nobody 3 504 Opublikowano 25 lipca 2019 Opublikowano 25 lipca 2019 (edytowane) 23 godziny temu, kotlet_schabowy napisał: No ale wiadomo, że gra (podobno) stoi fabułą i narracją. No cóż, mnie jedno i drugie nie porwało. Owszem, parę patentów, łamania czwartej ściany itd. jest naprawdę ciekawych, ale całokształt nie wywołał we mnie jakichś większych emocji. Wszystko było trochę, jak ta paleta barw: wyblakłe. Może jakąś rolę odgrywa tu brak znajomości Niera: nie wiem. Prawdopodobnie trochę mnie ominęło/pozostało do analizy i interpretacji, ale generalnie takie japońskie, egzystencjalne pitu pitu w stylu "czy maszyny majo dusze" to mnie obecnie średnio rusza. Może jakbym miał 14 lat to bym się jarał. No ale to nie jest story typu "czy androidy mają dusze". Od tego masz Blade Runnery, Ghost In The Shell, czy inne Detroit. To właściwie nie jest nawet historyjka o androidach, ale ZNAKOMITE przełożenie koncepcji nietzscheańskiej "Śmierci Boga", "Wiecznego Powrotu", oraz głównych koncepcji egzystencjalizmu J.P. Sartra i Sorena Kierkegaarda, na których bazuje zresztą sukces najlepszego serialu animowanego w historii ludzkości. POTĘŻNE SPOILERY WYJAŚNIAJĄCE DLACZEGO AUTOMATĄ JARA SIĘ TYLKO LEPSZY SORT Spoiler Rolę zmarłego Boga w Automacie pełni ludzkość. Twórcy androidów, którzy, podczas inwazji obcych od tysiącleci są już martwi, na skutek wydarzeń z części pierwszej. Za podtrzymywanie mitu o niej, wykreowana przez same androidy organizacja YORHA, aby nadawać pozbawionym "Twórcy" androidom jakikolwiek sens dalszej egzystencji. I tak jak u Sartra i Kierkegaarda, życie bez obecności opiekuńczego Boga "samo w sobie" traci jakikolwiek sens najlepszą alternatywą staje się albo śmierć, albo odnalezienie go samodzielnie; w najrozmaitszy sposób (mój ulubiony, to chyba religijna sekta Kieregaarda, której celem stało się uzyskanie nieśmiertelności, a część członków w pewnym momencie dosłownie wykonuje "leap of faith" nad basenem z roztopionym metalem xd). W sumie wcale nie trzeba czytać do tego żadnych książek. Sporo z tych zagadnień narzuca się sama, podczas rozgrywki i dialogów, część odsłaniają fabularne side questy. Ostatni raz tak dobry tematycznie i zbliżony koncept (ale z nieporównywalnie gorszą narracją) dostarczył chyba tylko MGS2. Edytowane 25 lipca 2019 przez nobody 7 Cytuj
Kmiot 13 884 Opublikowano 25 lipca 2019 Opublikowano 25 lipca 2019 I co teraz? Kotlet ubity, jak na obiad. 1 Cytuj
kotlet_schabowy 2 735 Opublikowano 25 lipca 2019 Opublikowano 25 lipca 2019 9 minut temu, nobody napisał: No ale to nie jest story typu "czy androidy mają dusze". Od tego masz Blade Runnery, Ghost In The Shell, czy inne Detroit. Nie mówię, że to jest główny przekaz fabularny, dlatego napisałem "w stylu". Ja to wszystko co napisałeś łapię, tylko no zwyczajnie nie robi to na mnie aż takiego wrażenia. Może kwestia "wrażliwości". Tym bardziej, że forma w jakiej to jest podane nie jest jakoś wybitnie subtelna. Nazwijmy przeciwników nazwiskami znanych filozofów, gracze się będą GŁOWIĆ o co chodzi. Zresztą jak sam napisałeś, te wnioski można wyciągnąć nie mając szerszego kontekstu z dzieł filozoficznych (nie oszukujmy się, jaki procent graczy faktycznie poznał materiał źródłowy a nie jakieś opracowania z neta?). Porównanie do MGSów jest dobre, ja bym dorzucił do tego Matrixa, bo we wszystkich tych przypadkach po latach/z dystansu widać, że to wszystko jest takie troszkę, płytkie. Ot, wrzućmy jakieś elementy zahaczające o filozofię, "zwykli" gracze będą odbierać fabułę na poziomie "2B i 9S walczą z wrogami, na końcu mamy twisty", a dla innych będzie głęboko. No cóż, nie chcę się tu robić na cynika, ale mnie to, jak wspomniałem, jakoś nie poruszyło. 2 Cytuj
nobody 3 504 Opublikowano 25 lipca 2019 Opublikowano 25 lipca 2019 (edytowane) @kotlet_schabowy Ja twoje zdanie w sumie szanuję mocno, bo poza zbyt uproszczonym streszczeniem samej fabuły, napisałeś bardzo merytoryczną opinię gry jako całości. Sam też uważam, że w kwestii gameplayu gra na normal szybko staje się zbyt prosta, a na hard zbyt trudna, przez co zachodzi konieczność odhaczania side questów, jeśli w ogóle chcemy zaliczyć prolog "trzeciego przejścia" bez schodzenia w dół w opcjach (No Hi Rozi). 36 minut temu, kotlet_schabowy napisał: Ja to wszystko co napisałeś łapię, tylko no zwyczajnie nie robi to na mnie aż takiego wrażenia. Może kwestia "wrażliwości". Porównanie do MGSów jest dobre, ja bym dorzucił do tego Matrixa, bo we wszystkich tych przypadkach po latach/z dystansu widać, że to wszystko jest takie troszkę, płytkie. Ot, wrzućmy jakieś elementy zahaczające o filozofię, "zwykli" gracze będą odbierać fabułę na poziomie "2B i 9S walczą z wrogami, na końcu mamy twisty", a dla innych będzie głęboko. No cóż, nie chcę się tu robić na cynika, ale mnie to, jak wspomniałem, jakoś nie poruszyło. Jak najbardziej, o to chodzi i nie jest to żaden diss. Gra największego kopa wykonała świetną narracją, której zwieńczeniem jest true ending, wymagający połączenia sieciowego i w sumie przede wszystkim tym. Tym niemniej większość kluczowych symboli nie jest tu tak powierzchowna, jak np. biblijno mitologiczne nazwy w Matrixie. Wspomniany Wieczny Powrót ma w dzisiejszej fizyce teoretycznej taki sam status, co np. hipoteza multiwersum, czyli pozbawiony jest jakichkolwiek dowodów, ale teoretycznie - być może w jakiejś innej formie - pozostaje równie prawdopodobny i równie cholernie intrygujący (w grze pojawia się zresztą, w zdecydowanie bardziej możliwej formie). Szczerze powiedziawszy bardziej o pustą pretensjonaność posądzałbym już Kojimę, którego DS zdaje się powielać wszystko co w tym temacie najgorsze (zaraz obok serialu Lost). No koleś ewidentnie wypalił się po "trójce" i co najwyżej dostarcza fajne "momenty", oraz wizje artystyczne, dlatego też nie mam wobec niego żadnych oczekiwań. Edytowane 25 lipca 2019 przez nobody Cytuj
Figaro 8 300 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 Dark Souls 3 - To chyba jedna z pierwszych gier ukończonych w tym roku. Zapał do grania trochę zanika, ale nie dla Soulsów - najlepszej serii gier tego dziesięciolecia. A i tutaj wkrada się zmęczenie materiału. Ta część to istny hołd serii, taki bezpieczny homage bez wychylania się w jakąś stronę. Gra rzekomo dla weteranów - dlaczego brakuje więc niespodzianek dla tej grupy odbiorców? Za dużo odniesień do jedynki, moje oczy zrobiły 360 stopni kiedy po wspominkowym Anor Londo wepchnęli jeszcze Grand Archives. O ciągłych odniesieniach, przeciwnikach z jedyneczki nie wspominając. Nie podoba mi się przyspieszenie systemu walki. DemSouls i jedyneczka były idealne. Tam walka była wolniejsza, bardziej jak rycerskie szachy. Tutaj mamy Bloodborne, ale bez systemu walki Bloodborne. Jakkolwiek to znaczy. Trzecie Soulsiki są może bezpieczne, przewidywalne, bez żadnego twistu w jakimkolwiek zakresie, ale to wciąż Soulsiki. To wciąż TOP ostatnich lat growych. To wciąż ten sam legendarny level design (choć tutaj zbyt liniowy), to wciąż ten sam wspaniały klimat (choć brakuje czegoś nowego), to wciąż ten sam cudny system walki, który wyciągnie z ciebie pot i łzy. Dziękuje panie Miyazaki za tę genialną serię, za te wszystkie godziny całego spektrum emocji. Do dzisiaj pamiętam jak w Trytonie przyciągnęła mnie ta azjatycka okładka Demonsów na której leżał pokonany, poddający się rycerz. Do dziś pamiętam jak ten obraz do mnie przemówił i przekonał do ryzykownego zakupu, który tak bardzo się opłacił. Ku.rwa cała ta seria jest zayebista i dobrze, że Elden Ring będzie duchowym następcą, ale z wieloma zmianami. Nie chcę już Dark Souls 4. Ale remasterem Demonsów nie pogardzę. 8/10 Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 8 minut temu, Figaro napisał: Nie podoba mi się przyspieszenie systemu walki. DemSouls i jedyneczka były idealne. Tam walka była wolniejsza, bardziej jak rycerskie szachy. Tutaj mamy Bloodborne, ale bez systemu walki Bloodborne. Jakkolwiek to znaczy. Właśnie to jest genialne w tej części, że możesz grać powoli i defensywnie jak w poprzednikach, albo szybko jak w Bloodborne. Wyszło to super i jest jedną z największych zalet, nie wiedziałem, że ktoś może na to narzekać o_O. Cytuj
Paolo de Vesir 9 234 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 No i trójeczka stała się przez to o wiele przystępniejsza. Nie skończyłem żadnej gry z serii, ale tutaj mam największy progres (pokonałem 4 albo 5 bossów). Próbowałem wszystkich części poza jedynką i trójka pozwala nowicjuszom na miękkie wejście. 2 1 Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 Jednak trójka i dwójka mają najtrudniejszych bossów w serii, według mnie oczywiście. Cytuj
Pupcio 18 655 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 6 minut temu, Paolo de Vesir napisał: No i trójeczka stała się przez to o wiele przystępniejsza. Nie skończyłem żadnej gry z serii, ale tutaj mam największy progres (pokonałem 4 albo 5 bossów). Próbowałem wszystkich części poza jedynką i trójka pozwala nowicjuszom na miękkie wejście. grałem we wszystkie części i w trójce też najdalej zaszedłem xD ale to chyba przez to że mi miejscówki przypominały klimatem bloodporna. W końcu i tak wymiękłem po kilku bossach no nie czuje tej serii, już nawet nie zamierzam robić do niej więcej podchodów Cytuj
Kmiot 13 884 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 Dla mnie trójeczka jest najlepszą z trylogii. Jedynka też na zawsze w serduszku (podobnie jak DeS, ale tę grę oceniam w trochę innych kategoriach prekursora), jednak z perspektywy czasu miała ona parę wad, a przede wszystkim kilka nieudanych lokacji. Izalith tragiczne, Tomb of the Giants to fajny zamysł, ale osobiście nie znoszę w grach ciemnych poziomów, Great Hollow klimatyczne, jednak nieprzyjemne do nawigowania (bieganie po gałęziach - ugh!), a Blightown to również świetna koncepcja, ale wykonanie i czytelność mocno tam kulała. Czysto subiektywne odczucia, bo moje preferencje to lokacje w klimatach zamków, miasteczek, wiosek, piwnic, katakumb. I w Dark Souls 3 nie pamiętam naprawdę słabej miejscówki. Były lepsze, gorsze, ale słaba? Nie sądzę. Do tego w większości uczciwe walki z bossami, a nawet "nieuczciwi" książęta to jeden z najlepszych i najbardziej pamiętliwych bossfightów w serii i dopiero DLC dorzuciło pod tym względem do pieca (Friede...), ale oba dodatki były wręcz kapitalne (ten szarżujący z oddali Gael!). Nie no, rewelacja. Im dłużej nad tym myślę, tym dobitniej do mnie dociera, że DS3 jest najlepsza i najbardziej dopieszczona w większości aspektów. Za jakiś czas to właśnie do niej najchętniej powrócę. Cytuj
Figaro 8 300 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 Godzinę temu, Rozi napisał: Właśnie to jest genialne w tej części, że możesz grać powoli i defensywnie jak w poprzednikach, albo szybko jak w Bloodborne. Wyszło to super i jest jedną z największych zalet, nie wiedziałem, że ktoś może na to narzekać o_O. Chodzi mi o to, że przeciwnicy są szybsi, często nawet zombiakowe mobki. Godzinę temu, Paolo de Vesir napisał: Próbowałem wszystkich części poza jedynką i trójka pozwala nowicjuszom na miękkie wejście. To śmiesznie bo ja ograłem wszystko przed trójką i dla mnie 3 miała najtrudniejsze początki. 44 minuty temu, Kmiot napisał: Jedynka też na zawsze w serduszku (podobnie jak DeS, ale tę grę oceniam w trochę innych kategoriach prekursora), jednak z perspektywy czasu miała ona parę wad, a przede wszystkim kilka nieudanych lokacji. Izalith tragiczne, Tomb of the Giants to fajny zamysł, ale osobiście nie znoszę w grach ciemnych poziomów, Great Hollow klimatyczne, jednak nieprzyjemne do nawigowania (bieganie po gałęziach - ugh!), a Blightown to również świetna koncepcja, ale wykonanie i czytelność mocno tam kulała. No cóż, mnie chyba urzekła ta surowość i bezkompromisowość tych poziomów. Może nie były tak przepiękne i lśniące efektami, ale miały w sobie coś hardkorowego i nieprzystępnego. Ja na przykład uwielbiam Blightown. 46 minut temu, Kmiot napisał: do mnie dociera, że DS3 jest najlepsza i najbardziej dopieszczona w większości aspektów. Mogę się zgodzić, że jest najbardziej dopieszczona. Nie ma gorszej drugiej połowy czy jakiegoś przykrego poziomu, który każdemu źle się kojarzy. Cytuj
Kazub 4 585 Opublikowano 27 lipca 2019 Opublikowano 27 lipca 2019 (edytowane) Jesli chcialbym byc mozliwie jak najbardziej obiektywny i dac jedna rzecz co do ktorej nie mam cienia watpliwosci, to..... .....dwojka ma najtrudniejszy poczatek i bez dyskusji. Mamy klatwe na hp, nie ma butelek, jestesmy notorycznie przez moby zaskakiwani albo/i gankowani. Jak wezniemy klase startowa bez zbroi z dobrym def, to jestesmy na hita, albo dwa. Do tego zmiany w sterowaniu (ruszamy sie nie w 360' jak w pozostalych grach, tylko w 8 kierunkach) Edytowane 27 lipca 2019 przez Kazub Cytuj
candle93 11 Opublikowano 30 lipca 2019 Opublikowano 30 lipca 2019 (edytowane) Większość graczy pod koniec generacji ma już za sobą wszystko, co najciekawsze, a ja dopiero w tym roku sprawiłem sobie PS4. Z wishlistą sięgającą kilkudziesięciu pozycji musiałem sobie poustawiać priorytety i pierwsze, za co się zabrałem, to Dziedzictwo Narodowe – Wiedźmina. Zatem Wiedźmin 3: Dziki Gon i jak mi się w niego grało. Fantastyczne jest bycie wiedźminem, chodzenie od wioski do wioski i podejmowanie się zleceń, by zarobić na chleb (czy, w moim przypadku, na naprawę ekwipunku i wytworzenie nowego). Lud zazwyczaj gnębi jakiś potwór, a do walki z nim należy się przygotować: przepytać ludzi, zbadać miejsce czyjejś śmierci. Warto przygotować znak lub petardę, posmarować miecz odpowiednim olejem, łyknąć eliksir, a dopiero potem wytropić i zabić. Choć każde zadanie rozwiązujemy podobnie, każde okazuje się wyjątkowe: Spoiler gryf atakuje ludzi, ponieważ żołnierze zamordowali jego partnerkę, nawiedzający latarnię morską upiór mści się za sprowadzanie statków na skały, a „kudłate ch.j wie co z lasu” to… elfi partyzanci pozorujący ataki potwora xd Nie zawsze udaje się zbawić świat: czasami próbujesz dobrze i tylko psujesz, a czasami każde rozwiązanie jest niesatysfakcjonujące. Nie ma lekko. Tam gdzie ludzie, tam nie tylko ich problemy, ale i rozrywki: Gwint stał się dla mnie opcją dialogową pierwszego wyboru, zostałem też największym kozakiem w walce na gołe klaty. Przyjemnie było… obserwować zwyczajne życie. Choć podłożonym głosom daleko do ideału, to choćby dla tekstów gminu trzeba grać w tę grę z polskim dubbingiem. Lubiłem też grzebać w recepturach, schematach i drzewkach rozwoju. Poszedłem w alchemię, co pod koniec gry doprowadziło do żonglowania eliksirami w trakcie walk i wiecznie zmutowanej twarzy Geralta, komicznej w czasie scenek. W grę wczuwałem się najlepiej, gdy nigdzie się nie spieszyłem, problem tylko z tym, że watek główny raczej nie sprzyja powolnemu przechodzeniu. Geralt musi odnaleźć Ciri, zanim zrobi to Dziki Gon – trochę stresujące zadanie i raczej zachęcające do pospiechu, prawda? Szkoda też, że najmocniejsze i najciekawsze wydarzenia czekają na graczy w pierwszej ćwierci gry. Mówi się, że gra dzieli się na trzy akty: Spoiler 1. Śladami Ciri po trzech krainach 2. Kaer Morhen 3. Polowanie na Dziki Gon Zupełnie się z tym nie zgadzam, wg mnie powinniśmy ją dzielić na cztery: Spoiler 1. Velen – Baron, Wiedźmy, ale też Keira Metz i Kłomnica - tu gra jest najpoważniejsze i najmroczniejsza, mój ulubiony akt 2. Novigrad – poszukiwanie Jaskra i Dudu, wojny gangów, polityka i inkwizycja, ale też Triss i ucieczka czarodziejów 3. Skellige – odtworzenie tajemniczych wydarzeń, wybory nowego władcy wysp, ale też Yennefer i szukanie dżina 4. Kaer Morhen i starcia z Dzikim Gonem – ostatni akt, mamy już wtedy odkryty cały świat i robimy po nim powtórne wycieczki, okazja do pozamykanie spraw Mój podział jest lepszy fabularnie i geograficznie. Każdy akt to osobna historia, czwarty zbiera wszystko razem. Tak się też jakoś złożyło, ze każdy trwał u mnie mniej więcej tyle samo (20-24h). Pokuszę się o ranking: Spoiler Velen > starcia z Gonem > Skellige > Novigrad Tak jakoś wyszło, że w momentach, w których Geralt częściej niż po miecz srebrny sięgał po stalowy, emocje były mniejsze. Irytująca stała się w pewnym momencie budowa zadań. Gdy osoba A o coś prosiła, to trzeba było lecieć do osoby B, a czasami nawet C a ona zlecała kolejne zadanie, a prawie wszystkie zadania rozwiązywało się w ten sposób, że się wyjaśniało się kogoś mieczem, hehe. Absurdalność takiej konstrukcji była już widoczna w sławnym queście z Spoiler zaganianiem Kozy i chętnie uznałbym go za autoironiczny, gdyby nie to, że miał miejsce w najlepszym wypadku gdzieś w 20% gry. Niby gra obyła się bez fetch questów, ale ciągle robi się w niej za gońca. Spotykając pierwszy raz jakąś postać masz pewność, że akurat w jej życiu dzieje się Coś Istotnego i że musisz wziąć w tym udział (tzn. zrobić to za nią). Niekoniecznie jest to złe, dzięki temu zawsze coś się dzieje, tylko że jak mam odganiać szczury z magazynu w grze na sto godzin, to trochę mi się nie chce. Nie pomagało też, że w pewnym momencie gra przestała stawiać mi jakiekolwiek wyzwania, co chwila potykałem się o unikatowe miecze, a rynsztunek kompletowałem tylko dla wyglądu. Potyczki na poziomie adekwatnym do mojego były czystą formalnością, te na wyższym potrafiły doprowadzić do absurdalnych sytuacji w stylu: Geralt przez minutę sieka byle pachołka-krasnoluda, który nic nie odczuwa i wyprowadza bardzo łatwe to uniknięcia ciosy. Oczywiście mogłem zmienić poziom trudności na wyższy, ale z drugiej strony gra się ciągnęła i wcale nie chciałem wydłużać sobie rozgrywki xD Sorry not sorry, ale jak na grę generacji zbyt często chciałem, by już się skończyła. Najchętniej skróciłbym po prostu główny wątek: można by pousuwać niepotrzebną piętrowość zadań, bo, jak już pisałem, bywa ona absurdalna. Jak bym przy tym nie narzekał na questy, jedno muszę przyznać: są ambitne. Nie ze względu na problematykę czy wykonanie (choć czasami też), tylko ze względu na chęć uderzenia w różne nastroje i opowiedzenia stu różnych historii: od gangsterskich porachunków, przez love story na krańcach świata, po żałobę na biedniej wsi. To jaka jest ta gra? Wykańczająca i nierówna, zazwyczaj dobra, miejscami tylko znakomita. W trakcie grania byłem pewien, że na dodatki nie starczy mi chęci, ale piękne zakończenie i masa dobrych wspomnień narobiły mi smaka, także kilka miesięcy przerwy i lecimy z dwoma rozszerzeniami, tym razem podkręcając poziom trudności. Jeszcze fotki na koniec: Spoiler Jak widać, kobiety stronią ode mnie nie tylko w realu: Deweloperzy mający popracować nad jakością głównego wątku w Novigradzie: Niektórzy nie wiedzą, kiedy odpuścić... typ tak długo się awanturował, że aż go zaciukali, więc po śmierci przyszedł jeszcze raz: Czego żądam w czwartej cześć? Przede wszystkim rynsztunku cechu ślimaka! Top 3 imprez w Wiedźminie 3: 3. Ognisko z Ciri i trupą cyrkową 2. Bal maskowy z Triss 1. Popijawa trzech wiedźminów (omg, to było tak dobre - zabawnie napisane, gameplayowo przemyślane, jeszcze dawało grze oddech - dwie chwile potem była bitwa o Kaer Morhen): A nagroda specjalna za najciekawsze przygody trafia do niejakiego Odrina – bardzo żałuję, że nie udało mi się go spotkać i gorąco liczę, ze dostanie kiedyś własnego spin-offa.Taki post to też dobra okazja, by przywitać się na forum – siemano! Edytowane 30 lipca 2019 przez candle93 Estetyka 3 Cytuj
zagul 326 Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 10 godzin temu, candle93 napisał: Taki post to też dobra okazja, by przywitać się na forum – siemano! SIemano! Miałem bardzo podobne odczucia po przejściu tego arcydzieła. Jedyna rzecz podtrzymywała mnie przed smutkiem. SĄ JESZCZE DWA DODATKI. Dodatki ocenisz sam, ale to jak REDzi to zrobili zupełnie odbiega od obecnych standardów. Po pierwsze dodatki są bardzo długie (szczególnie Krew i Wino), po drugie w pudełkowych wydaniach były dodawane papierowe karty do Gwinta, świetna sprawa. Sam po cichu liczyłem na jakiś trzeci dodatek z talią Skellige. Po ukończeniu dodatków, wbiłem platynę w podstawce, ostatnio zabrałem się za maksowanie dodatków, ale wpadła promocja na "Wiedźmińskie Opowieści'. Śmiało tą grę też Ci mogę polecić, rozgrywka opiera się na zmodyfikowanej wersji gwinta (bardziej przypomina tego online), ale klimatem w ogóle nie odstaje od wiedźmińskiego świata. PS. TeamTriss czy Team Yenn? Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 W dniu 28.07.2019 o 00:02, Kazub napisał: Jesli chcialbym byc mozliwie jak najbardziej obiektywny i dac jedna rzecz co do ktorej nie mam cienia watpliwosci, to..... .....dwojka ma najtrudniejszy poczatek i bez dyskusji. Mamy klatwe na hp, nie ma butelek, jestesmy notorycznie przez moby zaskakiwani albo/i gankowani. Jak wezniemy klase startowa bez zbroi z dobrym def, to jestesmy na hita, albo dwa. Do tego zmiany w sterowaniu (ruszamy sie nie w 360' jak w pozostalych grach, tylko w 8 kierunkach) Co jest najśmieszniejsze to @Orzeszek próbował własnie się od dwójki przekonać do serii Cytuj
mozi 1 987 Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 Dwójkę jako jedyna konczylem tankiem bo dodatki to jakaś lipa jeśli chodzi o fair zagrywki. Żadna cześć mnie tak nie wqrwiala. Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 Dwójka super gra, ale najsłabsze Soulsiki. Cytuj
Gość Orzeszek Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 no nic, kupi się tego remasterka jedyneczki kiedyś. Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 7 minut temu, Orzeszek napisał: no nic, kupi się tego remasterka jedyneczki kiedyś. A nie możesz po prostu trójki jak człowiek? Cytuj
Gość Orzeszek Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 zobaczy się, planuje ograc na switchu, wiec trojeczka pozniej jak wpadnie za pol darmo gdzies. Cytuj
candle93 11 Opublikowano 31 lipca 2019 Opublikowano 31 lipca 2019 11 godzin temu, zagul napisał: SIemano! Miałem bardzo podobne odczucia po przejściu tego arcydzieła. Jedyna rzecz podtrzymywała mnie przed smutkiem. SĄ JESZCZE DWA DODATKI. Dodatki ocenisz sam, ale to jak REDzi to zrobili zupełnie odbiega od obecnych standardów. Po pierwsze dodatki są bardzo długie (szczególnie Krew i Wino), po drugie w pudełkowych wydaniach były dodawane papierowe karty do Gwinta, świetna sprawa. Sam po cichu liczyłem na jakiś trzeci dodatek z talią Skellige. Po ukończeniu dodatków, wbiłem platynę w podstawce, ostatnio zabrałem się za maksowanie dodatków, ale wpadła promocja na "Wiedźmińskie Opowieści'. Śmiało tą grę też Ci mogę polecić, rozgrywka opiera się na zmodyfikowanej wersji gwinta (bardziej przypomina tego online), ale klimatem w ogóle nie odstaje od wiedźmińskiego świata. PS. TeamTriss czy Team Yenn? TeamYenn, jakoś tak wyszło. Wszystkie opcja romansowe były ładnie zbudowane, muszę przyznać. Nie wiem, czy chciałoby mi się grać jeszcze w papierowego Gwinta, ale że do pudełka GOTY nie dodawali, to się nie przekonam :V Wiedźmińskie Opowieści na pewno obadam, dzięki! Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 2 sierpnia 2019 Opublikowano 2 sierpnia 2019 Dragon Quest Builders 2 Odkąd skończyłem pierwsze Builders odpaliła się we mnie jakaś szajba na punkcie tej serii i tak trzyma się już dobre kilka miesięcy, po mału przechodzę kolejne główne odsłony jak i poszczególne spin offy. Nigdy nie byłem przesadnie fanem Minecrafta ale Builders swoją fabularną otoczką i nagradzaną eksploracją przykuł mnie na wiele godzin. Dwójka wprowadza wiele nowego, nie ma już sztywnych podziałów na chaptery. Mamy swoją wyspę, którą urządzamy jak chcemy i zwiedzamy inne w poszukiwaniu surowców i nowych mieszkańców gotowych pomagać nam na farmie, gotować czy pomagać w samym budowaniu. Największą bolączką tego tytułu jest bardzo wolny pacing, wielu może się odbić od ilości dialogów i ogólnego tempa rozrywki. Na poszczególnych wyspach trafiamy na różne postacie i pomagamy im w zbudowaniu osady poprzez różne otrzymywane od nich zadania. Proces ten przypomina składanie zestawu klocków lego, robimy wszystko wedle określonego wzoru (np sypialnia x musi składać się z "tego" i "tamtego" by była zaliczona do niej). Poza fabułą można do woli zwiedzać wszystkie wyspy, łapać potwory/zwierzęta (niektóre nawet można ujeżdżać ), przeglądać tablicę z fotami budowli innych graczy, grać wspólnie z nimi online bądź lokalnie, udać się na ich wyspy i skopiować ich plany budowli, by następnie kazać naszym npcom zapieprzać w budowaniu, kiedy my robimy inne pierdoły Świetny tytuł, pomimo że na switchu trochę się krztusi grało mi się przez te 110h bardzo przyjemnie i na pewno nabije jeszcze drugie tyle robiąc dalej moje Murzynburg Island Spoiler 3 Cytuj
Pupcio 18 655 Opublikowano 2 sierpnia 2019 Opublikowano 2 sierpnia 2019 (edytowane) Titanfall 2 Najlepsza strzelanka zabijanka z oczu obok dooma i wolfiego na tą generacje. Świetne multi i dobry single, zayebisty był ten motyw w którym dostajemy urządzonko do mieszania czasem, polecam vanquish Kolejna przehajpowana gra z forumka. Przyjemna zabijanka no ale (pipi)a xD gdyby nie to że trwała 5h to byłoby ciężko w to grać. Gameplay przyjemny jak na tpsa i w ogóle nie czuć że gra ma 9 lat ale design lokacji i te robo klimaty zupełnie do mnie trafiają i głównie przez to pod koniec już się trochę męczyłem, ograć można. Edytowane 2 sierpnia 2019 przez Pupcio 3 1 1 Cytuj
XM. 11 045 Opublikowano 2 sierpnia 2019 Opublikowano 2 sierpnia 2019 Serio masz zyebany gust xD 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.