Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...

Featured Replies

Opublikowano

Pucio, a ty w końcu wyzbierałeś wszystko w tym Tinykinie? Wracałeś po czasie?

  • Odpowiedzi 13,7 tys.
  • Wyświetleń 1,2 mln.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Most Popular Posts

  • Jak widze forumowych "wspierajacych" day 1:   czwartek, caly dzien, statusy na forum - gdzie ten ku.rwa kurier, zaje.bie ch.uja, juz czwartek a jeszcze go nie ma, no ku.rwa lepiej zeby byl przed we

  • Call of Duty Black Ops 3 - nigdy nie lubiłem podserii Black Ops. Jedynka doceniana za fajny scenariusz moim zdaniem klęka od natłoku złych gameplayowych rozwiązań, dwójka miała tak żenująco naciąganą

  • Freshly-Picked Tingle's Rosy Rupeeland  Bardzo dziwna gra, w której chodzimy największym zwyrolem spod ręki Nintendo - Tinglem. Cała gra to taka trochę inna zelda, trochę łazisz, trochę walczysz (tin

Opublikowano

SSX On Tour - po genialnym SSX3 EA zamiast pójść za ciosem (albo szykować już next-genową odsłonę) stwierdziło że pogania za trendami. Wyszedł z tego dziwny miszmasz. W kampanii nie wybiera się już konkretnej postaci tylko tworzymy własnego avatara, bohaterowie poprzednich części występują czasem w zadaniach ale ich design i charakter zmienił się nie do poznania. Po stworzeniu hipka i wybraniu deski lub nart mamy przed oczami mapkę z eventami, gwiazdki to klasyczne wyścigi/trick off a pioruny to specyficzne mniejsze zadania. Czasami uciekamy przed ochroną stoku która próbuje nas dorwać, innym razem musimy przegrindować określoną ilość metrów itd. Całkiem przyjemne urozmaicenie (jak w SSX3 tylko nie trzeba tego szukać). Wykonane cele pozwalają nam się wspiąć na szczyt listy najlepszych jeźdźców na stoku (na 200 zawodników 180 jest randomowo wygenerowane...) i dają kasę potrzebną na wykupienie coraz lepszych desek (brak pakowania statystyk) i tricków. Problem z tym że po paru godzinach wszystko zaczyna się powtarzać, zarówno levele jak i cele. Sam dobiłem do miejsca 19 i odpuściłem bo wkradła się nuda.

Level design jest słabszy niż w SSX3 (a nawet Tricky). Nadal mamy jedno wielkie pasmo górskie ale kolejne trasy są ze sobą posklejane (nie ma takiego płynnego przejścia jak w poprzedniku) i zbytnio nie robią wrażenia. Jeździ się nadal dobrze ale jednak gorzej niż wcześniej. To co mnie irytowało to nadmierny blur i obniżona kamera załączająca się podczas boosta, wiem że to zwiększa poczucie prędkości ale jednocześnie nie zawsze widać co jest przed nami. Trickowanie też przeszło mały lifting, o ile podstawy są takie same tak ubery wykonujemy poprzez odpowiednie wychylanie prawej gałki (uproszczony THPS P8/Skate). Załącza się wtedy zwolnione tempo i widzimy jak nasza postać majta deską/nartami. Niestety ucierpiały na tym efektowność sztuczek (popłuczyny po Tricky i 3) i wprowadziło kolejny problem, kamera najczęściej ustawia się tak że nie widać podłoża. Jedno zdanie na temat nart, jeździ się podobnie jak deskami Alpine w SSX1 i Tricky, czyli wyższa prędkość maksymalna ale gorsza zwrotność.

Kolejny zmieniony element to stylistyka, z wesołego ale czystego (chyba) Y2K przeszliśmy na punk. Wszelkie ikonki wyglądają jak bazgroły w zeszycie, muzyka jest cięższa (to mi akurat nie przeszkadza), wyleciał DJ jarający się trickami, postacie z poprzednich części zostały mocno downgoardowane. W sumie zmiany na gorsze, specyficzny charakter SSXa wyparował. To może przynajmniej oprawa dostała kopa? No niestety, technicznie może podobnie do SSX3 ale designersko jest słabiej, postacie nie są już tak plastyczne, levele też i właściwie to co wyróżnia tą część to npc na deskach którzy pałętają się na stoku a których można trącić. UWAGA oryginalna wersja działa w 30 FPSach i dla mnie jest mało grywalna ale na emulatorze można odpalić opcję 60 FPSów.

Jak by oceniać tą część w próżni to nadal mamy do czynienia z bardzo dobrą grą tylko... po co w nią grać jak poprzednik robi wszystko lepiej? 6+/10

SSX (2012) - po 6 latach przerwy developerzy zebrali masę pomysłów na reboot, szkoda tylko że zaimplementowali je wszystkie. Gra ma mało wspólnego z poprzednikami, właściwie tylko imiona postaci (bo wyglądają całkiem inaczej) i system tricków/uberów. Cała reszta to nowość. W głównej kampanii latamy po całym globie różnymi postaciami (bez charakteru) robiąc na każdym paśmie górskim minimum 4 przejazdy, wyścig, trickowy i deadly descent. Ten ostatni polega na dojechaniu do mety w jednym kawałku, problem w tym że nie możemy zbytnio się rozbijać i musimy odpowiednio korzystać z przypisanych gadżetów. Stok jest pokryty lodem? W łapach mamy czekany do ostrych zakrętów. W jaskiniach panują egipskie ciemności? Na głowie montujemy latarkę. Między trasami jest przepaść? Ubieramy wingsuit. Żeby nie było za łatwo wszystkie gadżety mają ograniczoną ilość użyć. Sam w sobie pomysł jest ok tylko że jego wykonanie nie zawsze wyszło grze na dobrze. Część tras staje się upierdliwa bo usłana jest przepaściami (które nie zawsze widać) a że już nie ma teleportu na stok jak w poprzednikach, tylko cofanie czasu to momentami po jednym błędzie robimy reset (bo jak cofamy czas to np. w wyścigu przeciwnicy nadal jadą do przodu więc nie tracimy 3 a 6 sekund). Na innych trasach wpakowanie np. wingsuita psuje praktycznie cały poziom bo można sobie przelecieć nad stokami. Gdyby ograniczyć te przeszkadzajki/gadżety do połowy to nie było by problemu, a tak część jest ok, część słaba, a część psuje grę.

Model jazdy poszedł już całkowicie w arcade, suniemy z zawrotną prędkością, nie musimy balansować podczas grindu, triki są robione bardzo szybko i trzeba się postarać aby wylądować na ryj podczas robienia sztuczek. Niby fajnie ale już nie ma takiej satysfakcji jak uda się zrobić Uber Tricka, teraz nawet ich nie zauważamy bo postacie tak szybko się obracają. Trasy bazują na prawdziwych stokach tylko wyposażono je w hopki i miejsca do grindowania, trochę dziwnie to wygląda ale ważne że jeździ się ok. Niestety nie wszystkie trzymają wysoki poziom a co gorsza dużo zlewa się w jedną papkę bo już nie ma tak odjechanych miejscówek.

Grafika śmiga w 30 FPSach ale jest to te przyjemniejsze 30 FPS (jak w Driveclub czy NFS HP), prezentuje się poprawnie, na wyróźnienie zasługuje efekt 'trzęsienia' przy wylądowaniu po mocnym tricku. Myślę że priorytety powinny być inaczej ustawione przy developmencie i lepiej by było pójść w bardziej proste i wystylizowane modele i otoczenie (jak SSX3) celując w 60 FPS (i szybsze loadingi) niż w ten realizm no bo to średnio pasuje do kosmicznego arcade'owego gameplayu. Muzyka to niestety downgrade nawet w stosunku do On Tour, dużo techno, drum n bass czy innego tatałajstwa (dobrze że można wywalić kawałki czy wgrać swoje), brak DJ a za to pilot coś tam gada przez krótkofalówkę. Tylko że to wszystko tworzy kakofonię dźwięków, polecam ogarnąć w menusach głośność poszczególnych efektów.

Jeszcze z plusów to tryb online jest ciekawy, w stylu autologa gdzie pobijamy kolejne rekordy. Z tego co czytałem to koło premiery zamysł był dobry ale popsuty przez wingsuit (gracze zamiast się ścigać przez 3 minuty latali z punktu A do B w 30 sekund). Z chęcią zobaczył bym coś takiego w SSX3 Remake.

Pierwsze godziny z tą grą nie były przyjemne (bo to już nie SSX), po paru godzinach myślałem że to średniak, po to tylko aby po ukończeniu kampanii zacząć podbijać resztę tras (omijając te upierdliwe). Za dużo nowości się nie sprawdziło no i nie wiem kto był targetem tej gry, na pewno nie fani starych SSXów (nie ta stylistyka) i realistycznych snowboardów też nie (bo trasy prawdziwe a jazda full arcade). Warto spróbować się przekonać, tylko ostrzegam że trzeba poświęcić minimum 10 godzin aby porządnie się wgryźć w gameplay. 7+/10

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.