Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Farmer 3 269 Opublikowano 11 lipca 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 11 lipca 2020 THE LAST OF US PART II Powyższy screen nie jest przypadkowy zważywszy na komentarze w temacie. Druckmann i ekipa z ND na filmikach promocyjnych usilnie wmawiali nam jak bardzo ta gra będzie rewolucyjna zarówno pod względem technicznym jak i z poziomu opowieści. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy TLoU Part 2 wyznacza nowy kierunek gierek? Otóż nie do końca. Ale to też zależy od osobistych preferencji. "After all we've been through..." Pierwsza bomba prawdy to gameplay. Jest świetny. Przejrzysty, zróżnicowany i dopieszczony ale to tylko dopakowana zabawa z jedynki. Nie ma tu nic rewolucyjnego. Ani nawoływania wrogów po imieniu, ani bruty w postaci Helgi i Bruna, ani patrole z pieskami to nic nowego. Szumnie też mówiło się o SI przeciwników jak to dostosowują się do sytuacji, jak prowadzą obławę, kombinują, itd. a rzeczywistość jak zwykle weryfikuje całość. Śmiechłem mocno gdy typy gubiły mnie po kilku sekundach od zauważenia. Nawet nie trzeba było zmieniać osłony. Ciche eliminacje nic nie zmieniają w zachowaniu pozostałych wrogów. Gdy znajdą trupa, informują resztę i dalej dreptają wg algorytmu. Raz czy dwa miałem sytuację gdzie typ po nawoływaniu powiedział "Gdzie są wszyscy?" i tyle. Nie żeby to coś zmieniło w jego zachowaniu. Serio, już gierki na poprzednią generację robiły pewne aspekty lepiej. Taka seria Batman Arkham ładnie dostarczała do imersji gdy wraz z kolejnym likwidowanym zbirem reszta coraz bardziej srała po gaciach ze strachu nerwowo zaglądając w każdy zakamarek. Samo zachowanie przydupasów poza przerywnikami to niemal identyczne latanie między osłonami Ellie z jedynki. Choć czasem lepiej im wychodzi niewłażenie w perymetr przeciwnika (ci dalej ślepi i głusi na wszystko oprócz nas). W sumie była taka jednorazowa akcja gdzie Dina została zauważona przez WLF i zrobił się sajgon. Po wszystkim ładnie przeprosiła za wtopę ale to pojedyncza sytuacja przez całą grę. Podobnie jak Spoiler atak dezerterów WLF w jednym z mieszkań. Podczas szabrowania od razu coś mi nie pasowało bo w doniczkach były świeże pomidory. Dobrze lampki w warsztacie nie zapaliłem i już typy się na mnie rzuciły. Ostatni błagał bym go nie dobijał, a po chwili wyciągnął spluwę i próbował mnie ubić ale shotgun z 2m go wyjaśnił. Szkoda wielka, że takie akcje się nie powtarzają. Można zapomnieć o "losowych eventach" znanych z RDR2 czy Wiedźmina 3. Owszem, TLoU2 to nie sandbox ale nic nie stało na przeszkodzie by podczas plądrowania ulic nie aktywowały się jakieś scenki. Tylko od czasu do czasu po otwarciu drzwi wyskakiwał runner czy kliker. To trochę za mało. Cóż, pewnie Druckmann obawiał się, że takie motywy mogłyby zaburzyć story, a to właśnie fabuła ma być tym głównym elementem. Jeżeli chodzi o zarażonych to spodziewałem się więcej po "nowej formie" infekcji. Brakujące ogniwo pomiędzy Spoiler klikerem, a purchlakiem bardziej irytuje aniżeli pozwala na ciekawą zabawę (głównie z powodu ciasnych pomieszczeń i dość konkretnego speedu "borowików" po wykryciu). O wiele lepiej walczyło mi się z klikerami i stalkerami. Ci drudzy potrafią ładnie wejść na psychę w ciemnych zakamarkach przy krzykach gdzieś zza winkla. Ani się obejrzysz jak któryś siądzie ci na plecach. Klikery to już złoto od czasów jedynki. Jęki, kliki i ten design. Szkoda tylko, że już nie wrzucają ciar na plecy jak przy jedynce. Głównie przez OP scyzoryk i ciche eliminacje. Technicznie rzec biorąc prawie wszystko można ładnie potraktować ostrym końcem. Zaraz ktoś powie, że nie trzeba używać noża. No ok, ale nie o to chodzi. Jak masz za łatwo w ścigałki to sobie oczy zasłaniasz? Ostrza z jedynki były dobrym rozwiązaniem. Człowiek kombinował czy poświęcić jedno na zarażonego czy przetrzymać na drzwi. Patrzył w plecak, kalkulował. Tu tego nie ma. Nawet na hardzie nie ma specjalnie problemu z zasobami. A i tak połowę sił załatwisz kosą w szyję. Bardzo liczyłem na rozwinięcie aspektu znanego z DLC do jedynki tj. wykorzystywanie zarażonych przeciw oponentom. Liczyłem i się troszkę przeliczyłem. Raptem w trzech miejscach można ładnie pokombinować z przeciwnikiem w ten sposób. Na hardzie sprowadza się to głównie do odwracania uwagi. W Spoiler metrze ładnie napuściłem klikerów na ścigających mnie zbirów ale po 2 minutach musiałem posłać koktajl w grupkę bo biegali wszyscy niczym w Bennym Hillu. W Spoiler szpitalu już lepiej. Nie rozumiem tylko motywu w jednej bazie pod koniec rozgrywki. Z racjonalnego punktu widzenia: po jaką cholerę trzymać runnera czy klikera na łańcuchu w środku bazy? Do ostrzegania? Do zabawy? Pomijając tą kwestię, zarażeni za wiele nie powojują na przedostatnim poziomie trudności. No i to też już było chociażby w Far Cry 3. Reszta aspektów jest ładnie rozbudowana. Nowe umiejętności robią choć powinien być wybór w co chcesz ładować, a nie marnować punkty na pierdoły (czy raczej pierdołę) których nie używasz. Cieszy dbałość o detale pod tym względem. Usprawnianie broni w warsztacie to sama słodycz. Takie smaczki cieszą. Gunplay również został usprawniony. Łuk nie tak OP jak chociażby w przypadku gier z panną Croft. Przeciwnicy rzadko kiedy przystają na dłużej niż 2-3 sekundy, a trafienie w dekiel ze sporej odległości ruchomego celu jest lekkim wyzwaniem tudzież udany headshot cieszy jeszcze bardziej. Reszta broni w porządku. Każda zachowuje się jak należy. Świat przedstawiony urzeka jak nigdy. To górna półka z najlepszym stuffem jeżeli chodzi o wykonanie. ND wie jak zrobić ładną gierkę gdzie scenerie dostarczają, a oświetlenie, cząsteczki i udźwiękowienie są jak poranny strzał kawy. Feels good man. Niestety jest też łyżka dziegciu w tej beczce. Mordy NPC-tów to czasami późne PS3. Chodzi głównie o lujków niezwiązanych z fabułą bądź likwidacją. Na pewno należy pochwalić ND za projekt aren. Miejsca gdzie spotykamy przeciwników bądź zarażonych pozwalają na mnogość rozwiązań zarówno pod względem cichej eliminacji jak i "ostrej wymianie zdań". Osłony, trawa, budynki, przejścia... A wszystko płynnie ze sobą egzystuje. Ogromnie zniesmaczyły mnie lokacje w Shadow of Tomb Raider (nasrane niczym w paint'cie miejsca gdzie można przylec, ukryć się, itd.) W TLoU2 tego nie ma. Przejścia pomiędzy spokojną eksploracją, a konfrontacją w wrogiem jest niezauważalna. Jeżeli chodzi o przetrząsanie obiektów to niestety ale jakoś nie było tego feelingu znanego z jedynki. Teraz też opowiadały swoją historię ale jakoś nie czułem w sobie tego, że kiedyś przebywali tam ludzie, śmiali się, płakali, żyli... Jedyne co mi siadło to dźwięk. Samo udźwiękowienie jest świetne, wszystko elegancko ze sobą współgra, itd. ale mnie chodzi o jeden motyw muzyczny. Właściwie to jest chyba jedna nuta. Podczas spokojnej eksploracji czasami w tle słychać ten jeden dźwięk. Ciężko opisać to słowami. To jest tak jakby ten jeden dźwięk określa wszystko co się aktualnie dzieje. Gdy wchodziła ta nuta, a ja melancholijnie spoglądałem na pokryte mchem, trawą i kurzem obiekty, wtedy myślałem sobie batmanowe: "A good life... good enough". No więc gameplay przaśny ale co z historią? "Previously on Walking Dead..." Od pierwszych trailerów było wiadomo, że motorem napędowym, czy jak to woli punktem zapalnym, będzie Spoiler zemsta. Pytanie pozostawało tylko kto, komu, za co i czemu Kasia Cichopek. Osobiście liczyłem na nieco inny kierunek no ale to nie moja historia tylko Neila. I w sumie mam wyebane troszkę. Może to przez sytuację osobistą w której aktualnie się znajduję. Nie wiem. Wiem natomiast, że niespecjalnie interesowała mnie postać Abby. Jej motywacje też. Hendrix wspomniał, że gra w sporej mierze dotyka zagadnień emocjonalnych. Zrozumienie Abby to jedno. Zgadzanie się z jej drogą to już inna para kaloszy. Jak dla mnie to "warkoczem" kierowała chęć zemsty. Obecność jej ekipy była tylko i wyłącznie usprawiedliwieniem własnego sumienia (nie dla zemsty ale za świat, który stracił szansę na lekarstwo). Widok truchła ciężarnej kumpeli nawet ją nie ruszył. Załamała się dopiero gdy zobaczyła twarz faceta, do którego znów coś zaiskrzyło. Przy scenie w górskim kurorcie i w retrospekcjach nawet na moment nie próbowała zrozumieć działań Joela w szpitalu (co w sumie odnosi się do posta o empatii), a pozostawienie Ellie i Tommy'ego przy życiu było tylko impulsem gdy zrozumiała, że powolne zamordowanie starego człowieka nie dało jej satysfakcji jakiej oczekiwała. No i właśnie. To nie była egzekucja, szybka kula w łeb. To było mozolne, precyzyjnie zaplanowane morderstwo. Morderstwo z naszego punktu widzenia. Ludzi podobnie jak Joel, Tommy czy ojciec Abby, wychowanych w czasach sprzed outbreak'u choroby. Dla pokolenia Abby, Ellie, Diny to równie dobrze mogła być sprawiedliwość. Stara kultura upadła zaś powstałe na jej zgliszczach doktryny są niejako odbiciem praw kształtujących nasze życie. Nie ma zbrodni i kary. Jest tylko zemsta. I napędzające się koło bezsensownej brutalności Spoiler (co uwydatnia atak WLF na Scars). Po raz kolejny Druckmann pokazuje, że ludzkość nie zasługuje na lek. Choć w tym przypadku jest to tylko wątek poboczny. Postaw się na jej miejscu. Ciężko wejść w buty kogoś kto wychował się na porośniętych mchem artefaktach upadłego świata. Artefaktach, które mogły zostać źle zinterpretowane lub celowo zmanipulowane dla osiągnięcia konkretnego celu. Wykorzystał to Isaac jak i Scars budując społeczności. Spoiler Ojciec Abby był wzorem dla gówniarza, a fakt, że nie miał absolutnie żadnych skrupułów by uśmiercić dziecko (o zgrozo lekarz, który pewnie zdążył złożyć przysięgę Hipokratesa) dla i tak niepewnego rezultatu tylko pokazuje jak niebezpieczne może być manipulowanie nowym pokoleniem. W sumie kto wie czy za grzybnią nie stał właśnie on. Z jedynki wiemy, że to Świetliki otworzyły Puszkę Pandory, a z epilogu dwójki zaś, że to ojciec Abby szefował Świetlikom w tamtym oddziale. Ale to tylko spekulacje. Za mało wiemy o doktorku. Ale co z drugą stroną monety? No właśnie. Spoiler TLoU Part 2 otwarcie mówi, że Ellie i Abby więcej łączy niż dzieli. Niemniej od razu widać kto jest bardziej zaprawiony w zabijaniu. Po torturach na Norze była wręcz zdruzgotana tym kim się stawała. Również po zabiciu Mel omal nie pękła. Podobno Blantman wspomniał o podobieństwach z Jądrem Ciemności i w pewnym momencie gry miałem podobne odczucia z tym, że Neil troszkę się minął z tematem. Pod warunkiem oczywiście, że w ogóle chciał coś konkretnego zaaplikować z opowieści Konrada. Niemniej widać pewne podobieństwa (Isaac, WLF i Scars). Spoiler Dopiero w Kalifornii można dostrzec niemal identyczne wyrazy twarzy na obu dziewczynach. Pozbawione tej iskierki życia (i w ogóle poszanowania tegoż życia). Osobiście uważam, że PTSD Ellie wjechało zdecydowanie za późno nawet jeżeli medycznie jest to uzasadnione. Ale wtedy też podróż miałaby zupełnie inny wydźwięk, a wątek Abby już kompletnie wytrącałby z imersji. Rozumiem zamysł Druckmanna z "drugim spojrzeniem" na wydarzenia ale niespecjalnie mi to siada. No i przez to dostało się niemal wszystkim postaciom pobocznym, a część z nich mogła wnieść sporo do fabuły (Isaac). Co może zatem przynieść Part 3? Opcji jest wiele: Spoiler Abby może znaleźć Świetliki co doprowadzi do ponownego wystawienia Ellie na celownik zaś "Loczek" będzie musiał znów zdecydować po której stronie stanąć. Równie dobrze część 3 może opowiadać o podróży Ellie z pawcio-Jesse'm. Cokolwiek Druckmann wymyśli raczej wątpliwe by zakończył wątek Abby. Znowu niepotrzebnie rozbieram fabułę na czynniki pierwsze a chciałem tylko napisać jeszcze, że postacie poboczne nikogo. Serio, druga połówka gry pokazuje ich od ludzkiej strony ale znając ich los miałem kompletnie wyebane na nich. Moment gdy wyskoczył Spoiler Jim Kazama i dowiedział się o ciąży czekałem aż pójdzie pod płot odrąbać jakiemuś klikerowi łapę, zabierze obrączkę z grzybowego palucha i się oświadczy. Ja doskonale wiem, że wszyscy są cegiełką w murze bezsensownej brutalności i tak dalej ale te plot-twisty randomów śmierdzą trochę serialami CW. "Wyśmienity gameplay, słaby MGS" Czy więc powyższy klasyk ma uzasadnienie? Jak wspomniałem na początku to rzecz osobistego podejścia. Komuś gierka siądzie 10/10, ktoś strzela w 8/10, ktoś tam z jakiegoś powodu da "tylko" 7/10 i ja to rozumiem, i szanuję. Każdy ma prawo do wyrażania swojej własnej opinii. Tylko po co d(pipi)ć się na siłę do czyjegoś zdania? Czy to coś zmieni w twoim odbiorze gierki? Gra ma się podobać tobie czy jemu/jej? Dziesiątki stron tematu TLoU Part 2 to zwyczajne przerzucanie się gównem na prawo i lewo niezależnie czy to przez wątki LGBT+, bice Abby, NG+ czy nawet te (pipi)ane ziarno (chociaż nie, ziarno wali po oczach jednak). czasami odnoszę wrażenie, że ci tzw. "diversity knights" sami sobie wpychają patyk w szprychy by móc się do(pipi)ić dla zasady. Druga strona też nie lepsza łapiąc się do tej "dyskusji". Po (pipi) to? Dla mnie ta gierka to takie mocne elon_musk_smoke_weed.gif/10 Zanim ktoś znów wyrwie jedno zdanie z kontekstu i zacznie swoją krucjatę. Gierka jest cholernie dobrym szpilem wyciskającym ostatnie soki u progu zmierzchu tej generacji. Dopieszczona, pełna detali ale i drobnych błędów opowieść. Opowieść Neila Druckmanna i studia Naughty Dog. Sprawa ma się podobnie jak u Barloga i Kratosa. To była jego opowieść. Nie pasował ci stary, zmęczony Bóg Wojny? Ok. To jest opowieść Druckamanna. Kwestia oceny fabuły to już indywidualna sprawa. Aha, i jeżeli miałbym już tak fest mocno, dla zasady, dopierdzielić się do mięśni Abby to tylko chyba przy epilogu gdzie Spoiler szlaja się po Kalifornii z azjatyckim pawciem. Oczywiście to samo tyczyłoby się napakowanego faceta żeby była jasność. Spoiler Rozumiem, że przy WLF robiła sobie klatę, bic, itd. W scenkach widać było, że mieli dostęp do siłki, pewnie u nadwornego farmaceuty miała stałe dawki suplementów za kartki na żarcie albo po prostu naturalnie miała predyspozycje do zrobienia takiej masy. Tylko jak utrzymała tą sylwetkę po opuszczeniu Seattle? W ciągłej drodze? No sorry, bo albo połowę plecaka zajmowały piguły, albo nosiła tam hantle. W dobie braku zasobów i żywności (co w sumie jest wizytówką gry) , będąc w ciągłej drodze ciężko jest trzymać tą odpowiednią ilość kalorii , a co dopiero mięśnie. Co ciekawe przy ukrzyżowaniu widać, że w niewoli dostawała tą przysłowiową miskę ryżu na tydzień. W takim wypadku z małego łysola powinien zostać szkielet. Podobnie u Ellie w tym samym momencie. W Kalifornii miała już niemal anorektyczny wygląd i głęboką ranę ale to nie przeszkadzało jej trzymać sztywno rosłych chłopów i przemieszczać się z nimi w krzaki. W jedynce gdy kierowaliśmy małą Ellie było czuć różnicę w sile i wzroście. Gówniarz właściwie miotał się na plecach oponentów. To ten sam poziom absurdu co scena gdzie Spoiler Abby wyjeżdża na patrol. Dla pierdoły robią zakład na strzelnicy by potem zabrać kilkanaście sztuk amunicji na misję. No ale to ciągnie się już od pierwszej części gdzie np. w kuchni mogliśmy zabrać jedno dedykowane ostrze gdy wokoło walało się noży. "Fuck logic". Ale to takie pierdoły i doczepianie się na siłę więc nie bierzcie tego za jakąś prawdę objawioną czy coś. Tyle. 19 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
oFi 2 435 Opublikowano 11 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 11 lipca 2020 Szanuje Farmer za takie recenzje i porównanie mechanik z innych gier 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Sven Froost 486 Opublikowano 12 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 12 lipca 2020 Fire Emblem Three Houses Prawie 70 godzin gry za mna, swietny voice acting, gameplay i wykonanie. Jedna z najlepszych gier w jakie gralem Cytuj Odnośnik do komentarza
oFi 2 435 Opublikowano 12 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 12 lipca 2020 (edytowane) Sekiro : Shadows die twice... To może zaczne od oceny obejma/10 Nie bez powodu głosowałem na goty goty 2019 (mimo ze grę tylko liznąłem). Nie bez powodu został GRĄ a nie DOŚWIADCZENIEM roku. Sekiro trzeba się nauczyć. Do pana Genshiro wszystko idzie w miarę gładko, pare powtórzeń na mniejszych bossach i pierwsza potężna ściana. Walka z tym Panem to nauka pokory oraz poświęcenia czasu na opanowanie ciosów naszego shinobi. U mnie padł po dwóch dniach, jednak co mi ta gra dała do myślenia po nocach to ja nawet nie. IMO dla mnie najlepsza gra od FS. Setting bardzo zbliżony do MGR na poziomie revengence (parowanie ciosów w tempo, tylko jeszcze bardziej rozbudowany gameplay). Mechanika wskrzeszania. To powinno być zawsze w solsach - daje nam instant szanse na kolejne podejście, przez co uczymy się szybciej i sprawniej nie czekając na loadingi. Genialne. Co do samej fabuły to w końcu nie trzeba aż tak się wszystkiego doymślać jak w pozostałych solsowych produkcjach, jednak jest pare znaków zapytania (szczególnie zakończenia, ktore zamierzam zrobić wszystkie). Sama walka to pure fun i zmiana majtek po każdym wygranym pojedynku z Bossem. Ostateczna walka to już w ogóle festiwal wszystkich mechanik napakowanych w jednym miejscu - dodatkowa para majtek wskazana. Trzeba zagrać, dawno nie czułem dobrego wyzwania w gierkach dla dzieci Edytowane 12 lipca 2020 przez oFi 4 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Sep 1 619 Opublikowano 12 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 12 lipca 2020 Knack - Nie wiem czy współczuć czy się śmiać z ludzi którzy kupowali to na premierę ps4. To poziom platformówek z czasów ps one i początków ps2. Chociaż moment, taki Crash, Jak and Daxter czy Ratchet to poziom o wiele wiele wyższy niż to co oferuje Knack, więc już wtedy dało się to zrobić lepiej. A tutaj od samego początku dostajemy wszystko, wszystkie umiejętności i ciosy specjalne i przez całą grę robimy to samo. Przemy przed siebie pokonując przeciwników (czasem proste elementy platformowe). Przez całą grę nie ma żadnego urozmaicenia, żadnej zmiany perspektywy, minigierki, no niczego. No i jeszcze miałem wrażenie że niektóre levele były przedłużane na siłę bo ciągnęły się i ciągnęły, a przy tak nudnym gameplayu chciało się by już się skończyły. Gra stworzona chyba specjalnie na szybko na premiere ps4 żeby zapewnić jakiś tytuł. Nie warto się męczyć, lepiej odpalić starego Mario na pegasusie i zabawa będzie o wiele lepsza. Ruiner - kolejna porządna rodzima produkcja. Raz że podszedł klimat cyberpunku. Dwa można było po prostu stworzyć zwykły shooter z widokiem z góry gdzie tylko idziemy i eliminujemy kolejne grupy przeciwników, ale wpleciono w to fabułę, hub w postaci miasta, i sporo informacji o tym świecie, co zawsze dla mnie działa na plus. Trzy walka jest szybka i emocjonująca na co wpływ mają zdobywanie umiejętności. Przydała by się lepsza ścieżka dźwiękowa, bo do takiej gry pasuje coś jak carpenter brut. Warto zagrać, szczególnie że na przecenach w ps store lata już odpowiednio niską kwotę. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
okens 540 Opublikowano 17 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 17 lipca 2020 Children of Morta- grslo mi sie przyjemnie, grindowalo nawet znosnie. Fabula przystepna a swiat wspa ialy chociaz spodziewalem sie wiecej biotopow. Czegos powalajacego. Ale tak pozatym to fajna gierka. Moze kiesys wroce wbic pierwszwgo w zyciu calaka Cytuj Odnośnik do komentarza
ASX 14 608 Opublikowano 20 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 20 lipca 2020 Ace Combat 7: Skies Unknown przyjemna krótka gierka w której latamy samolotami i zestrzeliwujemy kwadraty oznaczone na zielono. W grze jest chyba kilkadziesiąt minut głupiej japońskiej fabuly ujętej w przydługich cutscenkach, więc jak widzicie że odapa się jakiś przerywnik to polecam od razu go przewijać. Skończyłem też Ryse: Syna Romana - ktoś kiedyś na forumku napisał kiedyś żeby sobie tę gre dawkować bo wtedy zyskuje, Mi przejscie zajęło ponad 2 lata i uważam, że coś w tym jest. 2 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
maciucha 11 617 Opublikowano 20 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 20 lipca 2020 19 minut temu, ASX napisał: Skończyłem też Ryse: Syna Romana - ktoś kiedyś na forumku napisał kiedyś żeby sobie tę gre dawkować bo wtedy zyskuje, Mi przejscie zajęło ponad 2 lata i uważam, że coś w tym jest. Nie dawkować, tylko darować. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ludwes 1 682 Opublikowano 24 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 24 lipca 2020 (edytowane) Horizon Zero Dawn Boże, w końcu. Dwa razy rzucałem tę grę w kąt, ale dałem jej trzecią szansę i właśnie, po 35 godzinach, lecą napisy końcowe. Nie mogłem się do niej przez długi czas przekonać, ale w końcu trochę mnie wciągneła. Przez jakiś czas czułem się troszkę, z dużym naciskiem na to słowo, jakbym znowu grał w trzeciego Wiedźmina, ale końcówka mocno mnie wymęczyła i chciałem ją jak najszybciej skończyć. Niestety, historia mnie kompletnie nie wciągneła, a największy fun z gry miałem, gdy po prostu polowalem na maszyny, licząc, że wydropie coś, dzięki czemu będę mógł, na przykład, kupić nową zbroje. Misje główne nie sprawiały mi frajdy, a jak co jakiś czas musiałem chodzić po tych yebanych ruinach, słuchać tych nagrań, czytać notatki (wiem, że akurat to nie było obowiązkowe) czy oglądać te hologramy, to po prostu chciało mi się rzygać. Jasne, ogólnie rzecz ujmując nie było źle - to nie tak, że ta gra to crap czy coś, bo jednak trochę czasu tej grze poświęciłem i bawiłem się przez znaczną jej cześć całkiem okej, ale w sumie to nie chcę mi się za bardzo rozpisywać o tej grze, bo nie warto. Miałem jeszcze dodatek obczaić, ale nie, chyba jednak nie. Może kiedyś. Nie, oby nie. 6/10 Edytowane 24 lipca 2020 przez Ludwes 4 Cytuj Odnośnik do komentarza
C1REX 16 Opublikowano 24 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 24 lipca 2020 Fist of the Northern Star - Taki spinoff Yakuzy, ale grafika z cell shading i bardziej wierna anime. Angielski i Japoński dubbing do wyboru. Fabuła mocno średnia. Jak to w Yakuzach, to gra ma mnóstwo side-questów, pierdółek do zbierania, ulepszania i mini-gierek. Demo mi wcale nie podeszło, ale słysząc, jak Japończycy za nią szaleli, to dałem jej szansę. Cieszę się, bo gra mnie mega wciągnęła. Jest drętwa, ograniczona i pełna wad, ale dała mi ogrom frajdy. Odradzam tylko robienie platyny - ja zrobiłem i obrzydziło mi to trofea na dobre. 8/10 dla mnie, ale gra celuje w bardzo specyficzne gusta. Jak nie trafi, to może być padaka 3/10 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ukukuki 6 895 Opublikowano 26 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 26 lipca 2020 Halo Reach Drugie albo trzecie przejście, już nawet nie pamiętam. Tym razem na PC. Świetny port. Rozgrywka dalej kocur, nic się nie starzeje. Świetne przeplatanie chodzenia, jeżdżenia, latania czy strzelanki na szynach rodem z automatów. Miodzio, za tak zróżnicowany gameplay uwielbiam tą serię. Do tego genialna muzyka i nawet dzisiaj znośna grafika po tych 10 latach od premiery. Jest radocha z grania, pewnie za parę lat znowu wrócę. Do tego standardowo fajne przerwyniki fabularne do czego nas już Halo przyzwyczaiło. To co Bungie genialnie ogarniało w swoich grach to tła. No mistrzowie, w żadnym tytule nie jest to tak świetnie zrobione. Piękne niebo, albo góry w tle (2D!). Do tego jakieś efekty świetlne, specyficznie dobrane kolory. Błyskające wybuchy które sporadycznie podświetlają ogromny statek albo jakąś walkę w tle. Tak samo jest kilka warstw tła. Gdzieś tam w oddali widać walczących żołnierzy albo pojazdy naziemne czy statki w powietrzu. Do tego efekty świetlne i muzyka. To wszystko tworzy tak specyficzny i fajny klimat Halo. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Sep 1 619 Opublikowano 26 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 26 lipca 2020 (edytowane) Batman Arkham Origins - postanowiłem przejść sobie raz jeszcze bo pomału żegnam się z graniem na ps3, a ta część bardzo przypadła mi do gustu. Co prawda jak dla mnie każda gra z serii Arkham to równy poziom i ciężko mi powiedzieć która jest najlepsza, ale Origins ma chyba najciekawszą fabułę w moim odczuciu. Origin story niektórych łotrów + klimat świąt Bożego Narodzenia + Batman w brutalniejszej wersji i wypada to jak na historię o Nietoperzu bardzo konkretnie. Walki z bossami też tu wypadły najlepiej w serii. Dziwnie się za to grało gdy wszystkie elementy do zbierania już są odkryte, bo pozbawia to gry połowy zawartości i elementów główkowania, a zostaje sama walka i eksploracja. No i przypomniałem sobie jak ta część jest zabugowana. Zwiechy podczas ekranów ładowania czy podczas scenek trafiły mnie parę razy. W każdym razie warto było zagrać raz jeszcze i przeżyć to co się działo w Royal Hotel i po nim. Edytowane 26 lipca 2020 przez Sep 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
SlimShady 3 376 Opublikowano 27 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 27 lipca 2020 TitanFall 2 - Krótko, bo nie chcę się za bardzo rozpisywać, ale prawdopodobnie najlepszy FPS-owy singiel obecnej generacji. Zaskakujące tym bardziej, że jedynka chyba nie miała nawet kampanii. Intensywnie, różnorodnie i pomysłowo, a BT, to jeden z fajniejszych kompanów w grach, a przecież jest zwykłym Optimusem. 4 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Dr.Czekolada 4 490 Opublikowano 28 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 28 lipca 2020 Sucker Punch po ponad 6 latach pracy wjechało pięknie na koniec generacji i dostarczyło świetne IP. Ubolewam jak niejeden na tym forumku, że Sony nie chce wprowadzić zliczania czasu przy danym tytule ale zakładam, że zeszło na Hardzie coś koło 80 godzin z wylizaniem każdego geometrycznie prześlicznego kamyczka na Cuszimie. Jak już pisałem w dedykowanym temacie jestem raczej typem osoby zmęczonej open worldami i to jeszcze z czasów PS3. Gier tego typu które skończyłem na obecnych konsolach mógłbym zliczyć na palcach jednej ręki i sądzę, że obiektywnie to były perełki (RDR2, Zelda, Witcher 3, Dying Light). Do kupienia Tsushimy skłoniła mnie przede wszystkim tematyka bo wszelaką Japońszczyznę lubię, ale też byłem ciekawy co autorzy Infamousa nam zaserwowali w takim klimacie (swoją drogą ogrywałem tylko jedynkę i Festival Of Blood DLC dla mnie seria dosyć ok, nic wybitnego ale miło wspominam). Dostaliśmy prawdopodobnie najbardziej kolorową grę na PS4, sposób w jaki gra operuje światłem, scenografią, pogodą, porą dnia, wiatrem, florą jest imponujący wystarczy pobiegać po Cuszimie parę minut by dostać po twarzy tym wszystkim. Każdy, kto postrzelał chociaż trochę screenshotów zauważy, że gra robi wszystko by nie znużyć naszych oczu. Tytuł nie zmierzał w stronę realizmu, jest bardziej artystycznym dziełem sztuki jeżeli mogę pozwolić sobie tak powiedzieć. Pogoda zmienia się dynamicznie i mamy na nią wpływ a pora dnia potrafi skakać co chwila przez co jednych może to wybijać z immersji. To przekolorowanie jednak świetnie wpasowuje się przecież w kino Kurosawy, którym studio przecież inspirowało się przy tworzeniu Ghosta. Ochy i achy na bok na temat kolorów oprawy nie ma co ukrywać, że GOT to produkcja nierówna, nie trzeba się wysilać by zobaczyć w photo mode również te słabsze strony graficzne. Tekstury czy geometria w wielu miejscach nie grzeszy detalami a animacje postaci w wielu momentach potrafi mieć swoje kaprysy przez co czujemy się z jednej strony jak w jednej z najpiękniejszych gier 2020 a z drugiej technicznie jak w Assassin's Creed 2 z 2009. Myślę, że duża w tym wina nie tylko doświadczenia studia ale też użytego silnika. Z Unreala można wiele wycisnąć niewielką pracą ale też można odnieść wrażenie, że wielu devów dzisiaj jest rozleniwionych np zapowiedziany Crash 4 (na unrealu) również ma problemy z animacją i ciężko na tą chwilę prognozować czy coś z tym zrobią. Kończę już moje nitpicking i przechodzę do rzeczy przyjemnych jak np audio. Po TLOU2 dostajemy kolejny świetnie zaprojektowany tytuł pod tym względem z masą ustawień. 3D audio na moich słuchawkach brzmiał po prostu świetnie podoba mi się że Sony i jego studia przywiązują do tego dużą dużą wagę bo takie gierki zwyczajnie chłonie się jak prawdziwy film, gdzie każdy krzyk mongoła, zderzenie ostrzy czy wybuch bomby ma swój zakres dynamiki. W tle tego wszystkiego przygrywa niegorszy soundtrack, mamy bitewne przygrywki motywujące do ścinania łbów i strzepywania miecza jak i spokojne podczas kąpieli w ciepłym źródle, myśląc o wuju czy pisząc poezje spoglądając w ciszy w naturę. Jeżeli chodzi o gameplay tak naprawdę mamy do czynienia z Ubiklono-Zeldo-Wiedźminem z kilkoma nowymi mechanikami walka jednak wymaga większego skupienia i zaangażowania niż w typowej Ubigierce. W bezpośredniej walce poza łucznikami przeciwnicy mają posturę a'la Sekiro którą trzeba przełamać odpowiednim stylem walki spośród czterech, jakie przyjdzie nam odblokować w trakcie grania. Możemy również parować ciosy, co wymaga odpowiedniego timingu ale z pomocą odpowiednich amuletów można rozrywkę dostosować do własnych potrzeb i na naszą korzyść. Mamy typowe mechaniki jak upgrade ciuchów, broni czy fashion souls i wszystkie te luźne rpg'owe elementy są wprowadzone poprawnie. Pod koniec gry miałem wrażenie, że nawet za bardzo te wszystkie rzeczy ułatwiają grę ale nic nie psuło mojego odbioru i czerpania radości z koszenia najeźdźców. Zadania w grze jak i fabuła stoją na bardzo przyzwoitym poziomie. Jedna rzecz jaka odrzucała mnie zawsze od AC i jego podobnych to mało interesujące postacie i scenariusz. Sucker Punch udało się mnie zainteresować każdą postacią pierwszo czy drugoplanową i może fakt, że dużo ich dialogów w zadaniach w zasadzie powtarza się do znudzenia, bo każda z postaci wspierających Jina ma jakiś interes ale same zadania w większości mają odpowiednią długość i kończymy je z przyjemnością. Niektórzy pisali, że szkoda iż nie ma jakiegoś systemu karmy w stylu Infamousa w zależności od stylu gry Samuraj/Duch ale po przejściu gry rozumiem, że scenariusz musiałby być inaczej skonstruowany bo w praktyce jesteśmy zarówno wojownikiem jak i cieniem czy tego chcemy czy nie. Trailery z gry kreśliły nam trochę inaczej tą grę stąd też może lekkie zamieszanie, bo nic nie stoi na przeszkodzie by w trakcie skradania wjechać na rambo i robić efektowną rzeź z udziałem tych wszystkich gadżetów pod ręką. Sam z tym faktem się pogodziłem dlatego mój Jin nie miał skrupułów walczyć w każdy możliwy sposób, kiedy nudziły mnie prowokacje i czyszczenie nadchodzących oponentów jeden po drugim bawiłem się w stealth czy pułapki z dzwonkami albo zabijanie z odległości łukiem, gdzie gra również oferujesz elastyczny wachlarz możliwości. Fabuła i końcówka dała radę, skończyłem pozycję z wielką przyjemnością i nie czułem znużenia. Sama wielkość wyspy, ilość znajdziek i ciekawy system nawigacji w postaci wiatru czy zwierząt za którymi ganiamy wszystko zagrało jak powinno. Nie odczułem, że jest tego za dużo i robię to z przymuszenia. Eksploracja wysp była przyjemna i chciało się odkrywać jej sekrety. Kibicuję by przyszłe gierki open world brały z Tsushimy przykład i tak rozważnie dodawały elementy poboczne. Dodam jeszcze tak od siebie, że w grze pojawiają się wątki homoseksualne i wiecie co? Można było je zrobić bez robienia wokół tego atencji ani ukrytej agendy, tak po prostu. Można mówić w grze o miłości i uczuciach bez zbędnej ekspozycji i cringu. Powtórzę SP dostarczył mam już w głowie gdzie ich następne gry mogłyby się potoczyć. Może bardziej tematyka ninja? Popracować nad pewnymi mechanikami, zaprogramować sensowniejsze AI i mieliby piękny duchowy sequel. Ode mnie 4+/6 naprawdę niewiele zabrakło do 5 ale zabrakło jednak szlifów. Dla mnie to godne nowe IP żegnające się z PS4. I utwór na koniec Spoiler Forgive me uncle 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Wredny 9 460 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 W dniu 27.07.2020 o 16:18, SlimShady napisał: TitanFall 2 - Krótko, bo nie chcę się za bardzo rozpisywać, ale prawdopodobnie najlepszy FPS-owy singiel obecnej generacji. Jak brać pod uwagę tylko te, w których singiel jest dodatkiem do multi, to bezdyskusyjnie, ale gdzie mu tam do obydwu DOOMów czy Wolfensteinów? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
SlimShady 3 376 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 16 minut temu, Wredny napisał: Jak brać pod uwagę tylko te, w których singiel jest dodatkiem do multi, to bezdyskusyjnie, ale gdzie mu tam do obydwu DOOMów czy Wolfensteinów? Pierwszy Doom(w Eternal nie grałem) trochę mnie rozczarował, rozumiem oldschool, ale wysypywanie się przeciwników jak w serious samie trochę mnie mierzi, no i ten typowy przedział na killroomy, gdzie TF wrzuca, co chwile fajne patenty np. Spoiler miejscówka z incepcji, albo zabawa czasem, bieganie po ścianach, wspinaczki jako odpoczynek od strzelania, BT który jest ciekawszy i lepiej napisany niż ktokolwiek w całym uniwersum Dooma. A Wolfa(w dwójkę nie grałem) uznaje bardziej jako grę 7 generacji, na 8 załapał się psim swędem, ale fakt bardzo dobry pod każdym względem. Cytuj Odnośnik do komentarza
Pupcio 18 324 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 Oby eternal był lepszy niż drugi wolf Cytuj Odnośnik do komentarza
XM. 10 826 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 Jest lepszy nawet niz doom 2016 A w2 wiadomo, ze kupa. Cytuj Odnośnik do komentarza
Paolo de Vesir 9 044 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 No ja myślałem że jaranie się Wolfikiem i porównania do DOOMa to jakiś zaawansowany trolink, ale obawiam się że to na serio. Cytuj Odnośnik do komentarza
bluber 1 183 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 Doom Eternal > Wolf New Order > Doom 2016 > New Colossus jedyna słuszna kolejność Cytuj Odnośnik do komentarza
oFi 2 435 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 Titanfall 2? Najlepszy singlel 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Wredny 9 460 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 23 minuty temu, Pupcio napisał: Oby eternal był lepszy niż drugi wolf Spokojnie, choć dla mnie obydwa cierpią trochę na przerost formy nad treścią w stosunku do swoich znamienitych poprzedników, to obiektywnie Eternal jest pod wieloma względami dużo lepszy niż DOOM 2016 (czego nie mogę powiedzieć o New Colossus w porównaniu do The New Order). 21 minut temu, Paolo de Vesir napisał: No ja myślałem że jaranie się Wolfikiem i porównania do DOOMa to jakiś zaawansowany trolink, ale obawiam się że to na serio. W sensie, że moja wypowiedź? Odniosłem się tylko do poniższego wpisu: W dniu 27.07.2020 o 16:18, SlimShady napisał: TitanFall 2 - Krótko, bo nie chcę się za bardzo rozpisywać, ale prawdopodobnie najlepszy FPS-owy singiel obecnej generacji. TF2 ma super singla, biorąc pod uwagę jedynie Killzone'y, BFy czy inne CoDy, ale z prawdziwie singlowymi perełkami, wydawanymi przez Bethesdę, to nie ma co porównywać. Cytuj Odnośnik do komentarza
SlimShady 3 376 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 Gdzie ty z BF-ami wyjeżdżasz? To jest wyznacznik przech.ujowego singla, w podręcznikach powinni uczyć jak nie robić kampanii na przykładzie gier od DICE. Cytuj Odnośnik do komentarza
XM. 10 826 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 25 minut temu, bluber napisał: Doom Eternal > Wolf New Order > Doom 2016 > gunwo > New Colossus jedyna słuszna kolejność Teraz git i ogólnie nie sposób się nie zgodzić. Cytuj Odnośnik do komentarza
Paolo de Vesir 9 044 Opublikowano 29 lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 29 lipca 2020 30 minut temu, Wredny napisał: W sensie, że moja wypowiedź? Odniosłem się tylko do poniższego wpisu: Nie nie, ogólnie. Jakoś tak do mnie Wolfik nie przemówił (ani TNO ani NC), bo miał to nieszczęscie że sprawdziłem go po mega zajawce na DOOMa 2016. Po nim wszystko inne wydawało się takie sztywne i było takie do czasu aż spróbowałem swoich sił w Titanfallu 2 który okazał się niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.