Ludwes 1 690 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 Strasznie dużo cyferek. Cytuj
Plugawy 3 709 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 Raka mozna dostac od tych recek. Cytuj
Daddy 4 244 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 a jest efekt ziarna? To ważne. Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 Nie ma w ogóle ziarna w grze. Cytuj
Daffy 10 651 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 pisze recke, wkleja zdjecie rendera, pisze ze to jednak nie render, po czym sam sie samoora bo w nawiasie jednak przyznaje, ze w grze tak ten moment nie wyglada xDDDD kukuryku nie dorastaj blagam xDDD 1 1 Cytuj
MaZZeo 14 246 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 (edytowane) Titanfall 2 - nie spodziewałem się, że praktycznie za jednym posiedzeniem, z przerwą na kibel i obiad, pęknie singiel. Nie dlatego że jest krótki, bo nie jest, raczej standardowe 6-7 godzin. Wciągnęło mnie po prostu na amen. Po dość anemicznym początku, który sprowadza się do oklepanego "przynieś, podaj, pozamiataj" dalej jest już tylko lepiej. Ogromny nacisk położono na używanie całej mechaniki znanej już poprzedniej części. To co robiliście do tej pory w multiplayerze to tutaj też będziecie tego używać. Parkour, odbijanie się od ścian, wykorzystywanie momentum, podwójne skoki. Przy czym nie czuć jednocześnie, że singiel jest zrobiony na "dokładkę" do multiplayera, moim zdaniem gra broni się samą kampanią na tle innych fpsów. Titanfall 2 przypomina mi Dooma 2016. Fabuła i postacie? Są ale nie wnikajcie w ten aspekt. Tutaj liczy się gameplay i tak samo jak w najnowszym doomie, liczy się ruch i wykorzystywanie wszystkich możliwości pilota by przeżyć. Nie jest to standardowy cover shooter jak Battlefield i Call of Duty. Gra jest perfekcyjnie zbalansowana. Chwilę gramy pilotem, potem tytanem by następnie znowu z niego wysiąść i pobawić się w platforming. Potem chwila oddechu na skradanie się, by znowu trafić do tytana i być zrzuconym prosto ze statku na pole bitwy gdzie walczy blisko 20 robotów. W międzyczasie trafimy też na etap, gdzie dostajemy urządzenie manipulujące czasem. Za pomocą jednego przycisku zmieniamy płaszczyznę czasową i jest to o tyle ciekawe, że w obu tych płaszczyznach są przeciwnicy z którymi musimy walczyć, w zmieniającym się środowisku! To samo z parkourem - będzie sytuacja gdzie będziemy dosłownie co chwilę zmieniać czas by odbijać się od ścian które w jednej rzeczywistości jeszcze istnieją, a w kolejnej już są zniszczone. Mega patent, podobnie jak urządzenie które wyglądem przypomina jedną z broni z oryginalnego Half-life a służy do włączania i wyłączania konstrukcji, które pomagają w parkourze. Więcej nie zdradzę ale powiem że momentami tempo gry jest niesamowite. Czuć w Titanfallu 2 ducha dawnego Infinity Ward. Nie wiem dokładnie z czego to wynika, może z jakości skryptów, może z opowiadania fabuły z perspektywy pierwszej osoby. Podobnie też jak w starych Call of Duty - każdy spotkany żołnierz ma swoje nazwisko i stopień. Duch Infinity Ward czuć też w rozmachu tej produkcji - czasem są takie motywy, które kładą na łopatki jakiekolwiek Call of Duty wydane w ciągu ostatnich lat. Wspominałem że fabularnie Titanfall 2 się nie udał, ale za to relacja między pilotem a tytanem wypadła dobrze. BT-7274 jak na metalową puszkę wypada całkiem charakterystycznie. Tak jak robot Dog z Half-life'a 2 był w swoim zachowaniu bardzo "zwierzęcy", tak ten tytan wypada bardzo "człowiekowato", szczególnie jeśli chodzi o animację. Są o dziwo w tej grze walki z bossami, tzn bardziej dopakowanymi tytanami, z tym, że dla kogoś kto spędził dziesiątki godzin w multiplayerze nie będą one stanowiły wyzwania nawet na poziomie Master. W oryginalnym titanfallu wbiłem 10 prestiży, więc w zasadzie każdy schemat zachowania tytana miałem opanowany, może dlatego te walki były dla mnie łatwe. Gra wygląda estetycznie. Nadal jest to co najwyżej średnia półka jeśli chodzi o obecną generację, ale w przeciwieństwie do pierwszej części gra nie straszy tak mocno zębiskami. Oświetlenie też jest całkiem dobrze zrobione. A co najważniejsze - tytanowe 60 fps. I brak screen tearingu. Ogólnie polecam bardzo kampanię singleplayer w tej grze. Jeśli ktoś szuka ducha dawnego Infinity Ward, a nie chce mu się czekać kiedy pierdolone Activision odłączy Modern Warfare Remastered od Infinite Warfare, to może spokojnie sięgnąć po Titanfalla 2 i będzie się świetnie bawił. 8+/10 Edytowane 30 października 2016 przez MaZZeo 4 Cytuj
II Noxx II 332 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 Główny winowajca oceny wizualnej 8/10 to obraz, który jest tak nie przesadzając ze 2 razy gorszy od wersji na PC Ultra, owa wersja też ma lepsze tekstury. Jakby X1 dostał to co na Piecu to grafice mógłbym dać nawet 9/10, ale niestety tak nie jest. Mam 2 takie same monitory, idetycznie ustawione na jednym Gears of War 4 PC / Ultra , obok wersja na Xboxa One graficznie ta gra nie różni się właściwie niczym na obu platformach, co można rozumieć dwojako : na plus dla wersji konsolowej, lub na minus dla portu PCtowego. tekstury na One wahają się między pecetowym medium-high-ultra. kropka. za dużo ziarna zjadłeś panie kolego Cytuj
balon 5 379 Opublikowano 30 października 2016 Opublikowano 30 października 2016 Boże Mazz jaką dawkę strzelania przyjął w tak krótkim czasie koło siebie. Gearsy, BF1, TytanyDwa ::obemi Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 31 października 2016 Opublikowano 31 października 2016 Przecież chłop tylko w shootery gra więc wiesz. Cytuj
Suavek 4 828 Opublikowano 1 listopada 2016 Opublikowano 1 listopada 2016 Gundam Breaker 3 (PS4)O matko, jaka ta gra jest dobra. Ja wiem, że mam zwyczaj grać w różne niszowe japońskie pierdoły, które zwykle nikogo innego nie jarają, szczególnie jak palnę ścianę tekstu na ich temat, ale ta gra jest naprawdę tak miodna, że należy jej się więcej uwagi, nie tylko ze strony fanów anime. Mało gram ostatnio, często powszechnie dobre gry mnie szybko nudzą, albo odpychają, a tymczasem trzecią już odsłonę Gundam Breaker ogrywam i nadal mi się nie nudzi. W GB3 ukończyłem póki co główny wątek fabularny, ale tradycyjnie jest to zaledwie cząstka całości, gdyż cała zabawa zaczyna się na nowo, z nowymi zabawkami, na wyższym poziomie trudności.Gundam Breaker 3 to taka mieszanka wybuchowa. Gra to slasher/shooter z trzeciej osoby, zalatujący trochę Dynasty Warriors, czy Monster Hunterem, z olbrzymią ilością lootu jak w hack'n'slashach typu Diablo, z domieszką OLBRZYMIEJ customizacji zarówno wyglądu robota, którym walczymy, jak i jego parametrów i możliwości.Sama walka jest z założenia prosta, ale przyjemna. Sterowanie bardzo wygodne, przemyślane, intuicyjne, przystępne, ale dające pole do popisu przy większych combosach. Walczymy w kolejnych misjach z mobkami różnego pokroju, od mięsa armatniego, przez silniejsze i bardziej wymagające mechy, po gigantycznych bossów.Co jednak czyni Gundam Breaker tak miodnym, to wspomniana customizacja, w której zmienimy niemalże WSZYSTKO. Loot w grze to części mechów z kategorii broni melee, ranged, oraz części korpusu, głowy, rąk, nóg, backpacku, tarczy i pomniejszych modułów. Wszystko z różnymi parametrami, modyfikatorami i nierzadko dodatkowymi, unikatowymi zdolnościami. W zależności od tego co wyekwipujemy zmienia się nie tylko nasz styl walki, ale też dostępne umiejętności, a w efekcie cały styl rozgrywki.Jasne, koniec końców i tak chodzi o pokonanie przeciwników, ale przez tak bogate zróżnicowanie i multum opcji praktycznie w każdej misji możemy to robić inaczej. Mamy m.in. miecze krótkie, długie, podwójne, lance, bicze, strzelby, snajperki, karabiny maszynowe, wyrzutnie rakiet, granatniki, railguny, i pierdyliard innych broni. Nawet bez broni mamy dostęp albo do zwykłych uderzeń melee, albo opcji martial arts. Chciałem tutaj podać kilka przykładów, jak to wybór określonej broni przekłada się na zestaw dostępnych ruchów, combosów, kombinacji i zachowanie wrogów, ale stanowiłyby one raptem małą cząstkę całości. Plus nierzadko ten sam typ broni może występować w kilku odmianach, oferując zupełnie inny zestaw ciosów i ruchów. A znaczenie ma też to, jak połączymy ze sobą broń, ekwipunek i resztę zdolności, gdyż na przykład wyekwipowana tarcza może dać nam dostęp do ukrytego w nim bicza, który możemy wykorzystać jako dodatkową broń przy klepaniu combosów podstawowym mieczem, wydłużając potencjalne juggle. Tak samo konkretny korpus, czy nogi mogą mieć wmontowane (przykładowo) wyrzutnie rakiet, albo granatnik, co też poszerza asortyment podczas walki. Wiki mówi, że dostępnych części jest tak dużo, że teoretycznie można stworzyć ponad 10,000,000,000 różnych kombinacji. Możemy grać robotem zbalansowanym, albo nastawionym na walkę w zwarciu szybkim zestawem ciosów obszarowych, możemy zrobić typowego dystansowca z pokaźnym asortymentem karabinów i dział, albo inny bombowiec z atomówką i rakietami samonaprowadzającymi. Są też bronie charakterystyczne dla anime, jak samonaprowadzające się Funnele, z których też można robić osobne buildy. Raz jeszcze, to tylko mocno uogólnione przykłady, gdyż opcji jest naprawdę multum.A co jest najlepsze w trzeciej odsłonie serii to to, że za sprawą nowego systemu craftingu i ulepszeń KAŻDĄ część możemy doprowadzić do takiego stanu, że będzie ona użyteczna do samego końca gry, niezależnie od tego, od jak słabego mecha się wywodzi. Na tej samej zasadzie używając unikatowej broni czy zdolności możemy z czasem ją wylevelować do takiego stopnia, że będziemy mogli ich używać nawet nie mając wyekwipowanej części, z której pochodzi. Aby tego było mało, możemy ekwipować też pomniejsze moduły, które albo zwiększą parametry naszego robota, albo udostępnią dodatkową broń, lub umiejętność, bez konieczności ekwipowania określonej części głównej.Efekt taki, że jeśli chcemy, to możemy w pierwszej kolejności skupić się na wyglądzie naszego robota, a dopiero potem dopieszczeniu jego asortymentu broni i ruchów. A opcje wyglądu zostały rozbudowane jeszcze bardziej względem poprzednich części, gdyż nie tylko możemy zmieniać części i kolory ekwipunku, ale często też usytuowanie poszczególnych elementów, styl poruszania się, oświetlenie, efekty wizualne, emblematy i oznaczenia itp. itd.Opcji jest multum, tak że w samej customizacji można spędzić godziny. Na początku pewnie będziemy korzystać z tego, co nam wypadnie, ale i z tego możemy stworzyć różne ciekawe warianty - o na przykład.Nudzi się? To może dla odmiany coś bardziej złowieszczego?A może coś o bardziej "kobiecych" kształtach?Gundamy się nudzą? To może coś zalatujące zachodnimi designami?Albo od razu czołg na gąsienicach?A może... misia?Albo coś z zupełnie innej bajki? (foto nie moje)Aha, bo w grze też jest fabuła, tym razem inspirowana anime Gundam Build Fighters. Gdyż tak naprawdę nie walczymy robotami, tylko ich modelami w systemie VR. Walczymy w turniejach, poznajemy nowych bohaterów itp. W cut-scenkach nasz robot jest normalnie animowany niezależnie od tego, jak go wykreowaliśmy, co w niektórych przypadkach wypada naprawdę epicko.I choć animacja jest świetna nawet w przypadku tych bardziej pokracznych designów, tylko ze sporadycznym przenikaniem części tekstu, to nie tylko naszego mecha możemy podziwiać w pełnej krasie, lecz także twory innych graczy. Zarówno w specjalnym trybie, jak i głównej kampanii, możemy natknąć się na kontrolowane przez AI roboty innych graczy, którzy uploadowali ich dane na serwer. Jak pozbawimy ich konkretnych części, to możemy je zdobyć dla siebie jako loot. Roboty te jednak są znacznie silniejsze niż przeciętne mobki, a w zależności od tego jakie mają zdolności i uzbrojenie walki nawet 1 na 1 przeradzają się nierzadko w długą bijatykę. Piszę właściwie w samych superlatywach, gdyż naprawdę bawię się wyśmienicie. Może działa tutaj fakt, że dorastając bardzo lubiłem roboty i anime z gundamami, zaś w ostatnich latach byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony anime , ale jednocześnie wydaje mi się, że Gundam Breaker 3 jest grą na tyle dobrą i rozbudowaną, że może zainteresować nie tylko osoby lubiące anime/mechy/gundamy. Bo dla fanów jest to zdecydowanie pozycja obowiązkowa - bezdyskusyjnie najlepsza gundamowa gra, z jaką miałem styczność. Dopracowana, dopieszczona, przemyślana, a trzecia odsłona mocno usprawniona względem poprzedników. Dla tej gry kupiłem PS4, tak naprawdę i nie żałuję. Ba, nowa generacja przełożyła się na naprawdę świetne efekty wizualne, względem poprzedników. Do tego dynamiczna rockowa muzyka świetnie umila sieczkę wrogów. Nie wspomniałem w sumie też o najważniejszym - gra tym razem wyszła po angielsku. Co prawda tylko w azji, ale tłumaczenie jest bardzo przyzwoite, i właściwie raptem do kilku drobnych rzeczy mógłbym się przyczepić. Generalnie nie ma tu żadnej łamanej angielszczyzny, nawet w dialogach w cut-scenkach. Niemal wszystko jest poprawne gramatycznie i zrozumiałe, co też jest miłym zaskoczeniem. Ok, idealnie oczywiście też nie jest i mógłbym się przyczepić do kilku rzeczy w grze. Największe to fakt, że menu R&D jest mało wygodne i upierdliwe, oraz to, że w przeciwieństwie do drugiej odsłony, w trójce występuje naprawdę małe urozmaicenie lokacji. Praktycznie większość misji rozgrywa się w tych samych kilku korytarzach, lub zamkniętych arenach. Mało tego, spora ich część jest strasznie pusta i wzięta chyba z pierwszej części serii, podczas gdy w dwójce urozmaicenie było znacznie większe. To samo tyczy się bossów - wiele z nich to powtórka tego, co było w poprzednich odsłonach. Niby w planach są rozbudowane DLC, także fabularne, ale to nie tylko będzie kwestia czasu, ale i dodatkowych pieniędzy. No i framerate mógłby być lepszy - nie dość, że jest blokada 30fps, to w niektórych lokacjach zdarzają się spadki. Cicho liczę, że ktoś tam się zainteresuje, mimo mojego bełkotu. Gundam Breaker 3 jest naprawdę świetny i można przy nim spędzić długie godziny bawiąc się z różnymi wariantami i stylami rozgrywki, zarówno tymi odpowiadającymi naszym preferencjom, jak i tymi bardziej zabawnymi, czy szalonymi. Pole do popisu jest ogromne, a frajda z siekania czy strzelania ogromna. Poziom trudności nie jest wygórowany, przez co gra jest dość przystępna, ale wyzwanie też się znajdzie. Gorąco polecam import gierki. 2 Cytuj
okens 541 Opublikowano 1 listopada 2016 Opublikowano 1 listopada 2016 (edytowane) Until Dawn- Poczatek troche mnie przynudzil, pozniej bylo juz tylko lepiej. KLIMAT! To glowna cecha tej gry, mam zamiar wziasc sie za nia jeszcze raz, dokonac innych wyborow ale przede wszystkim mam ochote byc tam i przezyc to jeszcze raz. Mega gra. Dla Kyokushina: Te potworki ze zdjec z GOW4 splywaja jak rzadkie go.wno po kafelkach w porownaniu do... (tutaj ostry spoiler ale chyba juz ukonczyles UD) Wendigo. A gra przeciez nie jest juz najnowsza Edytowane 1 listopada 2016 przez okens 2 Cytuj
SlimShady 3 441 Opublikowano 1 listopada 2016 Opublikowano 1 listopada 2016 Nie polecam grac drugi raz, bo gra nie liczac tego, ze wplywamy na losy bohaterow to jednak niezbyt wiele sie rozni nawet podejmujac inne decyzje. To jednak nie jest poziom HR pod tym wgledem, gdzie 2 osoby mogly miec calkiem rozne sekcje. Cytuj
okens 541 Opublikowano 2 listopada 2016 Opublikowano 2 listopada 2016 No to ostry bol tylka bo przeciez w tych decyzjach drzemie taki potencjal, tyle mozliwosci... Cytuj
Andreal 2 123 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 (edytowane) Dungeon Siege 3 (X360) Któregoś pięknego dnia przypomniałem sobie, że mam grę ze złotej cebuli na zieloną platformę, więc postanowiłem przynajmniej włączyć i zobaczyć, cóż to takiego.Na wstępie zaskoczyło mnie logo Square Enix i Obsydian. Dlaczego zaskoczyło? Tak naprawdę nic wcześniej o grze nie wiedziałem, bo najzwyczajniej w świecie mnie nie interesowała. miałem kontakt z "jedynką" na PC (w pudle się jeszcze gdzieś wala), nawet nie pamiętam, czy przeszedłem, mogę jednak powiedzieć, że mnie znudziła. ot, zwykły klikacz H&S, zabijaj, podnieś poziom, ulepszaj, itd. Wracając do części trzeciej, włączyłem na chwilę i nie chciało mi się kończyć Niby zwykły H&S, ale: Fabuła - jest, i to dobra, ewidentnie widać tutaj ludzi od Obsydian, w dodatku w trakcie gry możemy podejmować decyzje, które rzutują na przyszłe wydarzenia w grze. Przerywniki między rozdziałami historii są dobierane w zależności od wspomnianych wyborów, a epilog technicznie przypomina to, czego moglibyśmy doświadczyć np. w Fallout 3. jest to film stworzony z urywków, które odpowiadają decyzjom przez nas podjętym w trakcie gry. l.o.r.e - a jakże, jest! Rozrzucone po świecie gry cząstki historii w postaci ksiąg, listów, przedmiotów, napisane ciekawie i bez zbędnego natłoku informacji. Zadania poboczne - są, ale nie za dużo, co w tym wypadku wypada na plus. W każdej większej lokacji trafia się tylko kilka, dzięki czemu nie jesteśmy skazani na wędrowanie po tej samej lokacji w nieskończoność. Główny bohater - jest nawet czterech do wyboru: mag, wojownik, archon (taki anioł), i skrzyżowanie wiedźmy z rewolwerowcem/snajperem (!), w naszej podróży towarzyszy nam jeden z trzech pomocników sterowanych przez AI (całkiem niegłupie), poza walka możemy wybrać, która postać aktualnie będzie nam pomagać, pozostałe w tym czasie są nieaktywne. Walka - a jakże, w końcu to H&S, ale bezmyślne ciskanie przycisków nic tu nie da, bo inaczej marnie skończymy., Każda postać ma dwa tryby walki, między którymi można się przełączać, jeden z nich jest szybki, jeden wolniejszy, zdolności można dość fajnie ze sobą łączyć, jest też dodatkowy tryb - defensywny. Częste używanie danego ataku czy zdolności odblokowuje jej mistrzowski poziom, którego jednak możemy użyć tylko wtedy, gdy mamy pełen wskaźnik specjalnej mocy uzyskiwanej z - a jakże - destrukcji przeciwników! Wyposażenie bohatera - generowane losowo bądź dostępne w sklepach, nie ma możliwości jego ulepszania, ale mamy na nie 9 slotów dla postaci własnej i tyle samo dla towarzyszy, sami ich też wyposażamy i wpływamy na ich umiejętności podczas podwyższania poziomów. Kooperacja - jest, dla maksymalnie czterech graczy, zdaje się przy kanapowo, ale nie testowałem. W każdym razie gramy na jednym ekranie, postaci poruszają się tylko w jego obrębie, nie ma możliwości uciekania poza. Pograłem chwilę z jakimś randomem. Ciekawostką jest to, że w wypadku wyboru opcji dialogowej każdy z graczy może zaznaczyć inną, także nie zawsze możemy zgadzać się z decyzją współgraczy. Oprawa graficzna - jest naprawdę bardzo ładnie, każda lokacja jest inna od poprzedniej, nie ma wrażenia, że wszystko się składa z klocków. Czasami lekko chrupało na poczciwym X360, ale nie było źle, dobry gejmplej przykrył wszystkie niedoskonałości. Wiem, ze to ważne, ale efektu ziarna nie zauważyłem. Co do długości gry, jedną postacią zajęło mi ok 13h, ale że każdego z możliwych bohaterów prowadzi się naprawdę inaczej, można spróbować pobawić się po raz kolejny z innymi wyborami fabularnymi. Grę mocno polecam, naprawdę solidna produkcja. Edytowane 3 listopada 2016 przez Andreal 2 Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 Bo Dungeon Siege nigdy nie chwalił się bogatą fabułą. W jedynce było się farmerem, którego pewnego dnia gospodarstwo zaatakowały kobolty i się chłop tak wku.rwił, że sięgnął za widły nakopać im do rzyci. Tak to było proste klikadło, ale siłą tej gry była armia jaką mogłeś w trakcie zdobyć i rozpiernicz na ekranie. Do tego oddzielna, rozległa kampania do multiplayera. Ta trójka nie ma w zasadzie nic wspólnego z serią. Cytuj
Andreal 2 123 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 . Ta trójka nie ma w zasadzie nic wspólnego z serią. I całe szczęście Cytuj
Frantik 2 583 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 Resident Evil: Revelations (PC) Drugie podejście do tego tytułu i... wciągnąłem się. Zaskakująco przyjemna rzecz, a do tego grając nie miałem tego dziwnego uczucia, że gram tylko w konwersję gierki z handhelda na dużym urządzeniu, a taki dość nieprzyjemny feeling towarzyszył mi wcześniej, gdy grałem chociażby w Castlevanię: Mirror's of Fate na PC, czy W Peace Walkera na PS3 Gameplay wciągał, fabuła również, gdy tylko dało jej się odrobinę czasu na rozkręcenie i włączy odpowiednie nastawienie na tradycyjny, Residentowy lekki kicz. Bardzo ładnie wypadły renderowane cut-scenki, które choć dość mocno odstają jakością od tego, jak wygląda rzeczywista rozgrywka, to z uwagi na rodowód produkcji i tak wygląda nieźle. Bardzo spodobało mi się wplecenie do rozgrywki lekkiej dawki oldschoolu rodem z pierwszych Residentów - eksploracja na ogół klaustrofobicznych przestrzeni, zbieranie kluczy do kolejnych rodzajów drzwi i stonowanie tempa akcji chociażby w stosunku do RE5 czy RE6. Parę razy moje uszy połechtał też całkiem przyjemny motyw muzyczny. Gdzieś przed końcówką gry, czasem minimalnie drażnił backtracking i krążenie po tym statku kolejny raz gdzieś w tę i z powrotem, no ale może ja jestem już przeczulony na tym punkcie.Tym niemniej z czystym sumieniem mogę giereczkę polecić. 8/10 1 Cytuj
XM. 11 053 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 Xenoblade Chronicles - 60h przygoda na Wii. Świetna warstwa fabularna, genialna dźwiękowa oraz wizualna (gra bardzo mocno chrupie, ale graficznie kosa). Prowadzenie fabuły wypadło o wiele lepiej niż w następcy - mnogość cutscenek daje rade, do tego raczej liniowy charakter gry zamiast oper worldu ma dobry wpływ na to. O niszczycielu XCX nie ma mowy jak to wiele razy czytałem - jest świetnie, inaczej prowadzona jest fabuła i tyle, ani razu nie miałem zonka związanego z plot twistem. Gameplayowo niestety to mocna sra.ka bo zero tu kombinowania, a wszędobylski grind tak wynudzał, że wiele razy miałem ochotę jak najszybciej skończyć grac. Podobało mi się, fani jRPGów pewnie zasłużenie uwielbiają ten tytuł, ja jednakże więcej nie odpalę, a w XCX na pewno będę grał jeszcze nie raz. Rayman Legends - dobry platformer choc bardzo łatwy (jedynie dodatkowe czasówki mogą sprawić trudność), do tego te mega krótkie etapy jednak nie trafiają do mnie tak jak w nsmb. Grafika to jakiś kosmos, jak to wyglada to łapałem się wielokrotnie za głowę. Większoą cześć gry przechodziłem z dziewczyną i grało się przyjemnie, ale również wiecej nie odpalę chyba, że do pośmigania z nią, do samotnego grania na pewno nie. Resident Evil Zero Remaster - co za klimat, co za ost. Sporo kombinowania - na początku TF zaciąłem się na 1,5h przez banalność zagadki, potem już szło z górki i może nie było tak ciężko pod tym względem w porównaniu do REmake, ale poziom trudnosci rozgrywki miedzy hardem tutaj, a tam to niebo a ziemia. Zombiaki wytrzymują kupę śrutu, wrogowie czesto respawnują się po kluczowym momencie w fabule. Do tego ciasnota lokacji co utrudnia walkę z nimi. Wkur.wiał mnie niesamowicie ten niesmietrelny typek co jest w paru lokacjach, małpisozny i żaby prędkosciowo to chyba "czwórkę" z zero pomyliły. Na poziom trudności na pewno wpłynął również kretyński brak skrzyni, ale no rozumiem konwencję i zabawę dwoma postaciami. Na minus to jedynie bossowie, jest sra.ka. Podobało mi się, z marszu kupiłem 2 i 3 w które nigdy nie grałem (dobra - w "dwójkę" pol h u kuzyna 15 lat temu). Będzie petarda i nawet nie byłem w stanie czekać na remake'a RE2 tylko łyknę pierwowzór z PSXa, a Code Veronica poczeka na następną okazję.. Gram sobie teraz w nsmb u i po przejsciu biorę się za "dwójeczkę". 4 Cytuj
Godot 416 Opublikowano 3 listopada 2016 Opublikowano 3 listopada 2016 Tomb Raider Definitive Edition. Wreszcie, wreszcie skończyłem! Pierwsze godziny to 10/10 i goty. Te otoczenie, ten gameplay i ta Lara. Do Tomb Raidera mam sentyment sięgający PSXa i zawsze w głowie Lara jest wyżej niż Drake. Więc przez jakieś 60% gry było mega. A potem wszystko s(pipi)ili i dali jakieś złomowiska, miliony przeciwników-zapychaczy, a już sama końcówka to takie brednie, że aż się plakać chciało. Wielka szkoda, bo zapewne przez to do gry już nie wrócę Od kiedy trafiamy do tej "wioski" ocena spada do 6/10. Graficznie jest bosko, gameplay i strzelanie spoko (pod warunkiem, że nie przesadzony). Łuk daje radę i to z nim 90% gry ukończyłem. Lara jako bohaterka bardzo fajna, widać jej rozwój, świetnie wygląda i świetnie jest zagrana. Pozostałe postacie żałosne, nie umywają się do Uncharted. Ogólnie dam 8+. Ten plusik to za sentyment. Ciekawe jaki jest Rise. Odpocznę trochę przy Wiedźminie i lecę na kolejną przygodę z Larą Cytuj
Mejm 15 369 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 Podobało mi się, z marszu kupiłem 2 i 3 w które nigdy nie grałem (dobra - w "dwójkę" pol h u kuzyna 15 lat temu). Będzie petarda i nawet nie byłem w stanie czekać na remake'a RE2 tylko łyknę pierwowzór z PSXa, a Code Veronica poczeka na następną okazję.. Gram sobie teraz w nsmb u i po przejsciu biorę się za "dwójeczkę". Ogrywam wlasnie RE2, jestem dopiero po scenariuszu A Leonem i zadna to petarda a zwykly kiep. Nie wiem skad te spusty nad dwojka i mam nadzieje, ze sie dowiem jak dokoncze pozostale 3 scenarios bo poki co bieda i do RE1 nawet startu nie ma. Ale poczekamy osadzimy. 2 Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 Until Dawn- Poczatek troche mnie przynudzil, pozniej bylo juz tylko lepiej. KLIMAT! To glowna cecha tej gry, mam zamiar wziasc sie za nia jeszcze raz, dokonac innych wyborow ale przede wszystkim mam ochote byc tam i przezyc to jeszcze raz. Mega gra. Dla Kyokushina: Te potworki ze zdjec z GOW4 splywaja jak rzadkie go.wno po kafelkach w porownaniu do... (tutaj ostry spoiler ale chyba juz ukonczyles UD) Wendigo. A gra przeciez nie jest juz najnowsza Co do Until Dawn to masz racje tutaj wykonania twarzy jeszcze nic nie przebiło. Edytowałem trochę ocene Girsów 4 bo miałem bezpośrednie porównanie z Piecem Ultra i na nim ostrość tez nie powala. Widać wyraźnie, że obraz jest zmiękczony na obu sprzętach. Także Noxx masz racje zbyt pochopnie to oceniłem. Rise of the Tomb Raider (Xbox One) Grafika: 8- + dobrze wykonana twarz Lary + ogień i oświetlenie w pewnej lokacji = najładniejszy moment w grze - ziarno - to co się dzieje w śnieżnej nocnej scenerii na początku gry to jakaś masakra hmm? Mróz chcieli pokazać? - słabe tekstury (pod koniec w jaskini tylko coś lepszego się pojawiło) - aliasing gdzieniegdzie widoczny nawet na W5500 - wstawki w 900p Gra wygląda ogólnie może trochę lepiej od remastera TR na PS4, ale też ma kilka rzeczy gorszych np. tekstury. Dźwięk: 8- + Karolina Gorczyca - sprawdza się fajnie w roli Lary Grywalność: 8 + w miarę strzelanie + fabuła ujdzie + końcówka - AI wrogów - gra jest bardzo krótka 5-6h Ogólnie: 8- Cytuj
XM. 11 053 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 Podobało mi się, z marszu kupiłem 2 i 3 w które nigdy nie grałem (dobra - w "dwójkę" pol h u kuzyna 15 lat temu). Będzie petarda i nawet nie byłem w stanie czekać na remake'a RE2 tylko łyknę pierwowzór z PSXa, a Code Veronica poczeka na następną okazję.. Gram sobie teraz w nsmb u i po przejsciu biorę się za "dwójeczkę". Ogrywam wlasnie RE2, jestem dopiero po scenariuszu A Leonem i zadna to petarda a zwykly kiep. Nie wiem skad te spusty nad dwojka i mam nadzieje, ze sie dowiem jak dokoncze pozostale 3 scenarios bo poki co bieda i do RE1 nawet startu nie ma. Ale poczekamy osadzimy. Ale czemu kiep, co Ci się nie podoba? Cytuj
nobody 3 504 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 (edytowane) RE2 w latach 1998-1999 zrywał papę z dachu nastrojem, świetnym ambientem, jump scenkami, designem, oraz efektownym gore z udziałem ciężkiego kalibru i brutalnych zgonach na protagonistach. Obrażanie go przy pierwszym kontakcie 17 lat po premierze SH, a 18 po jego wyjściu, kiedy to nie jest nawet grafika jest, a rynek zdążył zalać tuzin jego klonów jest bardzo niemiłe. Edytowane 5 listopada 2016 przez nobody 2 Cytuj
Mejm 15 369 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 @nobody tak, oceniac gre z 98 przez pryzmat 2016. Masz ty godnosc? ;/ @XM Najbardziej mnie kluje lekka odtworczosc wzgledem jedyniki. Posterunek policji to znowu bieganie po pokojach. Potem podziemia. Potem laboratoria. Ok, jest to zamkniety ekosystem pierwszych 3 residentow ale takiej kalki po prostu nie idzie nie zauwazyc. Dalej, o ile pierwsza czesc rznela ostro a Alone in the Dark i te zagadki w zbieranie medalionow zeby otworzyc przejscie do strozowki "jakos" dalo sie przelknac (bo opuszczony dom, ale tez po prostu konwencja i nalecialosci z przygodowek) tak ten sam mechanizm na posterkunku policji jest po prostu juz smieszny. Maly spoiler - prawie na poczatku musisz umiescic medalion w pewnej rzezbie zeby wylecial z niej klucz do innej czesci bydnku . No slabe to. Troche sytuacje ratuja notatki probujace tlumaczyc skad dziela sztuki na posterunku ale fakt jest taki, ze grajac zastanawiasz sie dlaczego ktos w ogole umieszczal takie zagadki w takim miejscu. Mnie to strasznie wybijalo z wczuwki i to sa dwa moje nawieksze zarzuty wzgledem RE1. Z pozytywow juz na szybko w punktach: - lepiej zaprojektowane rozmieszczenie zagadek (jak sie pomylisz albo nie wezmiesz itemu to niedaleko masz pokoj ze skrzynka) - replayability - latwiejsza w pierwszym kontakcie od RE1 (chociaz podobno gra Claire trudniejsza) - noz laduje od razu w skrzyni, bron w koncu do strzelania a nie chomikowania (ale to moze byc wada dla niektorych wzgledem RE1 bo mniej tu survivalu) - lepsze wykrywanie kolizji pociskow - ogolnie poprawione wiekszosc designerskich "bledow" jedynki (chociazby z marszu wieksze inventory) Takze w pierwszym kontakcie i po pierwszym przejsciu gra mnie rozczarowala (spodziewalem sie serio wiecej bo nietrudno natknac sie na opinie ze RE2 to najlepszy Resident ever, a przynajmniej najlepszy ze starej trylogii). Poki co zrobilem tylko Leona A scenario na range A ponizej 2,5h (za 3 przejsciem) i zdobylem rakietnice. Dlatego podkreslam, ze opinia dotyczy pojedynczego scenariusza i pierwszego wrazenia, ktore moze jakos sie zmienic po kolejnych przejsciach i alternatywnych scenarios. Ale nie sadze aby nagle kitranie kluczy po dziwnych miejscach nabralo dla mnie wiekszego sensu. Tutaj niestety smuteczek. ps. jak dalej podazac scenariuszami? Tak jak gra sugeruje koncowym savem czyli po Leon A zrobic Claire B? 1 Cytuj
SlimShady 3 441 Opublikowano 5 listopada 2016 Opublikowano 5 listopada 2016 Moge sie odniesc, bo sam ukonczylem klasyczne czesci z psx dopiero w 2016 i jak uwazam, ze zombiaki to g.owno obesrane pod jakakolwiek postacia tak bylem w szoku jak to dobra to jest gra nawet dzisiaj, a szczególnie zaskoczylo mnie mięsiste i satysfakcjonujace strzelanie lepszymi pukawkami, bo jak wiadomo survival horrory to gnioty pod tym wgledem. Co dalej? Wszechobecny klimat, która można kroic nozem i fakt gra polega na prymitywnym straszeniu, a fabule ma taka, która można napisac w 15 minut, ale jest pradziwym survival horrorem, który przetarl szlaki. Miałem trochę jak Ty, ale gralem najpierw rozdzial Claire, który jest zauważalnie słabszy, bo nie ma takich dobrych walk z bossami jak Leon, a szczegolna robote robil Mr.X , który był protoplasta jednego z najlepszych bossow w grach, czyli Nemesisa z nastepnej czesci. Jakbym miał oceniac w kolejności wyglodaloby to tak: RE2- 8.5 RE3- 8 RE1- 7 Jedynka zdecydowanie najbardziej meczaca przez ciagle latanie z kluczami i potężny backtracking majacy, tylko przedluzyc gre, ale generalnie ten problem ma każda czesc, tylko niektóre większy lub mniejszy. Rozumiem o co Ci chodzi z odtworczoscia, ale capcom z tego slynie i widać to w RE2/RE3, serii DMC(szczególnie tragiczna pod tym wgledem 4), serii Onimusha. Co zas się tyczy zagadek to wiadomo, ze wszystkie te klasyki survival horrory z zagadkami maja taki problem, ze rzadko kiedy sa logiczne, cos co można byłoby zrobić w inny/latiwiejszy tutaj jest celowo przekombinowane i te klucze szukasz jednego żeby odtworzyć strych/następnie na strychu znajdziesz klucz, który otworzy salon, a w doniczce w salonie znajdziesz klucz dzięki, któremu będziesz mogl pojsc się wy.(pipi) do WC. No głupie to, ale tak to zawsze wygladalo, zresztą ten gatunek jak praktycznie martwy, dzisiaj musiałoby to wygladac calkiem inaczej. P.S. Jeśli nie podobal Ci się scenariusz Leona to Claire nawet nie ma co ruszac. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.