Gość Rozi Opublikowano 4 marca 2017 Opublikowano 4 marca 2017 Metal Gear Solid V jedną z gier generacji, o mój borze tucholski. Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 4 marca 2017 Opublikowano 4 marca 2017 Ja nic nie poradzę na to, że taka słaba generacja. Z Metalem spędziłem 300h także na liście musi być. Cytuj
balon 5 381 Opublikowano 4 marca 2017 Opublikowano 4 marca 2017 "+ fenomenalne tekstur podłoża. Masakratory to tekstura deski w dojo ninja, tekstura podłoża w trującej jaskini oraz tekstura kamieni podczas wielkiej bitwy." Najmocniejsza TEKSTURA DESKI w historii gejmingu? Cytuj
Mejm 15 379 Opublikowano 4 marca 2017 Opublikowano 4 marca 2017 God of War Ascension - o ile w przypadku Batman Origins i jego bledow technicznych mozna "usprawiedliwiac" to faktem, ze gry nie robila ekipa RS tylko WB, tak dzialanie Ascension, pod ktorym podpisalo sie Sony Santa Monica, czyli typy od GoW3, jest jak dla mnie niewytlumaczalne. Gra sie wiesza, ale to mozna jeszcze przebolec. Bardziej wku.rwiaja takie bledy jak znikane obiektow w grze, co uniemozliwia rozwiazanie zagadek (restart checkpointu). Albo zje.bany system podpowiedzi, ktory wyswietla informacje co trzeba zrobic, ale okazuje sie, ze wykonanie kombinacji jest niemozliwe. Bo owszem, musisz to zrobic, ale pare metrow dalej, na innym obiekcie. Tylko po co wyswietlac podpowiedz wczesniej? O zachowniu postaci/obiektu przy uzywaniu pewnego artefaktu do manipulowania nawet juz nie wspomne. Nie wiem gdzie poszly moce przerobowe, ktorych zabraklo przy szlifowaniu tego tytulu ale domyslam sie, ze w multiplayer. Napisalbym cos o nim wiecej ale nie gralem. Jak pewnie wiekszosc. A po przejsciu singla widac, ze i ten tryb byl dostosowywany nijako pod rozgrywki sieciowe. Przede wszystkim zmieniono system walki. Parowanie praktycznie nie istnieje bo jego zastosowanie wymaga tajmingu, ktory przy spam-bukake jakie nam serwuja przeciwnicy jest awykonalny. Na plus jednak mozna oddac, ze naraz na planszy chlopkow do bicia jest mniej. Chyba mialo to wlasnie zblizyc rozgrywke bardziej pod multi, ale co z tego jak i tak nas napier.dalaja i ogolnie panuje chaos. Innymi slowy "taktyki" z trojki moga juz nie dzialac i trzeba sie dostosowac. A jesli o potworach juz mowa, to jaki piekny recycling. No ale to 6 odslona serii wiec i tak dobrze, ze zmienli tekstury. Jedyna nowoscia sa przeciwnicy, ktorzy swoim zachowaniem maja jakby symulowac ludzi w multiplayerze. Ale to chyba tylko 2 albo 3 takie postacie wiec je.bac to. Plus z kolei taki, ze minigierki w mordowanie potworow sprowadzaja sie czasami do czegos wiecej niz tylko wciskanie samych guzikow (uniki). Chociaz jak teraz mysle, to chyba zastapiono nimi sekwencje krecenia galkami pol i calych kolek. Ogolnie jakby spojrzec calosciowo to ten God rozni sie w wielu miejsach od trojki diametralnie. Inny system walki, rozwoju ostrzy/magii, dodanie ostrzom mocy odpowiednim dla jednego z czterech bogow, zmniejsznie ilosci fal potworow i postawienie na ich "jakosc" itd. Ale na koncu wyglada to na gre, ktora gdzies na etapie produkcji stanela wyraznie w rozkroku. Mialo byc inaczej, nowoczesnie i z nastawieniem na multi. I ucierpial na tym singiel, bo jak mialo byc inaczej skoro ta sama ekipa musiala tyrac nad dwoma trybami. Do tego widac ewidentny pospiech w konczeniu prac oraz gre, ktorej robienie bylo nastawione na wycisniecie ostatnich dularow z marki. Tytul jest krotki, zabugowany i miejscami nieintuicyjny (nawet dla tych co zeby zjeli na serii). Ja osobiscie nawet nie pamietam wielkiej kampanii reklamowej. Ot, jakies zapowiedzi byly, a ktoregos dnia gra sobie wyszla. Tyle. Jesli to miala byc kropka nad i przed (miejmy nadzieje, ze odswiezajacym) przejsciem serii w klimaty nordyckie to wyszedl tylko rozmazany kleks. 6+/10 Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 4 marca 2017 Opublikowano 4 marca 2017 Najmocniejsza TEKSTURA DESKI w historii gejmingu? Tak. Cytuj
Farmer 3 282 Opublikowano 5 marca 2017 Opublikowano 5 marca 2017 Tales from the Borderlands - Gra od Telltales więc nie trzeba wyjaśniać. Warto jednak wspomnieć, że sekwencje interakcji z otoczeniem są ciekawymi elementami. Skupmy się na tym co najważniejsze, na fabule. Historia rzuca nas na niegościnną Pandorę (i okolicę) lecz tym razem poznajemy opowieść dwojga bohaterów: Rhys'a - korposzczura z Hyperionu oraz Fiony - zawodowej oszustki. Szkielet fabuły nie odbiega od innych produkcji studia. Mamy przygodę, miłość, śmierć, zdrady, dramat i komedię... Sama opowieść jest ciekawa, daje kilka fajnych twistów i z chęcią zobaczyłbym powiązania w kolejnej odsłonie Borderlands od Gearbox Software. Na swojej drodze spotykamy nowe postacie ale i stałych rezydentów Pogranicza. Wątki czasem przeplatają się (czy raczej nawiązują) z wydarzeniami z Borderlands 2 i Pre-sequel. Nie pogniewałbym się gdyby duet głównych postaci trafił jako vault hunterzy w jakimś dlc do trzecich Borderlandsów. Jest mega potencjał zwłaszcza z Rhysem. Oprócz wiadomych nawiązań i easter eggów z Borderlands mamy odniesienia do popkultury i życia ogólnie jak np. "obrzędy" krawaciarzy. Chodzi o typowe zachowanie przedstawicieli korpo jak mają za dużo wolnego czasu w pracy. Ogólnie jeżeli miałbym podsumować wszystkie epizody (a tych jest 5) to są one na równym poziomie. Końcówka 1 cudownie gniecie nabiał zaś opening 4 epicko wprowadza nas w nieziemski klimat (hehe) natomiast 5 epizod daje nam spore pole do zabawy. I tu leży problem TftB i nie tylko tej odsłony ale i innych (a przynajmniej Walking Dead bo tylko to ograłem). Mianowicie ciągle ma się wrażenie, że podejmowane wybory są tak naprawdę kosmetyczne i dopiero ostatnie decyzje mają wpływ na przebieg historii. Cóż, uwarunkowane jest to samą opowieścią. Gdyby nasze wybory rzeczywiście miały konkretny wpływ na przebieg fabuły to twórcy musieliby przygotować setki scenariuszy na każdą ewentualność, a to jest nierealne. Poruszałem chyba podobną kwestię przy właśnie Walking Dead 2. Inną sprawą która mnie drażni to mimika postaci. Ilekroć widzę jak postać robi minę w stylu przekręca mi się w żołądku. I jeszcze te pauzy w dialogach jak postacie robią te miny. To by były wszystkie minusy. Cała reszta przyzwoita. Dla fanów serii Borderlands pozycja obowiązkowa. Zresztą czy jesteście fanami psycholi od Gearboxu czy nie na bank pokochacie Gortysa. A poniższy kawałek gra mi ciągle w głowie 1 Cytuj
Figaro 8 306 Opublikowano 5 marca 2017 Opublikowano 5 marca 2017 (edytowane) Fallout New Vegas - Skończyłem właśnie to cudo. Bardziej mi się podobało od trójki, a ten pustynny klimat połączony z muzyczką country po prostu mi podszedł. Niektóre questy były mocne. Pobawilbym się w poboczne questy, ale inne gry czekają. 9/10 Edytowane 5 marca 2017 przez Figaro 1 1 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Dark Souls 3 Z czystym sumieniem moge powiedziec, ze wszystkie Soulsy wliczajac w to Bloodborne juz za mna. Z jednej strony wielka szkoda, a z drugiej mam ogromna satysfacje. Takiego uczucia nie ma sie po zadnej innej serii. Dark Souls 3 to dalej dobre Soulsy. Widac drobne nalecialosci z Bloodborne. Wrogowie sa czesto bardziej agresywni, chowanie sie za tarcza nie zawsze wychodzilo mi na dobre. Kazde kolejne Soulsy staram sie ogrywac nieco inaczej. Walczylem juz malym mieczykiem, greatswordem oraz lanca. Tym razem postanowilem dac szanse toporkowi. Poczatkowo szlo jak po masle, Bossowie i przeciwnicy padali jak muchy. Gdzies tak od 3 ostatnich bossow zaczely sie schody i mialem ochote sprawdzic czy elite controller jest tak wytrzymaly jak mowia. Jakos sie powstrzymalem i po zapamietaniu schematu zachowan przeciwnikow jakos poszlo. Problem z toporkiem byl taki, ze ma maly zasieg i po udanym ciosie na chwile bylem odsloniety. Mala tarcza tez nie pomagala w obronie. Jak zwykle odpuscilem sobie gre "czarodziejem". Chyba nigdy nie przekonam sie do walki dystansowej w Soulsach. Tu liczy sie kontakt z bossem z bliska. On patrzy na mnie. Ja na niego. Gine. Pozniej on gryzie glebe a ja mam ochote krzyczec ze szczescia. To uczucie potegowane jest przytlaczajaca a jednoczesnie wzniosla muzyka jak zwykle genialna dla serii. Nie wiem czy to wina tego jak gralem czy co ale to byla dla mnie najkrotsza Soulsowa przygoda. Pierwsze przejscie zamknalem na niecalych 50h. Slabo biorac pod uwage okolo 100h w pierwszym DarkS. Na ogromny plus zaliczam finalowa walke. Wszystkie poprzednie czesci mialy tak banalne starcia z finalnym bossem, ze robilo sie ich zal. Tu po raz pierwszy musialem podjac kilka prob i nauczyc sie jego "obslugi". Dokoncze co mam z innych gier do nadrobienia i zabieram sie za Nioh. Wejscie do lokacji z ostatnim bossem to cos pieknego: 1 Cytuj
Paolo de Vesir 9 249 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 (edytowane) Fallout New Vegas - Skończyłem właśnie to cudo. Bardziej mi się podobało od trójki, a ten pustynny klimat połączony z muzyczką country po prostu mi podszedł. Niektóre questy były mocne. Pobawilbym się w poboczne questy, ale inne gry czekają. 9/10 Najlepszy trójwymiarowy Fallout. Szczerze liczę na to, że za następnego również weźmie się Obsidian. Edytowane 6 marca 2017 przez Paolo de Vesir Cytuj
Andreal 2 123 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Fallout New Vegas - Skończyłem właśnie to cudo. Bardziej mi się podobało od trójki, a ten pustynny klimat połączony z muzyczką country po prostu mi podszedł. Niektóre questy były mocne. Pobawilbym się w poboczne questy, ale inne gry czekają. 9/10 Poboczne zadania w tej grze są często lepsze niż wątek główny, no ale ciesz się, że zaliczyłeś kolejny tytuł. Cytuj
Figaro 8 306 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 (edytowane) Ktoś wstał lewą nogą, wow. <patrzy na miasto użytkownika> Aaa, okej, okej. Edytowane 6 marca 2017 przez Figaro Cytuj
XM. 11 057 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Banalne finałowe starcia w DS? Może w demonie tak, ale w Dark1 i 2 nie powiedziałbym. Cytuj
Andreal 2 123 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Ktoś wstał lewą nogą, wow. <patrzy na miasto użytkownika> Aaa, okej, okej. Co ma do tego miasto? Stwierdziłem fakt, podobnie było w Fallout 3, tam jednak zadania z głównej linii fabularnej były strasznie lipne i tylko poboczne tytuł uratowały. Trzeba jednak przyznać, że główna fabuła w NV rozkłada na łopatki tą z F3. Poza tym gry Obsydianu mają to do siebie, że wiele smaczków upchanych jest gdzieś obok i po prostu szkoda jechać przed siebie z klapami na oczach i nie zboczyć choć na chwilę z trasy. Cytuj
Figaro 8 306 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Ktoś wstał lewą nogą, wow. <patrzy na miasto użytkownika> Aaa, okej, okej. Co ma do tego miasto? Stwierdziłem fakt, podobnie było w Fallout 3, tam jednak zadania z głównej linii fabularnej były strasznie lipne i tylko poboczne tytuł uratowały. Trzeba jednak przyznać, że główna fabuła w NV rozkłada na łopatki tą z F3. Poza tym gry Obsydianu mają to do siebie, że wiele smaczków upchanych jest gdzieś obok i po prostu szkoda jechać przed siebie z klapami na oczach i nie zboczyć choć na chwilę z trasy. Ja tę grę przechodziłem prawie rok więc na pewno się z niczym nie spieszyłem... Zrobiłem sporo side questów i chciałbym więcej, ale trzeba poświęcić uwagę również innym grom. Z tego co mi wiadomo, czas nie jest z gumy. Po prostu rozbawił mnie powód tego minusa. Cytuj
Andreal 2 123 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 (edytowane) Rozbawił mnie fakt, że rozbawił cię fakt, i że w ogóle do głowy bierzesz minusy na forum internetowym Edytowane 6 marca 2017 przez Andreal 1 Cytuj
Figaro 8 306 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 (edytowane) A jak inaczej mam oceniać swoją wartość? He? Pomyśl zanim coś napiszesz. Edytowane 6 marca 2017 przez Figaro Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 6 marca 2017 Opublikowano 6 marca 2017 Banalne finałowe starcia w DS? Może w demonie tak, ale w Dark1 i 2 nie powiedziałbym. Nic na to nie poradze, ze takie byly. Na pewno duzy wplyw na poziom pojedynkow ma to jak rozwijamy postac + ekwipunek. Przykladowo w DS2 dopakowalem greatsworda na maxa, do tego olbrzymia tarcze na maksa, zaje.bity udzwig. Moglem robic rolki szybkie w ciezkiej zbroi i blokowac wiekszosc uderzen bez uszczerbku na zdrowiu. Stamina tez byla niezle podpakowana. Z tak przygotowanym tanko-"skoczkiem" moglem bez problemu bic wiekszosc bossow za pierwszym podejsciem. W DS3 obralem juz inna taktyke i tak latwo nie bylo. Pewnie kazdy ma troche inne doswiadczenia z kazda czescia. Cytuj
japco 275 Opublikowano 8 marca 2017 Opublikowano 8 marca 2017 http://imgur.com/OfrXbcT Spoko giereczka. 1 1 Cytuj
messer88 6 601 Opublikowano 8 marca 2017 Opublikowano 8 marca 2017 (edytowane) Wejscie do lokacji z ostatnim bossem to cos pieknego: Estus na +6? Coś chyba pominąłeś lokacje albo niedokładnie je zwiedzałeś :) Edytowane 8 marca 2017 przez messer88 Cytuj
XM. 11 057 Opublikowano 9 marca 2017 Opublikowano 9 marca 2017 Nioh - no cóż moge powiedziec? Fantastyczny tytuł w siwecie samurajów, klimat pierwszych dwóch chapterów Ninja Gaiden jest srogi, super system walki, soundtrack, potyczki z przeciwnikami na 10. 50h na przejscie, do tego mnostwo zabawy po skonczeniu gry. Szkoda tylko t ak małej ilosci tracków w ost czy raczej nie porywających starć z bossami. Kiedys na pewno jeszcze przejde ze dwa razy, ale teraz ochoty nie mam bo równie mocne sztosiwa na półce leżą. Bidning of Isaac Rebirth - ukonczyłem już ze 20 razy wiekszoscią postaci i krótko = idealny rogal, grania na wpisdu godzin, nie nudzi, bede grał w to miesiacami jak swego czasu w Spelunky. Dead Rising PS4 - dla mnie najlepsza gra o zombie posiadająca tylko jedna jedyna wade w postaci najgorszego AI npców w hostorii gier. Gdyby nie to to pełna dycha. Ost, psychole, prostota systemu z głębią, multum godzin do przegrania i infinite mode 2 Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 12 marca 2017 Opublikowano 12 marca 2017 Horizon Zero DawnGrafika: 9Nowy wyznacznik jakości grafiki, którego będzie ciężko przebić. Miejscami mamy grafe pod 10. Dżungla to istny avatar, która wygląda lepiej niż pierwszy trailer Drejka z muchą. Pięknie pokazuje też, że GG to jednak wyższy poziom niż ND. Design dżungli, lasu to nieosiągalny poziom dla innych a chapter 14 w U4 to przy Horizon jak z jakiejś niższej generacji . Lepiej tamci nich w końcu zmienią silnik. Pustynia, stepy we wschodzie czy zachodzi słońca, to coś niesamowitego, jestem w szoku, że coś tak pięknie może wyglądać. Teren górski to jak z widokówki, wystarczy tylko się udać na wyższy jego poziom by podziwiać całe otoczenie i inne góry. Krajobraz masakruje, podczas gry zrobiłem ponad 600 sharów.Tak w skrócie zalety i wady wizualne.+ niesamowicie wykonane miejscówki + widoki+ roślinność+ tekstury+ design robodino+ kapitalne oświetlenie+ bardzo dobre wykonanie postaci+ wykonanie i fizyka włosów Eloj baa nawet jeden typ przebił Drejka z klatą+ burza piaskowa+ fizyka co niektórych rozwalających się obiektów- tragiczna woda (aż nie pasuje to do tej pięknej gry)- wykonanie chmur takie sobie, gorsze niż w DC- wykonanie deszcz, chociaż i tak jest o wiele lepiej niż w KZJakby gra miała deszcz z MGS5, wodę z U4 i te chmury chociaż z DC ocena wizualna byłaby bez wahania na 9+Patrząc co zrobili goście od GG w HZD gdzie ponoć za późno dostali dev kity pod Pro to aż strach pomyśleć co oni wizualnego odpierdzielą w nowym KZ lub Kojima w DS.Dźwięk: 8+ dobra muza w tle podczas akcji+ odgłosy przyrody, maszyn itp.Dubbing jednak ujdzie Grywalność: 8+ w miarę ciekawa fabuła+ dobre skradanie+ walka z maszynami+ przydatne mające różne zastosowanie bronie, przedmioty itp.+ crafting+ niektóre misje, zadania itp.+ poziom trudności+ Aloy+ klimat- AI ludzi- główny wątek jednak jak dla mnie za krótki- czasami locka rzeczywiście brakuje, ale może to moje przyzwyczajenie do gier ala Souls- misje główne co prawda ujdą ponieważ nawet dałem niektóre do plusów, tylko szkoda, że naprawę ciekawych jest mało- zwabianie na gwizd ułatwia zdecydowanie za bardzo gręOgólnie: 8Bardzo dobra gra, jedna z lepszych na tej generacji a na pewno najlepsza gra od GG.Jednak to nie żaden giga hit czy nawet mega jak sobie to większość klapów wręcz wmawia bo grafika Dla mnie to taki Far Cry Primal Pro z trzeciej osoby.Teraz wracam do gry skończyć resztę zadań, no i trzeba brać się za coś innego. Cytuj
Mejm 15 379 Opublikowano 12 marca 2017 Opublikowano 12 marca 2017 Tomb Raider 2 (PC). Co za gra. Jedynka bardzo mi sie podobala, do dwojki za to mialem dystans z powodu "udziwnien". Mam na mysli przede wszystkim wprowadzenie ludzkich przeciwnikow jak i etapy miejskie (w kazdym razie nie "grobowe"). Tym samym wlasciwie odpuscilem sobie te serie i wrocilem do niej dopiero przy Legend. Zreszta pisalem to chyba juz a props recenzji TR3. Moj blad a zarazem szczescie polega tu jednak na tym, ze chcac zmierzyc sie z seria zagralem w czesc trzecia przed czescia druga. Bo pradoksalnie trojka jest olbrzymim krokiem w tyl w stosunku do czesci 1 & 2 i nijako czulem to grajac w trojke, ale dopiero po skonczeniu TR2 widze na jaka skale. W punktach bedze chyba tym razem wygodniej. A wiec: - ciaglosc fabuly. Wiemy dlaczego zaczynamy gdzie zaczynamy a kolejne etapy wynikaja z historii i sa logicznie polaczone. Nie ma stytuacji jak w TR3, ze ladujemy w Londynie bo jest tam czesc meteorytu ale dlaczego w Londynie i dlaczego posiada ja ta osoba nie dowiadujemy sie nigdy. Zatem w TR2 mamy przygode a w TR3 zlepek jakichs randomowychy lokacji bo ktos wpadl na pomysl, ze np. w serii nie bylo jeszcze "pustyni". - projekt etapow. Mistrzostwo. Liniowe, rozlegle ale logiczne. Do tego ze skrotami pozwalajacymi uniknac backtrackingu. Bez zludnej i niepotrzebnej opcji wyboru sciezki jak w TR3. Tym samym nie powodujace uczucia, ze cos tracimy bo wybralismy inna mozliwosc dotarcia do wyjscia. I przede wszystkim ciekawe. Balem sie tej Wenecji ale okazala sie jednym levlem i to bardzo fajnym. Dalej byly budynki jak dom czy opera ale zrobione z pomyslem i z przyjemnoscia sie po nich biegalo. Jakze odmienne od tego co widzialem w nudnym Londynie z rusztowaniami, przepompownia, stacja metra czy pseudo muzeum. Obrzydlistwo. A nie bede juz pastwil sie nad wiezieniem czy baza wojskowa. Rozumiem, ze moze bylo juz zmeczenie materialu i pomyslow wiec podjeto decyzje o pojsciu w cos innego niz groby ale w TR3 po prostu zrobiono to zle, jak wiekszosc gry zreszta. - sekrety. No poezja. Wiemy, ze w kazdym etapie sa 3 i tylko 3. Do tego nie sa poukrywane jakos specjalnie. Czasami leza sobie tak o, czasami widzimy je za "szyba" i trzeba odnalesc ukryte wejscie, czasami podswiadomie czujemy, ze za tym rogiem albo w tamtym kanionie moze cos byc wiec sprawdzamy, szukamy. I przede wszystkim wiadomo, ze secret mozna ominac jedynie przez swoja nieuwage a nie przez to, ze poszlo sie inna droga albo, ze uruchomilo mechanizm czasowy, albo, ze nie zebralo sie secreta 3 wiec zdobycie secreta 5 bedzie niemozliwie. Za zebranie wszystkich znajdziek nic nie dostaniemy. Ale po ukonczeniu gry kazda opcja new game daje nam zestaw wszystkich broni plus infinite ammo. Tym samym mozna rozpoczac zabawe od nowa bez stresu, ze znow zagroza nam przeciwnicy i spokojnie skupic sie w drugim podejsciu na szukaniu sikretow. I ma to ku.rwa sens. Co nie ma sensu to to, ze w zje.banym systemie czesci trzeciej takie dobrocie dostajemy po znalezieniu wszystkich sekretow. Jaki wiec jest sens przechodzic gre z nieskonczona amunicja jesli zna sie ja juz na wylot bo przeciez trzeba bylo zebrac znajdzki? To wiedza chyba tylko typy co robily trojke. - detale. A wlasciwie ich brak. Jaki jest silnik tombow 1-5 kazdy wie. Dlatego etapy powinny byc jak najmniej klaustrofobiczne (pomijam jakies tunele) po to aby Lara sterowalo sie w miare plynnie. I tak jest. W jedynce duze przestrzenie. W dwojce jeszcze wieksze przestrzenie. W trojce ku.rwa wasko, ciasno i naje.bane detalami. Bo dzungla bedzie bardziej realistyczna jak naje.bimy listowia, ktore przysloni podloze a tam damy albo pulapke labo "nierownosci terenu", o ktore Croftowna bedzie sie potykala. Chyba tylko raz w ktoryms etapie TR2 ku.rwilem bo wlasnie teren byl ciasny i uksztaltowany tak, ze nie dalo sie porzadnie biec. Proporcje wzgledem trojki totalnie odwrocone. Lara biega sie i skacze instynktownie. Widzisz teren i wiesz co i jak, biegniesz i wiesz co mozesz. W trojce, jak pisalem, to festiwal loada i sejwa bo tam sie testowalo wszystko metoda prob i bledow. Ok moze juz starczy. Jak widac dwojka to czesc swietna, nawet jesli ogrywana po trojce. Poprawiono to co nie gralo w jedynce, czyli nic (ok, moze teraz mniej jest magazynkow do uzi w grobowcach ale wynika to z tego, ze wiecej jest przeciwnikow ludzkich) i dodano cos od siebe ale z glowa. Smieszy mnie teraz czesc trzecia bo tam poszlo cos mocno nie tak. Randomowe lokacje, fabula z du.py, brak ciaglosci a nawet taki detal jak ikonka podniesionego przedmiotu. W dwojce widomo bylo co podnieslismy bo czasem przedmioty lezaly jeden na drugim. W trojce tego nie ma. Dlaczego? Przeciez to pier.dola a jakze pozyteczna. Lepszy design leveli, mniej detali ktore tylko powodowaly zagubienie. Pojazdy, ktorymi da sie sterowac i sa tylko dodatkiem a nie jak w trojce padaka (kajaki xD). Do czego moglbym sie przyczepic to zatrzesienie broni. Nie wiem po co tyle tego. Ja sie bawilem w zabijanie praktycznie tylko z pistoletow (na koniec ilosci naboi do reszty broni szly w tysiace). Wiec na ch.uj jakis granatnik czy uzi? Ze o bazoocie z TR3 nie wspomne xD. Troche sie wyzlaszczam na czesci trzeciej ale dopiero w konfrontacji z dwojka widze jak ta gra zostala zje.bana. Pospiech? Kolejny grudniowy deadline? Nie wiem. Wiem za to, ze odpuszcze sobie dodatek do TR3 a z mila checia uruchomie "dlc" Golden Mask do TR2. 9/10 2 Cytuj
Oldboy 984 Opublikowano 12 marca 2017 Opublikowano 12 marca 2017 (edytowane) Czyli co ? Horizon < Tomb Raider2 Edytowane 12 marca 2017 przez Oldboy Cytuj
xbor 54 Opublikowano 12 marca 2017 Opublikowano 12 marca 2017 Valiant Hearts, jakie to było świetne. Oczywiście nie mam tu na myśli mechaniki bo ta schodzi na trzeci plan, jest tylko pretekstem do pokazania wspaniałej i chwytającej za serce opowieści o kilku ludziach i ich losach podczas I wojny światowej. Tak poruszającej i smutnej historii nie spotkałem w żadnej grze. W ogóle moim zdaniem ciężko ten twór nazwać grą, bo nie o granie tu chodzi moim zdaniem. Jest to po prostu piękna opowieść o zwykłych ludziach których wojna zmusza do niezwykłych i to niezwykłych nie tylko w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa czynów. Sama rozgrywka która jest tutaj poprawna, nie przeszkadza w poznawaniu opowieści jest nie tylko pretekstem do opowiedziana losów tych kilku bohaterów ale także jest to wspaniała lekcja historii. Nie mam w zwyczaju czytania wszystkich wpisów, notatek i tego typu tekstów grach o każdym znalezionym przedmiocie, tutaj natomiast przeczytałem wszystkie "fakty" i opisy wszystkich przedmiotów które znalazłem, mimo tego że przedmioty te do niczego nie służą w samej grze. Oprawa audiowizualna świetnie pasuje do powiadanej historii, grafika jest przyjemna dla oka, trochę komiksowa. Polecam tę opowieść. 9/10 Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 12 marca 2017 Opublikowano 12 marca 2017 Layers of Fear Pare dni temu ukonczylem Layers of Fear na XO. Gra niby ok ale ciesze sie, ze zaliczylem ja w ramacha abonamentu gold. Sam pomysl na gre ok. Po prostu symulator chodzenia z dreszczykiem. Po pierwszym odpaleniu gry bylem nawet zachwycony klimatem, myzyka i tym, ze kazde kolejne pomieszczenie zaskakiwalo wizualnie czy sposobem wydostania sie z niego. Nie chodzi oczywiscie o poziom zagadek bo tych praktycznie brakuje w calej grze. Bardziej o surrealistyczne wykonanie pomieszczen. Do tego grajac dzieki fabule mialem wrazenie jakbym czytal opowiadanie Poe "Berenice" czy "Eleonora". Nie bede zdradzal dokladnie o co chodzi. Watek fabularny jest oszczednie poprowadzony ale w pewien sposob szokujacy i bardzo klimatyczny. Takie sa maje wrazenia po ograniu calosci. Plus jeszcze maly jeden "feler". Sterowanie. Nie wiem czym to jest dokladnie spowodowane (moze mala ilosc klatek) ale rozgladanie w tej grze ustepuje pod katem topornosci tylko otwieraniu szuflad. Przez skaszanione sterowanie trafienie w "klamke" to maly wyczyn. Gdyby nie to gra bylaby duzo lepsza. Nie genialna ale po prostu dobra. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.