Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A Plague Tale: Innocence - zachęcony dwójeczką, która właśnie wylądowała w Plusie sięgnąłem po pierwszą część. Dawno gra nie budziła we mnie tak skrajnych emocji: z jednej strony zachwyt architekturą i pieczołowicie stworzonym światem, a z drugiej strony irytacja sznurkową rozgrywką. Lubię liniowe gry, ale nie lubię czuć, że jadę na szynach wytyczonych przez twórców pozwalających robić fajne rzeczy w ściśle przewidzianych momentach. No bo czemu jak w jednej sekcji jestem w stanie palić stosy siana, to w kolejnej te same stosy są już zupełnie żaroodporne? Gra obnaża słabości takich gier "story-driven", gdzie skrypt goni skrypt, a wszelkie inne mechaniki są jedynie dodatkiem do symulatora chodzenia. Nawet sekcje skradane to takie "popychadło gałki", bo szczęśliwym zbiegiem okoliczności wszyscy się odwracają wtedy, kiedy trzeba żebym przeszedł. Może już grałem w za dużo gier tego typu, że takie proste rozwiązania mnie nudzą. Dopiero pod koniec, gdy doszło dużo mechanik do walki i radzenia sobie ze szczurzym pomiotem miałem znacznie większe wrażenie obcowania z grą, a nie interaktywnym filmem. 

Ponarzekałem, ale teraz pora na pochwały. Jak wspomniałem na początku gra zachwyciła mnie architekturą. To jest coś pięknego. Tak bogato stworzonego XIV-wiecznego świata jeszcze w grach ani w filmach nie widziałem. Te zamki, ciasne uliczki w opanowanych przez plagę miasteczkach, klimatyczne klasztory na wzgórzach, pięknie oddane lasy - czuć w tym wszystkim ogromną pasję i zaangażowanie Francuzów do pokazania kawałka ich dawnego świata. Bardzo podobały mi się też sekcje przedzierania się przez stosy zwłok, zarówno ludzkich na spowitym mgłą polu bitwy, jak i zwierzęcych. Dużo w tym wszystkim typowej dla gier przesady, ale wygląda to świetnie. Historia jest wciągająca, a bohaterowie budzą sympatię, nawet jeśli od czasu do czasu muszą kogoś poświęcić (super scena ze świnką albo z żołnierzem, któremu noga utknęła na polu bitwy). Do tego wszystkiemu przygrywa fantastyczna muzyka instrumentalna, brzmiąca zarówno pięknie i złowrogo, a motyw przewodni wpada w ucho.

 

Jak wspominałem na początku: gra budząca we mnie skrajne emocje, ale koniec końców będę ją dobrze wspominał. Liczę jednak, że w Requiem będzie trochę więcej gry w grze.

  • Plusik 6
Opublikowano

Raczej będzie więcej tego samego, plus mechanika uciekania przed falami jak w Indiana Jones czy Crash Bandicoot xd I zabawa w chowanego-nemesisa z panem hrabią. Liniowość ma swoje zalety po open worldach, ale podana argumentacja jest oczywiście zasadna.

  • Plusik 1
Opublikowano

Serię Prince of Persia ogrywałem wiele lat temu, ale The Sands of Time i Warrior Within do dzisiaj bardzo dobrze wspominam. The Two Thrones trochę mniej mniej mi się podobało, ale to nadal bym dobry tytuł, po prostu miał lepszych poprzedników.  

Opublikowano

DOOM 3 (PS4)

- postac haczy się o każde gówno

- jeden z najgorszych shotgunów w historii gier, boli bardzo po tym jaki miał wygar w poprzednich częściach

- sejwowanie po każdej większej bitce, czyli co ~5minut ja pierdole, przynajmniej na Veteranie

- drętwe animacje

- brak jakiejkolwiek mapy

- najdłuższe 10h w jakie ostatnio grałem

- niezła grafika, mocny klimat i spoko strzelanie

 

Pod koniec kiedy nie ma już takiego bezsensownego błądzenia po korytarzach gra się fajnie, nawet nabrałem chęci na dodatki, ale już nie na Veteranie. Dla mnie niezłe 6/10, gdyby nie minusy było by znacznie wyżej.

Opublikowano (edytowane)

Zaniedbałem ten temat, a uzbierały się przez ponad miesiąc już 4 gierki, a piąta w drodze, więc po trochę nadrobię zaległości, niekoniecznie chronologicznie.

 

It Takes Two (PS4/PS5)

 

Oj chciałbym móc się jarać, chwalić i zachwycać, bo gra sama w sobie na to zasługuje, ale mocno mnie w tym studzi fakt, że...strasznie długo to przechodziliśmy z kumplem. Momentami ciężko było się zgrać i przerwy bywały naprawdę długie, a jak zacząłem z jedną osobą, to już nie chciałem potem kombinować i szukać innego wspólnika w połowie. Immersja mocno siadała i pod koniec już chciałem mieć to z głowy (tym bardziej, że kończył mi się PS Plus), z postanowieniem "nigdy więcej". Pomijając sam fakt potrzeby zgrywania się z kimś w czasie, generalnie idea takiego coopowego grania nie trafiła do mnie do końca. Może inaczej: zabawa była przednia, a patenty naprawdę oryginalne i fajne, a samo multi z żywym towarzyszem zawsze na propsie, ale It takes Two mimo wszystko stawia dosyć mocno na narrację i dialogi, a tutaj ciężko było się wczuć, no ja w każdym razie wolę takie coś chłonąć solo, na spokojnie i w ciszy.

Gra wygląda ślicznie, poza aspektami czysto technicznymi przede wszystkim muszę pochwalić design świata i postaci, no rewelka. Zbieranina NPCów (na czele z panem książką) bywa rozbrajająca. Ogólnie atmosfera jest świetna.

 

No także szacun za pomysł i realizację, fajne mini gierki, przekonujących bohaterów (i oczywiście ich voice acting) i masę różnych ciekawych motywików. Ale generalnie to raczej "nie dla mnie".

 

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

 

Firewatch (PS4)

 

Od lat gdzieś tam się ten tytuł przewijał jako klasyka, czołowe osiągnięcie w temacie indyków, narracji, symulatorów chodzenia itd. itp. no to w końcu z okazji dobrej promki, skusiłem się. No i szczerze mówiąc nie wiem, skąd takie spusty. Jasne, historyjka jest fajnie poprowadzona i pojawiające się w trakcie przygody tajemnice budzą zainteresowanie, ale żeby aż tak się jarać? Sam pomysł wyjściowy i setting jest naprawdę spoko, podobał mi się też patent z krótkofalówką i opcjami dialogowymi, z drugiej strony momentami spacerowanie (i lukanie na niezwykle niewygodną w użyciu mapę) robiło się męczące i mało wygodne, do tego lekko ślamazarne. Grafika nadrabia stylem, bo technicznie jest słabo, do tego ze słabym frameratem. Plus za voice acting i humor, bohaterów można polubić i to chyba największy plus Firewatcha. Ogólnie raczej meh, oczywiście grałem w gorsze i bardziej miałkie blantmany, ale tutaj powodów do zachwytu też za bardzo nie miałem.

 

Firewatch_20231209223645.thumb.jpg.72200b18b0529bc8c2a4a04ea681e2d5.jpg

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 5
Opublikowano

System Shock (2023) PC

 

Arcydzieło sprzed lat 30stu. Tyle właśnie lat ma ta gra. Nawet w creditsach większość zespołu to wymieniony cały team z roku 1994. Nightdive odświeżył tą grę CHYBA dosyć wiernie. Nie grałem w edycję z 1994, jednakże grałem w inne gry z tamtych lat (no raczej koniec tamtej dekady i początek następnej) i widać, że ta gra była pierwsza, na dobre i na złe.

 

Gra ma zupełnie nową oprawę graficzną, zupełnie nowe assety, oświetlenie, wygląda to całkiem ładnie, grafika stylizowana na lata 90te, ale czuć, że to nowa produkcja, hula na UE4. Na PC działa dobrze, wspiera UW i inne bajery. 

 

System walki bardzo prosty, ginie się na hita/może dwa feeling strzelania i fizyka to meh, ale nie na tym gra stoi. 

 

Przede wszystkim to metroidvania, cholernie trudna metroidvania, gdzie nic nie jest podane na tacy, a i zeszyt, albo drugi ekran z notatnikiem i screenshoty warto mieć/robić, ewentualnie "solucja" z internetów, ale, żeby nie było za łatwo to wszystkie kody są generowane LOSOWO dla każdego playtrough :). 

 

Baza jest super zrealizowana, mamy ponad tuzin osobnych poziomów, ale wszystko się ładnie łączy. TO największy plus tej gry, design, w roku 1994 to musiało ryć beret :).  

 

Zbieramy zasoby, rozwijamy implanty i kombinezon, rozwiązujemy zagadki logiczne, walczymy w cyberprzestrzeni bardzo fajna minigra!) i unikamy wrogów :) lub też korzystamy z wielu rodzajów dostępnych broni. Na poziomie normal zagadek i walki jest naprawdę trudno, na szczęście można zapisywać grę w dowolnym momencie :). 

 

Właściwie jedyna, aczkolwiek dosyć poważna rzecz, jaka mnie frustrowała przez całą grę, to nieco zbyt dużo backtrackingu i zapisywania kodów na "kartce", jednak człowiek lubi czasami pomagierów, ot choćby w postaci zapisania tych kodów w jakimś dzienniku w grze, no ale cóż, taki design, design z lat 90tych, czy to dobrze, czy źle, sam nie wiem, tak pośrodku, idealnie byłoby, jakby niektóre elementy wzięli z "nowego" growego świata, a inne zostawili, ale jest pod tym względem dosyć wiernie. 

 

 Całość zajęła mi 21.5h, najlepsze było na końcu, więc warto się pomęczyć, by zobaczyć taki napis i spełnić się jako gracz komputerowy, który zaczął przygodę z grami od Deus Exów, czy Bioshocków, albo Prey 2017, bo wszystkie te gry brały garściami z tej samej skarbonki wiedzy. 

 

Na dziś 8/10 (jako nowy w serii sentymentów nie miałem), na wczoraj pewnie więcej. 

 

 

 

image.jpeg

image.jpeg

  • Plusik 4
Opublikowano

No moja gierka zycia.

 

47 minut temu, KrYcHu_89 napisał:

Nie grałem w edycję z 1994

Odswiezylem sobie wlasny wpis o oryginale z tego tematu (lipiec 2014 jakby ktos chcial) i dowiedzialem sie, ze ma status abandonware. Takze mozesz obadac oryginal na chwile.

  • Dzięki 1
Opublikowano (edytowane)
Godzinę temu, Mejm napisał:

ma status abandonware

Żeby nie było, nie ma czegoś takiego. Prawo autorskie jest nieugięte. Czy jest potencjał na konsekwencje finansowe… to już inna sprawa.

 

A remake SS jest kurwa zajebiście wyjebisty, bardzo się cieszę, że jeszcze ktoś tu to docenia.

Edytowane przez dominalien
Opublikowano

Ukończyłem sobie Resident evil 6 ale pozwólcie że nie będę nic pisał o tym produkcie bo poświęciłem 19h na tego śmiecia i nie zamierzam ani sekundy dłużej :niki:

Jak ktoś szuka zalet to jedyne wkleiłem do tematu "wrzuć screena". Przeinaczając klasyczny tekst mogę jedynie powiedzieć że słaby resident i jeszcze gorsza gra. Do zsypu z tą c0rwą. Człowiek jeszcze bardziej docenił jak bardzo ważny jest re7 

  • Lubię! 1
Opublikowano

Jak to co, 4 kampanie przechodziłem (to też swoją drogą trzeba mieć talent zrobić 4 kampanie i żadnej dobrej:niki:) Niestety ale mój mózg nigdy nie dałby mi spokoju gdybym nie skończył jedynej numerowanej części tej serii więc cierpiałem z własnej woli

  • beka z typa 1
Opublikowano
3 minuty temu, Pupcio napisał:

Jak to co, 4 kampanie przechodziłem (to też swoją drogą trzeba mieć talent zrobić 4 kampanie i żadnej dobrej:niki:) Niestety ale mój mózg nigdy nie dałby mi spokoju gdybym nie skończył jedynej numerowanej części tej serii więc cierpiałem z własnej woli

Pomyśleć ile tam budżetu wyebali i ile ludzi to robiło, ponoć przez tą część Capcom był jedną nogą w grobie. Najambitniejszy projekt w historii marki ale kto klepnal zielone światło do tego pomysłu powinien być yebany w dupę przez zombie żyrafy do końca życia 

Opublikowano

RE6 sprzedał się świetnie tylko że nie w tak krótkim czasie na jaki liczył Capcom, zarobił na siebie z nawiązką i nie ma mowy że Capcom coś na nim stracił.
A co do samej gry to to jest dobra strzelanina akcji tylko trzeba bawić się możliwościami które daje i wolał bym w nią zagrać niż w RE5, RE0 czy RECV (ale reszta serii to przynajmniej klasa wyżej).

  • WTF 3
Opublikowano

Nie no to jest właśnie największe kłamstwo jakie c0rwa słyszałem w kierunku tej gry od lat xD Resident który zawsze mniej lub bardziej wyznaczał nowości w gierkach w 2012 staje się topornym zdaunionym tpsem xD Jak zelde kocham nie grałem nigdy w gre z gorszym cover systemem xD dodać do tego tą chaotyczną kamere i wybuchy + inne gówna i człowiek dostaje oczopląsu. Końcówkę posta PRZEMILCZE :)

  • Plusik 1
Opublikowano

Oessu... Wszystko to, co Pupcio pisał plus absurdalne projekty przeciwników, których nie wyjaśni nam żaden wirus, korytarzowa/liniowa na maxa struktura gry (a i tak dali jakiegoś c0rwa GPSa, jakby jakiś debil się jednak zgubił:kekw:), chooyowe skrypty (kluczyk zrespi na szafce się dopiero, jak dotkniesz zamkniętych drzwi, mimo że wcześniej przeszukiwałeś tę szafkę, podobnie zresztą z zombiakami - wiesz, że udaje, ale póki to robi jest nietykalny i dopiero skrypt pozwoli nam go ubić) i może ze trzy "zagadki", opatrzone UBI-znacznikami, żebyś czasem nie musiał zbyt długo szukać tych statuetek, co je trzeba na postumentach ustawić (te zresztą też miały swoje znaczniki, gdybyś w międzyczasie Alzheimera dostał).
Obrzydliwy produkt gropodobny, bezduszne gówno robione przez panów w garniturach, a nie ludzi z pasją.

  • This 1
Opublikowano

O zjebaniu projektu przeciwników to też bym mógł co nieco napisać ale wstawie tylko filmik

:kekw:

Najbliżej tej grze do residentowych animacji tylko one trwają 2h a nie 20 i nie trzeba w nie grać więc są fajne

Opublikowano

image.thumb.png.3cdf50522e56dd1a2c8348cbc42431e3.png

 

Właśnie pierwszy raz w życiu ukończyłem Max Payne 2 - The Fall of Max Payne, oczywiście na pierwszym Xboxie. Część pierwszą mam już ograną kilkukrotnie, z resztą wracam do niej praktycznie co roku, bo za nic w świecie mi się nie nudzi. Pierwsza część miała świetny, zimowy klimat. Do tego oprawa graficzna charakterystyczna dla początku dekady, która z jednej strony jest do bólu kanciasta, a z drugiej stara się być możliwie realistyczna, choćby poprzez dosyć szczegółowe (jak na swój czas) tekstury twarzy postaci i tym podobne. Ogólnie część pierwszą uwielbiam.

 

Do dwójki natomiast robiłem zapewne kilka podejść, ale nigdy nie udało mi się do niej z jakiegoś powodu przekonać. Nie wiem w sumie dlaczego, bo gra ma dalej to "coś". Zimową scenerię zmieniono na wiecznie deszczową aurę, a oprawę choć wyraźnie usprawniono, to wciąż ma ona w sobie klimat. Pamiętam, że jak do tej pory docierałem gdzieś niedaleko od początku gry, bo kojarzyłem "dom zabaw" czy knajpę Vlada. Nigdy za to nie dotarłem na tyle daleko, aby posklejać sobie w głowie do kupy wszystkie te wątki fabularne, więc do niedawna żyłem mylnie w przekonaniu, że sam początek tej gry to wydarzenia zaraz po zakończeniu części pierwszej. W sumie nawet nie miało to sensu, ale po prostu nigdy nie odkryłem całej fabuły... aż do dnia dzisiejszego.

W kwestii fabuły pozwolę sobie na mały spoiler:
 

Spoiler

Gra mnie po prostu zmiażdżyła. Dopiero po przejściu całej gry zrozumiałem jak niesamowitą historię opowiada. Max w pogoni za kolejną miłością, do tego postacie tak dobrze znane nam z części pierwszej, na czele z największym zdrajcą, szują i gnojem - Vladem. Powiem wam szczerze, że naprawdę wczułem się w fabułę, a sama końcówka gry mocno zagrała na emocjach. O krok od końca podróży, o krok od szczęśliwego zakończenia, kolejny raz śmierć ukochanej osoby, która na dodatek towarzyszyła nam przez całą grę. Gdy Maxowi nie zostało już zupełnie nic, nareszcie udało mu się dopaść sukinsyna, który nie dość że chciał zabić jego to zastrzelił też Monę. Sam koniec daje satysfakcję, ale pozostawia po sobie pustkę, bo wczuwając się w głównego bohatera zostaje w głowie myśl "i co robić dalej?". Kontynuację historii i zarazem zamknięcie trylogii dostaliśmy po latach w części trzeciej, ale to już trochę "inna bajka".

Tak nawiasem mówiąc - moment który wyjątkowo zapadł mi w pamięć to misja z eskortą Vinniego przebranego za... kapitana bejsbola :dynia: Tak totalnie niepoważny a jednocześnie pasujący do całości gry epizod. No ubawiłem się patrząc na tego klauna :D

 

 

Jaki wniosek mogę wyciągnąć po ograniu "dwójki" ? Przez lata omijała mnie tak genialna gra, z tak świetną fabułą. Teraz już wiem, że będę do niej wracał tak samo jak do części pierwszej. Jeśli ktoś jakimś cudem tak jak ja nie ograł tego tytułu to koniecznie musi go nadrobić. Moim zdaniem gameplay jest ponadczasowy i nawet dla przeciętnego "marudy" gra będzie bez problemu grywalna. Od siebie polecam wersję na Xboxa, być może działa we wstecznej kompatybilności, nie wiem :notbad: Obie gry są po prostu genialne, koniec kropka.

  • Plusik 2
  • Lubię! 3
Opublikowano
2 godziny temu, Pupcio napisał:

Ukończyłem sobie Resident evil 6 ale pozwólcie że nie będę nic pisał o tym produkcie bo poświęciłem 19h na tego śmiecia i nie zamierzam ani sekundy dłużej :niki:

Jak ktoś szuka zalet to jedyne wkleiłem do tematu "wrzuć screena". Przeinaczając klasyczny tekst mogę jedynie powiedzieć że słaby resident i jeszcze gorsza gra. Do zsypu z tą c0rwą. Człowiek jeszcze bardziej docenił jak bardzo ważny jest re7 

Ja skończylem tylko Leona, po prostu nie dałem rady więcej... 

 

Za to zaczynam w tym tygodniu sobie RE0 z modami:) 

  • Lubię! 1
Opublikowano (edytowane)

Castlevania Lords of shadow

 

Ominęła mnie na PS3, Kmiot pod koniec roku obszernie tu recenzował więc ciężko po nim cokolwiek mądrego i treściwego napisać

 

No...weszła mi gierka niesamowicie. Absolutny gow3 killer w moich oczach. Nigdy nie grałem w Castlevanie więc nie będę rzucać fuckami że to bardziej klon gow/DMC w formule niż klasyczny labirynt z metroidvanii. 

 

Jest świetnie, klimatycznie, miejscówki są urozmaicone, a walki z bossami odpowiednio epickie i miodne. Są dość fajne zagadki, fabuła też dość fajna (cliffhanger rewelacyjny...szkoda że prowadzący do tragicznie hejtowanej los2). Jedyne o co bym się przyczepił to sprowadzenie systemu do jednej broni i dwóch magii, przy tej długości gry (u mnie prawie 19h) czuć od pewnego momentu schemat w systemie i brak żonglowania orężem i atakami

 

Absolutnie świetny tytuł, nie wiem jak działa we wstecznej na Xbox series ale jak kogoś najdzie ochota to niech atakuje wersję pc bo 60fps zamiast 22-30 na PS3.

 

 

pobrane - 2024-01-01T221046.585.jpeg

pobrane - 2024-01-01T221058.908.jpeg

pobrane - 2024-01-08T195009.893.jpeg

pobrane - 2024-01-08T195023.015.jpeg

 

pobrane - 2024-01-12T231111.872.jpeg

pobrane - 2024-01-12T231128.890.jpeg

pobrane - 2024-01-01T221036.943.jpeg

Edytowane przez Daffy
  • Plusik 7
  • Lubię! 2
Opublikowano

Ace Combat: Joint Assault (PSP/PSV)

 

Z tego co sprawdzałem w internetach, gra ma opinię najgorszej odsłony Ace Combat. Prawdę mówiąc nie wiem, czy się z tym stwierdzeniem zgadzam, ale w jakimś stopniu uważam, że jest ono nieco krzywdzące, bo gra sama w sobie mimo wszystko zła nie jest. Ma zarówno sporo plusów, jak i minusów, przez co ciężko mi powiedzieć, czy podobała mi się ona bardziej niż np. jej poprzednik z PSP, Ace Combat X.

 

Sprawdziłem, że grę kupiłem na PS Store w 2015 za jakieś 16zł z zamiarem przejścia na PSTV, ale jakoś mi to wtedy nie wyszło. Dobrze jednak, że dokonałem zakupu, bo podobnie jak inne AC gra już nie jest dostępna w cyfrowej dystrybucji. Mogłem tym samym teraz grę ukończyć na PSTV z podpiętym Dual Shock 4 i sterowaniem dostosowanym do większej ilości przycisków. Wrażenia już tylko dzięki temu były na pewno lepsze, niż gdybym miał się męczyć z analogiem PSP, bez L2/R2.

 

W ACX grało mi się dobrze, ale grę krytykowałem głównie za niski budżet, który przełożył się na okropny voice-acting, niewielką ilość muzyki, cut-scenek itp. Joint Assault w tej kwestii prezentuje się o niebo lepiej. Gra co prawda osadzona jest w 'prawdziwym' świecie, nie tym fikcyjnym Strangereal z innych odsłon AC, ale mnie osobiście to nie przeszkadzało. Fabuła jest raczej oklepana, naiwna i momentami wręcz debilna, ale bez wątpienia zaprezentowano ją dużo lepiej, niż konflikt z ACX. Voice-Acting jest znacznie lepszy, postaci jest więcej, podczas walk uświadczymy dużo rozmów przez radio, cut-scenek, zwrotów akcji. Za to lubię całą serię, bo stara się przynajmniej stworzyć pozory "epickości" i w pewnym stopniu ACJA dostarczył w tej kwestii. Albo inaczej - zapamiętałem z gry znacznie więcej "momentów", niż z ACX, który był po prostu nijaki.

 

Nieco inaczej wygląda sprawa gameplay'u. Gra jest z jakiegoś powodu wolniejsza, chyba nawet od ACX. Szczególnie lot początkowymi samolotami był bardzo powolny i ślamazarny, jak mucha w smole, albo symulator łodzi podwodnej, czy statku kosmicznego. Nawet, gdy już odblokowałem F22, to nie mogę powiedzieć, żeby manewry stały się bardziej dynamiczne. Wszystko jakby w zwolnionym nieco tempie. Fizyka także mocno przekłamana, szczególnie na przykładzie latających fortec, które czasem wykonują totalnie nierealne manewry. Chyba głównie za to gra jest tak krytykowana, szczególnie przez fanów. Ja przyznam, że grało się inaczej, ale nie przeszkodziło mi to jakoś znacząco w zabawie. Tym bardziej, że jak już wspominałem, misje są dość zróżnicowane, czasem nieliniowe, a cele misji potrafią się zmieniać w ich trakcie. Zdarzyło się kilka irytujących przypadków, które zmusiły mnie do powtarzania, ale nic przesadnie frustrującego. Aczkolwiek gdybym nie grał na DS4, to różnie by to mogło wyglądać.

 

Grając ciągle po głowie chodziło mi określenie "all over the place". Tj. lekki bajzel, brak konsekwencji, albo trzymania się jednego konkretnego motywu, wątku, czy stylu. Tyczy się to zarówno kolejności zadań, sterowania kolejnymi myśliwcami, poziomu trudności, a przede wszystkim muzyki. OST jest zarazem niezły, jak i dziwny, głównie za sprawą mocnego zróżnicowania utworków i pewnego braku konsekwencji w scenach, w których przygrywają. W jednej chwili w tle przygrywa typowa orkiestra symfoniczna w bardzo spokojnych i powolnych tonacjach, żeby po chwili odpalił się kiczowaty kawałek power metalowy z wokalem... Jest też rock żywcem wzięty z AC2, czy też elektronika, która bardziej by pasowała do klimatów cyberpunkowych, albo innego Ghost in the Shell. Poniżej w spoiler wrzucam kilka kawałków dla zobrazowania tego, o czym mówię.

 

Spoiler

 

 

 

 

 

 

Ogólnie muzyki jest dużo i często zmienia się ona w trakcie misji kilkukrotnie. Znaczny postęp względem ACX. Graficznie bez szału, bo to jednak PSP. Nie doświadczyłem żadnych spowolnień, ale to pewnie dlatego, że grałem na PSTV, a nie na PSP.

 

Nie wiem, czy do gry będę wracał kiedyś. Bardzo możliwe. Na tę chwilę nie będę jej stawiał w żadnym rankingu serii wyżej, czy niżej. Jest to raczej słaby, czy tam przeciętny Ace Combat, ale jako gierka arcade'owa z samolotami wydana na przenośną konsolę, to ciężko mi ją przesadnie krytykować. Mnie się grało dobrze, jestem usatysfakcjonowany, i to jest najważniejsze.

 

Nie wiem, czy/jak można robić screeny na PSTV, więc nic swojego nie wrzucam, tylko filmik z YT dość dobrze ilustrujący powolny gameplay, sposób ukazania fabuły, poziom dialogów, czy muzykę:

 

 

 

 

 

  • Plusik 3
Opublikowano

Skończyłem sobie Bayonette. Gameplay? 10/10 i obok mgr najlepsza gra platynowych (u mnie przegrywa bo mechanika ciachania z mgr to najlepsza rzecz jaka powstała w grze komputerowej)

Natomiast stylistyka tej gry mnie tak odrzuca że gdyby nie ten gameplay to wywaliłbym gre z dysku po godzinie. Brzydkie szare miejscówki w dodatku jest ich mało i często do nich wracamy. Przeciwnicy jakieś aniołki w pancerzach no coś strasznego, ciężko mi się na to patrzyło i jedynie sama bajonetka dawała rade i pojebane akcje na filmikach bo byłoby ciężko kurcze. Szkoda że nier automata dostał taki downgorad jeśli chodzi o system walki bo jakby dali ten z bajo to byłoby 11/10. Grę oczywiście polecam bo to gra wideo więc gameplay najważniejszy co nie :wujaszek:

  • Plusik 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...