Frantik 2 571 Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 (edytowane) Call of Duty: World War II (PC) - Single Player Nowy CoD wraca do korzeni... No, może i wraca, ale nie zapomina przy tym bagażu doświadczeń całej serii. Czy to dobrze, czy to źle - trochę temat rzeka. Na pewno bardziej widoczne jest to w trybie multi, gdzie mniej i bardziej niezgodne z historią dodatki mają za zadanie podkręcić tempo gry do "współczesnych standardów", ale ja skupię się tu tylko na kampanii dla pojedynczego gracza, bo tym dla mnie Call of Duty od zawsze stoi. Zaczyna się niby z grubej rury - lądowaniem na plaży (podejrzewam, że Omaha, ale pewności nie mam) podczas D-Day i jak to zrobił Medal of Honor: AA 15-ście lat temu, tak dziś nowy CoD próbuje wywrzeć podobne wrażenie. Czy się mu udaje? Uczucia mam mieszane. Rozmach i filmowość całej sekwencji są, z oczywistych względów, na poziomie nijak nieosiągalnym dla poprzednika, ale całość nie wywiera takiego ciśnienia - przebiec można szybko, ginąc co najwyżej 2-3 razy, zanim się ogarnie, za którym botem kiedy trzeba lecieć i mimo że wokół wybuchy, prujące karabiny maszynowe i krzyki żołdaków, leżących w kałużach krwi, z pourywanymi kończynami, to mam wrażenie, że na dłuższą metę cała rzecz nie zapadnie mi w pamięć. Nie wiem: może już gram zbyt długo i widziałem już w giereczkach zbyt wiele?Później następuje wyraźne zwolnienie na parę misji. Dostajemy "typową Normandię", która od zawsze w FPS-ach jakoś mnie nużyła. I choć po drodze mamy atrakcje, takie jak na przykład pościg samochodowy przez miasteczko opanowane przez Niemców i pogoń za pociągiem pancernym, który w sumie robi niemniej niż podobna sekwencja w ostatnim Uncharted, tak gra rozkręca się dopiero później - nie będę spoilerował, ale wystarczy powiedzieć, że jest i bardziej różnorodnie, klimatycznie i ciekawiej gameplayowo. Przyjdzie nam się i poskradać na parę sposobów, i pojeździć czołgiem, a nawet polatać myśliwcem - wszystko to oczywiście w mocno zręcznościowym stylu. Od tego momentu też zacząłem czerpać sporo większą frajdę z grania. Z drugiej strony, to właśnie dzięki temu, że śledzimy wydarzenia głównie z oczu wojaka ze słynnej amerykańskiej 1 Dywizji Piechoty, po raz pierwszy w drugowojennym Call of Duty dostajemy jakąś bardziej zarysowaną fabułę. Choć niby mamy tu standard - ot, paru ziomeczków zaciąga się do woja, bo obowiązek wzywał, a po drodze oczywiście muszą użerać się z upierdliwym przełożonym, to ich dość stereotypowe charaktery zostały fajnie przedstawione. Może nie jest to poziom Brothers in Arms (tak gry jak i serialu), acz bez problemu można się z nimi jakoś tam zżyć, jednego polubić, drugiego nie. Całkiem zgrabnie to wyszło.Ku mojej uciesze kampanii zaoszczędzono siłowego wpychania elementów poprawności politycznej, czy amerykańskiego patosu w jakiejś mało strawnej formie. Jest o poświęceniu, żołnierskiej przyjaźni i ofierze wszystkich walczących na wojnie, nie tylko wojaków. Propsuję też Sledgehammer Games za to, co pokazali w epilogu, choć jak na moje mogliby walnąć coś jeszcze bardziej dosadnego. No i co jeszcze... Nowy CoD dostał też sekwencje QTE w kilku miejscach, mocno bezsensowne znajdźki i oczywiście nieodłączną zasadę "przyj naprzód, bo inaczej wrogie boty będą respić się bez końca", z tym, że momentami wyszło to naprawdę chamsko. Mamy też pełny polski dubbing. Powiem tak: uszy nie krwawią, ale do ideału daleko. Niektóre postaci, że tak powiem drugoplanowe, brzmią wybitnie sztucznie, a jeden z ziomali z naszego oddziału ma głos typowego dresa. :/ W wersji PC niestety nie da rady włączyć oryginalnych głosów bez zmieniania języka całej gry, ale na konsolach ponoć się da. Graficznie jest bardzo ładnie (nie sądziłem, że kiedyś napiszę to w odniesieniu do Call of Duty), ale rewelacji nie widzę. Może to dlatego, że nie mam KoX-a podpiętego do TV 4K z HDR-em, tylko wysłużonego bieda peceta. Reasumując: bawiłem się dobrze, szczególnie od drugiej połowy gry. Ode mnie: 8+/10 :)Pewnie jeszcze trochę popykam sobie w multi, ale że niestety nie mam małpiego refleksu, to pewnie będę się frustrował zgonami co kilka\kilkanaście sekund. Potem może tryb zombie na ostatek i tyle - pozostanie czekać na przyszły rok z nadzieją, że Treyarch zrehabilituje się za abominację pod postacią Black Opsa 3. Edytowane 16 listopada 2017 przez Frantik 1 Cytuj
Rayos 3 171 Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 Golf Story Zbugowane gonwo ale bardzo dobre gonwo o rozwiazywaniu problemow przy pomocy kijka do golfa. bekowe dialogi, przyjemna grafika, machanie kijem sprawia satysfakcje i pomimo swojej prostoty jakas tam minimalna glebie ma. OST bdb a HD Rumble fenomenalne. Polecam 8.5/10 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 (edytowane) The Evil Within 2 Klimacik otwartego HUBu w postaci amerykańskiego miasteczka mi siadł idealnie. Bardzo podobała mi się eksploracja, zbieranie surowców i ogólnie zamysł survivalu chociaż na początku jak usłyszałem, że gra ma mieć mini otwarty świat to trochę zrzedła mi mina, ale to idealnie zagrało, chatki w których można było napić się kawy, obecność NPCów w środku, stoły w których produkujemy naboje, upgradujemy broń i tego typu rzeczy. Ogólnie widzę w dwójce echa Alana Wake i oczywiście The Last of Us,, gra jest zdecydowanie mniejszym drewnem niż jedynka, skradanie sklejanie się osłon, stealth kille przyjemniej się wykonuje (tylko czemu dali opcje zza rogu a nie ogólnie zza covera to nie wiem). Fabularnie nie ma już tylu psychicznych jazd jak w jedynce, ale nadal fani tego typu horroru znajdą się jak u siebie w domu. Podopieczny głownego złego miał świetne wprowadzenie i pózniejsze akcje z nim związane (sposoby mordu) to zaje.bisty pomysł, koncówka już dla mnie słabsza, za dużo liniowych etapów, trochę recyklingu z jedynki oraz ckliwa historia Sebastiana i jego zaginionej córki, ale tak czy siak bawiłem się bardzo dobrze. Virginia Ciekawy kawałek interaktywnej historii, hołd dla twórców Thirty Flights of Loving ( są podziękowania dla nich w kontekście takim, że Viriginia bez tego by nie powstała). Rozmawianie o tym tworze bez spoilowania jest cięzkie więc chciałbym tylko nadmienić, że jest to 2h podróż agentki FBI, która stara się rozwikłać zaginiecie syna pastora, wszystko to jest podlane sosem Davida Lyncha (momentami miałem wrazenie, że ogladam jakiś epizod Twin Peaks w którym nie pada żadne wypowiedziane słowo bo gra porozumiewa się z graczem jedynie obrazami, które potem układamy jak puzzle - albo i tego nie robimy jak kto woli). Warto. Wolfenstein 2: The New Colossus Generalnie gra prima sort, takiego sequela oczekiwałem, dla mnie wszystko zagrało jak trzeba może z wyjątkiem braku szczególnych walk z bossami. Gra ma oczywiście kilka minusów ale dla mnie one bledną przy połączeniu narracji, świetnego przekroju postaci oraz bardzo dobrego gunplayu. Generalnie gra lepsza w singlu niż Titanfall 2, który wygladął jak rozbudowany tutorial do multi, ciekawszy od Dooma z 2016 (chociaz gunplayowo trochę lepszy jest Doom), który męczył schematem o którym już pierdyliard razy rozmawialiśmy. Rozumiem też, że część osób może być rozczarowana tym, że gra z quasi poważnej tematyki zapoczątkowanej w reebocie przeszła w jawny pastisz i po prostu czasem balansuje na granicy dobrego smaku, ale akurat mi to nie przeszkadzało i chciałbym jeszcze więcej. Edytowane 16 listopada 2017 przez _Be_ Cytuj
XM. 10 907 Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 A TEW1 podobał Ci się? Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 Bez szału ale ogólnie tak. Solidne 7/10 z sporymi minusami gameplayowymi i średnio spójnym designem lokacji bo często przeplatane fajne level były totalną padaką. Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 Zmienili gameplay?Niet. Gra się niemal identycznie. Niemal bo z nowych spluw strzela się trochę inaczej. :pawel: Cytuj
lukas_k96 306 Opublikowano 16 listopada 2017 Opublikowano 16 listopada 2017 Plusy: - klimat i wykreowany świat - wiele sposobów na wykonanie misji - moce bohatera, które urozmaicają grę Minusy: - niemy bohater - kilka błędów (np. nie trzeba dokładnie ukrywać ciał, bo i tak prawdopodobieństwo wykrycia jest małe) - zabrakło mi trochę konsekwencji naszych działań (np. jeśli kogoś oszczędzimy to fajnie byłoby, gdybyśmy w kolejnych misjach znowu się z nim spotkali) Ocena: 8/10 - gra bardzo fajna, ciekawy gameplay wciąga. Zawiodłem się trochę na fabule (choć twist główny całkiem niezły). Grałem drugi raz, tym razem grałem praktycznie po cichu i nikogo nie załatwiałem, i nie ukrywam, że ten sposób przechodzenia gry jest zdecydowanie lepszy. Polecam i zabieram się za DLC. Cytuj
Farmer 3 276 Opublikowano 18 listopada 2017 Opublikowano 18 listopada 2017 Uncharted: The Lost Legacy Są takie DLC gier, które ciężko z czystym sumieniem nazwać "dodatkiem". I to z dwóch powodów. Albo zawartość jest śmieszna czy wręcz żałosna, albo DLC jest napakowane różnościami niczym worek św. Mikołaja. Tych drugich właśnie przez ilość dobra ciężko nazwać dodatkiem do pełnej wersji gry bo po prostu nie oddaje to wartości ciężkiej pracy jaką włożono w stworzenie opowieści. Do tego zaszczytnego grona można śmiało zaliczyć chociażby fabularne DLC do trzeciego Wiedźmina oraz Dying Light. Również przygody duetu Chloe i Nadine można dodać do tego zestawienia. Tu niestety muszę bić się w pierś bo choć gierka kupiona na premierę dokończona została dopiero w tym tygodniu, a to z powodu 'kryzysu wieku gierkowego" ale to dyskusja na inny dzień. Zacznijmy od tego, że przygoda w Lost Legacy dzieje się krótko po wydarzeniach z Thief's End i skupia się ( ͡° ͜ʖ ͡°) na najładniejszym tyłku z serii. Tak roztomili, Chloe Frazer wraca by znów urzekać nas urodą, kobiecością ale i siłą godną samej Lary. Do pomocy w wojażach dostaje Nadine "nie (pipi)i się w tańcu" Ross. A poszukiwać będziemy legendarnego kła Ganeśa. Ale cóż by to była za przygoda gdyby ktoś inny również nie poszukiwał skarbu? Najlepiej gdyby był nim żądny władzy watażka. I tutaj wystarczyłoby napisać, że Lost Legacy jest skondensowanym Uncharted 4 ale jeśli zagłębimy się nieco w busz odkryjemy, że tak naprawdę mamy tutaj najlepsze elementy z całej serii. Z każdą kolejną grą (lub odsłoną serii) Naughty Dog doskonali się w prowadzeniu fabuły stając się bezsprzecznie jednym z czołowych rzemieślników na światowym poziomie. Mamy tutaj wszystko co w serii najlepsze: eksplorację, ciekawe zagadki, widoczki, uciekający z pod nóg grunt, pościgi, strzelaniny, bijatyki, cięty język, humor, itd. Innymi słowy PRZYGODA NA PEŁNEJ KOORWIE! Naprawdę jeśli w czwórce jakimś cudem odczuwaliście znużenie w pierwszych rozdziałach tak tutaj gra wrzuca nas niemal od razu w wir wydarzeń. Historia jest sprawnie prowadzona ale to zrozumiałe skoro odpowiadają za nią scenarzysta Josh Scherr wespół z Shaunem Escayg pod czujnym okiem Neila Druckmanna. Fabuła się klei, relacje obu panien są doskonale wyważone, wiarygodne i ciekawe. Pięknie się ogląda ich konwersacje. I jak zwykle Psiaki wyciskają ostatnie soki z konsoli. Gra wygląda po postu FE-NO-ME-NAL-NIE. Widoczki, gra świateł, animacja ruchów postaci czy otoczenia. Cudo! Lost Legacy również zapewnia zabawę na kilkanaście godzin (w moim przypadku przy przechodzeniu na cruschingu). Można by podobnie jak przy Uncharted 4 ponarzekać na co nieco. Jedni narzekają na zbytnie podobieństwo do czwórki, znikoma ilość innowacji albo inni na mało wyrazistego antagonistę ale to są troszkę przesadzone opinie. LL jest odłamem czwórki więc logicznym jest zastosowanie elementów z gry. Asav może wydawać się mało ciekawym przeciwnikiem ale to z tego względu, że nie było czasu by przybliżyć jego charakterystykę (pamiętajmy, że to bądź co bądź DLC) ale ogólnikowo rzecz biorąc jest najbardziej podobny do Lazarevića, czyli antagonisty z drugiej odsłony serii (uważanej przez wielu za najlepszą część). Podsumowując. Uncharted The Lost Legacy jest wart swoich pieniędzy. Skompresowana czwórka posiadająca również elementy zaczerpnięte z innych części, zapewniająca długie godziny świetnej zabawy za rozsądne pieniądze. Posiada również dostęp do multiplayera. Wiarygodne i ciekawe postacie, dobrze napisana opowieść i dostępna również w wersji pudełkowej. Jeżeli Uncharted 4: A Thief's End grało Wam się przyjemnie zapewne nie muszę polecać LL bo pewno już dawno gracie, a jeśli jeszcze nie to gorąco polecam. PS. Naughty Dog coraz lepiej radzi sobie z spin-offami i jeżeli miałoby się jeszcze kiedyś pojawić jakieś Uncharted to myślę, że dynamiczne trio z LL idealnie się do tego nadaje bo napięcia między nimi są świetne i cholernie ciekawie słucha się docinek albo aluzji. 6 1 Cytuj
Wredny 9 586 Opublikowano 18 listopada 2017 Opublikowano 18 listopada 2017 25 minut temu, Farmer napisał: Naprawdę jeśli w czwórce jakimś cudem odczuwaliście znużenie w pierwszych rozdziałach tak tutaj gra wrzuca nas niemal od razu w wir wydarzeń. Ja akurat w czwórce odczuwałem znużenie w ostatnich rozdziałach - jedna lokacja w koło Macieju... The Lost Legacy też mi się bardzo podobało - bez zbędnych dłużyzn, fajna, skondensowana przygoda ze świetną protagonistką. Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 18 listopada 2017 Opublikowano 18 listopada 2017 (edytowane) Danganronpa V3 (PSV) No powiem wam szczerze, że gra kozak. Czy najlepszy Dangan? Ciężko by mi było jednoznacznie stwierdzić, bo każdego lubię równie mocno, ale ma zadatki do bycia naj (dla niektórych, dla mnie jest równie dobry jak poprzednie). Gameplayowo raczej bez zmian względem poprzedniczek. Jedynie rozprawy dostały nowe minigierki, jedne całkiem udane, inne niekoniecznie. Poza tym standard: sielanka > śmierć > śledztwo > rozprawa. Muzyka i grafika również na podobnym poziomie, czyli bardzo dobrym, chociaż elementy otoczenia w 3D trochę kłują w oczy, ale za to modele postaci mają jakby więcej szczegółów i animacji. Same postacie z kolei są świetne, "trochę" szurnięte, ale świetne, podobnie zresztą jak i w poprzednich Danganach. Monokuma jak zwykle rewelka. Fabularnie? Jazda bez trzymanki. Szczególnie końcówka. Nie ma szans żeby czegoś takiego się spodziewać, chociaż są ku temu pewne przesłanki i można złapać właściwy trop, ale i tak nie będzie to to o czym się myślało, a przynajmniej nie do końca. Geniusz po prostu. Zabójstwa też są tak zwariowane, że nie idzie ich odgadnąć i to jest w tej grze najlepsze. Poza tym jest fajny humor, trochę smutów i... wariactwo na każdym kroku. Takie pozytywne z niezłymi przesłaniami na koniec. Polecam bardzo zagrać, polecam bardzo zapoznać się z całą serią jak ktoś lubi jpn klimaty. Ocenka: 9/10 Upupu...upupupupupu Edytowane 18 listopada 2017 przez ireniqs 4 Cytuj
Starh 3 170 Opublikowano 19 listopada 2017 Opublikowano 19 listopada 2017 Irek słyszałem, że to najslabsza część, ale Twoja recka przekonała mnie jednak do zakupu 1 Cytuj
MYSZa7 8 920 Opublikowano 19 listopada 2017 Opublikowano 19 listopada 2017 The Order 1886 Co za klimat, co za fajna historia, co za grafika, co za strzelanie... tylko czemu tak mało grania i takie słabe pomysły na gameplay? Gra pod tym względem wygląda momentami jak niedoyebany brat Uncharted. Skrypt za skryptem, QTE za QTE ( walka z Bossami to już w ogóle kpina ), gdzie jedyna prawdziwa rozgrywka to wymiana ognia, która jest naprawdę dobrze wykonana. Każda broń jest inna, każda daje satysfakcję ze strzelania, szczególnie Termite Rifle jest sztosem, która swoją drogą jest także świetnie zaprojektowana. I niestety tylko to naprawdę z samej rozgrywki daje frajdę, bo nawet "eksploracja" lokacji potrafi zirytować, ze względu na mozolne i mało responsywne poruszanie się bohatera. Sprint to się załącza z takim opóźnieniem że szkoda gadać. Strasznie szkoda tak zmarnowanego potencjału. Gra jest średnia, ale jak żadna inna nie zasługuje tak bardzo na sequel w którym wyeliminowanie by zostały, przynajmniej w większości, te samograjowe elementy. Myślę, że spokojnie byśmy dostali tytuł, który mógłby stawać w szranki z takimi Gearsami. Może nie od razu w kwestii gunplayu, ale pod względem klimatu czy historii biłby nawet twór Epic Games na głowę. Oby. Kiedyś. Może. 6+/10 2 Cytuj
Daffy 10 582 Opublikowano 19 listopada 2017 Opublikowano 19 listopada 2017 Mario Odyssey 500 ksiezycow zebranych wiec czas na recke, tym bardziej, ze zaraz na tapete wejdzie xeno2 wiec marian pojdzie w odstawke absolutnie zakochalem sie w tym tytule,moja platformowka 3d wszechczasow, az mnie skreca, ze w poprzednie mariany 3d nie gralem, mam nadzieje, ze VC na switcha przyjdzie szybko i nadrobie. Idealnie responzywne sterowanie, idealnie zaprojektowane plansze, idealnie rozlozenie znajdziek (nie spotkalem jeszcze gry gdzie ich znajdywanie daje taka frajde - to jest wrecz uzalezniajace) Przede wszystkim niewiarygodny projekt gry dla kazdego - kobita ma pierwszy konktakt z konsola? pobawi sie przednio, nie lubisz trudnych gier? przejdziesz na lighcie, lubisz wyzwania? zapraszam do postgame - easy to learn, hard to master na nowym etapie, gra ktora moze byc odbierana jako spacer po parku, jak i rowniez jako wyzwanie - wszystko zalezy od gracza i tego ile chce z tytulu wycisnac, nigdy nie spotkalem tak uniwersalnego tytulu laczacego tyle skrajnych cech oprawa graficzna przeurocza, niezatapialne 60fps z malymi skazami w new donk city, wydaje mi sie, ze z switcha mozna byloby wycisnac wiecej ale caloksztal hula i brzmi jak milo totalny misz masz pomyslow, to wyglada jak gra gdzie na spotkaniu firmy 300 osob przedstawilo swoje pomysly i nie wybierano najlepszych ale postanowiono, ze kazdy zostanie zrealizowany, w konsekwencji powstal zwariowany misz masz, gdzie czasem rozwiazania nie pasuja do siebie, niby psuje sie ciaglosc ale w praktyce gra to idealnie tworzac zwiarowany zlepek sa rysy, jakbym sam byl developerem ciut bym zmienil to i owo ale kuvva jego mac kocham ta gre, 10/10 5 Cytuj
Nemesis 1 269 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 Wolfenstein Old Blood Poproszę więcej takich dodatków. Absolutny killer. Gram teraz na Uber i kocham gry stawiające wyzwania. Wcześniej ukończyłem na poziomie "Jestem wcieleniem śmierci" i o dziwo nie ma już dużej różnicy między tym poziomem a Uber. Mega 9/10 Cytuj
Pacquiao 889 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 (edytowane) The Last Guardian - byłem negatywnie nastawiony do gry z uwagi strasznie długi okres produkcji, ale mile się rozczarowałem tym w co przyszło mi zagrać. Bardzo przemyślana narracja i konstrukcja gry. Samo zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące, nie pozostawia niedosytu. Dużą zaletą jest z pewnością unikalny klimat i interakcja z Trico (który jednak mógłby być trochę mniej ślamazarny i szybciej reagować na komendy). To co mi bardzo przypadło do gustu, a co ostatnio podobało mi się też w INSIDE, to brak jakiegokolwiek HUD w grze - żadnych zbędnych elementów na ekranie naszego telewizora, developer nie traktuje nas jak przedszkolaków, trzeba samemu przystanąć i się chwilę zastanowić co robić dalej, co czasem mogłoby być faktycznie irytujące, gdyby nie fakt, że w 99% przypadków wszystko jest bardzo logiczne (trochę jak w najnowszej Zeldzie - największe problemy mogą być na początku, gdzie jeszcze nie wiemy gdzie i jak daleko może się przemieszczać Trico). Z wad, to w sumie wymieniłbym falujący framerate, który przez 90% czasu gry nie jest w ogóle zauważalny (chwała bogu), jednak kiedy przychodzi do fajnie wyreżyserowanych dynamicznych etapów, to 20 fps bije po oczach. Reasumując, świetna gra i jedna z lepszych w obecnej generacji. Jeśli ktoś jest pasjonatem gier, to nie może sobie odpuścić ostatniego dzieła Fumito Uedy. A ja teraz czekam spokojnie na remake Shadow of the Colossus, które mnie ominęło zarówno na PS2 jak i PS3 Edytowane 20 listopada 2017 przez Pacquiao 3 Cytuj
nadol90 664 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 Ys VIII Lacrimosa of Dana - to moje pierwsze spotkanie z tą serią i szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czego się spodziewać, ale to co wyszło w praniu to jeden wielki majstersztyk. Począwszy od soundtrack'u, narracji, bohaterów i skończywszy na fabule i gameplay'u wszystko działa tak jak należy. Grinduje się bez problemu wręcz przynosi to frajdę, postać Dany jest przegenialna, a zakończenie urywa czachę. Twisty fabularne i podział na świat Dany oraz Adola to super rozwiązanie i dodaje tylko smaczku linii fabularnej jak i całej rozgrywce. Cieszę się, że udało mi się zakupić wersję z soundtrackiem i artbookiem w pudle, bo jest to niesamowity sztosik i ponad 50 h solidnego tytułu. Coś czuję, że będę musiał zabrać się w końcu za Cold Steel po nowym roku. Reasumując tytuł ma wszystko na swoim miejscu i śmiało mogę napisać, że to mocny kandydat do jrpg tej generacji. 4 1 Cytuj
Sep 1 624 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 Doom - naprawdę konkretny tytuł. Z wielką przyjemnością szlachtowało się kolejne fale demonów przy pomocy piły i broni palnej. Choć nie powiem pod koniec już killroomy zaczęły irytować. Na duży plus też same mapy, gdzie przy szukaniu sekretów trzeba było czasem mocno pomyśleć jak się dostać w konkretne miejsce. Mam nadzieję że jakaś kontynuacja kiedyś nastąpi. Cytuj
Gość ragus Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 (edytowane) Super Mario Odyssey Przez ponad 20h skakałem hydraulikiem po platformach, rozwalałem dinozaurem skały, podejmowałem się rozwiązywania zagadek Sfinksa, jeździłem samochodzikami RC, biegałem Marianem 2D, jeździłem skuterem, bawiłem się grawitacją na księżycu, pływałem pod wodą, grałem w siatkówkę, skakałem na skakance, skakałem żabą, latałem smokiem, walczyłem ze smokiem, byłem drzewem, byłem kamieniem, meksykaninem, rozciągałem się jako stonoga, turlałem się jako kula śnieżna, rzucałem patelniami będąc żółwiem, wbijałem się jako ptak dziobem w ścianę i wystrzeliwałem w górę (proszę nie pytać), byłem samurajem, lawą, kucharzem, klaunem, budowlańcem, piratem, miałem gołe sutki, miałem frak, miałem feodrę, miałem strój Waluigiego, miałem strój Wario, Luigiego strój też miałem, miałem kilka czapek z daszkiem oraz najpiękniejszą podróż w głąb nostalgii zaraz po pokonaniu ostatniego bossa, której nie będę spoilerował. A co najważniejsze, miałem fantastyczną zabawę. A przede mną drugie tyle. Super Mario Odyssey to dla mnie nowy filar elektronicznej rozrywki, metodyka tworzenia gier wideo, podstawy należytego projektowania software'u. /10 (jako Mario też 10/10) Edytowane 20 listopada 2017 przez ragus Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 To ta gra co da się zaliczyć w 6 godzin i można sprzedać? Cytuj
Gość ragus Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 20 minut temu, ping napisał: To ta gra co da się zaliczyć w 6 godzin i można sprzedać? Cytuj
ping 9 042 Opublikowano 20 listopada 2017 Opublikowano 20 listopada 2017 Ale... ale... ja tak w recenzji w szanowanym magazynie czytałem! Cytuj
okens 541 Opublikowano 21 listopada 2017 Opublikowano 21 listopada 2017 Wlasnie ukonczylem Wolfenstein NO i to bylo wspabiale przezycie. Nie tak intensywne jak np DOOM ale jest to jedna z tych gier ktore ukonczyc nalezy. Najwieksza zaleta? Zdecydowanie fabula chwytajaca za jaja. Najwieksza wada? Do geniuszu brakuje jej tego czegos. Niemniej hype pozostal i juz zabalem sie za NC. Cytuj
Gość aphromo Opublikowano 21 listopada 2017 Opublikowano 21 listopada 2017 W dniu 20.11.2017 o 11:39, nadol90 napisał: Ys VIII Lacrimosa of Dana - to moje pierwsze spotkanie z tą serią i szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czego się spodziewać, ale to co wyszło w praniu to jeden wielki majstersztyk. nadol na jakiej platformie grales ? Jak na PS4 to jak ocenisz gre pod wzgledem technicznym ? Nigdy nie slyszalem o tej serii, nawet nie wiem jaki gatunek. Cytuj
nadol90 664 Opublikowano 21 listopada 2017 Opublikowano 21 listopada 2017 @aphromo Graficznie to nie jest Horizon czy Final Fantasy XV , ale daje radę stylem graficznym przypomina serię Cold Steel (może grałeś to będziesz miał porównanie) co najważniejsze gra działa płynnie nie ma skoków jakości i jakiś 20 fpsów z dupy. Ogrywałem na PS 4 , grafika jak najbardziej na plus chociaż nie jest to gra do której potrzeba PROsiaka :). Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 21 listopada 2017 Opublikowano 21 listopada 2017 Nie grałem jeszcze w Super Metroida, ale zagrałem i przeszedłem Axiom Verge. Gra powstała wysiłkiem jednego Pana, Toma Happa, który stworzył grę tak dobrą, że aż strach. Prawie 17 godzin bawiłem się wyśmienicie, szukając sekretów, ulepszeń, nowych broni i chłonąc doskonałą konstrukcję całego świata gry. Muzyka wrzuca ciarki na plecy, walki z bossami są świetne (nie wyśmienite, ale świetne), a poziom trudności jest bardzo dobrze wyważony. Dla takich gier zostaje się graczem. Jak nie grałeś, to zagraj, a jak nie zagrasz, to nie mam dla Ciebie słów. Pieniądze, które wydasz na kupno gry, pójdą na leczenie chorego synka Toma. Trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.