łom 2 172 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Dredge (PC) - przyjemna, mniejsza gierka. Łowimy ryby i materiały, tuningujemy łódź aby wypłynąć dalej w poszukiwaniu nowych gatunków ryb i questów i tak w kółko. Twist polega na tym że gra czerpie dużo z mitologii Cthulu więc część ryb ma mutacje, grasują potworki a bez odpowiedniej dawki snu bohater zaczyna panikować i pojawia się więcej niebezpieczeństw. Z czasem odblokowujemy umiejętności które pomagają w podróżach więc nigdy nie ma poczucia frustracji. Gameplay loop bardzo mi się kojarzy ze starszymi grami flashowymi jak np. Burrito Bison, Motherload czy Paper Plane, podstawy są banalnie proste ale kolejne upgrade'y, nowe gatunki ryb i odkrywanie lokacji wciąga. Oprawa jest czytelna a sterowanie nie sprawia żadnych problemów. Oprócz standardowego łowienia dla kasy są też misje które polegają najczęściej na dostarczeniu konkretnego stworzenia lub przedmiotu w odpowiednie miejsce. Buduje to lore bo spotykane postacie nie zawsze zachowują się normalnie. Polecam ograć szczególnie jak ktoś ma ochotę na prostszy tytuł gdzie większość akcji robi się po pewnym czasie automatycznie, bez głębszej rozkminy. 8/10 3 Cytuj
Dante 508 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Niedawno skończyłem wbijanie platyny w Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii na PS5 i miałem sporo frajdy z rozgrywki. Jeśli chodzi o pucharki to jest to chyba najprostsza odsłona cyklu o japo ńskich gangsterach. Powrót do formuły siepania jak za przygód Kiryu bardzo spoko. Do tego sekcje pirackie i bitwy statków są naprawdę niezłe, chociaż można by je bardziej rozbudować. Tytuł dalej ma mega klimat i Goro z amnezją jest całkiem ciekawą postacią. Bawiłem się naprawdę przednio i jak dla mnie Like a Dragon może być serią, gdzie nowe odsłony i spin-offy pojawiają się na rynku co roku. Jeśli ktoś jest zainteresowany to poniższe wideo dokładniej opisuje moje wrażenia z gry https://youtu.be/Abzyc88oBd4?si=qaNNl8RO9uIByc_D Cytuj
Uzytnik30 55 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Resident Evil 4 Remake (PS5) Udało mi się w końcu zebrać i ukończyć tę część, a trochę chęci brakło, gdyż sama Wyspa, jako lokacja, strasznie gryzła mi się z całością. Nie mam żadnego odniesienia do OG (może tam wyglądało to lepiej), bo tę serię poznaję po raz pierwszy dzięki remakom, ale gierka jako całość zachwycała mnie praktycznie non stop; od genialnej wioski i nieustającego wrażenia zaszczucia, po wywołujące ciarki zamczysko i odklejonych sekciarzy. I w sumie tyle. Po dotarciu na wyspę było już dość generycznie, poza kilkoma momentami. Jedno muszę oddać „czwórce”; nie wiem na ile to było nowatorskie w czasie premiery lata temu, ale pięknie mieszają się tu style i konwencje, przez co fun z rozgrywki jest nie do opisania. Spoiler Klasyczny start w opuszczonej wiosce i walka z lokalną społecznością. Następnie potyczka z „pastorem”. Kawał chłopa, ponad dwa metry i oddany sprawie. Później wypływamy na środek jeziora upolować zmutowanego karpia. Jakby tego było mało, trafiamy na tereny upiornego zamczyska, a tam po serii szeptów i przerażających modlitw, w języku którego nie zna bohater, zostajemy ostrzelani serią z katapult. Kolejno etap ze morderczymi zbrojami, które budzą nie mniejszy lęk niż „zwykli” przeciwnicy. Kolejne zaskoczenie - sekwencja z wagonikami. Trochę buddy-movie w towarzystwie Luisa… Sporo rzeczy pominąłem, ale i tak głowa pęka, bo na papierze to wszystko się gryzie, ale w praktyce, w grze łączy się idealnie. To mnie najbardziej zaskoczyło, jak płynnie te wszystkie pomysły się przeplatają. Podsumowując, całościowo to kawał znakomitej giery; pięknej graficznie, satysfakcjonującej gameplayowo, z wysokim replay value. Nie pokochałem równie mocno jak RE2R, ale będę wracał z pewnością. 5 Cytuj
Agent_Man 187 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 2 minuty temu, Uzytnik30 napisał(a): Resident Evil 4 Remake (PS5) Udało mi się w końcu zebrać i ukończyć tę część, a trochę chęci brakło, gdyż sama Wyspa, jako lokacja, strasznie gryzła mi się z całością. Nie mam żadnego odniesienia do OG (może tam wyglądało to lepiej), bo tę serię poznaję po raz pierwszy dzięki remakom, ale gierka jako całość zachwycała mnie praktycznie non stop; od genialnej wioski i nieustającego wrażenia zaszczucia, po wywołujące ciarki zamczysko i odklejonych sekciarzy. I w sumie tyle. Po dotarciu na wyspę było już dość generycznie, poza kilkoma momentami. Jedno muszę oddać „czwórce”; nie wiem na ile to było nowatorskie w czasie premiery lata temu, ale pięknie mieszają się tu style i konwencje, przez co fun z rozgrywki jest nie do opisania. Pokaż ukrytą zawartość Klasyczny start w opuszczonej wiosce i walka z lokalną społecznością. Następnie potyczka z „pastorem”. Kawał chłopa, ponad dwa metry i oddany sprawie. Później wypływamy na środek jeziora upolować zmutowanego karpia. Jakby tego było mało, trafiamy na tereny upiornego zamczyska, a tam po serii szeptów i przerażających modlitw, w języku którego nie zna bohater, zostajemy ostrzelani serią z katapult. Kolejno etap ze morderczymi zbrojami, które budzą nie mniejszy lęk niż „zwykli” przeciwnicy. Kolejne zaskoczenie - sekwencja z wagonikami. Trochę buddy-movie w towarzystwie Luisa… Sporo rzeczy pominąłem, ale i tak głowa pęka, bo na papierze to wszystko się gryzie, ale w praktyce, w grze łączy się idealnie. To mnie najbardziej zaskoczyło, jak płynnie te wszystkie pomysły się przeplatają. Podsumowując, całościowo to kawał znakomitej giery; pięknej graficznie, satysfakcjonującej gameplayowo, z wysokim replay value. Nie pokochałem równie mocno jak RE2R, ale będę wracał z pewnością. W obu wersjach wyspa była najsłabszą miejscówką. Wygląda jakby twórcy mieli wiele pomysłów i zamiast zdecydować się na jeden zrobili dziwaczną mieszankę wszystkich. Cytuj
Czokosz 225 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca (edytowane) Wanted Dead (PC) Wydawca wyceniając ten tytuł na zawrotne 270zł w dniu premiery się po prostu wygłupił. Grafika i projekt lokacji to era ps3, voice acting to kompletna amatorka (szczególnie w wykonaniu głównej bohaterki) o fabule zapomina się zaraz po napisach końcowych, ale tu akurat nie mam jakichś większych pretensji, bo od slasherów nie wymagam epickiej historii. Widać po prostu, że deweloperzy cały swój wysiłek włożyli w system walki i resztę elementów potraktowali po macoszemu. To byłoby do zaakceptowania, ale wspominana cena sprawia, że jako gracze mamy prawo wymagać więcej, bo to jednak poziom cenowy gier z segmentu AAA, a tu dostajemy takie biedne AA, które powinno w dniu premiery kosztować przynajmniej stówę mniej. Sam nabyłem gierkę na promocji za 90zł jakoś pod koniec 2023 (teraz śmiga na przecenach za 40-50zł) więc absolutnie nie żałuje, ale jakbym wydał 270 to delikatnie mówiąc nie byłbym zadowolony. System walki bardzo mi przypadł do gustu, bo łączy walkę dystansową z walką w zwarciu. Mamy do dyspozycji karabiny, strzelby, granaty, podręczny pistolet, którym możemy parować ataki przeciwników i tworzyć proste kombinacje z użyciem katany. Walka jest dynamiczna, są cieszące oko finishery, z czasem dochodzi parę fajnych umiejętności z drzewka rozwoju postaci. Różnorodność przeciwników nie powala na kolana, ale też nie ma tragedii pod tym względem. Jedni będą nas ostrzeliwać i rzucać granaty pod nogi, drudzy będą biec do nas z kataną w dłoniach w celu przetestowania naszych umiejętności walki wręcz, można też trafić na większych szefów co jakiś czas, którzy rzucą 10 granatów naraz, zarzucą serią z karabinu maszynowego, a i w łeb w nim przyłożą tak, że pasek życia skurczy się w mgnieniu oka. Co do walk z bossami to nie są przesadnie skomplikowane i raczej szybko uwinąłem się z każdym z nich. Oczywiście zdarzało się zginąć, ale obeszło się bez większej frustracji. Warto jeszcze wspomnieć o minigerkach, na które składa się jedzenie kolejnych porcji ramenu w odpowiednim tempie, karaoke, do tego dochodzą automaty arcade z 8 i 16 bitowymi grami. Szczególnie spodobała mi się strzelanka Space Runaway, przy której spędziłem trochę czasu. Może dla kogoś nie jest to jakiś istotny element, ale ja bardzo lubię takie zapychacze. Niestety okazało się, że jestem w nich kompletnie do dupy i i taki pucharek związany ze zjedzeniem 5 porcji ramenu jest poza moim zasięgiem Za parę dyszek gierkę mogę polecić, bo to dobra siekanka z kiczowatymi postaciami, dialogami i fabułą. Nie ma co się nastawiać na poziom najlepszych slasherów, bo to raczej druga liga (pod pewnymi względami nawet trzecia) ale idzie się przy tym dobrze bawić. Chciałbym kontynuacje tej gierki z większym budżetem i odpowiednim czasem na dopracowanie pewnych elementów. Devil May Cry 5 (PC) W końcu udało się nadrobić ten tytuł, który zakupiłem po ograniu trylogii dwa lata temu i jakoś nie mogłem się do niego zebrać, bo backlog był spory i DMC musiało poczekać na swoją kolej. Od razu uczciwie przyznam, że ta część nie przebiła mojej ulubionej 3, ale umościła się za nią na drugim miejscu i dostarczyła mi 20 godzin dobrej zabawy. Są pewne zgrzyty w postaci monotonnych lokacji szczególnie w drugiej połowie gry, gra jako V też mi nie przypadła do gustu (na szczęście większość czasu ekranowego dostaje duet Nero/Dante) i sam główny wątek fabularny z czasem traci na mocy. Jednakże te wady nie były w stanie mi zepsuć tego wspaniałego doświadczenia, do którego będę wracał co jakiś czas jak do 1 i 3 odsłony. Walka daje sporo możliwości tworzenia różnych wymyślnych kombinacji, jest widowiskowa, dynamiczna, no po prostu chce się w to łupać godzinami bez większych przerw. Przeszedłem przy okazji kampanie Vergilem i to nim mi się grało najlepiej, na drugim miejscu Dante, na trzecim Nero, ale to tylko taka lużna klasyfikacja, bo każdym z nich grało mi się super. Na pewno jest tu spory potencjał na kolejne przejścia, bo jest trochę nowy broni, umiejętności, wyższe poziomy trudności. Coś czuje, że przy niektórych bossach będę bliski załamania nerwowego (szczególnie przy tej ostatniej potyczce) bo może na tym domyślnym poziomie nie stanowiły większego wyzwania, ale trzeba pamiętać, że w tego typu grach pierwsze przejście to dopiero początek zabawy i nauka mechaniki gry. Wyższe poziomy trudności sprawdzają kto przeklikał przeciwników na pałę, a kto się faktycznie czegoś nauczył. Jak ktoś chce się po prostu pobawić w wesołą siekankę to ten domyślny poziom trudności jest w sam raz i można sobie popykać bez większej frustracji. Każdy pod tym względem znajdzie coś dla siebie, więc gra dostaje ode mnie oznaczenie casual friendly przynajmniej w trybie człowiek Ciężko się tu jakoś szerzej rozpisywać, bo ta gra to prawdziwy szef, który wyznacza standardy innym produkcjom z tego gatunku. DMC jedynie pogłębiło mój slasherowy ciąg i już instaluje się Ninja Gaiden 2 Black, potem biorę się za Metal Gear Rising i Bayonette. Jest sporo zaległości do nadrobienia w tym gatunku, więc nie ma co zwlekać. Edytowane 15 marca przez Czokosz 5 1 Cytuj
oFi 2 647 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Szacun za wanted dead. Ja kupiłem w promocji na płycie i po pierwszej misji poszlo na olx. No tak niedopracowane przejścia animacji to ja w grach na ps3 widziałem z oceną 6/10 Cytuj
Josh 5 534 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca W Wanted grałem w okolicy premiery i bawiłem się świetnie. Cena faktycznie z dupy, ta gra nie powinna nigdy chodzić za więcej niż 150zł, ale tak szczerze? Gdybym miał do wyboru kolejną równie wysokobudżetową, co i bezduszną oraz rozdmuchaną srakę AAA typu Horizon Forbidden West, God of War Ragnarok, Dragon's Dogma 2 lub cokolwiek od Ubisoftu czy budżetowego, ale posiadającego swój styl hack'n'slasha, to wolałbym to drugie. Nie będę bronił każdego aspektu Wanted, bo widać że w niektórych miejscach gra jest ewidentnie niedopracowana i nie wszystkie decyzje deweloperów są dla mnie jasne, niemniej jestem zdania że Giereczkowo jeszcze nigdy tak bardzo nie potrzebowało budżetowych, ale też wykonanych z sercem i duszą produkcji AA jak teraz. W:D spokojnie wrzucam do tego samego worka co Kenę, Evil West, Mutant Year Zero oraz Sifu. 3 Cytuj
Bzduras 13 323 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Pierwszy wziąłem Wanted na forumku jako chłopiec do bicia i tester "crapa". Jest jank jak cholera ale wciągnęło mnie na tyle, że rzuciłem w kąt na trzy dni ogrywane wtedy Dead Space Remake i wróciłem do niej dopiero po napisach w W:D. Średniaczek z duszą. Cytuj
squaresofter 292 Opublikowano 16 marca Opublikowano 16 marca Właśnie ukończyłem swoje życie jako gracz. Jasne, że można wbić kolejną platynę, ale żadna z nich nie da tyle frajdy co pierwszy calak w Mario i Contrze. NES to miłość, NES to życie W tym miesiącu zaliczyłem pierwszy gamingowy reset życia i powoli, dzień po dniu, calak na RetroAchievements po calaku na RA, przypominam sobie dlaczego tak w ogóle jestem graczem. Tyle frajdy z grania nie miałem od wieków. 4 Cytuj
tlas 495 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca Pokémon White 2 [NDS] Ostatnia odsłona z walkami 2d, a przy tym cudowne podsumowanie 16 lat przed przejściem w trójwymiar. Przepiękna grafika 2d, a zwłaszcza animacje pokemonów które nadal robią piorunujące wrażenie. Odpalając grę w trybie „hard” (tylko w wersji White 2) dostajemy najtrudniejszą odsłonę z głównej serii, gdzie trzeba wykorzystać wszystkie gimmicki systemu - walenie A na pałę nie wystarczy. Zdecydowanie top3 serii, moim zdaniem zaraz za Black/White oraz Platinum. Jeżeli chodzi o czysty gameplay to lepszych pokemonów nie ma. Do ideału zabrakło trochę mocniejszego scenariusza - tutaj Black/White ma przewagę. Natomiast cala reszta na korzyść sequela. W żadne inne pokemony nie gra się tak dobrze. Walki są szybkie, wybór pokemonów jest taki jak trzeba, muzyka zostaje w głowie, a zawartość po przejściu gry z jest przebogata, do niej wrócę na pewno za jakiś czas - na mapie są 4 nieodkryte jeszcze przeze mnie lokacje. 3 Cytuj
oFi 2 647 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca 1 godzinę temu, tlas napisał(a): Pokémon White 2 [NDS] Ostatnia odsłona z walkami 2d, a przy tym cudowne podsumowanie 16 lat przed przejściem w trójwymiar. Przepiękna grafika 2d, a zwłaszcza animacje pokemonów które nadal robią piorunujące wrażenie. Odpalając grę w trybie „hard” (tylko w wersji White 2) dostajemy najtrudniejszą odsłonę z głównej serii, gdzie trzeba wykorzystać wszystkie gimmicki systemu - walenie A na pałę nie wystarczy. Zdecydowanie top3 serii, moim zdaniem zaraz za Black/White oraz Platinum. Jeżeli chodzi o czysty gameplay to lepszych pokemonów nie ma. Do ideału zabrakło trochę mocniejszego scenariusza - tutaj Black/White ma przewagę. Natomiast cala reszta na korzyść sequela. W żadne inne pokemony nie gra się tak dobrze. Walki są szybkie, wybór pokemonów jest taki jak trzeba, muzyka zostaje w głowie, a zawartość po przejściu gry z jest przebogata, do niej wrócę na pewno za jakiś czas - na mapie są 4 nieodkryte jeszcze przeze mnie lokacje. Z ciekawości na czym ogrywałeś? Ja mam osobiste wrażenia, że najlepiej mi się gra w poksy na sprzęcie, na który wyszły one pierwotnie. Cytuj
tlas 495 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca (edytowane) Zacząłem na DSi, skończyłem na Steam Decku. Jasne, najlepsza wczuta jest na oryginalnym sprzęcie, ale oglądanie tej pięknej grafiki w rozdzielczości 3x na ekranie oled mimo wszystko robi robotę: Idealnie byłoby wmontować wysokiej klasy ekran do DSi, no ale się nie da. Edytowane 17 marca przez tlas 1 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Pupcio 19 419 Opublikowano 17 marca Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 17 marca Po 45 godzinach ukończyłem sobie Lost Judgment. Pod każdym względem gra lepsza od poprzednika i w sumie większości yakuz, jest super. Najważniejsza zmiana to brak tego obsranego śledzenia co 10min. Miałem taki uraz po jedynce że za dwójke zabierałem się 5 lat xD Tutaj śledzenie powraca ale jest go na tyle mało że stanowi małe urozmaicenie i nic poza tym, ale zamiast tego teraz co chwile mamy pościgi xD na szczęście nie są one nawet w połowie tak nudne i irytujące jak śledzenie więc niech już sobie będą. Z najważniejszych nowości to 2 nowe style walki i oba są super. Deskorolka do poruszania się po mieście i tu mam już mieszane uczucia bo pomysł super bo ta yokohama (ta sama mapka co w 7) jest strasznie duża i już w poprzedniej grze powininen być jakiś środek transportu tylko że nie możemy nią jeździć po chodniku i każde zderzenie z przechodniem kończy naszą krótką jazde więc więcej z tym irytacji niż zabawy, zjebali to imo. No i po drugiej jakuzie w tej dzielnicy stwierdzam że jej nie cierpie i dla mnie jest to najgorsza mapka w tej serii. Za duża, za mało charakterystycznych miejsc i zwyczajnie mam jej dość. Zrobiłem 44/54 poboczniaki, 9/10 historyjek szkolnych i 1/4 dziewczyny. Najbardziej mi szkoda nie ukończenia tego szkolnego wątku bo to tak naprawdę druga fabuła tej gry ale gram w to od miesiąca i mam już zwyczajnie dosyć tej gry xD może kiedyś wróce, ale pokonała mnie minigierka w bitwy robotów. Jest okropna, a dość konsekwentnie trzymam się mojego postanowienia z tym że nie zamierzam kończyć gier na siłe albo robić w nich czegoś co mi nie sprawia zabawy. No i nie oszukujmy się, za miesiąc i tak nie pamiętałbym tej historyjki z generatora yakuz xD Jeszcze co do minigierek to każda część ma jakieś które się wyróżniają na tle reszty i tutaj zdecydowanie jest to boks fantastyczna sprawa. Z innych jeszcze warto sprawdzić wyścigi na motorkach i deskorolke,. Są troche prostackie ale dalej zabawne. Jest tego oczywiście więcej i każdy znajdzie coś dla siebie jak to w dżakuzi. Dobrze się bawiłem, dla mnie to yakuza raczej z tej górnej półki ale tutaj powiem wam że biorę separacje z tą serią. Jeśli dobrze licze to od 2017 skończyłem 12 yakuz i chyba mam już dość. Szczególnie jak pomyśle że mam wracać do jrpgowej formuły i to jeszcze poza Japonią to mi się robi niedobrze. Kocham te serie ale co za dużo to niezdrowo także do czasu aż Sega wyda to swoje project century będę na urlopie od nawalania chińczyków w ich chińskich miastach 10 Cytuj
Paolo1986 941 Opublikowano wtorek o 14:37 Opublikowano wtorek o 14:37 Rise of the Tomb Raider (PS5) Ukończone po raz drugi, tym razem na PS5. Dzięki temu komplet najnowszej trylogii mam zaliczony na sonce Bardzo podoba mi się ten klimat tutaj, no i Lara jest już prawdziwym predatorem, kładącym w pojedynkę całą armię A na koniec zasłużony odpoczynek 2 Cytuj
mario10 610 Opublikowano wtorek o 15:10 Opublikowano wtorek o 15:10 Ogrywam też właśnie. Zimowe klimaty super Cytuj
Krzysztof93 1 541 Opublikowano środa o 09:33 Opublikowano środa o 09:33 Marvel's Spider-Man 2 (PlayStation 5) Będzie krótko bo też nie ma sensu tłumaczyć czym jest Spider-Man od Insomniac skoro dostaliśmy w dość krótkim czasie już trzy osobne produkcje na tym samym szkielecie rozgrywki. Po krótszym i mniejszym Miles Morales przyszedł czas na dużą numerowaną odsłonę kontynuującą wątki tym razem już dwóch Pajączków, historia zestawia ze sobą bohaterów, którzy w kostiumach mają identyczne cele i wartości a różni ich życie poza byciem Spider-Manem. Peter Parker to ten starszy, doświadczony, poturbowany życiem koleś, który przetarł szlak i jest mentorem dla tego drugiego młodszego, który wydaje się mieć jeszcze twardszy kręgosłup moralny i częściej podejmuje te jedyne słuszne decyzje właśnie dzięki temu, że nigdy nie był z tym wszystkim sam a dodatkowo pomaga mu rozszerzony zestaw mocy czyniący go tym potężniejszym Spider-Manem z dodatkowymi asami w rękawach. No i teraz pytanie, na które nie znalazłem zadowalającej odpowiedzi w trakcie i po przejściu gry... mamy dwóch superbohaterów między, którymi możemy się przełączać wykonując pomniejsze misje (te główne są podzielone na segmenty dla Pająka 1 i Pająka 2, nie możemy rozpocząć każdej głównej misji dowolnym bohaterem) to po co jeszcze etapy grania dziewczyną Petera Parkera? Nie wiem... komuś się musiało coś zgadzać na liście do odhaczenia i stwierdzili, że fajnie będzie przerywać rozgrywkę potężnymi Spider-Manami dając nam kontrolę nad Mary Jane Watson, która z niewiadomych przyczyn posiada umiejętności Johna Rambo, potrafi się bezszelestnie skradać, strzelać i obezwładniać 2x większych osobników od siebie. Główną aktywnością w grze jest walka, szybkie ciosy, uniki, parowanie, korzystanie z dodatkowych mocy i gadżetów. To wszystko bardzo fajnie działa, lubię ten model walki... Szkoda, że ta gra wykorzystuje ten model do cna. Sekwencje walk w głównych misjach wydają się nieskończone, bossowie mają po 3 paski życia, czasami wrażenie jest takie, że to się już nigdy nie skończy. Uważam, że do idealnego odbioru trzeba by było skrócić trochę te momenty ciągłego mordobicia aby zachować zdrowszy balans rozgrywki. Twórcy próbują jakoś zróżnicować nam ten gameplay dodatkowymi zadaniami typu latanie za dronem/gołębiami (Howard ), proste zagadki logiczne ale ten niezdrowy balans i tak pozostawia gracza z wrażeniem mniej więcej takim: ,,całą grę waliłem w mordy'' Podsumowując to z moich trzech ogrywanych ostatnio gier Sony (Astro Bot, God of War: Ragnarok) ta była najgorsza, ta miała najwięcej technicznych baboli, ta najczęściej ścinała. Początek gry mnie prawie odrzucił bo Nowy Jork, który jest miejscem akcji gry jest miastem prawie samych poczciwych dobrych ludzi, którzy rozmawiają ze sobą w stylu dialogów seriali Disney Channel. Gra wydawała mi się zbyt infantylna ale do samego końca pociągnął mnie fun jaki czerpałem z latania Spider-Manami na sieciach między budynkami, widowiskowy model walki, klimat kreskówek, który podbiłem sobie jeszcze bardziej zmieniając strój Petera na ten klasyczny znany między innymi z TAS. Wolę pograć w tytuły od Insomniac niż oglądać nowe filmy Marvela. Im dalej w las tym fabularnie lepiej, mroczniej, poważniej wszak tutaj naszym głównym problemem jest symbiont/Venom to zobowiązuje . Zdołałem się wciągnąć i polubić postacie ale boje się, że następny SM od Sony może nie być już dla mnie. Całościowo bawiłem się dobrze, jestem świadomy problemów, byłem zmuszany odpalać grę od punktu kontrolnego bo gra nie chciała ruszyć dalej, kilka razy ilość klatek na sekundę drastycznie spadła, jakiś element doczytał się z opóźnieniem i to wszystko raczej w drugiej połowie gry jakby ktoś producentów poganiał. Daje tu 6+/10 3 Cytuj
oFi 2 647 Opublikowano środa o 10:15 Opublikowano środa o 10:15 A można było zrobić Bloodborne 2 i Bloodborne 3 z podobnym budżetem zamiast tego cinematica Ech to sony do konca świata będzie miało złych doradców biznesowych. Cytuj
Krzysztof93 1 541 Opublikowano środa o 10:19 Opublikowano środa o 10:19 1 minutę temu, oFi napisał(a): A można było zrobić Bloodborne 2 i Bloodborne 3 z podobnym budżetem zamiast tego cinematica Ech to sony do konca świata będzie miało złych doradców biznesowych. Nie wiem czy Sony ma żal do Spider-Mana... raczej biznesowo/sprzedażowo to chyba najlepsze co mają? Cytuj
oFi 2 647 Opublikowano środa o 10:28 Opublikowano środa o 10:28 W internetach piszą że 11mln kopii sprzedali, bloodborne tylko niby 7mln. Ale jakby odpalili go na pc również to pewnie dwojeczka rozbiła by bank jak elden. Cytuj
Krzysztof93 1 541 Opublikowano środa o 10:35 Opublikowano środa o 10:35 No teraz soulsy są na pewno bardziej sprzedawalne niż te 10 lat temu kiedy wyszedł Bloodbourne. Na pewno ludzie by się zesrali z radości gdyby po ogromnym Elden Ringu, który niejednego zapewne wymęczył skalą FS dało nam liniowego B2 ociekającego klimatem i pewnie wielu by się skusiło na zakup konsoli z tego powodu (nawet mimo tego, że na PC jest wszystko). Nie mniej uważam, że i tak Sony jest zadowolone ze sprzedaży swoich pająków. 1 Cytuj
BRY@N 1 979 Opublikowano czwartek o 08:23 Opublikowano czwartek o 08:23 Metroid Prime Remastered W końcu udało mi się go ukończyć, bo chociaż na liczniku na koniec było 19 godzin i 82%, to przez to że wcześniej grałem z doskoku to zajęło mi to trochę czasu. Z samą serią Metroid miałem styczność dopiero przy okazji Metroid Dread, który bardzo mi się spodobał i mam w planach przejść go jeszcze raz. Prime kupiłem żeby sprawdzić czy też mnie tak w ciągnie jak wersja 2D i była to bardzo dobra decyzja bo mieć okazję w to zagrać i tego nie zrobić to by była zbrodnia. Przy okazji pierwszych wrażeń z gry pisałem, że nie dziwię się, że gra była tak wysoko oceniania jak wyszła na Gamecuba bo większość rozwiązań jeśli chodzi o gameplay broni się do dziś. Ciekawy świat do eksploracji, walka która nie jest jakoś szczególnie trudna ale nie daje się też nudzić przy odkrywaniu nowych rzeczy i sekretów dzięki zdobywanym co jakiś czas nowym umiejętnościom. Jak ktoś by długo błądził i nie wiedział co zrobić dalej to po pewnym czasie gra sama podpowiada gdzie iść na następnej kolejności. Większość gry przeszedłem bez żadnych poradników bo odkrywanie nowych rzeczy czy rozwiązywanie zagadek środowiskowych na własną rękę daje dużo satysfakcji. Można też jak ja odkryć dopiero po jakimś czasie, że w formie kuli można skakać a do tego momentu żeby dostać się gdzieś wyżej używałem wybuchów. Walki z bossami też wymagają żeby pokombinować i poznać ich słabe strony bo bez tego może być ciężko o wygraną. Przy obecnych standardach ludzie mogą narzekać na brak znaczników bo dużo jest miejsc, które mijamy po drodze a możemy się tam dostać tylko z umiejętnością jeszcze nieodkrytą. W późniejszej fazie gry brakowało mi trochę szybkiej podróży bo jednak backtrackingu jest tu trochę a niestety dla mnie układ mapy był mało czytelny i często musiałem się mocno zastanawiać czy idę do dobrej windy żeby znaleźć się w dobrym miejscu docelowym. Grając z opisem można grę pewnie skończyć w granicach 12-13 godzin, ja jednak parę razy robiłem niepotrzebne przebiegi bo wydawało mi się, że teraz się dostanę w miejsce, które wcześniej widziałem. Jeszcze jedna rzecz do której muszę się przyczepić bo zmiana "sposobów widzenia" i broni. Wiem, że można sobie to w ustawieniach dostosować ale ja często się z tym motałem a przy niektórych trudniejszych walkach było to upierdliwe. Mimo tych kliku rzeczy, których się czepiam grę mocno polecam każdemu kto jeszcze nie grał bo naprawdę warto. 2 1 Cytuj
drozdu7 3 195 Opublikowano czwartek o 19:13 Opublikowano czwartek o 19:13 Fear 3 (XsX) - po kilkumiesięcznej przerwie dokończyłem trylogię. Pamiętam że ta część nie była już tak dobrze przyjęta jak poprzednie. Ale szczerze? Chyba podobała mi się bardziej niż dwójka. Przede wszystkim dla mnie strzelaniny wypadają w tej części zajebiście. Znów miałem ochotę biegać, strzelać zwalniać czas i masakrować. Ciała się rozbryzgują, kończyny odpadają, nie jest to co prawda poziom jedynki ale jest bardzo miło Gra jest dość krótka, ale treściwa. Osiem leveli chyba, różne miejscówki. Są sekwencje z pancerzem wspomaganym. Pod koniec gra jest chyba najsłabsza ale nadal dostarcza świetne wymiany ognia. No i we wstecznej wygląda i rusza się kapitalnie jak na ponad dziesięcioletnia grę. Jakoś ostatnio trafiają do mnie starsze tytuły coś ten też polecam 2 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. łom 2 172 Opublikowano czwartek o 22:26 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano czwartek o 22:26 (edytowane) SSX - arcade'owy snowboard ze świetną stylówą, niestety już trochę się postarzał. Koncept gry jest prosty, trafiamy na trasę i albo ścigamy się z przeciwnikami albo próbujemy nabić jak najwięcej punktów. Mamy 3 coraz trudniejsze przejazdy i za każdym razem musimy znaleźć się na podium, czym wyższe miejsce tym więcej dostaniemy punktów na rozwój statystyk. To co wyróżnia te gry to świetna fizyka jazdy i system "trick to boost", czyli aby szybciej zasuwać musimy korzystać z turbo które napełniamy trickami. Tricki wykonujemy przez obroty, graby (kombinacja przycisków L/R) i okazjonalne grindy po poręczach. Trasy są bardzo dobrze zaprojektowane. Masa nieoczywistych skrótów, hopek, każda plansza się czymś wyróżnia i sunie się płynnie. Dodatkowo mamy parę nawierzchni, po lodzie jedziemy najszybciej ale mamy małą kontrolę, po głębokim śniegu wleczmy się wolno itd. Tryb wyścigowy działa jak trzeba, gorzej z Show-off (nabijanie punktów) bo dodanie paru wyskoczni nie zmienia faktu że projekt leveli był bardziej przemyślany pod wyścigi, tym bardziej że kolizje czasami szwankują, zamiast grindu ryjemy mordą po śniegu, tuż przed skokiem zostajemy wybici na dosłownie 5cm co też kończy się wywrotką (bo buforujemy wcześniej tricki). Jak komuś nie zależy na złocie to nie zwróci na to uwagi ale przy masterowaniu potrafi zdenerwować. Oprawa jak na takiego starocia jest więcej niż ok, płynna, kolorowa, efektowna ze świetnymi animacjami trików. Muzyka wpada w ucho a efekty dźwiękowe wraz z DJem opisującym nasze wyczyny to pierwsza klasa. Mam sentyment do tej gry bo na demie dołączonym do PS2 nie było nic lepszego (do wyboru była kaszaniarska Fifa 2001 i średni WIld Wild Racing) ale nawet bez okularów nostalgii trzeba docenić jaki kosmiczny przeskok był między Coolboarders czy nawet 1080 z N64 a SSX. Gra prosta w swojej konstrukcji ale dostarczająca dużo rozrywki. Warto zagrać przynajmniej chwilę żeby zobaczyć od czego się zaczęła seria. 7/10 SSX Tricky - niby to samo co jedynka ale wszystko zostało dopakowane, trasy, postacie, soundtrack, oprawa, a w szczególności gameplay. Pojawia się system Tricky, czyli nabijamy standardowo Boosta a jak jest na full to mamy dostęp do kosmicznych tricków (wymachiwanie deską nad głową, piruety) które trzeba lepiej wyliczyć (bo ich animacja trwa dłużej) ale jak siądą to dają masę punktów a jak zrobimy takich 6 to do końca trasy mamy nieograniczony boost. Wydaje się że to mała zmiana ale podnosi adrenalinę bo aby zdobyć złoto trzeba bardziej ryzykować. Nadal zdarzają się problemy z kolizjami, szczególnie w trybie show up gdzie jest więcej rur do grindowania a bez nich może być ciężko bo nadal większość tras zostało zaprojektowanych pod wyścigi więc parę(naście) razy musiałem restartować level bo źle wymierzony skok przekreślał szansę na wygraną. Gra pod każdym względem lepsza od jedynki, jak ktoś nigdy nie grał (tak jak ja) to trzeba nadrobić 8+/10 SSX 3 - po świetnym ale zachowawczym Tricky przyszedł czas na mocarny sequel. Już nie mamy oddzielnych leveli tylko jedno wielkie pasmo górskie z wydzielonymi levelami. Nie jest to zwyczajny openworld tylko bardziej płynnie połączone, przemyślane trasy (trochę jak w NFS HP 2010). Teraz oprócz standardowych wyścigów i walki o punkty dostajemy mniejsze subquesty i znajdźki, ale można je kompletnie olać. Główne trasy są już na sztywno podzielone na wyścigowe i trickowe. Podczas szusowania nonstop coś się dzieje, a to osunie się część urwiska, piorun trzaśnie w drzewo odkrywając skrót itd. Trochę przywodząc na myśl Motorstorm Apocalypse. Gameplay jest jeszcze lepszy bo oprócz kolejnej poprawy kolizji i systemu jazdy (teraz dosłownie płynie się po śniegu) dostaliśmy możliwość łączenia tricków. Między kolejnymi sztuczkami mamy 2-3 sekundy aby zrobić nowy ruch a jak nie ma blisko hopki to mamy możliwość przejechania na 'manualu'. Już nie polegamy tak jak w poprzednich częściach na grindowaniu tylko można samemu klecić combosy. Jak udaje się zrobić combo x20 omijając przy okazji masę drzew to satysfakcja jest większa nawet niż w Tonym (gdzie jest mniejsza losowość). Oprawa jeszcze lepsza niż wcześniej, stylizowane, świetnie animowane postacie, muzyka dostosowująca się do przejazdu, warunki pogodowe, efekty a do tego 60 FPSów (oprócz początku Metro City gdzie framerate leci na łeb). Kosmos jaki przeskok został wykonany w przeciągu dwóch lat. Nawet dzisiaj nikt nie powinien się krzywić. Z gorszych zmian to rozwój postaci. Każda ma te same staty, a dodatkowo można wymienić uber tricki więc po czasie każda robi się taka sama i to bardziej różne skiny i odzwyki a nie faktycznie inne style gry. Umiejscowienie wszystkiego na jednym szczycie też ograniczyło różnorodność leveli pod względem designu... i właściwie tyle. Genialna gra, dosłownie diament z małą skazą. W moim osobistym rankingu nawet wyżej niż THPS. Ehhh... że też EA musiało ubić BIG. 9+/10 Edytowane piątek o 08:59 przez łom 7 3 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.