Dahaka 1 878 Opublikowano 31 marca 2014 Opublikowano 31 marca 2014 Gra nie miała kampanii marketingowej pewnie dlatego, bo była robiona tylko dla fanów. Sony miało jakieś wolne studio, to dali im pare groszy i powiedzieli im, żeby zrobili następną część "4theplayers". Skromny budżet(zapewne), zerowy marketing = niskie ryzyko i niższe straty jak się nie sprzeda. Lepsze to niż władowanie masy $ i potem po niskiej sprzedaży komentarze "gracze tego nie chcą" 1 Cytuj
Figaro 8 302 Opublikowano 31 marca 2014 Opublikowano 31 marca 2014 Ważne że zdecydowali się to w ogóle wydać Cytuj
balon 5 372 Opublikowano 31 marca 2014 Opublikowano 31 marca 2014 Sly "4" bardzo doba gierka polecm, a teraz chyba w Plusie będzie, to więcej tu recek zapewńe się pojawi Cytuj
Figaro 8 302 Opublikowano 1 kwietnia 2014 Opublikowano 1 kwietnia 2014 (edytowane) Legend of Zelda: Twilight Princess - Huh. Koniec epickiej przygody. Gameplay i jego różnorodność powala - w jednej chwili walczę z goblinami w zamku, po jakimś czasie galopuję Eponą strzelając z łuku w złe ptaszyska, po czym zamieniam się w wilka, następnie ścigam się z Yetim na snowboardzie, by potem jeszcze złowić na łódce różne rybki, wybierając nawet haczyki. Ta gra jest bogata w każdym aspekcie. Sidequesty, ogrom świata, szczegóły w otoczeniu, sekrety... No i te zayebiste itemy! Spinner! Double hookshot - genialne! Czuć, że gra miała długi developing i nie był to czas stracony. Gra jest pełna mięska. Prawdziwa gra konsolowa. Na początku nie byłem przekonany do art style'u, który chyba próbował być zbyt poważny i mroczny. W pewnym sensie dalej podtrzymuję tę opinię - mogli bardziej zaszaleć z kolorami, takiej Majorze udało się połączyć smutniejszą atmosferę z kolorami. Ale rozumiem tę konwencję i z każdą godzinę coraz bardziej ją akceptowałem. Muzycznie to też nie są wyżyny serii, niemniej jest baaardzo dobrze. Niektóre kawałki są genialne (szczególnie ta jedna związana z Midną oraz Hyrule Field). Kawałki przy niektórych dungeonach sprawiały, że po czasie niemalże wpadałem w szaleństwo, co może było zamierzonym efektem. No właśnie, dungeony... Dungeony to dla wielu główny powód grania w Zeldy. Dla mnie - nie. Niemniej jestem w stanie docenić te obecne w TP. Niektóre są wielowymiarowe, zmuszające do główkowania i znów jest obecny ten "good-feel" gdy pokonujesz bossa na końcu lochów. Muszę pochwalić Snowpeak, Arbitary Ground i City in the Sky - były wprost świetne. Ostatni też był niczego sobie, a ostatnia walka zapewniła niezłą epickość. I te widoki... To wtedy ostatecznie zaakceptowałem ten artstyle. Fabuła była - bardziej niż zwykle - zakręcona, mam wrażenie, że czasem trochę czerpali z LotRa. Link wydaje się być niemalże postacią dwuplanową, co było dosyć dziwne. Wszystko skupia się wokół Midny, która okazała się być świetną postacią, choć nie jest to takie oczywiste z początku. Zelda też zeszła na drugi tor. Dziwna część pod tym względem. Ale były mocne momenty. A teraz akapit na psioczenie. O troszkę wyblakłych kolorach wspomniałem. Co mnie rozwala w tej części, to... twarze. Serio, coś jest nie tak z twarzami w tej grze. Jakby pracowało nad nimi dwóch rysowników, jeden lubujący się w realizmie, a drugi w kreskówkowym klimacie. To małe gadające dziecko? Ten afro koleś? Aż mózg mnie swędzi. Jakby nie pasowali w tym świecie. Nie podeszły mi też niektóre momenty jako wilk, ale chyba nie jestem w tym osamotniony. To szukanie Tears of Light... Mogliby sobie darować. Myślę też, że nadszedł czas małych zmian w sterowaniu, a głównie dodanie przycisku skoku. Czasem jego brak potrafił zirytować przy platformowych sekcjach. No i Midna, przestań mi pomagać. W połowie drogi po prostu przestałem zwracać uwagę na jej hinty. Gra też jest dosyć łatwa, w trakcie grania ani razu nie musiałem zaglądać do poradnika ani nic, z czego jestem trochę dumny. Ci co grali, wiedzą jak łatwo utknąć w tej serii ;p. Ogółem, gra nie jest ani zła, ani idealna. Jest gdzieś pomiędzy. Gra przez cały czas trzyma równy, wysoki poziom. Jest to naprawdę dobra Zelda, mega solidna. Nie żałuję tych 50 godzin. Epicka przygoda. Polecam wersję na Wii, strzelanie z łuku jest zbyt zaje.biste 9/10 Edytowane 1 kwietnia 2014 przez Figaro 5 Cytuj
standby 1 725 Opublikowano 2 kwietnia 2014 Opublikowano 2 kwietnia 2014 Co prawda może nie właśnie bo już jakiś czas od ukończenia minął ale ukończyłem Skyrima, jeżeli można tą gre w ogóle ukończyć.Morrowind zawiesił dla mnie poprzeczkę bardzo wysoko, na tyle że oblivion nie zdołał spełnić moich oczekiwań, trochę ze strachem zabierałem się za kupno Skyrima, ale w końcu zdecydowałem się na legendarną edycje co by mieć trochę wiecej do ogarnia.Gra mnie po prostu pochłoneła, świat jest ogromny, zróżnicowany, bogaty i niesamowity. Tak jak w Morrowindzie mamy różne rejony geograficzne dzięki czemu lokacje, nie nudzą się. Frakcje, różne ludy zamieszkujące Skyrim i religia powodują że po 5 min jesteśmy wkręceni w klimat, grafika często pozostawia wiele do życzenia ale z 2 strony nie pamiętam żebym sięw jakiejś innej grze, przy przecudownej muzyce, zatrzymywał i patrzył jak łososie wędrują w góre rzeki.Do tego ciekawe questy, masa broni i ekwipunku , konflikt cesarskich i gromowładnych gdzie słuszność danej strony nie jest wcale taka oczywista, ogromna ilość miejsc do zwiedzenia.Dla mnie gdyby nie techniczne usterki 10/10 a tak to 9/10.Gra kompletna na długie wieczory. Cytuj
Hubert249 4 285 Opublikowano 4 kwietnia 2014 Opublikowano 4 kwietnia 2014 Dishonored - Dawno nie skonczyłem żadnego tytułu w dwa dni, i absolutnie nie dlatego, że leciałem przed siebie na poziomie easy. Fakt gra jest krótka, ale ja starałem się maksymalnie wydłużyć każdy level. Grałem na najwyższym poziomie trudności i bardzo rzadko wchodziłem w jakąś otwartą walkę, oczywiście zbierając runy po drodze , wykonując wszystkie opcjonalne zadania i generalnie bujać się do każdej strzałeczki. Bardzo podobało mi się to, że niemal od samego początku czujemy kto tu rządzi, Corvo to kawał s(pipi)iela,a ja miałem w (pipi)e zakończenie .Nie mógłbym przejść tej gry usypiając strażników i darować życie delikwentom. Taki ze mnie zwyrol Także szatkujące pułapki, podrzynanie gardeł, atak szczurów czy skoki na głowę były na porzadku dziennym. Kocham w grach takie taktyczne, nieliniowe podejście i levele. Crysis z tym swoim nano wdziankiem może spadać Graficznie jest dobrze, wnętrza nie zachwycają ale ogólne artyszyczne (?) wykonanie gry daje radę. Wszystko wygląda jakby namalowane farbą, postacie są trochę komiksowe i serio widać łapę tego gościa od H-L 2. Całość to takie połączenie Bioshocka z Thiefem, mi się bardzo podobało i chce więcej 9/10 3 Cytuj
kotlet_schabowy 2 734 Opublikowano 5 kwietnia 2014 Opublikowano 5 kwietnia 2014 (edytowane) Hotline Miami : spoko gierka, tak bym to ujął. Wciąga mocno, daje satysfakcję, no ale jest to tytuł do odpalenia na pół godziny, góra godzinę, zaczyna męczyć w pewnym momencie. To przedstawiciel "czystego" grania, odskocznia od fabuł, rozbudowanych przygód, nabijania expów itd. w dużych tytułach, i w sumie jest to plus. Skończyłem na razie wątek główny i zbieram jeszcze literki, jutro pewnie skończę przygodę, bo platynować nie zamierzam (same A+ mnie przerażają, chociaż może spróbuję się pobawić z maską wydłużającą czas kombo). Gry nie nazwałbym trudną, ma po prostu nietypowe jak na dzisiejsze standardy zasady (jeden strzał : śmierć, ale działa to, z małymi wyjątkami, w obie strony), no i mega szybkie tempo, dzięki któremu ilość zgonów gracza idzie tutaj w tysiące. Mimo to gra mnie tak serio wkur.wiła może ze dwa, trzy razy, problematyczne (i nie do końca jasno opisane graczowi) bywa tutaj efektywne celowanie. Ogólnie HM najbardziej kojarzy mi się z Alien Breed. Co do warstwy artystycznej, to powiem tak : muzyka, owszem, niezła, grafika wiadomo, stylizacja, wielkie piksele, nie jara mnie to, ale tez nie odrzuca. Inna sprawa, że momentami wpływa na gameplay, przez swoją nieczytelność. Otoczka lat 80tych to trochę taka sztuka dla sztuki, chyba byle było cool. W każdym razie, niezły tytuł do sprawdzenia w Plusie, albo do kupienia za jakieś 5-10 zł, ale nic ponadto, nie ogarniam fali spustów. Co nie zmienia faktu, że godny polecenia. Edytowane 5 kwietnia 2014 przez kotlet_schabowy 2 Cytuj
Gość mate5 Opublikowano 5 kwietnia 2014 Opublikowano 5 kwietnia 2014 (edytowane) Co do twojej krytyki tego wyidelizowanego obrazu mitycznych lat 80 mysle wazne jest zeby zauwazyc, ze akcja gry umiejscowiona jest w roku 1989. Poza tym czuje sie jak ci pedofile od tlou, kiedy ktos im mowi ze tlou to tylko bardzo dobra gra. Powinienes kleknac przed HM i sie pomodlic, to jedna z tych gier po przejsciu ktorych mozna rzucic haselko "to juz koniec, juz nic lepszego nie powstanie". Skonczylem wczoraj Feza. Wreszcie moglem w to grac jak czlowiek, a nie z klatkowaniem na laptopie. Fez/10. Edytowane 5 kwietnia 2014 przez mate5 Cytuj
balon 5 372 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Infamous Second Son na wstępie zacznę, że jestem fanem dwóch pierwszych części, które mam zostawione w kolekcji. "Trójka "też w niej pozostanie ale tylko ze względu na dwie wcześniejsze gry. Gra jako całość jest ok. Technicznie bardz dobra. Świetna grafika, dobra muza i efekty(jednak szumnie zapowiadana miazga w materii dźwięku przestrzennego moim zdaniem nie nastąpiła). Animacja też bardzo płynna, miałem z jeden dosłownie jedeno widoczne zwolnienie animacji przezcała fabułę, aefekty świetlne i oczo.(pipi).ność niszczą gałki oczne i to dosłownie, dawno po graniu nie miałem tak zmęczonych oczuu. Największą wadą gry co wytykają też recki branżowe jest powtarzalność misji pobocznych. Dla mnie w tych latach, na takim sprzęcie oraz z takim budżetem takie monotonne misjie nie powinny się w ogólę zdarzać. Kolejna sprawa to misje główne też nie urywają dupy, wcześniejsze części dla mnie miały ciekawsze zadania no i klimat był lepszy, jakiś taki bardziej poważny, cięzki ale to już kto co lubi. No właśnie klimat, klimat jak i sam główny bohater i tak jest okey ( tylko ta z.je.bana czapeczka, przyklejona to łba całą grę), bałem się po pierwszej prezentacji, że będzie znacznie gorzej, szczególnie w materii głównego protagonisty co ważne za to drugoplanowe postacie są fajne, wyraziste i każda ma swoją historię, a sama fabuła, historia też dość dobra szczególnie jak na grę video Podsumowując gra warta kupna/ zagrania. Szczególnie polecam fanom marki Infamous ale dla reszty posiadaczy PS4 to też moim zdaniem must have choćby dlatego, że tych gier dalej jest niewiele. Przejście gry , tzn samej fabuły na normal zajęło mi ok 11 h, myślę, że z wszystkimi pobocznymi i odłamkami będzie jakoś 15-17 h, aha no i to jedna z nielicznych gier ktôrą przejdę dwa razy, tym razem jako zły ziutek. Grafika 9+/10 Dźwięk 9/10 Gameplay 7/10 Dla fanów IF 8/10 Dla reszty 7+/10 Cytuj
Papaj 465 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Castlevania: Lords of Shadow 2 wraz z dodatkiem Revelations. Zbyt długo na grę czekałem, żeby zraźić się opinią mainsteamu, że niby jest słaba. Słaba nie jest, ale bardzo nierówna. Część rozgrywana w zamku pod względem zaprojektowania poziomów przewyższa jedynkę( a dodatek pod tym względem to cudo). Wygląd rzeźb, okien, kolumn robi wrażenie. Nie raz tylko chodziłem po okolicy i zwiedzałem zamek. Etapy współczesne, też dają radę, ale tylko te mające miejsce na zewnątrz. Te rozgrywane w budynkach, laboratoriach( w Castlevanii!!!) są po prostu słabe. Nieciekawe, puste, robione na zasadzie kopiuj-wklej. Jeśli chodzi o mechanikę, to eksploracja gra tu pierwsze skrzypce, walki jest znacznie mniej. A i sama walka jest nudna. Nie dość, że na najwyższym dostępnym poziomie trudności, jest łatwo, to jeszcze różnorodność przeciwników woła o pomstę do nieba. W sumie to naliczyłem się rycerzy, zmutowanych demonów, straników w zamku, rzadko wystepujcych szkieletów i harpii. Pod tym względem kontynuacja odstaje od jedynki o klasę. W grze brak jest lakichkolwiek zagadek logicznych( dodatek zmienia tą sytuację) a i etapów platformowych jest znacznie mniej niż w pierwszym LoS. Teraz tak, gra dostała po (pipi)e od publiki za etapy skradankowe. Etapy te są w większości takie proste i krótkie( choć ten z Agreusem, z początku potrafi w(pipi)ić), że wszystkie te zarzuty z wielu recenzji są nie na miejscu. Owszem, są one źle zaprojektowane, często rozgrywane tylko tak jak twórca chciał, ale nie ma miejsca o jakimkolwiek 2-3 godzinnym seansie z nimi. Walki z bossami, jak i ich wygląd - nic czego nie widziało się wcześniej, ale dobrze zrobiona robota. Generalnie jest to najlepsza nowoczesna Castlevania. Pierwsze LoS mimo tego, ze była grą świetną, różnorodną, była też kompletnie pozbawiona klimatu starszych części. LoS 2 jest już bliżej ale tylko w części rozgrywanej w zamku. Dla tych co lubią gry a la Darksiders, ortodoksyni fani już na pierwszej LoS wieszali psy, więc tym bardziej nie maj czego tu szukać. No i muzyka. Rewelacyjna. Dodatek wprowadza zmiany w mechanice, są zagadki logiczne w oparciu o trzy podstawowe umiejętności Alucarda. Całość ma miejsce w zamku, bez etapów skradankowych. Tak powinna wyglądać cała druga część. 1 Cytuj
Dud.ek 2 058 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Opublikowano 6 kwietnia 2014 inFAMOUS Secound Son - Ukończyłem jako dobry i jestem usatysfakcjonowany historią opowiedzianą w tej grze. Naprawdę jeden z lepszych singli jaki grałem od czasów GTAV. Od początku do końca twórcy potrafili utrzymać moją ciekawość na wysokim poziomie. Dobre dawkowanie mocy rozciągnięte na całą przygodę. Dodatkowo po raz pierwszy skusiłem się na zrobienie znajdziek i pozbierałem całe tałatajstwo rozsiane po całym Seattle. Wpływ miała na to niezwykle płynna i intuicyjna eksploracja, wspaniałe widoki i niesamowite oświetlenie. Oprawa zobowiązuje nas do zaglądnięcia w każdy kąt i poznania każdej trakcji jaką przygotowali twórcy. 8/10 Cytuj
kotlet_schabowy 2 734 Opublikowano 6 kwietnia 2014 Opublikowano 6 kwietnia 2014 (edytowane) Co do twojej krytyki tego wyidelizowanego obrazu mitycznych lat 80 mysle wazne jest zeby zauwazyc, ze akcja gry umiejscowiona jest w roku 1989. Poza tym czuje sie jak ci pedofile od tlou, kiedy ktos im mowi ze tlou to tylko bardzo dobra gra. Powinienes kleknac przed HM i sie pomodlic, to jedna z tych gier po przejsciu ktorych mozna rzucic haselko "to juz koniec, juz nic lepszego nie powstanie". Skonczylem wczoraj Feza. Wreszcie moglem w to grac jak czlowiek, a nie z klatkowaniem na laptopie. Fez/10. Pisząc posta wiedziałem, że mate5 odpisze w tym stylu. No twórcy dosyć dobitnie, przed każdą misją pokazywali mi datę, ale co mam rozumieć przez Twoją uwagę, że 1989 to nie są lata 80te, czy że założyłeś, że o tym nie wiedziałem i myślałem że otoczka powstała od czapy (jak w Drive przykładowo) ? Swoją drogą, dzisiaj lekko wsiąkłem, dozbierałem litery hasła i jednak zacząłem wyciskać te A+. Gierka chyba zyskuje przy masterowaniu. Z innej beczki : tłumaczenie ma parę głupich baboli ("wsiadaj na rower", lol), no i jest problem z patchem, przez który nie mogę zaliczyć dwóch trofeów. Edytowane 6 kwietnia 2014 przez kotlet_schabowy Cytuj
Daffy 10 630 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Dragon's Crown - pamietam jak bylem na zielonej szkole w jaroslawcu nad morzem i w salonie gier z kumplami z uporem maniaka staralem sie przejsc cadillac&dinosaures. Pozniej na moim osiedlu w naszym osiedlowym salonie prócz flipperów wlasciciel zalatwil dwa automaty: jeden z alien vs predator, drugi z the simpsons(wpier.dol odkurzaczem od Marge rzadzil). Chodzone bijatyki rządzily, po latach gatunek ewuowal - aktualnie myslac chodzona bijatyka mamy przed oczami super dynamiczne gry jak ninja gaiden czy devil may cry, a nie wolne wrecz majestatyczne chodzenie w prawo wolnymi postaciami. Az do 2013 - vanillaware postanowilo wrzucic gracza do wehilu czasu i przeniesc go spowrotem do poczatku lat 90. Identyczne zalozenia gameplayu przelal na bajecznie wygladajaca (art tej gry i wyesponowane seksistowskie cechy postaci to MISTRZOSTWO) pozycje rozgrywajaca sie w sredniowieczu. Szesc klas postaci, pelno poziomow trudnosci, setki itemow i czesci uzbrojenia, pelno questow - tworcy wrzucili to wszystko do tego z zalozenia prostackiego gameplayu i otrzymalismy dzieki temu hybryde rpg (nie bez powodu wielu nazywa to diablo w 2d) z niespotykanym jak na chodzone bijatyki replayality. Co-op na 4 graczy tylko dopelnia dziala zniszczenia. Wady - sa...mimo calehgo rozbudowania to dalej bijatyka i to nie z jakims wybitnym systemem walki, ktos to nie gral w prekursory, ktore wymienilem moze byc zniesmaczonym dosc malo dynamicznym system walk tak roznym od tego z aktualnych tytulow, no i brak fabuly, a raczej jej mizernosc - wg mnie spokojnie mogli jakas fajna fabule wplesc do tej gry. Całość 9/10 Cytuj
Daffy 10 630 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Final Fantasy X HD - wprawdzie do ukonczenia, a tym bardziej zmasterowania bardzo daleko ale recke postanowilem napisac by jesli ktos mial watpliwosci tym predzej sie w ta gre zaopatrzyl. Moj post z dzialu rpg moze w sumie robic za recke. jak wiecie lub nie wiecie najbardziej w zyciu cenie amige, jestem w 100% amigowcem, choc mialem wczesniej c64 to wlasnie amige cenie z wszystkich urzadzen growych najbardziej. Po przejsciu manii na amige 600, sprzet poszedl do szafy, rodzice kupili mi pc "do szkoly" i moja pasja do grania calkowicie umarla. Wrecz bylem pewny ze nigdy sie na nowo nie urodzi. Az pewnego czasu dostalem w swoje lapy gre ktora zmienila w moim zyciu wszystko i pewnie przez nia te hobby growe beda pielegnosc w mniejszym lub wiekszym stopniu do smierci - final fantasy 7 w wersji na pc - nie ma i pewnie nigdy nie bedzie dla mnie leszpej gry, dzieki niej na nowo zakochalem sie w grach, dzieki niej kupilem psx i dzieki niej jak za czasow amigi przygodowki, tak na psx zaczalem jak narkoman lykac jednego jrpg za drugim. Pokonczylem wszystko co chcialem na psx i wtedy na horyzoncie pojawila sie ona...final fantaxy x - nigdy w zyciu nie bylem tak napalony na jakakolwiek gre, snila mi sie po nocach, spodziewalem sie cudow po przesiadce na nowy sprzet. Specjalnie przez modem wchodzilem na stronki typu gamespot by scigac fotki z japonskich wersji by je potem ogladac, kupowalem gazety w kioskach gdzie pojawily sie jakiekolwiek shoty lub krotkie preview, nagalem odcinek tenbit,pl na tvn gdzie przez 2min pokazywali yune biegnaca po beseid island i odpalajaca aeona. Wreszcie rodzice kupili ps2 i zlozylem w ultimie preorder na dzisiatke, nawet gratis dokladali tshirt z fruit of the loom z ffviii, w ktorym czasem spie do dzisiaj. I nadeszla premiera i wraz z nia wielki, wrecz gigantyczny balon marzen i wyobrazen pekl - to dalej byl swietny, rewelacyjny final, z niestotykanym jak na ta serie rozwojem postaci ale po prostu nie umialem zniesc tych liniowych korytarzu, braku mapy swiata, ze po dorwaniu airshipa nie latamy tylko lokacje wybieramy z listy. Mimo wszystko sie zawiodlem - najbardziej oczekiwana gra w moim zyciu nie okazala sie tym co sobie wymarzylem. teraz po 12 latach znowu przechodze ta czesc...przez te 12 lat troche sie rynek gier zmienil, modne zrobily sie korytarze i cinematic experience - i wiecie co? jak pisalem w innym poscie - wreszcie teraz zaczalem w pelni doceniac ta czesc, jej rozbudowanie, qesty, blitzball czy sposob prowadzenia fabuly i ja sama - to jest byl i bedzie genialny final. Przepraszam cie za to ffx ze wtedy cie nie docenilem, a teraz wracam chlonac dalej spire Moja ocena 9+ Teraz kolej na indyki: TxK - filmiki czy zdjecia nie oddaja nawet w gramie tego jak to brzmi na sluchawkach i jak wyglada ta wferia barw w 60fps na ekranie vity. Cudowna i bardzo prosta w zalozeniu strzelanka, w ktorej poruszamy sie tylko w lewo i prawo i odpieramy ataki setek przeciwnikow pedzacych na nas z glebi ekranu robiac co w naszej mocy by sie do nas nie zblizyli. Uzalezniajaca i szalenie wciagajaca pozycja, przy czym w dalszych levelach tez cholernie trudna. Jak sie juz skuma o co chodzi to nasze granie przeobraza sie w blagalne patrzenie na ekran by z bonusow wypadl jump albo dron . Ja kochalem oryginal czy tempest i tempest2000 wiec moze nie jestem obiektywny ale do mnie to indykowy zloty gral....lepszego indyka jeszcze na vicie nie odpalalem, nawet hotline miami sie traci w podskokach...w swojej kategorii przemocne 9/10 Broken Sword episode one - jako amigowiec i fan szkoly point and click w zamarciu czekalem kolejna czesc sagi od tworcow oryginalu. Niestety wrazenia ostro mieszane - z jednej strony bajeczny powrot do czesci 1 i 2 czyli kapitalnie wygladajace tla 2d, specyficzny dla serii humor i intryga, powrot kilku znanych fanom postaci czy oprawa dzwiekowa. Robi to niesamowicie. Z drugiej strony mamy niestety banalne zagadki(choc trzeba uczciwie przyznac ze ich poziom trudnosci bierze sie z ich logicznego rozwiazywania bez udziwnien za co niewatpliwie plus), malo lokacji (seria slynela z rzucania graczem po praktycznie calej kuli ziemskiej co chwile) i samych malych miejscowkach (praktycznie kazda zagadka i przedmioty potrzebne do jej rozwiazania znajduja sie w zasiegu jednego ekranu). Z ocena zaczekam do ukazania drugiej czesci, ktora ma wyjsc za chwile ale jakbym mial oceniac tylko pierszy epizod to nota nie byla by wieksza niz siedem. Cytuj
Grzegorzo 1 411 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Trudno dostać się do Familii. Trzeba wykonać trochę „mokrych” prac, przejechać kilkadziesiąt mil i nie zadawać niewygodnych pytań. Czy opłaca się? O to chodzi w tej grze. Vito jest prostym chłopakiem, chłopakiem drobne kradzieże nie pomagają w rozwoju. Bój ze Szwabami albo paka. Wybór prosty , a wojna przy okazji czyni z niego twardego mężczyznę i nie każe schylać się po mydło. Po powrocie do Stanów pomaga mu kumpel Joe i jakoś to powoli idzie. Uczciwa praca wg matki to zarabianie 10$ za dzień przenoszenia skrzyni, co nie kalkuluje się bohaterowi. Dlatego znów wchodzi w świat ciemnych interesów. Powoli wchodzi po drabinie, ale na szczęście nie pitoli się z jakimiś zadaniami typu pojedź po kuzyna i zawieź na kręgle, potem do maca i kurtyzany. Tutaj wszystkie zadania mają sens i nie pozostają bez efektu. Wszystko, aby tylko dostać się na szczyt i być niezależnym facetem z kasą. Tylko, kiedy się zatrzymać, gdy interesy nie idą dobrze, a chińczyki przeszkadzają normalnie prosperować. Koledzy są kolegami, czy jednak tanimi dziw.kami? Policja służy temu, co płaci najwięcej, ale czy ktoś już przebił Twoją ofertę? Życie Mafiozo nie jest łątwe. O tym jest właśnie Mafia 2. Gra, raz w zabawniejszy, raz w przykrzejszy, sposób pokazuje to i nie nudzi. Z początku myślałem, że trafiłem na Gta w latach 50, ale byłem w błędzie. Fabuła jest stokroć lepsza, klimat niczym w „Chłopcach z Ferajny”, a auta suną prześwietnie! Również spodobało mi się minimalne zniszczalnie środowiska (pękające szyby, kule zostające w ścianach i samochodach, odpadający tynk itd.), co podoba mi się bardziej niż totalne zniszczenie. Minusy są, ale dzięki temu trzecia część może przebić sequela: poza głównym wątkiem nie ma za bardzo, co robić, brak save’ów w czasie swobodnego wałęsania się po mieście, czasem dziwne SI i niezbyt duża lista piosenek w radiach (aczkolwiek są to bardzo charakterystyczne numery, a same audycje na bieżąco informują o sytuacji na świecie i poczynaniach w naszym fikcyjnym, inspirowanym a jakże New Yorkiem, mieście). Na końcu gry licznik pokazał mi ok12h. Nie jest to dużo, ale wystarczyło, aby przekonać się, że jest to produkt przynajmniej 8-/10. Polecam nie tylko fanom sandboxów i gangsterów. Znajdki też spoko 1 Cytuj
okens 541 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Opublikowano 7 kwietnia 2014 Powiem wam tak. Kupilem AC Heritage Coll. i zrobilem jedynke i dwojke. a wlasnie siedze przy BH. Zawsze jakos gardzilem ta gra a ostatnio cos mnie naszlo i niezle wciagnelo w fabule. Sama gra to niby powtarzanie tych samych czynnosci ale mozna tez powiedziec, ze taki jest system rozgrywki. Fabula wessala mnie do reszty, w ogole wtracenie w fikcje gry, historycznych elementow popartych faktami to male mistrzostwo swiata. Koncowki pierwszych dwoch czesci zdolowaly mnie... juz dawno nie doswiadczylem takiego go.wna. Rownie dobrze Altair czy Ezio mogliby na koniec gry puscic soczystego baka. W ogole czekalem az zobacze konsolowa Wenecje( wypadla swietnie wizualnie i calkiem niezle jesli chodzi o odwzorowanie) i Rzym( ten wypadl do(pipi).anie tak czy siak) ale bedac teraz przy BH, mimo, ze fabula znow mnie pochlonela staram sie przemeczyc przez ta bardzo srednia optymalizacje gry( widac, ze robiona na szybko). I to w sumie tyle Cytuj
decoyed 707 Opublikowano 8 kwietnia 2014 Opublikowano 8 kwietnia 2014 The Legend of Zelda: Spirit Tracks Za ta czesc zabralem sie krotko po ukonczeniu The Phantom Hourglass wiec sterowanie stylusem mialem juz w pelni opanowane. Sposob kontrolowania postaci nie ulegl wlasciwie zmianom poza drobnymi elementami (turlanie zostalo rozwiazane duuzo wygodniej). Poziom trudnosci wydaje mi sie troche nizszy niz w The Phantom Hourglass - moze byc to bledne wrazenie przez wywalenie z tej czesci czegolowiek co przypominaloby The Temple of the Ocean King i nudne powtarzanie tych samych poziomow mase razy. Sterowanie pociagiem stanowi mile urozmaicenie rozgrywki (szczegolnie podczas walki z ostatnim bossem). Spodobalo mi sie zastosowanie 3DS'a (wlasciwie to gra zostala zrobiona pod DS'a ale nie wazne - gralem na 3DS'ie) podczas "wydmuchiwania" melodii czy stosowanie pierwszej "broni" ktora po dmuchnieciu w mikrofon wytwarzala mini tornado. W porownaniu do Ocariny ponownie brakowalo mi w grze wiekszej swobody w zwiedzaniu swiata, ale klimat przygody rekompensowal mi ta mala wade. Po przyzwyczajeniu sie do sterowania tylko i wylacznie stylusem gra daje mase dobrej zabawy. Nie nudzilem sie ani przez chwile a kazdy nowy dungeon, swiatynie i inne ustrojstwa odkrywalem z wypiekami na twarzy. Dla tych co ukonczyli poprzednia czesc z DS'a Spirit Tracks ma kilka smaczkow do odkrycia - mily akcent. Napisalem, ze gra jest dosyc prosta. Jest, ale pod wzgledem walki. Zagadki trzymaja poziom - nie da sie w nich moze zaciac na dluzej ale widac, ze tworcy nie traktuja graczy jak debili. Zrobie sobie chwilowa przerwe od Zeldy na Fire Emblem i zabieram sie za czesci z Wii. Cytuj
Nemesis 1 272 Opublikowano 8 kwietnia 2014 Opublikowano 8 kwietnia 2014 (edytowane) Batman: Arkham Origins - jako fan serii Arkham wiedziałem czego można się spodziewać. I w sumie nie zawiodłem się. Praktycznie ekipa z Montrealu dobiła do poziomu Rocksteady w kwestiach designu czy grafiki. Niestety technicznie gra chrupie podczas free-roamu. Jest to na tyle widoczne, że nawet osoba czasem tak przymykająca oko na błędy w grach jak ja musi o tym wspomnieć. I to w zasadzie moje jedyne zastrzeżenia do Origins. Gra dostarczyła mi tego czego oczekiwałem. Nie zaskoczyła mnie ale też nie zniechęciła i chyba taki cel mieli jej twórcy. System walki jak zawsze świetny i tym razem chyba utrudniono kontrowanie - piszę "chyba" bo na razie tak mi się wydaje. Fajnie, że wcielono kilka nowych przeciwników jak choćby mistrzowie sztuk walki wymagający kilkukrotnej kontry pod rząd czy ziomale Bane'a na Tytanie. Walki z bossami to kolejna zaleta i chyba najciekawszą będzie ta ze Świetlikiem na moście i nieco podobna do konfrontacji z Freezem potyczka z Bane'm. Misje poboczne jak zawsze na plus i choć spora część odbywa się na zasadzie znajdź i zniszcz to niektóre wypadły całkiem solidnie jak te z Shivą czy Kapelusznikiem. Fabularnie podobało mi się choć liczyłem na większy udział Czarnej Maski aka Romana Sionisa niż intrygę całkowicie zaplanowaną przez pana J. Tutaj plus za umieszczenie Harley Quinn i momentu, w którym Joker popada w obłęd na punkcie Nietoperza . Sam Wayne jest taki młody i gniewny, wciąż nie potrzebujący sojuszników i szalenie porywczy. Nowi aktorzy świetnie wcielili się w główne role i nie mam nic przeciwko zatrudniania ich do kolejnych gier z Batkiem. Znajdźki Enigmy dalej wciągające i choć już stały się do bólu przewidywalne to skutecznie odciągają od wątku głównego. Arkham Origins to pozycja obowiązkowa dla fanów Arkhamverse i nie tylko. Również początkujący mogą spokojnie zacząć od tej chronologicznie pierwszej odsłony. 8+/10 Edytowane 9 kwietnia 2014 przez Nemesis Cytuj
Hubert249 4 285 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Opublikowano 10 kwietnia 2014 DMC - Ani ze mnie fan slasherów, ani tym bardziej DMC. Aczkolwiek zaliczam wszystkie poprzednie części,bez większych zgrzytów . Bardzo podoba mi się nowy Dante, nie rozumiem tych zarzutów pod adresem jego pyska , lepszy taki cwaniaczek niż (nene)ki pokroju z Dante inferno czy ostatnich Castelvanii. Bardzo spodobał mi się system walki, generalnie wszystko jest for fun - łatwo, efektownie i totalnie bezstresowo. Czy to wada? Każdy odpowie sobie sam. Z większych minusów : bossów mogło by być więcej, brakowało mi etapu z taką mega wyrzynką jak w GoW ( może na wyższych poziomach jest), gdzieś się ulotniły gotyckie widoki z poprzedników no i chciałbym zginąć częściej niż 5 raz w ciągu całej gry na najwyższym( z dostępnych ) poziomie trudności. Gdyby DMC zrobiła ta sama żółta ekipa co część czwartą, pewnie bym jej nie kupił. Serii wyszło na dobre to, że zajęła się nią Ninja Theory. 8/10 2 Cytuj
Figaro 8 302 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Opublikowano 10 kwietnia 2014 (edytowane) God of War: Wstąpienie - No, no, fajna gra. Ładna, przyjemna i wciągająca. 8/10 edit: Ale irytowała mnie jedna rzecz, a mianowicie kamera traktująca gracza jak debila. Otwieram dźwignią drzwi stojące tuż przede mną, ale kamera musi powolnie mi to oczywiście pokazać, jakbym był skończonym kretynem. Edytowane 10 kwietnia 2014 przez Figaro Cytuj
XM. 11 036 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Jedyne co mi się tak naprawdę podobało w tej grze (prócz oczywiście całkiem fajnego systemu walki) to ostatnia walka. No po prostu sra.nie dropsami szczęścia, co tam się dzieje nie mieściło mi się w bani. Resztę staram się zapomnieć, nieciekawa fabuła i słabe lokacje to nie to czego oczekiwałem. Cytuj
Figaro 8 302 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Moim zdaniem lokacje były fajne. Trochę się pobawili paletą, nie to co w trójce. Fabuła faktycznie mega nędzna. I jeszcze dźwięk mnie irytował, czasem był opóźniony. Jak można coś takiego spaprać? Cytuj
Soban 4 102 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Opublikowano 10 kwietnia 2014 Tomb raider 2013 Niby gra ładna,niby miodna,a jednak brakuje tego czegoś.Może tym czymś jest wciągająca historia,a może po prostu nowy TR cierpi na kryzys tożsamości.Cały czas miałem wrażenie,że gram w coś co czasami jest uproszczoną Zeldą,a czasami klonem uncharted,ale w niczym nie jest lepsza od gier na których się wzoruje.Do tego w połowie irytowało mnie klepania świętej trójcy motywów:eksploracja->dużo strzelania->cinematic experience i od nowa. Fanem serii nigdy nie byłem,ale z spośród wszystkich odsłon ta siadła mi najbardziej i dlatego daję IMO uczciwe 7/10. 5 Cytuj
Nemesis 1 272 Opublikowano 11 kwietnia 2014 Opublikowano 11 kwietnia 2014 (edytowane) The Walking Dead - to po prostu przykład tego jakie efekty można uzyskać skupiając się wyłącznie na historii. Może nie jest to gra w pełnym znaczeniu ale momentami funduje takiego emocjonalnego kopa, daje poczucie konieczności wyboru w różnych sytuacjach, pozwala opowiadać się za wybranymi stronami. To także najciekawsze zderzenie różnych charakterów i odmiennych zachowań i zawsze stawiająca przed wyborem pomiędzy dobrem a złem koniecznym. Nie będę pisał o fabule bo to trzeba sprawdzić samemu. Powiem tylko, że w moich oczach to dużo lepsza pozycja od Heavy Rain. 9/10 Edytowane 11 kwietnia 2014 przez Nemesis Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.