Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

 

Czasami człowiek może mieć dość jakiegoś forum, a później sobie wejdzie i przypomni, że tutaj przeczyta zaplusowaną wypowiedź, że Evil Within lepsze od Last of Us i innego zachodniego plastiku :banderas:

Nie wnikam na ile to znów ironia / sarkazm, ale co do "innego zachodniego plastiku" to nie, Dead Space'y stawiam dużo wyżej niż Evil Within.

 

 

 

 

E no trudno meh.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Zapomniałem jeszcze wspomnieć o jednym nawiązaniu do Dead Space'a, przecież pozioma przejażdżka windą chyba w 11 rozdziale to praktycznie słynny drill ride z DS2, który na hardcore skrócił moje życie o jakieś 5 lat :banderas:

 

No i fajny artykuł znalazłem: http://www.craveonline.com/site/829019-the-evil-within-most-underrated-survival-horror-game-played-xbox-one-ps4-assignment

Odnośnik do komentarza

- 3 sekundy biegu i drugie tyle na dyszenie po przytrzymaniu klawiszu sprintu o choćby 1 sek. dłużej = zgon od piły, ścigającego nas lunatyka

- wycelowanie w zawór z parą -> stracenie z oczu mającego pod nią przejść przeciwnika (bo jakiś debil uznał że lepszy będzie jeszcze większy zoom podczas celowania niż w RE4)

- zabójcze pułapki, których nie sposób uniknąć za pierwszym razem

- brak możliwości cancela animacji przesuwania dżwigni, podczas których nadal jesteśmy wrażliwi na atak bossa (często 1 hit kill)

- spore dropy animacji pomimo pacza

 

za te 4 pierwsze elementy 100 razy bardziej wolałem zachodni plastik w postaci ds1-2 czy tlou, a najwyższego poziomu trudności nawet nie brałem na poważnie.

 

klimat, gore i design większości lokacji i przeciwników znakomity. tego tej produkcji nigdy nie odmówię. oby tew 2 - o ile w ogóle jeszcze wyjdzie - naprawił te błędy poprzednika.

Odnośnik do komentarza

- wycelowanie w zawór z parą -> stracenie z oczu mającego pod nią przejść przeciwnika (bo jakiś debil uznał że lepszy będzie jeszcze większy zoom podczas celowania niż w RE4)

 

To prawda, ale prócz właśnie celowania w pułapki na ścianach, zawory i tak dalej, zoom przypominający nawet FPS mi nie przeszkadzał. W zasadzie jakby był mniejszy to chyba w ogóle headshoty by nie siadały, biorąc pod uwagę jak ruchliwi są przeciwnicy.

 

- zabójcze pułapki, których nie sposób uniknąć za pierwszym razem

 

Hmm, w zasadzie chyba żadna pułapka (prócz kwasu w jednym z końcowych rozdziałów) nie zabijała na hita, poza tym są w miarę czytelne jeśli się nie biegnie na pałę. Sam się zdziwiłem że okazały się końcowo tak mało frustrujące, a nawet były spoko mechaniką (choć te kręcące się po podłodze w kuchni zielone kule-ostrza to już było lekkie przegięcie xD).

 

- brak możliwości cancela animacji przesuwania dżwigni, podczas których nadal jesteśmy wrażliwi na atak bossa (często 1 hit kill)

 

Rozszerzyłbym ten zarzut o przydługą animację otwierania drzwi, jak widziałem że bohater zbiera się do kopniaka to za każdym razem czułem ulgę.

 

- spore dropy animacji pomimo pacza

 

Właśnie, pominąłem warstwę techniczną. Grałem na PS3 i jedyne poważne dropy miały miejsce podczas autosave'ów, prócz tego gra działała bardzo dobrze, lepiej niż się spodziewałem po pierwszych dwóch etapach gdzie momentami było niewesoło.

No i dobrze że wraz z patchem wprowadzili opcję wyłączenia tych pasów u góry i dołu ekranu, dużo gorzej by się grało.

Edytowane przez c0r
Odnośnik do komentarza

To znaczy wiecie, tak szczerze to w sumie mi też się podoba głównie stylówa Evil Within, a właściwie to nie sama czynność grania, która mnie średnio wciągnęła. Po części to wynika z faktu, że w grach wolę rozgrywkę, która stoi trochę na bakier z istotą horroru. Gram z tej racji w te gierki raczej rzadko i mało.

Odnośnik do komentarza

Abzu - pierwsze odpalenie: coś to za szrot? Mam już dość tych pseudoartystycznych indyków.

Drugie odpalenie: wow, ale to ma klimat, ciekawe czym jeszcze gra zaskoczy?

Trzecie odpalenie: koniec gry.

Czuć tutaj specow od Journey. Tylko sterowanie czasem drażni, a i gra nieco krótka.

Polecam kupić na jakiejś promocji i samemu sprawdzić.

Odnośnik do komentarza

Little Nightmares

 

 

W sumie nie ukończyłem, ale chciałem zwrócić uwagę na tę gierkę, choć akurat mi średnio podpasowała. Z tej racji też nie napiszę raczej o niej na blogasku. Ale chciałem zobaczyć, co to za gierka.

 

Inside - ta gra nie może się nie skojarzyć z pierwszą samodzielną produkcją szwedzkiego studia znanego z pomocy przy seriach Little Big Planet czy Tearaway. W grze cały czas gdzieś idziemy, głównie w prawo, podejmując na ledwie kilka sposobów interakcję z przedmiotami dokoła, i same wydarzenia oraz otoczenie opowiadają nam nastrojową, wieloznaczną, działającą na emocje raczej niż na FABUŁĘ historię. 

 

Gra to horror, który nie sięga po gore, zamiast tego używa stylistyki wręcz z Little Big Planet, dość bajkowej, ale bezceremonialnie - ot tak sobie, się pojawiają rzeczy - sięga po sporo naprawdę okrutnej symboliki. W skrócie mówiąc, gramy padającym z głodu dzieckiem i uciekamy z jakiegoś totalnego obozu... Z racji spoilerofobów nie będę mówił dużo więcej. Na pewno na niektórych to zadziała, a na innych średnio. Ja - sam nie wiem. W porównaniu do "normalnego" horroru, gdzie obowiązują pewne zasady decorum, ta gra wydała mi się dość... bezduszna, okrutna w swojej oschłości, co można uznać za plus lub minus. Na swój sposób to bardzo... realistyczny horror, odnoszący się w stosunkowo bezpośredni sposób do koszmarów prawdziwego świata.

 

Gra to jeden z najlepiej przyjętych indyków w tym roku, ale nie podpasowała mi w mój obecny smak: za mało tu dla mnie grania. Ok, niby cały czas gramy, scenek przerywnikowych przecież nie ma, ale jednak brakowało mi konieczności robienia czegoś bardziej zaawansowanego paluchami, żebym się wciągnął. Podobnie jak Inside i wiele innych indyków, gra nie ma właściwie głębi pod względem rozgrywki, co być może równoważy oczywiście cena. Za to ma nieco zapadających w pamięć scen. Jest to bardzo ciekawy, unikający gadania i rozproszeń horror (wywołujący raczej wzdrygnięcia, niż okrzyki strachu), którego wykonanie graficzne określiłbym jako standardowe... za to minimalistyczny dźwięk jest zrobiony dobrze, bez efekciarstwa i specjalnych zagrywek, ale budujący klimat.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Dark souls 2. Gra jednak inna od jedynki i to widać, gra nie jest takim stosem jak poprzedniczka. Lokacje są zdecydowanie gorsze, przeciwnicy i bossów nie są tak efektowni jak w jedynce. Do tego mam wrazenie. Ze grafika się popsuła

Kończylem ta grę.na siłę nieco, choć akurat końcówka okazała się najlepszą jeżeli chodzi o gameplay. Zamek Dragonleic czy lokacje ze smokami to popis kunsztu grafikow. Szkoda że inne miejsca tak bardzo odstaja. Jest zdecydowanie też trudniejsza, niektóre starcia że względu na to że musissz walczyć z dwoma albo 3 przeciwnikami, wydają się nie do wygrania. Ogólnie 8/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Killzone 2 - ogólnie to dobry FPS. Moim zdaniem ta ociezałosc postaci kompletnie nie niszczy wrazen z giercownia, do tego swietny gunplay i az chce sie rozpier.dalac te łby helgastom. Niestety co kuleje to ta tragiczna fabuła i słabe misje - niby jest spora różnorodność bo raz z mech, raz czołg, raz costam ale gra jest słabo rozpisana. Do tego respawny, no nie ładnie. Niezła giera, daje 5/10

 

Resistance 2 - wszystko gorsze niz w podstawce, nie chce mi sie rozpisywac, jest słabo. Chyba najgorszy ex w którego gralem na PS3 obok MGS4, ale no ze gralem w sporo gorszych gier to dam 3/10

 

Resistance 3 - najlepszy single, najlepszy gunplay, spoko fabuła, swietne lokacje, klimat, powrót noszenia wszystkich broni. Prócz zakonczenia gra ogolnie bez wad, bawilem sie wysmienicie 7+/10

 

Downwell - perełka, 20h nabite, prosty w zalozeniach rogal gdzie jedynym celem jest zejscie na dół studni. Takie rogale sa najelszpe - nie jak RL gdzie tak naprawde gdzie nabijac statsy by cos zdzialac tylko pure skill jak w Spelunky. Dodałbym jeszcze wiecej upgradeów zeby urozmaicić bardziej rozgrywke i wiecej bossów,  ale bawiłem sie rewelacyjnie, a jeszcze został Hard. 8/10

 

SMB - spoko gierka o miesie, naczytalem sie o niesamowitym poziomie trudnosci a nic z tych rzeczy  jest ciezko i tyle, ale gralem kiedys w mega podobna gre na komórce i przesedlem jak przecinak i zdobylem oba zakonczenia.

  • Plusik 3
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Ok w sumie skończyłem Little Nightmares, gra jest krótka. Serio można pożyczyć konsolę i przejść w 3 godziny, a więc znów podobnie jak Inside. Gra jest bardzo ciekawa, głównie przez te wizje, które toczy (z czego oczywiście większość podstawowo pokazano na zwiastunie - ciekawe, na ile inaczej by mi się grało, jakbym go zobaczył przed). Rozgrywka to trochę nic, ot, byle wywołać określone emocje, gra to głównie skradanka i wspinanka. Myślę, że niektórzy jak w nią pograją - zostawi na nich wrażenie.

 

 

Limbo czy Inside? Mimo wszystko podobał mi się minimalizm Limbo. To była naprawdę prosta gierka, bez tak spektakularnej historii dotykającej tylu tematów jak w następcy, ale proporcje interaktywności były bardziej w mój gust. Z Limbo w niektórych momentach serio się można było pomęczyć. Inside - oraz Little Nightmares - mają rozgrywkę po to, by wykonywać określone ruchy palcami. Oraz: im bardziej standardowa grafika, tym mniejsze robi wrażenie, choć w obu przypadkach są ciekawe aspekty (w przypadku Little Nightmares mniej, ale po cichu efekty, np. oświetlenia, to naprawdę dopasiona rzecz).

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Limbo bardzo mi się podobało ze względu na klimat, przeszedłem chyba na dwa posiedzenia, ale same zagadki mnie nie porwały. Niektóre były okej, ale generalnie nie jestem fanem zagadek nastawionych na czas, gdy trzeba wykonać jakąś sekwencję ruchów np. zanim zamknie się brama, a tego typu rodzaj gameplayu tam dominował. W każdym razie wciąż żyję złudzeniami że kiedyś wbiję w niej trofeum za przejście gry na jednym posiedzeniu z pięcioma lub mniej zgonami.

 

Swoją drogą, graliście w Thomas Was Alone? Chyba moja ulubiona gra logiczna, z przyjemną LittleBigPlanetową atmosferą (ta muzyka, ten lektor <3), w której ani razu nie użyłem solucji (podaję to jako zaletę, że zagadki nie są jakieś trudne), co się zdarza rzadko, bo ogólnie jestem leniwy.

 

Tymczasem przeszedłem GTA: Vice City Stories. Cóż mogę powiedzieć, jakie jest GTA, każdy wie. Tak, na vicie gra kuleje technicznie, ale wciąż nie jest niegrywalna, strzelanie jest mało satysfakcjonujące i nudnawe, tak jak sterowanie, ale coś w tej grze było, że odpalałem sobie codziennie wieczór przed spaniem, robiłem misję czy dwie i jakoś zleciało. Chyba nie muszę wspominać że klimat Vice City jest zaje.bisty? Albo nie, jednak wspomnę że klimat Vice City jest zaje.bisty. Aha, i Phil Collins jest zaje.bisty. Także ocenia nie może być inna niż:

 

 / 10 Edytowane przez c0r
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Hatsune Miku: Project Diva Future Tone ino niedawno "przeszedłem". Ponad 230 utworków ogranych, wszystkie DLC, 100% trofeów. Bo jestem po(pipi)any. Nie żałuję niczego.

 

Dobra odsłona. Kto toleruje vocaloidy powinien spróbować, tym bardziej, że na PSN jest darmowy Prelude z dwoma utworkami. Wspomniane ponad 200 utworów, praktycznie wszystko co pojawiło się w poprzednich głównych odsłonach, plus nowe. No i wreszcie 60fps.

 

 

Tak grają nieludzie

 

Odnośnik do komentarza

Metroid Prime (Wii)

 

 

Można by spytać: po ciula grać w Metroid Prime w 2017 roku? O tej grze powiedziano wszystko. I właściwie wszelkie odczucia z gry są już mocno stępione przez fakt wymiędlenia tematu na wszelkie sposoby. Ale miałem kilka powodów.

 

Po pierwsze, ekscytuje oczywiście E3 i nadchodząca zapowiedź nowej gry Retro Studios, którą może oczywiście być nowy Metroid Prime. Trudno powiedzieć, czy taka gra mogłaby mieć sterowanie jak na Wii (bo nie byłoby to przenośne), ale na przykładzie World of Goo można zobaczyć, że Switch nadaje się do tego jak najbardziej. Ja zaś nigdy do tej pory nie grałem w pierwsze Prime'y z tym sterowaniem. 

 

Muszę powiedzieć, że wygoda sterowania "celowniczkiem" to jedno z moich ulubionych rozwiązań w grach video. Jest to uzależniająco fajny, naturalny sposób grania, po którym szkoda wracać do prawej gałki. To połączenie ruszania myszką w dowolne miejsce z wygodą i naturalnością pada. Wielka szkoda, że patent ten był tak mało wykorzystany za czasów Wii (jak fajnie by było, gdyby na Switchu się to bardziej przyjęło...). Oczywiście próbował już tytuł startowy Red Steel, ale w niego to dzisiaj nie da się grać - wykonanie jest złe, sterowanie toporne, tak jak to bywa z pierwszymi próbami niezbyt wprawnych developerów w jakiejś dziedzinie. Dobrze zrobiło to EA, ale ich wojenne strzelanki w ogóle się nie przyjęły na rynku - tak to niestety jest z robieniem gier na konsole Nintendo. Sin&Punishment, Pandora Tower, Silent Hill, Goldeneye, minigierki z niektórych pozycji: niemało gier na Wii pokazywało, jak super może być celowanko, ale same w sobie były zbyt mało warte uwagi, by były warte kupna dla większości osób. W Metroidzie - chyba jako w jedynym wartym uwagi FPP - wykonanie jest naprawdę dobre, sterowanie jest bardzo naturalne i po chwili człowiek bez problemu kieruje wszystkim własną ręką. Pierwsze pytanie, jakie miałem wobec tej wersji, to oczywiście: czy nie jest niesamowicie łatwa z możliwością ruszania się i celowania jednocześnie? I właściwie tak, ale przecież Prime ze swoim lockowaniem nigdy nie był strzelanką, to gra oparta na eksploracji. W tej wersji wszystko sobie po prostu śmiga, nawet jeśli widać, że świat nie był tworzony pod tym kątem. Jest fajnie i płynnie. Grę zrobiłem prawie na 100%, celowo pominąłem tylko jedną znajdźkę, w korytarzu na kuleczkę - z jakiegoś powodu, machanie kuleczką jest na Wii dużo trudniejsze, niż na Gacku. Serio, przez 5 minut próbowałem rozpędzić kuleczkę na jedno wzniesienie i nie wyszło. WTF.

 

Poza tym sterowanie w tej grze jest super. Skanery włączą się trzymając przycisk i ruszając, więc nie tak niby wygodnie, jak na GC, ale summa summarum, nawet skanowanie jest wygodniejsze, bo można przełączać w locie chodząc i ruszając "głową". Nigdy w pierwszym Metroidzie nie skanowałem rzeczy, bo mi się nie chciało - tutaj skanowałem sobie wszystko i odkryłem uroki L O R E tej gry. (...jest stosunkowo banalne, polecam nie robić tego i grać jak w starego Metroida bez tej narracji).

 

 

Zastanawiałem się, na ile dobra jest dziś ta gra. W końcu w momencie premiery zebrała wiele tytułów Gry Roku i do dziś jest wśród gier z najwyższymi ocenami w XXI wieku, ale zdaje się, że obecnie już nie ma tego oddziaływania, co inne klasyki jak Wind Waker czy Dark Souls, a także... Super Metroid, który dziś w formie indyków codziennie niemal zdaje się dostawać nowego naśladowcę. Z kolei Prime po niemal 15 latach pozostaje dość wyjątkową platformówką FPP. W momencie premiery spora część jej uroku to było wraźenie "ja p..., jak to wygląda, co tu kurna jest'. Dziś oczywiście tak nie jest. Przyznam - gra robi mniejsze wizualne wrażenie, niż Wind Waker (nawet w wersji GC). Nie jest ŹLE, ale jednak dziś gramy w HD już naprawdę długo i ta gra, która dla mnie wyszła jakby wczoraj, już mocno daje znać zapachem, że jest z poprzedniej epoki.

 

Ciągle też czeka na takowy "update". Którym nie była ani trylogia, ani też za bardzo Other M. Wszystko, co się działo z tą kultową serią przez ostatnie 15 lat, to dla mnie właściwie rozczarowanie - mniejsze lub większe. W każdym razie, brak godnego następcy. Nie, nie chodzi o to, że teraz duża gra musi mieć dużo dialogów, scenek itp. Nie chcę melodramatycznych scenek z Samus, ale dziś oczywiście wiele rzeczy w grach może być szybsze, dokładniejsze, w lepszej rozdziałce itp. Dziś jest mnóstwo indyków, które opowiadają "światem", nie mówiąc ani słowa. Ale czy można zrobić dużą produkcję, która nie będzie jak film, tylko jak staroszkolna gra, po prostu sterujesz i robisz rzeczy? Metroid Prime do dziś pozostaje jednym z ostatnich przykładów takich gier, i to jeden z powodów, dla których jest wśród najlepszych. I tego mi zawsze brakuje. Samej gry już chyba natomiast nigdy nie dotknę, starczy.

 

 

Swoją drogą. Jako wadę gry wymieniano ciągłe wracanie się. Wtedy byłem niezadowolony: "to jest wada? O to chodzi, że się eksploruje świat, gupki, poznać go trza jak własną kieszeń i wiedzieć, co gdzie! Robi to lepsze wrażenie niż tylko parcie naprzód!". Dziś sam jestem dziadkiem, szkoda mi czasu na gierki i... w pewnym momencie ten backtracking mnie zmęczył. Gry nie przeszedłem, rzuciłem w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że będę musiał znowu iść jedną drogą na koniec kopalni, bo tam jest artefakt. Po drodze dużo tych samych skoków... Przeciwników... Ogólnie powtarzania tego, co już zrobiłem... Gdyby nie te artefakty, serio, cała reszta, ale artefakty... No nie pasi mi. Nie pierwszy raz zresztą przestałem grać w Prime'a właśnie na sam koniec, gdy trzeba zebrać te artefakty. Dziś zapewne można by dodać do tej gry oczywiście jeszcze więcej skrótów, może nawet fast travel - branża już raczej się zgodziła, że to nie zabija gier. Ale to, że świat MP - w porównaniu do obecnych gier - jest mały, ale jakże dopieszczony w szczegółach,izwiedzamy go na własnych nogach, mając kontakt z każdym detalem, jest z kolei zaletą, którą nadal trudno podrobić. Gdy się robi mapy na 360 km kwadratowych, jak to dzisiaj modne, to oczywiście mamy przyjemne uczucie przestrzeni, ale w Metroid Prime każdy pokój jest dziełem sztuki - i o dziwo dziś rzadko można to spotkać w dowolnego typu grze.

 

 

Metroid Prime jest do dziś wyjątkową, zupełnie jedyną w swoim rodzaju produkcją i w sumie mam nadzieję, że ani Retro, ani nikt nie robi jednak następnej części. Studio, które stworzyło to arcydzieło, mogłoby po prostu zrobić nową grę, która będzie miała swoje elementy, ale odda wiele niepowtarzalnych cech MP w nowym wydaniu. Jakby to było w FPP ze sterowaniem celowniczkiem Switcha - mogłoby być tym bardziej super.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Full Throttle Remastered

 

Odświeżona wersja jednej z najlepszych przygodówek LucasArts. Pamiętam, jak Ojciec kupił mi grę na premierę w 1995 roku. Świetne wydanie w dużym BOX-ie, tak jak kiedyś wydawało się gry PC-towe, chyba IPS był dystrybutorem. Problem w tym, że na moim procku 486 nie dało się odpalić tej gry i trzeba było się wykosztować na... Pentium 75! :) No to się wykosztował. I było warto. Gra jest niezmiennie świetna, grafika odświeżona, a jedyną wadą jest wciąż to, że jest... za krótka! Bo jest krótka, niestety. Do tego jak się zna gierkę na pamięć, tak jak ja, ukończenie jej i platyna to kilka godzin.

 

Nie zmienia to faktu, że każdy musi w to zagrać, może nie aż za taką cenę (63zł w PSStore), ale na przecenie warto jak cholera. Co prawda klimat przesycony jest teraźniejszością z lekką nutką futuryzmu, ale najbardziej podoba mi się ten klimat kina drogi i amerykańskich stepów (np. z filmów Pojedynek na szosie, czy Znikający punkt). Do tego rockowa otoczka (soundtrack miażdży, mistrzostwo!), perfekcyjny voice acting (aktor podkładający głos pod Bena - Roy Conrad wzniósł się na wyżyny, Mark Hamill jako Ripburger też daje radę).

 

Szkoda, że nie zrobiono drugiej części, były plany i nawet przy niej coś dłubali, ale projekt w końcu niestety został skasowany. Daję 9/10.

 

Marzy mi się remaster Indiana Jones and the Fate of Atlantis :)

 

Nawet się za to wzięli, niestety LucasArts nie zgodził się na kontynuowanie projektu:

 

http://remakeofatlantis.blogspot.com/

Edytowane przez [InSaNe]
Odnośnik do komentarza

Można przełączyć, zagadki w Full Throttle w stosunku do takiego Monkey Island są banalne, ale łatwo mówić, jak się grę zna na pamięć. Wtedy jak byłem dzieciakiem, pewnie wspierałem się opisem w jakimś Secret Service, czy innym Gamblerze ;] Ale mówię, w Full Throttle da się wszystko rozkminić bez paniki, nie ma tutaj akcji jak w Monkey Island.

Odnośnik do komentarza
Gość mate5

Hyper Light Drifter

 

Najlepsza Zelda w jaką grałem i jedyna jaką ukończyłem. Pamiętam ekscytację tą gierą podczas kickstartera, ale wtedy w ogóle nie byłem zainteresowany. Kupiłem HLD w sumie przypadkiem we wrześniu i się zakochałem. Od dawna lubiłem słowo ''drifter'' i wszelkie konotacje jakie się z nim wiążą a HLD było dla mnie szczęśliwie tą grą, dzięki której mogłem utonąć w tej fantazji znudzonego życiem współczesnego człowieka o byciu cool włóczęgą w umierającym świecie. A ta fantazja się po drodze się nie zaciera, bo system walki jest niezły - prosty lecz z potencjałem doprowadzenia swoich umiejętności do perfekcji. Zakończenie też mi się podoba, a przynajmniej moja jego interpretacja, bo z tego co czytałem, to ludzie kapkę inaczej je widzą. Jedyne czego mi brakuje w HLD to normalne ng plus, to co jest określone tą nazwą w grze to po prostu wyższy poziom trudności, a brakuje mi trybu gdzie mógłbym zacząć grę z wszystkimi strojami i ekwipunkiem, które znalazłem. Ta gra jest praktycznie idealna.

 

Parasite Eve

 

Pochłonął mnie ten tytuł od początku. Każda wizyta na komisariacie, każda nowa lokacja, każda nowe starcie, zawsze byłem podekscytowany tym co zobaczę. Gdzieś po drodze znalazłem sobie zestaw ekwipunku i 'czarów', który wydawał mi się OP względem wszystkiego innego, ale chciałbym kiedyś wrócić i spróbować innych rzeczy. No i nie podchodziłem do tej dungeonu w ng plus, trzeba będzie się zmierzyć kiedyś. Odpaliłem dwójkę też, ale zmiana modelu rozgrywki w stronę kopiującego residenta mi się nie spodobała. No i eksponowanie seksualności Ayi w ten taki typowy gierkowo-stulejarski sposób mnie odrzuciło w sequelu. Tzn. nie przeszkadzałoby mi to w innej grze, ale nie pasuje do to tej protagonistki, ewidentnie ktoś na początku developingu forsował zmiany by podjarać wiadomo jakich ludzi. Ale PE1 sztos.

 

Deadbolt

 

Taktyczne hotline miami o codziennizacji okrucieństwa. Przeszedłem z 8 razy. Gunplay w tej grze jest dla gier 2d tym, czym strzelanie w Resident Evil 4 jest dla gier 3d. Nie przesadzam, jest aż tak dobry.

 

Holy Umbrella: Dondera´s Wild!!

 

Biegniesz do domu bo leje, podnosisz parasol leżący na ulicy, a ten przenosi cię do magicznego świata w którym transseksualny magiczny karzeł rozporządza armią robotów by zawładnąć światem. Po przejściu wcześniej Astro Boy Omega Force i potem tej gry odkryłem że jest bardzo niszowy i nieskatalogowany podgatunek gier do których m.in. te dwa tytuły należą, a który ma takie wyznaczniki:

1. Trzon gry to pozornie sekcje platformowe, ale w praktyce większość czasu gry upływa na walce ze sporą ilością bossów i dialogach. Czas gry jest podzielony na te trzy rodzaje rozgrywki tak normalne levele - 20% czasu gry, bossowie - 40, cutscenki / dialogi - 40.

2. Na końcu gry jest w kur.wię trudny boss rush z ostatnim bossem, który ma miliard ostatecznych faz. 

Muszę sobie znaleźć jeszcze więcej takich gier. 

 

Metal Gear Rising: Revengeance

 

Jedna z lepszych gier w jakie grałem w życiu. Podczas walk z bossami nie byłem tak podjarany chyba nigdy. Fabuła równie rajcująca. Na monsoonie zniszczyłem pada przez ostatnie qte z blade mode, które w przypadku niepowodzenia cofa do początku walki. Przeszedłem tylko raz, ale jak se kiedyś kupie pc, które mi to pociągnie w 1080@60 to muszę wbić najwyższe oceny w każdym stage'u. Dwa miejsca grze są trochę nijakie pod względem umiejscowienia, ale można to wybaczyć. Jak Raiden wiadomo co zrobił to prawie dostałem spazmów.

 

---------

 

Gry które zacząłem, ale nie ukończyłem:

 

Rogue Galaxy - czemu do kur.wy nędzy system walki w tej grze nie wygląda tak, że podczas walki jest tylko jedna postać, którą steruje gracz i może wtedy zmieniać pomiędzy trzema dostępnymi. W grze wygląda to tak, że zaczyna się starcie i trzeba momentalnie rzucać przekoksowanymi AOE, bo inaczej 5 sekund i (pipi)niete ai zdycha marnując przedmioty. Podoba mi się klimat przygody i proste lecz kojące serduszko postaci, ale ten pier.dolnięty system walki spowodował że odpuściłem skończenie tej gry drugi raz w ciagu 10 lat.

 

Shadow Tower - nie mogę się przebić przez system zużycia broni w tej grze. Grałem z 5-6 godzin, znalazłem się w sytuacji gdzie niezepsuty ekwipunek który miałem nie wystarczał na pokonanie bossa, a żeby go naprawić musiałbym leźć 100km do jedynego miejsca gdzie naprawienie broni nie kosztuje fortuny. Odpuściłem, ale kiedyś sobie chyba obejrzę jakiś long-play, bo atmosfera tej gry jest pod pewnymi względami lepsza niż we współczesnych grach From Software.

 

Shin Megami Tensei: Nocturne - niezłe wizualia, atmosfera, świat. No ale dość szybko mnie znudziło to, że rdzeń gry polega na tym, że zapisuje na kartce relacje elementów i potem żmudnie powielam je w tysięcy wolnych starć, które odpalają się nawet w lokacji ze sklepami. SMT z action-rpgowym systemem walki to byłoby coś.

 

Metro 2033 - grałem na najtrudniejszym poziomie trudności w tym trybie stalker i tak dalej. Nie przejdę poziomu Posterunek, no nie zmuszę się, jest zbyt frustrujący. 

 

Kilkanaście różnych gier na emulatorze Sega Mega Drive - w każdej z nich wykur.wisty styl, protagoniści, muzyka i zbyt wysoki poziom trudności do którego nie mam cierpliwości.

Edytowane przez mate5
Odnośnik do komentarza

Metal Gear Rising: Revengeance

 

Jedna z lepszych gier w jakie grałem w życiu. Podczas walk z bossami nie byłem tak podjarany chyba nigdy. Fabuła równie rajcująca. Na monsoonie zniszczyłem pada przez ostatnie qte z blade mode, które w przypadku niepowodzenia cofa do początku walki. Przeszedłem tylko raz, ale jak se kiedyś kupie pc, które mi to pociągnie w 1080@60 to muszę wbić najwyższe oceny w każdym stage'u. 

 

Rozumiem że 720p sprawia, że nie możesz wbić najwyższych ocen? :cool:

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...