Homelander 2 125 Opublikowano poniedziałek o 11:48 Opublikowano poniedziałek o 11:48 Ocena to tylko zwykłe uproszczenie. Oceny gier, które mnie interesują nie mają dla mnie większego znaczenia. No chyba, że są skrajne. Za to bardzo dobre oceny mogą mnie zachęcić do zainteresowania się grą, która normalnie by mnie ominęła. Więc nic nie mam przeciwko ocenom. Cytuj
ProstyHeker 1 892 Opublikowano poniedziałek o 11:48 Opublikowano poniedziałek o 11:48 54 minuty temu, Pupcio napisał(a): Najlepsza dycha w historii tej branży to ta dla shadow of mordor w psx extreme bawi do dzisiaj Butcher i remake któregoś TLOU 1 1 Cytuj
SlimShady 3 403 Opublikowano poniedziałek o 12:10 Opublikowano poniedziałek o 12:10 Oceny, o tyle spełniają jakieś tam zadanie, że coś sugerują, bo wielu ludzi nie ma czasu , czy chęci na czytanie rozprawek na ich temat, a w najlepszym razie sprawdzają minusy/plusy, a to że ktoś się wyjebie na niemal perfekcyjnej zielonce, czy zaskoczy żółtkiem, to zupełnie normalna sprawa. Jeden będzie siorbał z wymion krowy i powtarzał GOTY w chuj, na wsi tylko tak się kaszle, a inny się zrzyga na samą myśl o mlecznym produkcie. Cytuj
Mejm 15 336 Opublikowano poniedziałek o 12:21 Opublikowano poniedziałek o 12:21 Cdaction dalo 10/10 grze Monster Inc. Na szczescie posypywali sobie wielokrotnie glowe popiolem za to a nie wykrecali jak PE z Zaxem i Butcherem. Nie dozyje pewnie czasow kiedy beda trzy: warto, warto po przecenie, nie warto. A dlaczego taka a nie inna? To trzeba przeczytac recenzje. Cytuj
Paolo de Vesir 9 162 Opublikowano poniedziałek o 12:23 Opublikowano poniedziałek o 12:23 Pisemnych ocen tego typu nie ma już po nieodżałowanym PIXELu (który i tak się złamał i zaczął dodawać oceny liczbowe ), ale na YT jest kanał który ocenia w kategoriach czy warto, czy warto po przecenie czy nie warto. Druga sprawa, że gry przysługi powinny dostawać update'y recenzji. Cytuj
SlimShady 3 403 Opublikowano poniedziałek o 12:32 Opublikowano poniedziałek o 12:32 W sumie, to jest najlepsza opcja: trzeba, warto, można, nie warto, unikaj, co się w praktyce sprowadza do skali szkolnej, tylko bez cyferek, ale za to wyłączając wielkie dramy i branie odpowiedzialności za słowo pisane/mówione. Cytuj
Suavek 4 746 Opublikowano poniedziałek o 12:40 Opublikowano poniedziałek o 12:40 Żeby o samych grach/mediach tyle ludzie gadali/pisali, co o umownej cyferce... Oceny o kant dupy rozbić, bo o niczym nie świadczą. Co najwyżej orientacyjnie opisują jakiś poziom, ale to też tylko i wyłącznie w mniemaniu raptem jednego ludzika, który wcale nie musi być mądrzejszy od drugiego. Dawniej może i miało to większe znaczenie, ale teraz? Wszechobecny Internet i multum materiałów, można poczytać, obejrzeć, sprawdzić wszystko. Sprawdzić pod kątem, czy nam będzie się podobać, a nie czy podobało się komu innemu... Ale to wymaga posiadania własnego gustu. A teraz faktycznie ludzie boją się powiedzieć coś złego o "megahicie GOTY 10/10 okładka batmana!", bądź dobrego o "średniaku na 7/10 który nikogo bo są lepsze gry", bo i w te i wewte lecą klauny za odmienną opinię. Ok, są jeszcze ci, co twierdzą, że nie mają czasu ani na czytanie/oglądanie długich recenzji, ani na granie we wszystko co wychodzi, więc polegają tylko na topkach z jakichś metacriticów i temu podobnych, ale to moim zdaniem nie powinna być norma. Cytuj
SlimShady 3 403 Opublikowano poniedziałek o 12:49 Opublikowano poniedziałek o 12:49 No, ale jest normą, tak jak normą jest, że większość ludzi nie kończy gier, to co od nich oczekiwać, że będę robić jakieś wielkie podchody. W gry nie grają, ale będą o nich czytać, i słuchać podcastów. Cytuj
Josh 4 591 Opublikowano poniedziałek o 12:52 Opublikowano poniedziałek o 12:52 10 minut temu, Suavek napisał(a): Ale to wymaga posiadania własnego gustu. A teraz faktycznie ludzie boją się powiedzieć coś złego o "megahicie GOTY 10/10 okładka batmana!", bądź dobrego o "średniaku na 7/10 który nikogo bo są lepsze gry", bo i w te i wewte lecą klauny za odmienną opinię. Aż dostałem flashbacków z opisywania swoich wrażeń o Death Stranding na forumku 1 Cytuj
Mejm 15 336 Opublikowano poniedziałek o 13:04 Opublikowano poniedziałek o 13:04 41 minut temu, Paolo de Vesir napisał(a): na YT jest kanał który ocenia w kategoriach czy warto, czy warto po przecenie czy nie warto Voldemort Kiszak? Cytuj
Paolo de Vesir 9 162 Opublikowano poniedziałek o 13:06 Opublikowano poniedziałek o 13:06 Musiałem wygooglać - SkillUp. Cytuj
Krzysztof93 1 329 Opublikowano poniedziałek o 13:06 Opublikowano poniedziałek o 13:06 Kiszak najpopularniejszy twórca na forumku Cytuj
Mejm 15 336 Opublikowano poniedziałek o 13:08 Opublikowano poniedziałek o 13:08 Acorn jeszcze mial dobry system ocen oparty na osobistosciach. 1 2 Cytuj
Bzduras 12 672 Opublikowano poniedziałek o 13:11 Opublikowano poniedziałek o 13:11 3 minuty temu, Paolo de Vesir napisał(a): Musiałem wygooglać - SkillUp. Coś Ci się chyba pojebało, bo recenzje Buy-Wait For Sale-Never Touch to robi ACG. Cytuj
Suavek 4 746 Opublikowano poniedziałek o 13:14 Opublikowano poniedziałek o 13:14 22 minuty temu, Josh napisał(a): Aż dostałem flashbacków z opisywania swoich wrażeń o Death Stranding na forumku Może pogadamy o Final Fantasy X...? Cytuj
Paolo de Vesir 9 162 Opublikowano poniedziałek o 13:28 Opublikowano poniedziałek o 13:28 16 minut temu, Bzduras napisał(a): Coś Ci się chyba pojebało, bo recenzje Buy-Wait For Sale-Never Touch to robi ACG. Dzięki Zbyszek, nie chciałem cię wywoływać i się OŚMIESZYŁEM niewiedzą. 1 Cytuj
oFi 2 470 Opublikowano poniedziałek o 13:28 Opublikowano poniedziałek o 13:28 1 godzinę temu, Homelander napisał(a): No portale czy pisma mają inną odpowiedzialność niż gracze. Ja se mogę dać 10 jakiejkolwiek grze, stwierdzić, że jest dla mnie ważna, a jak się komuś nie podoba to jego problem. Profesjonalni recenzenci tego luksusu nie mają Tutaj też masz odpowiedzialność. Pamiętam jak rozi dal chyba dyche death stranding i latal z klaunami po temacie od gry to wtedy każdy już wie ze psychiatryk przyjechał na forumek 1 Cytuj
Bzduras 12 672 Opublikowano poniedziałek o 13:29 Opublikowano poniedziałek o 13:29 Teraz, Paolo de Vesir napisał(a): Dzięki Zbyszek, nie chciałem cię wywoływać i się OŚMIESZYŁEM niewiedzą. Smutny stan branży w jednym poście Cytuj
Square 8 656 Opublikowano poniedziałek o 14:30 Opublikowano poniedziałek o 14:30 Godzinę temu, Paolo de Vesir napisał(a): Dzięki Zbyszek, nie chciałem cię wywoływać i się OŚMIESZYŁEM niewiedzą. Ale napisałeś, że zrobiłeś research. To w końcu jak? Cytuj
Paolo de Vesir 9 162 Opublikowano poniedziałek o 14:52 Opublikowano poniedziałek o 14:52 21 minut temu, Square napisał(a): Ale napisałeś, że zrobiłeś research. To w końcu jak? Wyszło, że SkillUp tez je podaje w takich formie, ale konkretnie myślałem o ACG. Cytuj
kotlet_schabowy 2 700 Opublikowano poniedziałek o 20:17 Opublikowano poniedziałek o 20:17 Yoshi's Island (Switch/GBA) Czyli wersja wydana jako Super Mario Advance 3 (przed SMB3, wbrew chronologii wydawniczej oryginałów). Powrót po latach, bo jakoś w okolicach 2002/2003 miałem przez jakiś czas kartridż pożyczony od znajomego. Jak się teraz okazało, przygodę przerwałem dosyć wcześnie, bo chyba nawet nie dotarłem do drugiego "świata". No i o ile wtedy gra mnie totalnie oczarowała, tak teraz było jakoś tak meh. Oczywiście to nadal kawał dobrego platformera, na dodatek praktycznie nie starzejącego się dzięki ponadczasowej, pięknej oprawie w pastelowym stylu (w końcu to już port z SNESa), ale gra mnie trochę zmęczyła. Rzut oka na licznik czasu i okazuje się, że nie bez powodu: grałem ponad 13h, co jak na oldschoolowe przygody ze świata Mario jest rekordem. A przecież skupiłem się na raczej bezpośrednim parciu przed siebie (czyli w prawo), odpuszczając jakieś specjalnie dokładne czyszczenie mapek ze znajdziek czy szukanie sekretów (jest tego pełno). Niestety, trochę brakuje tu mocniejszego zaskakiwania gracza jakimiś nowymi patentami na dalszych etapach gry. Poza zmianą pejzażu, bestiariusza i okazjonalnie jakimś nowym gadżetem, gra się z grubsza cały czas tak samo. Skaczemy, połykamy mobów, składamy jajka, którymi możemy rzucać, pilnując przy tym małego Mario: każda nasza skucha sprawia, że mały nam "odlatuje" i musimy jak najszybciej złapać go z powrotem. Pomysł nieźle odświeżający formułę platformówek z tamtych czasów, więc to na plus. Nie ma tu jakoś dużo momentów irytacji, co najwyżej parę razy trochę się pogubiłem na levelu (niektóre są mocno rozbudowane i porozgałęziane). Na plus walki z bossami, nie są przegięte, ale każda wymaga lekkiej rozkminy, jak go tu ugryźć. Także spoko, ale po latach już bez szału. A no i nadal (a był to rok 1995) OST ogranicza się do dosłownie kilku kawałków, powtarzających się co chwila na przestrzeni tych ~40 poziomów. 4 1 Cytuj
dominalien 266 Opublikowano poniedziałek o 20:39 Opublikowano poniedziałek o 20:39 Ale ładne to niebo. Cytuj
DarkStar 120 Opublikowano wczoraj o 07:51 Opublikowano wczoraj o 07:51 Silent Hill 2 Do marki Silent Hill nie mam żadnego sentymentu. Nigdy nie grałem w żadną odsłonę, nie znam oryginału. Oczywiście od zawsze tytuł ten był obecny w mojej świadomości i przez osmozę sączyła się do mojego mózgu opinia o jego zajebistości. Jednakże jako że fanem gatunku też nie jestem (ogrywam sobie przeważnie jeden horror rocznie), to jakoś nigdy nie był odpowiedni czas, aby w to zagrać. Aż do remaku stworzonego przez krakowskie studio Bloober Team. Grałem tylko w dwie gry od Bloobera, tj. Observer i The Medium i obie mi się podobały, wiedziałem, że w najgorszym wypadku mogę się spodziewać porządnego AA. Grając w Silent Hill 2 remake widzę ewolucję studia. Gra lepiej wygląda, lepiej działa (pomijając stutter z UE5), jest doszlifowana i bez problemu można ją sklasyfikować jako AAA. Witamy w pierwszej lidze? Gra jest piękna graficznie, atmosfera gęsta, udźwiękowienie i voice over super. Wszystkie lokacje to małe dzieła sztuki z milionem detali. W szczególności podobały mi się wnętrza wszelakich budynków oraz ich różne wersje, bo czasem chodzimy przemierzamy te same korytarze w świecie rzeczywistym, a następnie w ich wykręconej i plugawej wersji "po drugiej stronie". Mogę od razu przyznać twórcom nagrodę za najlepiej wyglądającą i zachowującą się mgłę w grze wideo, ever. A to dość ważny, bo wręcz ikoniczny element SH2, który nawet tacy ignoranci jak ja kojarzą. System walki mi się podobał, chociaż nie był rewelacyjny. Jednakże wszystko działa poprawnie, każda broń zachowuje się inaczej, a walenie niemilców "pałą" sprawia frajdę. Podobały mi się też zagadki logiczne. Grałem na normalnym poziomie trudności i były dla mnie w sam raz. Czasem trzeba poszukać jakichś przedmiotów, wykombinować jak ich użyć, rzadko coś z czymś połączyć, czasem deszyfrować dziwny wierszyk, aby wiedzieć co zrobić dalej. Zagadki są całkiem pomysłowe, takie w sam raz. Teraz mogę przejść do minusów tej produkcji i skoro plusy zakończyłem na zagadkach, to wyliczanie wad mogę zacząć również od zagadek. Otóż, zagadki same w sobie nie mają sensu. To znaczy, ich istnienie nie ma sensu. Są w grze po to, aby gra miała zagadki. Być może mają one coś symbolizować, ale dla mnie to jest po prostu to samo co w Resident Evil, gdzie np. zbrojownia na posterunku policji jest zablokowana zagadką wymagającą bieganie po kilku piętrach przez pół godziny i łączenia przedmiotów ze sobą. To chyba nie byłby zbyt sprawny posterunek... Natomiast seria RE to gry "z serem", gdzie należy zupełnie zawiesić niewiarę, wszystko jest over the top i zwariowane (wirus T, dziwne mutacje, dziwne postaci) i w tej konwencji ja to kupuję. Tymczasem Silent Hill 2 jest bardziej realistyczne i przyziemne, dlatego o ile zagadki mi się naprawdę podobały, to sama ich obecność była z tzw. czapy. Czuję się oszukany przez fanów serii. Przez ponad dwadzieścia lat słyszałem, że Silent Hill to horror psychologiczny. Zabiłem prawie 400 przeciwników. Były takie miejsca, gdzie wróg czyhał na mnie na każdym kroku. Walka, walka, walka. Za dużo walki. Za dużo przeciwników. Gameplay to typowy survival horror. Do tego dziwaczna atmosfera (wspomniane zagadki). Łącznie daje to coś, co nazwałem "psychodelicznym survival horrorem" i tym jest dla mnie SH2. Jak na takie nagromadzenie przeciwników, to menażeria potworów jest zdecydowanie za mało zróżnicowana. Nie wiem jakim cudem, ale przez ponad dwadzieścia lat uchowałem się od jakichkolwiek spoilerów z fabuły SH2 (a właściwie to całej serii) i zasiadając do tego tytułu nie wiedziałem nic, poza tym, że James szuka zmarłej żony, która chyba żyje, bo dostał od niej list. No i... no i jest to element, który w grze nie podobał mi się najbardziej. Do samego końca liczyłem na jakieś ciekawe wyjaśnienie, ale im byłem bliżej zakończenia, tym bardziej narastał mój niepokój o to, że scenarzysta nie dał rady. I tak też to w moim odczuciu się skończyło, jestem bardzo zawiedziony końcówką gry i to tak bardzo, że zaraz po zakończeniu gry miałem ochotę obniżyć jej ocenę o jedno oczko. Recenzję piszę jednak po ponad tygodniu i już mi przeszło. Niemniej jednak zawód pozostanie ze mną na zawsze. Czasem ktoś pyta czy można grać w SH2 nie znając pierwszej części. I właściwie zawsze otrzymuje odpowiedź twierdzącą. Tymczasem mam mocne odczucie, że dla takiego gracza w SH2 brakuje kontekstu. Czym jest Silent Hill? Czy jest realnym miejscem czy miejscem w głowie bohaterów? Skąd biorą się tam ci ludzie? Dlaczego wszyscy dziwnie się zachowują, włączając w to protagonistę? Ogólnie szereg pytań, który wynika z braku wiedzy na temat lore tego uniwersum. Coś tam kojarzę, ale cała moja wiedza pochodzi z Internetu, a nie z gry. Oceniam grę na 8/10, ale fanem nie zostałem. To generalnie bardzo dobry tytuł, czasem mam ochotę zjechać z oceną na 7.5/10 albo nawet 7/10, ale nie wiem czy byłoby to fair. Nie jestem przekonany. 3 1 2 1 Cytuj
Josh 4 591 Opublikowano wczoraj o 07:59 Opublikowano wczoraj o 07:59 (edytowane) W skrócie Twoje minusy: - zagadki. Nie ważne, że są naprawdę dobrze zrobione i trzeba przy nich ruszyć głową. Ważne jest to, że nie powinno ich być, bo nie mają sensu... w grze wideo, która z założenia przekłada rozgrywkę nad logikę - fabuła nie jest podana łopatologicznie i nie wyjaśnia wszystkiego graczowi jakby był pięciolatkiem, tylko trzeba samemu sobie poukładać w głowie pewne wątki - od dwudziestu lat robili Cię w chuja, że SH to horror psychologiczny, a tu wyszedł akcyjniak. Dosłownie wszyscy w temacie SH2R od dnia premiery pisali, że gra jest mocno nastawiona na walkę, bardziej niż poprzednie części Póki co najlepsza krytyka rimejka z jaką się spotkałem IMO kompletne niezrozumienie nie tylko tego tytułu, ale chyba w ogóle tego jak działają gry wideo Edytowane wczoraj o 08:01 przez Josh 1 Cytuj
Figaro 8 246 Opublikowano wczoraj o 08:36 Opublikowano wczoraj o 08:36 12 godzin temu, kotlet_schabowy napisał(a): Yoshi's Island (Switch/GBA) Czyli wersja wydana jako Super Mario Advance 3 (przed SMB3, wbrew chronologii wydawniczej oryginałów). Powrót po latach, bo jakoś w okolicach 2002/2003 miałem przez jakiś czas kartridż pożyczony od znajomego. Jak się teraz okazało, przygodę przerwałem dosyć wcześnie, bo chyba nawet nie dotarłem do drugiego "świata". No i o ile wtedy gra mnie totalnie oczarowała, tak teraz było jakoś tak meh. Oczywiście to nadal kawał dobrego platformera, na dodatek praktycznie nie starzejącego się dzięki ponadczasowej, pięknej oprawie w pastelowym stylu (w końcu to już port z SNESa), ale gra mnie trochę zmęczyła. Rzut oka na licznik czasu i okazuje się, że nie bez powodu: grałem ponad 13h, co jak na oldschoolowe przygody ze świata Mario jest rekordem. A przecież skupiłem się na raczej bezpośrednim parciu przed siebie (czyli w prawo), odpuszczając jakieś specjalnie dokładne czyszczenie mapek ze znajdziek czy szukanie sekretów (jest tego pełno). Niestety, trochę brakuje tu mocniejszego zaskakiwania gracza jakimiś nowymi patentami na dalszych etapach gry. Poza zmianą pejzażu, bestiariusza i okazjonalnie jakimś nowym gadżetem, gra się z grubsza cały czas tak samo. Skaczemy, połykamy mobów, składamy jajka, którymi możemy rzucać, pilnując przy tym małego Mario: każda nasza skucha sprawia, że mały nam "odlatuje" i musimy jak najszybciej złapać go z powrotem. Pomysł nieźle odświeżający formułę platformówek z tamtych czasów, więc to na plus. Nie ma tu jakoś dużo momentów irytacji, co najwyżej parę razy trochę się pogubiłem na levelu (niektóre są mocno rozbudowane i porozgałęziane). Na plus walki z bossami, nie są przegięte, ale każda wymaga lekkiej rozkminy, jak go tu ugryźć. Także spoko, ale po latach już bez szału. A no i nadal (a był to rok 1995) OST ogranicza się do dosłownie kilku kawałków, powtarzających się co chwila na przestrzeni tych ~40 poziomów. Niby fajnie, ale granie w wersję GBA, to trzeba chyba być bandytą. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.