Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Ja masowo przechodzę Metal Geary. O ile dwójka była przyjemna (chociaż archaiczne sterowanie strasznie grę uprzykrzało) tak 3jka to już majstersztyk. Całkiem nowe otoczenie, otwarta przestrzeń i widok TPP to kosmos i olbrzymi przeskok dla całej serii. Teraz zabieram się za "Guns of the Patriots" i coś czuję że w osobistym rankingu zajmie miejsce nr 3 zaraz za Sons of Liberty

 

MGS2 - 8/10

 

MGS3 - 9/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Również ogrywam MGSy. Ukończyłem:

MGS2 - bardzo spoko część, jedna z lepszych pod względem fabuły. Gameplay toporny, ale jako że grałem na Vicie to nie odczułem tego tak bardzo. 8+/10

MGS3 - w moim prywatnym rankingu zajmuje drugie miejsce, zaraz po MGS1. Świetny gameplay, dającą do myślenia fabuła i bekowy młody Ocelot na dokładkę. Ogółem to majstersztyk. 9+/10

MGS4 - dobry pod względem gameplayu (z wyjątkiem 3 aktu) i z masą fajnych różnych wspominkowych znajdziek, ester eggow itd. Zaposysa po całości fabuła, zaposysa również końcówka. No i jeszcze ten nieszczęsny Drebin z małpą :facepalmz: Generalnie w dużej mierze zawód, ale grało się przyjemnie. Najlepszy MGS pod względem udźwiękowienia (i nie chodzi mi tu wcale o muzykę). 7/10 za cynicznego jak diabli Snake'a (jak zwykle świetna rola Haytera). :)

MGS Portable Ops - fajne nowe patenty gameplayowe (budowanie bazy, rekrutacja nowych członków to Teamu), tylko co z tego skoro sam gameplay toporny jak jasna cholera? Co prawda grałem na Vicie i sterowanie Snakiem miałem pod d-padem, ale i tak cigniecie tych wszystkich ludzików do ciężarówki momentami ostro męczyło. Pod względem fabuły bardzo ok, a utwór kończący grę wynagrodził wszystkie trudy. :) 8/10

MGS Peace Walker - fabuła troszkę idiotyczna, ale niektóre wątki ok. Bardzo dobre rozwinięcie gameplayu z PO, dużo bardziej przystępne i do tego bardziej urozmaicone. Świetnie grało się w coopie. 8+/10

Obecnie na tapecie Ground Zeroes, a później fajrant i tylko czekanie na Phantoma. :) btw w MGS1 nie grałem bo ukończyłem go wcześniej tyle razy, że znam go na pamięć - moja ulubiona część.

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Z racji tego, że zaliczyłem sesje bardzo wcześnie zarezerwowałem sobie duuużo czasu na gry i właściwie przez miesiąc katowałem ostro aż się ludzie na fb zaczęli odzywać czy jeszcze żyje :D Najchętniej bym to powtórzył ale trzeba było wrócić do żywych i zacząć chodzić do pracy :|

 

Path of Exile: The Awakening

 

Nowy dodatek do PoE a w nim 4 akt i sporo nowego contentu - nowe skille, support gemy, klejnoty które wkładamy w drzewko, karty do wymiany u NPC, nowe głosy niektórych postaci, lekko zmienione wcześniejsze akty. Ogółem cud, miód i orzeszki, Grinding Gear Games znów pokazują, że Diablo 3 to tylko marna gierka z cukierkowym klimatem która powinna być dodawana do gazet dla dzieci a "prawdziwym" następcą Diablo 2 jest właśnie PoE. Nie było jeszcze chyba tak "mocnego" a jednocześnie zróżnicowanego klimatycznie aktu jak ten z The Awakening. Warto wspomnieć, że udźwiękowienie jak zwykle stoi na wysokim poziomie, muzyka potrafi wrzucić miejscami ciary na plecy. Jeśli ktoś jeszcze nie próbował to polecam, szczególnie, że to gra free to play bez jakichkolwiek elementów pay to win.

ten kawałek :banderas:

 

Wiedźmin 3

 

Nie wiem za bardzo od czego zacząć bo nowy Wiesiek to super przygoda, duży, otwarty świat pełny fajnie wykonanej gęstej roślinności, NPCów, zwierząt i potworów, dobrze napisane, ciekawe questy, postacie, dialogi, muzyka, śmieszne odzywki żuli w bramie... Zyebany, na maxa losowy system walki który nie przeszkadza tylko dlatego, że gra jest zbyt łatwa nawet na najwyższym poziomie trudności. Nie ma żadnego sensu starać się o najlepsze uzbrojenie a zadania wiedźmińskie stają się monotonne bo na pewnym etapie i tak pojedziemy sklepać z zamkniętymi oczami tego potwora. Na minus też bugi z płotką, zatrzymywanie się ze sprintu na malutkich obiektach, bugi ze schodami, sterowanie pod wodą, brak czegoś pomiędzy chodem a biegiem co skutkuje "zrywami" Geralta (to podobno zmieniają z tego co czytałem). W dodatku jeśli chodzi o samego Geralta to czegoś mi brakuje, książki czytałem dawno temu i nie pamiętam może zbyt wiele ale trochę inaczej widział mi się ten książkowy Geralt, zapamiętałem go jako trochę większego badassa w prównaniu do tego z gry (zarówno z 2 jak i 3).

 

Ta gra to oczywiście must have i coś pięknego ale nie rozumiem robienia z niej świętości. Wg mnie sprawiedliwa ocena to 87/100.

 

 

GTA5

 

Wstrzymywałem się jakiś czas z kupnem bo uważałem, że będzie tak jak z GTA4 (3 podejścia, do tej pory nie skończyłem bo mnie ta gra zwyczajnie nudziła). Jak się okazało "piątkę" wciągnąłem bez popity, prawdopodobnie ze względu bohaterów którzy znacznie bardziej przypadli mi do gustu a ich największą zaletą względem czwórki jest brak wkoorwiającego kuzyna. Nie ma co się rozpisywać, gra się w to świetnie.

Próbowałem też z kumplami tego online ale jak dla mnie ta infrastruktura sieciowa rockstar to taki trochę rok 2005, szczególnie jeśli chodzi loadingi co chwilę. Ja podziękuje.

 

Tengami

 

To jeden z tych tytułów które pewien użytkownik tego forum nazwie "sztuką interaktywną" ale tylko jeśli dzadzą w plusie. Gra to taki zbiór dość prostych zagadek, atrakcje ma stanowić otoczenie zrobione na wzór origami. Nuda, na szczęście trwa tylko godzinę której już nie odzyskam.

 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Call of Duty: Advanced Warfare - jako naczelnemu hejterowi tej serii ciężko było mnie przekonać by sięgnąć kolejny raz po ten growy nowotwór po słabym Black Ops 2 i skandalicznie słabym Ghosts, lecz nie mogłem przejść obojętnie obok ostatniej odsłony która poszła mocno w S-F, które lubię, a główną rolę w tej części zaklepał sobię mój ulubiony aktor. Przygotowany na najgorsze, podłączony do kroplówki z chemioterapią, po dwóch wieczorach z tą odsłoną stwierdzam, że... bawiłem się nadzwyczaj dobrze!

 

Standardowo kampania trwa ponad 6 godzin i nie było to męczące 6 godzin w przeciwieństwie do BO2. Po pierwsze, AW wyjątkowo stroni od bullshitów które są standardem tej serii. Nie ma tu misji pokroju obrony Burger Kinga z Modern Warfare 2 ani biegania z maczetą jak w jakimś Shadow Warrior, a była taka misja w Black Ops 2. Misje są zróżnicowane, zahaczają o standardowe motywy jak misja stealth, latanie samolotem, prowadzenie czołgu czy jakiegoś drona. Pomimo realiów w jakich umiejścowili Advanced Warfare, czuć że wydarzenia są w miarę realistyczne (może poza końcówką). Misję są związane całkiem dobrym scenariuszem, o dziwo fabuła nie przyprawia tu o mdłości i jest całkiem wciągająca (chociaż temat organizacji paramilitarnych został słabo liźnięty i spodziewałem się że podejdą do tego od innej strony, tutaj niedosyt). Historia w tej grze nie ma w zasadzie jakiś problemów większych i na tle innych codów z ostatnich lat naprawdę się wyróżnia pod tym względem.

 

Dobrze IMO wypada cały arsenał z 2060 roku na czele z karabinem z wbudowaną drukarką 3D (serio, to jest całkiem sprytne), granaty które można konfigurować, no i egzoszkielet który daje fajne możliwości. Ogólnie sprzęt który można znaleźć w grze urozmaica rozgrywkę i wprowadza trochę świeżości do tej serii, moim faworytem jest batmanowy hak, którego używamy w misjach gdzie można pokusić się o większą swobodę (jak się zdziwiłem kiedy w jednej misji wbiłem się za jego pomocą na helikopter i rozwaliłem ekipę od środka, byłem pewien że tylko skrypt może go zniszczyć).

 

Grałem od razu na weteranie, jak zwykle i był wymagający ale nie frustrujący jak to bywało w przeszłości. Ominęła mnie przyjemność powtarzania 30 razy tego samego checkpointa albo odpierania zmasowanego deszczu granatów (World at War ty kurwo jebana do ciebie mówię).

 

Parę słów o grafice, która jest naprawdę bardzo dobra. Biorąc pod uwagę że gra działa w 60fps (i utrzymuje ten framerate przez 95% czasu) i 1080p jestem pod sporym wrażeniem. Modele postaci, tekstury, oświetlenie - takiego wrażenia graficznego nie zrobił na mnie żaden cod od czasów pierwszego Modern Warfare. Wrzucam pod spodem troszkę screenshotów które zrobiłem. Miło się zaskoczyłem, bo przecież w zasadzie od 2009 roku CoD był szkaradny.

 

Oczywiście minusów trochę jest. Standardowo AI przeciwników jest słabe, a kolegom z teamu miałem czasem ochotę rozpizgać łeb o ścianę kiedy szli dalej (bo tak im skrypt kazał) nie zważając po drodze na przeciwników którzy do mnie strzelali. Chaos na polu walki momentami. Udźwiękowienie, większość sprzętu brzmi jak ASG, a soundtracka... nie ma? Przez większość czasu nic nie słychać, trochę to ujmuje dla klimatu.

 

Multiplayera liznąłem i jak na codowe standardy jest OK, oczywiście na konsoli, bo grałem na pececie i tam z tymi egzoszkieletami to jebane AD HD, nie polecam.

 

Podsumowując - naprawdę porządny FPS i najlepszy CoD od czasów Modern Warfare 2. Jak komuś nie jeży się włos na plecach widząc Call of Duty w realiach science-fiction (wiem że ortodoksi serii narzekają) to śmiało może sięgnąć po singla w Advanced Warfare będzie się dobrze bawił.

 

+ misje i scenariusz
+ względnie zachowany realizm zdarzeń

+ Kevin Spacey a raczej Jonathan Irons, jego charakter i logika działania

+ grafika

+ sprzęt i egzoszkielet

- AI przeciwników i kompanów

- trochę zmarnowany potencjał tematu organizacji paramilitarnych

- gdzie jest soundtrack?

 

8-/10

 

screeny

 

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

 

Screenshot-Original.png?sv=2014-02-14&sr

 

 

 

 

 

Edytowane przez MaZZeo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dla mnie to najbardziej wyprana z "emocji" oraz z najnudniejszymi postaciami w historii serii część. Jałowy średniak. Najgorsze jest to, że trend futurystycznego szmelcu będzie kontynuowany. Dalej Black Ops i CoD 4: Modern Warfare pozostają jednymi z najlepszych singlowych doświadczeń w grach FPP poprzedniej generacji.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Croc 2 (PSX)

Znaczna poprawa względem poprzednika, ale nadal nie jest co nic specjalnego. Poziomy dalej złożony na zasadzie kopij wklej z kilku elementów, ale tym razem twórcy postarali się, aby dało się je od siebie odróżnić. Dzięki temu nie zlewa się to w jeden wielki miszmasz jak w jedynce, a poziomy posiadają swoje cechy unikalne. W jednym poziomie normalnie sobie chodzimy i skaczemy, w drugim gonimy pociąg, w trzecim toczymy wielką kulę śniegu itd. Jest jakaś różorodność.

Sterowanie zostało poprawione i skopane jeszcze bardziej jednocześnie. Poprawione, bo sterowanie jest mniej czołgowate, a skopane bo wywalili opcje obrotu o 180 stopni, ktora byłaby tak bardzo pomocna. Poza tym problemy z precyzja skoków i manewrowaniem czy to na lądzie czy w powietrzu dalej są obecne, chociaż na odrobinę mniejszą skalę.

Do poziomów dostajemy się z poziomu hubów, a nie wybierając level ręcznie jak w poprzedniku, możemy sobie pogadać z gobbosami, co dodaje grze klimatu. Za zebrane kryształy możemy kupować sobie różne pierdoły w sklepiku,  większość z nich to przedmioty pozwalające nam dostać się w niedostępne miejsca w levelach.

Croc 2 to bardzo dobry przykład dobrze zrobionego sequela, który rozwija ideę i naprawia błędy poprzednia, ale który dalej wymaga wielu szlifów. Wielka szkoda, że część trzecia została skasowana, bo jeśli skok jakościowy między 2 a potencjalną 3 byłby taki sam jak między 1 a 2, to myślę, że dostalibyśmy naprawdę świetnego platformera.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
Splatoon - :obama::banderas:  :fsg:

 

Kupiłem grę głównie z ciekawości, bojąc się, że mi nie podejdzie. A bo nie do końca lubię nacisk na online, a bo community szybko padnie bo Wii U, a bo pewnie szybko się nudzi, a bo jakieś to takie niewiadomoco. 

 

Zasady są proste, strzelasz atramentem. Wygrywa drużyna, której kolor na ziemi będzie w większości. Pomysł tak prosty, a to w prostocie leży geniusz przecież. I Nintendo jak mało kto wie o tym najlepiej. 

 

Ta gra jest po prostu świeża. To jeden z tych tytułów, który nie wyłączam, tylko pykam jeszcze dłużej niż zwykle bo czuję, że gram w coś NOWEGO. Coś ODMIENNEGO. A przy tam tak dopracowanego, skupionego i wciągającego... Art style rozwala. To jest bardziej dreamcastowa gra od Sunset Overdrive. Ten tytuł aż ocieka urokiem. Urokiem!!! Czystym, konsolowym, bezpretensjonalnym urokiem.

 

Online jest sprawiedliwe i oh jakież płynne (betonowe 60 fpsów, ku.rwo). Żadnego lagu, problemów, nic. Czysta radość z online. Aż już rozumiem xboxowców, którzy tak chwalą XBL. Gdy gra online jest tak płynna, natychmiastowa i bezproblemowa, to faktycznie sprawia dużo frajdy. A gdy grasz w coś tak skillowego i łatwego do zrozumienia... Easy to learn, hard to master. Kolejna mantra, którą Ninny zna aż za dobrze. 

 

A przecież jeszcze jest kampania. Podzielona na poziomy (lubię to! brakuje mi współczesnych gier, gdzie jest klasyczny podział na levele), z warp roomem. Zaskakująco dobrze zrobiona rzecz. A ostatni boss konkretnie daje czadu. Przez całą walkę spociłem pada jak rzadko kiedy. Takich ostatnich bossów doceniam najbardziej. Takich, którzy nie są łatwi, a przy tym testują wszystkie skille, które nabyłeś przez całą grę. 

 

O tym co mi się podobało w tej grze mógłbym pisać dużo i jeszcze więcej. O głupich szczególikach. I śmiesznych odniesieniach do Pokemonów. O głębokiej kustomizacji. O przkocurskim soundtracku (dat final boss theme...). O lokalnym multiplayerze. O innych genialnych i jeszcze bardziej emocjonujących trybach gry (Tower Mode...). O znakomitym level designie map onlajnowych. Mógłbym. Ale wolę chyba odpalić jeszcze jeden, ostatni meczyk. A potem kolejny ostatni. A po nim jeszcze jeden "najostatniejszy".

 

Ostatnio mam dziwnie dużo snów o strzelaniu i pokrywaniu ziemi farbą. To chyba najlepszy znak u każdego gracza, że pyka w coś po prostu dobrego. 

 

PS. Tu ten final boss theme. Posłuchajcie sobie. Spodoba się wam.

 


 

9/10

 

Ta gra jest serio tak dobra.

  • Plusik 4
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
Gość mate5

Spoko, dostałem 16 dniowego bana za wklejenie zbyt dużego gifa od Uncharteda 4. Myślę że prędzej czy później znów dostanę odpoczynek. Na przykład za mrugnięcie lewym okiem, a nie prawym. 

 

Mazzeo już zgłosił Twój post za offtop, mam nadzieję, że zostaniesz surowo ukarany.

Odnośnik do komentarza

Metal Gear Solid 4

W końcu zabrałem się za finałową część sagi Solid Snake'a i tak jak podejrzewałem, nie jest tak idealnie, jak recenzje sugerują. Nie chce mi się bardzo rozpisywać, więc postaram się być zwięzły. Uwaga SPOILERY.

Główna myśl, jaka mi się nasuwa po przejściu, to to, że gra, niestety, zbyt mocno próbuje grać na nostalgii i emocjach. Ale po kolei.

Dramatyczne wątki romantyczne były co najwyżej średnie, Otacon x Naomi totalnie z dupy (no chyba, że poprzednich częściach były już jakieś przymiarki do tego, szczerze mówiąc nie pamiętam, ale jeśli wątek zaczął się dopiero w czwórce, to bida panie), Meryl x Akiba już lepiej, ale ta scena zaręczyn podyebana z trzeciej części piratów z karaibów była mierna. Gdyby na koniec zostali po prostu parą, to byłby ok, ale ślub? Idź pan w uj. W ogóle Meryl jaka doyebana w tej sukni ślubnej, feministki pewnie skakały z radości, widząc silną, umięśnioną kobietę przy ołtarzu, a nie wyidealizowanego pod męskie gusta lachona.

Drebin i małpa - średnio. Nie przeszkadzali mi, ale do samego końca wydawali się wrzuceni na siłę. Mogli zrobić z niego tajemniczego gościa, który występuje tylko podczas kilku pogadanek przez codec i by starczyło, a tak to pląta się ciągle pod nogami, jak dziecko szukające atencji wśród kolegów.

Wątek Snejka i patriotów - to mi się podobało. Całkiem zgrabnie poprowadzone, Snake wypadł wzorowo i dostał godne zakończenie. Co mi się nie podobało, to wskrzeszenie Big Bossa. Jak dla mnie bardzo ujmuje to historii jego życia i nawet trochę zepsuło mi przyszłe obcowanie z MGS V. Teraz, kiedy wiem, że nie umiera ostatecznie z ręki Snake'a, to jakoś cały ten trud i tragizm jego życia traci dla mnie na mocy... Było to kompletnie niepotrzebne, a wręcz słabe zagranie, tani szoker i chęć zakończenia jego historii pozytywnym akcentem(sprawa z Zero rozwiązana, umarł przy grobie The Boss, zapalił sobie fajke... meh) Solid w końcu ugrał sobie resztę spokojnego życia i to idzie na + (chociaż jakby się zabił, to też byłby +, oba zakończenia są dobre na swój sposób), ale Big Boss to już za dużo, zwłaszcza, że wyciągnęli go z d.upy właściwie.

Wątek Raidena mi się podobał i w sumie najbardziej mnie wzruszył, chociaż zrobienie z lalusia kozackiego cyber ninje ewidentnie pod publiczkę było.

Kolejny karny kutang leci za cutscenki. Nie za ich ilość, nie za ich jakość, a za ich długość. No (pipi)a, niektóre z nich trwały tyle co odcinek serialu, a składały się z 1 czy 2 scen. Ciągnęło się to jak krew z nosa, a z palcem w nosie dałoby się je skrócić przynajmniej o 30%. Technicznie były one zrealizowane świetnie, więc i oglądanie było bardzo przyjemne i wciągające, no ale bez przesady. Tyle dobrze, że codec poszedł trochę w odstawkę.

Gameplay był dobry, MGSowy, ale było go maluuuutko. Pierwsza dwa akty były jeszcze ok, ale potem bieda. Trzeci akt był ciekawą odskocznią, zarówno klimatycznie jak i gamplayowo, ale zabawa w podchody mogła być bardziej rozbudowana. Pościg na motorze był spoko, ale nie wiedziałem, czy mam celować i strzelać, czy oglądać efekciarskie ujęcia, więc ciągle skakałem z jednej opcji na drugą xD Akt IV to granie na nostalgii i nic więcej, gameplayowo bida, chyba ze 3 większe pomieszczenia tam były, w których można było coś pokombinować. Akt 5 to jedna większa arena i dwie walki z bossami + filmowe przejście przez mikrofalówkę, czyli znowu tyle, co nic.

Wspomniałem, że 4 część mgsa gra na nostalgii i akt 4 to jest dokładnie to, o czym mówię, ale nie tylko. Powrót BB czy Evy także do tego zaliczam, przewijające się kawałki muzyczne z poprzednich części, kolejny cyber ninja, finałowa walka z bossem, a nawet ekipa B&B, która została nazwana (i nie tylko nazwana) na cześć bossów z jedynki, samej będąc... no bezpłciową.

Osobny, krótki akapit poświęcam na finałową walkę z Liquidem, która była totalnie zaj.ebista. CQC, muzyka z poprzednich części, zarówno część filmowa jak i gamplayowa - wszystko tutaj zagrało. Szkoda tylko, że Liquid okazał się takim... pierdnięciem na zakończenie. Pojawił się znikąd, mówi, że wszystko jest tak jak on chciał i ho snejk na solo kutasiarzu lepe na pysk chcesz szmato? Walka genialna, ale podbudowa pod nią zawiodła potężnie.

Co do oprawy AV, to graficznie jest nieźle jak na dzisiejsze standardy, a podejrzewam, że w 2008 to było wręcz znakomicie. Udźwiękowienie zrywa pape z dachu nawet dzisiaj - coś pięknego.

No, miało być krótko i zwięźle, a i tak trochę tekstu poszło... W każdym razie, MGS to MGS, mimo wyraźnych wad bawiłem się bardzo dobrze. Najbardziej boli mnie wskrzeszenie BB i za to największy karny kutas się należy. Przydałoby się też więcej gameplayu w aktach 3-5 oraz skrócenie cutscenek i wtedy byłby ok.

Ogólnie to niezmiernie mnie cieszy droga, którą idzie MGS 5. MGSy zawsze oferują mnóstwo broni, gadżetów i możliwości w kwestii eliminacji i zabawy z przeciwnikami, ale nigdy się z tego nie korzysta, bo nie ma kiedy. Teraz będziemy mieli wielkie otwarte przestrzenie i misje poboczne na wykorzystanie wszystkich patentów przyszykowanych przez Kojime i spółkę, więc jeśli tylko fabuła dostarczy, to się szykuje mesjasz mesjaszy. Ja pj.erdole ale będzie grane :banderas:

Ale wracając do oceny czwóreczki, to myślę, że 8/10 mogę dać, bo nawet słaby mgs to dalej bardzo dobra gra.

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

SPOILERS

 

 

No i ja też właśnie ukończyłem MGS4 i nie ukrywam że w dużej mierze zgadzam się z Dahakiem. O ile system rozgrywki przeszedł olbrzymią ewolucję(na plus), to granie na nostalgii trochę w(pipi)iało. To coś jak te nowe filmy Dragon Ball gdzie za wszelką cenę trzeba wrzucić jak najwięcej postaci i żeby każda coś robiła.

 

 

Scenki zdecydowanie za długie. O ile w MGS2 czy 3 długich przerywników też było całkiem dużo, tak tutaj to przechodzi już ludzkie pojęcie. Szczególnie że większość to tak naprawdę "(pipi)enie" gdzie tylko 50 % dialogów jest naprawdę ważna do fabuły. Trochę też bolało że kilka ciekawych wątków (np. nieśmiertelność Vampa ) zostały rozwiązane słowem 'nanomachines".

 

Na minus także Beauty nad the Beast squadron, który prócz Screaming Mantis jakoś nie urzekał. Bossowie z 2 czy 3 o niebo lepsi. 

 

Jak już wspominałem, gameplay świetny, z wisienką na torcie w postaci walki z Liquidem i epilogiem rozwiązującym większość pytań jakie miałem do serii, chociaż nie ukrywam że względem poprzedniczek 4ka przeszarżowała z fabułą i poziomem jej zapętlenia. 

 

W skrócie, było dobrze, mogło być lepiej. Czekam na The Phantom Pain, a oczekiwanie osłodzi mi Revengance

 

MGS4 - 8-/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...