Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Forza Motorsport 5 (XSS)

 

Po świetnej czwórce oczekiwania wobec kolejnej części były duże. Jak wyszło?

 

Graficznie nie ma powodów do kręcenia nosem. Pomimo recyklingu niektórych modeli samochodów, prezentują się one dobrze, a jest ich ponad 200. Trochę mało, ale ekonomia gry i tak niespecjalnie daje możliwość na kupienie wszystkich, o czym później. Trasy również dają radę, zwłaszcza debiutująca Praga, w której widok na panoramę miasta podczas jednego zjazdu jest fantastyczny. Samych lokacji jest dość mało, bo tylko 17 plus warianty. Drzewa blisko trasy są modelami 3D, natomiast te bardziej oddalone to już znane "kartony", podobnie zresztą jak kibice. Nie wali to po gałach, bo i tak podczas wyścigu patrzy się na trasę, a nie na horyzont. Obraz jest ostry jak brzytwa, żadnych rozmyć. Okazjonalnie można zobaczyć w oddali doczytywanie się tekstur, ale jest to rzadkie, i raczej nie zwraca się na to uwagi. Zauważyłem też niewielkie "smugi" na krawędziach aut podczas wyższych prędkości poruszania. Przypominało to trochę ghosting, ale podobnie jak w przypadku tekstur nie odwraca to uwagi. Wszystko śmiga w 1080p/60fps bez żadnych spadków.

 

Dźwiękowo jest to typowy poziom Forzy: Każde auto brzmi inaczej, wewnątrz kokpitu odgłosy są przytłumione, a ulepszenia silnika je modyfikują. Standard. Kompozytorem ścieżki dźwiękowej ponownie jest Lance Hayes, z tym że w tej grze odpowiada on za wszystkie utwory, a nie tylko te z menu. Muzyka jest typowo orkiestralna, w przeciwieństwie do elektronicznych z brzmień z poprzedniej części. Co ciekawe, nie ma suwaków głośności poszczególnych elementów, jest tylko jeden - master volume. Muzyka podczas wyścigów jest dość cicha, a przez to zagłuszana dźwiękami aut, można ją tylko włączyć lub wyłączyć, żadnej regulacji.

 

Jak się tu jeździ? Wydaje się jakby samochody były bardziej podsterowne niż powinny, a przynajmniej te wolniejsze, bo już takim bolidem F1 można bączka wykręcić przy starcie. Asysty są typowe dla serii: linia, ABS, TCS i STM, cofanie czasu. Ten ostatni przeszedł jedną zmianę: zamiast braku bonusu za korzystanie, jest kara: minus jeden procent nagrody za każde użycie. Obecnie przez zamknięcie serwerów nie ma już debilnych drivatarów, tylko AI, co wychodzi grze na dobre. Jest nawet M. Rossi, który napsuł mi krwi w FM4. Oczywiście są też poziomy trudności, osobiście polecam nie schodzić poniżej ponadprzeciętnego, bo będzie zbyt łatwo. Model zniszczeń został w zasadzie niezmieniony, czyli kosmetycznie można co najwyżej urwać lusterka i spojler, a mechanicznie zniszczyć do tego stopnia, że zajęcie innego miejsca niż ostatnie jest niemożliwe. Gra wspiera kierownice, ale miałem problem z force feedbackiem: w pozycji neutralnej go po prostu nie było. Może to być wina mojej kierownicy (Thrustmaster TMX), albo jakiegoś ustawienia. Na padzie nie ma żadnych problemów, auta reagują tak jak powinny. Taki typowy simcade.

 

Kariera podzielona jest na osiem kategorii takich jak na przykład Vintage lub Modern, a te z kolei na kilka serii trwających około 10 wyścigów. Rozpoczęcie każdej serii poprzedzone jest wstępem z komentarzem znanego dziennikarza motoryzacyjnego Jeremiasza Klaksona, lub jednego z jego dwóch pachołków. Po ukończeniu takowej, odblokowuje się dostęp do bonusowych wyścigów, które są opcjonalne. Żeby nie było zbyt monotonnie, w trakcie serii oprócz zwykłego ścigania się po torze, są wydarzenia specjalne, jak na przykład wjeżdżanie w kręgle na punkty, czy autocross. Nie rozumiem natomiast dlaczego na złoty medal wystarczy trzecie miejsce w wyścigach. Czyli co, wszyscy na podium dostają złote medale? Pomysł kompletnie z dupy. Po ukończeniu wydarzenia przyznawane są punkty doświadczenia kierowcy, współpracy z producentem, i kredyty. Za te pierwsze po osiągnięciu poziomu dostaje się 35 tysięcy gotówki, a za drugie procentowy bonus do wypłaty. Na początku wspomniałem o ekonomii. Tutaj wychodzi jeden problem. Mając bonusy rzędu 30% za każdy wyścig dostawałem około 12 tysięcy kredytów, co jest śmiesznie mało biorąc pod uwagę, że auta wymagane do niektórych serii kosztują milion lub więcej. Szybkie obliczenie, i wychodzi, że na kupno jednego takiego samochodu trzeba przeznaczyć forsę z aż 42 wyścigów. To był zabieg celowy, bo auta można kupować również za tokeny z MS Store, które obecnie są niedostępne. Gdyby nie to, że nazbierałem sobie bonusów za czasów Forza Hub, spędziłbym przy grze więcej czasu niż zamierzałem.

Jak to każdej odsłonie serii bywa, tak i tutaj można ulepszać auta. Części podzielone są na kategorie (silnik, napęd, opony, itd), a poszczególne elementy mają swoje poziomy (sportowy, wyścigowy). Mają one faktyczny wpływ na wydajność auta, a niektóre z nich umożliwiają tuning.

 

Na początku dobrze się bawiłem, ale im dalej, tym nudniej. Nawet wydarzenia specjalnie nie pomagały. 10 wyścigów na serię to za dużo, 3-4 plus jeden specjalny byłoby idealne.

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza
W dniu 17.07.2024 o 03:29, kotlet_schabowy napisał(a):

Kolejność "recek" będzie trochę przekłamana, bo Astro skończyłem później niż Reza, jednak jest to pierwsza pełna, duża grą VR, w którą wsiąknąłem i którą na ten moment uznaję za kwintesencją tego, co piękne w tej technologii.

 

Astro Bot Rescue Mission

 

Czyli właściwie pierwsza pełnoprawna przygoda robocika, który "w międzyczasie" wyrósł (słusznie) na mniej lub bardziej oficjalną maskotkę konsol Sony. W przeciwieństwie do niejako "obowiązkowego" (bo dodawanego do każdej konsoli) sequela na PS5, Rescue Mission jest i będzie pozycją dosyć niszową, z oczywistej przyczyny, jaką jest dedykowanie jej goglom do wirtualnej rzeczywistości (co więcej, gra utknęła na poprzedniej generacji sprzętu, jako że VR2 nie jest kompatybilny wstecz, a o porcie nic nie słychać). I o panie, jakże wspaniały to reprezentant szeroko pojętego "gatunku"! Cudowne wprowadzenie w świat VR i wykrzesanie z tego gadżetu dużego potencjału (również czysto wizualnie, bo gra zupełnie nie ma się czego wstydzić w porównaniu do innych platformówek ery PS4). Nie ma tu co prawda obsługi PS Move, ale to akurat dobrze, bo o ile "pały" zapewniają jeszcze większą immersję, tak ich używanie sprzyja trochę innemu typowi rozgrywki i na dłuższą metę może męczyć.

 

Wracając do meritum: Astro Bot to fundamentalnie dosyć tradycyjna i pozornie raczej niezbyt odkrywcza platformówka 3D (przy czym levele są raczej korytarzowe), opierająca się na przejściu danego poziomu i uratowaniu po drodze jak największej liczby naszych ziomków. Cała magia tkwi jednak, co dosyć oczywiste, w korzystaniu z możliwości okularów VR. Pierwsze wrażenie zapewniło mi zwyczajny opad szczeny, który przerodził się później w ciągłego banana na ryju, z okazjonalnym, spontanicznym śmiechem w reakcji na różne cuda, które ukazywały się moim oczom. Moment, gdy pierwszy raz rozglądałem się po otoczeniu, a później poruszałem po levelu, przechodząc "kamerą" przez zwisające pnącza, prawie że czując, jak smagają mnie po gębie: coś pięknego i niezwykle osobliwego. Co tu dużo gadać, to trzeba przeżyć. Sam fakt, że jesteśmy WEWNĄTRZ gry zapewnia niespotykaną w tradycyjnym gejmingu immersję, przeskok wręcz generacyjny. Oglądając się "fizycznie", widzimy, co jest dookoła nas w świecie wirtualnym, możemy dosłownie zaglądać za róg półki, dać nura głową pod wodę czy nawet rozwalać "z dyńki" napotykane ściany. Robocikiem sterujemy za pomocą pada, który funkcjonuje też w świecie gry jako wielofunkcyjny gadżet. Co jakiś czas znajdujemy "power up", rozszerzający funkcje Dual Shocka np. o możliwość rzucania shurikenami (muśnięcie touch pada, kierunek i ułożenie gwiazdki regulujemy oczywiście odpowiednim ułożeniem kontrolera) czy strzelania kulkami. Każde takie rozszerzenie sporo wnosi do zabawy, bo twórcy zaprojektowali levele tak, by maksymalnie wykorzystać oferowane nam różnorodne opcje. Fizyka i efekty wizualne są na wysokim poziomie, co tym bardziej zachęca do zabawy i daje radochę z obserwowania reakcji świata/przeciwników np. na dostanie w twarz strumieniem wody xD

 

Całość skąpana jest w niezwykle klimatycznej otoczce, budowanej zarówno przez warstwę wizualną (świetny design postaci i świata, oczywiście z motywem przewodnim w postaci wszelkiego rodzaju robotów), jak i dźwiękową. OST wpada w ucho, a motyw przewodni od pierwszej styczności z nim budował to specyficzne uczucie magii i nostalgii. Coś pięknego.

 

Z minusów mogę wymienić ograniczoną do najbliższego otoczenia możliwość cofania się na poziomie (szczególnie, gdy już odhaczymy checkpoint), co skutkuje tym, że jeśli pominęliśmy jakiegoś robocika i zdajemy sobie z tego sprawę, to nadrobić tę stratę możemy tylko odpalając level od nowa. Starcia z bossami, choć kreatywne i robiące wrażenie wizualnie (bo to często wielkie bydlaki), mogą momentami zirytować przez konieczność powtarzania szeregu mozolnych czynności od nowa w przypadku skuchy. Czasami nie najlepiej działa też wykrywanie pozycji pada, ale to może być bardziej kwestia ustawienia sprzętu w pomieszczeniu. Mógłbym też napisać, że gra jest nieco za krótka, ale to bardziej subiektywne odczucie wynikające po prostu z żalu, że to już koniec przygody, bo tak naprawdę czas gry jest całkiem zadowalający, szczególnie doliczając do niego masterowanie dodatkowych wyzwać (najczęściej czasowe, nieraz mocno hardkorowe, ale baardzo wkręcające i wjeżdżające na ambicję) i ewentualne powtórki zaliczonych poziomów w celu ich wymaksowania (na razie sam to odpuściłem, choć wstępnie mam zamiar do nich wrócić). Trzeba tu też mieć na uwadze, że pozycje przeznaczone na VR z natury rzeczy są zaprojektowane raczej do krótszych sesji.

 

No także bawiłem się rewelacyjnie, na co złożyło się zarówno pierwsze obcowanie z VR i zafascynowanie tą technologią, jak i rzecz jasna poziom Astro Bota sam w sobie. Jak pokazał sequel (i co z największym prawdopodobieństwem potwierdzi kolejny sequel), Team Asobi po prostu umie robić gry. Ze swojej strony mogę polecić jako absolutny must have, szczególnie dla fanów bocika. Zróbcie co się da, żeby choć na jakiś czas wejść w posiadanie tych gogli (tym bardziej, że można je podłączyć do PS5).

 

ASTROBOTRescueMission_20240621223403.jpg.5a6f2335c6fa75123d9d6c56e94e8d36.jpg

 

ASTROBOTRescueMission_20240619202220.jpg.7604ead6870c57714499d59ec55efd7f.jpg

 

ASTROBOTRescueMission_20240617205037.jpg.9c3c280d0ef7843d15bfc9884df319de.jpg

 

ASTROBOTRescueMission_20240621224745.jpg.27eb00647a92fa1035a9762650dd81a8.jpg

 

ASTROBOTRescueMission_20240706012636.jpg.fd5646d4a6112fb52029d83cb779cd51.jpg

 

ASTROBOTRescueMission_20240707001219.jpg.85ae410fecb58d82dc73ddc8a68ffba8.jpg

 

 

 

Platyny nie robisz? Mi ze dwa dzbany zostały :lapka:

Odnośnik do komentarza

Wczoraj zobaczyłem napisy końcowe po 170 godzinach w Baldurs Gate 3 i ja pierdolo jaki to masterpiece :banderas:

Mam za sobą Divinity Original sin 1 i 2, Pathfindera, Tormenta i inne giereczki z gatunku ale Baldurek 3 to opad szczeny pod każdym względem.
Historia, świat, ekipa, wybory, zadania i mnogość opcji ich ukończenia, wszystko to top topów! noo kurła, oddałbym nerkę żeby dostać Baldurka 4 od tej ekipy :D

Wiedziałem co będzie następne do ogrania ale mam taką pustkę że wszystkie giereczkowe plany poszły w piździet i zrobiłem nową postać i już zacząłem grę na poziomie taktyk xD 

A ta muzyka podczas walki z 

Spoiler

Raphaelem

To bangier ze hej, klimat rozwala czachę 

zayebista gra zrobiona z serduchem, nie dziwią mnie te zachwyty i nagrody 

11/10 i znaczek jakości :i_am_so_happy:

IMG_3956.jpeg

  • Plusik 6
  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Josh napisał(a):

Nie grałem jeszcze, ale widzę że wszyscy się spuszczają. Kurde, ja to bym chciał, żeby dali im do zrobienia nowego Fallouta, oczywiście w tym samym stylu co BG3 :pepegasm:

W trakcie robienia Original Sin 2 (kocham) wysyłali pitche do właścicieli trzech marek, aby zrobić w nich swoje RPG - poza BG3 była Ultima i właśnie Fallout. Ultima mnie nie obchodzi, ale straciliśmy szansę na pierwszego dobrego Fallouta od NV :( Choć z drugiej strony BG3 nie miało u mnie łatwej pozycji startowej jako fana OS i starych Baldurów, a jestem zakochany.

Odnośnik do komentarza

Znowu mój post w temacie, wow!

 

Anyway, skończyłem Portal 2.

 

Gra zrobiła na mnie absolutnie fantastyczne pierwsze wrażenie. Przede wszystkim humorem i klimatem. Ale i stawianie portali i rozwiazywanie zagadek to swietna zabawa. Do tego jak ta gra wygląda!!! Design jest fantastyczny, a miejscówki świetne.

 

No i byłaby to gierka na 9+, gdyby nie jedna rzecz. Absolutna liniowość. Jest tylko jeden słuszny sposób na przejście gry. Aż mi się nie chciało wierzyć, więc sprawdziłem z youtube. Jasne, zagadki są super, ich rozwiązywanie logiczne i satysfakcjonujące. No ale drugie podejście do gry będzie identyczne jak pierwsze. Ogólnie super giereczka i cieszę się, że skończyłem

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, badzejo napisał(a):

Fallout od Lariana w stylu BG3 ? 
 

IMG_3961.png

 

Tylko ze Larian robi własne gry. Wątpię by chcieliby robić dla kogoś nawet fallouta na swoim silniku gdy mogą tworzyć coś na własny rachunek.

Swen Vicke wątpię by się zgodził widząc jak potoczyły się losy Lariana.

Odnośnik do komentarza
56 minut temu, oFi napisał(a):

 

Tylko ze Larian robi własne gry. Wątpię by chcieliby robić dla kogoś nawet fallouta na swoim silniku gdy mogą tworzyć coś na własny rachunek.

Swen Vicke wątpię by się zgodził widząc jak potoczyły się losy Lariana.

Nawet jeśli by chcieli to wątpię, że Bethesda dałaby IP studiu, które zrobiloby lepszą grę i potem każde wydanie gry juz od nich wiązałoby się z porównywaniem do tej (zapewne o wiele lepiej zrobionej) gry.

Odnośnik do komentarza

Pamiętam, że jedynka SF mi się bardzo podobała, późniejsze odsłony jakoś mnie ominęły. Po tym poście powyżej aż kusi, żeby kiedyś sobie odświeżyć oraz odpalić dwójkę.

 

Rzadko mam ochotę na point and clicki i niewątpliwie nieco przez to tracę - Excavation of Hob’s Barrow to dobry przykład. Omawiany tytuł to bowiem kawał klimatycznej historii sięgającej po nie aż tak popularne w grach motywy (folk horror na europejską modłę - widuję przy tej grze tagi wskazujące na lovecraftowski czy kosmiczny horror, ale się z nimi nie zgadzam), a przy okazji spokojna i przyjemna rozgrywka. Nasza dzielna protagonistka w osobie Thomasiny przybywa na brytyjskie zadupie celem zbadania tytułowego kurhanu na zaproszenie jednego z lokalsów. Miejscowi jednak ze wszech miar utrudniają bohaterce realizację jej celu i jak się oczywiście okaże, nie bez powodu. Jako, że jednak gierkowi herosi prą zazwyczaj nieuchronnie do celu, to i Thomasina ruszy sprawę do przodu. Na swoją zgubę.

 

Gra świetnie buduje atmosferę, pomimo tego, że zgon to nam tutaj nie grozi. Historię poznajemy z opowieści Thomasiny już po wydarzeniach zawartych w grze, która od początku bardzo żałuje swojej eskapady. Do tego robotę wykonuje muzyka i paradoksalnie grafika - ta wyjęta z 1994 roku potrafi działać jako istne nightmare fuel, gdy oglądamy cutscenki ze specyficznie z dzisiejszej perspektywy animowanymi postaciami. Na fotelu nie podskoczycie, ale im dalej będziecie w fabule, tym bardziej każdemu kolejnemu kliknięciu będzie towarzyszyła nadzieja, że może Thomasina jednak odpali instynkt samozachowawczy i spierniczy z tej przeklętej wioski.

 

Sama gra nie należy do najtrudniejszych i jest dosyć logiczna - miałem problem tylko z zagadką ze zdobyciem kwiatków na placu targowym, ale z perspektywy czasu i ta zagadka była całkiem sensowna oraz wymagała tylko i aż skojarzenia paru faktów. Przygoda idzie dosyć sprawnie - wziąć pod uwagę tylko należy, że jeżeli w jakimś miejscu nie możemy ruszyć dalej, to najpewniej trzeba przejść się po okolicy i aktywować inne wydarzenia w fabule - a całość nie pozostawia w ustach frustrującego posmaku klikania wszystkim po wszystkim. Nie, to gra, którą spokojnie mogą przejść także osoby takie jak ja, które raczej w ten typ gier nie grają.

 

Miło spędzone kilka godzin i przy okazji idealna gra na Decka, kiedy człowiek uciekając przed upałami chce sobie poczilować siedząc na ganku domu. Przynajmniej u mnie ten układ działał doskonale.
 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

God of war 2005

 

795865f8d1b4361bbf882b02a859320cc4d64c6c

 

 

Pierwsze zetknięcie z serią dla mnie (tą starą) i od razu mogę stwierdzić, że Santa monika z fajnego hack'n slasha niestety poszła w złym kierunku ze swoim rebootem. Ale tutaj nie o tym.

 

Włączając to pierwszy raz na myśl mi przyszedł popek 2, który miał podobną scenę na statku, tyle, że tam nie było wielkich potworów wielkości budynku. Przyznam, że machanie tymi ostrzami na łańcuchach oraz ruchoma kamera, która cały czas się zmienia robi niesamowity klimat. Nie miałem nawet żadnych wqrwów z tego tytułu, żebym gdzieś czegoś nie widział, albo dostał strzała za darmo bo czegoś nie widziałem. Duży plus za ogarnięcie tego.

 

Co jeszcze znajdziemy u pierwszego kratosa? A no zestaw mocy i nowy ciosów, które odblokowujemy z progresem. Pochowane skrzynie raczej łatwo jest znaleźć i wymaksowanie postaci za pierwszym runem nie jest szczególnie trudne i nie wymagany jest na to poradnik (gdzie w tych starych grach zazwyczaj posiłkuje sie nimi). QTE przewyników niema, za to w finisherach są zawsze, ale nie drażnią. Bardzo dobrze jest to wyważone.

 

Poziomy wodne oraz plarformowe również mnie nie męczyły, bo klimat tych wszystkich mitologicznych jaskiń + niesamowity sznyt muzyczny robi tutaj przepotężną robotę. Kratos ma od czasu do czasu fajną dopałkę uber Spartiaty i wszyscy są wtedy na hita jak w jakimś mario :whatuh:

 

Tak mi się spodobało, że lecę z platynką a później biorę się za dwójeczkę, która według koneserów jest najlepszym peakem serii :drakeyeah:

 

 

P.S

Gdy przejdzie się gre to otwiera się w menu głównym specjalny tryb, gdzie developerzy dzielili się swoimi pracami kratosa i innymi modelami, które finalnie nie trafiły do gry. Kocham takie smaczki.

 

beab4b565fc12dca62008996a5a7091672eb5bbb

  • Plusik 7
Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Josh napisał(a):

Syphon Filter 1

 

3 godziny temu, Jukka Sarasti napisał(a):

Pamiętam, że jedynka SF mi się bardzo podobała, późniejsze odsłony jakoś mnie ominęły. Po tym poście powyżej aż kusi, żeby kiedyś sobie odświeżyć oraz odpalić dwójkę.

Pamiętam, że za młodu na PSX-ie miałem demo Syphona 1, które ograłem chyba z 50 razy. Tak mi się podobała wtedy ta gra, mega klimat. Odświeżyłem sobie ją kilka lat temu - wciąż top, aczkolwiek ile się naklnąłem przy tej misji z helikopterem (przed którym trzeba się kryć i są sloty 5 sek. by go zaatakować) bojowym to moje. Przejebana misja.

Odnośnik do komentarza

U mnie poszła za drugim razem, cały sekret polega na tym, żeby strzelać do niego kiedy odlatuje i jest obrócony do nas tyłem. Więcej się męczyłem na helikopterze niedawno w The Twin Snakes :sapek: Dla mnie najgorsza misja w całej grze, to ta w kopalni pod koniec, gdzie nic nie widać, trzeba sobie oświetlać drogę latarką i kasować wrogów z daleka snajperką. Ile razy wpadłem w przepaść albo z zaskoczenia wzięli mnie przeciwnicy robiąc sitko w 3 sekundy to nie zliczę.

  • This 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...