Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors

 

Ja... Oni... On... Ona... Co się właściwie stało? Nawet nie wiem od czego zacząć... Ok, uspokój się Rayos... Po kolei. Właśnie ukończyłem 999 na DSa. Dla tych co nie wiedzą, jest to gra z gatunku visual novel, jedyny mój kontakt z tym gatunkiem był podczas obcowania z pierwszą częścią serii Ace Attorney. Podchodziłem ogólnie sceptycznie do idei praktycznie czytania książki na ekranie konsoli, ale jako, że gra czekała w folii od dłuższego czasu, to w końcu odpakowałem, odpaliłem na 3DSie który akurat był pod ręką i... wsiąkłem.

 

Niesamowicie wciągająca historia to oczywiście najważniejszy atut tej pozycji. Trzymająca w napięciu od samego początku, serwująca nagłe zwroty akcji, naprawdę ciekawa fabuła oraz całą otoczka z nią związana. Drugi atut to postacie. Tak zróżnicowanych postaci o tak różnych charakterach rzadko kiedy spotykałem w grach wideo. Jedne postacie od samego początku się lubi, wręcz kocha, inne chciałoby się gołymi rękoma udusić, a stosunek do innych zmienia się w trakcie gry. Właściwie nie mogę nic poza tym powiedzieć, nie mogę nawet zdradzić ani krzty fabuły bo wyrządziłbym ogromną krzywdę tym, którzy nie zaznajomili się jeszcze z 999. Sam osobiście nie czytałem ani jednego info na temat tej produkcji, więc moja immersja z tą przygodą była jeszcze większa, bo ciągle zaskakiwała.

 

Sceptycznie podchodziłem do gry gdzie kluczową rolę odgrywa tekst. Masa tekstu. Całe ściany, mury chińskie tekstu. Okraszone szczątkowym udźwiękowieniem, dość klimatyczną muzyką oraz lakonicznymi animacjami postaci. Jednak bardzo, ale to bardzo pozytywnie się zaskoczyłem tym, jak takie coś potrafi wsiąknąć, lepiej niż niejedna książka. Oczywiście, to akurat żadną tajemnicą nie jest, podczas gry mamy wielokrotnie możliwość wybrania ścieżki, którą gra dalej się potoczy, oraz że nie samym tekstem gra stoi. Istnieją też zagadki obszarowe, sprowadzające się głównie do wyszukiwania obiektów w pomieszczeniu + coś na myślenie, które są inteligentnie skonstruowane, nie na tyle żeby dostarczyć aż TYLE powodu do frustracji, ale również nie na tyle proste, żeby się nudzić. Napis THE END zobaczyłem po około 18 godzinach grania. Uważam te godziny za jedne z najlepiej spędzonych przy grze wideo. 

 

Grafika:

Śliczne, choć stylistycznie "brudne" ręcznie rysowane lokacje, które służą jako tło rozgrywki. Na nich widzimy animowane sprity postaci, albo w "całkowitej" postaci, albo czasem w postaci "okienka z głową". Modele postaci są również w 2D, ale są zrobione bardzo dobrze, nie ma się do czego przyczepić. Na plus zaliczam momentami świetne grafiki przedstawiające daną sytuację (niektóre tak... makabryczne, że mi się będą jeszcze długo po nocach śnić). Warto wspomnieć również o krótkich, acz klimatycznych, sprawiających, że bardziej wsiąkasz w klimat, mini animacjach podczas otwierania drzwi. Wiem, dziwnie brzmi, ale - mała rzecz, a cieszy. 

 

Dźwięk:

Zero voiceactingu. To pierwsze co rzuca się w oczy. Każda postać ma za to własne "piknięcia" podczas wygłaszania swoich dialogów. Również, drobnostka, ale miła dla ucha. W tle zazwyczaj gra jakaś klimatyczna muzyka, podbudzająca tylko nastrój, oraz, momentami panikę czy inne emocje. Dorzućmy do tego różne efekty dźwiękowe, jak np. makabryczne skrzypienie otwieranych drzwi, dźwięki "czegoś" w tle, odgłosy kroków, piknięcia zegarków... robią swoje podczas czytania tekstu.

 

Gdyby nie grafika, animacje postaci podczas ich dialogów, tło, dźwięk, czuję, że "grałoby" się zwyczajnie nudno. Ot, czytałoby się to wszystko jak zwykłą książkę... Dzięki dodaniu dźwięku oraz efektów graficznych, gra się zdecydowanie lepiej. Polecam z całego serca grać na słuchawkach! 

 

Gameplay:

Jak już wspomniałem, gra tekstem stoi. Ściany nieprzerwanego tekstu, przerywane sporadycznymi wyborami, bądź zagadkami. Brzmi nudno, wiem, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Grę w całości można obsługiwać stylusem, chodź niektóre opcje są również dostępne pod fizycznymi przyciskami. Jednak lwią część rozgrywki obsługujemy na ekranie dotykowym. 

 

Werdykt:

Fabuła gry jest GE-NIA-LNA. Podczas gry wielokrotnie mój mózg wybuchał, a podczas końcówki gry głowa mi pękała od tego wszystkiego co zaserwowali twórcy. Bardzo trzyma w napięciu, sprawia, że nie chce się odejść od konsoli. Gra się po prostu świetnie, gra jest świetna, odkładam pieniądze na sequel który muszę w końcu kupić i będę teraz długo myślał nad tą grą, dlaczego byłem taki głupi, że tak długo zwlekałem w zagranie, dlaczego to się tak skończyło? Dlaczego to, dlaczego tamto, dlaczego, co się stało, jak, kto, gdzie, kiedy?! Majstersztyk. 

 

9+/10

 

--[ZERO]--

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Oczywiście wiesz, że gra ma kilka zakończeń? W tym jedno wymagające powtórnego przejścia. Z ciekawości, które miałeś? W spoilerze oczywiście.

 

Osobiście 999 przeszedłem raz i miałem bardzo mało satysfakcjonujący ending. Drugi raz zacząłem grać, ale musiałem (tradycyjnie już dla mnie...) odstawić. Może wrócę, bo faktycznie intrygujący VN.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście wiesz, że gra ma kilka zakończeń? W tym jedno wymagające powtórnego przejścia. Z ciekawości, które miałeś? W spoilerze oczywiście.

 

Osobiście 999 przeszedłem raz i miałem bardzo mało satysfakcjonujący ending. Drugi raz zacząłem grać, ale musiałem (tradycyjnie już dla mnie...) odstawić. Może wrócę, bo faktycznie intrygujący VN.

 

Suvaek... zepsules...

Oczywiscie ze zdaje sobie sprawe ze gra ma kilka zakonczen. Napisalem ze po 18 godzinach grania zobaczylem napis THE END, ktory pojawia sie tylko po ukonczeniu TRUE ENDINGA ;) Celowo pominalem te informacje, choc mozna sie tego domyslec po tekscie, zeby gracze, co nie grali, mieli fun z tego odkrycia, ja nie wiezdialem ze jest wiele zakonczen np. zanim sie za ten tytul wzialem. Pierwszy ending? Z lodzia podwodna. To w ktorym wszyscy gina.

 

Edytowane przez Rayos
Odnośnik do komentarza

Devil May Cry

 

No i co? Można? Można. Naczytałem się kiedyś jakie to DmC jest kijowe, płytkie i nie dmcowate, a dostałem 20 misji przefajnego gameplaya zakrapianego naprawdę wysokim poziomem trudności w trybie Dante Must Die. Cały czas uważam, że trójka jest pod tym względem najbardziej wyczesana, ale mimo wszystko nie jest lekko. Łączenie combosów to istna frajda, Dante jest w stanie kręcić takie młyńce, że głowa mała. Od uppercut'u do wbicia przeciwnika w ziemię po czym następuje dzwon z shotguna, a zaraz po nim million slash Rebellionem. Istna sieczka. Trochę, ale tylko trochę drażnią mnie elementale i wieczne przyciskanie LT czy RT, ale wszystko idzie w tej grze przełknąć zważywszy na świetny combat system. Historyjka wiadomo, została poprowadzona lekko i w wielu przypadkach scenariusz został zarysowany tylko dobrze, ale już design świata, lokacje i naprawdę kozaccy przeciwnicy rekompensują małe braki.

 

Jest i wisienka na torcie w postaci ostatniego starcia. Gra co najmniej udana. Ode mnie mocne 8+.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Last reward ma więcej zakończeń, według mnie ciekawsze zagadki, a fabuła to co kto lubi. Na pewno końcówka Last Reward jeszcze bardziej ryje mózg niż 999. Też bym się chętnie dorzucił do trójki, bo o ile 999 można traktować jako samodzielną produkcję tak po zakończeniu w Last Reward ma się skrajny niedosyt :/

Odnośnik do komentarza

To the Moon - gra zrobiona w  RPG Makerze, a właściwie nawet nie gra, tylko interaktywna nowela, bo gameplayu tutaj jak na lekarstwo. Jest za to poruszająca i wciągająca historia, bardzo zgrabnie napisana, z miłą dla ucha i skutecznie budującą klimat muzyką. Warto poświęcić te 4 godzinki (tyle zajmuje przejście gry), gdyż to jeden z tych tytułów, które zostają w pamięci na stałe.

Polecam.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Gość mate5

Moment w którym grało poniższe. :C

 

 

 

No i jak po ukończeniu czytałem opinie to niektórzy twierdzą, że River

jest upośledzona psychicznie

czego kompletnie nie odczułem podczas grania, widocznie wynika to z tego, że ludzie mają ogromne oczekiwanie wobec innych jeśli chodzi o ramy zachowania.

Edytowane przez mate5
Odnośnik do komentarza

 

No River ma zespół Aspergera, ale, pomijając króliki, zachowywała się według mnie całkiem normalnie. Więcej było sugerowania przez inne postaci, że jest chora, a nawet wręcz stygmatyzowania jej przez to.

 

 

 

ludzie mają ogromne oczekiwanie wobec innych jeśli chodzi o ramy zachowania.

 

True.

Odnośnik do komentarza

Czyszczenia dysku ciag dalszy...

 

Scott Pilgirm - o jezu, nie wiem co mam napisac. Podobno jak gra wyszla to troche nawojowala na rynku. Nie wiem w sumie czym, retro designem moze? Albo komiksowo-mangowa stylistyka? Nie mam pojcia, rownie dobrze moze mi sie cos pyerdolic. Tak czy inaczej jak wiadomo jest to beat'em up, idziemy w prawo i lejemy typow. Pamietacie co nie? Z automatow, czy ze starszych knosol - szlo sie i napyerdalalo co popadnie. Tylko, ze ku.rwa, wtedy, za czasow mieszka pierwszego, nikt nie wpadal na to, ze aby miec jakies szanse w tym brnieciu w prawo to trzeba GRINDOWAC!!!1 Tak, trzeba expic monetki i wpier.dalac zarcie zeby podbic statystyki. Kur.wa jaka porazka. Startujac zerowa postacia powtarza sie po kilka razy pierwsze levele zeby sie dopakowac. Tu pojawia sie nastepny feler. O ile na poczatku jestesmy leszczami i leje nas kazdy tak dopakowujac sie ma maxa przechodzimy przez wrogow jak przez maslo. Psuje to troche zabawe i powoduje, ze poczatek zabawy jest beznadziejnie frustrujacy. I to nie tylko z powodow, ktore wymienilem wczesniej. Zawodzi cala mechanika walki. Wielokrotnie doswiadczamy spam-bukake ciosow i tylko patrzymy jak nasza postac odbija sie od otoczenia i lapie kolejny razy. Lezac na glebie recovery trwa wieki, wrogowie blokuja randomowo i nie wiadomo w sumie jak sie przez blok przebic bo proba rzutu konczy sie szybka pi.zda w ryj, parry jest skuteczne ale nie da sie go wykonac dostajac juz po gebie a czekanie na wrogi atak moze skutkowac zerowa reakcja ze strony AI, przeciwnicy leja nas bedac poza kadrem planszy, postac blokuje sie na pikselach i zastyga, sterowanie jest uciazliwe. A na koniec zostawiam moj ulubiony motyw - rzucane przedmioty odbijaja sie od scian(!) i wracaja prosto w nasz ryj. Czasem w ciasniejszych miejscach robi sie z tego istny pinball a mega wku.rwiajace jest gdy walimy z piachy typa a nasza postac nagle podnosi przedmiot bo akurat stanela w poblizu bo za podnoszenie i bicie odpowiada ten sam guzik... z kolei zeby pozbyc sie przedmiotu trzeba go rzucic co moze spowodowac akcje z "bumerangiem".

 

Kisilem te gre na dysku odkad pojawila sie w plusie i szczerze mowiac zawsze jawila mi sie jako produkcja udana. Tymczasem jest to gniot udajacy indyka (logo ubisoftu na poczatku) i probujacy zerowac na retro oraz nostalgii. Nawet film byl lepszy. 4/10.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Skończyłem właśnie Phoenix Wright: Ace Attorney i co mogę powiedzieć - gra jest świetna. Sam gameplay nie jest jakiś mega porywający i czasami zbyt mocno trzyma za rączkę, kiedy człowiek chciałby sam pogłówkować. Z drugiej strony to nawet dobrze, bo jednak stworzyć tego typu grę i dać spore możliwości, jednocześnie nie frustrując przegiętym tokiem myślenia twórców, to nie taka prosta sprawa. Dlatego też gameplay nie jest zbyt głęboki, ale też nie denerwuje przesadnym poziomem trudności i tym samym nie psuje tempa gry. Dostrzeganie sprzeczności w zeznaniach świadków i dowodach zawsze sprawia przyjemność i w większości przypadków te sprzeczności są wystarczająco logiczne do samodzielnego odkrycia. Aczkolwiek w ostatniej sprawie zdarzały się przypadki, że dostrzegałem kilka nieścisłości z posiadanymi dowodami, no ale gra nie reagowała na nie, bo czekała w tym momencie aż wskaże ten jeden, konkretny.

 

Poza sprawami mamy typowego point and clicka, tylko że bez zagadek. Łazimy, gadamy i klikamy na wszystko co się da. Na całe szczęście obyło się bez akcji, w których trzeba kliknąć w odpowiedni piksel, aby coś ważnego znaleźć. Wszystko jest wyraźnie na widoku i w zasadzie to taktyka sprawdzania wszystkiego nie jest konieczna, ale i tak warto to robić, bo przedmiotów do na ekranie aż tyle nie ma i tempo zostaje zachowane nawet z takim lizaniem ściany.

Strona audiowizualna jest świetna, postacie są fajnie zaprojektowanie, a muzyka jest rewelacyjna i wpada natychmiast w ucho. OST podczas spraw robi połowę roboty i dobrze buduje napięcie.

No i najważniejsza strona gry - postacie, dialogi, fabuła. Co tu dużo mówić, paleta bardzo fajnych, zapadających w pamięć postaci, dosłownie każda mi się podobała. Każda. No, może oprócz tego pierwszego oskarżyciela, on był randomem, ale cała reszta - super, super, super. Unikalne desginy, unikalne charaktery, sposoby mówienia, nawet imiona ciekawe maja.
Dialogi napisane bardzo dobrze z wplecionym dobrym humorem, ani przez chwilę nie ma nudy, przeciągania, czy męczącego pyerdolenia o głupotach (bo jak już gadają o głupotach, to ciekawie)
No i fabuła, jak pierwsze dwie sprawy to bardziej tutoriale, tak trzecia już była solidna, a czwarta i piąta wymiatają. W zasadzie to każda następna sprawa jest lepsza od poprzedniej, co także jest ogromnym plusem, bo nie ważne jak podobała ci się dana sprawa - przed tobą ciągle czeka lepsza. Same sprawy są nieźle przemyślane, nad tą ostatnią to się pewnie musieli nagłowić, bo tyle detali i plot twistów tam było, że aż dziwnym było dla mnie, że sie to wszystko nie posypało. Chociaż może gdybym się bardziej zagłębił, to bym znalazł jakieś głupoty, no ale po chuy, na pierwszy i drugi rzut oka nic takiego nie dostrzegam, więc trzyma się to kupy wystarczająco mocno.

Summa summarum - świetna fabuła, świetne postacie, świetne dialogi z jajem, świetne tempo, świetne twisty i bardzo przyjemny, aczkolwiek niezbyt skomplikowany gameplay. Rewelacyjna gra i o matko jak dobrze, że jeszcze tyle spraw przede mną w kolejnych częściach.
9+/10

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Murdered: Soul Suspect

 

Gra zawiera kilka ciekawych pomyslow, motyw z graniem jako duch, przenikanie przez sciany czy opetanie npcow, jednak rozbijaja sie one o slabe wykonanie przez co czuc ze gramy w sredniaka. Pomijajac jednak drewniana mechanike gry, sama fabula jest w miare interesujaca i zakonczona ciekawym twistem, gdyby nie to, pewnie nie przebrnalbym przez ten tytul. Tytul ktory jest dosyc krotki, na ok. 5-6h jak ktos nie bawi sie w znajdzki.

 

Nie polecam kupowac, chyba ze za ok. 50 zl jak komus sie bardzo bedzie nudzic w wakacje.

Edytowane przez Bansai
Odnośnik do komentarza

Doom 3 BFG Edition - nie piszę tu często, ale skoro mam przed czymś przestrzec, to się tutaj naprodukuję. To było moje pierwsze podejście do tej gry w historii (w sensie do Dooma 3). Miłym gestem ze strony twórców, było dołożenie 1 i 2 z dodatkami w ramach bonusu. Plusem tego jest to, że dostosowano sterowanie do dzisiejszych norm (w miarę możliwości). Minusem, iż jest to port z PC-ta, a to oznacza muzykę midi, zamiast genialnego dark ambientu z konsol (który mocno zmieniał grę w niepokojący horror). 

Co do osławionej (?) trójki. Jest to przykład jak spartolić potencjał i jednocześnie przykład że czasami im dłużej, to niekoniecznie lepiej. Na początku jest świetnie - gra straszy, fajnie że są npc-ki, że można czytać ich nudne logi ze zbieranych palmtopów. 

Niestety z biegiem czasu mamy dość tych nudnych palmtopów (które musimy czytać/słuchać bo są tam poukrywane czasami lamersko kody do szafek z zaopatrzeniem lub do jakiegoś mechanizmu), mamy dość też co raz mniej działającego na nasze zmysły tandetnego straszenia. Gra staje się też łatwiejsza z biegiem zyskiwania sprzętu, którego w podstawowej kampanii rozsypano za dużo, więc nie trzeba się za bardzo martwić że czegoś braknie. Z niepokojącego, mrocznego horroru, robi się tak naprawdę wycieczka po gabinecie strachów w lunaparku. Fabuła jest jeszcze bardziej tępa niż w Crysis 3, a voice acting chyba nawet gorszy od Resident Evil 1 (!) :/  Jedyne co ta gra sobą prezentuje, to solidny silnik i staroszkolny feeling. Gra oferuje też dwa DLC, które nie są krótkie, ale na dobrą sprawę niewiele poprawiają, i rozgrywka jest na zbliżonym poziomie. W multi nikt w to nie gra, bo zresztą ponoć było i jest słabe, gdyż gra jest stworzona z myślą o single player, to nie Quake. Zawiodłem się. Trudno mi wystawić ocenę, bo z jednej strony no gra jest zrobiona jako tako porządnie, ale z drugiej razi nudą, powtarzalnością i prostotą fabularną. Trójce dałbym 4+/10 ale gra ma na pokładzie 1 i 2, więc jak ktoś ma sentyment i chciałby pograć na konsolowym sterowaniu, to niech doda sobie coś do tej oceny... :)

Odnośnik do komentarza

Deadly Premonition: The Director's Cut - cóż gra to taki techniczny potworek można by powiedzieć. Grafika czasami rodem z ps2, dźwięk nie zgrany z obrazem, liczne bugi. Ale nie brałem tej gry dla pięknych doznań audiowizualnych, tylko dla fabuły. I w tym aspekcie nie zawiodłem się, dostałem klimatyczny thriller z intrygującym głównym bohaterem oraz ciekawymi postaciami drugoplanowymi. O wiele większą czułem tu satysfakcje z rozgryzania kto jest mordercą niż np. w Heavy Rain. Sekcje akcji (strzelanie) z początku są miłym przerywnikiem od licznych dialogów i zwiedzania miasteczka, ale pod koniec gry zaczynają męczyć (wszystkie są na jedno kopyto z małymi wyjątkami). Naprawdę warto przeboleć to fatalne wykonanie techniczne, bo zawarta tu opowieść jest tego warta.

8/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

A New Beginning (PC)

Ta gra wlasnie trafila na pierwsze miejsce jezeli chodzi o moje ulubione przygodowki. Jak dla mnie w grze wszystko co najwazniejsze w point and clicku komponuje sie fenomenalnie. Glowni bohaterowie (na upartego mozna sie przyczepic do glosow jednej z glownych postaci), fabula, muzyka i ciekawe zagadki. Historia jest powazna i nie brakuje w niej zaskakujacych zwrotow akcji. Zagadki stoja na wysokim poziomie a do tego sa logiczne - nie ma (pipi)owatego kombinowania pozbawionych sensu.

Odnośnik do komentarza

Kirby Epic Yarn - Właśnie lecą napisy. Świetna gra, dobra zabawa dla każdego. Artstyle jest piękny, klimacik lekki niczym chmurka, pomysły na gameplay czasem niszczą. Kirby czołg :) W niektórych poziomach chciało się wrócić do 9 latkowania i grania w takie coś na gwiazdkę. Pasuje to na zimę. Gra jest też BARDZO łatwa, ale to plus. Grać tylko i wyłącznie w coopie.

 

8/10

Odnośnik do komentarza

Może nie "właśnie" ukończona, ale przez nawał roboty, brak czasu, New Game+ i E3 jakoś nie było kiedy napisać... Ale jako, że ostatnie moje parę ukończonych gier należycie napisałem, pomyślałem, że będę kontynuował ten "cykl" :) Tym bardziej, że dzisiejsza gra to...

 

Dark Souls

 

Ah, cóż za gra. Wiele można o niej powiedzieć, można na nią narzekać, można narzekać na trudność, można narzekać na grafikę, na framerate, każdy znajdzie coś dla siebie. Ale jak to jest z tym Dark Soulsem? Czy faktycznie GOTY, czy crap? Nie chcę, żeby to wyglądało, jak recenzja, więc od razu powiem: Dla mnie Dark Souls to gra przegenialna, ale z pewnością nie idealna. Ot, bardzo mocne 8+/10. Po kolei:

 

Grafika

 

Wielu narzeka na słabą grafikę w Dark Souls. Że słaba, że oświetlenie do dupy, że modele, tekstury, wszystko mocno średnie. Wiecie co? Nie zgadzam się z wami. Może ja nadal twardo stoję w szóstej generacji, albo po prostu mi grafika tak bardzo "nie robi". Dla mnie cały klimat, otoczka, design jest wprost genialny. Grafika, animacje również, podkreślam, DLA MNIE, na bardzo wysokim poziomie. Design bossów świetny (choć moim zdaniem trochę gorszy niż w Demon's Souls), pomniejszych wrogów też, cały design świata, to jak wszystko ze sobą jest połączone, wygląd lokacji, czuć w tym wszystkim klimat i pasję twórców. Przyczepiłbym się jedynie do lokacji Demon Ruins i Lost Izalith. Momentami było... za jasno, tak jasno, że wręcz mnie oślepiało. Innych wad nie widziałem. 

 

Dźwięk

 

Zachwycony soundtrackiem Demon's Soulsa, wiedziałem czego mniej więcej się spodziewać. W trakcie rozgrywki w gruncie rzeczy nic nam nie pogrywa, nie licząc 2, może 3 lokacji, główne dźwiękowe mięsko ma miejsce podczas walk z bossami. Motywy są naprawdę dobre, niektóre przerażające (Pinwheel, brrr), inne motywujące do walki, jeszcze inne dołujące (Sif), jest bardzo dobrze, ale według mnie Demon's Souls miał bardziej klimatyczny soundtrack. (Mój faworyt po dziś dzień, Tower Knight Theme <3). Poza soundtrackiem mamy tradycyjne odgłosy walki, plumkanie wody, wszystko zrobione bardzo dobrze, nie ma się do czego przyczepić. Miło zaskoczony byłem, że nawet echo jest w lochach, które dobrze słychać jak się uderzy o ścianę mieczem.

 

Gameplay

 

Rzecz najważniejsza, czyli rozgrywka sama w sobie. Splatynowałem Demon's Soulsa, więc wiedziałem czego i tu się spodziewać: dziesiątek, jeśli nie setek zgonów, przeklinania pod nosem, niewiarygodnie wręcz satysfakcjonującej rozgrywki, usłanej nauką na błędach, miejscami, które tworzył sam szatan czy zagrywkami nie fair wobec gracza. To stary dobry Souls, z paroma zmianami, jak zrezygnowanie z systemu many, na rzecz "ładunków" czarów/cudów/pyromancji czy posiadanie limitowanej ilości leczniczych przedmiotów. Rozgrywka jest typowa, chodzimy po dość rozległym świecie (BEZ MAPY!), zabijając przeciwników, ulepszając naszą postać przy ogniskach, dochodząc do bossa i... ginąc. Zazwyczaj przy pierwszej wizycie u bossa, ginąłem, co powodowało respawn przy ostatnim ognisku przy którym odpoczywaliśmy, zresetowanie wszystkich przeciwników. Uroczo, prawda? Gra nie wybacza błędów, jest surowa niczym ojciec mojej Ex, jeden błąd i nie żyjesz. Ta gra nie jest dla każdego, potrafi być naprawdę trudna, ale z drugiej strony jest diabelnie satysfakcjonująca. Dark Souls cierpi jednak niestety na bardzo niestabilny framerate. Praktycznie przez całą grę nie uświadczycie płynnego 30fps, a apogeum klatkowania ma miejsce w niesławnym już Blighttown, kiedy praktycznie oglądamy pokaz slajdów. Ogromny minus za to, i przez to głównie tak "nisko" oceniam tę grę.

Mamy oczywiście również dostęp non-stop do multiplayera, możemy nawiedzać, pomagać, być nawiedzanym przez innych, również, bez zbędnych udziwnień względem poprzednika. 

 

Podsumowując: Dark Souls to surowa gra, ale przecież każdy o tym wie. Po co ja to w ogóle piszę? Posiadacze Xboxa 360 z abonamentem GOLD mogą za darmo się cieszyć tym genialnym tytułem, do czego zachęcam, ba, zachęcam nawet do ukończenia tej gry, przebicia się przez pierwszy szok, rzucenie na głęboką wodę. Nie będziecie żałować. Dark Souls może nie jest grą roku, może nie jest specjalnie lepszy od Demon's Souls, ale nie zmienia to faktu, że to bardzo dobra gra jest. PREPARE TO DIE!

 

Cheers

Rayos

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...