Rayos 3 170 Opublikowano 5 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2017 Ta czcionka jest gorsza niż opisywana gra, moje oczy krwawią Cytuj Odnośnik do komentarza
Heviro (Fanboy BDG) 155 Opublikowano 5 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2017 1 minutę temu, S(pipi)ix napisał: times new roman wklejone z worda? Ech musze sie przyzwyczaić do przeklejania rzeczy z offica na nowym forumku Cytuj Odnośnik do komentarza
ireniqs 3 025 Opublikowano 8 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 8 Grudnia 2017 (edytowane) Trails of Cold Steel II (PSV) Odpuściłem dwa dni grania w Xeno2 i nareszcie ukończyłem tego jrpga. Grałem hoohohoho, nie wiem jak długo, ale wiem że aż za długo, bo z przerwami na inne tytuły. Chciałem już to w końcu odfajkować. No ale do rzeczy. Tytuł naprawdę dobry jak na współczesne jrpgi (chodzi o te masówki typu Atelier czy Neptunie itd). Bardzo fajny, turowy system walki z ciekawymi patentami, dodatkowo nieco rozwinięty względem jedynki. Fajni bohaterowie, z którymi siłą rzeczy człek się zżywa po grubo ponad stu godzinach grania (licząc razem 1 i 2 część). Do tego niezła muzyka, świat i ciekawa historia z wojenką w tle. W zasadzie nie ma nudy w fabule z drobnymi wyjątkami. Oczywiście są też questy poboczne, ale nie są jakoś zbytnio zajmujące, mimo to że warto je robić, bo wiadomo, lvl sam się nie wbije. Co mi się jeszcze podobało to to że nie trzeba było zbytnio grindować żeby iść do przodu. Z minusów to mamy tragiczną optymalizację na Vicie, zwłaszcza w końcówce gry. 5fps to góra na cutscenkach... Grafika niczym z PS2, a tu taki klops. Vita może więcej i ładniej. Do tego druga część w ostatnich rozdziałach trochę siada i ma się wrażenie że dłuży niemiłosiernie. Człowiek myśli że to koniec, a tu jeszcze i jeszcze i jeszcze, blablabla. Niby fajnie że nie kończy się ot tak, ucięta gdzieś w pół scenki, ale zdecydowanie za długo to trwa, a rozdział 'Finale' to tak naprawdę przedprzed ostatni rozdział... Samo ostateczne zakończenie drugiego Cold Steela też jakoś nie porwało. Jest trochę feelsów, ale człowiek sobie myśli "no wreszcie" i wczuwa trochę siada na zadzie. O questach pobocznych wspomniałem, są bardzo nierówne. Poza tym jest naprawdę OK. Na podsumowanko powiem tak: gdybym zagrał w to w zeszłym roku jak bozia przykazała, to podobałoby mi się bardziej, a tak po Personie 5 uważam Cold Steela 2 za tylko albo aż dobrą grę. Grało się przyjemnie, ale mimo to pierwszą odsłonę będę zawsze stawiał wyżej. Zobaczymy co pokaże trójeczka na PS4. Czekam. 8/10 Edytowane 8 Grudnia 2017 przez ireniqs 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Andreal 2 123 Opublikowano 12 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Grudnia 2017 Rise of Tomb Rider, edycja GOTY. miałka fabuła, ale fajne miejscówki i ogólny gejmplej, nawet znajdźki wszystkie wyszperałem. Może być. Virginia Pisali tu ludzie, że tytuł ciekawy. Ok, intrygujący na początku, ale w pewnym momencie twórcy ostro pojechali z symboliką i jazdą na ostrym kwasie. Olbrzymi plus wizualia i muzyka. Ciut żałuję wydanej gotówki. Firewatch, pomimo kiepskiego zakończenia milej mi się przyjął. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rayos 3 170 Opublikowano 15 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2017 Cuphead Ależ to było dobre Fantastyczny styl graficzny, fenomenalny, genialna animacja. Świetna muzyka, S Z T Y W N I U T K I gameplay. No cudo, cudowna gra, nacieszyć się nie mogłem. Jasne, jest trudna, ale pisanie, że to "Soulsy platformówek" to Poziom trudności nie umywa się do tych naprawdę starych oldschoolowych platformówek. Możliwość bezstresowego powtarzania walk z bossami prawie natychmiastowo sprawia, że raz dwa się rozprawiamy z szefami, a i Ci, poza paroma nielicznymi przykładami jakoś specjalnie trudnymi nie było. Najturdniejszy oczywiście był King Dice choć akurat trudność walki polegała na czymś zgoła odmiennym niż to do czego nas przyzwyczaiła gra. Można powiedzieć, że ten jeden jedyny boss faktycznie w 100% mógł nawiązywać do staroszkolnych platformówek. No ale wiadomo, dzisiejszy gracz umie tylko PRESS A TO WIN także... Poziomy "chodzone" sympatyczne, spodziewałem się, że będą kiepskie i na jedno kopyto ale jednak pokazują pazur a i ich design jest całkiem sympatyczny. Bardzo miła odskocznia od mordowania dłużników diaboła. Podsumowując: sztosik mocarny, od razu po zakończeniu przygody zacząłem grać dalej by poprawiać wyniki i cisnąć bossów na hardzie, będe robił calaczka, takie to dobre ocena: 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Mejm 15 265 Opublikowano 15 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2017 Metal Gear Solid Peace Walker (PS3). Zazwyczaj gardze remasterami. Wlasciwie to nie zazwyczaj, po prostu gardze. Ale nigdy mi nie bylo po drodze z metalami na psp bo po prostu sterowaniem idzie sie nabawic artretyzmu jakies 30 lat za wczesnie. Dlatego kiedy nadazyla sie okazja odpalilem wersje HD. I co my tu mamy? Fabularnie, mimo ze akcja dzieje sie 10 lat po SE, to dalej opowiesc o BB i The Boss. I czuc Kojime na kazdym kroku. Ostatni metal w jakiego gralem to 4ka, z ktorej pamietam juz niewiele, ale patrzac na dialogi, scenki, scenariusz wiadomo bylo ze skosny maczal tu wiecej niz jeden palec. Czy to dobrze? Mnie fabula metali nigdy nie przeszkadzala a to troche dziwne bo nie przepadam za political fiction generalnie. Jest ok, Hideo jak zwykle miesza watki rzeczywiste z fikcja. Tym razem tematem jest ameryka poludniowa, Che Guevara, kryzys kubanski i tym podobne klimaty. Nie kazzdemu spasuje, mi w sumie powiewalo. Nie wadzilo mi tez odsluchiwanie dialogow z tasm. W Snake Eater rajcowalo mnie dzwonenie do Paramedic i innych i sluchanie o otoczeniu. Sama rozgrywka stoi w rozkroku miedzy stara seria a pokemonami. Misje sa krotkie, wlasciwie da sie je przebiec (a jak masz sneaking suit to wygrales gre) i nie ma w nich tej niepewnosci i powolnego przemierzania ze Snake Eatera. Nic dziwnego, w koncu to tytul na duzo slabszy (pojemnosc nosnika) sprzet i nastawiony na gre doskoku. W sumie jest to jednak plus bo nie frustruje powtarzalnosc jesli cos zje.biemy. A pokemony? To oczywiscie rekrutacja zolnierzy do odpowiednich departamentow, ktore to zapewniaja uzbrojenie, medykamenty itd. I jest to nic innego jak zapchajdziura bo bez calego "zarzadzania baza" gre mozna by przejsc w jeden wieczor. Zapychaczy zreszta jest o wiele wiecej. Gra wydaje sie mocno rozbudowana, misji jest od ch.uja (ok 150) ale wszystko to dusi sie w kotle powtarzalnosci, grindu, farmy i bezcelowosci. Jesli grasz dla fabuly to zlejesz wiekszosc z tego go.wna ale ja celowalem w platyne. I o ile rozumiem robienie misji na ocene S tak totalnie nie kumam na ch.uj wcisnieto do gry cala sekcje Outer Ops. Tworzymy zespol 8 zolnierzy (lub mix ze sprzetem ciezkim), wypuszczamy i po zrobieniu jakiejs dowolnej misji przychodz raport i niepotrzebne fanty. I tak 72 razy a wypadaja z tego moze 4 schematy uzbrojenia. I tu przechodze do najwiekszej porazki tej gry, do broni. Cale to rozbudowanie, departamenty, zbieranie schematow broni, jej wytwarzanie jest po prostu go.wno warte. Czemu? Bo najpotezniejsza bron dostajemy juz na samym poczatku i jest to pistolet na strzalki usypiajace. Bezkitu, praktycznie kazda misje, pomijajac bossow, wykonujesz z ta bronia (albo sniperka, tez usypiajaca). Do tego, troche na przekor Portable Ops, wystarczy ze zajdziesz typka od tylu i wycelujesz bron a on grzecznie kladzie sie na glebie i nie wstaje do konca misji. Zniknelo mozolne trzymanie na muszcze wiec o wiele bardziej oplacalne jest polozyc wszystkich na plasko i swobodnie eksplorowac mape. I to jest ku.rwa dla mnie niezrozumiale, gra daje nam pierdyliard broni palnej, strzelby, karabiny, snajperki, praktycznie cale uzbrojenie swiata, do tego jest je.bana encyklopedia bo kazdy sprzet jest rzetelnie opisany a ostatnie co chcesz zrobic to strzelac sie z przeciwnikiem. Po pierwsze nigdy nie wykonasz misji na range S (a dzieki Skom dostajesz lepsze uzbrojenie... ktorego i tak nie uzyjesz xD), po drugie obniza to poziom honoru a po trzecie walka to zawsze wezwanie wsparcia wiec kazda misja sie automatycznie wydluza. Totalny bezsens. W pierwszym metalu na psx wygladalo to jakos przyzwoicie bo mielismy socoma, famasa a i tak krecilo sie karki. A to byly tylko dwie bronie. Tutaj jest je.bany fort knox i nic z tego nie wynika. Nie ma tez potrzeby zonglowania camuflazem. Wybieramy jeden na stale przed misja i w sumie nie ma to znaczenia jaki bo nawet jak przeciwnik jest na samym koncu palnszy, to sa one tak male ze i tak go uspimy. Jak dojdzie nam sneaking suit to biegamy nieslyszani i to juz jest w ogole coco jambo i do przodu. Misje dodatkowe, mimo ze urozmaicone to szybko sie powtarzaja bo zasada zostaje ta sama tylko robimy na innej planszy. O wykonywaniu S-ek w misjach z transporterami, czolgami i smiglowcami nie wspomne, nudny schemat, powtarzalnosc, polowa mniej nikomu by nie zrobila krzywdy. Jak ktos chce zapoznac sie z dalszymi losami Big Bossa to warto zagrac. Przejsc dla fabuly, porobic troche dodatkowych misji, znudzic sie i odlozyc na polke. Dla platyniarzy to jakies 100h wyciagniete z zycia i pozostanie z pytaniem bez odpowiedzi - "na ch.uj tu tyle tego jak nikt tego nie uzyje i nie pomaga to w niczym w grze?". O wersji na psp sie nie wypowiem bo zagralem pierwsza misje i odpadlem. Niemniej zbieram sie w sobie i musze przejsc Portable Ops. Moze bez grindu i dla fabuly ale juz widze, ze sterowanie mnie chyba pokona. Mechanika przeniesiona z SE nie sprawdza sie na psp. Tym samym widac, ze Kojima wyciagnal wnioski przy PW bo wydaje sie przystepniejszy, chociazby w tym, ze celujemy znad ramienia a nie z tepego widoku z oczu. 8-/10 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
MYSZa7 8 917 Opublikowano 15 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2017 Dishonored 2 Więcej i lepiej bo sequel? No nie. Gameplayowo to jest praktycznie to samo co wcześniej, jedynym urozmaiceniem są moce Emily, dające chyba jeszcze więcej możliwości przejścia niż nadprzyrodzone zdolności jej ojca Corvo. Jedna moc budzi oczywiste skojarzenia z trochę zapomnianym FPS'em The Darkness, gdzie jako cień przemykamy obok strażników, fajna sprawa. No ale samymi mocami gra nie stoi. W jedynce bardzo fajna była historia, która zawierała nawet niezłego plot twista... tutaj niestety uświadczymy oklepany schemat, gdzie jedynym zaskoczeniem może być co najwyżej tożsamość jednej z postaci, a której ja się domyśliłem już na samym początku. Główny wątek tym samym nie wzbudził we mnie większych emocji. To samo lokacje, Karnaka niby słoneczna i skrywająca mroczne tajemnice, ale nie wzbudziła we mnie jakiegoś zachwytu. Dunwall zdecydowanie lepiej pasował do tematyki gry no i na wygląd stolicy cesarstwa mieliśmy wpływ podejmując dane decyzje, w przypadku małej ojczyzny Corvo już nie. Wyjątkiem jest jedna lokacja, gdzie czasoprzestrzeń staje się naszym sprzymierzeńcem ( albo wrogiem?) na którą składa się chyba najlepsza misja w grze. To jednak trochę za mało by przebić poprzednika. Cały czas narzekam, ale to bardziej przez pryzmat pierwszej części, bo dwójka to dalej bardzo dobra gra, która daje masę satysfakcji, szczególnie gdy preferujemy ten dobry czyli skradankowy styl gry. A jeśli rozgrywka daje frajdę to na resztę można przymknąć oko. Dla fanów pozycja obowiązkowa i już zacieram rączki by ujrzeć śmierć Odmieńca w "dodatku". 8-/10 Tales from The Borderlands Do klimatów Pandory nigdy nie mogłem się przekonać. Próbowałem przy jedynce. Nie wyszło. Próbowałem przy dwójce. Nie wyszło. Dałem szansę produkcji Telltale i ... mega pozytywnie się zaskoczyłem. Historia zawarta w tych 5 epizodach Rhysa i Fiony wciąg jak diabli. Przesiąknięta czarnym humorem, ale także i powagą, gdy trzeba. No i przede wszystkim znakomitymi postaciami, szczególnie w postaci robotów. Loader Bot i Gortys to kozaki, szczególnie ten drugi to istota pełna pozytywnej energii, której nie da się nie polubić. Jeśli historia jest świetna to w sumie na tym powinienem skończyć mój wywód na temat tej gry. Wiadomo jakie są "gry" od Telltale, gameplayu tyle co kot napłakał. Niby zdarzy się strzelanie, ale to tylko urywki to samo z "eksploracją" lokacji niczym z klasycznych przygodówek. Tutaj nie ma co oceniać za bardzo. To samo z wyborami moralnym, jakiś ten wpływ na historię to wszystko ma, ale też główny ciąg historii musi być tu zachowany i zazwyczaj jest to tylko kosmetyka w pewnych momentach, nic więcej. A wizualia i animacja to dalej ta sama para kaloszy co przy poprzednich produkcjach amerykanów. Mojego ulubionego Wolfa nie pobiło, ale historię z Borderlandsów umieszczam tuż za wilczym detektywem. 8/10 jak na gry od Telltale 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Farmer 3 268 Opublikowano 15 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 15 Grudnia 2017 Szkoda, że B2 i Pre-Sequel nie zainteresowały cię bo gra cholernie zyskuje gdy znamy pojawiające się postacie i ich historie. Osobiście liczę, że jeden motyw (jak i para głównych postaci) znajdą się w Borderlands 3 jak już zechcą w końcu zapowiedzieć i wydać grę. "Trzepot skrzydeł motyla w Brazylii może wywołać tornado w Teksasie" LiS czerpie od groma od Edwarda Lorenza, twórcy teorii chaosu i efektu motyla. Właściwie naukowe wnioski meteorologa i matematyka w jednym są głównym fundamentem gry. To oraz powyższe, obrazowe wyjaśnienie jego układu. Nie tylko Lorenz dostarcza materiału. Twórcy nawet nie ukrywają jak wiele zapożyczeń wynieśli z chociażby filmów, które nomen omen również opierały się na pracach Lorenza. Efekt Motyla z Ashtonem Kutcherem oraz seria Oszukać Przeznaczenie to dwa z trzech filarów fabuły. Ale nie sposób nie wychwycić oczka do twórczości Lyncha, a mowa oczywiście o Twin Peaks, który jest trzecim filarem. Poznajcie Max. Osiemnastoletnią uczennicę liceum Blackwell w sennej mieścinie Arcadia Bay gdzieś w Oregonie. Max wraca w rodzinne strony po 5 latach nieobecności, jest pełna życia, kocha fotografię i potrafi cofać czas... Zaintrygowani? Nie? No to dalej. W wydawałoby się spokojnym mieście znika w niewyjaśnionych okolicznościach jedna z szanowanych i lubianych uczennic Blackwell Academy. Ją oraz Max łączy wspólna przyjaciółka z dzieciństwa, Chloe. Obie przyjaciółki starają się dociec co stało się zaginioną... A teraz? Zaciekawieni? Wciąż się opieracie? A co powiecie na to, że Max nawiedzają wizje o gigantycznym tornadzie, anomalie pogodowe i padłe zwierzęta wzbudzają ogólny niepokój, a jeden z uczniów i dziedzic najbogatszej rodziny w mieście wie coś więcej o zaginionej niż mówi? Jeśli po tym wciąż Was nie zainteresował tytuł to raczej sobie odpuście bo fabuła to najlepszy element gry (co nie znaczy, że wybitny). Ale po kolei. Life is Strange to gra podzielona na epizody (5), a ostatnio dostępna była dla posiadaczy ps plusa w ramach gry miesiąca. Budową przypomina nieco sławne Heavy Rain. Również sposób prowadzenia fabuły mocno przypomina grę Quantic Dream. Ot idziemy gdzieś, klikamy coś, rozmawiamy i na bazie tych rozmów podejmujemy decyzję. Smaczek dodaje fakt, że potrafimy cofać odrobinę czas. Pozwala to na spróbowanie innych wersji dialogów by poznać nieco interesujących nas szczegółów bądź sprawdzić reakcje postaci. Tutaj pojawia się problem ten sam co przy produkcjach TellTale. Czy nasze decyzje naprawdę mają wpływ na fabułę? I tak, i nie. Żeby uściślić, grę przeszedłem raz i raczej nie mam ochoty na sprawdzanie alternatywnych wydarzeń. Jednak bez względu na nasze decyzje raczej i tak skończymy w tym samym miejscu i będziemy musieli dokonać ostatecznej decyzji. Zmieni się na pewno wątek pobocznych postaci jak i linie dialogowe. Być może w zależności od tego jak rozegramy grę koniec może zostać na nas wymuszony. Już to przytaczałem przy okazji właśnie Tales from The Borderlands . By wybory miały realny wpływ na grę, twórcy musieliby być gotowi na każdą ewentualność, a wyborów musiało by być od groma i to do każdej decyzji. A każda decyzja to inna ścieżka, inna przyszłość jak mawia dr Brown. Inna ścieżka, inne wybory i tworzy się nam nieskończenie wielkie drzewo dróg. Jest w tej chwili nierealne by zaimplementować takie rozwiązania więc twórcy gier zazwyczaj decydują się na dwa warianty odpowiedzi (przeważnie skrajne). Prawo, lewo, tak, nie, zabij, ocal... Jednak nawet to kreuje alternatywne drogi. Z racji ograniczeń technologicznych w większości wypadków wykorzystuje się fortel, który sprowadza nas na i tak określoną przez twórców drogę, a wszystko po to by nie trzeba było tworzyć setek lokacji. LiS dość zgrabnie wykorzystuje ten fortel wplatając go w fabułę. Nie mamy wprawdzie tutaj do czynienia z dniem świstaka ale raczej z przeznaczeniem. Jak wyżej napisałem fabularnie gra często i gęsto zapożycza motywy. Nieraz to dosłowne zrzynki np. cofanie czasu za pomocą fotografii (Ashton robił to w filmie za pomocą notatek). Czasem jednak subtelnie coś zainsynuuje. Motyw miasteczka, postaci, zaginionej dziewczyny oraz tajemnicy to Lynch jak się patrzy. Ostatni epizod to już w ogóle umysł Lyncha na tacy choć nieco zlasowany. A finał? Cóż to już raczej inny filar Fabuła nawet wciąga i choć postacie są typowe, a tożsamości "Origami Killera" można śmiało się domyślić nawet będąc zajętym grzebaniem palcem w dupie, gra się dobrze. Jednak właśnie dlatego, ze to gra motywy są nieco rozwleczone i jak wiadomo perypetie gówniarzy w szkole nikogo. Myślę jednak, że warto sprawdzić chociażby pierwszy epizod (dostępny za darmo w ps store), a nóż, widelec i inne sztućce wciągniecie się w przygodę. Nic wybitnego ale nawet przyjemne. PS. Miałem screena ze sceną bondage + less kis ale usunąłem przypadkiem. Demyt Cytuj Odnośnik do komentarza
balon 5 323 Opublikowano 16 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2017 Wszystko fajnie ale taki długi tekst, a ani słowa o muzyce która jest chyba najmocniejszym elementem LiS. Od kiedy kupiłem kolekcjonerkę z OST na płycie cągle wracam do niego. Cytuj Odnośnik do komentarza
Farmer 3 268 Opublikowano 16 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2017 Nie moje klimaty po prostu. Nie wiem jak to nazwać ale miałem wrażenie, że słucham kolejnego ost do kolejnej gry TellTale (wyjątek: Tales from The Borderlands ) o kolejnych rozterkach gówniarzy w trudnym świecie. Nie zrozum mnie źle. Komuś się może podobać. Do mnie nie przemawia plus wszystko kręci się wokół gitary. Cytuj Odnośnik do komentarza
balon 5 323 Opublikowano 16 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2017 A miałeś OST na płycie? Bo tam jest mnóstwo genialnych kawałków co w ogóle w samej grze nie słyszałem (albo były pojedynczo u to przez jakaś krótką chwilę), aaa i nie tylko gitara. Spoko wiem, że to kwestia gustu jak wsio, dla mnie ten OST to ścisły top gejmingowych nut. Cytuj Odnośnik do komentarza
kes 1 462 Opublikowano 16 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2017 Zbiór kawałków indie rockowo-popowych niektóre lepsze inne gorsze, chyba tylko ludzie na codzień słuchający RMF mogą się podniecać tym ost. Cytuj Odnośnik do komentarza
balon 5 323 Opublikowano 16 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2017 No ja właśnie w ogóle muzyki prawie nie słucham (a RMF to chyba mawet nigdy w życiu) więc może dlatego? xD z drugiej storny w dedykowanym temacie pamiètam, że ludzie ogólnie propsowali muzę. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Rozi Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Ech, chciałem się przyłączyć do zachwytów nad siódmą Rezydencją Zła, ale no kurde nie mogę. Nie jest to zły (hehe) tytuł, ma dużo wspólnego z poprzednimi częściami, ale wszystko jest tak liniowe, bezpieczne, nie wiem, jakby od początku było robione pod VR i cinematic experience. Jak się szybko zaczęło, tak się szybko skończyło. Najlepsze momenty gry to stare domy, bo potem to już jest tak nijako, że łeeeeeeeeeeeeeeee. Przeciwnicy jedni i ci sami, bossowieXD (oprócz spotkania w garażu i przetwórni); myślałem, że ta przyczepa to zwiastun większej eksploracji, ale niestety nie. No cóż, nie przejdę gry jeszcze raz, bo replayabillity jest zerowe. Same narzekania, no ale grało się dość przyjemnie, czasami się wystraszyłem, ale to tylko tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Be_ Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 W dniu 16.12.2017 o 18:33, kes napisał: Zbiór kawałków indie rockowo-popowych niektóre lepsze inne gorsze, chyba tylko ludzie na codzień słuchający RMF mogą się podniecać tym ost. Nom zwłaszcza Mogwai to jest indie rockowo popowy 2 godziny temu, Rozi napisał: Ech, chciałem się przyłączyć do zachwytów nad siódmą Rezydencją Zła, ale no kurde nie mogę. Nie jest to zły (hehe) tytuł, ma dużo wspólnego z poprzednimi częściami, ale wszystko jest tak liniowe, bezpieczne, nie wiem, jakby od początku było robione pod VR i cinematic experience. Jak się szybko zaczęło, tak się szybko skończyło. Najlepsze momenty gry to stare domy, bo potem to już jest tak nijako, że łeeeeeeeeeeeeeeee. Przeciwnicy jedni i ci sami, bossowieXD (oprócz spotkania w garażu i przetwórni); myślałem, że ta przyczepa to zwiastun większej eksploracji, ale niestety nie. No cóż, nie przejdę gry jeszcze raz, bo replayabillity jest zerowe. Same narzekania, no ale grało się dość przyjemnie, czasami się wystraszyłem, ale to tylko tyle. Po pierwszej zagraj w obie część Evil Within po drugiej jak ci RE 7 nie podeszło to nie odpalaj lepiej RE 6 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Rozi Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Ani mi się śni odpalać. Chyba, że za darmo dadzą. Cytuj Odnośnik do komentarza
Square 8 506 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Za darmo nawet nie ma co, to już lepiej kupić i kolejny raz przejść RE5. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Be_ Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 *RE 4 Cytuj Odnośnik do komentarza
nobody 3 504 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Resident Evil (2002) Wstyd przyznać, ale dopiero w tym roku nadrobiłem pierwszego RE i to od razu w wersji HD. Dla "dwójki" kupiłem kiedyś psx i zakochałem w jego "wolnym" pacingu, gore, art designie, oraz muzyce, współtworzących genialny klimat. Ani RE3 Nemesis, ani Code Veronica, Outbreaki, czy grywalniejsza "czwórka" do poziomu tych "estetycznych" elementów już zwyczajnie nie doskakiwały. Do dziś, bo remake pierwszej rezydencji po prostu zamiata dwójkę pod względem wykonania, poziomem eksploracji, oraz naprawdę dobrymi zagadkami logicznymi. Ich samodzielne rozwikłanie, oraz dotarcie do creditsów przyniosło mi autentyczną satysfakcją, jaką żadne modern AAA od lat już nie zapewnia (pod tym względem ostatnio tak dobrze bawiłem się chyba tylko przy escape roomach w Virtue's Last Reward). Wszystko byłoby spoko (nawet pomysł na loadingi w formie otwierania drzwi w fpp wciąż robi), bo formuła i pacing leżą mi nawet bardziej niż nacisk na uproszczoną akcję "czwórki", gdyby nie te 8 yebanych slotów inventory (a w przypadku Chrisa 6 xDDDD), gdzie ammo do beretty zabiera tyle samo miejsca co shotgun, albo jeden klucz, a medalion tyle co granatnik. Dziś to już totalny debilizm i najdurniejszy tani trik na przedłużenie rozgrywki ever. Dlatego dziś to "tylko" bardzo solidne 8+/10 Marzy mi się że powstanie jeszcze kiedyś gra 3xA łącząca najlepsze cechy pierwowzoru, oraz "czwórki", ale to chyba spóźnione życzenia. ;/ Cytuj Odnośnik do komentarza
XM. 10 820 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 (edytowane) No, a pomysl sobie ze w zero nie ma je.banej skrzyni i trzeba zostawić wszytsko na ziemi i latać z końca gry po mamo do shotguna po sama początkowa lokacje xd to jest dopiero dramat, nie ma takiej wygody zostawiania sobie wszystkiego w niej jak w innych częściach. Edytowane 19 Grudnia 2017 przez XM. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Rozi Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 (edytowane) 33 minuty temu, _Be_ napisał: *RE 4 Raczej przejdę RE5, bo grałem chyba z 5 lat temu i przeszedłem raz, a czwórka to wiadomo jedna z gier życia i trzeba odpocząć od corocznego przechodzenia jej XD Edytowane 19 Grudnia 2017 przez Rozi Cytuj Odnośnik do komentarza
xbor 54 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 2 godziny temu, XM. napisał: No, a pomysl sobie ze w zero nie ma je.banej skrzyni i trzeba zostawić wszytsko na ziemi i latać z końca gry po mamo do shotguna po sama początkowa lokacje xd to jest dopiero dramat, nie ma takiej wygody zostawiania sobie wszystkiego w niej jak w innych częściach. Kilka miesięcy temu ukończyłem remake jedynki i właśnie te sztuczne wydłużanie gry przez backtracking i małą pojemność inventory strasznie mnie wkurzał, a chciałem w najbliższym czasie pograć w zero. Po tym co piszesz chyba jednak odpuszczę, skoro jest jeszcze gorzej niż w jedynce. Aktualnie ogrywam czwórkę na ps4 i poza nudnym jednostajnym otoczeniem i teksturami chyba w 360p gra się bardzo przyjemnie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Rozi Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Nudne otoczenie w 4, cooooooo Cytuj Odnośnik do komentarza
XM. 10 820 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Godzinę temu, xbor napisał: Kilka miesięcy temu ukończyłem remake jedynki i właśnie te sztuczne wydłużanie gry przez backtracking i małą pojemność inventory strasznie mnie wkurzał, a chciałem w najbliższym czasie pograć w zero. Po tym co piszesz chyba jednak odpuszczę, skoro jest jeszcze gorzej niż w jedynce. Aktualnie ogrywam czwórkę na ps4 i poza nudnym jednostajnym otoczeniem i teksturami chyba w 360p gra się bardzo przyjemnie. Gra jest zaje.vista wiec mimo wszystko ja bym grał. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość mate5 Opublikowano 19 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2017 Z tego samego powodu nie ukończyłem jedynki (wersja director's cut), ale muszę wrócić bo choć mały ekwipunek jest cholernie denerwujący to była to dosłownie jedyna wada tej gry. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.