Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
2 godziny temu, dominalien napisał:

To jest cały Kojima, grając w coś od niego wiadomo że się człowiek pakuje w dziesiątki godzin filmików.

 

Ale sama gra jest git. Bardzo relaksujące doświadczenie.

Dla mnie największe wrazenia sprawia u Kojimy zawsze dobór muzyki. OST w każdej jego grze to top, a Death Stranding i ten islandzki zespół, o którym nikt wczesniej nie słyszał to mistrzostwo świata w doborze OST do świata gry. 

  • Plusik 1
Opublikowano

DS to ciekawe doświadczenie, z którego wyniosłem na pewno jedną rzecz: projektanci terenów nienawidzą projektantów pojazdów, a wszyscy nienawidzą okularnika. Próba pokonania obszarów poza drogami za pomocą pojazdów to masochizm. Gdyby nie drogi i tyrolki ta gra zostałaby znienawidzona przez wszystkich.

Oprócz gór wszystko dla mnie wygląda jakby ktoś zbombardował nowozelandzkie tereny. Kamień na kamieniu i kamieniem poganiany.

Opublikowano
On 6/4/2023 at 1:21 PM, Farmer said:

DS to ciekawe doświadczenie, z którego wyniosłem na pewno jedną rzecz: projektanci terenów nienawidzą projektantów pojazdów, a wszyscy nienawidzą okularnika. Próba pokonania obszarów poza drogami za pomocą pojazdów to masochizm. Gdyby nie drogi i tyrolki ta gra zostałaby znienawidzona przez wszystkich.

Oprócz gór wszystko dla mnie wygląda jakby ktoś zbombardował nowozelandzkie tereny. Kamień na kamieniu i kamieniem poganiany.

No, skoro w wyniku każdego zgonu mamy sporą eksplozję, to nie ma co się dziwić, że wszędzie zgliszcza i kamienie :p 

Opublikowano (edytowane)
W dniu 4.06.2023 o 00:05, KrYcHu_89 napisał:

Dla mnie typ jest geniuszem, dlatego jego gry się albo daje do top10 w życiu (kocha), albo się ich nie lubi (tak to bywa z dziełami genialnymi). 

 

No właśnie z tym się nie zgadzam, bo po prostu tak nie jest, a takie stawianie sprawy zamyka jakąkolwiek polemikę. Abstrahując już od dyskusyjnego geniuszu, MGSy 1-3 to moje gry życia, 4 to już spadek formy pod każdym względem, ale nadal ma to coś, nawet jeśli wypada to często kiczowato lub nawet żałośnie, części "poboczne" lubię, ale MGS V (a później też DS) to zupełnie inny świat. I trzeba bardzo mocno "mrużyć oczy", żeby tego nie widzieć.

 

I fundamenty gameplay'u mogą sobie być najlepsze na świecie (przecież sam cenię skradanie w PP i- do czasu- wycieczki w DS), ale jak dla mnie (i nie tylko, co widać po opiniach graczy, o fandomie, który Phantom Painem wręcz gardzi, nie mówiąc) wrażenie końcowe psuje masa innych problemów, na czele z wybitnie nieudanym (i w ogóle nie pasującym w tej formie) otwartym światem i niesamowitym rozwleczeniem obu wspomnianych tytułów. A to, co się wyprawia w temacie scenariuszy, to temat na osobną dyskusję.

 

Ja swoje już o ostatnich dziełach Kojimbo napisałem, czy to tu, czy w dedykowanych tematach, więc nie będę się rozwodził. Dla mnie facet jako scenarzysta jest skompromitowany już od dłuższego czasu. Nie lubię wpadać w podniosłe tony gdy mowa o gierkach, bo to "tylko zabawa", ale tego, co zrobił z MGS V, zarówno (a może przede wszystkim) w kontekście fabuły, jak i pomysłów na całokształt zabawy, nie wybaczę. Dziwię się, że niektórzy nabierają się jeszcze na jego rzekomy "geniusz". Owszem, jego gry wyróżniają się na tle tych mitycznych "mainstreamowych" tytułów (ale czy w dzisiejszych czasach, mając do dyspozycji tak wiele mniejszych, oryginalnych, niezależnych gier, nie jest to też już trochę nieaktualne?) i za to zawsze props, cenię ogólny production value, dopracowanie w najdrobniejszych szczegółach, oprawę i obecność różnych ciekawych rozwiązań, koniec końców nie bez powodu uważam oba wspomniane tu tytuły po prostu za dobre gry, ale Kojima paradoksalnie miesza tą oryginalność z najgorszymi kliszami gier AAA minionej i obecnej generacji, czyli obesranym open worldem z milionem znajdziek i pobocznych misji, craftingiem, bezsensownymi elementami "rpg" i rozpychając do 50-60 h przygodę mogącą śmiało się zmieścić w 1/3 tego czasu. Do tego fetyszyzacja Hollywoodzkich nazwisk i pompowanie budżetu angażami, które w sumie nie są żadną wartością dodaną (z memicznym już wręcz występem Kefira jako Big Bossa). Niespełniony twórca filmowy, ale do pewnego czasu nie przekraczał pewnej granicy i w ramach konwencji było to zjadliwe. Obecnie już stało się po prostu męczące.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 4
  • Minusik 1
Opublikowano (edytowane)

Olli Olli World

 

Kolejny tytuł z Plusa, za którego wziąłem się spontanicznie z braku pomysłu/chęci/dostępu do czegoś z "poważnego" backlogu. No i bawiłem się całkiem dobrze. Co prawda ta wylewająca się litrami indie-hipsterska otoczka na początku trochę mnie mierziła, a humor jest dosyć specyficzny (choć ma swoje momenty, notabene tłumaczenie PL całkiem zgrabne, z niezłymi nawiązaniami do naszej popkultury czy ogólnie motywów językowych) ale grunt, że fundament zabawy jest elegancki.

 

A o co chodzi? No jeździmy na desce, robimy triki i pokonujemy przeszkody. Jest tu cały klasyczny zestaw, od grindowania, przez flipy i graby, po manuale i różne ich wariacje. Mamy świat złożony z kilku "wysp", a na każdej kilkanaście leveli (w tym samouczki oraz różne bonusowe wyzwania), w których podstawowym i najważniejszym zadaniem jest dojechać ze startu do mety. Nie jest to (szczególnie w dalszej części gry) takie proste, bo gra łączy skejtowanie ze swego rodzaju platformówką. Całość jest mocno skillowa, odbywa się w dużym tempie i wymaga szybkiego reagowania na zmiany np. podłoża. Gra rozkręca się powoli i pozwala nam opanować najważniejsze zasady i ruchy, ale i tak nawet po paru godzinach zdarzyło mi się zareagować w jakiejś przypałowej sytuacji instynktownie, wciskając klawisze tak, jak w serii THPS, (co w ogóle jest u mnie standardem w przypadku ogrywania jakichkolwiek gier skejterskich, lata katowania Tony'ego robi swoje). Momentami zasuwamy tak szybko, a przeszkód jest tak dużo, że działamy już praktycznie odruchowo, w "transie". Ewentualny "zgon" sprawia, że niemal natychmiast ruszamy od nowa. Ot takie trochę Hotline Miami. Ma to swój urok, choć porażki potrafią zaboleć, kiedy checkpoint był kawałek levelu wstecz, a chcieliśmy zaliczyć wyzwanie wymagające przejazdu bez skuchy. No właśnie, bo poza wspomnianym już przejechaniem etapu, najwięcej zabawy zapewnia odhaczanie obecnych na każdym z nich challange'y. Niestety, na dalszych poziomach (jakoś w okolicy przedostatniej wyspy) warunki do spełnienia robią się już dosyć abstrakcyjne, a same levele są przesadnie pogmatwane, wręcz nieczytelne. Osobiście w końcówce gry już leciałem "na pałę", byle do końca, choć gameplay niezmiennie satysfakcjonował i kiedy opanuje się już co ciekawsze ruchy, to można łapać naprawdę fajne flow i trzaskać grube kombosy.

 

Ogólnie polecam każdemu, kto lubi śmiganie na desce i ma ochotę na konkretne, "czyste" granie, stanowiące momentami spore wyzwanie.

 

3.jpg

 

1.jpg

 

2.jpg

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 2
  • Minusik 1
Opublikowano

Ukończyłem sobie przed chwilą Call of Juarez Gunslinger. Grałem w każdą część oprócz tego szrota we współczesności i tej chociaż bardzo chciałem ale wiecie jak to jest, odkłada się i jakoś mija 10 lat od premiery :wujaszek: Na szczęście dzięki najlepszemu efektowi graficznemu w historii czyli cell shadingowi gra nie zestarzała się nawet o jeden dzień, jest na czym zawiesić oko.

Historia to klasyczek dzikiego zachodu o zemście, nic ciekawego ale ma wpływ na gameplay bo cała gra prowadzona jest w formie opowieści a że nasz bohater przy jej opowiadaniu nie wylewa za kołnierz więc ciągle coś przekręca i w real timie gra nam pokazuje zmiany w opowieści. Przykład chłop znalazł się pod ostrzałem bez drogi ucieczki, wjeżdża slow mo, narrator mówi o tym że nie zauważył ścieżki i pyk na naszych oczach pojawia się droga ucieczki, świetny motyw. Sama gra to klisza na kliszy westernu ale dla mnie spoko bo lubie takie klimaty.

Samo strzelanko bardzo przyjemne, podobał mi się motyw wymijania kul jak w jakimś matrixie, i tryskająca krew jak w django. Z minusów śmiesznie mały wybór broni. z 3 rewolwery, obrzyn, strzelba i klasyczny winchesterek+złote warianty do odblokowania w bezużytecznym systemie umiejętności. powiedzieć że jest źle w grze gdzie tylko się strzela to nie powiedzieć nic. Drugi zarzut to właśnie brak urozmaicenia rozgrywki. Idziesz, strzelasz i na koniec misji klasyczny pojedynek i tak przez 4 i pół godziny. Podsumowując fajna gierka nawet po tej dekadzie od premiery. Dla westerno fagów raczej must have a reszta też się powinna dobrze bawić ale jak sie to ominie to nic w naszym zagrajmerskim życiu się nie zmieni.

 

Największy minus to że grałem na laktosie i miałem 120fps i nie umiałem ich zmniejszyć a od takiej szybkiej gry mi się wzrok męczył. ehh:wujaszek:

  • Plusik 2
Opublikowano

Planet of Lana 

 

Szukałem czegoś na odmulenie. Przeglądałem GP i rzuciło mi się w oczy Planet of Lana. Nowa, krótka i  dobre opinie. 

Okazało się, że gameplay jest mocno inspirowany moim ukochanym Limbo i Inside oraz jeszcze bardziej ukochaną Wojną Światów Wellsa. 

W sumie grało się na prawdę super. Gra oferuje bardzo różnorodne scenerie od pięknych lasów po industrialną fabrykę śmierci. Jest dość łatwo chociaż skoki mogły być lepsze. Pod koniec wkrada się trochę monotonii, bo Lana niczym nie zaskakuje, zagadki są proste i całość opiera się na wyczuciu czasu, wydawnaniu komenent kotu i przesuwaniu skrzynek. 

Gra na 3-5 godzin, nie zdąży was znudzić ani zirytować

 8/10 

 

 

7d826c36-bd42-4c85-b6bc-1126861bfd60.png

  • Plusik 2
  • Dzięki 2
Opublikowano
Godzinę temu, Wredny napisał:

Dawno temu byłem bombardowany reklamami tej gierki na fb i bardzo mi się podobał styl - przypominał mi Another World.
Zupełnie o tym tytule zapomniałem, trzeba będzie ściągnąć :sweat:

Premiera była w maju od razu w GP. 

No skoki mają vibe tych z AW bez dwóch zdań xD ale na pewno są w miarę precyzyjne, to samo klakier. Elegancko słucha komend i się nie zacina. 

Opublikowano

Z wszystkim się zgadzam oprócz tych wyreżyserowanych momentów o których wspomniałeś. To właśnie dla mnie jest piękne w tej grze i każdej innej która korzysta z tego motywu że możemy odkryć coś zanim zaprowadzi nas tam jakaś misja

Opublikowano

Dla mnie w założeniu to też jest super motyw ale miałem wrażenie, że się to jednak momentami za bardzo rozjeżdża w tej grze i nie mogą zdecydować się czy chcą mieć tak, czy tak.

Opublikowano

Z perspektywy czasu, to był kapitalny zabieg ze zmianą klimatu. Dwójka jest arcydziełem, równiez że względu na swoją hmm.. melancholijnosć?

Trójka to z kolei intensywność, brutalność. Ale gra świetna 

  • This 1
Opublikowano

Nareszcie, po ponad dwóch i pół roku :D

 

CP2077.PNG.1461a097611f6331ec0835ad1ea530aa.PNG

 

Nie ma chyba sensu się rozpisywać o czymś, co wszyscy znają i prawdopodobnie zdanie mają już wyrobione. Będzie tylko opinia, a ta jest jak najbardziej dobra, pomimo wszelkich problemów obecnych w grze na premierę, jak i obecnych do dnia dzisiejszego.

 

Co tu dużo mówić, grę wydano zdecydowanie za wcześnie, a to, że wydano ją na konsole zeszłej generacji było naprawdę beznadziejną i niezrozumiałą decyzją. Gra, czy raczej opinia o niej cierpi przez to do teraz.

 

Ja kupiłem grę na PC, pomimo tego, że mój sprzęt do mocarnych nie należał. Nie miałem fajerwerków graficznych, ale gra wyglądała przyzwoicie. Co jednak mnie zaskoczyło, to że nie uświadczyłem wcale aż tylu bugów, co najwyraźniej większość innych graczy (konsolowych?). Owszem, pewnych rzeczy nie sposób nie zauważyć, ale wcale nie mniej problemów miałem np. ze Skyrimem, Fallout 3, czy innymi grami open-world na premierę. CP2077 nie wyróżniał się ani w jedną, ani w drugą stronę. Największym bugiem, jaki uświadczyłem było całkowite zniknięcie HUD, co naprawiła... wizyta u prostytutki :D (sic!).

 

Mam dość nieregularny czas na granie, dlatego przejście zajęło mi tyle czasu. Grałem z przerwami, trochę fabuły, trochę zadań opcjonalnych, trochę niezobowiązującej zabawy, trochę przerwy. Wychodziły patche, usprawnienia, gra zaczynała wyglądać i działać dużo lepiej. I w sumie fajnie, że udało mi się ją skończyć niedługo przed premierą dodatku, bo tym bardziej hajp się nieco udzielił i jak mogłem, to przysiadałem do gry.

 

I to jest jedna z tych gier, którą zapamięta się na długo, a może i nawet powtórzy. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego, co CDPR stworzyli, pomimo tych wszelkich mankamentów. Miasto jest niesamowite, fabuła ciekawa i intrygująca, zadania poboczne liczne i niebanalne, a bohaterowie zapadający w pamięci, niezależnie od tego, czy faktycznie ich lubimy, czy nie. Możemy grać na kilka sposobów, bawiąc się pokaźnym arsenałem satysfakcjonujących broni i zdolności. To jedna z tych gier, w której można się zatracić. Udało mi się zdobyć komplet osiągnięć, ale wcale nie robiłem tego z przymusu. Mapę wyczyściłem z własnej nieprzymuszonej woli, bo sprawiało mi to frajdę, niezależnie od tego, czy były to wielowątkowe zadania poboczne, czy zwykłe pokonanie grupy przestępców. Zakończenia obejrzałem wszystkie, poza ukrytym. Nie raz zaglądałem na wiki, czy inne stronki z ciekawości, żeby poznać konsekwencje innych wyborów dialogowych niż te, na które ja się zdecydowałem. Może trochę niepotrzebnie, bo już myślę o drugim podejściu kiedyś, tym razem może na PS5 - inną postacią, innym buildem, może z innym nastawieniem. Zobaczymy. Najpierw Phantom Liberty, a do tego czasu przerwa.

 

Nie wiem, czy jestem w mniejszości, czy nie, ale moim zdaniem gra wybitna. Zostanie zapamiętana pewnie przez felerną premierę, ale dla mnie to było jedno z lepszych przeżyć "growych" ostatnich lat.

 

20230617193055_1.thumb.jpg.43908bcc538d775b2acc55d45a7b10a9.jpg

 

 

  • Plusik 8
  • Lubię! 1
Opublikowano
Godzinę temu, Suavek napisał:

Nareszcie, po ponad dwóch i pół roku :D

 

CP2077.PNG.1461a097611f6331ec0835ad1ea530aa.PNG

 

Nie ma chyba sensu się rozpisywać o czymś, co wszyscy znają i prawdopodobnie zdanie mają już wyrobione. Będzie tylko opinia, a ta jest jak najbardziej dobra, pomimo wszelkich problemów obecnych w grze na premierę, jak i obecnych do dnia dzisiejszego.

 

Co tu dużo mówić, grę wydano zdecydowanie za wcześnie, a to, że wydano ją na konsole zeszłej generacji było naprawdę beznadziejną i niezrozumiałą decyzją. Gra, czy raczej opinia o niej cierpi przez to do teraz.

 

Ja kupiłem grę na PC, pomimo tego, że mój sprzęt do mocarnych nie należał. Nie miałem fajerwerków graficznych, ale gra wyglądała przyzwoicie. Co jednak mnie zaskoczyło, to że nie uświadczyłem wcale aż tylu bugów, co najwyraźniej większość innych graczy (konsolowych?). Owszem, pewnych rzeczy nie sposób nie zauważyć, ale wcale nie mniej problemów miałem np. ze Skyrimem, Fallout 3, czy innymi grami open-world na premierę. CP2077 nie wyróżniał się ani w jedną, ani w drugą stronę. Największym bugiem, jaki uświadczyłem było całkowite zniknięcie HUD, co naprawiła... wizyta u prostytutki :D (sic!).

 

Mam dość nieregularny czas na granie, dlatego przejście zajęło mi tyle czasu. Grałem z przerwami, trochę fabuły, trochę zadań opcjonalnych, trochę niezobowiązującej zabawy, trochę przerwy. Wychodziły patche, usprawnienia, gra zaczynała wyglądać i działać dużo lepiej. I w sumie fajnie, że udało mi się ją skończyć niedługo przed premierą dodatku, bo tym bardziej hajp się nieco udzielił i jak mogłem, to przysiadałem do gry.

 

I to jest jedna z tych gier, którą zapamięta się na długo, a może i nawet powtórzy. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego, co CDPR stworzyli, pomimo tych wszelkich mankamentów. Miasto jest niesamowite, fabuła ciekawa i intrygująca, zadania poboczne liczne i niebanalne, a bohaterowie zapadający w pamięci, niezależnie od tego, czy faktycznie ich lubimy, czy nie. Możemy grać na kilka sposobów, bawiąc się pokaźnym arsenałem satysfakcjonujących broni i zdolności. To jedna z tych gier, w której można się zatracić. Udało mi się zdobyć komplet osiągnięć, ale wcale nie robiłem tego z przymusu. Mapę wyczyściłem z własnej nieprzymuszonej woli, bo sprawiało mi to frajdę, niezależnie od tego, czy były to wielowątkowe zadania poboczne, czy zwykłe pokonanie grupy przestępców. Zakończenia obejrzałem wszystkie, poza ukrytym. Nie raz zaglądałem na wiki, czy inne stronki z ciekawości, żeby poznać konsekwencje innych wyborów dialogowych niż te, na które ja się zdecydowałem. Może trochę niepotrzebnie, bo już myślę o drugim podejściu kiedyś, tym razem może na PS5 - inną postacią, innym buildem, może z innym nastawieniem. Zobaczymy. Najpierw Phantom Liberty, a do tego czasu przerwa.

 

Nie wiem, czy jestem w mniejszości, czy nie, ale moim zdaniem gra wybitna. Zostanie zapamiętana pewnie przez felerną premierę, ale dla mnie to było jedno z lepszych przeżyć "growych" ostatnich lat.

 

20230617193055_1.thumb.jpg.43908bcc538d775b2acc55d45a7b10a9.jpg

 

 

Nie jesteś, gra super, szczególnie po paczykach. Co nie zmienia faktu, że to najbardziej znenawidzona premiera ostatnich lat. Na szczęście Redzi tego nie porzucili i całkiem zgrabnie uratowali markę. Teraz tylko trzeba postawić kropeczkę przy Phatom Liberty.

 

29 minut temu, oFi napisał:

Dlc wjeżdża day one do cyberka. Moja szklana kula, która rzadko się myli podpowiada mi, że to nie będzie ostatnie dlc do cyberka, co bardzo mnie cieszy :wub:

Ostatnie raczej, ale przecież do 2030 pewnie wyjdzie dwójeczka, miasto już mają, pójdzie nieco sprawniej. 

Opublikowano

Chronologicznie, bo coś tam udało się skończyć.

 

Fallen Order, podejście nr 2.

Na spokojnie i bez pośpiechu przeszedłem główną oś fabularną i możliwe zadania poboczne, znajdźki na jakieś 90%, bo już mi się nie chciało. Tytuł wart ogrania.

 

Get Even.

Kiepska optymalizacja na XSX, dość dziwny początek, irytujące skradanie, w połowie gry świetny twist i chęć dobrnięcia do zakończenia. Może być, pod warunkiem, że da się grze szansę.

 

South Park: Fractured But Whole

Dwa lata gra czekała na płycie, no i co tu dużo pisać, jak ktoś zna i lubi South Park, pozycja obowiązkowa.

 

Metro Exodus, oba DLC ( wersja gold była w dobrej promocji, a na DLC moałem smaka).

Two Colonels.

Krótsze, ale wcale nie takie złe, ciekawe uzupełnienie głównej historii podstawki.

 

Sam Story.

Tutaj kontynuujemy losy Sama po podstawce. Ok 8-10h zabawy w nowej, dość dużej lokalizacji, z dwoma różnymi zakończeniami. Oba warto zobaczyć, a dodatek obowiązkowy dla fanów uniwersum . Co prawda wychodzimy poza tytułowe Metro, ale już Exodus szedł w tym kierunku.

Mocno polecam.

 

 

  • Plusik 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...