Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaginięcie Ethana Cartera

 

Gierkę miałem na celowniku w czasach, kiedy ją zapowiedziano/wydano (o ile pamiętam, najpierw tylko na PC), nie ukrywam, że pierwotnie głównie z dwóch względów: po pierwsze autorzy to polski zespół The Astronauts z Adrianem Chmielarzem, a po drugie, wrażenie robiła będąca jeszcze nowością (i wg opisów robiąca niesamowite wrażenie) technologia fotogrametrii. No i tu od razu mogę powiedzieć, że to ostatnie faktycznie zdało egzamin i mimo, że gierka ma ~8 lat na karku, to wygląda (na PS4, niestety tylko 30 klatek) rewelacyjnie. No, może uściślę: otoczenie, przyroda, wszelkiego rodzaju przedmioty i budynki wyglądają rewelacyjnie, bo już postacie ludzkie prezentują się mocno przeciętnie i pachną jeszcze późnym PS3. Z oczywistych względów obecnie pewne aspekty czysto techniczne już niedomagają i co bardziej wyczulonych mogą trochę mierzić (tu i ówdzie słabsza rozdzielczość tekstur), ale ogólne wrażenie, szczególnie gdy spacerujemy po lasku z przebijającymi się przez korony drzew promieniami światła, jest bardzo dobre.

 

Poza tym mamy do czynienia z typowym do bólu walking simulatorem, bez większych (znanych chociażby z późniejszych reprezentantów tego gatunku) różnorodności czy jakichś mocniej wyróżniających grę elementów. Mamy śledztwo, szukamy zaginionego chłopaka, po drodze poznając historię jego skrzywionej rodzinki. "Zagadki" rozwiązujemy poprzez odtwarzanie w odpowiedniej kolejności wspomnień-wizji. Nie wchodząc w szczegóły: jest to czasem mocno upierdliwe i mimo krótkiego czasu gry (jakieś 3-4h) momentami czułem się zmęczony. Takie samograje z racji swojej mechaniki powinny być raczej relaksującymi, liniowymi tytułami. A tutaj rzucono nas na dosyć obszerne przestrzenie, dano wolną rękę (co można poczytywać jako zaletę, no ja w tym przypadku tak tego nie odebrałem) i szukaj sobie przedmiotów, wskazówek i innych notatek. Momentami jest to szukanie igły w stogu siana i bieganie tam i z powrotem. Co ciekawe, w pewnym momencie okazuje się, że w sumie dużo rzeczy po drodze nie trzeba robić, żeby skończyć "fabułę", ale przy pierwszym playhrough człowiek nie ma prawa tego wiedzieć (no i raczej nikt z nas nie lubi pozostawiać rozgrzebanych "zadań"). A sama historia jest przekombinowana i mało wciągająca.


Generalnie: lekki zawód, ale gierka kosztowała 8 zł na PSS, więc jestem w stanie jej wybaczyć. Doznania A/V (muzyka momentami całkiem przyjemna) w miarę rekompensują wady. Cóż, po kilku doświadczeniach z "blantmanami" coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że to po prostu nie do końca typ zabawy dla mnie, ale mimo wszystko sięgam co jakiś czas po jakiś głośniejszy/oferujący ciekawy koncept tytuł tego rodzaju.

  • Plusik 1
Opublikowano (edytowane)

Właśnie lecą końcowe napisy Ratchet&Clank Rift Apart i bez kitu, ale to chyba jedna z najlepszych gier czysto rozrywkowych, nastawionych na czysty fun, akcję, zapierające dech w piersiach momenty gra w jaką grałem w ostatnich latach. Dosłownie nie mogłem się oderwać i przeszedłem właściwie ciągiem (z przerwą na sen). Growy hamburger? No jasne, ale jakże zajebisty, wszystko w niej zagrało. Gameplay niezwykle sycący, strzelanie dawało mi niezwykłą radochę, podobnie platformówkowanie. Nawet kurde fabułę śledziłem z zainteresowaniem. Jasne, jest prosta, ale zabawna, kolejne scenki świetnie zrealizowane. Do tego ta niesamowita oprawa, animacja. No blockbuster jak się patrzy! Jestem autentycznie zachwycony tą gierką, bawiłem się przednio

Edytowane przez Homelander
  • Plusik 3
Opublikowano

NieR: Replicant (PS4 Pro) - Automatę uważam za jedną z najlepszych gier na PS4 więc myślałem że nawet jak Replicant będzie słabszy to nadal będę się dobrze bawił, oj bardzo się myliłem ale po kolei.

 

   Grafika jest bardzo słaba, jedyne co w miarę dobrze się trzyma to animacje, reszta to jest poziom wczesnego PS3. Lokacje są puste, brzydkie, z monotonną, wypraną paletą kolorów, modele składają się z małej ilości wielokątów i to widać. Są dosłownie 3 miejscówki które w miarę się prezentują i to bardziej ze względu na design a nie grafikę. Do tego częste loadingi, widoczny popup/LoD i niska rozdzielczość. Jedna z najbrzydszych gier w jakie grałem. Remake Shadow of the Colossus który ma podobny design/feeling otoczenia to różnica generacji, nawet Automata prezentuje się pod każdym względem o wiele lepiej. Z drugiej strony muzyka jest bardzo dobra, no i aktorzy głosowi (w wersji angielskiej bo jap. mi nie pasowała) też są bardzo ok.

 

   Rozgrywka też nie zachwyca. System walki niby ma dobre podstawy, są uniki, bloki, słaby i silny atak + magia ale jest zbyt prostacki i niezbalansowany, po paru godzinach każda walka z mobami wyglądała tak samo więc jej unikałem. Walki z bossami są o wiele lepsze, bo przynajmniej nie można ich stunlockować tak łatwo jak zwykłych mietków no i mają jakąś reżyserię, a to trzeba przebiec z punktu A do B, a to postrzelać w jakiś konkretny punkt, coś się przynajmniej dzieje. Różnorodności walki takiej jak w Automacie (częsta zmiana kamery, shmupy itd.) praktycznie nie ma, sekcji platformowych też nie... ale za to są tragiczne sidequesty. Słyszałem dużo złego o nich ale nadal nie byłem przygotowany. Zrozumiem przebiec z punktu A do B, zrozumiem nawet zbieranie śmieci i dostarczanie ich do NPCa ale to jest rozwleczone do przesady. Jeszcze żeby walka przy tym była satysfakcjonująca ale nie jest, więc część sidequestów olałem bo nie będę zabijał setek baranów po to żeby zebrać 10 skór bo szansa na ich wypadnięcie to 10%. Nawet twisty fabularne tego nie wynagradzają bo po pewnym czasie one powszednieją bo polegają najczęściej na tym samym. Tragedia i strata czasu.

 

   Co do fabuły w głównym wątku, jest ciekawa i oryginalna. Dziwne postacie które spotykamy na swojej drodze pasują do melancholijnego i pokręconego klimatu. Nic nie jest podane na tacy i podzielone na czarne i białe. Jedyne do czego bym się przyczepił to to że bohaterowie za szybko stają się najlepszymi przyjaciółmi, tak jak by zabrakło budżetu na te 2-3 dodatkowe sceny. Warto ułożyć sobie w głowie układankę kto i dla czego co robi. Szkoda tylko że tytuł trzeba ukończyć 4 razy żeby odkryć wszystkie karty. Praktycznie 2 przejścia to robienie tego samego i przeklikiwanie się przez dialogi i cutscenki zwracając uwagę na dodatkowe informacje które są odkryte. Automata zrobiła to o wieeele lepiej.

 

   W skrócie jestem bardzo zawiedziony, o ile fabuła i muzyka trzymają poziom to reszta już nie. Ta gra powinna zostać całkowicie przebudowana i rozumiem że to tylko remake ale jest za dużo problemów z rdzeniem rozgrywki żeby wydać taki tytuł szczególnie 4 lata po premierze Automaty która dla mnie pod każdym względem (oprócz muzyki) jest o parę klas lepsza. W Autoamcie spędziłem ponad 50h non stop się dobrze bawiąc, w Replicancie ponad 30 z czego może 10 to była dobra rozrywka. 6-/10

 

   

  • Plusik 3
Opublikowano
7 godzin temu, Pupcio napisał:

Dalej przede mną granko w niera i może niech jeszcze trochę posiedzi w backlogu :yakubu:

Jak chcesz mogę Ci sprzedać wersję na PS4 w dobrej cenie :cebula: Powiem tak, gdybym wiedział co mnie czeka to bym obejrzał skrót wydarzeń i wytłumaczenie fabuły na YT, posłuchał OSTa i poczytał lore. Bo jak by ocenić samą rozgrywkę to mamy 4/10. Jeszcze jak by to była gra na max 15h to można by przymknąć oko na słaby gameplay bo zanim zaczął by irytować to by się skończył. Dla mnie ocena 83 :kekw: na MC to jakiś żart, ta gra na premierę powinna kosztować max 30$ i być na wyprzedażach obok remastera SpongeBob. Jak chcesz zagrać w jakąś inną gierkę z duszą to polecam np. Gravity Rush 2.

Opublikowano

Tylko kto by miał zrobić? Bo studio odpowiedzialne za GR (i Sireny) zostało zaorane/wchłonięte a twórcy założyli Bokeh Game Studio i pracują nad Slitterhead.

Opublikowano
1 godzinę temu, łom napisał:

Jak chcesz mogę Ci sprzedać wersję na PS4 w dobrej cenie :cebula: Powiem tak, gdybym wiedział co mnie czeka to bym obejrzał skrót wydarzeń i wytłumaczenie fabuły na YT, posłuchał OSTa i poczytał lore. Bo jak by ocenić samą rozgrywkę to mamy 4/10. Jeszcze jak by to była gra na max 15h to można by przymknąć oko na słaby gameplay bo zanim zaczął by irytować to by się skończył. Dla mnie ocena 83 :kekw: na MC to jakiś żart, ta gra na premierę powinna kosztować max 30$ i być na wyprzedażach obok remastera SpongeBob. Jak chcesz zagrać w jakąś inną gierkę z duszą to polecam np. Gravity Rush 2.

 

Tylko przypadkiem nie odpalaj drakengard 3 bo to kolejny balas pokroju pierwszego niera. Ta historia jest spleciona mocno z nierem i możesz sobie przeczytać streszczenie historii bez granka w tego średniaka. 

Ogólnie to uniwersum to fajne lore,  które zasługuje na jeszcze większy budżet od automaty. Dużo fajnych historii i ciekawych zabiegów fabularnych, których nie widziałem/slyszalem w innych grach. 

Opublikowano

Nie ma szans że ogram jakiegoś Drakengarda bo między Automatą a Replicantem jest przepaść więc wcześniejsze tytuły pewnie są jeszcze słabsze gameplayowo od Replicanta, a to już będą rejony 3/10 xd

Opublikowano
Godzinę temu, łom napisał:

Tylko kto by miał zrobić? Bo studio odpowiedzialne za GR (i Sireny) zostało zaorane/wchłonięte a twórcy założyli Bokeh Game Studio i pracują nad Slitterhead.

Pozwól marzyć dla zagrajmera :pechowiec:

Drakengardy i niery potrzebują trafić do ludzi którzy potrafią robić gry i będzie dobrze :rayos:

Opublikowano

Drakengarda 1 warto zobaczyć dla samego zrytego klimatu a zakończenie prowadzące do 

Spoiler

Linii czasowej Nier, która i tak w całości jest opisana tylko w japońskiej książce.

Najlepiej sobie na YT obejrzeć, bo do jego zdobycia nawet nie próbowałem podchodzić.

Drakengard 2 to inna linia czasowa od Niera i jak dla mnie to była taka zwyczajna gra, nic specjalnie nie zapadło mi w pamięci.

W trójkę jeszcze nie grałem ale przyjdzie czas.

Opublikowano

Gears of War 4

 

Ostatnie Gearsy na mojej drodze do zaliczenia całej serii. Pierwszy kontakt z tą odsłoną nie był zbyd dobry. Prolog? Zajebisty, ale później klimat zmienił się diametralnie. Zamiast starej ekipy ubraliśmy buty młodego Fenixa i jego ekipy. Zrobiło się kolorowo, a zamiast szarańczy walczyliśmy z wybuchającymi robotami. Po kilku godzinach powróciły stare, dobre Gearsy. Jeszcze mroczniejsze i bardziej krwawe niż wcześniej. Wspaniała odsłona, podoba mi się bardziej niż Gears 5, które były moją pierwszą grą odpaloną na XSX. Na premierę czwórka musiała robić fenomenalne wrażenie, a w wersji usprawnionej na Xbox One X jeszcze lepsze. Polecam i proszę się nie zrażać początkiem.

 

TMNT: Shredder's Revenge

 

Nie jestem wielkim fanem turtlesów, ani beatem upów ale podoba mi się retro estetyka więc sięgnąłem po gierkę. Niestety mam jakieś problemy z internetem i graniem po sieci, więc całą grę kończyłem w pojedynkę i zapewne sporo gra na tym straciła. TMNT to klasyczna nawalanka, idziemy w bok, pokonujemy kilka rodzajów wrogów przekąszając pizzę dodającą nam zdrowia i szukamy przy okazji znajdziek. Postaci do wyboru jest kilka, poziomów jest kilkanaście i docieramy do nich poruszając się po mieście będącym hubem. Przyjemna gra na 3 godzinki, ale powszechne zachwyty są dla mnie niezrozumiałe. Jak macie możliwość to polecam grać ze znajomymi, wtedy jedno oczko więcej do oceny.

 

Echo Generation

 

Największe zaskoczenie spośród ogrywanych przeze mnie ostatnio gierek. Przyjemny RPG ze znaną z japońskich erpegów turowa walką i kompletowaniem drużyny pomagierów. Fabularnie i klimatem gra czerpie mocno ze Stranger Things, ale pojawiają się też odniesienia do innych filmów i gier z epoki. Ostatnia walka to już wyraźna inspiracja Resident Evil, co jest dla mnie sympatycznym gestem. Polecam bardzo.

 

Inside

 

Właśnie skończyłem. Jeśli ktoś lubił Limbo to polubi Inside bo to rozwinięcie formy tamtej właśnie gry, tym razem w kolorze (chociaż paleta barw jest uboga). 

 

 

 

  • Plusik 1
Opublikowano
W dniu 18.08.2022 o 22:39, Homelander napisał:

 

W Ocarinę lepiej zagrać na 3DS gdzie właśnie poprawili znacznie ten nieszczęsny Water Temple. Ogólnie gra się zestarzała dość mocno, szczególnie jak się ją ogrywa

po Twilight Princess, czyli Ocarinie na sterydach. Zagraj w Majorę, gra się zupełnie inaczej niż w Ocarinę, a klimat jest przedni. 

 

Niestety nie mam 3DS'a, od Nintendo posiadam Switcha i NGC (dlatego mam ograną Twilight Princess). Więc jakbym miał to pewnie bym przeszedł ulepszoną wersję na 3DS'a. Sporym plusem NSO jest to, że można w każdej chwili zapisać i załadować poprzedni stan gry, więc sterowanie i kamera chociaż są bardzo toporne i ciężkie nie stanowiły problemu bo można było w każdej chwili naprawić ostatnie dziwne posunięcie Linka, który np. sobie skoczył w przepaść, albo gra nie chciała "zaznaczyć" przeciwnika. Tak teraz myślę, że bez możliwości tych sejwów gra byłaby naprawdę mocno uciążliwa - i tak to pewnie wyglądało na N64.  W każdym razie TP ogólnie na dzisiaj jest lepszą grą od OoT.  Tak jak piszesz teraz spróbuję właśnie Majora's Mask, które też jest w NSO i dokończe BotW bo już jestem stosunkowo daleko - i kończę z Zeldami na ten moment. W sumie będę miał ogranych 5 gier (przeszedłem jeszcze LttP) i zacznę grać w coś innego.

Opublikowano

Skończyłem dwie gry których nigdy nie miałem w planach, dzięki fantastycznej usłudze ps plus extra:kaz:. No i w sumie dzięki forumkowi, bo gdzieś tam zapamiętałem że ktoś polecał.

 

Deliver Us The Moon - gdzieś tam znałem z nazwy ten tytuł ale nie było w planach by zagrać. Po odpaleniu jednak bardzo przypadł mi do gustu. Może dlatego że zwiedzając opuszczoną bazę na księżycu nie walczymy z żadnymi potworami, a po prostu z przeciwnościami losu (awarie systemu, brak powietrza itd.). Zagadki są proste, więc całość jest lekką niedługą przygodą. Podobały mi się też zmiany widoku, raz z pierwszej, raz z trzeciej osoby. Oczywiście jest sporo notatek i nagrań które dokumentują co też wydarzało się na Księżycu, że nagle stracono kontakt z przebywajacymi tam ludźmi. Jedyny minus to to że gra się zacina na 2-3 sekundy gdy trzeba dograć nowe lokacje. Za każdym razem. A poza tym bardzo pozytywne zaskoczenie.

 

An Artful Escape - nie mój typ gry, i pewnie nie kupiłbym nawet jakby chodził po 5 zł, ale skoro dali w abonamencie można spróbować. Nie lubię takich artystycznych wizji związanych z muzyką, z poszukiwaniem swojego "ja" w tym nurcie. A główny bohater właśnie tego  szuka, no chyba że źle zinterpretowałem. Jest tu zakręcona fabuła i sporo dziwnych dialogów, ale naprawdę nie chciało mi się doszukiwać co tam jest za przesłanie. W grze biegamy w prawo, czasem w lewo, brzdąkamy na gitarze, a w tle dzieją się cuda. I to było w sumie fajne, odprężające, bo tylko biegniemy (czasem podskoczymy), ale ogólnie obserwuje się to co się dzieje w tle. A podróżujemy po magicznych krainach. Te fragmenty są lekkie i przyjemne, podobne uczucie czułem grając w Journey. Są jeszcze sekcje gdzie trzeba wciskać w odpowiedniej kolejności klawisze, ale też nie jest to trudne. I tyle. Nie spodziewałem się, a gra mnie odprężyła, ale przesłanie i fabuła nie dla mnie.

  • Plusik 2
Opublikowano

Ok strasznie mnie majora wymęczyła. Ograłem pierwszy raz na 3dsie i bez zerkania na poradniki chyba bym rzucił w kąt. Ale to to jest jak się ogrywa od dupy strony gry z serii 20 lat za późno. 

  • Minusik 1
Opublikowano

Killzone Shadow Fall (kampania) - mająca prawie dekadę na karku gra z serii, która niegdyś była wyznacznikiem technicznych możliwości konsol PlayStation. Jakby nie patrzeć, historia serii naznaczona jest niezwykłymi wydarzeniami, od okrzykiwaniem jej halo-killerem na PS2, przez render-trailer na PS3 (i dopnięcie swego przy premierze KZ2), przez nierealne wręcz z perspektywy mocy konsoli PS3 otoczenie w KZ3, ciekawą odskocznię na PSP, najładniejszą grafikę na PS Vita, aż w końcu po Shadow Fall, który jak od niedawna wiadomo ma być w sumie ostatnią częścią.

 

Jak trzyma się dziś ta gra? Ano bardzo dobrze. Grafika jest bardzo ładna, a monumentalne otoczenie potrafi zapierać dech w piersiach. Ba, w pewnym momencie poczułem się jak w pierwszym Unreal w drodze do Wielkiej Iglicy - po prostu spojrzałem w górę i westchnąłem ciche: "wow". W tej grze w otwartym otoczeniu czujesz się malutki. Mamy okazję zwiedzać obie strony konfliktu, więc mamy czystą i schludną Vektę, oraz industrialny i czarny jak smoła Nowy Helghan. Cały czas jest to jak starcie blue i red team, co jest wizytówką serii. Ale nasza wędrówka nie ogranicza się tylko do tych dwóch rejonów, bo mamy też misje w kosmosie, oraz... o nie, tutaj nie zaspoileruje, ale jest klimat :)

 

Gameplay? Cóż, mieszamy nieco skradania z klasycznym mordem na Helghastach, a także potem dokuczają nam killroomy. Tu nie wychodzimy poza pewien kanon. Ot, zdarzy się kogoś osłaniać, albo postrzelać z działka pokładowego. To co jednak dodaje nieco smaczku, to gadżety z dronem na czele. Sam dron ma kilka funkcji - może wyłączać osłony wrogom, może ich atakować, generować tarcze, oraz przede wszystkim robić za tyrolkę. Jako, że gra stara się być quasi-open worldem, mamy czasami wiele możliwości wyboru drogi, acz trzeba ją samemu odkryć. Jeśli chodzi o gunplay, to nie jest to może poziom KZ2, ale bronie są spoko. Jest dbałość o detale i faktycznie inna myśl techniczna w przypadku broni Vektan i Helghastów. Muzyka? Hm, w sumie jakoś nie zwróciłem uwagi, poza klasycznym utworem w creditsach.

 

To co mnie trochę urzekło, a trochę skonsternowało to kwestia lore i fabuły. W zasadzie całe story wydaje się prostackie, ale zupełne inne spojrzenie następuje w momencie odnajdywania znajdziek pokroju audio-logów, gazet, czy nawet komiksów. Ukazują one różne oblicza tej wojny, a im więcej odnajdujemy, tym większy dysonans między oficjalnymi komunikatami, a tym co słyszymy czy czytamy w tych znajdźkach. Dziwne to trochę podejście, bo idąc "na jana" w zasadzie nie odkryjemy głębi fabularnej. Sami zresztą Helghaści zostawieni sami sobie rozmawiają do siebie lub ze sobą, dzieląc się swoimi dygresjami, historiami czy wątlpiwościami. Niektóre takie motywy są dość mocne (szczególnie jeden audiolog nie jest dla ludzi o słabych nerwach, serio serio), a grze nie brakuje próby pokazania wojny jako zła, niezależnie jak kto je określa. W jakimś tam stopniu Killzone ma więc wydźwięk antywojenny.

 

Podsumowując - nie żałuję spędzonych godzin. To nie jest najlepszy FPS w jakiego grałem, nawet nie jakieś tam top. Porządnie skrojony, ale jakoś tak wszystko trochę w pędzie, więc brakuje czasu na zbudowanie atmosfery, a mało wyrazista muzyka nie pomaga. Epickość tej gry jest jakby nieśmiała, choć fajerwerków jej nie brakuje. Jak ktoś szuka ładnej grafiki, lubi sobie poszukać ukrytych motywów, a przy okazji wesoło postrzelać (ew. poskradać się), to nie powinien taką grą pogardzić ;)

 

 

  • Plusik 2
Opublikowano

Skończyłem Yakuze 6. 5 lat życia spędzone w tym yebanym kamurocho, czasami człowiek płakał jak musiał grać w jakieś chińskie mingry żeby odblokować zadanie z dwoma dialogami bo jest debilem i uparł się że w każdej części musi mieć zrobioną fabułe i wszystkie substoriesy. Ale i tak kocham tego tasiemca jak własne chińskie dziecko :pechowiec:

 

A co do samej gerki. To była pierwsza część na  tym nowym silniku którego osobiście jestem dużym fanem ale tutaj na ps4 amator gra chodzi dramatycznie, dodać do tego że chłopy wycięli północną część miasta które robią od 15 lat, brak noszenia broni i zdaunienie systemu walki do granic możliwości i to będzie tyle z wad bo reszta kozacka :cool:

Fabułka dała rade, misje poboczne może nienajlepsze w serii ale były przyjemne, minigierki również dostarczyły. U mnie fawortytem popijawy w barze i łownie rybek harpunem.

 

Żegnaj Kiryu Chan i Kamurocho, nienawidze was ale i tak będę tęsknił :frog:

FbP0L1JXgAAOCQB?format=jpg&name=large

Spoiler

Ale niezbyt długo bo zaraz odpalam 7ke c0rwa :kekw: 

 

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Opublikowano

Hitman Trilogy (XSX)

 

Jestem przeciwnikiem gier wydawanych w odcinkach dlatego olałem nową trylogię Hitmana kiedy ta pojawiła się na rynku. Skoro do Gamepassa trafiła trójeczka zawierająca również kampanie z dwóch poprzednich odsłon to oczywiście nie mogłem przejść obok tego obojętnie i spróbowałem nowych przygód Łysego. Była to bardzo dobra decyzja bo Agent 47 jest w formie najwyżej od lat :obama: Ilość misji, zróżnicowanie pięknie wykonanych lokacji, mnogośc sposób na eksterminację naszych celów aż przytłacza. Leciałem z kampaniami po kolei od pierwszej, do trzeciej części i chyba ta ostatnia podoba mi się najbardziej, a Dartmoor jest wzniesieniem się twórców na wyżyny. Berlin ze swoim klubem w stylu Berghain to też zajebista sprawa, kto spróbował nocnego życia w Berlinie poczuje się jak w domu (:kaz:) . Piękna gra, polecam przechodzić na spokojnie, jedną misję dziennie i kombinować jak tylko się da. Oczywiście można przejść grę w stylu nieładnym, zapakować kulkę w łeb naszemu celowi i uciec, ale mija się to z celem i zabija przyjemność z gry. 

 

Opublikowano

Właśnie lecą końcowe napisy ze Spidermana. Postanowiłem jednak dokończyć i cóż, to była dobra decyzja, bo gra jest EPICKA! Początek taki trochę niemrawy, ale co się później dzieje to po prostu Marvel w pełnej krasie. Epickie bitwy, absolutnie fantastyczny filmowy klimat, a przede wszystkim grywalność. Spiderman jest niesamowicie grywalny. Od bujania się po Nowym Jorku (ani razy nie użyłem szybkiej podróży, kto by chciał jej używać w tej grze?) poprzez walki z mobami a skończywszy na walkach z

bossami. Nawet te etapy skradankowe MJ i Milesem mi nie przeszkadzały. A wszystko to dopełnia fabuła. Gra bez wad? No niestety nie. Największa to jej ubisoftowa natura otwartego świata z szukaniem gołębi, obłoków i innych plecaków. Do tego te kolorowe znaczniki. Po kilku minutach wyłączyłem je w cholere, a misji zbieraczych nie robiłem wcale, ani jednej. W grze ratujemy Nowy Jork, walczymy ze złolami i co, nagle szukamy gołębi? No antyklimatyczne w chuj. 
A, no nie napisałem o oprawie. Oczywiście grafika na PS5 świetna. Próbowałem i 30 klatek z wypasioną grafą i 60. No i w tej grze te 30 spokojnie wystarczy jak doa mnie, a oprawa robi wrażenie niesamowite. Podobnie jak dźwięk i aktorzy. To po prostu gra wysokobudżetowa i nie mogło być inaczej. Został mi Miles do ogrania, ale jego zostawię sobie na święta, a potem Spiderman 2 day1. 

DD7947A6-D435-444C-8E05-82EE95BD3176.jpeg

  • Plusik 1
Opublikowano

Ghost of Tsushima - zacząłem grać na PS4, ale po paru godzinach odpuściłem, bo wiedziałem, że będzie update pod PS5. Czas mijał, a ja usiadłem do tego dopiero niedawno i... strzał w dziesiątkę. Jestem absolutnie zachwycony wszystkim, jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Wszystko mi siadło, najpewniej dlatego, że dałem sobie czas i w międzyczasie grę "poprawiono" (np. lip sync do japońskiego audio itd.). Fenomenalny klimat, graficznie cudo, fabuła spoko (wątki postaci pobocznych!), system walki świetny, elementy platformowe w postaci kapliczek to miła odmiana pozwalająca uniknąć znużenia misjami czy walką. Dość powiedzieć, że praktycznie przy okazji zrobiłem platynę, tak zaangażowałem się w poszczególne aktywności. Przy okazji, GoT to powinien być wzór pod kątem platyn - bez nachalnego grindu, dziwnych i nielogicznych osiągnięć (co do zasady). 9,5/10 na luzie. Od razu usiadłem do dodatku, czyli wyspy Iki i tu już tak kolorowo niestety nie było. Skończyłem całość, ale mój odbiór jest gorszy niż podstawy. Począwszy od fabuły, która miała potencjał (dla pewności w spojlerze), czyli: 

Spoiler

historia Jina i jego ojca

sama Orlica też w miarę spoko, ale wkurzały mnie

Spoiler

te przebitki w postaci wizji/halucynacji - jakoś mnie to wybijało z rytmu

No i widać, że ten dodatek nie jest tak dopieszczony pod kątem jakości - elementy platformowe są dużo, dużo gorsze, a już szczytem była jedna z legendarnych misji, z nagrodą w postaci zbroi dla konia, fatalnie zrealizowana. W ogóle złapałem się na tym, że w podstawce nie miałem praktycznie wcale sytuacji, gdzie postać by mi się zblokowała wskakując na jakiś element, bo po prostu od razu było jasne czy w dane miejsce można wskoczyć czy nie. W DLC takie sytuacje pojawiały się u mnie nagminnie. To i szereg innych, mniejszych bugów (czy tylko u mnie losowo zmieniał się czasami język napisów z polskiego na angielski? Dosłownie pojedyncze linie dialogowe) spowodowały, że już teraz wiem, że ciężko będzie mi znaleźć lepszego open worlda, skoro nawet dodatek do najlepszego, obok Zeldy BOTW, przedstawiciela "gatunku" mocno odstaje w mojej ocenie do oryginału.
Nie podchodziłem jeszcze do trybu Legends, który mnie kusi, ale obstawiam, że jednak nie podejdzie mi idealnie ze względu na klimat bardziej zbliżony do dodatku (chodzi mi ogólnie o podejście i umiejscowienie całości w ramach legend i paranormalności właśnie) no i jest to element multiplayerowy, z randomami zakładam nie będzie zbyt wesoło.

  • Dzięki 1
Opublikowano

Monkey Island 2 - ponadczasowy klasyk. Świetny voice acting i muzyka, genialne (choć czasem przegięte) zagadki, przyjemny dla oka styl graficzny (nadal jednak wolę ten bardziej kreskówkowy z Curse of the Monkey Island) oraz humor, który zostawia uśmiech na twarzy przez całe 4-5 godzin potrzebne na ukończenie gry.

 

Immortality - gra FMV z niesamowicie niepokojącym, gęstym klimatem, w której poznajemy historię Marissy Marcel. Wzięła udział w 3 filmach na przestrzeni lat 60-90, lecz żaden z nich nie ujrzał światła dziennego. Potem słuch o niej zaginął. 

Początek gry świetny, nie raz miałem lekkie WTF i ciarki na plecach, ale w miarę odkrywania fabuły gdzieś ta mistyka i elementy burzenia czwartej ściany uleciały. Dokładnie wtedy wiedziałem co robić, jakich klipów szukać, więc wkradła się pewna rutyna.

A jeżeli o klipach mowa, to ogromne brawa należą się za idealne oddanie klimatu przedstawionych w filmach lat. Kostiumy, rekwizyty, cała scenografia, gra aktorska, nawet to jakimi taśmami całość nagrywano jest niezwykle imponujące (aczkolwiek dużo z tych efektów dodano w postprodukcji). Pierwszy rzut oka na scenę z filmu "Minsky" i już wiemy, że mamy do czynienia z kryminałem z przełomu lat 70 i 80.

Polecam.

 

Opublikowano
2 godziny temu, okens napisał:

Life is strange true colors- polowe gry sie wynudzilem a gdy zaczelo siw dziac cos fajnego i zdazylem siw wkrecic gra siw urwala i zobaczylem napisy koncowe. Strasznie to krotkie

Warto? Bo mam w backlogu, pare osób polecało nawet a finalnie nie wiem czy story daje rade jak w jedynce? 

Opublikowano

Gra jest ok ale zdecydowanie odstaje od jedynki. Jest rowniez zdecydowanie za krotka.

 

Pojawiasz sie w nowym miescie, troche pierdu pierdu z mieszkancami, glowne wydarzenie( wiadomo ocb), szybki twist i gdy chcialbys aby gra trwala dalej juz ogladasz napisy koncowe. 

Klimat miasteczka bardzo fajny, soundtrack jak zawsze- genialny. Ale czekaj na jakas dobra promocje, zeby to ograc

  • Dzięki 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...