Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zelda: Breath of the Wild

Przygoda w końcu ukończona (70h i 103 shriny). Po pierwszych 25h byłbym w stanie dać 9+/10. Przez te 'pierwsze' godziny ganiałem od wierzy do wierzy z podstawową ilością zdrowia/staminy odkrywając świat i zagadki. Dzięki temu że nie miałem dobrego ekwipunku musiałem ostro kombinować (praktycznie wszyscy przeciwnicy mieli mnie na strzała) i te momenty były dla mnie najlepsze w całej grze. Wyzwanie na idealnym poziomie i była satysfakcja z pokonania każdego kolejnego przeciwnika i zdobycia fantów. Niestety zwiedzanie najdalszych zakątków mapy ma jeden minus, po powrocie do questów miałem mocno przepakowaną postać, ekwipunek i opracowane taktyki na każdego przeciwnika. Wyzwanie się skończyło i zostało tylko odkrywanie kolejnych miejscówek i odhaczanie zadań.  Ilość shrineów bym mocno ograniczył bo jakieś 50% z nich nie wymaga nawet minuty na zastanowienie się, po prostu wpadasz, patrzysz na pomieszczenie i widzisz rozwiązanie. System walki jest wystarczająco dobry a niszczący się ekwipunek nigdy mi nie przeszkadzał. Myślę że jest to jedna z tych gier gdzie wiele zależy od gracza, można iść na jana bez kombinowania i  stwierdzić że nic specjalnego albo można też pobawić się systemem i tym co twórcy poukrywali i mieć dziesiątki godzin dobrej zabawy (podobnie jak np. w MGS5).  9/10

 

  • Plusik 2
Opublikowano
19 godzin temu, Plugawy napisał:

W sumie zawsze się z Toba zgadzam kotlet, ale teraz pier.dzielisz jak stary dziad jesli chodzi o Dino Crisis. W sumie jestem zmęczony po robocie i nie chce mi się odpisywać na calosć.

 

No to jak odpoczniesz to zapraszam do sensownego obalenia konkretnych wad (pomijając te typowo zależne od gustu), które wymieniłem, a do tego czasu zakładam, że pewnie grałeś w DC za małolata i patrzysz przez pryzmat sentymentu. Co jest oczywiście zrozumiałe i sam pisząc posta brałem poprawkę na to, że mowa o grze sprzed kilku generacji, no ale jednak trudno nie zauważyć braków w porównaniu z jej "rówieśnikami".

Opublikowano

Dino Crisis? Ten etap jarania się gierkami, gdy byłem zdolny do przejścia gry w japońskiej wersji i bez żadnego opisu.

Więc się nie wypowiem, bo nostalgia mocno.

  • Plusik 1
Opublikowano

Tez niestety nie mogę wdać się w dyskusję bo jestem tak zaślepiony nostalgią jeśli chodzi o dc że nawet mnie za bardzo nie obchodzi czy ta gra była gorszym residentem. Przechodziłem ponownie 5 lat temu i dalej się zajebiście bawiłem.

  • Plusik 1
Opublikowano

Będę sobie przypominał za jakiś czas, ale tu nie tylko chodzi o sentyment do DC, co jeszcze do dinozaurów, więc pewnie mógłbym się odpalić. Potencjalny rimejk, w który nie wierzę, to prawdopodobnie TOP3 moich growych życzeń.

 

A co do pierwszego Metro , to w okolicach premiery, po przeczytaniu książki, jakoś mnie nie ruszyła ta gra. Toporna rzecz, ale Redux jest na silniku dwójki, więc powinno być trochę lepiej. 

Za to dwójka jak dla mnie czarny koń 2013, niewiele się spodziewałem, a byłem więcej niż zadowolony.

Opublikowano

No, ale mogliby w końcu ogarnąć dałna z tym Dino Crisis i wypuścić remake, ile można czekać. Przecież to będzie gwarantowany sukces i hit sprzedażowy. Dinozaury zawsze są na topie.

Opublikowano

Persona 5

O jenysiu, cóż to była za przygoda. Właśnie przygoda. Tu nie chodzi o gameplay, o scenariusz, grafikę. Ta gra to doznanie kompletne. Dla mnie jedna z najlepszych przygód w odchodzącej generacji, tuż obok Wiedźmina 3 i RDR 2.

Paradoksalnie to nie powinna byc gra dla mnie. Estetyka mangi i anime odrzuca mnie, nie czuje tego kompletnie. Nie szukam w grach scenariuszy, zawsze przekładałem interesujące systemy i soczysty gameplay. A mimo to przez grubo ponad 100 godzin chłonąłem ten świat, chłonąłem problemy bohaterów. Tak, w pewien sposób zżyłem się z tymi cyfrowymi avatarkami :obama:

Podoba mi się ta mocno osadzona w dzisiejszych realiach problematyka, mimo że przykryta elementami fantastycznymi, to jak w mało której grze AAA na czasie. Żadne tam ratowanie świata przed jakiś potworkiem, to raczej ratowanie ludzkości przed samą sobą.  W ilu  mainstreamowych grach mamy tak ukazane zagadnienia manipulacji społeczeństwem, cynizmu polityki, zbiorowej bezmyslności narodów? Tutaj Personka nie bierze jenców i nie ma konkurencji.

Cieszy mnie cholernie turowy system walki. W czasach, gdy nawet Final Fantasy wtyka nam w gardła jakis zręcznościowy, real-time'owy model starć, ta spokojna taktyczna walka smakuje wybornie. System person? O panie, to osobna gra w grze. Ileż tam kombinacji, możliwości, pewnie wielu nawet nie ogarnąłem. W ogóle, ilość mozliwości w tej grze jest oszałamiająca. Nie korzystam z poradników i gdy pod koniec gry przejrzałem ten temat, to zostało mi tylko popełnić facepalma. Ile rzeczy nie odkryłem, o ilu możliwościach nie miałem pojęcia :notbad:

Jedyny chyba minus Persony 5 to długość gry. Jak dla mnie całość jest przeciągnieta i koncówka jednak mocno mnie wymęczyła. Kilka razy myślałem "no to skończyłem", a tu niespodzianka, nic z tych rzeczy. Być może wpływ  na taki stan miało kilka dni, w których zdarzały mi sie zdecydowanie zbyt długie maratony, mimo wszytsko, pod koniec miałem lekkie uczucie przesytu. I mówie tu o podstawowej wersji, nie wiem co było by z jeszcze obszerniejszą wersją Royal :reggie:

Persona 5 to absolutny top odchodzącej generacji. Pewnie niewielu jest miłosników jRPG, którzy jej jeszce nie zaliczyli, ale jesli tacy są, to panowie, MUSICIE. Nawet jesli odstrasza was mangowa estetyka i obszerny moduł visual novel. Ja dałem radę, to każdy da radę.

  • Plusik 5
  • Lubię! 1
Opublikowano

Bloodborne

 

Pierwszy raz w życiu zobaczyłem napisy końcowe, jednocześnie czując się, jakbym tak naprawdę wcale jej nie przeszedł. Sporo mnie ominęło, ale na szczęście nie będę musiał zaczynać od nowa. Z jednej strony człowiek może pomyśleć, że to źle, bo trochę więcej powinno być wymagane, by móc ukończyć grę, ale z drugiej... Piękne w tej grze jest właśnie to, że twórcy nie starają się pokazać graczowi wszystkiego, co dla niego przygotowali. Nie miałeś pojęcia o opcjonalnej lokacji, a przez to ominąłeś opcjonalnego bossa? Trudno, trzeba było uważniej grać - to nie nasza wina, lamusie.

 

Niesamowite w tej grze jest niemal wszystko. Design, o którym już wielokrotnie wspominałem, jest najlepszy, jaki kiedykolwiek widziałem w grze. Żadna inna gra nie podobała mi się pod tym względem tak bardzo jak Bloodborne. Jeszcze lepsze jest to, że te miejscówki oprócz tego, że wyglądają tak dobrze, jak wyglądają, to są tak fantastycznie skonstruowane, że to aż głowa mała. Niemal każde odkrycie skrótu wprawiało mnie w swego rodzaju euforię - 'o ja, jak to wszystko jest ze sobą elegancko powiązane', myślałem. Pamiętam jak lata temu Ico wywołało we mnie podobne odczucia, ale tutaj miejscówek jest więcej i twórcy mają po prostu więcej okazji, by zaprezentować swój kunszt.

 

Walka jest piękna. Każdy przyjęty cios przez przeciwnika, ten dźwięk, to uczucie mocy, porównałbym do trafienia przeciwnika w Resident Evil 4. Każdy cios jest tu tak cholernie mięsisty, że aż chce się napierdalać w tych przeciwników dla samego napierdalania. Na dodatek ich różnorodność rozwala łeb. Serio, w pewnym momencie zacząłem o tym myśleć i zorientowałem się, że przecież tutaj co chwilę pokazuje się nowy przeciwnik. A z racji tego, że nie wszystko widziałem, to jeszcze trochę przede mną - no po prostu rewelacja. 

 

Oczywiście wisienką na torcie są starcia z bossami. Pewnie, nie każde stoi na bardzo wysokim poziomie, ale są tu i takie, kiedy wpadasz w trans, serce wali jak szalone, gdy jeszcze chwila, jeszcze kilka ciosów i w końcu pokonasz skubańca, do którego podchodzisz już 15 raz. Tak, tylko raz udało mi się pokonać szefa za pierwszym razem, do każdego innego potrzebowałem kilku czy, zazwyczaj, kilkunastu prób. Ale wiecie co? To fajne. To zajebiste. Człowiek się wkurwia, denerwuje niemiłosiernie, ale nie odchodzi, próbuje i próbuje, aż w końcu mu się udaje. Gra niesamowicie wchodzi na ambicje - i to jest w niej piękne.

 

Nie mogę zapomnieć o muzyce. Każde starcie z bossem to oczywiście nowy utwór i to, kurna mać, jaki! No cholera jasna, niekiedy dostawałem wpyerdol i wkurzony ponownie szedłem do bossa (swoją drogą, tak po przemyśleniu, to całkiem fajna sprawa - można trochę uspokoić nerwy przed kolejna próbą), a w głowie pojawiała się myśl: 'dostaniesz wpyerdol, to dostaniesz, ale przynajmniej znowu sobie posłuchasz tej muzyki'. No co tu dużo mówić - jest dobrze, jest baaardzo dobrze. 

 

Z minusów nie da się nie wymienić framerate'u (cholera, bardzo chciałbym w to zagrać w 60 klatkach - niech wydają ten remaster, już chuj z tym), niekiedy zamiast namierzyć przeciwnika gra odczytywała to jako obrót postaci, a zdarzało się, że trafiałem przeciwnika, a gra tego nie odczytywała (a przynajmniej takie miałem wrażenie).

 

Na ten moment jest to moja gra generacji i jeden z najlepszych tytułów, w jakie grałem. O ile nie najlepszy. Jutro wracam i biorę się za to, czego nie udało mi się zrobić, a za jakiś czas jadę z dodatkiem.

 

Boska gra. 

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Opublikowano

Też w tym roku kończyłem. Cienki jestem w soulsy i czasem potrzebowałem wsparcia (dodatkowo przeskakiwalem odrazu z dość dynamicznego Nioh), ale ku.rwa co to za gra jest. Te miejscówki piękne, cudowne, straszne. Dodatkowo poczytałem trochę interpretacji i ogólnie o tym świecie i bania rozyebana jak to świetnie skonstruowano. Bez wątpienia, to jest topka generacji 

  • Plusik 1
Opublikowano
13 minut temu, drozdu7 napisał:

Też w tym roku kończyłem. Cienki jestem w soulsy i czasem potrzebowałem wsparcia (dodatkowo przeskakiwalem odrazu z dość dynamicznego Nioh), ale ku.rwa co to za gra jest. Te miejscówki piękne, cudowne, straszne. Dodatkowo poczytałem trochę interpretacji i ogólnie o tym świecie i bania rozyebana jak to świetnie skonstruowano. Bez wątpienia, to jest topka generacji 

Tez czytalem interpretacje i jak w solsach jest głupkowata dla mnie, tak tutaj te lovecraftowe lore robi mocno. 

Opublikowano

A Plague Tale Innocence

Zaskoczenie roku. Grę, w którą nigdy bym nie zagrał gdyby nie GP, bo po prostu nie wydałbym kasy na "skradankę", bo średnio je lubie i bardzo bym żałował. Bardzo fajna historia osadzona w XIV wiecznej Francji podczas plagi dżumy. Chwilami nawet się wzruszyłem. Trochę voice-acting chwilami bolał, ale główni bohaterowie to dzieci w sumie, więc nie mam o to pretensji. Są walki z bosdami, jest crafting, zbieractwo. Gra jest dość łatwa na normalnym poziomie trudności, ale dzięki temu nawet osoba jak ja grała z przyjemnością. Było kilka momentów gdzie powtarzałem scenę kilka razy, ale nic na tyle uporczywego by rzucić w kąt. Graficznie bardzo przyjemna dla oka ( ograne na XSX), ciekawe scenerie, brud syf no i te szczury! Nie jest to poziom ND, ale i tak bardzo ładne. A wisienką na torcie to muzyka, która idealna trafia we gusta podbudowując klimat. Polecam każdemu kto jeszcze nie ograł. Będziesz zadowolony!

  • Plusik 2
Opublikowano

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - nareszcie, jedno z growych życzeń ukończone. Czekałem aż przeczytam całą sagę Sapkowskiego, bo wiedziałem że gra kontynuuje wątki z książek. 

Gra jest całkiem ładna jak na pozycję z 2011r. Jest kilka głównych lokacji, jak się okazuje z czasem niezbyt rozległych. Pod tym względem gra bardziej przypominała mi Dragon Age. 

Do gry mam jeden poważny zarzut, zarządzanie ekwipunkiem i wszystko co z tym związane, w tym wyświetlana mapa. Matko, na początku strasznie ciężko sie w tym połapać. A mapa jest zyebana do samego konca, trzeba sporo zapamiętywać. Walka tez była na tyle chaotyczna dla mnie, że grałem na niskim poziomie trudności. 

Ale do meritum, historia jest super, postaci niejednoznaczne, tak samo jak wybory (wybrałem ścieżkę Iorwetha i to jak się to potoczyło było dla mnie satysfakcjonujące), tym bardziej ciekawiło bo dowiedziałem się co działo się po sadze, jakbym czytał kolejny tom przygód Geralta. Dubbing polski wiadomo, dla mnie robi kapitalną robotę. 

 

Ciężko ocenić dziewięcioletnią grę, wiele składowych nie robi już dziś wrażenia (nawet patrząc przez pryzmat Dzikiego Gonu), ale cieszę się że wkoncu poznałem tą historię. 8/10

  • Plusik 2
Opublikowano
12 minutes ago, SlimShady said:

Polecam zagrać jeszcze drugą ścieżkę, bo od momentu wyboru, to prawie jak dwie różne gry.

A gdzieś się fabuła później łączy czy do końca leci oddzielnie? Chyba, że to duży spoiler to nie mów :)

Opublikowano
8 minut temu, SetoPL napisał:

A gdzieś się fabuła później łączy czy do końca leci oddzielnie? Chyba, że to duży spoiler to nie mów :)

Powiem tylko tyle, masz inne misje główne, inne poboczne, inne miejscówki, inne postaci. Jedna ścieżka, to jakby ominąć niemal połowę gry.

  • Dzięki 1
Opublikowano

Pamiętam jak mając jeszcze X360, pustki w bibliotece i niecałą stówkę w kieszeni wybrałem się do wówczas jednego z dwóch znanych mi na terenie stolicy Podlasia sklepów z grami i szukalem w co by tu przygierczyć.

 

Jako, że za tę cenę nie było zbyt wielkiego wyboru zdziwiony byłem tym bardziej,że za 60zł znalazłem edycję rozszerzoną Wieśka 2. Podjarany dodatkowo o tyle, że gimnazjum z wypiekami na twarzy czytałem przygody Geralta. Grę więc kupiłem i wracałem zadowolony autobusem z Dziesięcin, w piękny późne popołudnie któregoś z gorących, lipcowych dni.

 

Warto było. Od początku do końca. Niesamowita była to gra, a po Mass Effecie nic długo nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego wrażenia. Chyba trzeba będzie zrobić sobie powtórkę, ale już w dopieszczonej wersji na XSX. 

Opublikowano
2 godziny temu, SlimShady napisał:

Powiem tylko tyle, masz inne misje główne, inne poboczne, inne miejscówki, inne postaci. Jedna ścieżka, to jakby ominąć niemal połowę gry.

Ścieżkę Iorwetha planuję nadrobić gdzieś od 9 lat. Wciąż aktualne :xboss:

Opublikowano

Tales of Berseria (PS4 Pro)

Strasznie nierówny tytuł.  Ostatnia gra z serii w którą grałem to Tales of Destiny 2 (na PS1) i nadal pamiętam część miejscówek które się odwiedzało, Tales of Berseria oprócz tego że ma słabą oprawę (grafika to poziom wczesnych gier z PS3, muzyka trochę lepiej) to design lokacji jest strasznie generyczny. Wszystko wygląda jak z jakiegoś MMO, do Ni No Kuni czy Final Fantasy 12 nie ma żadnego startu. System walki też jest dziwny, każdy atak ma jakiś żywioł/właściwości ale zamiast pozwolić graczowi na odkrycie słabości przeciwnika to wszystko podane jest na tacy. Plusem jest to że towarzysze sobie sami dobrze radzą, nie trzeba co chwilę zmieniać postaci. Minusem, chaos który jest widoczny, non stop jakieś wybuchy, fireballe itd. Największym atutem gry są postacie i dialogi (bardzo dobrze dobrane głosy po japońsku). Każda ma wyraźny charakter, jakieś dziwne przyzwyczajenia czy sekrety. Tak naprawdę ukończyłem tą grę (70h) tylko po to żeby zobaczyć historię bohaterów (bo fabuła też jest dobra) i cutscenki w których trollują się nawzajem.  6+/10

Opublikowano

Dobra pierwsza gierka na next genie ukończona. Panie i Panowie:

 

ORI 2

 

 Pozwolicie, że zacznę dość sztampowo 

Spoiler

:banderas::banderas::banderas:


Co to była za gra:

- jeden z topów gier życia (bajeczny feeling, piękny level design, fantastyczna responsywność)

- jeden z topów grafiki (rendering z 6k w sztywnych 60 k/s)
- mega soczysty dźwięk 

- przesadzony hdr wypalającym gałki oczne niczym ustawienia sdr człowieka ziarno

- najlepszy „lunch title”:kaz: ever zaraz za SM64

i to wsio za 4zł:xboss:

 

15h zajęło mi ukończenie głównego wątku i zrobienie kilku questów pobocznych. Licznik gry pokazuje 48%, a więc jeszcze grania i grania!
 

PIĘKNY TYTUŁ 

  • Plusik 6
Opublikowano

Trochę mnie tu nie było, więc lista gier które przeszedłem jest... ekhm, nieważne.

 

Ion Fury (PS4) - jak ja kocham staroszkolne fps-y, to nigdy mi się one nie znudzą chyba. Byłem lekko zirytowanym, że Bombshell był niewypałem, natomiast zachęcony dobrymi reckami Ion Fury sięgnąłem po prequel. Gra to fps zrobiony na ulepszonym silniku Build, na którym powstało wiele kultowych fpsów, m. in. Duke Nukem 3D, Dark Forces, Blood, Redneck Rampage. Każdy tytuł coś wnosił do tego silnika, zaś Ion Fury pozbierało to wszystko i skrzętnie wykorzystało - są interakcje tak miodne w Duke'u, jest kopanie głów i podpalanie z Blood, a smaczków jest wiele więcej. Gra jest wręcz przepełniona hołdami i easter eggami związanymi z fps-ami lat 90. Również gameplay jest bardzo klasyczny - tępimy hordy wrogów, walczymy z bossami, sekretów jest więcej niż kiedykolwiek, a szukanie kart dostępu potrafi na chwilę zaciąć, zdrowie odzyskujemy tylko apteczkami (są na szczęście i te przenośne) i ubieramy pancerze by obrażenia redukować. Mamy też sporo bronii do wyboru, a twórcy z premedytacją rozstawili amunicję tak, by prowokować częste zmiany używanego aktualnie uzbrojenia. Niektóre bronie mają podwójne zastosowanie. Gra ma kilka epizodów, ale w sumie fabuła jest wyjątkowo denna. Zresztą bohaterka jako "damska wersja Duke'a" średnio się sprawdza. Na minus dorzucę wkradającą się potem mimo wszystko monotonię i walki z bossami bez polotu (jedynie ostatni boss wymagał nieco innego podejścia niż "strzelaj dużo i zabij" - taki ukłon w stronę Dooma 2 chyba).

To co najbardziej cenię w tej grze, to że nie przemęcza pierdylionem znaczników, nie każe zwiedzać lokacji na skraju mapy, nie ma przekombinowanych zagadek. Potrafi być jednocześnie wymagająca, ale bez masochistycznej przesady. To solidny retro-fps na dobrze zestarzałym silniku, których dziś jak na lekarstwo, więc na bezrybiu taki okaz mogę śmiało polecać ;)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...