Kmiot 13 663 Opublikowano 25 stycznia 2020 Opublikowano 25 stycznia 2020 11 minut temu, 20inchDT napisał: Dlaczego robisz to sobie? Trzeba być fanem klatek na penisa, żeby myśleć o drugim przejściu tej gry. Pytam z czystej ciekawości. Nie planuję drugiego przejścia. Cytuj
Kazub 4 583 Opublikowano 25 stycznia 2020 Opublikowano 25 stycznia 2020 DMC2 to chyba jeden z najtragiczniejszych przykladow czarnej owcy w znanej i lubianej serii. Nie jest moze na wskros zla i niegrywalna ale tak bardzo odstaje jakosciowo od reszty, ze lepjej sie na nia patrzy jak n spinoff. Cytuj
Dahaka 1 861 Opublikowano 26 stycznia 2020 Opublikowano 26 stycznia 2020 Horizon: Zero Dawn Ogólnie to nie wiem co tak słabo. Walki z maszynami są świetne, naprawdę czuć zagrożenie z ich strony, nie ma tu klepania jednego przycisku i aż chce się wykorzystywać każdą możliwą broń, aby tylko sobie walkę ułatwić i przyspieszyć. Kiedy widzi się stado większych bydlaków, to faktycznie rozważa się czy dobrym pomysłem jest wbić się w nich jak czołg. Zazwyczaj w grach można to zrobić i wyjść zwycięsko bez większego wysiłku, ale tutaj czuje respekt przed wrogiem i zawsze zastanowię się dwa razy, czy w ogóle chce do takiego stada podejść. A jak już zajdę tam gdzie nie powinienem to czuje, że walczę o przetrwanie tak jak kontekst fabularny gry sugeruje, a nie jestem terminatorem, który mieli wszystko na swojej drodze. Naprawdę kawał dobrej roboty twórcy tutaj odwalili i dlatego smutno, że reszta gry to straszny średniak. Ot typowy ubisandbox, questy nuda, fabuła, dialogi i postacie to niższe stany średnie. Jeszcze lore gra ma naprawdę dobre, nawet bardzo, ale to w jaki sposób jest ono przedstawiane graczowi to jeden wielki zawód, bo są to głównie infodumpy z audiologów podczas łażenia po ruinach. 7/10 Zatrudnić lepszych scenarzystów, rozwinąć potyczki z maszynami i wtedy może być naprawdę sztywniutko w sequelu. Spiderman Całkiem ok, ale jednak do poziomu Batmanów brakuje. Połowa aktywności pobocznych do wy je bania, walka przeciętna, bujanie się wspaniałe, czyli w sumie tak jak się spodziewałem przed premierą. Co mnie natomiast zaskoczyło, to fabuła. Pomijając trochę na siłę wciśniętą czwórkę złych, którzy się pojawili na chwilę pod koniec gry i zaraz zostali pozamiatani zanim się w ogóle zdążyli rozkręcić, to było naprawdę dobrze. A końcówka to już naprawdę ody ebana perfekcyjnie i feelsy weszły mocno. No nie spodziewałem się, że to będzie najsilniejszy punkt gry obok bujania. 8/10 5 Cytuj
balon 5 342 Opublikowano 27 stycznia 2020 Opublikowano 27 stycznia 2020 Piszę tu rzadko, jedynie jak jakaś gierka mocno mi podejdzie. Mam właśnie taki przypadek. Control Świetna, gra. Przez całe 18h trzymała mnie za mordę, no i kurła ten Spoiler labirynt popielniczki to jakiś uber sztos. Mix Maxa, Alana oraz Archiwum X - ”palacz” i jego głos wymiata. Jutro porobię jeszcze trochę side questów i mogę puścić dalej. Mocne 8+, a może nawet 9. Aaaa obecnie po 9 patchach na PS Pro stabilne klatki, nawet przy mega zadymach. Cytuj
oFi 2 467 Opublikowano 28 stycznia 2020 Opublikowano 28 stycznia 2020 10 godzin temu, balon napisał: Piszę tu rzadko, jedynie jak jakaś gierka mocno mi podejdzie. Mam właśnie taki przypadek. Control Świetna, gra. Przez całe 18h trzymała mnie za mordę, no i kurła ten Ukryj zawartość labirynt popielniczki to jakiś uber sztos. Mix Maxa, Alana oraz Archiwum X - ”palacz” i jego głos wymiata. Jutro porobię jeszcze trochę side questów i mogę puścić dalej. Mocne 8+, a może nawet 9. Aaaa obecnie po 9 patchach na PS Pro stabilne klatki, nawet przy mega zadymach. Nakręciłeś mnie, dopisuje to backloga Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 29 stycznia 2020 Opublikowano 29 stycznia 2020 Resident Evil 7 - Pierwsza skończona gra w tym roku. I jakże udana. Podobało mi się praktycznie wszystko. Mogliby bardziej zaszaleć z potworami i pójść z niektórymi motywami mocniej. Domek Bakerów faktycznie aż ikoniczny, ale mógłby mieć więcej sekretnych, pobocznych pomieszczeń. 8/10 Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 29 stycznia 2020 Opublikowano 29 stycznia 2020 Dla mnie jedyny RE który faktycznie straszy. Na VR musi być ciekawie za pierwszym podejściem. 1 Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 30 stycznia 2020 Opublikowano 30 stycznia 2020 Nie no, REmake na Gacku był straszniejszy. 1 Cytuj
oFi 2 467 Opublikowano 30 stycznia 2020 Opublikowano 30 stycznia 2020 (edytowane) ja się obes.rałem ze strachu grajac pierwszy raz P.T. (szczególnie na końcu), to przy takim straszaku z oczu jak RE7 to bym jeszcze popuścił z michałka Edytowane 30 stycznia 2020 przez oFi 1 Cytuj
aph 155 Opublikowano 30 stycznia 2020 Opublikowano 30 stycznia 2020 17 godzin temu, Ukukuki napisał: Na VR musi być ciekawie za pierwszym podejściem. Taktyka " idąc do przodu, patrzę się na podłogę" u mnie i moich znajomych była grana Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 2 lutego 2020 Opublikowano 2 lutego 2020 (edytowane) Half-Life 2: Mmod Sądziłem, że już nigdy do HL2 nie wrócę bo pamiętam grę na wylot ale z tym overhaulem przyjemnie było wrócić do tego tytułu w 2020. Modyfikuję bronie, dorzuca możliwość odmontowania ciężkiego karabinu i generalnie zmienia gunplay, AI wrogów (są zaradni i wytrzymali na hardzie jak cholera), parę graficznych poprawek. W paru miejscach jest znacznie więcej akcji niż wcześniej wyczują to osoby, które wcześniej ogrywały oryginał. Mod działa również z epizodami 1&2. Black Mesa, teraz ten mod a niedługo HL Alyx to naprawdę dobry moment na odświeżenie serii Spoiler Spoiler Spoiler Spoiler Edytowane 2 lutego 2020 przez Dr.Czekolada 3 1 Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 2 lutego 2020 Opublikowano 2 lutego 2020 Też muszę kiedyś wrócić do gierki, oj przydałby się remake Cytuj
drozdu7 2 792 Opublikowano 2 lutego 2020 Opublikowano 2 lutego 2020 Half-Life 2 chciałbym mieć na każdej platformie. Już zawsze. <3 Cytuj
Daddy 4 226 Opublikowano 5 lutego 2020 Opublikowano 5 lutego 2020 AC Odyssey + ogromny i śliczny świat gry + główny wątek fabularny daje radę + Alexios daje radę + mocne wzorowanie się na W3 i RPGach + ciekawe wybory fabularne i ich konsekwencje w późniejszej grze + dla mnie to najlepszy AC po AC2 + humor + tryb eksploracji + przyjemny system walki - miliony ubi znaczników na mapie które rozpraszają gracza a nic ciekawego nie wnoszą - jaskinie, grobowce to kopiuj wklej jak z jakiegoś generatora - długie loadingi - SI przeciwników - wymuszone, długie i nudne levelowanie postaci - upierdliwi najemnicy - brak tarczy, lol - powtarzające się twarze i drętwa mimika 8+/10 Cytuj
Tarantino 78 Opublikowano 6 lutego 2020 Opublikowano 6 lutego 2020 Uhm ciekawe w czym się te popłuczyny na Wiedźminie wzorowały. Do tego skalowanie leveli wrogów i jest dramat. 1 1 Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 6 lutego 2020 Opublikowano 6 lutego 2020 Po krótkiej przerwie od serii i bez zbędnego wstępu. Poleciały napisy końcowe ósmej odsłony. Cóż mogę powiedzieć został jeszcze postgame, za którego na pewno się zabiorę w najbliższym czasie. Po słabej szóstce i na siłę przydługawej siódemce, niczym feniks z popiołów VIII - która dla wielu z nas była pierwszym zderzeniem z sagą Yuiji Horiego jeszcze na konsoli PS2 wraca na właściwe tory i znowu z przyjemnością spędziłem wiele godzin przed ekranikami 3DS'a przecierając oczy od niskiej roździelczości i wodotrysków kolorów przy słońcu. DQ8 to świeże i bardziej "modern" podejście do serii. Czuć, że inne studio (a mianowicie Level5) grało tutaj kluczową rolę i był to strzał w dziesiątkę. Narracja stała się bardziej liniowa niż kiedykolwiek wcześniej ale też mamy znacznie więcej cutscenek, mamy po raz pierwszy voice acting. Sama fabuła dostała większego kopa niż kiedykolwiek wcześniej gdyż po prostu angażujemy się w historię, postacie z którymi przyjdzie nam spędzić wiele godzin są cholernie dobrze napisane i przyznam były momenty, gdzie chrumkłem ze śmiechu. W trakcie gry pojawia się crafting. Teraz poza monotonnym odbębnianiem miast, gdzie kupujemy coraz lepszy sprzęt możemy zachować go zamiast sprzedawać, gdyż może się okazać że stworzymy coś znacznie lepszego niż uda nam się zdobyć w kolejnych miastach za złoto, lub kiedykolwiek w grze. Jest to bardzo istotna mechanika bo o pieniądze dosyć ciężko, szczególnie przez długi początek. Rozwój postaci również przeszedł lekką zmianę, teraz wraz z kolejnym levelem dostajemy punkty umiejętności, które przeznaczamy na rozwój różnych ścieżek postaci. Przykładowo bohater może rozwijać się w 3 broniach - miecz, włócznia, bumerang i każda ma swoje mocne strony. Przyznam że z początku grając ślepo nie bardzo wiedziałem w co bardziej inwestować ale nikt nie zmusza wykorzystywać te punkty od razu. Sam balans starć wydaje mi się lepszy niż we wcześniejszych odsłonach. Owszem to wciąż do bólu klasyczny Jrpg, gdzie jedyna trudność leży w tym jak mocno podexpimy postacie i co na sobie noszą ale nie miałem wrażenia, że idę jak po maśle w porównaniu do siódemki, która nie stawiała nigdzie najmniejszego wyzwania. Potwory potrafią bić a my mamy najlepsze na tą chwile rzeczy i level. Muzyka jak zwykle jest wizytówką serii i Sugiyama skomponował arcydzieło. Po melancholijnych i nostalgicznych utworach z siódemki dostajemy więcej energii. Nie wiem czy to najlepsze kompozycje jakie stworzył ale na pewno OST z 8 to ścisła czołówka. Myślę że mieliśmy trochę szczęście poznać DQ od 8 odsłony, to nie tylko jedna z najlepszych odsłon ale sama w sobie fenomenalna gra, wymieniana często w top pozycji na ps2 czy 3ds. Prywatnie nie potrafiłbym wskazać którą część najbardziej lubię. Myślę, że póki co jest remis między V a VIII i zaraz obok III. Każda z tych odsłon reprezentuje trochę inny styl, jedna bardziej oldschoolowy od drugiej ale robią to kapitalnie. Nabite 86 godzin a moja ocena w pełni zasłużone 6/6 i brązowy znaczek jakości od doktora czekolady a co tam. Lubię tą serie, dla kogoś patrzącego na nią z boku w 2020 może nie jest niczym specjalnym, poza kreską typa od dragon balla i muzyką symfoniczną. Nie ma tutaj specjalnie głębokiej historii ani postaci na poziomie najlepszych Finali, które zabierają największym nerdom sen z powiek ale jest coś w DQ, co przenosi mnie chociaż na chwilę od szarego codziennego życia, wkurzającej pracy i ludzi których zachowanie trzeba znosić. Mogę poczuć się znów jak to dziecko siedzące przed konsolą, przed prostą grą niczym się nie przejmując i to jest piękne bo nie każda gra tak potrafi. 4 1 Cytuj
LukeSpidey 929 Opublikowano 6 lutego 2020 Opublikowano 6 lutego 2020 11 godzin temu, Tarantino napisał: Uhm ciekawe w czym się te popłuczyny na Wiedźminie wzorowały. Do tego skalowanie leveli wrogów i jest dramat. Już bardziej odczuwalne to wzorowanie było w AC: Origins niż w Odyssey. Cytuj
kotlet_schabowy 2 693 Opublikowano 8 lutego 2020 Opublikowano 8 lutego 2020 Rise of the Tomb Rider Ty no średnio. Trendy, które już wtedy były nie najświeższe, parę lat po premierze tym bardziej irytują. Skrypty, "gamizmy", ukryte loadingi, monotonne i żmudne fragmenty spowalniające flow, no sporo tu tego. Poza tym gra nie jest jakoś szczególnie rozwinięta w stosunku do jedynki, która, mimo braku większych innowacji i bycia mieszanką rozwiązań z innych gier, przynajmniej wprowadzała jakieś tam poczucie świeżości. Trzon rozgrywki to praktycznie to samo, tyle, że w innych miejscówkach i z drobnymi nowościami. Gameplay ma swoje plusy i generalnie spoko sobie biegać, skakać (ale pływać już zdecydowanie nie), odkrywać miejscówki, zaliczać grobowce (przede wszystkim) i czasem postrzelać do ludków (mimo chaosu, również ze względu na sterowanie i kamerę, sekcje akcji są całkiem przyjemne, a strzelanie z łuku jak kiedyś bawiło, tak bawi nadal). Sęk w tym, że wszystkiego mamy tu przesyt. Naje.bane skarbów, przedmiotów do craftu, map, misji pobocznych (mizerne), wyzwań (mocno z du.py), milion ikonek do odhaczenia, a to wszystko oczywiście napędzane przez znany i nielubiany "tryb wiedźmiński". Nie oszukujmy się, mało kto będzie prawilnie wyłączał podświetlanie, zresztą jest to o tyle bez sensu, że gra jest zaprojektowana pod kątem podpowiedzi i podświetleń. Bez tego to bieganie na omacku. No ale w rezultacie mamy problem tego typu trybów, czyli klikanie R3 co 20 sekund i szukanie wzrokiem mieniących się gadżetów, zamiast np. podziwiania miejscówek. Kompulsywne zachowania zamiast zabawy, nie lubię tego. Co do miejscówek, to poza sekcjami "zimowymi", które, jak to śnieżne scenerie, mają swój urok, to nie ma tu jakichś rewelacji. Dostajemy kilka mniejszych hubów z zabawą w swoistą metroidvanię (czego fanem zdecydowanie nie jestem) przeplatane liniowymi miejscówkami. Fabularnie jest marnie, postaci są strasznie nijakie, z Larą na czele. Przerywniki oglądałem z przyzwoitości, żeby wiedzieć co się dzieje, ale już np. notatki (kolejny rak branży) i nagrania po jakimś czasie skipowałem, bo to wszystko było zwyczajnie nudne w chu.j. Ogólnie do całej gry pasuje określenie "nijaka". Pod koniec już mocno się dłużyła i czekałem na koniec. Wizualnie, poza nielicznymi widokami, efektami (woda, lód, śnieg) i może modelami postaci w przerywnikach, jest tak sobie. Razi w oczy aliasing a całość pachnie jeszcze poprzednią generacją, no ale mam na uwadze, że tytuł ma parę lat, więc nie będę się czepiał. Muzyka, poza dosłownie jednym motywem przygrywającym w tle w grobowcach, jest przezroczysta. Voice acting ujdzie, natomiast po pierwszym uruchomieniu chwilę grałem z polskim dubbingiem i to była parodia. Nie wiem, skąd jakiekolwiek słowa uznania dla odtwórczyni roli Lary, ale brzmiało to naprawdę źle. No ale ja jestem w ogóle odzwyczajony od grania w ten sposób i ta sztuczność razi mnie niesamowicie. Tyle dobrze, że wszystkie ustawienia języka są dostępne z menu gry. To tak nawiasem mówiąc. Podsumowując: nie oczekiwałem wiele i nie dostałem wiele. Seria nie ma podjazdu do Uncharted, bo zwyczajnie brakuje jej jaj. Lepiej wspominam jedynkę, a drugiego Tomba oceniam na 6+. 4 Cytuj
Grabek 2 780 Opublikowano 8 lutego 2020 Opublikowano 8 lutego 2020 Resident Evil 4 (ukończony tytuł #2 w 2020r.) Kolejne podejście do rzekomego Mesjasza gamingu w końcu się udało. Soczysty gameplay (wyje banie zombiaków bdb pomysł, wsiury robią robotę), spaniały arsenał broni, łby pękające jak arbuzy i ta serowa fabuła i dialogi no jest fajnie, jak tylko człowiek przyzwyczai się o drewnianego sterowanie, to cymesik. Pewnie w czasach premiery robiło jeszcze mocnie, 9-/10. Horizon: Zero Dawn (ukończony tytuł #3) Całkiem przyjemne ubipodobne guwienko. Graficzka robi robotę, walka z maszynami jest petardzioszka, główny wątek bardzo fajny, sidequesty lepiej pominę (poza zadaniami od postaci semigłównych straszna bieda). Jak się wyłączy wszystkie wskaźniki, to można pogierzyć. Przede mną jeszcze cały dodatek i później z przyjemnością wklepię platynkę, 8-/10. 2 Cytuj
Pupcio 18 429 Opublikowano 8 lutego 2020 Opublikowano 8 lutego 2020 Bioshock- odświeżenie po latach i o ile początek trochę bolał to później już przepadłem do reszty jak za pierwszym razem. Wspaniała gra wideło. 2 dodatki do bioshocka infiniti- fajnie było zobaczyć żyjące rapture i nawiązania do jedynki ale ten gówniany gameplay z podstawki infinite jest tu dalej obecny i boli okrutnie Cytuj
dee 8 808 Opublikowano 8 lutego 2020 Opublikowano 8 lutego 2020 Children of Morta Grind never been so much fun Nie jestem znawca indyków, rougelike'i z zasady omijam, a tu proszę jaka niespodzianka. Giereczka wyrwała mi klikadziesiąt godzin i w sumie przez nawet chwile nie czułem ani znudzenia, ani irytacji. Bardzo przyjazny system gry. Jesli jestes prosem lekko podbijesz postac i przejdziesz jak burza, jesli masz łapy z drewna podlevelujesz postac i tez dasz radę. Tak sie to powinno rozwiązywac. Opowiedziana prostymi środkami historia rodu Bergsonów nie powzala sie nudzić po kolejnych nieuniknionych zgonach. Narrator zamiast voice actingu - pomysł brzmi karkołomnie, a w praniu daje wrażenie słuchania audiobooka i wręcz podbija radośc z poznawania historii. 6 róznorodnych postaci, mnóstwo perków, modyfikacji broni, umiejetnosci, wzmocnien. Każdy run wygląda inaczej, a każdy zgon czyni Cie mocniejszym i skutkuje syndromem jeszce jednej próby. No i król Spencer daje nam to cudo w Gamepasie 5 Cytuj
Josh 4 524 Opublikowano 8 lutego 2020 Opublikowano 8 lutego 2020 Wow, po prostu wow. Perfekcyjne potraktowanie licencji i mokry sen każdego fana przygód blond-idioty krzyczącego co 5 sekund "SIUSIAKE!" albo "RUSENGAN!". Gierka to po prostu luźna młóćka 1on1 z pierdylionem postaci do wyboru, prostymi combosami i masą oczo(pipi)nych technik specjalnych (jak ktoś kiedyś grał chociażby w Dragon Ball Z Budokai to od razu skuma bazę), może niezbyt skomplikowana (fani Tekkena czy Soul Calibur nie mają tu czego szukać), ale za to w opór dynamiczna, efektowna i przyjemna w swojej prostocie. Natomiast wizualnie i dźwiękowo to czysty orgazm, za te dwa elementy momentalnie i bez zastanowienia daję 10/10. Nie będzie dużą przesadą jeżeli napiszę, że wygląda to nawet lepiej niż samo anime, a że przygoda w tej części pokrywa finałowe wydarzenia z serialu to twórcy mieli ładne pole do popisu co do efektownego przedstawienia starć... i wykorzystali ten potencjał w 100%. Postacie są przepięknie machnięte cel-shadingiem, animacje mniejszych i większych ataków miażdżą, od tych wszystkich rozbłysków i wybuchów każdy epileptyk od razu z pianą na pysku tarza się po podłodze, a kolory są tak soczyste, że aż wyciekają przez szczeliny w TV. Z kolei tego co się wyrabia podczas okazjonalnych QTE w Story Mode nie da się opisać. No, może jednym słowem: SZTUKA. Ostatni raz tak osrany podczas oglądania cut-scenek byłem podczas zabawy z Devil May Cry 3 Chwała bogu za japoński dubbing, postacie brzmią dokładnie tak jak powinny. Mocno niestety boli brak oryginalnych utworów muzycznych. Wprawdzie kawałki skomponowane na potrzeby gry też są śliczne, ale to niestety nie jest poziom serialowych sztosów. A tak poza tym? Ciężko mi się do czegoś doczepić, może do nieco zbyt dużej losowości podczas masterowania misji na ocenę "S", wtedy dopiero wychodzi na jaw ile faktycznie trzeba mieć w tej grze skilla, a ile szczęścia. Mocne, solidne 8/10 i poproszę więcej gierek na podstawie chińskich bajek od tych gości (już sobie ostrzę zęby na Kakarota). 2 Cytuj
Sep 1 623 Opublikowano 11 lutego 2020 Opublikowano 11 lutego 2020 Ys VIII Lacrimosa of Dana - moje pierwsze spotkanie z tą serią i pewnie nie ostatnie. Połączenie jrpga akcji z elementami metroidvani i eksploracją niczym w Xenoblade Chronicles (ale na mniejszą skalę). Rozbijamy się statkiem u wybrzeży tajemniczej wyspy, montujemy obóz i eksplorując wyspę odnajdujemy rozbitków, przy okazji poznając jej tajemnice. Każdy odnaleziony pasażer statku sprawia że nasz obóz się rozrasta przy okazji dając nam dostęp do nowych rzeczy, no bo wiadomo że wśród ocalałych znajdzie się lekarz, kowal, zakonnica itd.. Wyspa podzielona jest na obszary, nie ma tu wielkich połaci terenu do eksplorowania, ale i tak jest przyjemnie, bo zawsze znajdzie się jakiś zakamarek z surowcem bądź skrzynią. Nie wszędzie od razu się dostaniemy bo brak nam danej umiejętności/przedmiotu który pozwoli na wspinanie się po lianach czy pływania pod wodą. Walka jest szybka i prosta, i choć zwykli adwersarze nie wymagają szczególnej taktyki, tak bossowie są różnorodni i zwykłe spamowanie ataku to za mało. No i fabuła. Nie jest to nic specjalnego, słabo rozwija wątki postaci z naszej drużyny (oprócz tytułowej Dany), jest w większości przewidywalnie, choć im bliżej końca tym robi się ciekawiej. Graficznie bez wodotrysków, no bo to gra która pierwotnie wyszła na ps vita. Prawie 60 godzin pękło, bo walczy i zwiedza wyspę się przyjemnie (w 100% odkryta). Bawiłem się dobrze i jak Ys IX ukaże się u nas z pewnością też sprawdzę. 3 Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 15 lutego 2020 Opublikowano 15 lutego 2020 Prey Ależ to było dobre. Nie mogę nie docenić tego przedziwnego mindfuckowego klimatu, różnych zagrywek twórców i pomysłów typu zamienianie się w kubki po kawie. Dodać do tego nawet-nawet niezłą fabułę (jak na grę video), świetną muzykę i multum możliwości w wykonaniu misji i powinniśmy mieć hiciora. Niestety obraz psuje trochę walka z przeciwnikami. Mocno to nie zagrało, spotkania z tym czarnym ustrojstwem mocno psuły moją chęć eksplorowania stacji Talos I, a szkoda, bo intrygowały mnie te wszystkie zapiski i skrawki informacji. Świetna lokalizacja. W ogóle gra przez pierwszą połowę jest w chuy nieprzyjazna (tym bardziej że grałem bez znaczników na ekranie, co ZDECYDOWANIE utrudniło pewne rzeczy, ale było warto), giniesz czasem od jednego hita i za często czujesz, że nie z Twojej winy. Ale i tak szanuję, lubię jak gra nie pyerdoli się w tańcu. 7/10, polecam Cytuj
blantman 5 780 Opublikowano 22 lutego 2020 Opublikowano 22 lutego 2020 Ok tutaj raczej nie pisze za często, ale zrobię dzisiaj wyjątek dla pewnej wspaniałej gry, która nie ma swojego tematu. Właśnie ukończyłem Kentucky Route Zero i dla mnie to najwspanialsze doświadczenie growe od disco elysium. Może od początku. Gra to przygodówka ale nastawiona na czytanie. Bardzo dużo wyśmienicie napisanego tekstu. Bliżej tej grze do visual novel niż do point and click. Kentucky podzielone jest na 5 epizodów, a pomiędzy nimi są czytane mini historie. 3 z 5 epizodów są genialne tak samo jak mini historia Un Pueblo De Nada . 1 epizod był po prostu ok a jeden mi się lekko dłużył. Z mini historii wszystkie ciekawe poza jedną w Spoiler Teatrze Ciężko coś o tej grze pisać bez spoilerów. Fabuła nie jest prosta w zrozumieniu. Dużo tutaj pozostaje dla nas do przemyślenia i poskładania do kupy. Pierwszy epizod to historia drogi ale już w drugim mocno gra zbacza w rejony metafizyczne. Nie będę spoilerował ale bardzo chętnie porozmawiam z kimś kto też ukończy Kentucky. Klimat gry to coś wspaniałego. To jest gra którą mógłby wyreżyserować David Lynch:) Naprawdę czuć tu ducha twin peaks. Gra bawi się formą i w różnych epizodach historia opowiadana jest w troszkę inny sposób. Graficznie jest ciekawie, artystycznie i inaczej niż w większości gier zupełnie jak w disco elysium. Dźwiękowo jest bardzo dobrze a czasem wręcz genialnie. Powiem tak dialogi są nieme i czytamy teksty, ale jak czasem ktoś będzie miał zaśpiewać to gwarantuje szczękę na podłodze. Jedyne do czego mogę to porównać to do mocarnej sceny karaoke w disco elysium. Gra to małe dzieło sztuki. Gra którą będę polecał każdemu jak Obra dinn czy disco elysium. Niestety jest też na pewno trudniejszą w odbiorze niż dwie wspomniane wyżej gry. Na pewno nie każdemu się spodoba. Polecam ją sprawdzić w pierwszej kolejności osobom lubiącym ambitną rozrywkę. Kentucky route zero to doświadczenie warte przeżycia. Ode mnie 10/10. 3 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.