musimy podbijac poziom trudnosci by nie bylo zbyt latwoduzo gorszy watek wspolczesnyslaba mimika postaci i gestykulacja w dialogachduzo aktywnosci pobocznych to kopia ubisoftuzmiana pogody w sekunde, rowniez czasem smiesznie wyglada jak na przestrzeni 10metrow z pustyni wchodzimy w sroga zimeAI ludzkich przeciwnikowmalo ciekawych postaciOcena - 9.2/10 1 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 4 kwietnia 2017 Opublikowano 4 kwietnia 2017 jaka jest różnica między oceną 9.4 a 9.2? Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. chmurqab 3 192 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 4 kwietnia 2017 0.2 19 Cytuj
balon 5 342 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Opublikowano 4 kwietnia 2017 9.4 Ficuś trzyma dla Zeldy! :p Cytuj
MaZZeo 14 182 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Opublikowano 4 kwietnia 2017 minusów tyle samo co plusów, ale ocena 9.2/10 xD odjąć grafikę to byłoby 6.2/10 1 1 Cytuj
ASX 14 653 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Opublikowano 4 kwietnia 2017 Ocena - 9.2/10 kolejny dowód na to, że oceny punktowe nie mają żadnego sensu ta ocena to coś w stylu wyliczeń Tomasza Hajty analizującego jakość gry Kamila Glika Cytuj
c0ŕ 4 834 Opublikowano 5 kwietnia 2017 Opublikowano 5 kwietnia 2017 WipEout 2048 Chyba nie muszę nikomu mówić jak genialny w swoich założeniach i samym wykonaniu jest Wipeout, że HD + Fury to najlepszy racer poprzedniej generacji, bla bla bla, każdy to wie. W 2048 dostajemy to samo, ale... w nieco okrojonej formie, nie da się ukryć. Są trzy kampanie, lata 2048, 2049 i 2050. Dwie pierwsze są łatwe, zbyt łatwe, większość eventów wchodzi na złoto za pierwszym razem i trochę brakuje wyzwania. W kampanii 2050 gra zdecydowanie nabiera rumieńców, przeciwnicy są bardziej waleczni, czasy bardziej wyśrubowane i co najważniejsze - prędkość - najwyższa. Odpalam końcowy wyścig, pięć okrążeń na Altimie i wygrywam go dopiero za piątym razem, palce mnie bolą od barrel rolli, ale czuję ogromną satysfakcję, wreszcie uczucie jak w Wipku HD po zaliczeniu jakiegoś wyścigu na elite i... w tym momencie gra się kończy. Nosz kur.wa, człowiek wreszcie zaczyna się na poważnie wkręcać, poziom trudności wzrasta, pojawiają się bardziej odjechane trasy (Sol i Altima), i w tym momencie koniec. Dawno się tak nie rozczarowałem, dla graczy którzy zjedli zęby na HD, tryb kampanii to jak samouczek. Gdyby chociaż był bardziej rozbudowany, a nie ma tu nawet dużych turniejów, na które składało się po kilka wyścigów - każdy wyścig jest pojedynczo. I tu dochodzimy do najgorszej rzeczy, a mianowicie braku raceboxa. Rzeczy, wydawałoby się tak podstawowej w każdej grze wyścigowej, rzeczy, którą większość producentów prawdopodobnie tworzy w pierwszej kolejności, a tu tego nie ma. Nie wiem jak można było dopuścić do takiej patologii, by nie można było skonfigurować i odpalić sobie własnego wyścigu, na własnych warunkach i nie interesuje mnie to, że Studio Liverpool miało to wypuścić w patchu, ale nie zdążyli bo zlikwidowało ich Sony. To absolutna podstawa i nic jej braku nie usprawiedliwia. To tak jakby w Fifie nie dać możliwości rozegrania meczu wybranymi drużynami, ani wyboru ile taki mecz ma trwać i na jakim stadionie. W każdym razie robienie barrel rolli, wychodzenie z zakrętów za pomocą air brake'ów, przejeżdżanie po boostach szybkościowych i po prostu to poczucie prędkości - każda z tych rzeczy cieszy tak samo jak w HD. Gra chodzi niesamowicie płynnie (mimo 30 fps i dużego rozpier.dolu na ekranie), sterowanie jest optymalne (jedynie odczuwa się czasem że X na vicie jest zbyt blisko prawego analoga, ale da się przeżyć). Technicznie nie ma się do czego przyczepić. Jakbym podsumował WipEouta 2048? Gameplayowo niesamowita gra, która cierpi jednak na brak zawartości. Trasy są bardzo dobre, ale jedyne co można tu porobić poza kampanią, to speed lapy i multi, które jest martwe. No nie wiem co tak... pusto. 8+/10 2 Cytuj
XM. 10 888 Opublikowano 7 kwietnia 2017 Opublikowano 7 kwietnia 2017 Uncharted 4 - genialna growa przygoda, nie do opisania. Poprzednie czesci to są crapy jakich mało przy "czwórce". Wiekszosc co chcialbym napisal napisał juz wczesniej mazzeo, także daruje sobie. Fakt, do TLOU jednak troche brakuje, ale nie ma co porównywac obu gier i jestem w niemałym szoku, że wyszła taka fantastyczna pozycja ze swietnym gameplayem. Graficznie to jest nie do opisania - do tego destrukcja otoczenia przy takiej grafice? WoW. Cinematic Experience chyba w perfekcji wykonany, brawa dla ND. Cytuj
chmurqab 3 192 Opublikowano 9 kwietnia 2017 Opublikowano 9 kwietnia 2017 Yakuza 0 - kiedyś pytałem się tutaj o to jakimi grami są Yakuzy, odpisał mi wtedy ping - dokładny cytat to nie będzie - że "chodzisz po mieście i klepiesz mordy". I to jest w zasadzie idealny opis. Czułem się trochę jakbym grał w film Takashii Miikego. Gra bardzo szybko wciąga doskonałym wachlarzem postaci, od samego początku człowiek wkręca się i myśli o tym, że nie może się doczekać, aż sklepie maskę któremuś z antagonistów. Tak jak się teraz zastanawiam to gra jest trochę jak wciągająca telenowela, tylko że wycelowana w męskiego odbiorcę. Jakbym w to grał będąc nastolatkiem to pewnie nie raz bym pomyślał sobie "jak dorosnę to chcę być taki jak (wstaw imię któregoś z bohaterów)". Jak wiele razy zostało powiedziane: to nie gra dla wszystkich. Przede wszystkim bardzo dużo czasu spędza się tu na oglądaniu i czytaniu. Na 90h gry myślę, że spokojnie znalazłoby się tego ze 30h, jeżeli nie więcej. Jednak całe to oglądanie i czytanie jest zrobione po prostu tip-top. Wstawki filmowe, animacje twarzy ogląda się z przyjemnością. System walki jest rozbudowany, ale trochę mi brakowało balansu. W większości przypadków albo klepałem przeciwnika bez uronienia kropli potu albo zużywałem połowę moich apteczek jednocześnie rzucając padem po pokoju. "Lockowanie" na przeciwniku jak dla mnie było przez 90% gry bezużyteczne, a nawet szkodliwe. Traciłem mobilność, zwykle koleś i tak mnie zachodził, a "lock" nie powodował że moja postać automatycznie utrzymywała się twarzą do przeciwnika. Irytowało mnie wiele razy to, że blok lub unik nie nadpisują akcji ciosu. Irytowało mnie, że przeciwnik stojący plecami do mnie wyprowadzał dwa ciosy, po czym nagle trzecim dostawałem w ryj bo magicznie się na mnie naprowadził. Irytowały mnie pojawiające się na sekundę prompty, że mogę wykonać jakiś heat action, klepałem ten cholerny przycisk, a one NIGDY nie wchodziły. Ogólnie jestem słaby w bicie się (w grach i w życiu też ), więc moja opinia nie jest specjalnie dobrym wyznacznikiem w kwestii jakości systemu walki - ale n.p. tacy platynowi chyba we wszystkich grach dostarczyli taki system, który dawał sporo satysfakcji i nawet mi się wydawało, że coś umiem. Ogólnie chyba brzmi to jak duży diss na gameplay Yakuzy, ale tak nie jest. Bawiłem się bardzo dobrze, ale zwyczajnie jest tu pole do poprawy. Jeżeli chodzi o sidequesty to zrobiłem wszystkie, oprócz dwóch ostatnich ponieważ yebać tych kolesi, nie mam zdrowia i umiejętności do klepania tych skurwieli Nie przypominam sobie, żeby mi się coś nie podobało. Niektóre może ciut przeciągnięte. Gdy dotarłem już do real estate i klubu Sunshine to miałem już prawie wszystkie zrobione, co okazało się delikatną niedogodnością w przypadku tego pierwszego bo nie miałem już za bardzo co robić w trakcie gdy zbierała się kasa . Miasto jest malutkie, ale to bardzo dobrze: nie ma tu zbytnio zbędnej przestrzeni i wszystko zostało zgrabnie zagospodarowane. Nie pomyślałem ani razu "pfft strasznie daleko, nie chce mi się". Podsumowując: jest wciągająco, zabawnie i te 90h przeleciało mi bardzo szybko. Finał cisnąłem wczoraj prawie do 4 rano, bo nie mogłem przestać. Polecam i czekam na Kiwami. 6 Cytuj
Gość ragus Opublikowano 9 kwietnia 2017 Opublikowano 9 kwietnia 2017 (edytowane) The Legend of Zelda: Breath of the Wild Skończyłem. Ponad 70 godzin wspaniałej przygody. Zdecydowanie materiał na grę generacji, jeżeli jeszcze jakiekolwiek generacje istnieją. Przygoda jak żadna inna, świat pełen immersji jakiej nie spotkałem jeszcze w branży. Bez sztucznych celów, bez tutoriali, wszystko intuicyjne i przemyślane. Grałem, grałem 70h z uśmiechem na twarzy. Żadnego zmęczenia, żadnej nudy. 70 godzin wczuwy. Można przejść w mniej godzin, można też w więcej, jak to woli. Warto było wydać 1750zł na tableta tylko dla tego tytułu. Jedna z najlepszych gier, w jakie dane mi było zagrać. Przeglądam wszystkie screenshoty które porobiłem, zrobie sobie chyba z nich kolaż, potem nadruk na prześcieradło i będę na tym spał. 10/10 Edytowane 9 kwietnia 2017 przez ragus Cytuj
chmurqab 3 192 Opublikowano 9 kwietnia 2017 Opublikowano 9 kwietnia 2017 (edytowane) Ech no muszę się zabrać teraz za Zeldę właśnie, miałem początkowo plan żeby kończyć jednocześnie Y0 i cisnąć w BOTW, ale jednak jak się gra w takie molochy to lepiej poświęcać im 100% uwagi. Najgorzej, że zleciałem z tego Plateau, pobiegałem trochę i zwyczajnie mnie do tego nie ciągnie Chyba po prostu zmęczony jestem, bo dopiero co poszło te prawie 100h na Personę, teraz tak samo na Yakuzę. Chyba przydałby mi się jakiś przerywnik w postaci jakiegoś pięciogodzinnego retro na GBA. Edytowane 9 kwietnia 2017 przez chmurqab Cytuj
Pupcio 18 420 Opublikowano 10 kwietnia 2017 Opublikowano 10 kwietnia 2017 PERSON 5 O moim stulejarskim rekordzie jaki ustanowiłem w tej grze pewnie wielu wie i napisze tylko tyle, było warto w chuy Fan person ze mnie żaden bo grałem tylko w p4g która jest moją ulubioną gierką na vicie a 5 ma szanse być tym samym na ps4. Opiszę krótko parę elementów gierki, bo jak wiadomo nie jestem zbyt wylewnym użytkownikiem. Grafika: ładna i kolorowa mi wystarcza w zupełności, miasto jest ładnie zrobione, postacie trochę gorzej ale menusy to jest majstersztyk ( musicie je sami obejrzeć, najlepsze menusy w historii gier telewizyjnych) fabuła: Imo jest o wiele lepiej niż w p4, trochę mroczniej, lepsze plottwisty, bohaterowie, więcej nie ma co pisać bo i tak nikt nie ograł jeszcze xD muzyka: Tutaj też 5>4 bardzo fajne nuty szczególnie główny motyw, w 4 po 50h już mi uszy więdły od tego jpopu czy co to tam było. gameplay: Jeżeli chodzi o życie chińskiego licealisty to dużo się nie zmieniło, dalej chodzimy do szkoły, wyrywamy loszki i inne głupoty pokroju grania w gierki, łowienia rybek itp. ale jak wchodzimy do dungeonów... szjeeeeeeeeeeeeet. Z całego serduszka nienawidzę dungeonów z 4, jak mnie one w(pipi)iały to ja nawet nie, ale w 5 każdy jest małym arcydziełem. Możliwość zakradania się do przeciwników i negocjacja z nimi też super sprawa,jeśli chodzi o samą walkę to nie wiem czy jakoś bardzo się zmieniła, chyba nie, dalej jest fajna. Jak ktoś lubi gry komputerowe i ma ps4 a nie zagra w person 5 to jest lamusem obesranym i tyle. W tym roku to już chyba nic jej nie zagrozi nawt rdr 2. 10/10 Napisałem o tej grze post na więcej niż jedno zdanie więc nie kłamie. 7 Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 10 kwietnia 2017 Opublikowano 10 kwietnia 2017 Pawcio jaki cwaniak. Dobrze wie, że szanse na premierę RDR 2 w tym roku są żadne. To tak jakby liczyć, że Tokarowi wyrosną włosy albo Blantman wyjdzie z pod pantofla. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Mantis 1 123 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 11 kwietnia 2017 Już jakiś tydzień temu "ukończyłem" nową Zeldę, ale po napisach końcowych wczytałem poprzedni zapis i gram dalej. Ponad 130 godzin, a tytuł ciągle mnie wciąga i bawi. Bez mydlenia oczu 10 na 10. Pech chce, że wraz ze Switchem i Zeldą, zakupiłem też Horizon Zero Dawn. Jako, że premierę nowej konsoli potraktowałem z godną sytuacji powagą, to dopiero teraz odpalam Horizon. I okej - graficznie jest to chyba najładniejsza gra na konsole. Problem w tym, że po Zeldzie nie potrafię się przestawić na inne gry. Horizon denerwuje mnie i potrafię grać góra pół godziny. Odpalam Zeldę i w nią nadal gram po kilka godzin z uśmiechem na ustach. Zelda sponiewierała cały rynek i już nic nie będzie takie jak dawniej. Kontrola nad Linkiem jest niesamowita, intuicyjna i od strony animacji znakomicie wykonana. Kocham w nowej Zeldzie tą swobodę. To było jak zdjęcie klapek z oczu. To jest otwarty świat jakiego jeszcze nie widziałem. Ile to gier w tym gatunku ma kwiatki w stylu, że murek po pas jest barierą nie do przejścia. W Zeldzie nieziemsko cieszy możliwość wejścia wszędzie i na wszystko. Każdy pagórek, filar, drzewo, wszystko. Chcesz iść na wprost, to idziesz. Idziesz, kombinujesz i cieszysz się. Bo w tej grze dla chcącego nic trudnego. Oberwie mocno Horizon, bo ma to nieszczęście być pierwszą grą odpaloną po Zeldzie. Ale bądźmy szczerzy - Horizon to tak na prawdę wizerunek 99% dzisiejszych gier z otwartym światem. Zelda szanuje gracza, ufa mu i temu, że nie odłoży pada, bo przez minutę musiał biec w ciszy przez łąkę. W Horizon co chwila napotykasz oponentów, ktoś cię woła, milion ikonek krzyczy, że dany przedmiot można zebrać. Na Boga! Już do tego doszło, że nie można mieć w grze choćby sekundy wytchnienia? Na cholerę mi ta obłędna grafika, kiedy nie mam nawet czasu się nią cieszyć, bo ciągle coś się dzieje. W Zeldzie kocham to wyciszenie, to inteligentne rozmieszczenie aktywności. To, że można iść te pięć minut i nikogo nie spotkać. To, że chcąć po prostu zdobyć dany szczyt, mogę omijać oponentów, bo widzę ich już z daleka i mogę tak sobie drogę zaplanować, że ich ominę. Za to taki Horizon to wąski korytarz w którego napchano ile się da. Nie idzie ominąć przeciwników, bo musisz iść tym cholernym korytarzem. Co najwyżej można uciekać, no ale to nie tak powinno być. Kolejna sprawa to mechaniki gry. Teraz gry są robione tak, że coś zadziała tak jak developer tego chciał, albo nie zadziała wcale, lub wyskoczy glitch. W Zeldzie można kombinować jak tylko się chce. Wiele razy nawet wiedziałem jak daną zagadkę piwinno się rozwiązać, ale ja robiłem zupełnie inaczej i to działało. Mówiłem o tych momentach ciszy w Zeldzie, pięknie je też podkreśla muzyka. Moim zdaniem zarówno sfera audio, jak i wideo to klasa sama w sobie. Nawet po graniu w Horizon, jak wracam do Zeldy wnerwiony głupotą gry Holendrów, to nie czuję żadnej straty. Zelda jest piękna i basta. Ogólnie można by pisać długo o Zeldzie i jej zaletach, można nawet pisać o mniej udanych aspektach, bo niczego w Zeldzie nie potrafię nazwać słabe lub złe. Fabuła mi się podobała, ale fakt, że nie jest to The Last of Us, czy jakiś MGS. Misje poboczne też nie są tak dobre jak w Wieśku. Po prostu jest tak, że można by wybrać aspekty które lepiej wyszły w innych grach. Niemniej zdecydowaną większość Zelda robi najlepiej. No i co w grze najważniejsze - jeszcze przy żadnej grze nie bawiłem się tak dobrze, a w sumie to nadal bawię. 10/10. 14 Cytuj
Figaro 8 217 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Wow, świetna recenzja :) chyba jedna z lepszych jakie czytałem o BotW Cytuj
Paolo de Vesir 9 124 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Mantis, narobiłeś mi mega hype'u. Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Opublikowano 11 kwietnia 2017 Ależ piękna recka. Nabrałem jeszcze większej ochoty na Zeldunię, ale mimo to trzymam się swojego postanowienia że Switcha kupię w późniejszym terminie, najlepiej w bundlu. Dobrze że mam jeszcze takie perełki do ogrania, przynajmniej nie muszę sobie zawracać głowy crapami. Cytuj
Mendrek 571 Opublikowano 16 kwietnia 2017 Opublikowano 16 kwietnia 2017 Beyond: Two Souls (remaster z PS4) - sponiewierane dziecko Cage'a, z całkiem imponującą obsadką. Page, Dafoe, muzyka Hanza Zimmera. Co mogło pójść nie tak? Ano coś poszło, bo gra cierpi na jakiś kuriozalny kryzys tożsamości, a dodatkowo reżyser postanowił pobawić się konwencją i zrobił niechronologiczną wersję wydarzeń, a całość rozbił na mnóstwo krótszych lub dłuższych epizodów. I tak skaczemy przez różne momenty życia protagonistki, niczym w jakimś tripie. Paradoksalnie czasami wychodzi z tego coś fajnego, ale często wygląda na zbyt chaotyczne. Żeby było zabawniej, życie protagonistki jest zakręcone, barwne i wystrzałowe niczym chiński jarmark noworoczny. Każdy epizod może mieć też różne stopnie gameplay'u, przez co ma się wrażenie że te epizody tworzyło przynajmniej kilka zespołów oddzielonych szklaną ścianą. Więc ogólnie gameplay'owo wypada bardzo nierówno - raz mamy symulator chodzenia, innym razem coś na wzór skradanki, a innym razem kierujemy pojazdem. Tym samym gra mocno różni się od Heavy Rain i Fahrenheita. Cage'owi zarzut o to że w jego gry się nie gra, chyba za bardzo wszedł w psychikę, bo zrobił kombajn jakich mało. I gra niestety zatraciła mocno ten charakter interaktywnych opowieści. Wyborów dialogowych mamy jak na lekarstwo, a przynajmniej przez pierwszą połowę gry. Ta pierwsza połowa gry właściwie wypada dość przeciętnie. A potem jakby odnajduje się scenariusz, mamy fajny gameplay, pojawia się klimacik, moralne wybory, ect. Czyli to za co lubi się gry tego studia, prawda? Druga połowa gry zrobiła więc na mnie pozytywne wrażenie i mocno wpłynęła na ogólnie pozytywne wrażenie po zakończeniu. Zwłaszcza że pojawiają się drogi wyboru, a konsekwencje poprzednich wyborów zaczynają mieć mocny wpływ na możliwości (nawet zaskakujący i refleksyjny). Zresztą zawsze pod koniec epizodu widzimy co gracze na świecie wybierali (oraz ile minęliśmy możliwości wyboru). Z rzeczy które przez całą grę ciążyły, to dziwne rozwiązanie z QTE, polegające na wciskaniu kierunku w którym kieruje swoje ciało bohaterka. Czasami jest to trudne do wywnioskowania i wypada ogólnie kiepsko. To ja już wolałem te strzałki i przyciski. Teraz sprawa wykonania. Graficznie jest w porządku, animacyjnie to pełny motion capture i wypada również w porządku. Wizualnie nie ma do czego się przyczepić. Może nie ma fajerwerków i nie wiadomo jakich shaderów, ale grafika jest czytelna i trudno tu np. o spadki animacji. Ellen Page wypadła naprawdę dobrze, zaś Willem Dafoe zaledwie poprawnie. Hanz Zimmer z kolei "zrobił robotę", tworząc kolejny, typowy, dobry soundtrack filmowy z fajnym motywem przewodnim. Remaster daje też możliwość grania w wydarzenia chronologicznie - sam nie wiem czy to lepszy czy gorszy wybór (raczej dziwnie alternatywny). Podsumowując, gra została chyba trochę zbyt ostro potraktowana. Nie jest to najlepsza gra Cage'a, ale też przynajmniej nie udaje czymś czym nie jest i od razu przyjmuje konwencje paranormalnego sci-fi. Jak ktoś szuka lekkiej gry w stylu Telltale, to proponowałbym spróbować i cierpliwie poczekać do drugiej połowy gry i związanych z nią przyjemnych momentów (i fabularnych i gameplay'owych), oraz nawet miłej końcówce która nie powoduje "wtf?" a wypada całkiem sensownie. Daję tej grze 8-/10, ale niech Cage nie próbuje robić czegoś na siłę przy Detroit, a będzie na pewno lepiej ;) Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MaZZeo 14 182 Opublikowano 17 kwietnia 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 17 kwietnia 2017 (edytowane) Horizon Zero Dawn Wprowadzenie w tym tytule bardzo mi się podobało. Ukazanie malutka Aloy i jej dorastanie sprawiło że od razu Aloy spodobała mi się jako główna bohaterka. Jest po prostu fajna, urocza, a jej początkowy motyw został bardzo dobrze pokazany, gdzie przytłoczona nieufnością równieśników i członków plemienia postanowiła poznać swoje dziedzictwo. Przez lata u boku Rosta uczy się sztuki walki i przetrwania, polowania na maszyny. Ich wzajemna relacja została przedstawiona tak trafnie, że pomimo jego szybkiej śmierci jego postać wbiła się w pamięć. Można było poczuć, że to początek jej długiej drogi w poznaniu prawdy tego świata. Jakże pięknego świata. Absolutnie fanstastycznie zrobiona kraina, ze smakiem, chociaż wiadomo to było już od dwóch lat to w początkowych godzinach nie mogłem się nacieszyć tymi widokami i znakomitym designem zwierzo-maszyn. Ich animacje, naturalne ruchy to coś niebywałego. Jedyna rysa na klejnocie to te warunki pogodowe które zmieniają się w absurdalny sposób. Niestety pierwszy, mocny zgrzyt w grze nastał już niedługo po wprowadzeniu, mianowicie podczas pierwszego spotkania z Carja Cienia. Walka z ludźmi. Co za beznadziejne (pipi), bo inaczej tego nie można ująć. Nazwanie ludzkich przeciwników ciężkimi debilami to o wiele za mało, bo debile wykazują mimo wszystko jakąś cząstkę intelektu. Tutaj tego nie ma, AI jest denne, walka dzidą to porażka i szkoda więcej o niej mówić, a strzelanie z łuku jest dalece niesatysfakcjonujące. Nie byłoby w tym jakiejś tragedii, gdyby nie to że na tym głównie opiera się gra. Główne questy są przez to miałkie, bo poza sporadycznymi wyjątkami sprowadzają się jedynie do dennej walki z ludźmi i starożytnymi maszynami (które też są słabo zaprojektowane - najgorsze ze wszystkich maszyn w grze). O wyzwalaniu obozów rodem z Far Cry to nawet szkoda strzępić ryja, bo bardziej żałosnych pobocznych questów w tej grze nie ma. Na szczęście jest trochę lepiej z pozostałą częścią "fauny". Dość spora różnorodność maszyn i ich zachowań + spora różnorodność broni sprawia, że pod tym względem ciężko się tą walką znudzić. Zastawianie pułapek i zapędzanie w kozi róg maszyn jest zabawne i satysfakcjonujące. Jednak z tymi głównymi bohaterami gry związany jest jeden, moim zdaniem ogromny minus o którym chyba nikt nie raczył w tym temacie wspomnieć. Jaka tu jest radość z polowania, skoro sama mapa mi podpowiada w których miejscach spotkam daną maszynę? Nawet biorąc pod uwagę, że wszystko zostało tu stworzone przez super AI i maszynerię to wygląda to sztucznie. Nie miałem żadnej motywacji w poznawaniu każdego kąta mapy. Wszystko tutaj jest predefiniowane, sztuczne i pospolite. Dostajesz questa na upolowanie thunderjawa? Proszę, masz 10 siedlisk pokazanych na mapie, nie ma żadnego problemu by zdobyć interesujące mnie części. Nie ma tutaj żadnego elementu zaskoczenia, żadnej immersji, miałem przez to nieustanne wrażenie że ten świat nie tworzy całości. Sprawia wrażenie raczej sztucznie wykreowanego ogrodu zoologicznego a nie świata rządzacymi się własnymi prawami. Spotkanie takiego Thunderjawa powinno być przeżyciem, a tu się okazuje że to pospolity robot chodzący w kółko zawsze w tym samym miejscu (możemy sobie nawet podświetlić jego ścieżkę, LOL) i przypomina koguta uwiązanego sznurkiem do płota. Kolejny problem to balans w grze, bo powyżej 30 levelu okazuje się, że nawet najpotężniejsze maszyny nie stanowią wyzwania na najwyzszym poziomie trudności. Thundejawy, Stomrbirdy po zmrożeniu padają dość szybko i sypią mocnymi modyfikacjami co jeszcze bardziej ułatwie grę. W zasadzie jedyny problem jaki miałem w trakcie rozgrywki to pojedynek z dwoma skażonymi kretami. Sztuczność świata to również wszelkie postacie i plemiona spotkane na drodze. Wszyscy wyglądają jakby wyszli od tego samego nowojorskiego barbera i zostawili 100$ napiwku, noszą kretyńskie ciuchy i są mentalności jaskiniowca. Dialogi to porażka, a wszelkie scenki ukazane są ujęciami rodem z "Mody na Sukces". Narzekaliście na mimikę w Andromeda? Tutaj wcale nie jest lepiej. Martwe oczy, twarze bez emocji. Wszystko to sprawia że kompletnie, ale to kompletnie miałem w (pipi)e wszelkie L O R E tego świata i jedyną motywacją było poznanie historii Aloy. Żadna postać, poza wspomnianym wcześniej Rostem nie utkwiła mi w pamięci. Żeby chociaż te napotkanie postacie dawały jakieś ciekawe questy ale oczywiście nie. 90% z nich to gwałcenie Focusa i podążanie fioletowym szlakiem rodem z Wiedźmina 3. A propo tego. Horizon ogólnie wygląda jak jedna wielka konsolidacja pomysłów z innych gier. Ktoś by powiedział że co w tym złego, bo ciężko w tych czasach wymyślić coś innego. Niestety przez to Horizon pod względem mechaniki i gameplayu kompletnie niczym nie zaskakuje przez te paredziesiąt godzin rozgrywki. Wszystko jest zapożyczone z Far Cry, Assassins Creed, Wiedźmin Red Dead Redemption, Shadow of Mordor, Uncharted, Batman itd. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek to mógłbym powiedzieć, szczególnie o exie Sony ale brakuje tu też "cinematic experience", mało tutaj rozmachu, jakiś plot twistów i pamietliwych momentów. Żadnych nowości, innowacji, wszystko odgrzane i podane w nudnym sosie. Szkoda też historii Aloy, która mimo wszystko nie obyła się bez sztampy pradawne AI ukryte w górach które wszystko stworzyło i Aloy jako klon co już od początku zostało zasugerowane w momencie kiedy wspomniało że nie ma matki. No spodziewałem się więcej... Ogólnie Horizon Zero Dawn jest to dla mnie ogromny zawód. Znowu holendrom wyszedł główny przeciwnik (tutaj w postaci maszyn) jednak pod względem fabuły i postaci nadal są ciency jak antenki Thunderjawa. Bardzo mi tej gry żal, bo pięknie stworzony świat i świetna bohaterka zasługiwały na coś więcej niż sztampowa fabuła, wszechobecna sztuczność i brak jakiejkolwiek immersji. Zmarnowany potencjał. 6+/10 Edytowane 18 kwietnia 2017 przez MaZZeo 14 Cytuj
c0ŕ 4 834 Opublikowano 17 kwietnia 2017 Opublikowano 17 kwietnia 2017 (edytowane) Mazzeo to ma jednak pisane, tylko w CW sprawia inne wrażenie W gierkę nie grałem, ale dobrze się czytało, więc leci plusik. Edytowane 17 kwietnia 2017 przez c0r Cytuj
Ludwes 1 682 Opublikowano 17 kwietnia 2017 Opublikowano 17 kwietnia 2017 Daję plusa bez czytania za samą ocenę. Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Warto poświęcić te die minutki na poczytanie. Wychodzi na to, że gra broni się grafiką i jednym dobrym pomysłem (maszyny), a cała reszta to kopia. Zapewne ogram ale jak cena zacznie pachnieć cebulą. Swoją drogą Mazzeo nie wlepiłeś przypadkiem poważnego spoillera? Nawet biorąc pod uwagę, że wszystko zostało tu stworzone przez super AI i maszynerię... Cytuj
balon 5 342 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Warto poświęcić te die minutki na poczytanie. Wychodzi na to, że gra broni się grafiką i jednym dobrym pomysłem (maszyny), a cała reszta to kopia. Zapewne ogram ale jak cena zacznie pachnieć cebulą. Swoją drogą Mazzeo nie wlepiłeś przypadkiem poważnego spoillera? Nawet biorąc pod uwagę, że wszystko zostało tu stworzone przez super AI i maszynerię... Mazzeo pisze spoko recki tylko pamiętaj kolego o jego guście growym. Potrafi on grać naraz w 3 shootery, a fps to jego ulubiony gatunek. Np dla mnie dla osoby, która nie lubi fps to niestety jego odczucia z gierek są mało pokrywjące. Aha gierka nie broni się tylko grafiką i robotami. Ma też świetnie opowiedzianą historię (polecam post Hendrixa z dziś, z tematu Horizon) i jeszcze kilkoma elementami (np kotły) ale polecam samemu to sprawdzić. Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Opublikowano 18 kwietnia 2017 Zajrzę do tematu na pewno. Gierkę ogram w swoim czasie, a historia już mnie nie interesuje skoro wiem, że za wszystkim stoi Skynet . Dzięki Mazzeo. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.