Wredny 9 579 Opublikowano 5 grudnia 2022 Opublikowano 5 grudnia 2022 Redemption to popłuczyny, ale HEADHUNTER to dla mnie jedna z wizytówek tej konsoli (obok Soul Calibur, Sonic Adventures, RECV, MSR, Crazy Taxi i Jet Set Radio). Dla mnie to praktycznie EX, jak RECV, bo wersje na PS2 chodziły w niższej rozdzielczości i ogólnie DC było najlepszą platformą do grania w te tytuły. Mocno polecam, bo przygody Pana Wade'a to był mocny strzał w pysk dla młodego Wrednego, który dopiero przesiadł się z Szaraka. Wielkie miasto, wyglądające jak życie, strzelanie zajebistym twardzielem, motorek i te wiadomości rodem z RoboCopa - zajebista gierka 3 1 Cytuj
Homelander 2 084 Opublikowano 5 grudnia 2022 Opublikowano 5 grudnia 2022 No ja właśnie też pamiętam, że grałem potem na PS2 i coś było nie tak, a na Dreamcascie było super. Ogrywasz różne gry, więc sprawdź i daj znać Cytuj
Wredny 9 579 Opublikowano 5 grudnia 2022 Opublikowano 5 grudnia 2022 RECV to samo, podobnie jak Soul Calibur vs Soul Calibur 2 na PS2. 1 1 Cytuj
Quake96 3 865 Opublikowano 5 grudnia 2022 Opublikowano 5 grudnia 2022 (edytowane) Croc: Legend of the Gobbos na PSX Nie mam pojęcia co mnie pokusiło żeby tak pokarać się tą grą, po prostu pudełko na półce kusiło mnie i kusiło, aż zdecydowałem się znów zagrać. Tytuł ten ukończyłem ostatnio prawie 4 lata temu, bo jakoś na początku 2019 roku. Do dziś pamiętałem jednak, że gra ma problemy z pracą kamery, ale to ledwie wierzchołek góry lodowej. Gra poza momentami fatalną pracą kamery cierpi też na okropne sterowanie. W grze mamy tzw. "tank controls", czyli coś co znamy z Residentów czy Tomb Raidera i o w takim Residencie takie sterowanie jest spoko, tak tutaj ssie totalnie i po całości. Poruszając się po ziemii strzałki w bok obracają naszą postać, ale już gdy jesteśmy w powietrzu, te same przyciski powodują przesuwanie się Croca na boki. To potrafi być momentami konfundujące i nie raz można się łatwo pomylić, gdy chcemy w powietrzu obrócić naszego krokodyla a zamiast tego lądujemy w przepaści. To jednak nie koniec, bowiem gra ma zaimplementowaną jeszcze jedną durną funkcję sterowania. Kojarzycie atak "na bombę", czyli coś w rodzaju tąpnięcia? Normalne gry pokroju Crasha stosują na taki atak prostą kombinację "skok + atak". Croc i to musiał spierdolić... Tutaj taki atak wykonuje się naciskając dwukrotnie "skok". Nie muszę chyba mówić jak potrafi to wkurwić, gdy odruchowo chcemy wykonać podwójny skok (którego swoją drogą w grze nie ma), a zamiast tego wykonamy ten durny atak, który na dodatek zatrzymuje postać w miejscu? Nie liczę ile razy przez odruchowe ciskanie przycisku skoku zrobiłem przypadkiem "bombę" i spadłem gdzieś w przepaść. A skacze się w tej grze duuużo... Kolejnym problemem tej gry jest okrutny poziom trudności niektórych etapów. Okej, rozumiem że jeśli ktoś chce przejść dany etap "na stówę" to gra może być wymagająca w tych opcjonalnych momentach etapów, ale tutaj wkurzałem się nie raz i nie dwa, nawet podczas kroczenia po podstawowej ścieżce danego poziomu. Gra jest prawdziwym platformerem, bo platform jest tutaj mnóstwo. Niektóre są ruchome, inne się zapadają, kolejne pojawiają i znikają, albo obracają i tak dalej. Normalnie można by to uznać za plus, ale przypomnę, że gra cierpi na momentami tragiczne kąty kamery i "czołgowe" sterowanie. Razem daje nam to przepis na grę o świetnym potencjale ale skopanym wykonaniu. I nie zrozumcie mnie źle, nie uważam że ta gra to totalny gniot. Grałem w gry które mnie bardziej denerwowały, które cierpiały na więcej problemów i tak dalej. Ta gra ma swoje plusy, bo grafika wygląda naprawdę ładnie, a projekt poziomów i różnorodność światów gry jest wspaniała. Niestety sterowanie potrafi momentami zabić przyjemność z grania i zmuszać do kolejnego powtarzania całych etapów, tylko dlatego że mamy problem z przeskoczeniem jakiejś głupiej platformy. Jeśli mam być szczery, to nie polecam do tej gry podchodzić komuś, kto nie ma sentymentu go platformerów 3D z tamtych lat. W innym przypadku zalecam nastawić się raczej neutralnie i nie robić sobie nadziei na "kolelny cukierkowy platformer ze słodkim krokodylkiem". Ja ukończyłem tę grę drugi raz, tym razem olewając część opcjonalnej zawartości, bo zwyczajnie szkoda mi było nerwów. Czy wrócę do tej gry? Pewnie tak, bo jestem głupi i naiwny i za kilka lat pewnie znowu uznam, że dobrym pomysłem będzie zagrać w ten kawałek kodu. Na razie jednak mam jej serdecznie dość. EDIT: Shrek Treasure Hunt na PSX Po przejściu Croca, jakby mi było mało platformerów na szaraka, odpaliłem sobie powyższy tytuł. W sumie gierkę kupiłem kiedyś za grosze na allegro jako taką "zapchajdziurę" i nigdy w to dłużej nie pograłem. Tym razem pomyślałem, że w tle do słuchania materiałów growych na YT, taka popierdółkowata gierka będzie spoko. No i fakt, tytuł banalnie wręcz prosty, skierowany pewnie do najmłodszych graczy, ale za to jak koszmarnie zoptymalizowany Niemal przez całą grę FPSy to można pewnie liczyć na palcach, co jest nawet zabawne, bo gra wyszła gdy w najlepsze panowało już PS2, więc optymalizacja gier na szaraka nie była już żadną tajemną sztuką. No, ale to tylko prosty crapik żerujący na marce Shreka, a wypada i tak o niebo lepiej i ciekawiej niż te gówniane gry na licencjach różnych marek od Blast! wydawane na PlayStation 2 Edytowane 5 grudnia 2022 przez Quake96 2 Cytuj
Homelander 2 084 Opublikowano 5 grudnia 2022 Opublikowano 5 grudnia 2022 Ah Croc. Skończyłem oczywiście na PC, ale jakiegokolwiek podejścia do Mario 64, Raymana 2, Banjo-Kazooie, a nawet do Spyro, Donkey Konga 64 i Crasha nie ma absolutnie żadnego. Mimo wszystko wspominam dobrze, była kolorowa, zabawna, lubiłem tytułowego bohatera. Oczywiście w życiu bym nie chciał wrócić (a do takiego Mariana 64 wracam regularnie, ostatnio zrobiłem 100% w ramach Mario 3D Collection na Switchu), bo i na samą premierę gra była średniaczkiem, teraz to musi się jawić jako crapiszcze Wolę wspomnienia w tym wypadku Cytuj
dee 8 808 Opublikowano 6 grudnia 2022 Opublikowano 6 grudnia 2022 Dragon Quest Builders 2. To nie jest RPG, to wariacja na temat Minecraft z silnie zarysowaną linią fabularną. Uwielbiam specyficzny, kolorowy bajkowy świat Dragon Quest, więc z braku laku spróbowałem i utopiłem kilkadziesiąt godzin (chyba bliżej 100 niż 50, wolę nie sprawdzać) Jeśli jesteście graczami kąpanymi w gorącej wodzie nawet nie podchodźcie. To strasznie, ale to strasznie przegadana i przeciągnięta pozycja, mnóstwo przeklikiwania pisanych dialogów. Mnóstwo gadania o niczym, co jest o tyle zabawne, że w tym natłoku przeklikiwania czasem można pominąć kluczowe wskazówki Generalnie jednak fabuła jest całkiem fajna, jak to u Japończyków dryfująca w stronę religii, bywa nawet zabawnie. Budowanie jest tu o tyle proste, że jesteś przez grę prowadzony do kolejnych projektów w ramach fabuły. Jeśli chcesz freestylować, bardzo proszę. Ogrom elementów daje niesamowite możliwości dla domorosłych projektantów. Mi się nie chciało. Spodobał mi się wspaniały klimat serii, oczywiście z wszystkimi ikonicznymi mobkami. Spodobała mi się fabuła, gdyby była podana krócej i bez klikania tysięcy znaków. Spodobała mi się specyficzną kanciasta grafika, z której można tworzyć istne cuda. Można budować, siać pole ziarnem, zbierać plony, podróżując po wyspach ściagać do siebie nowych roboli. Bawiłem się świetnie, chcąc trochę za długo, naprawdę mogła by to być gra zrobiona na full w 50h Polecam fanom serii DQ, polecam fanom gier minecraftowych i rolniczych. Kamaaan, jest nawet walka, prosta jak nasz plan podbicia world cup 2022. Lubicie Dragon Quest, jeśli: lubicie japoński styl, lubicie budować, zbierać plony, sadzić, będziecie w domu. I nie chcecie go opuścić ma 89-100 h Nie polecam typom którzy w 10 godzin muszą przejść civilization 6, bo już czeka 5 innych gier. Słowo klucz: weź to se synek po lekku. Bez spiny olej inne gry i tak się wciągnąć w ten cudowny świat. 3 Cytuj
kotlet_schabowy 2 695 Opublikowano 6 grudnia 2022 Opublikowano 6 grudnia 2022 (edytowane) Mafia: Definitive Edition Do oryginału specjalnego sentymentu nie mam, zaliczyłem go parę dobrych lat po premierze i jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to pamiętam z tej przygody głównie uciążliwe pościgi i wlekące się podróże między dzielnicami. A no i lecący co chwilę, wwiercający się w mózg motyw Central Island, który z jakichś przyczyn cieszy się kultem xD. Z fabuły kojarzyłem głównie zakończenie, więc reasumując powyższy wstęp, do remake'u podchodziłem w dużym stopniu jak do nowej gry. Dlatego też w poście tym nie będę zbytnio odnosił się do zmian między tymi wersjami, które dla fanów mogły mieć duże znaczenie (choć z tego co czytałem, to DE została przyjęta raczej pozytywnie). No w każdym razie bawiłem się dobrze. Mechaniki to z grubsza typowa "przygodowa strzelanina w otwartym świecie" A.D. 2020, czyli strzelanie zza zasłony, kółko wyboru broni, trzymanie przycisku, żeby otworzyć drzwi etc. Tu od razu pierwszy minus, czyli właśnie strzelanie. Pomijając już generyczność, część broni, niestety na czele z legendarnym Tommy Gunem, zupełnie nie ma mocy. Słabe jest zarówno to, ile naboi trzeba władować w gangusa, żeby padł, jak i czysto wizualny efekt szatkowania kogoś (w skrócie: niemal go nie ma, strzelasz w typa ogniem ciągłym, a ten sobie przeskakuje między osłonami). Obniża to frajdę ze strzelanin, których jest tu całkiem sporo. Na plus natomiast na pewno model jazdy i "czucie" samochodów (oczywiście mowa o trybie symulacyjnym), ale też brak udziwniania i rozszerzania na siłę świata i aktywności. Przygoda jest liniowa, głównie jedziemy z punktu A do B, często scenariusz nawet rzuca nas w dane miejsce bez naszego udziału, wszystko jest skondensowane i ta formuła mi się podoba. Misja, scenka, misja, jedziemy dalej. Co ważne, ciągle dzieje się coś ciekawego, nawet jeśli nie dostajemy jakiejś niesamowitej różnorodności gameplay'owej (ot czasem trzeba się poskradać, czasem pościgać samochodem), to otoczka i pomysł na daną misję z reguły są w jakiś sposób wyróżniające dany epizod. Zwyczajnie nie ma nudy. Do tego poziom trudności jest, zgodnie z panującymi trendami, odpowiednio obniżony, ale to akurat dobrze, bo oszczędzono nam irytacji. Dla fanów oldschoolu: są apteczki, ammo leci dosyć szybko, a bez wspomagania nie jest wcale tak łatwo trafić wrogów. Poza tym największym plusem Mafii była kiedyś i jest nadal historia. Jasne, można powiedzieć, że to zestaw klisz kina gangsterskiego, ale to po prostu działa (a w 2002 musiało dopiero robić robotę). Postacie są charyzmatyczne, dialogi naturalne, rozwój historii interesuje. Brak tu dłużyzn, jest dynamicznie, może jak na niektóre gusta wszystko leci nawet zbyt prędko, ale mi się podobało. No może trochę zbyt naiwne było tempo, w jakim Tommy został przyjęty do "rodziny". Wiem, że bohaterowie przeszli całkowity lifting w temacie głosów i wizerunków, no ale jako osobie "z boku", ciężko ocenić mi zmiany. Paulie wydaje mi się troszkę przesadzony, natomiast Sam, szczególnie w początkowych godzinach gry, bezjajeczny. Generalnie jednak: jako fan gatunku w wersji filmowej, byłem w pełni kontent. Wizualnie jest cacy, co prawda grałem na PC, który, jak już pewnie z 10 razy tutaj wspominałem, nie grzeszy mocą, więc muszę iść na kompromisy, ale powiedzmy, że na średnich ustawieniach gra prezentuje się świetnie, szczególnie oświetlenie i efekty pogodowe. Natomiast w odniesieniu do oryginału, to po prostu przepaść i tu nie ma się nad czym specjalnie rozwodzić, bo to oczywiste. No także jestem bardzo zadowolony, dostałem to, czego oczekiwałem, czyli konkretną, niezbyt długą (obstawiam jakieś 12h), wciągającą przygodę w klimatach "złotej ery" gangsterki w USA. To wszystko stanowi wartość tym bardziej, że w ostatnich latach w mainstreamie raczej brak zarówno "samochodowych open worldów", jak i w ogóle gier osadzonych w tych realiach. Edytowane 6 grudnia 2022 przez kotlet_schabowy 6 1 Cytuj
Mejm 15 316 Opublikowano 6 grudnia 2022 Opublikowano 6 grudnia 2022 18 godzin temu, Homelander napisał: Skończyłem oczywiście na PC Lizalem screeny w SS myslac, ze gra to taki Marian64 albo Crash. Lata pozniej zagralem w wersji pc z cda i... sie ku.rwa gdzies zacialem xD Mam dziwne parcie na te gre i pewnie niedlugo sie za nia zabiore. Cytuj
Quake96 3 865 Opublikowano 7 grudnia 2022 Opublikowano 7 grudnia 2022 Need For Speed Road Challenge na PSX Do zamknięcia "trylogii" NFSów od Hot Pursuit po Porsche, brakowało mi ukończenia czwartej odsłony. Pomyślałem, że spróbuję, w końcu ostatnio dałem radę z trójką, a w NFS Porsche 2000 grało mi się nawet przyjemnie. No i o ile początek zabawy wydawał się znośny i całkiem uczciwy, tak pod koniec gry zrobiło się gorąco. Przedostatnie zawody to mały pikuś. Owszem, ciężko było je ukończyć, ale wystarczył mały grind, aby przed rozpoczęciem zabawy ulepszyć swoją furę na maxa i konkurencja stała się całkiem prosta. Natomiast ostatnie zawody to już pokaz najwyższego kurestwa ze strony programistów. Tutaj gra już nawet nie sili się żeby udawać uczciwą. Komputerowi przeciwnicy to jakieś nieomylne istoty nie popełniające nawet najmniejszego błędu. Niby wszyscy dysponujemy wozami o takich samych statystykach, a wyraźnie widać, że komputerowi przeciwnicy mają auta szybsze i lepiej prowadzące się w zakrętach. Ile razy widziałem na własne oczy jak gość przede mną, prując dobre 200km/h wchodzi sobie gładko w ostrzejszy zakręt i nawet na ułamek sekundy nie wpada w poślizg. Mało tego, sami żeby chociaż próbować cokolwiek ugrać musimy jeździć bezbłędnie. Spróbuj się choćby oprzeć o jakąś bandę, a gwarantuję, że momentalnie tracisz 2/3 pozycje, o ile w ogóle masz co tracić A co na to nasz nieomylny oponent? Przykładowa sytuacja - ścigam się z typem o chyba 4 pozycję, w ferworze gość zalicza dachowanie i efektowny "wypad" z mojej drogi Kilka sekund później znów siedzi mi na zderzaku No bez jaj, toć żeby wygrać te zawody trzeba być jebanym cyborgiem Przysięgam, próbowałem. Próbowałem nie raz, nie dwa, nie dziesięć a pewnie kilkadziesiąt. No kurwa nie jestem w stanie zdobyć w tych zawodach nawet trzeciego miejsca, bo jeśli już jakimś cudem na pierwszej trasie ugram 3 miejsce, to następna trasa wygląda jak spaghetti i znów to samo, ja po zakrętach ledwo się wyrabiam, a przeciwnik na pełnej kurwie przejeżdża całą trasę zmiatając mnie na 5/6 miejsce. Ostatecznie odpuściłem. Uznaję, że grę ukończyłem, bo ukończyłem. Co prawda nie zdobyłem ostatniego medalu, ale wszystkie trasy przejechałem, w dupie mam tą nieuczciwą zabawę i zamiast dalej ciskać padem wolę zająć się czymś przyjemniejszym niż ta zjebana gra. Nie radzę wracać do tej gry, rubberbanding w dalszym etapie gry stoi tutaj na poziomie pierwszego Undergrounda, jeśli nie wyżej. Ten kto tak jak ja ukończyłem pierwszego Undergrounda wie o czym mowa. Nie tykać tego nawet patykiem, no chyba że dla rywalizacji z kumplami, wtedy jest jeszcze całkiem spoko. 3 Cytuj
Pupcio 18 448 Opublikowano 7 grudnia 2022 Opublikowano 7 grudnia 2022 Skończyłem sobie Half life 2 i jego 2 epizody. Tak jak poprzednik gra niezbyt się zestarzała i nigdy bym nie powiedział że to rocznik 2004, coś niesamowitego. Skupienie się w tej części na fizyce to jednak był genialny pomysł, nawet w dzisiejszych grach tego brakuje więc takie hl2 czy zeld to dla mnie jako fana tych motywów to miód na schorowane zagrajmerskie serce. Strzela się super, miejscówki i wrogowie mają fantastyczny design i wciągnęło mnie na tyle że po robocie oglądam filmiki z lore half life'a a nie gram w gierki. Z minusów to u mnie jedynie sekwencje z pojazdami. Mega nudne i zdecydowanie zbyt długie, wyjebałbym je. No i osobiście wolałem klimat pierwszej części (ufo, tajne bazy, wojsko robiące czystke) ale nazi kosmici w klimatach wschodniej europy też było spoczko. Alyx nowa gierkowa żonka Teraz tylko przejść black mese, hl alyx i można czekać na trzeci epizod. Pewnie niedługo zrobią bo wiedzą że nie lubie czekać 3 Cytuj
oFi 2 469 Opublikowano 8 grudnia 2022 Opublikowano 8 grudnia 2022 Resident Evil 3 Remake Bawiłem się dobrze 8-/10 Minus za to, że wycieli mi cały segment wieży zegarowej. Wspomniana ów wieża jest jedynie w jakieś gazetce, która leży w śmietniku do przeczytania. NIE FAJNIE. Nemezis straszy tylko na samym początku i rzeczywiście stanowi duże zagrożenie. Ma mocno randomowe zachowania i nawet jak na normalu jak mnie raz złapał (a miałem full HP) to wydziobał mi oczy. Szacun capocomowie za to, że zachowali jakimś cudem klimat oryginału. Ale oni musieli nad tym główkować, żeby oświetlenie, widoczki i system poruszania się był zbliżony do tego z oryginału. A bo poruszanie się to tutaj ciekawy zabieg gameplayowy. Jill biega jak wóz z węglem i bardzo łatwo ją zranić w bezpośredniej walce. Zombiaki wytrzymałe jak mięso armatnie skadające się chyba z pieczonego świniaka - no nie zabijesz tak łatwo waląc hedshoty z pistola. Dopiero shotgan robi robote w poźniejszym etapie gry, ale niestety pestek do niego jak na lekarstwo. Gra nie jest specjalnie długa, i może dobrze, bo pod koniec już potworki się powtarzały na tyle, że wiedziałem jak ich zmasakrować. Ale i tak udało im się mnie zabić parę razy (obejrzałem chyba wszystkie animacje śmierci Jill i najlepsza to chyba ta Spoiler zgapiona od half life'a z krabogłowym w wydaniu capcomu) Ogólnie polecam, bo capcom widać umie w gierki i chciało się jednak wracać do tego Raccon City. 2 Cytuj
Mejm 15 316 Opublikowano 9 grudnia 2022 Opublikowano 9 grudnia 2022 Halo: ODST - drugi (a w sumie pierwszy) spin off w swiecie MC gdzie nie ma ani MC, ani Cortany, ani samego Halo. Sa za to ci sami przeciwnicy, te same laserki blasterki, ten sam schemat kampanii i ta sama zje.bana fizyka Warthoga. No i znowu nie da sie grac normalnie z bronia ludzi tylko po paru magazynkach trzeba przelaczyc sie na rozowe piupiu. Dobrze wypada sama narracja ze skokami w retrospekcje, jednak team trooperow moze co najwyzej helm czyscic ludziom z Noble, bo sa po prostu slabiej (o ile w ogole) napisanymi postaciami. Rozgrywka w duzej mierze dzieje sie w zaatakowanym miescie, ale pelni ono bardziej role huba miedzy misjami "klasycznymi". Mozna szukac w nim jakichs audilogow i pewnie troche polizac scian, ale ja lecialem tylko od znacznika do znacznika bo jest ono w duzej mierze puste (no poza pierwsza wieksza bitwa gdzie dostajemy na twarz spore fale wrogow z obowiazkowymi dwoma hunterami. Kolejny haloizm). Nie zmienia to jednak faktu, ze ta miejscokwa jest mega klimatyczna a pierwsze wyjscie z desantowej kapsuly naprawde robi. Sklada sie tez na to, oprocz wizualiow, muzyka, ktora jest w tej czesci top. Takze widac jakby ta odslona byla troche prototypem dla nadchodzacego (gry dzieli rok) Reach, ktore mi osobiscie siadlo lepiej od ODST i kazdej glownej odslony Halo. Ale ma swoje momenty i ogolnie nie cierpialem az tak bardzo grajac jak przy innych odslonach serii. 6+/10. Cytuj
Suavek 4 718 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 "Ukończyłem" Gra fenomen. "Piksele na pół ekranu". Tytuł banalnie prosty w założeniach, a dostarczający mnóstwa satysfakcji. Sterujemy ludzikiem, który sam atakuje. Na początku zabijamy pojedynczych wrogów, a z czasem słyszymy tylko PRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR. Nasz bohater mieli wszystko na swej drodze, wrogowie giną w tysiącach, a co bardziej podatni na błyskające światełka kończą tak Ogólnie chciałem napisać coś w stylu, że "fajna gra na krótkie posiedzenia", ale w praktyce kończy się tym, że z 15-30min robi się kilka godzin... Urok VS tkwi w nieustannych doznaniach zdobywania nowych rzeczy, rośnięcia w siłę, zarówno w obrębie pojedynczej partyjki, jak i całej gry. Całość w bardzo przemyślanej i pomysłowej oprawie. Mnóstwo sekretów do odnalezienia, nawet pomimo "ukończenia" gry z kompletem osiągnięć. Co prawda po zdobyciu wszystkiego motywacja do gry nie jest już taka sama jak wcześniej, ale premiera DLC na dniach, więc liczę, że kilka dodatkowych godzin zabawy zapewni. A nawet te kilkadziesiąt godzin, które przy grze spędziłem było naprawdę satysfakcjonujące, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę/dostępność gry. Większość już pewnie grała, ale i tak polecam pozostałym. 3 Cytuj
Kmiot 13 675 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Ostatnio z grubsza zakończyłem przygodę z: Hades [PS5] Dlaczego "z grubsza"? Bo pozostało mi jeszcze dotarcie do epilogu fabularnego, co wiąże się z pewnym grindem (z braku lepszego określenia). Osiągnę go w wolnej chwili, ale szczerze wątpię, by miał on jakoś znacząco zmienić moją opinie o tej grze. Ot, zapewne domknie kilka kwestii fabularnych, ale nijak nie odmieni już odczuć z rozgrywki. Backstory. W Hadesa zacząłem grać już w okolicach premiery na Switcha. Pobawiłem się kilka godzin, doszła mnie informacja, że niedługo wersja na NORMALNE konsole, więc odpuściłem zabawę z myślą, że wrócę do niej na dużym ekranie. Po jakimś czasie kupiłem wersję na PS5 i ... nie mogłem się zmotywować, by do gry wrócić i zaczynać od początku. Więc tak leżała. I leżała. W końcu wypadało się nią ponownie zainteresować. Witamy w Podziemiach. Ponownie. No i wróciłem. Hadesa pewnie z grubsza wszyscy znają, więc daruję sobie szersze wprowadzenia, ale troszkę oczywistości podrzucę, taki ze mnie nudziarz. Naszym celem jest ucieczka z tytułowego Świata Zmarłych według mitologii greckiej. To rogalik z elementami permanentnego postępu, więc porażki są wliczone w gameplay, ale z każdą kolejną próbą powinno być teoretycznie łatwiej. Z tym oczywiście różnie bywa, bo gra generuje dla nas kolejne pomieszczenia, a w nich dary i ulepszenia wszelakie. W pewnym zakresie możemy wybierać ścieżkę, ale tylko spośród ograniczonych alternatyw. Może się więc zdarzyć, że generator podrzuci nam dość niekorzystne opcje i próba ucieczki będzie nam szła jak gołą dupą po zjeżdżalni. Klasyczna bolączka rogalików, choć z każdą zaliczoną godziną znamy mechaniki coraz lepiej, nasze umiejętności rosną, więc odpowiednio ogarnięty gracz może być skuteczny nawet przy złośliwym generatorze. Fabuła... czekaj, co? Taaa, fabuły w rogalikach wydają się dość daremnym trudem. Niektórzy są wręcz niezadowoleni, że ktokolwiek śmie im przeszkadzać w rozgrywce jakimiś historyjkami. Ale ja lubię, gdy twórcy poświęcają temu więcej uwagi. Lubię, gdy mnie dodatkowo intrygują i motywują. Tak jakby mówili: no spróbuj jeszcze raz, może się dowiesz czegoś nowego. W Hadesie fabuła spełnia swoje zadanie wyśmienicie, a na jej korzyść dodatkowo działa fakt, że ogólnie uwielbiam mitologie wszelakie. No i całość jest rewelacyjnie zaprezentowana. Metodycznie poznajemy kolejnych bohaterów, zaznajamiamy się bogami Olimpu, którzy chętnie pomagają nam w kolejnych próbach ucieczki, sporadycznie trafiamy na mitologicznych herosów i tak naprawdę przynajmniej kilkanaście pierwszych podejść to parada nowych znajomości. Każde kolejne spotkanie to krótki dialog, kapitalnie udźwiękowiony i nie zdarzyło się jeszcze, by jakaś kwestia mi się powtórzyła. Ogólnie w sferze fabuły czuć progres i rozwój, bo nasi rozmówcy reagują na postępy, które czynimy. Naprawdę przyjemnie się tego słucha, a moim faworytem jest stale napuszony Tezeusz. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego ile kwestii i dialogów twórcy nagrali dla każdej postaci. Niektóre dowcipne, inne tajemnicze, jeszcze inne pouczające i pełniące rolę tutoriali. Ogromny plus za realizację tego aspektu. Zagraj to jeszcze raz, Zagreus. Rozgrywka jest tip top. To imponujące, jak wiele wysiłku autorzy gry włożyli, by Hades jak najdłużej zachował świeżość gameplayową. Ale nie wrzucają nas przy tym na głęboką wodę i kolejne możliwości udostępniają metodycznie, bez pośpiechu. Gra w praktycznie każdej warstwie mechanik regularnie się rozwija. Arsenał rośnie, później dochodzą nowe warianty tych samych broni, nowe dary od bogów trafiają się nawet po kilkunastu godzinach zabawy, odblokowujemy stałe atuty naszej postaci, wybieramy te, które najbardziej odpowiadają naszemu stylowi gry. Generalnie nie ma sensu, bym tutaj wymieniał każdą mini-mechanikę, która dokłada swój kamyczek do ogródka ogólnego gameplayu. Wystarczy jak napiszę, że ta warstwa jest szalenie rozwinięta, a przez nagromadzenie detali każda kolejna próba ucieczki jest rześka i świeża. A jak nam się nudzi i nie brakuje odwagi, to zawsze możemy włączyć dodatkowe utrudnienia (w zamian za lepsze nagrody). No i Zagreus, nasz bohater, porusza się żwawo, dynamicznie i bije mocno, więc szybkie palce mogą się przydać. Przyjemnie się gra, po prostu. Beczka dziegciu w rzece Styks. Nie mogło być zbyt pięknie, więc mam parę zarzutów do Hadesa, w tym jeden dość poważny. Bo nie wiem co się stało, że wyżej wspomniane elementy gry urozmaicono w imponującym stylu, a wyraźnie zaniedbano inne. Czuć pewien deficyt w rodzajach wrogów. Dość szybko poznajemy wszystkich i o ile później możemy trafić na odrobinę różne warianty tychże, to pula adwersarzy wyczerpuje się po raptem kilku godzinach (zakładając, że nie zabraknie nam umiejętności, by w miarę sprawnie docierać do późniejszych poziomów). Na papierze przeciwników jest sporo rodzajów, ale w trakcie rozgrywki szybko czujemy pewnego rodzaju przesyt, wciąż bijąc tych samych kościotrupów czy inne potępione dusze. Ten niedobór po części przenosi się również na zestaw bossów, bo tych mamy raptem ilu? Czterech? Niby trafiają się różne warianty, ale to tylko kwestia nieco innych ataków, którymi dysponują i szczerze mówiąc, niezależnie od tego z każdą Hydrą walczyło mi się z grubsza tak samo, w efekcie szybko zacząłem podczas tych potyczek ziewać. Ale małą różnorodność przeciwników mógłbym lekko przełknąć, w końcu i tak na pewnym etapie są zaledwie mięsem do zmielenia dla dojebanej darami oraz moimi umiejętnościami postaci Zagreusa. Beczka Styksu w rzece Dziegciu. Największy i niewybaczalny ból anusa sięgający jelit mam o znikome urozmaicenie biomów, tudzież poziomów. Raptem cztery. Zawsze w tej samej kolejności podane. Bez wątpienia ładne, ale po kilku godzinach zaczynamy dostrzegać schematy, a po kilkunastu godzinach kolejne areny walki nie są w stanie nas już niczym zaskoczyć. Ani wizualnie, ani konstrukcyjnie. Przykra sprawa w sumie. O jakich schematach mowa? Pomieszczenia na bazie kwadratu/prostokąta, z rozrzuconymi gdzieniegdzie przeszkodami/ściankami. Czasem dla niepoznaki całość odwrócona o 90 stopni, albo podana w lustrzanym odbiciu. Ot, areny walki, gdzie lejemy wrogów, a potem lecimy w kierunku drzwi do kolejnej areny walki. Długo się zastanawiałem czego mi w nich brak i dlaczego tak mnie one trapią. Aż olśnienie - kompletnie brak w tej grze elementów eksploracyjnych. Żadnych odnóg, sekretów za zniszczalnymi ścianami, zero nagród za naszą ciekawość i dociekliwość. Czasem jakaś waza do zniszczenia zawierająca grosze, albo łowisko. Ale po kilkudziesięciu próbach każde pomieszczenie widzieliśmy już kilkanaście razy, nie ma też żadnej potrzeby, by uważniej mu się przyglądać, więc lecimy już na automacie i bezmyślnie do kolejnych drzwi. Niektórym pewnie to na rękę, ale osobiście wolałbym, aby rogalik nie był tylko sekwencją kolejnych aren walki i stale pobudzał moją czujność eksploratora. W Hadesie pod tym względem czułem głównie rozczarowanie. Wiosłuj Charonie. I co z tego, że twórcy nagrali tysiące dialogów, obficie obdarzyli nas arsenałem, modyfikatorami rozgrywki, setkami darów, a całość ozdobili przepiękną i klimatyczną stylówą. Co z tego, skoro wszystko sprowadza się do biegania po raz kolejny po tych samych pomieszczeniach i biomach (serwowanych w tej samej kolejności) oraz biciu tych samych przeciwników, przeplatanych tymi samymi bossami? Wszystko jak krew w piach. Nieprawdopodobne bogactwo w jednych aspektach odbija się na biedzie w innych. To dla mnie bolesne. Ogrywane przeze mnie niedawno Curse of the Dead Gods było pod tym względem lepiej wyważone (przede wszystkim nagradzało eksplorację), bo nie czułem takiego dysonansu. Już nie wspominając o moich "ideałach" rogalikowych, czyli Dead Cells oraz Returnal. Hades świetny, ale cóż, w ogólnym rozrachunku grałem już w lepsze rogale. 3 Cytuj
giger_andrus 3 092 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Oczywiście trudno się nie zgodzić z małą ilością przeciwników i poziomów w Hadesie, co mnie akurat nie przeszkodziło w nabiciu blisko stu godzin. Ale już dziwi mnie, że Twój „ideał” Returnal ma poziomów sześć, podanych w tej samej kolejności z tymi samymi bossami i jest supcio. 1 Cytuj
Kmiot 13 675 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Ale o czym mowa? 4<6 liczne skróty pozwalające oda razu dotrzeć do wybranego biomu, gdzie w Hadesie każdy biom o stałej ilości pomieszczeń konieczny do postępu patrz wyżej - "ta sama kolejność biomów" nie jest w Returnal tak oczywista i płynna (możesz równie dobrze zaczynać od czwartego). Returnal nagradza eksplorację i jest czymś więcej niż cyklem aren walk, więc dla mnie istotny deal breaker. Ale przede wszystkim 6>4. Returnal nie ma indyczej natury, choć Housemarque też duże nie jest, a jednak zdołali dać trochę więcej. Gdyby Hades miał te dodatkowe dwa, trzy biomy, to bym się nie czepiał, uwierz mi. Cztery biomy to naprawdę mało. Za mało. Ach: Plus darmowe DLC w postaci Wieży Syzyfa, czyli w zasadzie 7 biom na korzyść Returnala. 1 Cytuj
Pupcio 18 448 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Dla mnie też hades jest po prostu zbyt skromny jak na rogala. Dalej mega dobra i wciągająca gra ale nie na setki godzin jak izak czy inne dead cellsy Cytuj
Kmiot 13 675 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Cóż, ja tylko dookreślę, że ani przy Returnalu, ani Dead Cells, ani Hadesie nie spędziłem "setek godzin", w każdej zbliżoną ilość "zaledwie" kilkudziesięciu, więc trudno to określić manią. I stąd moja ocena z perspektywy przeciętnego ogrywacza rogalików. I nie widzę nic dziwnego w wywyższaniu Returnala (sześć płynnych biomów) nad Hadesa (cztery sztywne biomy). Cytuj
ogqozo 6 553 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Wow, ta liczba biomów jest naprawdę ważna. 1 Cytuj
Kmiot 13 675 Opublikowano 10 grudnia 2022 Opublikowano 10 grudnia 2022 Zapraszam do podawania argumentów, że nie jest ważna i równie fajną zabawą jest bieganie po jednym i tym samym biomie z pomieszczeniami na kwadratowej bazie. Albo zaszalejmy - po dwóch biomach. Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 11 grudnia 2022 Opublikowano 11 grudnia 2022 Nie grałem jeszcze w Hadesa, ale jakbym miał w Dead Cells biegać tylko po 4 mapach o tej samej strukturze, już dawno bym grę wyebał. Cytuj
20inchDT 3 361 Opublikowano 11 grudnia 2022 Opublikowano 11 grudnia 2022 Jak dla mnie Hades nigdy nie wyszedł z early access. Cytuj
Mejm 15 316 Opublikowano 11 grudnia 2022 Opublikowano 11 grudnia 2022 Po spazmach na forumie to gra wygladala na nowe objawienie rogalikow. Cytuj
Dahaka 1 861 Opublikowano 11 grudnia 2022 Opublikowano 11 grudnia 2022 Fundament jest bardzo dobro, no ale jak chlopaki mowia - contentu malo. Mnie sie szybko znudziło. Cytuj
Ukukuki 7 011 Opublikowano 11 grudnia 2022 Opublikowano 11 grudnia 2022 A Plague Tale: Requiem Co za sztos z tej gierki. Dobrze ,że się odcięto od poprzedniej generacji a osobom które twierdzą ,że nie widać różnicy polecam odpalić poprzednika. Jest to najładniejsza gierka jaką widziałem od premiery nowej generacji jedynie CP77 na PC może się równać z tym tytułem. Co do rozgrywki jest to dobrze znany motyw z poprzednika, w gruncie rzeczy wygląda tak samo z tym ,że mamy o wiele więcej możliwości zabijania przeciwników. Z czasem stajemy się maszynką do zabijania i jest to akurat fajne, znacznie zwiększa to tempo rozgrywki. Co do postaci są świetnie napisane, jedna z fajniejszych historii z jakimi miałem do czynienia ostatnio. Zakończenie świetne ale te parę minut rozgrywki po finale mogli sobie darować - byłby zdecydowanie lepszy efekt. solidne 8/10 Luigi's Mansion 3 Moje drugie spotkanie z tą serią, co prawda mam pierwszą i drugą odsłonę na 3DSa to jednak słyszałem ,że rozgrywka jest już trochę archaiczna. I tutaj moje małe zaskoczenie, trójeczka też trochę taka jest. Szczególnie walka, jest okraszona co prawda fajnymi efektami podbijającymi satysfakcję z walki tak sam rdzeń jest mocno toporny. Do tego jest dosyć ślamazarna. Jedna z walk z bossem to nie wiem jak przeszła fazę projektową, jest tragicznie zrealizowana. Za to technicznie to jest kosmos jeśli chodzi o Switcha, grafika przepiękna, lustra działają (sic!), masa efektów cząsteczkowych, trochę fizyki. Do tego tła nie są z kartonu tylko jest masa interakcji. Tutaj trochę śmieszne ,że Switch ośmiesza o wiele mocniejsze konsole pod tym względem. Również solidne 8/10. 2 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.