Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Lubię szybkie FPSy, kocham Turbo Overkill, FEAR i Doom Eternal. Wniosek jest prosty - Sprawl musiało mi siąść. Te niecałe 6 godzin zabawy dostarczone głównie przez dwie osoby może nie jest na poziomie wymienionych trzech tytułów, ale podobieństwa są ewidentne, a gra przednia. Na początek, zanim przejdę do mięska, krótko o fabule, bo i ta jest mocno pretekstowa. Gramy sobie babką o kryptonimie Seven, która to była elitarnym żołnierzem złego kombinatu rządzącego brudnym cyberpunkowym światem Sprawl. Sumienie ruszyło, zaszyła się w slumsach, ale odnajduje ją kolega do fachu, wita strzelając do niej z shotguna, więc trzeba działać. Na szczęście kontaktuje się z nią tajemniczy FATHER (kim lub czym jest ta postać domyśli się każdy, kto miał do czynienia z jakąkolwiek formą cyberpunku przez 5 minut) i przywraca nam sprawność bojową, a my idziemy siać pożogę.

 

Pożogę w oprawie bardzo przypominającej Turbo Overkill - z jednej strony modele ewidentnie podjeżdżające pod FPSy z końca ubiegłego wieku, a z drugiej strony całkiem nowoczesne elementy cząsteczkowe. Do tego muzyka w tej grze jest absolutnie FENOMENALNA - kawał idealnie wpasowanej elektroniki pełnej drum'n'bassów przemieszanych z chórami i z rzadka cięższymi bitami. Już dla samej ścieżki dźwiękowej warto odpalić.

 

A jak w to się gra? Zajebiście. Nasza heroina potrafi zwalniać czas, co podświetla jej słabe punkty wrogów (niespodzianka - głównie głowy i plecaki-jetpacki) i daje przewagę szybkościową bardzo istotną w chwilach, kiedy spadają na nas hordy przeciwników. Do tego może poruszać się za pomocą szybkiego ślizgu i biegać po ścianach, co ma kluczowe znaczenie przy prostych i miłych przerywnikach platformowych. Mechanika biegania po ścianach jest naprawdę fajnie zrealizowana i aż szkoda, że gra praktycznie nie zmusza do toczenia potyczek podczas takich sprintów - tylko od nas zależy, czy chcemy zalać wrogów gradem ołowiu z nieco horyzontalnej pozycji 3 metry nad nimi.

 

A strzelamy głównie do rozmaitych zamaskowanych żołnierzy i robotów. Gra nie powala może pod kątem projektów przeciwników, ale zdecydowanie spełniają oni swoje zadanie. Za to świetnie wypada design poziomów - pierwsze są stosunkowo proste, ale ostatnie kilka to naprawdę kawał świetnie zaprojektowanych miejscówek zarówno pod kątem eksploracji, jak i pomysłowych aren. Loop walki można opisać tak - wszyscy są agresywni i chcą nas bardzo zabić, więc my im wysadzamy łby headshotami, łapiemy znajdźki z nich wypadające (jak w Turbo Overkill i Doomie) i jeżeli kogoś zestunujemy, to dekapitujemy kataną.

 

Strzela się absolutnie wybornie - bronie są zaprojektowane bardzo fajnie i praktycznie każda ma jakieś swoje słabości, przez co nie można się za bardzo przywiązywać. Do tego jest tu jeden z lepszych shotgunów w gierkach, a wiadomo, że satysfakcjonujący shotgun w FPSie to plus jeden do oceny. W połączeniu z naprawdę dobrymi projektami walk, świetną muzyką i niezłym klimatem naprawdę ciężko się tutaj nie bawić w dobry sposób.

 

Wad nie stwierdzono - gra ma dobrze zbalansowany poziom trudności, nie napotkałem żadnych bugów. Sprawl nie zajmie Wam dużo czasu, a na PC można kupić za psi pieniądz. Obecnie klucze latają po parę złotych - ja kupiłem jakoś na premierę za parę dych i absolutnie nie żałuję. Dzięki scenie indie FPSy się mają dobrze jak nigdy.

 

 

 

 

  • Plusik 6
Opublikowano (edytowane)

Donkey Kong Country (SNES/Switch)

 

Grę skończyłem prawie ćwierć wieku temu na emulatorze SNESa, no ale powtórka po takiej przerwie to prawie jak pierwszy raz. Skłonił mnie do tego chyba hype wokół niedawnej premiery DKC: Returns, ale tak czy siak wisiało to w powietrzu od jakiegoś czasu.

Cóż, klasyka gatunku. Przełom techniczny w czasie premiery, a dziś nadal estetyczna i robiąca wrażenia oprawa, niezmiennie wpadająca w ucho muzyka i miodny, nie starzejący się trzon zabawy (skacze i biega się jak dla mnie przyjemniej, niż w starych Marianach chociażby), zepsuty irytującym poziomem trudności i rozwiązaniami typu "savepoint co kilka poziomów". No nie ukończyłbym tego bez quicksave'a (i zapewne tak samo było lata temu), choć nie powiem, na początku próbowałem. Niestety to mityczne WYZWANIE polega głównie na zaskakiwaniu gracza co krok przeszkadzajkami wyskakującymi nagle zza ekranu, zanim się on przescrolluje, ergo: za pierwszym razem nie masz prawa ich uniknąć. Ogólnie sporo tu tanich zagrywek mających na celu dojechanie gracza. Do tego jeden checkpoint na cały level (jak na moje to zazwyczaj przed tą trudniejszą połową), tylko jedna możliwość skuchy (i to jeśli mamy akurat Diddy Konga w ekipie, notabene obecność dwóch małp na ekranie przy większej "zadymie" może trochę zmylić), rzadko spotykane dodatkowe życia (plus obowiązkowe 1UP po zebraniu stu bananów) i masa sekretów, których bez opisu nie sposób odkryć. Czyli typowy oldschool, za którym osobiście nie tęsknię i nie powiem, żeby dzisiaj taka zabawa sprawiała jakąś wielką frajdę. Tak jak wspominałem, gameplay jest nieśmiertelny i tutaj wszystko gra, no tylko trochę to zbyt upierdliwe. Mimo wszystko zamierzam jechać z serią dalej.

 

2024121922372600_c.thumb.jpg.89487a687a82b8bb9f85c037e487c0b2.jpg

 

2025021405164300_c.thumb.jpg.3ac98e07ea58aad4b61489f1f9e0beb3.jpg

 

2025030605120500_c.thumb.jpg.2836295bce9c8448419ffe3e371ffafa.jpg

 

2025032318251300_c.thumb.jpg.03a09eb832098f89f3f5bf43534dd0d0.jpg

 

2025032318331800_c.thumb.jpg.1deb1f690585672bc3b8ee10c3143baa.jpg

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 9
Opublikowano

O to ta gierka, której twórcy mają fetysz beczek :D

Próbowałem kiedyś to przejść ale wymiękłem. Z "małpich" gier przeszedłem jedynie Thrilla's Surfari na Famicomie bardzo wiele lat temu. Było hardkorowo ale do ogarnięcia.

Opublikowano

Akurat się idealnie zgrywa, przechodzę obecnie z doskoku na Switchu Super Mario World i z jednej strony naprawdę, zwłaszcza patrząc na rok wydania, jest to pomysłowy i przyjemny tytuł, a z drugiej ilość miejsc, gdzie się ginie nie ze swojej winy (bo się nie zna levelu i kończy pierwsze podejście do danej sekwencji skokiem w przepaść czy na przeciwnika, który akurat nie dostaje obrażeń od naskoku na niego, tylko wtedy rani) jest irytująco duża.

Opublikowano

Shuuchaku-Gakuen.jpg.d382df81bf4244a38534442691d42485.jpg

Obsession Academy (Shuuchaku Gakuen)- Visual Novel
Fajny, zachęcający trailer, po czym okazuje się że w sumie wystarczy obejrzeć trailer i nie trzeba grać bo w grze nic więcej nie ma. Serio, jest w grze 5 CGI - jedno na tytuł i cztery na każde zakończenie co pokazali w trailerze - do połowy gry jest milutko, sielskie, szkolne życie, a potem komuś odwala i kończy się tak jak na jednym z CGI i nic więcej nie ma. Bieda i rozczarowanie. Zmarnowane 3h, a potencjał był. 3/10

 

yakg.jpg.29f4810688ba2f9819fe72cfd0ed0142.jpg

Yet another killing game - Visual Novel

Mile zaskoczenie. Solidny, kameralny tytuł na jakieś 7h - cała akcja dzieje się w jednym domu i ma 3 bohaterki. Żadnych dłużyzn, odpowiedni czas na rozwój postaci, trup ściele się gęsto(jak to możliwe z 3 bohaterkami?).

Spoiler

Pętla czasowa

Jedynie trochę w końcówce gra traci tempo i główny zły się trochę podkłada ale to można wybaczyć.
Dam 7,5/10, obniżam o 0,5 bo główna bohaterka z twarzy to totalna zrzynka z Gweenpool.

ss_b42d7c800d0b5d8fa5acdf24232be9aab89ed3f0.1920x1080.jpg.188a5bf2d0851cc074739ef27d0dd8e2.jpg

 

Demon King Chronicle - JRPG

2-00.png.3594de183476ac112363d8177d4b6b05.png

Tyle gier w backlogu(jeszcze kupiłem ostatnio 12 nowych VN na Steam bo promocje), a ja gram w jakąś zapominaną grę sprzed 18 lat.
Zaczynamy na wyspie bez żadnego uzbrojenia i przedmiotów. Nie wiemy co mam robić i gdzie iść. I to mi się podoba! Gra nie pierdoli się z graczem. Źle polazłeś i trafiłeś na zbyt silnego wroga to giń. Nie ma możliwości ucieczki w trakcie walki. Dałeś się zaatakować dwóm szczurom naraz? Wracaj do save pointu i się popraw. Nikt nikogo tu za rączkę nie będzie prowadzić. Sam pozbieraj informacje, pokombinuj z przedmiotami - każdy przedmiot można założyć, nawet szczurze mięso daje jakieś bonusy, a to właśnie ekwipunek jest tutaj najważniejsze bo samo levelowanie mało daje. Za dużo potworków dookoła? To je omijaj - gra sama do tego zachęca. Jak gracz się uprze to może przejść grę w złej kolejności i zrobić tzw. sequence-breaking - co autor przewidział.
Żeby gracz miał szansę to po każdej walce zdrowie i mana się trochę regenerują, więc by nie marnować eliksirów należy bić słabsze mobki by utrzymać się przy życiu. Na początku gra wydaje się niesprawiedliwa, ale tak naprawdę 90% zgonów(im później tym mniej ich będzie) to wina gracza. Ciekawym urozmaiceniem jest system startu walki. Wszystkie potwory są widoczne, jeśli się do jakiegoś zbliżymy za bardzo to rozpoczyna się sekwencja przygotowania do walki(jakieś 3 sekundy), podczas której postać gracza i inni przeciwnicy mogą się ruszać i jeśli my podejdziemy do nich za blisko albo oni do nas to walczymy również z nimi. Zresztą macie gifa jak to działa:

9mukoo.gif.efef2d685da492d2897931d76cabc635.gif

Fabuła też lepsza niż miała prawo być, skupia się na tytułowym "Demon King Chronicle" - jest to książka, w której brakuje ostatniego rozdziału i głównym celem jest znaleźć sposób by go dopisać. Oczywiście trzeba się trochę nachodzić by odblokować wszystkie pamiętniki i części rzeczy samemu się domyślić np. wyspa startowa nazywa się "Nest" i aż mi się głupio zrobiło, że tak późno wpadłem skąd ta nazwa.
8/10, gra na jakieś 15h, potem jest jeszcze endgame na godzinę albo dwie.

 

14548-b.png.c9d8b8956ba74676fdf10d471d7645ed.png

Gram w pewną VN na 60h ale był w niej tak cringe'owy moment, że musiałem rozchodzić i zabrałem się za:
Standstill Girl - JRPG
Strażnik czasu trochę poknocił i fragmenty zegara zostały porozrzucane po kilku lokacjach. Trzeba go naprawić bo bez niego czas się zatrzymał.
Jak na RPG Maker grafika je niesamowita, tutaj twórcy bardzo się postarali i włożyli dużo serca w lokacje i postarali się by były różnorodne - miasta, stacja kolejowa, jaskinia.
Niestety sama gra jest trochę nudnawa, rozgrywka sprowadza się do znalezienia wszystkich tzw. "Blizn"(Scars), pokonania ich by odblokować bossa, który ma fragment zegara. Nie ma żadnych interakcji z mieszkańcami wioski, bo jak wspomniałem wcześniej czas się zatrzymał. Do mniej więcej połowy gra stanowi jakieś wyzwanie a potem odblokowałem zdolność Self-Holocaust, która w zamian za 40hp zadaje gigantyczne obrażenia. Nawet na bossa wystarczą dwa ataki. Dodatkowo są oni tak zaprogramowani, że używają swoich najsilniejszych ataków jak mają poniżej 25% hp, wiec zdarza się ze nie zdążą ich użyć. Hp odnawia się gdy nasza postać jest w ruchu więc przeważnie każdą nowa walkę rozpoczynamy z pełnym zdrowiem. Niby jest z 20 różnych akcesoriów, a w praktyce wystarczą te, które dają 25% do hp, a potem 50%, by spamować Self-Holocaust.
Gra ma 3 zakończenia(3 opcje dialogowe końcówce do wyboru), można ja skończyć w 3h. Nie mogę dać więcej niż 6/10.

StandstillScreenok.thumb.jpg.895816bce81938ccac20f0cde6a81a54.jpg

  • Plusik 3
Opublikowano

Po paru latach odświeżyłem sobie Devil May Cry 4, tym razem w wersji SE. Ogólnie to opisuję wrażenia z przejścia "normalnej" gry - Bloody Palace czy granie innymi postaciami sobie będę gdzieś tam dłubał może w tle, ale przede wszystkim zależało mi na tym, żeby sobie przypomnieć ten tytuł i zderzyć go z moimi wspomnieniami. I o dziwo wyszedł lepiej, niż go zapamiętałem.

 

Na początku miejmy to za sobą - tak, patent z bieganiem po tych samych poziomach i walkach z tymi samymi bossami po 3 razy jest słaby. Tak, Dante miewał lepsze bronie w innych grach z serii - choć po prawdzie przy tym podejściu polubiłem się np. z luciferem, którym nigdy nie chciało mi się mocniej bawić przed laty. Ja wiem, że DMC to Dante, starzy fani by się wkurzyli i tak dalej, w dodatku tu można zmieniać style w locie, co otwiera nowe opcje w porównaniu do trójki, ale chyba wolałbym, żeby gra dostała z 4-5 misji więcej u Nero, ten zyskał w trakcie nową broń albo styl, a Dante byłby jako postać do odblokowania, bo ewidentnie miałem wrażenie, że coś poszło nie tak w cyklu produkcyjnym i dlatego dostajemy pyskacza w recyklowanych lokacjach i starciach (choć pojawia mu się z trzech nowych wrogów), które można ogarnąć spokojnie w 2-3h.

 

Tylko co z tego, skoro bawiłem się doskonale? Demoniczna łapa i miecz z przerzutkami bawią tak samo z każdym kolejnym użyciem, podobnie jak te kilka kombosów Nero i devil trigger z lekkim twistem. Dobrze się tą postacią gra i przy okazji stanowiła dobre wprowadzenie dla graczy (tak gameplayowo, jak i pod kątem wejścia w historię), który zapoznawali się z DMC dopiero przy okazji siódmej generacji konsol. Dante jak to Dante, nawet z takim sobie w porównaniu do innych gier arsenałem dalej jest niezwykle przyjemny w prowadzeniu i żonglowanie swordmasterem i tricksterem (a później dochodzi jeszcze miła atrakcja w postaci dark slayera - przykro mi, ale royal guard i gunslingera jak zawsze używałem tylko po to, by przypomnieć sobie, że wolę inne style) pozwala miło spędzić czas przy kombinowaniu jak tu nabić SSS w każdym killroomie. No i bossowie są naprawdę dobrze zrobieni, choć nie na tyle, by pizgać ich trzy razy, jak to dzieje się z ich większością.

 

Same lokacje - dopóki nie zaczynają drażnić recyklingiem - też są bardzo udane i nie wpadają w te same nudne wizualne tony. Do tego kawałek towarzyszący walce z Danteuszem jak zawsze robi robotę - do audio i wideo nie mogę się przyczepić, tak samo jak nie mogłem, kiedy gra wychodziła. To było godne wejście w kolejną generację konsol.

 

Ostatecznie przy DMC4 bawiłem się znakomicie i choć kiedyś w moim rankingu była podpisana jako "ciągle fajna gra, ale gdzie tam do 1-3-5" (jak wiadomo, ta seria nie miała drugiej części i po jedynce od razu było Dante's Awakening) to obecnie nie mam problemów, by postawić ją bardzo blisko jedynki i piątki - trójka jest akurat poza zasiegiem prawie wszystkich gier. Ciekaw jestem, jak wypadnie zaplanowany na najbliższe miesiące powrót do piątki - gry, która byłaby moją ulubioną częścią, gdyby nie V.

  • Plusik 2
Opublikowano (edytowane)

Ukończyłem właśnie Star Wars: Jedi Fallen Order (PS5). Jakoś nigdy nie byłem fanem tego uniwersum, ale gierka bardzo przyjemna. Klimacik, walka i eksploracja. Jako gracz, który "liże ściany", dokończę jeszcze zwiedzanie wszystkich planet i powinna wpaść kolejna:trophy_silver::)

Edytowane przez Paolo1986
  • Plusik 1
Opublikowano
6 minut temu, Kmiot napisał(a):

Attack of the Friday Monsters [3DS]

 

1743277265640.thumb.jpg.5afa498eda7910c3ee6d5749780e229a.jpg

 

Niecodzienną sytuację miałem z tą grą. Z jakiegoś powodu kupiłem ją jeszcze za czasów świetności 3DSa, gdy tamtejszy eShop funkcjonował w najlepsze (gra nie ma fizycznego wydania). Pamiętam, że popykałem godzinę, może dwie i odpuściłem. Attack of the Friday Monsters przypomniała mi o sobie ikonką, gdy ostatnio odkurzyłem swoją konsolkę, więc pomyślałem - czemu nie? Uczciwie zapłaciłem, to przejdę, tak nakazuje kredo gracza.

 

To mała, ciepła, czuła gierka. Sohta to kilkuletni dzieciak, którym przyjdzie nam pokierować. Miejsce i czas akcji? Jakaś malutka japońska wioska w latach 70. zeszłego wieku. Przeuroczo ciasna, skąpana w wakacyjnym upale, który aż wylewa się z małego ekraniku. Słychać cykady, pobliski strumyk cicho szemrze, gdzieś w oddali przejeżdża pociąg. Idyllę chwili i miejsca zakłócają jedynie krater po meteorycie i odciski gigantycznych łap potworów. Skąd się wzięły? Czy są zagrożeniem? Wraz z Sohtą spróbujemy odnaleźć odpowiedzi na te (i inne) pytania. 

 

Gameplay to bieganie Sohtą po wiosce i okolicach (predefiniowane rzuty kamery), pogaduszki z mieszkańcami, wypełnianie ich próśb. Bohater w trakcie swojej przygody pozna nowych przyjaciół, rywali, zdąży nawet się zauroczyć koleżanką. Wszystko to podane jest nam w tej beztroskiej, dziecięcej perspektywie. Trochę naiwnej i łatwowiernej, trochę skłonnej do zbyt bujnej wyobraźni. Czego dziecko nie potrafi logicznie wytłumaczyć, do tego dorobi sobie fantazyjną otoczkę. Cyniczny dorosły cicho parsknie pod nosem widząc do jakich bezkrytycznych i ufnych wniosków potrafią dotrzeć Sohta i jego przyjaciele. 

 

1743277265611.thumb.jpg.f10ded1fbe38aea71d01b2e21b4a0003.jpg

 

Attack of the Friday Monsters to gra rozluźniająca, bezstresowa, chill. Biegamy po tych kilkunastu ekranach składających się na całą mapę “świata” wykonując proste, acz urocze fetch-questy (główne i drugoplanowe), tym samym popychając fabułę do przodu. Jedynym zajęciem pobocznym jest zbieranie porozrzucanych kolorowych kamyczków, które z kolei zamieniamy na karty z potworami. A skoro są karty, to jest też karciana mini-gierka. Niespecjalnie skomplikowana, bazująca na zasadach papier-nożyce-kamień, ale dodająca element losowy i zmuszający do odrobiny dedukcji. Nikogo nie porwie na długie godziny, ale to całkiem uroczy dodatek.

 

Zresztą “urocza” to przymiotnik, którym można opisać całą grę. Podobnie jak “ciepła”. Letni, wakacyjny klimat jest bardzo sugestywny, jak na tak mały tytuł. To raptem 4-5 godzin rozrywki, a to i tak przyjmując, że będziesz leniwy i niespieszny w wypełnianiu zadań. Jeśli zechcesz w Attack of the Friday Monsters zaliczyć wszystkie 26 questów, to przygotuj się na dodatkową godzinę grindu karcianki, ale to już dla graczy z nie zawsze zdrowym syndromem “muszę mieć 100%”.

To ja.

 

Nie mam pojęcia czy jest obecnie jakikolwiek legalny sposób na zdobycie tej gry, obstawiam, że nie, więc nawet nie czuję odpowiedzialności polecając ją. Kradzioną za darmo można sprawdzić.
 

Jezu to już 11 lat? Pamiętam jak mnie trailer zauroczył i brałem gre day1. Nie sądziłem, że ktoś to jeszcze odkopie. Gra byłem ukłonem w strone japonskich filmow z wielkimi potworami.

Eshop na 3DS jest wyłączony tylko jeśli chodzi o zakupy? Gry które kupiłem mogę pobrać czy pozostaje przeróbka?

Opublikowano
3 minuty temu, Shen napisał(a):

Jezu to już 11 lat? Pamiętam jak mnie trailer zauroczył i brałem gre day1. Nie sądziłem, że ktoś to jeszcze odkopie. Gra byłem ukłonem w strone japonskich filmow z wielkimi potworami.

Eshop na 3DS jest wyłączony tylko jeśli chodzi o zakupy? Gry które kupiłem mogę pobrać czy pozostaje przeróbka?

Gierka jest dokładnie tym, czego mógłbym od niej oczekiwać i jeśli mógłbym jej wytknąć jakąś kluczową wadę, to fakt, że jest zbyt mała, zbyt krótka. Chciałoby się więcej czasu na kreowanie przyjaźni, budowanie jakiegoś przywiązania. A tak to mija zbyt szybko. 

 

Czy eShop na 3DS jest w jakikolwiek sposób aktywny to nie wiem (wiem jedynie, że zakupów nie zrobisz), ale jakby co to mogę jutro rano sprawdzić co tam się wyprawia.

Opublikowano
5 minut temu, Kmiot napisał(a):

Gierka jest dokładnie tym, czego mógłbym od niej oczekiwać i jeśli mógłbym jej wytknąć jakąś kluczową wadę, to fakt, że jest zbyt mała, zbyt krótka. Chciałoby się więcej czasu na kreowanie przyjaźni, budowanie jakiegoś przywiązania. A tak to mija zbyt szybko. 

 

To była jedna z małych gier, 30zł chyba kosztowała na premiere, a potem często latała na promkach w okolicach 10zł. Typowy krótki strzał, ale ma swój urok i bym odswiezyl.

Widze, ze komus sie nawet marzyła wrzutka na gog

https://www.gog.com/dreamlist/game/attack-of-the-friday-monsters-a-tokyo-tale-2013

Opublikowano

No tak, ona funkcjonowała nawet w ramach jakiegoś zestawu właśnie "szybkich strzałów" wraz z dwiema innymi grami (Guild 02)i pewnie dlatego też nigdy nie wyszła poza sferę cyfry (choć Guild 01 dostało wydanie na carcie).

Ale na YT można złapać kilka materiałów na temat gry, mocno pozytywnych.

Opublikowano

Skończyłem sobie Evil Dead Regeneration. Chodziła za mną ta gra od czasu gdy 20 lat temu zagrałem w demko na sonce 2 a że jestem fanem marki no to uznałem że nadszedł czas żeby w końcu nadrobić gerke. Bardzo miły średniaczek na 5h, zróżnicowane lokacje, dużo stworków, durnowaty humor, Bruce Cambell jako Ash jak zwykle totalny sigma a tutaj towarzyszy mu nadgniły towarzysz Sam któremu głos podkłada Ted Raimi, wspaniała relacja. Sam to karzeł w żonobijce i złotym łańcuchu z wyglądu i zachowania kojarzył mi się z przerysowanymi guidosami z jersey shore. Zabawa z nim polega na tym że możemy go kopać, palić, mielić a chłop i tak nie może umrzeć więc czy gra potrzebuje lepszej rekomendacji niż możliwość maltretowania wkurzającego karła? :problem:

Wgl jestem przekonany na 98% że szef sony hiroki pitoki też w to grał i dlatego ich gry ukradły wszystkie pomysły tej produkcji. Sam pierdoli farmazony bez przerwy jak aloha, mamy motyw podróży dwójki bohaterów jak w tlou a wciskając strzałke w góre karzeł atakuje przeciwników jak Atreus z gowa 2018.

 

Dobra zabawa, ciesze się że nadrobiłem ciepłe uczucie nostalgii wywołała we mnie ta produkcja przez tą typową oprawe z czasów sonki 2. Dla fanów Evil Dead pozycja obowiązkowa bo jest krótka i bezbolesna a dla reszty to nie wiem. Jak lubicie takie starocie to możecie spróbować :lapka:

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Opublikowano

Skończone Pokemony HeartGold - cytując słowa reklamy jakiegoś specyfiku białkowego - ALE TO JEST DOBRE :banderas:Remake idealny, bo łączący nowoczesne mechaniki z generacji 4. wraz z sentymentalnym klimatem gen. 2 i 1 - gdzie pokemony były wciąż klasycznymi pokemonami, w 2D. Nawet nie wiedziałem jak bardzo tego potrzebowałem - warte każdych pieniędzy.

  • Plusik 4
Opublikowano
1 godzinę temu, Pupcio napisał(a):

Dobra zabawa, ciesze się że nadrobiłem ciepłe uczucie nostalgii wywołała we mnie ta produkcja przez tą typową oprawe z czasów sonki 2. Dla fanów Evil Dead pozycja obowiązkowa bo jest krótka i bezbolesna a dla reszty to nie wiem. Jak lubicie takie starocie to możecie spróbować :lapka:

Evil Dead z szaraka było grane? Gra wyszla jak już ps2 było na rynku, nie udało się wtedy dorwać, ale teraz leży na chińskim gameboyu i czeka na swoją kolej razem z C-12 Final Resistance, które też było jedna z ostatnich duzych gier na psxa.

 

Opublikowano

Nie właśnie chociaż oglądałem kilka filmików o tym (pozdrawiam dla ciebie Nrgeek) no i wygląda na mega słabego klona residenta, nie wiem czy podołam. Grałem jedynie troche w innego evil deada z sonki ale na tle regeneration to też już bardziej rejony crapa niż średniaka

Opublikowano

Co ty. psxowego kupuje bo chce żeby mi zrobili o residencie+ lubie takie albumowe rzeczy no a f rzeczywiście troche jaranko i pewnie od tego zaczne przygode z silentem i jak CHWYCI to później jechanka z wszystkimi :problem:

  • beka z typa 1
Opublikowano
2 godziny temu, Pupcio napisał(a):

Co ty. psxowego kupuje bo chce żeby mi zrobili o residencie+ lubie takie albumowe rzeczy no a f rzeczywiście troche jaranko i pewnie od tego zaczne przygode z silentem i jak CHWYCI to później jechanka z wszystkimi :problem:


Nie daj się pupcio! Przypomnę, że na tym forum są sezonowcy zaczęli jarać się Silentem dopiero przy remake’u, a tobie zarzucają że nie miałeś wcześniej kontaktu z tą seria!!

Opublikowano
3 godziny temu, Shen napisał(a):

Evil Dead z szaraka było grane?

 

Grałem ze trzy lata temu, taki średniaczek. Sterowanie początkowo jest trochę dziwne bo masz przyciski do odpalania i wyłączania piły, a ona sama potrzebuje paliwa. Co ciekawe gra wyszła tylko w języku angielskim, i można sobie kupić niemieckie wydanie które też jest po angielsku.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...