Luqat 974 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Może taki, że ktoś ma PS4, a nie 5? Cytuj
SlimShady 3 434 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Jeśli miałbym taki znaleźć, to wystarczą na to dwie litery tj. P.T. Cytuj
Paolo de Vesir 9 218 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Bycie generację do tyłu jest mega zajebistą sprawą - gry popatchowane, tanie, jeśli nie masz odbiornika 4K to PS4 wciąż podaje porządne FHD. Nie mówiąc o tym, że po tym jak po grze opadnie hype i dyskusja jakoś tak trzeźwiejszym okiem można dany tytuł ocenić. Propsy za przesiadkę. 1 4 Cytuj
messer88 6 580 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 @Mejm czekam na pierwsze wrażenia z BB. Cytuj
PanKamil 1 108 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 @Mejm tylko nie baw się za dobrze bo podnosisz cisnienie tak serio, to nie ma nic gorszego niż misja skradankowa w tym ogrodzie. Poza tym gierka bardzo przyjemna i dobrze, że nie jest rozwleczona bo wtedy by mogła zmęczyć. Cytuj
mozi 1 986 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 14 godzin temu, Mejm napisał: NO DOBRA, szanse dam. Ale niepredko pewnie. Odpalilem BB i jestem pogubiony jak Jason w centrum handlowym. Zazdroszczę że pierwszy raz w to grasz. Chociaż pewnie i tak już większość gry znasz z opisów forumka. Cytuj
Daffy 10 614 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Jedyną fajną rzeczą z czwórki jaka go ominie bo nie był sprzętowo na bieżąco to forumkowe ściganie w driveclubie, a tak to masa single player gierek robi dobre wrażenie po dziś dzień 1 Cytuj
Mejm 15 361 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 2 godziny temu, PanKamil napisał: tak serio, to nie ma nic gorszego niż misja skradankowa w tym ogrodzie. No tutaj mialem pare powtorek, ale zakumalem, ze straznicy nie widza siebie nawzajem, a tym bardziej cial, wiec wystarczylo ich po prostu wybic nie przejmujac sie wykryciem zwlok. Godzinę temu, mozi napisał: Zazdroszczę że pierwszy raz w to grasz. Chociaż pewnie i tak już większość gry znasz z opisów forumka. Nic nie wiem o tej grze, sporadycznie zagladalem do tematu ale i tak nic nie pamietam, nawet nie wiedzialem jaka klase wybrac na poczatku bo nic mi one nie mowia. Wiem tyle, ze nacisk jest w niej postawiony bardziej na ofensywe wiec pewnie bede musial oduczyc sie zachowan z soulsow. Jakis prosty manual by sie kurde przydal, nawet Demonsy byly chociaz troche opisane. W pudelku jedynie kartka z klawiszami #branzunia. Najwyzej zajrzy sie do neta. Godzinę temu, Daffy napisał: Jedyną fajną rzeczą z czwórki jaka go ominie bo nie był sprzętowo na bieżąco to forumkowe ściganie w driveclubie, Nie gram w wyscigi wiec chyba nie bede zalowal. Cytuj
grzybiarz 10 310 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 W dniu 16.02.2023 o 09:36, Mejm napisał: Ps store dalej sie kur.wa zacina i laguje, no ja ku.rwa nie wiem co jest z tymi chinczykami xD To jest jakaś kpina. Kurrrr… wczoraj chciałem coś pobrać z biblioteki i pierwsza gra poszła bez problemu, druga muliła, w końcu poszedł ekran z przyciskiem „pobierz” i tu już stało 15 minut. Aż pobrałem przez apke. Tak chinczyki wymuszają pobranie apki Cytuj
Pupcio 18 610 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Sklepy na sonkach to jest c0rwa największa tajemnica ludzkości. Zawsze na początku działają poprawnie przychodzi jakaś aktualizacja i można się wysrać na tego stora. Obstawiam że ps5 skończy tak samo. Zalecam kupować przez apke/przeglądarke jeśli nie chcecie dostać jebla Cytuj
Mejm 15 361 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 No ja przeciez pamietam jak pisaliscie, ze sklep na ps4 W KONCU dziala dobrze i ze sie to poprawilo wzgledem ps3. No to juz ku.rwa nie dziala. Cytuj
Paolo de Vesir 9 218 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 a działał kiedykolwiek? dla mnie UI PS4 to był krok wstecz względem XMB Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Ten pierwszy sklep na ps3 był spoko. Chyba nawet jego UI dalej został jak wejdziemy w historie zakupionych gier. Ogólnie to nie jestem fanem żadnego na żadnej obecnie konsoli na rynku. Jeżeli mogę to wole przez telefon. Cytuj
Pupcio 18 610 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Najlepiej jak chciałem sobie kupić gre na vite. Na konsoli sklep nie chce przepuścić mi karty a na przeglądarce nie ma gier z vity i ps3 Sony, nintendo jedna rodzina w byciu onlinowym daunem Cytuj
SlimShady 3 434 Opublikowano 17 lutego 2023 Opublikowano 17 lutego 2023 Mad Max: wiecie co to za uczucie jak Shung Tsung niepostrzeżenie stoi obok was przez kilkanaście, czy tam kilkadziesiąt godzin? Nie? No to tutaj będziecie mogli trochę liznąć tematu, bo dusza będzie z was ulatywać jak piasek z klepsydry. Gdzieś tam widziałem dosyć często porównania do Mafii 3 jeśli chodzi o podobną strukturę gry i wymóg robienie pewnych rzeczy, żeby ruszyć z głównym wątkiem. No niby jest to prawda, ale uważam, że Mafia 3 mogłaby się słusznie obrazić, bo tam chociaż masz początek-koniec i sporo dobrego pomiędzy watą, a Mad Max robi się powtarzalny już po kilku godzinach i nie zamierza tego stanu rzeczy zmieniać aż do creditsów. Nieważne, czy robisz poboczne, czy główne misje, nie będziesz ich pamiętał na drugi dzień, tak jakby ktoś ci wrzucił tabletkę gwałtu do drinka, ale mimo to, nie będziesz czuł się aż tak bardzo wydymany. Spytasz jak to możliwe? Ano tak, że wszystko, co związane jest z furami, z naciskiem na walki między nimi, jest absolutnie fantastyczne. Jest efektownie, dynamicznie, różnorodne i w kurwę satysfakcjonująco. Wszystko real time, większość deweloperów, żeby coś takiego osiągnąć musiałoby pójść w ostre skrypty, a i tak nie każdy by to przebił nawet ze skryptami. To jest tak dobre, że porównałbym to do śmigania na pajęczynie w pająku, nie potrzebujesz kontekstu, fabuły, wystarczy, że to robisz i już czujesz frajdę, bo jest tak przyjemne. Przy tym osiągnęli poziom filmowy mocno kojarzący się z ostatnim, filmowym MM. Gdyby skupili się na misjach krążących dookoła fur byłby sztos, ale niestety jest też duża część związana z walką pieszą, którą może nie jest tragiczna(chociaż to raczej nie jest poziom batmanów, ale na tym się wzoruje), to jednak nie wytrzymuje porównania z lepszą połową gry. Do tego cała masa powtarzalnych, nudnych czynności typu obozy i pochodne. Gra też jest dosyć mocno skupiona wokół zbierania różnych zasobów typu złom, czy benzyna. Niby jest to wpisane w ten świat, ale czy jest pasjonujące w takiej ilości? Śmiem wątpić. Najebane tego jest jak pryszczy na mordzie nastolatka. No i największy grzech, jest w dużej części obligatoryjne, więc nie możesz sobie pójść głównym wątkiem, a nawet jeśli by tak było, to postać Maxa i jego fury byłaby mocno niedoszacowana, więc ciężko by było dany etap przejść bez ulepszeń, a na pewno byłoby to upierdliwe. Fabularnie i jeśli chodzi o postaci jest poprawnie, ale bez szału. Jeśli chodzi świat, klimat wszystko się zgadza. Graficznie jest dobrze, technicznie jak na nich też elegancko, bo gra śmiga dobrze(coś tam przytnie przy cutscenkach), ale podczas walk na pustyni, gdzie dzieje się najwięcej, większych problemów nie ma. Czytałem często, że te ich nowe Just Cause, to są ledwie grywalne, ale tutaj na szczęście tak nie jest, a dzieje się naprawdę dużo, bo jest i konkretna destrukcja, fizyka, wybuchy(kozackie ślady po nich). Swoją drogą gra z 2015, a do dzisiaj ciężko znaleźć grę z lepiej wyglądającymi eksplozjami, czy dymem. Do tego świetne warunki pogodowe typu burza piaskowa, czy jeszcze lepiej, czyli burza piaskowa wespół z jebitnymi wyładowaniami elektrycznymi, które nakurwiają w podłoże niczym artyleria. Jak to wygląda, brzmi(a raczej szumi), no po prostu poezja. Muzyki trochę jakby nie było, nie wiem, czy celowo, czy kwestia oszczędności. Może chodziło, żeby skupić się na dźwięku wysokooktanowych silników, czy jak tam się na to mówi. Prześwietne są możliwości jeśli chodzi o tryb foto, a nawet można zabawić się w robienie klipów(?). Wyjątkowo jest przyjazna, żeby porobić fajne szoty podczas rozpierdolu, gdzie kumulusy ognia, dymu, nitro, i walących się resztek pojazdów łączą się ze sobą. Ogólnie wkurwiają mnie gry, które mają naprawdę solidne fundamenty, ale przez różne dziwne decyzje wypierdalają się na ryj jeśli chodzi o całokształt. Wiesz, że nie masz do czynienia z nieudacznikami, ale coś tam nie jest dograne na ostatni guzik. Jakoś nie jestem fanem Avalanche, bo to są dla mnie zawsze takie bardziej popisówy niż faktycznie coś o czym będziesz myślał dłużej. Coś jak Just Cause 2, najlepiej żeby komuś pokazać jaka grafa, jakie możliwości(czy mówiłem wam, że sobie zdrowo poskakałem ze spadochronem?), jaki duży świat, "o pa jakie śmieszne rzeczy robi linka", tylko co z tego jak nigdy nie mam ochoty tego przechodzić. Bardziej się nadaje jako taka piaskownica do grania z doskoku, żeby sobie odpalić na chwilę i tyle. Walki aut trzymają tą grę za mordę, gdyby nie to, to nie byłoby po co grać. Jak ktoś jest w stanie wymaksować Maxa(hehe),a już szczególnie jeśli chodzi o wysprzątanie całego złomu z mapy, to bez obrazy, ale jest dla mnie większym psychopatą niż osoby nintendo. Za coś takiego, twórcy ze Szwecji powinni robić przelewy graczom, a jak nie, to chociaż renta od Państwa. Dla mnie to jest takie 6, może 6.5/10 przez niszczycielski schemat i powtarzalność, ale jak ktoś ma większą cierpliwość niż ja i ciągoty ubi-zbieracko-semisurvivalowo-wredno-boomciowskie, to może dać oczko wyżej. 6 1 Cytuj
balon 5 370 Opublikowano 18 lutego 2023 Opublikowano 18 lutego 2023 11 godzin temu, SlimShady napisał: Mad Max: wiecie co to za uczucie jak Shung Tsung niepostrzeżenie stoi obok was przez kilkanaście, czy tam kilkadziesiąt godzin? Nie? No to tutaj będziecie mogli trochę liznąć tematu, bo dusza będzie z was ulatywać jak piasek z klepsydry. Gdzieś tam widziałem dosyć często porównania do Mafii 3 jeśli chodzi o podobną strukturę gry i wymóg robienie pewnych rzeczy, żeby ruszyć z głównym wątkiem. No niby jest to prawda, ale uważam, że Mafia 3 mogłaby się słusznie obrazić, bo tam chociaż masz początek-koniec i sporo dobrego pomiędzy watą, a Mad Max robi się powtarzalny już po kilku godzinach i nie zamierza tego stanu rzeczy zmieniać aż do creditsów. Nieważne, czy robisz poboczne, czy główne misje, nie będziesz ich pamiętał na drugi dzień, tak jakby ktoś ci wrzucił tabletkę gwałtu do drinka, ale mimo to, nie będziesz czuł się aż tak bardzo wydymany. Spytasz jak to możliwe? Ano tak, że wszystko, co związane jest z furami, z naciskiem na walki między nimi, jest absolutnie fantastyczne. Jest efektownie, dynamicznie, różnorodne i w kurwę satysfakcjonująco. Wszystko real time, większość deweloperów, żeby coś takiego osiągnąć musiałoby pójść w ostre skrypty, a i tak nie każdy by to przebił nawet ze skryptami. To jest tak dobre, że porównałbym to do śmigania na pajęczynie w pająku, nie potrzebujesz kontekstu, fabuły, wystarczy, że to robisz i już czujesz frajdę, bo jest tak przyjemne. Przy tym osiągnęli poziom filmowy mocno kojarzący się z ostatnim, filmowym MM. Gdyby skupili się na misjach krążących dookoła fur byłby sztos, ale niestety jest też duża część związana z walką pieszą, którą może nie jest tragiczna(chociaż to raczej nie jest poziom batmanów, ale na tym się wzoruje), to jednak nie wytrzymuje porównania z lepszą połową gry. Do tego cała masa powtarzalnych, nudnych czynności typu obozy i pochodne. Gra też jest dosyć mocno skupiona wokół zbierania różnych zasobów typu złom, czy benzyna. Niby jest to wpisane w ten świat, ale czy jest pasjonujące w takiej ilości? Śmiem wątpić. Najebane tego jest jak pryszczy na mordzie nastolatka. No i największy grzech, jest w dużej części obligatoryjne, więc nie możesz sobie pójść głównym wątkiem, a nawet jeśli by tak było, to postać Maxa i jego fury byłaby mocno niedoszacowana, więc ciężko by było dany etap przejść bez ulepszeń, a na pewno byłoby to upierdliwe. Fabularnie i jeśli chodzi o postaci jest poprawnie, ale bez szału. Jeśli chodzi świat, klimat wszystko się zgadza. Graficznie jest dobrze, technicznie jak na nich też elegancko, bo gra śmiga dobrze(coś tam przytnie przy cutscenkach), ale podczas walk na pustyni, gdzie dzieje się najwięcej, większych problemów nie ma. Czytałem często, że te ich nowe Just Cause, to są ledwie grywalne, ale tutaj na szczęście tak nie jest, a dzieje się naprawdę dużo, bo jest i konkretna destrukcja, fizyka, wybuchy(kozackie ślady po nich). Swoją drogą gra z 2015, a do dzisiaj ciężko znaleźć grę z lepiej wyglądającymi eksplozjami, czy dymem. Do tego świetne warunki pogodowe typu burza piaskowa, czy jeszcze lepiej, czyli burza piaskowa wespół z jebitnymi wyładowaniami elektrycznymi, które nakurwiają w podłoże niczym artyleria. Jak to wygląda, brzmi(a raczej szumi), no po prostu poezja. Muzyki trochę jakby nie było, nie wiem, czy celowo, czy kwestia oszczędności. Może chodziło, żeby skupić się na dźwięku wysokooktanowych silników, czy jak tam się na to mówi. Prześwietne są możliwości jeśli chodzi o tryb foto, a nawet można zabawić się w robienie klipów(?). Wyjątkowo jest przyjazna, żeby porobić fajne szoty podczas rozpierdolu, gdzie kumulusy ognia, dymu, nitro, i walących się resztek pojazdów łączą się ze sobą. Ogólnie wkurwiają mnie gry, które mają naprawdę solidne fundamenty, ale przez różne dziwne decyzje wypierdalają się na ryj jeśli chodzi o całokształt. Wiesz, że nie masz do czynienia z nieudacznikami, ale coś tam nie jest dograne na ostatni guzik. Jakoś nie jestem fanem Avalanche, bo to są dla mnie zawsze takie bardziej popisówy niż faktycznie coś o czym będziesz myślał dłużej. Coś jak Just Cause 2, najlepiej żeby komuś pokazać jaka grafa, jakie możliwości(czy mówiłem wam, że sobie zdrowo poskakałem ze spadochronem?), jaki duży świat, "o pa jakie śmieszne rzeczy robi linka", tylko co z tego jak nigdy nie mam ochoty tego przechodzić. Bardziej się nadaje jako taka piaskownica do grania z doskoku, żeby sobie odpalić na chwilę i tyle. Walki aut trzymają tą grę za mordę, gdyby nie to, to nie byłoby po co grać. Jak ktoś jest w stanie wymaksować Maxa(hehe),a już szczególnie jeśli chodzi o wysprzątanie całego złomu z mapy, to bez obrazy, ale jest dla mnie większym psychopatą niż osoby nintendo. Za coś takiego, twórcy ze Szwecji powinni robić przelewy graczom, a jak nie, to chociaż renta od Państwa. Dla mnie to jest takie 6, może 6.5/10 przez niszczycielski schemat i powtarzalność, ale jak ktoś ma większą cierpliwość niż ja i ciągoty ubi-zbieracko-semisurvivalowo-wredno-boomciowskie, to może dać oczko wyżej. Ze wszystkim się zgadam z wyjątkiem zdania o Nintendo Cytuj
Paolo de Vesir 9 218 Opublikowano 18 lutego 2023 Opublikowano 18 lutego 2023 #5 - Wario Land 3 (emu na Switchu) - bardzo przyjemna platformówka logiczna z elementami metroidvanii. Fabuła prosta - chciwość Wario sprawia, że trafiamy do przeklętej pozytywki z której próbujemy wydostać się pomagając "tajemniczej postaci", po drodze kolekcjonując możliwie jak najwięcej skarbów dla naszego wąsacza. Świat podzielony jest na małe, maksymalnie kilkuminutowe poziomy, gdzie znaleźć musimy klucz i pasującą do niej skrzynię których w danej lokacji jest 4. Odnalezione fanty otwierają nam nowe przejścia lub odblokowują dodatkowe moce które pozwolą wrócić do poprzednich poziomów by zdobyć pozostałe kufry. W grze nie ma systemu żyć, bo Wario jest niezniszczalny, ale podatny na efekty które zakładają mu obrażenia zadawane przez wrogów - Ci mogą podpalić protagonistę przez co biega jak oszalały kończąc jako żywa pochodnia, nietoperze go w wampira który potrafi latać, po zjedzeniu pączka nas wąsacz staje się na moment otyły mogąc jedynie lekko podskakiwać, ale potrafi w ten sposób niszczyć przeszkody otwierające nowe przejścia. Gra zaprojektowana została tak byśmy musieli nie tylko wykazać się zręcznością unikając fizycznych przeszkód, ale też żonglować stanami w jaki wprowadzają nas wrogowie aby dostać się do trudno dostępnych miejsc. To 8-bitowa, w dodatku na konsolę przenośną, więc w kwestiach audiowizualnych nie można oczekiwać cudów. O ile muzyka to takie 8-bitowe plumkanie, nic co by zapadło mi w pamięć to grafika 2D zestarzała się z godnością. To co osiągnięto w tym aspekcie podobać się może nawet dzisiaj - świty są kolorowe (od zamków, mokradeł, miasta a nawet alternatywnych wymiarów!), postaci duże i pełne detali, a na szczególną pochwałę zasługuje tu animacja postaci która dzięki rozmiarom Wario który zapełnia sporą część ekranu pozwala uchwycić nieraz bardzo zabawne miny. Podsumowując: to gra która bawi mnie w równym stopniu jak w okolicach premiery ponad te 2 dekady temu, z gracją przetrwała próbę czasu, a jej kompaktowość sprawia, że nadaje się na dłuższe posiedzenia jak i krótkie sesje. Wyśmienity tytuł i, pozwalając sobie na nieco prywaty, najlepsze Nintendo to dwuwymiarowe Nintendo. 1 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Kmiot 13 836 Opublikowano 18 lutego 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 18 lutego 2023 Switch był grzany. Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge [Switch] Gra stworzona do co-opa, ale ogrywana przeze solo, więc domyślam się, że z miejsca utraciła około 69% swojego uroku. No wiecie jakiego - tego zakrapianego piwem podczas kanapowych libacji, gdzie nie trzeba się skupiać na rozgrywce, można pogadać i się pośmiać, a gra sama się przechodzi w efekcie mashowania przycisków. Samotnie zabawa przebiega jakoś smętnie. Przyjemnie, ale bez większej radości oraz satysfakcji. Tym bardziej, że żaden ze mnie wyjadacz w tego rodzaju mordoklepkach, więc nie odnajduję w nich dreszczyku wyzwania przechodzenia poziomów na coraz wyższym stopniu trudności czy śrubowania rekordów czasowych/punktowych, stąd najczęściej oferują mi krótką przygodę na raz i elo. Nowe Żółwie właśnie takie są, więc zero zaskoczenia. Nawet bym się ta grą pewnie nie zainteresował, bo nie mój gatunek, ale zadziałała nostalgia za Turtlesami. Miałem kiedyś małe żółwie akwariowe, niestety tylko dwa, oczywiście nazwałem je Leonardo i Donatello. Srały za czterech i trochę śmierdziało, potem zdechły, taka to smutna historia. Trzeba jednak przyznać, że TMNT: Shredder's Revenge prezentuje się bez wątpienia atrakcyjnie. Przynajmniej wizualnie. Poziomy są śliczne, kolorowe, urozmaicone, pełne wspaniałych detali. Przeciwnicy czasem zaskakują nas wyskakując z głupich zasadzek, czasem to my zaskakujemy ich i komicznie reagują. Ciosy i uderzenia przyjemnie siadają, animacje są dopracowane i całość przebiega przejrzyście dla oka, przynajmniej w trybie dla jednego gracza, bo przy sześciu to domyślam się, że może być niezły pierdolnik. Całość naprawdę cieszy oko i nasze wewnętrzne dziecko wychowane na Turtlesach. Gatunkowi fachowcy trochę narzekają na system walki, że za mało w nim głębi i rozbudowania, ale ja jako gatunkowy ignorant tego nie odnotowałem, a nawet jeśli, to mi w niczym to nie przeszkadzało. I moim podpitym kolegom pewnie też by nie przeszkadzało. Ot, wybrałem Leonardo, przeszedłem sobie wszystkie poziomy w dwa wieczory, niczym szczególnym nie zostałem zaskoczony, ale też niczym mnie nie rozczarowano. Wyzbierałem śmieci skromnie porozrzucane po poziomach, choć dodatkowe wyzwania w rodzaju "przejdź poziom bez otrzymania ciosu" to dla mnie sztuka dla sztuki, więc nasrałem na nie. Wyjąłem carta z konsoli i bez głębszej refleksji zapodałem inną grę. Taka to przygoda bez morału i puenty. 13 Sentinels: Aegis Rim [Switch] Oh boy, oh boy, od czego by tu. Przyznam, że ociupinkę się rozminąłem w oczekiwaniach na temat tej gry. Zadziwiająco często spotykałem pozytywne opinie na tej temat, tu i tam, wiecznie gdzieś się przewijała, wszędzie chwalona. Jednocześnie unikałem zagłębiania się w temat, aby nie psuć sobie ewentualnej frajdy. I wziąłem się za nią nieco w ciemno, mając tylko ogólne pojęcie, parę screenów i jakiś krótki trailer. W efekcie miałem dość mgliste pojęcie na temat tego, jak w 13 Sentinels: Aegis Rim przebiega sama rozgrywka i zapewne stąd wspomniane rozminięcie oczekiwań. Najzabawniejsze, że po blisko 50 godzinach i ukończeniu gry nadal nie wiem czy jestem nią zachwycony, czy zawiedziony. Na początek może zrzucę z siebie brzemię rozgrywki. W chuj ciężkie i niewygodne, dotyczące dwóch filarów. Pierwszy z nich nazwę fabularnym, bo stanowi główne źródło do śledzenia historii. Podstawowa niedogodność tkwi w tym, że mam ogromne problemy z trawieniem visual novelek. A 13 Sentinels to tylko nieco zakamuflowana, ale jednak wciąż i przede wszystkim visual novelka. Niby możemy poruszać się po tłach, biegać nawet, ale to zaledwie przesuwanie rekwizytów na sztywno ustawionej scenie zdarzeń. Możemy przeanalizować dostępne informacje (bohater/ka podzieli się z nami komentarzem na dany temat), zagadać do jakiejś postaci, ewentualnie przejść do lokacji obok. Tylko jedna z tych czynności pchnie nas dalej w wątku. Kolejne wątki podzielone są natomiast na krótkie scenki, nigdy nie mamy większej swobody, najczęściej zamknięci jesteśmy w obrębie jednego ekranu, a nasza jedyna interakcja i inicjatywa ogranicza się do podbiegnięcia do kolejnej postaci, by kontynuować rozmowę. Albo do kliknięcia w przycisk, bo już i tak stoimy przy rozmówcy. Koniec końców wygląda to tak, że przez 90% czasu oglądamy jak postacie rozmawiają ze sobą. Nawet nie trzymałem pada - leżał sobie na biurku i tylko w razie potrzeby klikałem A, albo przechylałem gałkę. Czasem to irytuje, jak Pupcio ze swoim pierdoleniem głupot. Brzmi jak dobra zabawa? Drugim filarem rozgrywki 13 Sentinels jest ten bitewny. Bo mamy do dyspozycji mechy i kilkadziesiąt walk do stoczenia, aby pchnąć dalej fabułę. Zanim na policzki fanów starć gigantycznych robotów wstąpią rumieńce to zgaszę entuzjazm. Wizualia tych batalii są co najmniej rozczarowujące z racji uproszczeń graficznych. Całość przebiega w skali makro, jednym atakiem niszczymy dziesiątki, setki przeciwników, więc rozwój zdarzeń obserwujemy w dużym oddaleniu, nasze mechy symbolizowane są tylko ikonkami, a rywale to zaledwie zlepki pojedynczych czerwonych pikseli. Co więcej, na początku doskwierała mi mała przejrzystość i nikła intuicyjność podejmowanych działań. Ekran bywał zaśmiecony setkami przeciwników - naziemnnych, latających, opancerzonych - każdy teoretycznie wymaga innego ataku i dopiero po kilkunastu godzinach zacząłem areny walki ogarniać w miarę instynktownie. Co nie znaczy, że bitwy od tego momentu stały się satysfakcjonujące. Do końca gry traktowałem je jako zło konieczne, bez wyrzutów sumienia obniżyłem ich poziom trudności, byle zaliczyć i móc kontynuować opowieść. Dziesiątki rodzajów ataków do wykupienia, szerokie możliwości upgrade’ów, a wszystkie spośród ponad 30 walk wyglądają tak samo wizualnie (te areny, fuj), mało imponująco i nużąco. Rozczarowanie pod wieloma względami. I w takiej chujni spędziłem 46 godzin. Dlaczego? Po co? Filaru bitewnego nie zamierzam bronić. Możliwe, że na wyższym stopniu trudności wymaga żonglowania umiejętnościami i stanowi miłe połączenie strategii z grą typu tower defence. Może ktoś odnajdzie w tym urok, ale ten element nadal prezentuje się mało atrakcyjnie i niespecjalnie przejrzyście. Jebać, na szczęście jest opcja “Casual”, więc w kilka minut da się przebrnąć każde starcie. Natomiast do warstwy visual novelowej byłaby w stanie przekonać mnie wyłącznie udana intryga i tematyka. A tak się składa, że w przypadku 13 Sentinels: Aegis Rim następuje istna kumulacja moich fascynacji. Bo fabuła poraża i onieśmiela. Gdybym miał ją otagować, to użyłbym określeń w stylu: małe roboty, średnie roboty, anime lolitki pilotujące nago wielkie roboty, podróże w czasie, alternatywne rzeczywistości, klony (“to kto jest kurwa klonem kogo?”), androidy, gadające koty, zagłada ludzkości, nanomaszyny, więcej anime dziewczynek w zakolanówkach (jak również przebranych za dziewczyny chłopców, więc uważajcie gdzie lokujecie uczucia), pętle czasowe, morderstwa, no i przede wszystkim romans oraz miłość, bo to one stanowią koła zamachowe dla silnika zdarzeń. Oglądałem kolejne scenki jak zaczarowany, nawet pomimo faktu, że na każdą odpowiedź otrzymywałem trzy kolejne pytania. Szalenie to wszystko zagmatwane, a twórcy wymagają od gracza absolutnego i bezwarunkowego zaangażowania. Scenek nie otrzymujemy bowiem w chronologicznej kolejności, jak również oferowane nam są z perspektywy trzynastu głównych postaci, między którymi zmuszeni jesteśmy przeskakiwać. Istny misz masz. Mamy pewną swobodę w kolejności odpalania wątków, ale ogarnięcie całości w głowie to wyłącznie nasze zadanie. Fabuła ma kilka nietykalnych "kamieni milowych", ale wszystko co pomiędzy sprawia, że każdy gracz doświadczy jej w nieco odmiennej kolejności scen. I w ich trakcie naszym głównym zadaniem będzie próba ułożenia wydarzeń na tworzonej w głowie linii czasu, miejsc, postaci. A jest co analizować, bo na YouTube można obejrzeć poprawnie ułożone chronologicznie scenki, co powinno zająć zaledwie dobę, więc mierzcie siły na zamiary. Jak grasz pierwszy raz, to nie licz na to, że po obejrzeniu zakończenia zrozumiesz wszystko. To niemożliwe, by taką ilość informacji, zdarzeń, wątków, oraz rozmów zapamiętać z miejsca. Coś Ci umknie, coś ignorujesz, czegoś nie przyswoisz. Pytanie co z tym zrobisz? Zostawisz jak jest, czy zaczniesz drążyć temat, oglądać fanowskie filmiki wyjaśniające meandry fabuły i szukać odpowiedzi oraz smaczków. Mimo, że niektórzy tego typu niejasną (na pierwszy rzut oka) historię określą jako wadę, to ja ją doceniam. Intryguje, sprawia, że myślę o niej po zakończeniu gry, rozróżniam każdego z bohaterów, pobudza ona moją wyobraźnię oraz dociekliwość. Zaleta? Zaplątana i nieprzystępna, ale tak - należy ją docenić. Innym, tym razem już bezdyskusyjnym atutem będzie oprawa AV gry. Bo pomijając ten nieszczęsny filar bitewny, 13 Sentinels to przepiękny tytuł. Absolutnie zjawiskowy. Tła potrafią w sobie rozkochać, a postacie są animowane nienagannie. Subtelności, drobne gesty, rumieńce na twarzach, każdy detal jest ważny, a całość ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Ale to Vanillaware (m.in. Odin Sphere i Dragon's Crown), więc od zawsze klasa pod tym względem. Całości słucha się również doskonale, bo każdy, nawet najmniejszy dialog jest udźwiękowiony i aktorsko odegrany perfekcyjnie. Istnieje możliwość wyboru oryginalnej, japońskiej ścieżki dialogowej, ale to polecam już wyłącznie skrajnym purystom, którym nie będzie straszne czytanie takiej ilości rozmów. Słuchanie znacznie łagodzi odbiór i czyni grę przystępniejszą. Niemniej powtórzę to jeszcze raz, by było dobitniej. Oprawa audiowizualna sekcji visual novelowej 13 Sentinels to arcydzieło i majstersztyk gatunku. A scenki aktywacji Sentinelów to ciareczki na karku. Re-we-lacja. I takie to moje rozdarcie. Z jednej strony jestem zachwycony prezencją tej gry, jej warstwą fabularną oraz wizualną (fani anime/mangi/krótkich spódniczek i podkolanówek niech przygotują korki analne), z drugiej strony mocno rozczarowany potencjałem gameplayowym w 60% polegającym na klikaniu A, by odpalić kolejny dialog, bo jedyną alternatywą jest bezcelowe przebiegnięcie się z jednego końca ekranu na drugi. Możesz zwlekać, ale kliknąć w końcu będziesz musiał. Fani visual novelek powinni sięgnąć natychmiast. Antyfani powinni unikać, ale jeśli tematyka fabuły im siada i gotowi są zaryzykować, to teraz albo nigdy. Wszyscy pomiędzy powinni poważnie rozważyć, bo intryga zawstydza samego Kojimę (Camerona/Nolana). 11 Cytuj
Daffy 10 614 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 Gratki za sentinela, ja swego czasu poległem gdzieś po 1/3. Po początkowym zauroczeniu dopadlo mnie to co zwykle w tym gatunku - znużenie ścianą tekstu. Chyba ostatecznie wyjdzie, że z visual novel w całym życiu umiałem ukończyć jedynie danganronpy 1 Cytuj
Mejm 15 361 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 Gears of War 3 - czyli press forward to kill room. No, nie ma lipy, gierka to jeden ciag kill roomow, nikt sie nawet z tym nie kitra. Wchodzisz do lokacji i skrznki oraz murki juz legancko ulozone. Ale to w koncu gierka o strzelaniu a to jest po staremu. Wlasciwe wzgledem dwojki to nie ma tu jakichs zmian w arsenale czy mechanice. Co dodadano to egzoszkielet bojowy, jego cywilna wersje czyli podnosnik jak w aliensach 2 i... gasnice. Tak, dwa razy gra umozliwi nam popsikanie pomaranczowych tekstur bialym proszkiem xD. Jak to mowia - zawsze cos. Jak pisalem, mechaniki pozostaly bez zmian a wiec i ch.ujowe w nich rzeczy tez pozostaly. Przyklejanie sie do oslon dziala czasem jak chce, czasem sie przylepimy, czasem zrobimy rolke. Ale to co mnie wku.rwialo najbardziej to pier.dolne AI druzyny, ktore notorycznie wbiegalo przed celownik i blokowalo oddawanie strzalow. Nie musze chyba mowic, ze przez takie zachowanie plus blokowanie oslony pare zgonow sie zaliczylo. Wciaz tez trzeba oskrzydlac pozycje wroga. Mam jednak wrazenie, ze ta czesc byla troche latwiejsza niz poprzedniczka. Gralem na normalu i nie bylo trudno, moze schematy ogrywane wczesniej wchodzily z automatu. Co jeszcze bylo wku.rwiajace to adhd sekwencje gdzie czyms jedziemy. Wszystko sie wtedy trzesie, nie wiesz gdzie strzelasz, kamera w gore, samochod w bok, celownik w dol. Cienamatic experience twoja mac. Fabularnie to takie nizsze stany srednie. Znow ludzkosc szuka swojego miejsca, maja jakis statek ale z jakiegos powodu wje.bali sie na terytorium Lambetow (czy jak oni sie zwali) wiec dostaja oklep. No coz, kazdy pretekst dobry do postrzelania. Dalej troche lepiej, wszystko kreci sie znow wokol Markusa i jego ojca. Jest pare "smutnych" momentow ale to gra dla twardzieli wiec za chwile leci "no trudno, walczymy dalej". Troche jestem zawidziony postacia krolowej Locustow. Myslalem, ze bedzie z nia jakis twist, ze to stara Markusa czy cos a to tylko pionek, ktory cos tam krzyczy przez pol gry. W ogole nikt juz nie mowi Locust, wszyscy nazwywaja brzydali Grubs. Ok. Uwaga, w grze pojawiaja sie inne postacie kobiecie. Nawet biegaja razem z nami i strzelaja (plus wlaza pod celownik). Na szczescie zadna nie jeczy, ze w trakcie wojny nikt nie zwraca uwagi na jej uczucia, nie pomiata chlopami z druzyny czy odpier.dala akcji godnych supermena. Kobity w gierce sa rolami suportujacymi, zarowno w fabule jak i w walce. A nawet jesli jakas ma z kims spine to potem potrafia oboje to przelamac. Piekne czasy sprzed 2016r. Podsumowujac to takie Girsy 2.5. Za duzo znaczacych nowosci tu nie ma, ale cos tam starali sie dodac i urozmaicic. Widac tez ze ta formula juz zaczyna murszec i nie wszystko da sie tolerowac jak w 2006 kiedy wyszla jedynka i zamiotla plansze. Na szczescie w 2015 wyjdzie shooterek, ktory to wszystko naprawi 7-/10. 2 Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 Pisanie że jak ktoś nie lubi czytać to nie polubi gry opartej na tekście, to to samo co jakby pisać recenzję Dooma i podkreślać 50 razy, że jak nie lubisz strzelania w FPP to nie dla ciebie, więc naprawdę, gra bardzo rozczarowująca, naprawdę zastanówcie się poważnie czy chcecie to tykać bo musicie lubić strzelanie żeby w to grać XD No tak, to jest masło maślane, jak ktoś nie lubisz samochodów to nie polecam samochodówek, jak ktoś nie lubi poziomek to nie polecam jeść poziomek. 5 1 Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 Przecież napisał na samym początku, że poszedł w tą grę w ciemno, niewiele o niej wiedząc. Poprzednie gry vanillaware nie były czytankami. Nie widzę z czym masz problem. 1 Cytuj
ogqozo 6 570 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 "Problem" mdr. Po prostu to jest bardzo zabawne. Potencjał takiego podejścia do gier jest ogromny, prawie jak był potencjał gameplayu w Sentinelsach. Właśnie ukończyłem - Forza Motorsport 5. Spore rozczarowanie, gra ma bardzo mało dialogów, i nie są one jakoś mądre i praktycznie w ogóle nie podejmują tematu tego skąd wiemy czy jesteśmy faktycznie sobą czy tylko nam się tak wydaje. Kompletnie tego nie ma, trudno zignorować taki brak. Praktycznie nic się w grze nie robi tylko jeździ samochodem. Tak że jest to chyba gra dla ludzi chcących w grze jeździć samochodem? Przedziwna sprawa. [10000 znaków dalej] Możesz zwlekać, ale jechać autem w końcu będziesz musiał... 1 4 1 1 Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 19 lutego 2023 Opublikowano 19 lutego 2023 Bo faktycznie z 13 Sentinels bije z samej okładki "będziesz czytał i ruszał postacią" jak z okładki Forzy autami Ciebie chłopie naprawdę kask musi w głowę uwierać. 3 2 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.