Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

46 minut temu, blantman napisał:

Ok tutaj raczej nie pisze za często, ale zrobię dzisiaj wyjątek dla pewnej wspaniałej gry, która nie ma swojego tematu. 

 

Właśnie ukończyłem Kentucky Route Zero i dla mnie to najwspanialsze doświadczenie growe od disco elysium. 

 

Może od początku. Gra to przygodówka ale nastawiona na czytanie. Bardzo dużo wyśmienicie napisanego tekstu. Bliżej tej grze do visual novel niż do point and click. Kentucky podzielone jest na 5 epizodów, a pomiędzy nimi są czytane mini historie. 3 z 5 epizodów są genialne tak samo jak mini historia Un Pueblo De Nada :obama:. 1 epizod był po prostu ok a jeden mi się lekko dłużył. Z mini historii wszystkie ciekawe poza jedną w 

  Ukryj zawartość

Teatrze

 

 

Ciężko coś o tej grze pisać bez spoilerów. Fabuła nie jest prosta w zrozumieniu. Dużo tutaj pozostaje dla nas do przemyślenia i poskładania do kupy. Pierwszy epizod to historia drogi ale już w drugim mocno gra zbacza w rejony metafizyczne. Nie będę spoilerował ale bardzo chętnie porozmawiam z kimś kto też ukończy Kentucky. Klimat gry to coś wspaniałego. To jest gra którą mógłby wyreżyserować David Lynch:) Naprawdę czuć tu ducha twin peaks. Gra bawi się formą i w różnych epizodach historia opowiadana jest w troszkę inny sposób. 

 

Graficznie jest ciekawie, artystycznie i inaczej niż w większości gier zupełnie jak w disco elysium.  Dźwiękowo jest bardzo dobrze a czasem wręcz genialnie. Powiem tak dialogi są nieme i czytamy teksty, ale jak czasem ktoś będzie miał zaśpiewać to gwarantuje szczękę na podłodze. Jedyne do czego mogę to porównać to do mocarnej sceny karaoke w disco elysium. 

 

 

Gra to małe dzieło sztuki. Gra którą będę polecał każdemu jak Obra dinn czy disco elysium. Niestety jest też na pewno trudniejszą w odbiorze niż dwie wspomniane wyżej gry. Na pewno nie każdemu się spodoba. Polecam ją sprawdzić w pierwszej kolejności osobom lubiącym ambitną rozrywkę. Kentucky route zero to doświadczenie warte przeżycia. Ode mnie 10/10. 

Dodaje do backloga, ostatnią wysmienitą gra jaka gralem bylo gemini rue, to the moon i inside jesli chodzi o indory z przesłaniem. 

Odnośnik do komentarza

Uncharted 4

 

Nie chce mi się pisać za dużo, bo zaraz i tak dostanę chmarą minusów, ale o ku.rwa, ale to się na końcu dłużyło. Ta ostatnia walka, to jakiś żart był, tak? Fabuła miała potencjał, gdyby bardziej utrzymali kurs tematu obsesji na punkcie skarbu, niestety

Spoiler

w pewnym momencie magicznie wszystko się rozwiązuje, Sam mimo tego, że świadomie zrujnował potencjalnie życie i małżeństwo Drejka, a potem po uratowaniu jego du.py znowu wszystkich opuszcza "bo skarb", to i tak w zasadzie nie dostaje żadnych konsekwencji. To samo z Drejkiem, który wpuszcza Elenę w kanał, jest do niej totalnych chuyem, a ta w efekcie... wraca do niego, ratuje go i w sumie elo, jest spoko? Ta fabuła ogólnie ma mało sensu.

 

No i to wspinanie. Ja pyerdolę. Najlepsze że w jednej sekwencji twórcy nagle zmienili zasady wspinania i o dziwo przynajmniej wymagało to jakiegoś myślenia. Niestety trwa to tylko 5 minut.

 

Doceniam piękną grafikę, niektóre ciche momenty, fakt, że większość pojedynków możesz załatwiać po cichu, to, że sekwencje z paletami/skrzynkami nie były aż tak męczące (ale i tak yebać ten patent), interakcje z postaciami i ten Unchartedowy "humor", klimat niektórych lokacji.

 

Ogółem, grało się przyjemnie.

 

6+/10

 

ERfS9VOX0AESv4D?format=jpg&name=4096x409

 

ERfTCEWX0AYl_XX?format=jpg&name=4096x409

 

ERfT4N7WAAEN46m?format=jpg&name=4096x409

 

 

 

 

  • Plusik 5
  • WTF 2
Odnośnik do komentarza

Final Fantasy XV - ukończone w ramach Game Pass. I dobrze, bardzo dobrze bo jednak coś nie mogłem się polubić z tą grą. A strasznie czekałem aż zagram. 

W skrócie. O fabule za dużo nie napiszę bo momentami nie wiedziałem co tu się odyebuje, a i nieraz zdarzyło się skipowac filmik (z nerwów). 

A nerwy te spowodowane są tym że to jest strasznie zamulona gra, naprawdę koszmarne loadingi, scenka, kilka kroków badz krótka walka i znów scenka. Powolne jeżdżenie Regalia badz "szybka podróż" i (pipi) loading. Nie moglem sie wkręcić w tą grę. 

Walka to dla mnie totalny chaos, pod koniec juz co chwile ktos leżał jak Wilder w walce z Furym. Atak, warpstrike, atak, potion. Tak to u mnie wyglądało. 

Doszło do tego że chyba w 11 i 13 chapterze mialem ochotę porzucić grę, ale staram sie zawsze kończyć. 

Dlatego przeszedłem fabułę i generalnie nie mam ochoty zrobić nic więcej, bo nie daje mi to frajdy, nie widzę celu. Obudziłem tylko giga Żółwia, ale jak zobaczyłem ze trzeba go yebac godzinami w nogę to odpuściłem. 

Dla mnie jakieś 6+/10 max

Edytowane przez drozdu7
Odnośnik do komentarza

God of war - w końcu kratos w lepszym wydaniu. Walka o wiele bardziej mi podpasowała niż w poprzednich trzech częściach, czuć było na słuchawkach ciężar topora (oraz drugiego oręża). Atreus bardzo fajna postać, która okazała się częścią gameplayu, bo jednak używałem jego ataków w większości walkach.

Co mi się nie spodobało to za dużo backtrackingu i dziwne decyzje fabularne. Dużo, żeby jest niedopowiedzianych (gdzie sa ludzie? dlaczego wszyskim bohaterom od czasu do czasu zaczyna się coś dziwnego dziać w głowie i zaczynają się zachowywać zupełnie inaczej?).

 

Różnorodność widoczków na plus.

 

Poprawnie zrobiona gra, z poprawną fabułą ale nic więcej.

 

8+/10

Odnośnik do komentarza

Assassin's Creed: Origins

 

Totalnie z braku laku, bo serii miałem dość już po trylogii Ezio. Cóż, mimo wielu zmian na plus, korzenie nadal są mocno wyczuwalne i nowy AC skutecznie przypomniał mi, dlaczego gry z cyklu trzeba sobie dawkować (tym bardziej nie wyobrażam sobie grania we wszystkie części, które wyszły w międzyczasie). Co zagrało?

 

Przede wszystkim system walki. Wreszcie nie dostajemy opartego na dwóch przyciskach machania szabelką , której mocy w ogóle nie czuć. Są tu te słynne elementy Soulsów (podobno xd), co w takiej dosyć przystępnej formie zapewnia mięsistość walk, wymusza jakąś tam taktykę i ogólnie jest satysfakcjonujące. No chyba, że trafiamy na przeciwników kilka lvl wyższych, wtedy można się co najwyżej powkur.wiać na tani sposób, w jaki nas wykańczają. W ogóle system sugerowanego poziomu potrzebnego do zaliczenia misji jest irytujący, bo opiera się na tanim nabijaniu expa tylko po to, by nagle magicznie wszystko stało się proste, a wrogowie łatwiutcy. Takie rozwiązanie miałoby sens, gdyby gracz mógł sobie odbić brak odpowiedniego lvl taktyką, cierpliwością czy ekwipunkiem, a tutaj jest to czarno białe: niski exp, dostajesz wpier.dol, wysoki: Ty spuszczasz wpier.dol. Słabe.

 

Poziom nabijamy głównie w misjach pobocznych, a te to zazwyczaj nudy, schemat i w ogóle szkoda sobie nimi zawracać głowę. Tutaj nic się nie zmieniło od starych części. Nie dość, że w żaden sposób nie potrafią zainteresować "fabularnie", to jeszcze robi się w nich praktycznie zawsze to samo, z naciskiem na przemieszczanie z punktu do punktu, słuchanie czyjegoś pier.dolenia albo szukanie wskazówek w "śledztwie" (straszny niewypał). Generalnie: yebać. Poza tym mamy sporo czynności pobocznych, ale co z tego, skoro większość z nich po pierwszym razie po prostu nie bawi. Rydwanem zaliczyłem parę wyścigów i podziękowałem. Walki na arenie: ile można. Zbieranie pierdółek, milion takich samych obozów do oczyszczenia (co samo w sobie jest całkiem fajnym motywem, bo można się pobawić w skradanie i kombinowanie, pachnące wręcz MGSV, no ale co za dużo to i świnia nie zje), odkrywanie mapy, wchodzenie na punkty widokowe: wszystkiego przesyt. Oczywiście robotę robi to, co zawsze w tej serii: widoczki, miejscówki, obcowanie z zabytkowymi czy legendarnymi wręcz obiektami. Teraz, dzięki pięknej grafice i świetnej lokalizacji, w jakiej działamy, jest pod tym względem szczególnie dobrze. Tyle tylko, że to wydmuszka, ładna do popatrzenia i raczej tyle. Muzyka, choć mówimy gównie o niewielu, powtarzających się motywach, jest bardzo dobra i fajnie buduje klimacik. 


Główny wątek znowu jest totalnie nieabsorbujący i nie ma na siebie pomysłu (trochę osobista zemsta, choć w pewnym momencie już sam się gubiłem, na kim, tu znowu wątek polityczny i ważne postacie historyczne, jednak pokazane strasznie po łebkach, tutaj znowu trochę Animusa i Abstergo). Tyle dobrze, że główny bohater jest ciekawie skonstruowany, ma jaja i ogólnie można go polubić (za to żonka powinna być tłem, a tu nagle zrobili z niej grywalną postać, nie lubię takich patentów, bo zamiast grać zbudowaną i rozwiniętą przeze mnie postacią, muszę wskakiwać w czyjeś buty). Za to drugi i trzeci plan to porażka. 

 

I tu jest właśnie największy problem tej gry: dosyć szybko wkradające się zmęczenie i nuda. Zaliczyłem fabułę i trochę pobocznych misji w 30h i miałem dość. Nie odkryłem połowy mapy, ale zwyczajnie mi to już zwisa. Podstawowe elementy gry, takie jak walka, zarządzanie ekwipunkiem, craftowanie, zostały poprawione i zapewniają frajdę, ale wszystko to jest wepchnięte w ogromny świat i ogromną ilość czynności, które rozmywają całość, mimo swojego uroku wizualnego. Stąd moje ambiwalentne uczucia, bo z jednej strony nie ciągnęło mnie do gry, z drugiej jak już ją odpaliłem, to wsiąkałem i robiłem pełno rzeczy, które znowu w pewnym momencie mi się przejadały. Generalnie jest postęp (wow xd), ale za chwalony Origins Odyssey szybko się nie wezmę. 

Odnośnik do komentarza

Zabawne, w tytule napisales, ze grales w Origins. Ale w ostatnim zdaniu piszesz, ze wezmiesz sie za Origins. Blad, wiadomo. Smieszne jest wlasnie to, ze z opisu nie idzie wywynioskowac, czy grales w Oddysey i nie chcesz sie brac za Orgins czy odwrotnie, bo pasuje on dokladnie do obu tych tytulow co swiadczy o tym jak bardzo odtworcze sa gry ubi (nie zeby to bylo jakies odrycie.

 

Spoiler

No dobra, moze ta "zonka" daje jakis namiar, ze jednak ogrywales Origins ale chyba tylko osobom, ktore w to graly.

 

Odnośnik do komentarza

apps.49740.68306748966338141.e6f96fac-aa

A Plague Tale: Innocence - tego mi było trzeba - soczysta przygoda, która nabiera rozpędu z każdym kolejnym rozdziałem. Wręcz nie mogłem sie oderwać od telewizora, póki nie ujrzałem napisów końcowych tejże tajemniczej wędrówki. To jest ta moja niespodzianka roku, która mnie zafascynowała. Świetna mroczna przygoda przeplatana drobnymi łamigłówkami, walką oraz pięknymi widokami podczas eksplorowania świata. W słuchawkach rozbrzmiewa ponura nuta, która nadaje klimatu powagi i niepokoju. 

 

Mechanika gry głownie sprowadza sie do strzelania z procy, wykorzystując rożne typy amunicji. Zależnie od sytuacji. Czy to przy rozwiazywaniu puzzli, odwróceniu uwagi wroga, odpędzeniu chmary szczurów, czy może walki, po cichu. Główne skrzypce gra tutaj wieź miedzy rodzeństwem, którzy nie spędzali ze sobą za wiele czasu. Dopiero w obliczu plagi rodzeństwo buduje wieź na nowo, stajać na przeciw niebezpieczeństwu. Jestem pod wielkim ważeniem klimatu, jaki włożono w tą produkcje. No perełka imo :hi:

 

Gdybym mógł cofnąć czas to bym to rozegrał inaczej i nabył już w dniu premiery 8-/10.

 

P.S

Nie da sie nie wspomnieć o podobieństwie do "TLoU". 

P.SS    Szkoda, ze nie ma NG+.

Edytowane przez MEVEK
Odnośnik do komentarza

Quantum Break

Niestety jak dla mnie to jeden z najbardziej przereklamowanych exów w historii. Dobrze, że gra krótka (4-5h) bo mega się męczyłem i ziewałem z nudów. Na domiar złego jeszcze ta frustrująca końcówka. Grafika na Koksie ok, ale scenerie wszystkie bez wyrazu, szaro buro z masą filtrów i na jedno kopyto, kilka rusztowań, jakiś budynek, plac, most i tyle. Jeszcze do gry wrzucili beznadziejny serial, no po co i na co. Sama rozgrywka to jak na grę od twórców Max Payne wręcz słabo. Dla mnie najgorsza gra Remedy zdecydowanie, teraz to aż boję się sprawdzić Control. Od tej gry to już Ryse i The Order 1886 są lepszymi exami. Na plus to grafa (na Koksie bo na zwykłym to pewnie dramat) i w miarę ta fabuła dla której w sumie grałem do końca. Ogólnie 6+/10 (ten plus za fabułę i aktorów).

  • Plusik 2
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, suteq napisał:

Order>Quantum Break

 

W co wy za parujące guwna gracie w tym 2020? Piekne remake'i, cudowne gry multi do wyboru do koloru na każdej platformie. Juz nawet lepiej jest włączyć wiedzmina w 2020 i dalej michalek stoi. 

A quantum brejk to kibel. 

Order również - tylko tam przynajmniej klapa sama opada od klozetu. 

Takie to porównanie 

  • Plusik 2
  • Minusik 3
Odnośnik do komentarza

Control jest jakieś czterdzieści sześć razy lepszy od QB. Gdyby jeszcze Quantum nie miał tylu bugów i nie wymagał oglądania jakiegoś serialu na który kompletnie nie mam ochoty i który mnie nie interesuje to jeszcze-jeszcze. A szkoda wielka, bo stylistycznie ta gra jest bardzo, bardzo dobra, ale jednak całość nie klika tak jak powinna.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...